POCZĄWSZY OD PIERWSZEGO SPORU POLSKO-KRZYŻACKIEGO (1309-1310), AŻ PO WŁĄCZENIE INFLANT DO RZECZPOSPOLITEJ (1558-1561)
KONRAD I MAZOWIECKI
Cz. VI
Tak więc Bazyli - ubogi wieśniak z temu Macedonia - po przybyciu do Konstantynopola (początek lat 50-tych IX wieku) i krótkim okresie przebywania (a także nocowania) w kościele św. Diomedesa, został zauważony przez majętną damę z Peloponezu o imieniu Danelis. Ona już zadbała zarówno o jego wykształcenie, jak i późniejszą karierę w administracji cesarskiej Michała III wówczas zaledwie nastoletniego chłopaka który pozostawał pod całkowitą kontrolą swej ambitnej matki Teodory (o ludziach którzy także pomagali jej w regencji pisałem w poprzedniej części). To właśnie jej znajomościom zawdzięczał Bazyli to, iż przygarnął go do siebie niejaki Teofilitzes - kierownik cesarskiej administracji, dając mu zatrudnienie, a tym samym stały dochód. Bazyli (jak pisałem już w poprzedniej części) odznaczał się przede wszystkim posturą i siłą fizyczną, ale nie był głupi i wiedział, że te walory mogą mu bardzo dopomóc w kolejnych awansach. Według Genezjusza (opisującego panowanie m.in. panowanie Michała III, oraz objęcie władzy przez Bazylego i początek dynastii Macedońskiej) młody Michał miał dostrzec Bazylego (wówczas już mężczyznę w wieku ok. 40 lat), podczas zawodów zapaśniczych zorganizowanych w pałacu w których również uczestniczył Bazyli. Jego siła - i to, iż pokonał wszystkich swoich przeciwników - zrobiła wrażenie na młodym władcy i tak też zaczęła się ich przyjaźń (jednak inni autorzy twierdzą, że pierwsze spotkanie miało miejsce wtedy, gdy Bazyli zdołał poskromić jednego z nieujeżdżonych cesarskich koni). Cesarz mianował go wówczas jednym ze swoich szambelanów. Od tej pory Brazyli uczestniczył w uwielbianych przez Michała polowaniach, a także organizował dla niego wyścigi rydwanów (cesarz pył wielkim miłośnikiem tego sportu, kazał nawet wybudować nową, luksusową stajnię dla koni wyścigowych w Konstantynopolu).
Nim jednak to nastąpiło, w roku 853 logoteta (minister finansów) Teoktistos (nieoficjalnie zapewne również kochanek cesarzowej regentki Teodory) postanowił zorganizować kolejną wielką wyprawę wojenną. Ta z roku 843 zakończyła się bowiem połowicznym sukcesem. Co prawda udało się odzyskać wówczas Kretę z rąk Arabów, ale bardzo szybko ponownie ją utracono (już w roku następnym). Ta wyprawa była jeszcze bardziej ambitna niż poprzednia, a mianowicie skierowana została... na podbój Egiptu. Kalifatem od roku 847 władał wówczas Dżafar, syn kalifa al-Mutasima (i wnuk Haruna ar-Raszida), który przyjął imię al-Mutawakkil ala Allah (co znaczy: "Ten który powierza się Bogu"). W chwili objęcia władzy miał jakieś on 25 lat, krótko przyciętą czarną brodę i kruczo-czarne włosy z charakterystyczną czołową łysiną. Był też miłośnikiem wina (z biegiem lat upijał się nawet do nieprzytomności) i kobiet (jego haremu ponoć nikt nie był w stanie zliczyć, mówi się że miał ok. 4 000 konkubin). Uwielbiam róże, a jego ogrody były przepełnione tymi kwiatami (które również służba rozrzucała po pałacowych korytarzach, gdy tylko przechadzał się po nich), a nawet eksperymentował nad zmianą ich barwy. Znacznie rozbudował także swoją stolicę w Samarze. Był też władcą politycznie aktywnym, marzył o odrodzeniu sunny, o staniu się prawdziwym wodzem wiernych i z tego też powodu wychwalał pierwszych Ommajadów (których następnie jego przodkowie bandycko wymordowali w roku 750, kładąc podwalinę pod nową dynastię - Abbasydów). Nienawidził natomiast szyitów, a w roku 851 (235 ery muzułmańskiej) polecił nawet zniszczyć mauzoleum syna Alego, al-Husajna w Karbali. W ogóle Alidów prześladował sposób niezwykle konsekwentny i to zarówno w Medynie, w Iraku jak i w Egipcie. Wznowił też prześladowania chrześcijan i Żydów w całym Kalifacie. Do już istniejącego prawa zakazującego wznoszenia nowych kościołów i synagog, teraz doszło również prawo zakazujące remontowania już istniejących świątyń chrześcijańskich i żydowskich, a jeśli prawo to zostałoby złamane, wówczas taki przybytek miał być zamieniony w meczet. Polecił też aby chrześcijanie nosili pasy i turbany (choć nie wszyscy chrześcijanie w Kalifacie nosili turbany) w kolorze żółtym, a także żeby naszywali specjalne łaty na swoje ubranie, tak, aby można ich było odróżnić od muzułmanów i aby ich kobiety również nosiły żółte stroje wychodząc na miasto (850 r.).
Wyprawa bizantyjska na Egipt z roku 853 nie miała jednak zdobyć tej prowincji (gdyż na to Bizantyjczycy byli za słabi). Chodziło o zlikwidowanie punktu wsparcia udzielanego Krecie, a takim była egipska twierdza Damietta, która w tym właśnie czasie została zdobyta i spalona. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów bizantyjska flota zapuściła się tak daleko na południe, odnosząc tak naprawdę spory sukces, jakim było zniszczenie Damietty (to wydarzenie jednak będzie impulsem dla arabskich Egipcjan, aby nie tylko szybko odbudować tę twierdzę, ale również stworzyć silną lokalną flotę, którą Egipt będzie się szczycił już w wieku X). Wyprawa egipska była więc tak naprawdę demonstracją polityczną i choć udaną, to jednak krótkotrwałą. Jednak Kalif al-Mutawakkil nie interweniował zbrojnie i nie najechał terenów bizantyjskich w Anatolii, wybierając mimo wszystko pokojową koegzystencję obu imperiów. A tymczasem młody cesarz Michał znalazł sobie kochankę, a była nią dziewczyna o imieniu Eudoksja Ingerina, w której się zadużył bez pamięci (ok. 855 r.). Niestety jednak pomimo iż skończył lat 15, jego ambitna matka Teodora (której pomagała w rządach jej córka Tekla), oraz logoteta Teoktistos wciąż traktowali go jak dziecko i zabraniali wielu rzeczy (w tym właśnie kontaktów z Ingeriną). Nie wiadomo też, co takiego nie spodobało im się w młodej sympatii Michała, tym bardziej że jej matka wywodziła się że szlachetnej greckiej rodziny, mającej nawet pewne powiązania z dworem cesarskim. Być może problemem było pochodzenie ojca, który był Waregiem (czyli szwedzkim wikingiem z Rusi), a tym samym uważany był za barbarzyńcę. Matka kategorycznie zabroniła Michałowi spotykać się z Ingeriną. Zamknęła go nawet w jego komnatach na klucz i zorganizowała dla niego pokaz panien, który miał wybrać jego przyszłą małżonkę. Ten konkurs wygrała A jakże by inaczej wybranka cesarzowej matki - Eudoksja Dekapolita, którą Michał musiał poślubić jeszcze w tym samym 855 r. W tym czasie Brazyli był już jednym z jego szambelanów, i człowiekiem któremu najczęściej się zwierzał (niektórzy autorzy średniowieczni sugerują nawet, że ich przyjaźń miała podtekst seksualny, choć nie ma na to żadnych dowodów - bo... oczywiście takich dowodów nie mogłoby być, nawet gdyby istniały). Bazyli bowiem sypiał nawet w komnacie cesarza Michała - oficjalnie jako strażnik cesarskiego majestatu.
Michał był bardzo zły na matkę i niezadowolony z faktu, że został zmuszony do poślubienia kobiety, której nie chciał, nie kochał i nie pożądał. Wsparcie znalazł głównie w osobie Bazylego, który notabene nawiązał romans z jego starszą siostrą - Teklą (co ciekawe cesarz o tym nie wiedział). Niechęć do matki i jej regencji, wybiła z pełną siłą w roku 856, gdy Michał dogadał się ze swym wujem - Bardasem, który już od dłuższego czasu był odsunięty od władzy przez wszechwładnego Teoktistosa. Uknuto więc spisek, który miał na celu zamordowanie logotety, odsunięcie Teodory od regencji i przejęcie pełnej władzy przez Michała, u którego boku będzie znajdował się Bardas jako wszechwładny minister. Tak też się stało, Teoktistos został zamordowany w Pałacu Cesarskim w obecności samego Michała, gdy z jakąś sprawą zwracał się do cesarza. Zabójcy następnie odcieli mu głowę i podrzucili pod drzwi komnaty Teodory. Ta, nie mając w nikim oparcia, musiała zrzec się regencji, a wówczas Senat ogłosił Michała pełnoprawnym władcą. Bardas został obsypany najróżniejszymi tytułami i przywilejami i zajął miejsce u boku cesarza. Tekla - starsza siostra Michała, która pomagała matce w kontrolowaniu brata, została przezeń skazana na zamknięcie w klasztorze do końca życia. Michał pozwolił jednak Teodorze pozostać na dworze w Konstantynopolu, co wkrótce potem okazało się wielkim błędem, gdyż matka nie zamierzała tak łatwo rezygnować z pełni władzy i wkrótce obmyśliła intrygę, mającą na celu powrót do rządów regencyjnych. 16-letni Michał, czując się teraz w pełni panem swego losu i całego Cesarstwa, nie tylko sprowadził na dwór Eudoksję Ingerinę, ale prowokacyjnie przebywał w jej towarzystwie, a nawet pozwalał jej odwiedzać się w swojej komnacie (takiego pozwolenia nie dostała natomiast jego oficjalna małżonka - Eudoksja Dekapolita). Pił też coraz więcej wina i coraz częściej się upijał (mieli więc wspólne hobby z kalifem al-Mutawakkil'em 🤭). Późniejsi historycy nazwali go po prostu "opojem", uznając że był on słabym i miernym władcą. Nie jest to do końca właściwa diagnoza jak mi się wydaje. Michał III rzeczywiście nie był wybitnym władcą, ale należy też pamiętać że był odważnym młodzieńcem, a za jego rządów miały miejsce dosyć korzystne dla ludu reformy. Chociaż rzeczywiście w sytuacjach wybitnie konfliktowych Michał całkowicie tracił rozeznanie, nie potrafił podjąć decyzji i opierał się na zdaniu innych, bliskich mu osób. Teodora doskonale wiedziała o słabościach syna. Wiedziała o jego zamiłowaniu do wina i postanowiła to wykorzystać, aby ostatecznie rozprawić się ze swym bratem - Bardasem, który był głównym sprawcą mordu na jej ukochanym Teoktistosie. Uknuła więc spisek, który polegał na opiciu Michała i w tym samym czasie zamordowaniu Bardasa. Spisek się jednak nie udał, bowiem przekupieni przez nią zabójcy (wprowadzeni do Pałacu Cesarskiego przez jej człowieka) zostali odkryci, gdy za pasem ujrzano ich sztylety. Wzięci na tortury, wydali Teodorę jako sprawczynię zamachu (858 r.)
Tym razem Michał nie miał już litości dla matki i kazał ją zamknąć w klasztorze, którego nie mogła opuścić do końca swoich dni, a Bardas stał się realnie wszechwładnym kierownikiem państwa (wkrótce potem przyjął tytuł cezara). Jego rządy były bardzo dobre dla państwa, lepsze nawet niż rządy Teoktistosa. To właśnie Bardas był autorem wszystkich (no przepraszam, jeszcze patriarcha Focjusz) kluczowych reform, jakie pojawiły się w czasach rządów Michała III. Cesarz w zasadzie był w tych kwestiach całkowicie bierny i zdany na opinię swego wuja. Jednak nieudany zamach Teodory na Bardasa, stał się również kolejnym powodem wywyższenia Bazylego, który tym razem awansował na wielkiego szambelana (po usunięciu i egzekucji Damiana, poprzedniego wielkiego szambelana, który umożliwił Teodorze podjęcie owej próby zamachu. Notabene Damian był eunuchem, a stanowisko wielkiego szambelana piastowali właśnie eunuchowie. Były to środki bezpieczeństwa, podjęte po to, aby żadnemu z nich nie przyszło do głowy usunięcie cesarza i samodzielne wstąpienie na tron. Bo nawet gdyby do tego doszło, to taki ktoś nie mógłby założyć swojej dynastii. Wydaje się więc że Bazyli był {prawdopodobnie} pierwszym nie eunuchem na tym stanowisku i... zakończyło się to jego wyniesieniem na tron). Zmiany które nastąpiły zaraz po nieudanym zamachu Teodory w roku 858, dotyczyły również Kościoła. Cesarzowi Michałowi i Bardasowi nie po drodze było teraz z wniesionym przez stronnictwo zelotów z klasztoru Studios (choć potem z nimi skonfliktowanym) patriarchą Ignacym (synem cesarza Michała I Rangabeusza, który po upadku ojca w roku 813 został wykastrowany i zmuszony zostać mnichem). Po 11 latach pełnienia patriarchatu Ignacy został usunięty, a w jego miejsce 25 grudnia 858 r. Michał III powołał Focjusza. Był on bodajże najinteligentniejszym i najbardziej uczonym spośród wszystkich patriarchów jacy zasiadali w Konstantynopolu.
Podobnie jak papież Sylwester II - którego pontyfikat przypadał na lata 999-1003 - był bodajże najlepszym spośród papieży rzymskich, oczywiście poza Janem Pawłem II 😊. Co się tyczy tego papieża, to istnieje o nim ciekawa teoria, a mianowicie taka, że wraz z cesarzem rzymskim Ottonem III - tym, który w 1000 roku odbył zjazd w Gnieźnie wraz z Bolesławem I Chrobrym, na którym uznał Bolesława za równego sobie, wkładając mu na skroń swoją cesarską koronę - byli oni... fałszerzami czasu. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, istnieje coś takiego jak teoria czasu fantomowego, która ma polegać na dodaniu do historii jakichś... 300 lat. Innymi słowy, cesarz Otton III - który marzył o uniwersalnym Cesarstwie Rzymskim odrodzonym jako Cesarstwo Chrystusowe, pragnął zadeklarować powstanie tego tworu właśnie w roku 1000 {i tak też się poniekąd stało w Gnieźnie}, czyli w roku milenijnym, będącym początkiem nowego tysiąclecia. Problem polegał jednak na tym że on... nie żył w X wieku, tylko w wieku VII. Aby więc przeskoczyć do nowego Millenium i ogłosić powstanie uniwersalnego Cesarstwa Chrystusowego, Otton III {wraz z papieżem Sylwestrem II - uczonym znającym się na astronomii, medycynie i wielu innych dziedzinach nauki}, postanowił po prostu zmienić kalendarz. Okazuje się że z roku 614 przeskoczono automatycznie do roku 911, tak aby uprawomocnić powstanie odrodzonego Cesarstwa w roku 1000. Ktoś powie - niemożliwe i nikt by się nie połapał? Otóż dla zwolenników teorii czasu fantomowego nie jest to niemożliwe, tym bardziej że zmiany kalendarzy następowały w historii już wielokrotnie, przeskakując o kilkanaście dni czy kilka tygodni do przodu, tak było w roku 1582 w Rzeczpospolitej, we Francji i w Hiszpanii, oraz w roku 1752 w Wielkiej Brytanii. Specjalistą w tej dziedzinie miał być właśnie papież Sylwester II, który miał tak skutecznie zakręcić kalendarzem, że wyszło na to, iż realnie świat przeniósł się o 300 lat do przodu w ciągu kilku, może kilkunastu dni. Rzeczywiście papież Sylwester II był ponoć geniuszem. Według różnych teorii milenijnych miał w podziemiach Watykanu zamknąć odrodzonego szatana pod postacią smoka. Ale czy poradziłby sobie z kalendarzem, zmieniając go o... 300 lat? Dla zwolenników teorii czasu fantomowego jest to fakt, a nie przypuszczenie. Jeśli więc byłaby to prawda, to obecnie nie żyjemy w roku 2024 tylko w 1721.
Jako dowód zwolennicy tej teorii podają że budynki (a szczególnie zamki) między VII a X wiekiem praktycznie się nie zmieniły i są takie same, ale już późniejsze budynki są zupełnie inne. Według nich całe te 300 lat zostało po prostu... wymyślone przez Sylwestra II i Ottona III aby zapchać ową dziurę czasową dla przyszłych pokoleń. Nie było więc Karola Wielkiego i całego odrodzenia karolińskiego, nie było państwa Wielkomorawskiego, wypraw Wikingów i tak dalej. Wszystko po prostu zostało tak skutecznie dopisane i narzucone do narracji, że uznaje się za fakt autentyczny (jeśli w ogóle istnieje fakt nieautentyczny 🥴). Wszystko ładnie pięknie, tylko teoria czasu fantomowego jest kompletną bzdurą i została już wielokrotnie obalona, a mimo to jej zwolennicy nadal w nią wierzą (tak jak w płaską Ziemię wierzył pewien milioner-konstruktor, który zbudował rakietę aby udowodnić że Ziemia jest płaska. Wzbił się w powietrze, ale coś poszło nie tak i runął o ziemię, kończąc tym samym swoją ziemską wędrówkę i... niczego nie udowadniając). Warto też dodać że rok 999 był rokiem niesamowitej milenijnej ekstazy. Wszyscy w chrześcijańskiej Europie obawiali się nowego Millenium i ponownego przyjścia Chrystusa oraz Sądu Bożego, dlatego też bogacze rozdawali swój majątek, wypuszczano więźniów z lochów, książęta i władcy okazywali swoją dobroć i wspaniałomyślność na wszelkie możliwe sposoby, natomiast skazańcy na siłę pchali się do więzień, aby tylko uzyskać zbawienie i nowe życie w Niebie. Ale gdy nastał rok 1000 i nic się nie stało, wszystko wróciło do normalności, czyli naszej nienormalności (zawiści, zbrodni, kłamstw, spisków, nieszczerości itd. - czyli tego, co jest częścią naszego jestestwa tutaj na Ziemi).
Cesarstwo Bizantyjskie wkraczało teraz w nowy okres, którego kwintesencją staną się rządy Dynastii Macedońskiej założonej właśnie przez Bazylego.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz