Łączna liczba wyświetleń

piątek, 23 czerwca 2017

INTEGRACJA, KOLABORACJA CZY WROGOŚĆ? - Cz. III

CZYLI JAK ŻYLI GRECY

W IMPERIUM RZYMSKIM

I CZY ASYMILOWALI SIĘ 

Z RZYMIANAMI?




Państwem spartańskim (czy raczej lacedemońskim, jak właściwie należałoby je określić), władał w tym czasie (lata 90-te II wieku p.n.e.), niejaki Nabis. Był on królem Sparty (choć przez wielu uważany był za tyrana), wywodzącym się z bocznej linii dynastii Eurypontydów. Był on już trzecim, wielkim reformatorem spartańskiego ustroju III i II wieku p.n.e. jego poprzednikami byli Agis IV i Kleomenes III. Należy bowiem stwierdzić, że choć państwo spartańskie utrzymało wolność polityczną i nie podlegało bezpośredniej kontroli Macedonii (w przeciwieństwie np. do Aten, gdzie w porcie w Pireusie stacjonował macedoński garnizon), to jednak nie było już tym samym państwem, jakie znamy z wieków wcześniejszych. Co prawda państwo było dość bogate a królowie posiadali liczny skarbiec, to jednak znacznie więcej było biedy wśród obywateli spartańskich, którzy choć posiadali niewielkie przydziały ziemskie, to jednak na przełomie III i II wieku p.n.e. ogromna większość z nich była potwornie zadłużona,a wierzycielami pozostawała garstka najbogatszej elity spartańskiej (która w tym właśnie okresie liczyła nie więcej niż ok. 100 osób). Zresztą wszystkich obywateli też było niewiele, zaledwie 700. Całą resztą stanowiła ludność pozbawiona obywatelstwa i praw z tym związanych, czyli albo periojkowie (grupy osób napływających z innych greckich polis, które osiadły w Sparcie i tutaj zamieszkały), hypomejoni - czyli obywatele Sparty, którzy utracili obywatelstwo (np. za długi), oraz niewolnicy państwowi czyli heloci. 

Państwo, które mogło wystawić armię złożoną z zaledwie 700 obywateli (a jedynie obywatele Sparty/Lacedemonu mogli służyć w wojsku i nosić broń), nie mogło być wówczas żadną realną siłą, w świecie w którym potęga państw takich jak Macedonia, Egipt czy Syria - była nieporównanie większa (państwa te dysponowały armiami liczącymi od prawie 100 tys. żołnierzy do ponad 150/200 tysięcy). Dlatego też zmieniła się wewnętrzna rola i charakter tego kraju. Sparta przestała się liczyć jako ogólnogrecki podmiot, choć wciąż jej rewanżystowskie działania, w stosunku do Mesenii i państw Peloponezu, budziły niepokój (nawet w Macedonii). Krajem wciąż rządzili królowie, ale prawdziwa władza była skupiona w rękach najbogatszych obywateli, członków geruzji i eforów. Władza królewska była praktycznie symboliczna i ograniczała się do zadań kultowych w czasie pokoju, oraz dowódczych w czasie wojny - prawdziwymi kreatorami polityki państwa byli właśnie eforzy (wybierani na rok w liczbie sześciu), którzy przewodzili również obradom geruzji, czyli rady starszych (złożonej z 30 sprawujących dożywotnio swój urząd gerontów, wywodzących się z najbogatszych rodów Lacedemonu), pełniącej rolę takiego senatu doradczego dla eforów. Realna władza polityczna obywateli, sprowadzała się jedynie do wyborów eforów (spośród wskazanych wcześniej kandydatów, przy czym głosów nie liczono, a jedynie nasłuchiwano, kto głośniej krzyczy za danym kandydatem - co też stwarzało duże pole do nadużyć, bowiem w Sparcie obywatele na zgromadzeniu ludowym - apelli, głosowali... krzycząc) i od czasu do czasu składu geruzji (w przypadku śmierci danego geronta). 

Oczywiście "głosować" (swym gardłem) mogli jedynie mężczyźni, ale za to kobiety posiadały w swych rękach praktycznie całą potęgę finansową danego rodu, a co za tym idzie i państwa. Ziemia bowiem, będąca największym wyznacznikiem bogactwa, choć oficjalnie należała do ich mężów, w rzeczywistości to właśnie one głównie nią rozporządzały. One delegowały grupy helotów do pracy, one wreszcie gromadziły środki ze sprzedaży bogactw, jakie owa ziemia zrodziła. Można więc powiedzieć że finanse zarówno spartańskiego domu, jak i poniekąd państwa, były właśnie w rękach Spartanek. Mimo iż Sparta wewnętrznie się bogaciła, to jednak bogactwo było rozłożone nierównomiernie i wielu obywateli traciło swe prawa (wraz z ziemią) właśnie za długi, a to oznaczało że państwo spartańskie nie było w stanie wyjść z zamkniętego kręgu zmniejszającej się populacji obywateli-żołnierzy, a co za tym idzie, niezdolne było nawet do podjęcia próby odzyskania utraconych terenów wspaniałej Mesenii, krainy pełnej pól uprawnych, które mogłyby zadowolić spartiatów. Po raz pierwszy Sparta rozpoczęła podbój Mesenii w roku 743 p.n.e. Bardzo szybko udało im się ten kraj opanować w kilku potyczkach zwyciężyli Meseńczyków i opanowali ich stolicę - Steniklaros. Wydawało im się że wojnę już wygrali, ale król Mesenii - Eufajos, polecił swym poddanym przenieść się na niedostępną górę Ithome, gdzie założyli nową stolicę. Spartanie nie zamierzali zdobywać Ithome, im bowiem chodziło o meseńskie równiny, więc zaakceptowali ten stan rzeczy. Niestety, szybko okazało się że Meseńczycy rozpoczęli wojnę partyzancką i odbijają plony, jakie już zebrali spartańscy koloniści. Nie było rady, aby zabezpieczyć swoje panowanie w tym kraju, należało zdobyć Ithome, jednak walki pod górą i jej oblężenie trwało przez prawie 19 lat, do 724 r. p.n.e. 




Przez ten czas zamknięci na górze Meseńczycy, zaczęli cierpieć ciasnotę, dodatkowo pojawiły się jakieś epidemie, które dziesiątkowały obrońców. Aby więc zatrzymać nieszczęścia i uprosić odmianę losu u bogów, postanowiono złożyć Zeusowi w ofierze jedną z dziewic. Dziewicą tą miała być córka niejakiego Likiskosa (członka dynastii Ksenofontydów), który został zmuszony przez lud nie tylko do jej poświęcenia, ale także do osobistego jej zamordowania na ołtarzu Zeusa. Likiskos został do tego zmuszony zarówno przez króla Eufajosa, jak i przez lud i przysiągł że spełni ich żądanie, ale gdy nadszedł dzień złożenia ofiary z córki, okazało się że ani ojca ani dziewczyny nigdzie nie było, pod osłona nocy zbiegli do obozu Spartan. Lud był tak wzburzony jego zdradą, że zamierzał wymordować całą rodzinę królewską jako zdrajców, ale wówczas jeden z krewniaków Eufajosa, imieniem Aristodemos zapowiedział że złoży własną córkę w ofierze Zeusowi, w zamian za życie dla pozostałych członków swej rodziny. Lud wyraził zgodę, znów jednak okazało się że los nie sprzyjał Ksenofontydom (dynastii panującej w ówczesnej Mesenii). W obronie dziewczyny wystąpił teraz zauroczony jej pięknem młodzian, który zapowiedział publicznie że córka Aristodemosa nie jest już dziewicą i że nosi w sobie jego dziecko. Złożenie w ofierze kobiety brzemiennej byłoby świętokradztwem i obrazą bogów, ale jednocześnie Aristodemos obawiał się reakcji tłumu na kolejne nieudaną ofiarę i począł przekonywać zebranych że chłopak kłamie, a gdy zabrakło mu argumentów, po prostu wyciągnął miecz i przebił nim pierś swej córki. Kapłani byli niezadowoleni i zaczęli szeptać: "To żadna ofiara, to zwyczajne morderstwo". Jednak lud owacyjnie przyjął tę "ofiarę". Nic się jednak nie zmieniło w położeniu Meseńczyków, zamkniętych na Ithome, król Eufajos zginął w jednej z bitew pod górą, próbując przerwać spartańskie oblężenie, zaś Aristodemos (jego następca), w kilka lat później popełnił samobójstwo przy grobie własnej córki. Po jego śmierci wygłodzeni Meseńczycy musieli się poddać. Wszyscy zostali zamienieni w niewolników - helotów i odtąd dawni władcy Mesenii musieli ciężko pracować dla nowych władców tych ziem, jednocześnie będąc traktowani w sposób niezwykle brutalny. Tak oto w roku 724 p.n.e. Mesenia padła łupem zwycięskich Spartan.

W czterdzieści lat później, w roku 685 p.n.e. Meseńczycy zbuntowali się po raz pierwszy przeciwko swemu ciężkiemu położeniu, gdyż nowi panowie traktowali ich nawet nie jak niewolników, a jak zwierzynę łowną. Poczęto organizować nawet zawody "sportowe" dla spartańskiej arystokracji, noszące nazwę "krypteia". Ze sportem oczywiście nie miało to nic wspólnego, a polegało na otaczaniu pod osłoną nocy jednej z licznych wiosek helotów, podpalaniu jej i mordowaniu każdego uciekającego Meseńczyka (mężczyzn, starców, kobiety i dzieci - bez znaczenia). Nic więc dziwnego, że wreszcie doszło do buntu. Przywódcą powstania był niejaki Aristomenes, niewolnik z okolic miasta Andania, które to miasto zostało opanowane przez helotów i uczynione główną bazą odrodzonych Meseńczyków. Stamtąd organizowano podjazdową wojnę partyzancka na tereny spartańskich kolonistów. Powstanie trwało przez 16 lat, a w jego trakcie udało się Meseńczykom odzyskać sporą część kraju. Po dwóch latach wyzwolono całą dolinę Pamisosu, odzyskując dawną stolicę kraju - Steniklaros.Wydawało się wówczas, że odrodzenie Mesenii jest tylko kwestią czasu, tym bardziej że z Aristomenesem zaczęły współpracować inne greckie państwa Peloponezu, a szczególnie Arkadyjczycy króla Aristokratesa. Zjednoczony w sojuszu z Arkadią, Aristomenes postanowił wydać Spartanom decydującą bitwę. Doszło do niej na równinach Denteliatis (ok. 683 r. p.n.e.). W bitwie tej Aristomenes poniósł klęskę, ponieważ król Arkadyjczyków, zdradził go, opuszczając z wojskiem pole bitwy. Klęska nie była jednak pełna (choć utracono wszystkie dotychczasowe zdobycze), postanowiono bowiem znów schronić się na górze, tym razem jednak była to góra Ira (na północ od Ithome, na granicy z Arkadią). Tam dalsza wojna partyzancka trwała przez kolejne czternaście lat.

Wreszcie jednak Ira także została zdobyta przez Spartan w 669 r. p.n.e. (podstępem, podczas ulewnej nocy, gdzie siły obrońców patrolujący górę były mniejsze, gdyż nie obawiano się ataku Spartan podczas takiej ulewy). Aristomenes zdołała jednak wyprowadzić stamtąd większość żołnierzy oraz kobiet i dzieci, po czym wszyscy udali się na dwór króla Arkadii - Aristokratesa do Tegei. Aristomenes nawet pobity i zmuszony do ucieczki z kraju, nie przestawał myśleć o dalszych działaniach wojennych, a nawet planował ofensywę na Lakonię, zdobycie Sparty i wymienienie jej na Mesenię. Prosił jedynie króla Arkadii o wsparcie wojskowe do chwili aż się ponownie nie umocni. Jednak Aristokrates nie zamierzał mu pomagać,wysłał swego posła do Sparty, deklarując że gotowy jest im wydać Aristomenesa, jeśli odpowiednio mu zapłacą. Ci się zgodzili, ale tajne plany króla wyszły szybko na jaw i został on ukamienowany (jako krzywoprzysięzca) przez własnych poddanych. Aristomenes i ci Meseńczycy, których wyprowadził z Iry (była to zaledwie garstka populacji kraju), nie wrócili już jednak do Mesenii. Odpłynęli oni z Grecji na Sycylię, gdzie założyli miasto Messanę (dzisiejsza Mesyna). Potem dojdzie do jeszcze jednego - drugiego dużego powstania helotów w Mesenii w latach 464-457 p.n.e (zwanego III wojną meseńską). Powodem buntu było silne trzęsienie ziemi (ok. 20 000 zmarłych) jakie nawiedziło Lakonię (czyli krainę spartiatów, gdzie m.in. leżała sama Sparta), w 464 r. p.n.e. Prócz samych helotów, po raz pierwszy do powstania przyłączyli się również periojkowie (dwa miasta). Powstańcy ponownie zajęli i obsadzili górę Ithome, a Spartanie, nie mogąc sobie z nimi poradzić, poprosili o pomoc Ateńczyków (wówczas w tym mieście przewagę miało stronnictwo Kimona, bardzo przyjazne Sparcie), ale przybycie ateńskich oddziałów pod wodzą Kimona (462 r. p.n.e.) również nie doprowadziło do zdobycia góry. Wówczas Lacedemończycy postanowili odprawić Ateńczyków, obawiając się aby ci nie przyłączyli się do buntowników, lub aby nie szerzyli wśród żołnierzy wrogiej propagandy (idee demokratyczne). Po kilku miesiącach odesłano ich więc z powrotem. Powstańcy ostatecznie skapitulowali dopiero w kilka lat później (455 r. p.n.e.), i to dopiero wówczas, gdy Spartanie obiecali dać im wolność, oraz bezpiecznie opuścić Mesenię (Ateńczycy osadzili ich w Naupaktos w Lokrydzie).


ATENY vs. SPARTA



Dojdzie jeszcze do dwóch, mniejszych już powstań helotów w Mesenii. W roku 425 p.n.e. część mieszkańców tego kraju zbuntowała się, po wielkim zwycięstwie Ateńczyków w bitwie ze Spartanami pod Sfakterią (do ateńskiej niewoli dostało się wówczas 292 jeńców, w tym 120 Spartiatów, a mimo to Sparta dążyła wówczas do zawarcia pokoju nawet na niekorzystnych dla siebie warunkach, byle tylko odzyskać swoich obywateli - co też poniekąd świadczy o degradacji państwa lacedemońskiego, gdyż kurcząca się populacja obywateli, była tak ważna, że strata w bitwie nawet kilkudziesięciu z nich mogła być prawdziwą katastrofą, natomiast taki np. Rzym, gdy w bitwie z Hannibalem pod Kannami stracił ponad 40 000 obywateli, był w stanie w szybkim tempie wystawić kolejne siły do dalszej walki). Do jeszcze jednego, tym razem już skutecznego buntu helotów, dojdzie w roku 369 p.n.e. i będzie ono spowodowane agresją tebańską na Spartę, w wyniku czego Mesenia zostanie trwale wyzwolona i do opanowania Grecji przez Rzym, Sparta już nie odzyska władzy nad tą krainą. Ciekawie wyglądały również próby narzucenia przez Spartę swego władztwa innym państwom greckim na Peloponezie. Zaraz po zakończeniu powstania helotów w Mesenii, Sparta postanowiła opanować Argos (i całą Argolidę), jednak w bitwie pod Hysiaj (669 r. p.n.e.) poniosła klęskę i na razie musiała zrezygnować z tych planów, jednak nie porzucono myśli o podboju całego Peloponezu. W dziesięć lat później Lacedemończycy ruszyli ponownie, tym razem przeciwko arkadyjskiemu miastu Figalii (będącemu bramą do opanowania całej Arkadii). Miastu temu jednak pomocy udzieliło inne arkadyjskie polis - Orestazjon i razem ponownie rozbili siły spartańskie w bitwie pod Figalią (659 r. p.n.e.). Po raz ostatni zbrojną próbę opanowania całego Peloponezu, poprzez zajęcie Arkadii, podjęli Spartanie w 640 r. p.n.e. gdy ruszyli przeciwko największemu miastu tej krainy - Tegei. Ponownie jednak los im nie sprzyjał i ponownie zostali pokonani w bitwie pod tym miastem, tracąc wielu zabitych i jeńców. 

Odtąd Spartanie zaprzestali już dalszych prób zbrojnego opanowania Peloponezu (według legendy do Lacedemończyków po klęsce miał przemówić pewien starzec, który zwrócił się do nich tymi słowy: "Poniechajcie wszelkiej myśli o podboju ziem sąsiednich. Jeżeli zaś jesteśmy silniejsi od innych - użyjmy siły naszej , ażeby bronić Hellenów od wspólnego wroga i wspierać sprawiedliwość tam, gdzie będzie deptana". Lacedemończycy postanowili wówczas podporządkować sobie inne państwa Peloponezu, tworząc sojusz, dzięki któremu oni (jako najwięksi i najsilniejsi) pełniliby pozycję dominującą. Tak właśnie narodziła się Symmachia Spartańska, która zwana jest również Związkiem Peloponeskim. Okres ten (od porzucenia planów militarnego podboju Peloponezu ok. 640 r.p.n.e.), był czasem bodajże największej świetności państwa spartańskiego w dziejach. To właśnie wówczas swe elegie tworzył sławny Tyrtajos, swe pieśni pisał Alkman, w architekturze nowe trendy wyznaczali Teodoros z Samos i Bakhykles z Magnezji (którzy zamieszkali w Sparcie - jako periojkowie), zaś prawdziwe triumfy w greckim świecie święciła lakońska ceramika. Powstawały wspaniałe dzieła sztuki, takie jak świątynia Artemidy Orthia (ok. 600 r. p.n.e.), sławny tron Apolla w Amyklaj (ok. 550 r. p.n.e.), czy rzeźby Skias (576 r. p.n.e.). Związek Peloponeski narodził się właśnie w tym czasie, na przełomie VII i VI wieku p.n.e. a Sparta pełniła w nim rolę hegemona. To, czego nie uzyskała w drodze podboju, zdobyła poprzez unię,dzięki której miała wpływ na politykę innych państw Peloponezu, a swoje kompetencje realizowała z całą konsekwencją.

Jej zbrojna interwencja w roku 582 p.n.e. spowodowała upadek władzy tyrańskiej w Koryncie i zainstalowanie tam rządów arystokratycznych (jednocześnie doprowadzając do uniezależnienia się od Koryntu wyspy Korkiry, co również było związane z pewnym upadkiem gospodarczym tego miasta, na czym z kolei zyskała Sparta), pozwoliło to też usamodzielnić się gospodarczo Argos które było pod coraz większą dominacją Koryntu. Należy bowiem pamiętać że tyrańskie rządy w Koryncie były bardzo ożywcze dla tego miasta. Tyrania zaczęła się od zamachu stanu niejakiego Kypselosa w 657 r. p.n.e. i wypędzeniu przez niego arystokracji korynckiej (z dawnego królewskiego rodu Bakchiadów, z którego też sam po matce pochodził). Nim jednak zdobył władzę, miał udać się do Delf, prosząc boga Apolla o radę co ma czynić i jak potoczą się jego losy. Pytia przepowiedziała mu wówczas co następuje: "Będzie szczęśliwy ten mąż, co do mego przybytku wstępuje, sam on i jego synowie, synowie zaś synów - bynajmniej". I to właśnie się sprawdziło, bowiem zarówno sam Kypselos, jak i potem jego syn Periander, cieszyli się wielką sławą i powodzeniem, natomiast synowie Periandra... utracili władzę właśnie po spartańskiej interwencji. Czasy rządów Kypselosa (657-627 r. p.n.e.) i syna jego Periandra (627-585 r. p.n.e.), to okres największej bodajże świetności Koryntu w całych dziejach tego miasta. Ci dwaj tyranii stworzyli prawdziwą ekonomiczną potęgę. Jeszcze za Kypselosa powstały takie korynckie kolonie jak Leukas, Anaktorion i Ambrakia, podporządkował swej władzy Argos i Syrakuzy (na Sycylii), obalając tamtejszy arystokratyczny ród Myletydów. Stworzył finansową potęgę Koryntu, przechodząc na stopę samijską, która dawała więcej korzyści niż dotychczasowa argiwska czy eginecka. Zaczął bić złote i srebrne monety, co spowodowało że waluta koryncka stała się popularna nawet w greckich miastach daleko poza Grecją właściwą. Jego syn zaś - Periander wielce rozbudował miasto, był twórcą igrzysk istmijskich ku czci Posejdona (na których w 196 r. p.n.e. Flamininus ogłosił "Wolność wszystkich Hellenów"), oraz... patronem niewolników (wyzwolił ich bardzo wielu, jednocześnie wprowadzając ustawy, zabraniające posiadania zbyt wielu niewolników). Miał dalekosiężne plany, które częściowo zrealizował (budowa drogi przez Istm dla łatwiejszego holowania okrętów morskich, dzięki czemu można było bardzo szybko przenieść całą flotę z Zatoki Korynckiej na Morze Egejskie, bez konieczności żmudnego opływania wybrzeży Peloponezu, planował też przekopanie Przesmyku Korynckiego), zdobył Korkyrę i założył kolonię w Potidai i Apollonii. 




Poślubił też córkę tyrana miasta Epidauros (w którym to znajdowała się sławna na całą Grecję świątynia boga Asklepiosa - boga medycyny, w którego świątyni leżeli chorzy w nadziei wyzdrowienia) - Proklosa. Melissa, bo tak miała się nazywać żona Periandra, była piękną kobietą, a mąż był w niej zakochany do szaleństwa. Mimo to dopuścił się zbrodni, pewnego razu zamroczony winem, chciał wymusić na niej uległość seksualną, a ponieważ ona się wzbraniała, uderzył ją z całej siły w pierś, po czym kobieta padła bez życia. Świadomy zbrodni jakiej się dopuścił, potem starał się przebłagać bogów, ofiarowując wielkie środki dla świątyń w Delfach i Olimpii, oraz wystawiając żonie kapliczkę u podnóża świątyni Artemidy, w której ponoć co noc błagał ją o wybaczenie, ponoć wywołał nawet jej ducha w jaskini Acheronu, ale według kapłanów, którzy mieli obserwować zjawę, która miała się wówczas ukazać, Melissa nie przebaczyła mężowi zbrodni, jakiej się dopuścił (zjawa miała wypowiedzieć bowiem słowa, skierowane do Periandra, które brzmiały: "Zimno mi"). Nie wiedząc co ma czynić, aby przebłagać zmarłą żonę, ogłosił aby wszystkie szlachetnie urodzone Koryntyjki, podczas święta bogini Hery, udały się na Akrokorynt (dominujące nad miastem, potężnie umocnione wzgórze, taki koryncki Akropol), przyozdobione w najwspanialsze szaty i kosztowności, jakie posiadają. Gdy kobiety zjawiły się tam, otoczył je strażą, po czym kazał wszystkim... rozebrać się do naga. Gdy to uczyniły puścił je wolno, ale wszystkie stroje i kosztowności spalił w kapliczce swej żony, sądząc że w ten sposób ją uraduje i że teraz nie będzie już cierpiała chłodu. Periander kazał też wygnać swego młodszego syna - Likofrona (którego upatrywał na swego następcę), za to że tamten śmiał mu wyrzucać morderstwo matki. Likofron udał się na Korkyrę, gdzie został zamordowany, co doprowadziło Periandra do jeszcze większego żalu i przygnębienia. Znów wyrzucał sobie że to przez niego doszło do tej tragedii. Pariander miał umrzeć w jakiś czas po śmierci swego syna, pogrążony w żałobie i depresji. Władzę po nim objął starszy syn - Kypselos II, który w trzy lata po śmierci ojca został obalony przez Spartan. 



 CDN.
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz