Łączna liczba wyświetleń

piątek, 31 marca 2017

NIEWOLNICE - Cz.XXXIV

CZYLI CZTERY HISTORIE

WSPÓŁCZESNYCH KOBIET

KTÓRE STAŁY SIĘ PRAWDZIWYMI

NIEWOLNICAMI


 HISTORIA DRUGA
TEHMINA
NIEWOLNICA Z PAKISTANU
Cz. XIII






Uzbrojona w świeże dowody jego niewinności wybrałam się do mojej matki. Zażądała ode mnie zaświadczenia, że dokonano aborcji. Mustafa go nie miał. Matka chciała wiedzieć, gdzie ta aborcja została przeprowadzona, lecz Mustafa nie chciał tego powiedzieć. Wtedy matka zdecydowała, że nie chce mieć więcej nic wspólnego ani z Mustafą, ani ze mną. Nie mogliśmy się porozumieć. Straciłam rodzinę. Opowiedziałam o swoich problemach mojej lekarce. Doktor Lucas, która jest Walijką, bardzo mi współczuła. Gdy powiedziałam jej, że Mustafa mnie bije, była ogromnie wzburzona. 
- Jest bardzo gwałtowny - wyjaśniłam jej. - Jestem z nim nieszczęśliwa.
Poprosiłam ją o środki uspokajające, a ona zapisała mi jakieś lekarstwo, które nie szkodziło dziecku. Mój ojciec opłacił koszty porodu, zanim zdążyliśmy się poróżnić z rodziną, więc gdy dwudziestego siódmego grudnia 1979 roku poczułam bóle porodowe, Mustafa zawiózł mnie do niedużej i ekskluzywnej prywatnej kliniki w Hampstead. Na twarzy miał niesmak, uważał bowiem, że do tak banalnej rzeczy jak poród nie są konieczne takie zbytki. Doktor Lucas powitała mnie serdecznie, chłodno natomiast spojrzała na Mustafę. Bardzo brakowało mi mojej rodziny, kolejny raz nie było ich wtedy, gdy ich najbardziej potrzebowałam. Niezależnie od mąk fizycznych spowodowanych bólami porodowymi, rozdzierało mnie poczucie winy. Dręczyłam się, że moje dziecko może być nienormalne, bo próbowałam popełnić samobójstwo. Cały czas modliłam się do Boga, żeby przebaczył mi mój egoizm i uchronił je przed karą za mój grzech. 

Gdy odważyłam się po raz pierwszy spojrzeć na moją nową córeczkę Nishę, serce ze strachu waliło mi jak oszalałe. Nagle jednak mój niepokój gdzieś się ulotnił i jego miejsce zajęła bezbrzeżna miłość. Zdjęłam z szyi medalik, na którym wygrawerowane było imię Allaha, i włożyłam go jej na szyję, żeby bronił jej przed złem. Dwie godziny po urodzeniu mojej córki do pokoju wszedł Mustafa i usiadł obok mojego łóżka. "Nawet jeśli moje podejrzenia dotyczące jego i Adili nie są prawdziwe - myślałam - jak mógł równie inteligentny mężczyzna jak Mustafa doprowadzić do takiego rozpadu naszego małżeństwa? Jedną z przyczyn, dla których za niego wyszłam, było zdobycie uznania w oczach mojej matki, a doznałam jedynie upokorzenia i bólu. Teraz - pomyślałam sobie - teraz nadszedł ten moment, kiedy mogłam bezpiecznie pozwolić sobie na wyładowanie wściekłości. Nie ośmieli się uderzyć mnie tutaj, w publicznym miejscu i w takim momencie". 
- Wszystko zepsułeś, Mustafa - zaczęłam. - Przez ciebie jestem tutaj w szpitalu sama. Swoimi intrygami szerzysz spustoszenie. Jesteś jak ta wiejska zła starucha, która knuje intrygi i sieje w rodzinach zamęt. 
Słuchał mojej tyrady z narastającą furią. Czułam, że był coraz bardziej wściekły, ale nie potrafiłam się opanować. 
- Pokłóciłeś mnie z moją rodziną - oskarżałam go. - Mam cztery siostry. Mam brata. Rodziców. Gdzie oni wszyscy są? Dlaczego nie ma ich tutaj ze mną? Pomyśl, kto jest za to odpowiedzialny! Pomyśl o tym! 
Mustafa wstał z krzesła i dwie godziny po tym, jak urodziłam jego dziecko, uderzył mnie w policzek. Potem metodycznymi ruchami zaczął smagać mnie raz po raz po twarzy. Następnie przeszedł do swojej ulubionej metody, którą było wykręcanie mi ręki, i robił to dotąd, aż zaczęło mi się wydawać, że przełamał mi ją na pół. Zagryzałam wargi, żeby nie wydać z siebie krzyku.

Pobitą i sponiewieraną zostawił mnie w szpitalu i pojechał odebrać z lotniska swojego trzynastoletniego syna Bilala, który przyleciał z Pakistanu, żeby z nami zamieszkać. Doktor Lucas zastała mnie w pokoju płaczącą. Spytała mnie, dlaczego w takim radosnym momencie jestem taka przygnębiona. Domyślała się prawdy, i kiedy wśród łkań opowiadałam jej szczegóły, siedziała cicho i słuchała, a po wysłuchaniu poradziła mi:
- Tehmino, nikt ci nie pomoże, jeśli nie pomożesz sobie sama. 
Wiedziałam, że ma rację. Dlaczego nie płakałam głośno, gdy mnie bił? Dlaczego nie zawołałam lekarzy i pielęgniarek, żeby zadzwonili na policję? Co doktor Lucas mogła zrobić? Co mogła zrobić policja? Mustafa dostałby upomnienie, a ja prędzej czy później znów zostałabym z nim sam na sam i znalazła się w jeszcze gorszej sytuacji niż poprzednio. Swoim milczeniem nie chroniłam Mustafy, chroniłam siebie. Mój ojciec nie przyjechał żeby zobaczyć mnie i dziecko, ale przysłał mi medalik z wyrytą na nim modlitwą. Wzruszył mnie ten gest, bo mówił mi, że był tu ze mną poprzez swoje modlitwy. A ja ich tak bardzo potrzebowałam. Doktor Lucas pomogła mi tylko w ten sposób, że znalazła uzasadnione medycznie powody, dla których mogła przetrzymać mnie o kilka dni dłużej w szpitalu. Gdy w końcu przyszedł czas opuszczenia kliniki, Mustafa zjawił się ze wspaniałym prezentem: bardzo drogim płaszczem z białego kaszmiru. Miał mi on, jak przypuszczam, zrekompensować doznane krzywdy. 

Po śmierci Bhutto część społeczności emigracyjnej skupiła się wokół jego synów i odcięła od Mustafy. Coś wisiało w powietrzu. Przyszli rewolucjoniści wyrośli ze swoich pneumatycznych pistoletów i kręcili się za prawdziwą bronią. Utworzyli oddział rewolucyjny o nazwie Al-Zulfikar, inaczej zwany Pakistańską Armią Wyzwoleńczą, i wraz ze swoimi zwolennikami sporządzili listę zabójstw. Planowali zamordowanie kluczowych postaci reżimu Zii, w wyniku czego powstałaby we władzy próżnia, którą oni mogliby zapełnić. Przenieśli się do Afganistanu i w Kabulu założyli konspiracyjny obóz szkoleniowy. Mustafa nie został wtajemniczony w ich plany, dowiedział się jednak niektórych szczegółów i przekonywał ich, że próby odsunięcia generałów od władzy siłą są daremne. Rozumiał zniecierpliwienie młodych Bhutto, lecz nie mógł zaakceptować ich planów, ponieważ uważał, że Pakistańczycy mają odrazę do aktów sabotażu i zabójstw. Mustafa wiedział też, że Al-Zulfikar przyciągnie do siebie nie tylko najbardziej zatwardziałych aktywistów opozycji, lecz także infiltratorów ze służb specjalnych całego świata i obawiał się, że da to Zii pretekst do urządzenia polowania na czarownice w celu wyeliminowania wszelkiego poparcia dla Partii Ludowej. Na terror z pewnością odpowie terrorem i niewinni ludzie będą zamykani w więzieniach, torturowani i wieszani. W sumie przekonany był, że ta wyjęta spod prawa armia splami dobre imię całej partii i opóźni tylko odbudowę demokracji. Mustafa był zwolennikiem bardziej prozaicznych metod działania. Podróżował wraz ze mną po kraju i kontynencie, przemawiając na publicznych zebraniach, podnosząc ludzi na duchu i odbudowując partię. Stał się niezmordowanym orędownikiem pokojowych rozwiązań. Wciąż przychodzili do nas jego przyjaciele i koledzy, a tematem rozmów była niezmiennie polityka. Lubiłam ich rozmowy i powoli dochodziłam do przekonania, że niezależnie jak straszne było moje życie prywatne, miałam powód, by żyć. Tym powodem była praca na rzecz wyzwolenia i polepszenia warunków życia w mojej ojczyźnie. 




Osiemnastego lutego 1980 roku, w moje dwudzieste siódme urodziny zadzwonił do mnie, wyciągając rękę do zgody, mój ojciec. Minęły trzy miesiące od tamtego incydentu. Nikt z mojej rodziny nie widział Nishy. Ojciec zapytał, co chcę dostać na urodziny, a ja odpowiedziałam mu:
- Zobaczyć się z tobą.
- Przyjdź dziś wieczorem - odparł łamiącym się głosem. 
Mustafa był uszczęśliwiony. Tego wieczoru, wchodząc po schodach do wyżej położonej części domu, spotkaliśmy schodzącą w dół Adilę. Mustafa nie mógł zrobić nic innego niż tylko zignorować ją i podążyć za mną, dla mnie był to znak, że ja jestem górą. Na początku czuliśmy się wszyscy trochę skrępowani, ale stopniowo życie rodzinne zaczęło wracać do normy. Wyglądało jednak na to, że każdy krok, który zbliżał mnie do mojej rodziny, oddalał mnie od mojego męża. Obsesja Mustafy zaczęła przybierać formy perwersyjne. Kiedy tylko zobaczył, że śmieję się lub żartuję z moimi rodzicami, chmurzył się, co oznaczało, że gdy tylko zostaniemy sami, znajdzie pretekst do awantury albo bicia. Od momentu, gdy wracaliśmy do domu, aż do rana obsypywał mnie nie kończącą się serią zarzutów. Łapał mnie za słowa i ciskał mi je z powrotem w twarz do chwili, aż straciłam wątek. Od czasu do czasu wagę poszczególnych argumentów podkreślał pięścią lub butem. Kończyło się to niezmiennie tym, że przepraszałam za moje rzekome zniewagi.
- Naprawdę jest ci przykro? - dopytywał się.
- Tak, Szczerze?
- Tak, tak.
- Ale twój ton o tym nie świadczy. Nie słychać, żeby było ci przykro. 
To było tak jak w dzieciństwie, gdy słuchałam matki, ale nie wyglądało na to, że słucham, co ona mówi. 

- Mustafa - odrzekłam - jestem zmęczona. Wierz mi, proszę cię. Jest mi przykro.
- Ale tak naprawdę nie uważasz, że zrobiłaś coś złego.
- Ależ tak, uważam. Naprawdę.
- Dwie godziny temu miałaś inne zdanie. Broniłaś się.
- Wydawało mi się.
- Wydawało ci się?! Wydawało?! Wydawało ci się, że możesz uzasadnić to, co zrobiłaś! Czy w dalszym ciągu tak myślisz?
- Nie. Udowodniłeś mi, że nie miałam racji.
Nasze wspólne życie było jedną długą awanturą. Te nocne kłótnie były prawie jedynym sposobem porozumiewania się Mustafy ze mną. Miał taki repertuar najohydniejszych obelg, że najgorsza dziwka zarumieniłaby się ze wstydu słuchając go. Za pomocą języka był w stanie zrobić ze mnie najgorszą szmatę. Cała odpowiedzialność za ukrywanie prawdy o naszym związku spoczywała na mnie. Mustafa był nadzwyczaj sprytny - ja byłam wszystkiemu winna i jeżeli nawet inni dowiedzieliby się, jak jestem poniżana, on by to tak odwrócił, że byłabym winna tym bardziej. W zdominowanym przez mężczyzn świecie Mustafy on zawsze wyszedłby z tego niewinny jak dziecko. 

Mimo niezgody, jaka między nami panowała, w dalszym ciągu przed naszymi gośćmi udawaliśmy parę wzorowych gospodarzy. Przez nasz dom stale przewijali się dziennikarze, wpływowi politycy i nasi starzy zagraniczni przyjaciele. W czasie przygotowań do kolacji Mustafa odgrywał rolę wielkiego szefa kuchni, a ja i dai Ayesha jego pomocniczek. Mustafa urzeczywistniał swoje kulinarne fantazje, dai Ayesha obierała i kroiła produkty, a ja sprzątałam cały bałagan. Jeśli zmieniłyśmy w najmniejszym szczególe jego polecenia, jeśli nie dość się śpieszyłyśmy lub jeśli nie dostarczyłam mu na czas potrzebnego produktu, Mustafa wpadał w szał. Bliskość ogromnych, ostrych jak brzytwa noży dodawała tym kuchennym seansom dreszczyku. Dai Ayesha bała się jego tak samo jak ja, bo skoro była służącą, Mustafa mógł jej spuszczać lanie bez najmniejszego powodu. Nie miała prawa popełniać błędów, przy najlżejszym wykroczeniu jego pięść lądowała na jej twarzy albo but na pośladku. Mustafa nie zwracał się do niej inaczej jak: "Ty cholerna suko!" Nie miała możliwości, żeby zmienić swój los, nie mówiła po angielsku i nie miała ani pieniędzy, ani paszportu. Gdyby ośmieliła się uciec, rodzina Mustafy zemściłaby się na jej starej matce i innych krewnych w Kot Addu. Była w niewoli. Mustafa stale mnie obserwował. Lubił patrzeć, jak się wiłam z bólu. Miałam robić wszystko, czego sobie życzył, nawet wtedy, gdy go nie było. Gdy wyjechał w jakichś podejrzanych finansowo i politycznie interesach do Ameryki, świadom różnicy czasu, dzwonił do mnie codziennie wcześnie rano. Jeśli mój głos brzmiał nie dość rześko, był zły. Moim obowiązkiem było nie spać o tej porze i czekać na jego telefon oraz oczywiście za nim tęsknić. Podczas jednej z takich podróży Mustafa pozwolił mi iść z Zarminą i Adilą na zakupy. Kupiłam kilka czasopism, lecz poprosiłam moje siostry, żeby nie mówiły o tym Mustafie, uważał, że czytanie jest stratą czasu i pieniędzy. Chichotałyśmy jak uczennice, które dzieliły "straszny" sekret. Gdy Mustafa zadzwonił do mnie następnego rana, zaczął wypytywać mnie na temat zakupów, chciał wiedzieć szczegółowo, co kupiłam. Powiedziałam mu o wszystkim poza pismami.

- Co jeszcze kupiłaś? - spytał. Jego głos brzmiał groźnie. 
- Nic - skłamałam.
- Pytałem cię, co jeszcze kupiłaś. Powiedz mi prawdę. No, co jeszcze?
- Nic.
- Wiem, że jeszcze coś kupiłaś. Wiem o tym. Zawsze się wszystkiego dowiem - ostrzegał mnie. - Nie posłuchałaś mnie. Kupiłaś czasopisma, tak? No, powiedz mi, tak? 
Załamałam się w trakcie jego pytań i przyznałam się do winy, kiedy wyzywał mnie od ostatnich, pomyślałam nagle: Adila! Mustafa gimnastykował się na dole, gdy zadzwonił telefon. Zanim go odebrał, ja podniosłam już słuchawkę. Dzwoniła Adila. Usłyszałam, jak moja siostra pyta mojego męża: 
- Kochasz mnie? Powiedz, kochasz? 
Usłyszałam też, jak mój mąż odpowiada mojej siostrze: 
- Bardziej niż to jesteś w stanie sobie wyobrazić. 
Zeszłam na dół jak sparaliżowana. Czułam się zbrukana i wykorzystana, ale tym razem nie mogłam się zdobyć na to, aby porozmawiać z Mustafą. Co miałam robić? Nie wiedziałam, jak zareagować na tę straszną wiadomość. Potem usłyszałam znów telefon i podsłuchałam, jak Mustafa obiecuje, że załatwi dla kogoś paszport. Za kilka chwil był trzeci telefon. Słuchawkę podniosła dai Ayesha i oznajmiła, że dzwoni Choudhry Hanif, jeden z "towarzyszy" Mustafy. Gdy Mustafa odebrał telefon, pomknęłam na górę. Po cichu podniosłam słuchawkę i usłyszałam, jak Mustafa mówi do Adili:
- Załatwię ci paszport, nie martw się. Zajmie mi to trochę czasu, ale ci załatwię.  
- Pośpiesz się - nalegała Adila. - Nie mogę dłużej bez ciebie żyć. Chcę stąd wyjechać, już teraz. Chcę zacząć z tobą nowe życie, tylko z tobą. 
Chciało mi się wymiotować. Nie byłam w stanie cokolwiek zrobić, ani płakać, ani im wymyślać. Nic.



        
Tego popołudnia jednak, gdy poszliśmy odwiedzić rodziców, w mojej głowie zaczął powstawać plan kontrataku. Nic nie mówiłam, ale płonęłam ze złości i bólu. Nie wydawało mi się, żeby Mustafa cokolwiek zauważył. W pewnym momencie zaciągnęłam moją matkę i Adilę do sypialni rodziców i rozpoczęłam atak.
- Mustafa powiedział mi o Adili - poskarżyłam się matce - ona za nim lata i niepokoi go. Mój mąż odrzuca jej umizgi, ma tego dość. Adila próbuje zniszczyć moje małżeństwo. To się musi skończyć. To jej wina, jest moją siostrą. Prosił cię, żebyś pilnowała swojej córki, ta dziewczyna przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości.
Adila zaczęła krzyczeć, że blefuję.
- On nigdy by tego nie powiedział! Powiedz mu, żeby tu przyszedł i powiedział mi to w oczy! Nie powiem nic na swoją obronę, dopóki on tu nie przyjdzie. To dotyczy także jego. Pozwól mu tu przyjść.
Matka zrobiła Adili wykład na temat moralności i kazała jej skończyć z tymi głupimi zabawami. Ostrzegła ją, że jeżeli dowie się o tym nasz ojciec, to ją zabije. Ja dodałam ze swej strony:
- Mam i bez ciebie dużo problemów, Adilo. Zostaw nas w spokoju. Znajdujemy się w trudnym i niepewnym okresie naszego życia. Zostaliśmy wyrwani z naszego środowiska, żyjemy na wygnaniu. Nie daję sobie z tym wszystkim rady. Dlaczego uparłaś się, żeby zamienić nasze życie w piekło? 
- To nieprawda, ja nic nie zrobiłam! - odpowiedziała Adila. - Dlaczego nie zawołasz tu Mustafy? Dowiemy się wtedy, kto mówi prawdę! To ty kłamiesz, nie on!

Mówiła to z taką pewnością siebie, że zaczęłam się bezładnie wycofywać. Zastawiła na mnie zasadzkę, zamknęła mnie w czymś w rodzaju labiryntu, gdzie nie wiadomo było, kto oskarża, a kto jest oskarżanym, jaka jest przyczyna kłótni i czego ja chciałam dowieść. Próbując ukryć swoje upokorzenie, broniłam głównego jego sprawcy. Był po jej stronie, a ja, osamotniona, próbowałam umniejszyć jego rolę. Dlaczego to robiłam? Było mi wstyd, że on mnie nie chce? Moja miłość własna nie pozwalała mi zgodzić się na to, by Mustafa i moja siostra byli razem? Chciałam, żeby Adila myślała, że to on ją rzucił. I chciałam, żeby matka wiedziała, że człowiek, którego wybrałam, jest bez wątpienia człowiekiem honoru. Głupi uśmiech na twarzy Adili zbijał mnie jednak z tropu. Gdy wróciliśmy do domu, poczekałam, aż dai Ayesha zabierze dzieci do ich pokoju, a syn Mustafy, Bilal, uda się do swojego. Mustafa i ja zostaliśmy sami w ogromnym salonie. Nieliczne meble: sofa, fotel i telewizor poustawiane były w rogach, środek pomieszczenia był pusty. Poczułam się tam stosunkowo bezpiecznie, wydawało mi się, że mam pole manewru. Złość z zasadniczego powodu mijała, za to znaczenia nabrało to, czego dowiedziałam się w domu matki. Jak mu to powiedzieć? Serce waliło mi ze strachu, wiedziałam, że muszę starannie dobierać słowa, ażeby uwypuklić prawdę, iż próbowałam bronić przede wszystkim jego, a dopiero potem siebie. Zaczęłam od wyjaśnienia, że podsłuchałam jego rozmowę telefoniczną z Adilą. Potem powiedziałam, że spytałam w obecności mojej matki o to Adilę, obarczając jednak całą winą moją siostrę, po to aby rodzice nie stracili szacunku dla mego męża. Trybiki w głowie Mustafy kręciły się i nagle zdałam sobie sprawę, że popełniłam błąd: postawiłam Adilę w kłopotliwym położeniu. Przyciśnięta do muru mogła powiedzieć prawdę! Mustafa musiałby być w wyjątkowo beztroskim nastroju, żeby uwierzyć, że go uratowałam. Przecież ja go osaczyłam, wszystko pomieszałam. Nagle zrozumiałam, że to ja jestem winna! 

Wszystko stało się w jednej chwili. Wzrok Mustafy spoczął na jego dwururce, która stała oparta o ścianę obok telewizora. Szybko chwycił ręką broń i zamachnął się nią na mnie. Drewniana kolba trafiła mnie w bok. Upadłam. Natychmiast jednak podniosłam się i wrzasnęłam:
- Zniszczyłeś mi życie! 
Następny cios spowodował, że zamilkłam. Przywarłam do podłogi i podciągnęłam stopy pod brzuch. Bił mnie ciężką kolbą, celując w plecy i w nogi i kontrolując się, żeby nie uderzyć mnie w głowę. Jego twarz miała wyraz obojętny: miałam się go bać. Nie zadawać pytań, nie myśleć, tylko bać się i słuchać bez zastrzeżeń. Próbowałam tłumić krzyk, żeby nie słyszały dzieci ani Ayesha, ale nie mogłam. Zresztą i tak wiedziałam, że na pewno tulą się do siebie za ścianą ze strachu. Zaczęłam wołać na pomoc Bilala. Nie przyszedł. Mustafa przestał dopiero wtedy, gdy zobaczył widoczne ślady pobicia. Niektóre jego ciosy nie trafiły co prawda celu, ale na twarzy miałam krew.
- Natychmiast zadzwoń do swojej matki! - ryknął. - Powiedz jej, że zwariowałaś! Powiedz, że wszystko sobie zmyśliłaś. Bierz telefon!
- Ja... nie mogę tego zrobić - łkałam. - Nigdy więcej mi nie uwierzy. Nie mogę zmienić tego, co powiedziałam. Będzie podejrzewać... 
Jego cios mi przerwał.
- Podnieś się, ty suko! - rozkazał mi. 
Usłyszałam w jego głosie jakiś nowy, złowróżbny ton.
- Wstawaj! 
Ledwie byłam w stanie się podnieść, ale zrobiłam, co mi kazał.
- Zdejmuj ubranie! - krzyknął. - Wszystko, co do sztuki! Zdejmuj! 






 CDN.
  

WOJNA Z SOWIETAMI 1945 - (1946?) - Cz. II

OPERACJA "SZYBKI SUKCES"

JAK MIAŁA PRZEBIEGAĆ I

DLACZEGO DO NIEJ NIE DOSZŁO?






"NA PÓŁNOCY WSZYSTKO W PORZĄDKU. FINLANDIA PRZYSPORZYŁA NAM PROBLEMÓW, WIĘC ODDALILIŚMY GRANICĘ OD LENINGRADU. KRAJE NADBAŁTYCKIE, KTÓRE OD WIEKÓW NALEŻAŁY DO ROSJI, SĄ PONOWNIE NASZE. WSZYSCY BIAŁORUSINI SĄ NASI, PODOBNIE UKRAIŃCY I MOŁDAWIANIE. RÓWNIEŻ NA ZACHODZIE WSZYSTKO GRA. WYSPY KURYLSKIE I CAŁY SACHALIN TEŻ NALEŻĄ DO NAS. W CHINACH I MONGOLII WSZYSTKO IDZIE TAK JAK POWINNO (...) MAMY RÓWNIEŻ ROSZCZENIA DO ZIEM TURECKICH I LIBII"

JÓZEF STALIN
(DO SWOICH PARTYJNYCH WSPÓŁPRACOWNIKÓW)
LETNIA REZYDENCJA W SOCZI
Wrzesień 1945 r.



STANISŁAW KRUTNIK
90-letni POLAK Z PRZEMYŚLAN NA UKRAINIE (NIEDALEKO LWOWA)

"CZEKAM TEJ POLSKI JUŻ TYLE LAT
A JEJ CIĄGLE NIE MA"




Profesor Paweł Wieczorkiewicz na pytanie: "Czy bolszewicy byliby trudnym przeciwnikiem dla toczącego z nimi normalną walkę polskiego wojska?", odpowiedział: "Gdybyśmy rozpoczęli wojnę (1 września) w 1939 roku tylko przeciwko Sowietom - wskazują na to również doświadczenia fińskie - bez większych kłopotów powstrzymalibyśmy taką agresję. 17 września bylibyśmy już zapewne 150, a może nawet 200 kilometrów na wschód od naszej granicy. Wojna taka toczyłaby się na obszarze sowieckim". Czy rzeczywiście bylibyśmy w stanie wytrzymać silny atak Armii Czerwonej w latach 30-tych? Stalin pragnął opanować jak największe tereny - marzyła mu się władza nad całą Europą i ogromną częścią Azji (wraz z Chinami), ale zdawał sobie jednocześnie sprawę, że nie jest to możliwe bez wywołania wojny światowej pomiędzy państwami europejskimi. Celem Związku Sowieckiego było więc doprowadzenie do długotrwałej, krwawej i wyczerpującej wojny w Europie, która w końcowej swej fazie, umożliwiłaby Armii Czerwonej atak na osłabione wojną państwa i ich szybki podbój. Dlatego też tak ważne było wspieranie takich ludzi jak Hitler, dzięki któremu ta wojna mogła dojść do skutku. Moskwa finansowała więc (wraz z praktycznie całą Wall Street) dojście nazistów do władzy w Niemczech, gdyż tylko oni byli w stanie urzeczywistnić plany Stalina, podboju całej Europy. Ale czy taka wojna byłaby możliwa bez Hitlera? Czy możliwa byłaby wojna Związku Sowieckiego z Polską np. we wrześniu 1939 r., przy założeniu że Niemcy pozostałyby neutralne? Pozwolę sobie zabawić w historię alternatywną i prześledzić taką możliwość. 


 SIŁY ZBROJNE




Na początek prześledźmy jakie siły użyliby w owej wojnie obaj przeciwnicy. Na początek spójrzmy na siły zbrojne Polski na podstawie planu operacyjnego "Wschód". Poczynając od północy byłaby to: 

Armia Wilno, rozlokowana w rejonie Dźwina-Niemen (województwo wileńskie i północna część nowogrodzkiego), osłaniająca przede wszystkim Wilno, gdzie ulokowany zostałby sztab tej armii (przynajmniej na początku wojny). Składałaby się ona z następujących dywizji: 1 Dywizja Piechoty Legionów imienia Józefa Piłsudskiego (składająca się z: 1 Pułku Piechoty Legionów im. Józefa Piłsudskiego, 5 Pułku Piechoty Legionów im. Józefa Piłsudskiego, 6 Pułku Piechoty Legionów im. Józefa Piłsudskiego, 1 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, 1 Pułku Artylerii Lekkiej Legionów im. Józefa Piłsudskiego, do tego pomniejsze batalion saperów, kompania kolarzy, szwadron kawalerii dywizyjnej), 19 Dywizji Piechoty (składającej się z: 77 Pułku Piechoty, 85 Pułku Strzelców Wileńskich, 86 Pułku Piechoty, 19 Pułku Artylerii Lekkiej, 19 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej i kompanii kolarzy), 28 Dywizji Piechoty (składającej się z: 15 Pułku Piechoty "Wilków", 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej, 72 Pułku Piechoty im. płk. Dionizego Czachowskiego, 28 Pułku Artylerii Lekkiej, 28 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej i kompanii kolarzy), Wileńskiej Brygady Kawalerii (składającej się z: 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich, 13 Pułku Ułanów Wileńskich, 23 Pułku Ułanów Grodzieńskich, 3 Dywizjonu Artylerii Konnej) i Wielkopolskiej Brygady Kawalerii (składającej się z: 15 Pułku Ułanów Poznańskich, 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich, 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich i 7 Dywizjonu Artylerii Konnej Wielkopolskiej).

W rejonie zakola Niemna do błot poleskich, operowałaby Armia Baranowicze, która składałaby się z następujących dywizji: 4 Dywizji Piechoty (składająca się z: 14 Pułku Piechoty, 63 Pułku Piechoty, 67 Pułku Piechoty, 4 Pułku Artylerii Lekkiej, 4 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej i dwóch batalionów Obrony Narodowej), 14 Dywizji Piechoty (składającej się z: 55 Poznańskiego Pułku Piechoty, 57 Pułku Piechoty Wielkopolskiej im. Króla Rumunii Karola II, 58 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 14 Pułku Artylerii Lekkiej Wielkopolskiej, 14 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, szwadronu kawalerii dywizyjnej, batalionu saperów i kompanii kolarzy), 15 Dywizji Piechoty (składającej się z: 59 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 61 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 62 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 15 Wielkopolskiego Pułku Artylerii Lekkiej, 15 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, szwadronu kawalerii dywizyjnej, batalionu saperów, kompanii kolarzy, dwóch batalionów Obrony Narodowej, kompanii czołgów i eskadry lotniczej), 20 Dywizji Piechoty (składającej się z: 78 Pułku Strzelców Słuckich, 79 Pułku Strzelców Słonimskich im. Lwa Sapiehy, 80 Pułku Piechoty Strzelców Nowogródzkich, 20 Pułku Artylerii Lekkiej, 20 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej), Podlaska Brygada Kawalerii (składająca się z: 5 Pułku Ułanów Zasławskich, 10 Pułku Ułanów Litewskich, 9 Pułku Strzelców Konnych im. gen. Kazimierza Pułaskiego, 14 Dywizjonu Artylerii Konnej, 32 Dywizjonu Pancernego i szwadronu kolarzy), Suwalska Brygada Kawalerii (składająca się z: 3 Pułku Szwoleżerów Mazowieckich, 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, 2 Pułku Ułanów Grochowskich, 4 Dywizjonu Artylerii Konnej).

Pomiędzy armiami Wilno i Baranowicze, stała Armia Lida, w skład której wchodziły: 16 Dywizja Piechoty (składająca się z: 64 Grudziądzkiego Pułku Piechoty, 65 Starogardzkiego Pułku Piechoty, 66 Starogardzkiego Pułku Piechoty im. Józefa Piłsudskiego, 16 Pomorskiego Pułku Artylerii Lekkiej, 16 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, baterii motorowej artylerii przeciwlotniczej, szwadronu kawalerii dywizyjnej, kompanii kolarzy i plutonu żandarmerii), 17 Dywizja Piechoty (składająca się z: 68 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 69 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 70 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 17 Pułku Artylerii Lekkiej Wielkopolskiej, 17 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej i kompanii kolarzy), 29 Dywizji Piechoty (składającej się z: 41 Suwalskiego Pułku Piechoty im. Józefa Piłsudskiego, 76 Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta, 81 Pułku Strzelców Grodzieńskich im. Króla Stefana Batorego, 29 Pułku Artylerii Lekkiej, 29 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej i kompanii kolarzy).




Na Polesiu, na odcinku najbardziej dogodnym do obrony (ze względu na liczne błota i mokradła), stacjonowała Armia Polesie, złożona z: 9 Dywizji Piechoty (składającej się z: 22 Pułku Piechoty, 34 Pułku Piechoty, 35 Pułku Piechoty, 9 Pułku Artylerii Lekkiej, 9 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej i kompanii kolarzy), 30 Dywizji Piechoty (składającej się z: 82 Syberyjskiego Pułku Strzelców im. Tadeusza Kościuszki, 83 Pułku Strzelców Poleskich im. Romualda Traugutta, 84 Pułku Strzelców Poleskich, 30 Pułku Artylerii Lekkiej, 30 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej i kompanii kolarzy), Pomorskiej Brygady Kawalerii (składającej się z: 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich, 18 Pułku Ułanów Pomorskich, 8 Pułku Strzelców Konnych, 11 Dywizjonu Artylerii Konnej, 81 Dywizjonu Pancernego, szwadronu kolarzy), oraz rzecznej Floty Poleskiej.
 
Na południe od niej, na Wołyniu stacjonowała Armia Wołyń, w skład której wchodziły: 13 Dywizja Piechoty (składająca się z: 43 Pułku Strzelców Legionu Bajończyków, 44 Pułku Strzelców Legii Amerykańskiej, 45 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych, 13 Kresowego Pułku Artylerii Lekkiej, 13 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów i szwadronu kawalerii dywizyjnej), 18 Dywizja Piechoty (składająca się z: 33 Pułku Piechoty, 42 Pułku Piechoty im. gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, 71 Pułku Piechoty, 18 Pułku Artylerii Lekkiej, 18 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej, kompanii kolarzy i dwa bataliony Obrony Narodowej), 25 Dywizja Piechoty (składająca się z: 29 Pułku Strzelców Kaniowskich, 56 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 60 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, 25 Pułku Artylerii Lekkiej, 25 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, 31 Kompanii Czołgów, batalionu saperów i szwadronu kawalerii dywizyjnej), 27 Dywizja Piechoty (składająca się z: 23 Pułku Piechoty im. Leopolda Lisa-Kuli, 24 Pułku Piechoty, 50 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych, 27 Pułku Artylerii Lekkiej, 27 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, batalionu saperów i szwadronu kawalerii dywizyjnej), Wołyńska Brygada Kawalerii (składająca się z: 12 Pułku Ułanów Podolskich, 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich, 2 Pułku Strzelców Konnych, 2 Dywizjonu Artylerii Konnej im. gen. Józefa Sowińskiego, 21 Dywizjonu Pancernego, szwadronu kolarzy, pociągu pancernego "Śmiały" i eskadry lotniczej). 


 TROCHĘ HUMORU - NIKODEM DYZMA... GENERAŁEM?

"BYŁ PAN OFICEREM?"
"NIE, SZEREGOWCEM"
"ACH TO PIĘKNIE, WIELU WYBITNYCH LUDZI SŁUŻYŁO WÓWCZAS W SZARYCH MUNDURACH ŻOŁNIERSKICH"
"PRZEPRASZAM ALE MUNDURY BYŁY ZIELONE"
"TAK, KOLOR NADZIEI, SUBTELNIE PAN TO UJĄŁ. MOŻE BYŁ PAN RANNY?"
"NIE, NIE BYŁEM RANNY, ALE REUMATYZM ZOSTAWIŁA MI WOJNA NA PAMIĄTKĘ"
"I NA PEWNO ORDERY?"
"TAK, VIRTUTI MILITARI. MIAŁEM TEŻ AWANS, OMAL NIE ZOSTAŁEM GENERAŁEM"
"JAK TO?"
"DOSZEDŁEM DO STOPNIA STARSZEGO SZEREGOWCA I NA PEWNO OTRZYMAŁBYM SZARŻĘ GENERALSKĄ ALE WOJNA SIĘ SKOŃCZYŁA"



W rejonie Krzemieniec-Zaleszczyki, czyli na południowym wschodzie kraju, stacjonowała Armia Podole, w skład której wschodziły: 2 Dywizja Piechoty Legionów (składająca się z: 2 Pułku Piechoty Legionów, 3 Pułku Piechoty Legionów, 4 Pułku Piechoty Legionów, 2 Pułku Artylerii Lekkiej Legionów, 2 Dywizjon Artylerii Ciężkiej, Baterii Motorowej Artylerii Przeciwlotniczej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej, kompanii kolarzy i plutonu żandarmerii), 7 Dywizja Piechoty (składająca się z: 25 Pułku Piechoty, 27 Pułku Piechoty, 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty, 7 Pułku Artylerii Lekkiej, 7 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, Baterii Artylerii Przeciwlotniczej, batalionu Obrony Narodowej i szwadronu kawalerii dywizyjnej). 11 Dywizja Piechoty (składająca się z: 48 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych, 49 Huculskiego Pułku Strzelców, 53 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych, 11 Pułku Artylerii Lekkiej, 11 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, Baterii Artylerii Przeciwlotniczej, batalionu saperów, szwadronu kawalerii dywizyjnej, kompanii kolarzy plutonu żandarmerii), 12 Dywizja Piechoty (składająca się z: 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych, 52 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych, 54 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych, 12 Pułk Artylerii Lekkiej, 12 Dywizjon Artylerii Ciężkiej, szwadronu kawalerii dywizyjnej, batalionu saperów i kompanii kolarzy), 22 Dywizji Piechoty Górskiej (składającej się z: 2 Pułk Strzelców Podhalańskich, 5 Pułk Strzelców Podhalańskich, 6 Pułk Strzelców Podhalańskich, 22 Pułk Artylerii Lekkiej, szwadronu kawalerii dywizyjnej, batalionu saperów i kompanii kolarzy), Podolska Brygada Kawalerii (składająca się z: 6 Pułk Ułanów Kaniowskich, 9 Pułk Ułanów Małopolskich, 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich, 6 Dywizjon Artylerii Konnej im. gen. Romana Sołtyka, 62 Dywizjon Pancerny, Bateria Artylerii Przeciwlotniczej i szwadron kolarzy). 




Armią uzupełniającą drugiego rzutu, która miała iść zaraz z Armią Podole, była Armia Lwów, osłaniająca nie tylko samo to miasto, ale również całą Galicję Wschodnią. Składała się ona z: 3 Dywizji Piechoty Legionów (składającej się z: 7 Pułku Piechoty Legionów, 8 Pułku Piechoty Legionów, 9 Pułku Piechoty Legionów, 3 Pułku Artylerii Lekkiej Legionów, 3 Dywizjon Artylerii Ciężkiej, Bateria Artylerii Przeciwlotniczej, szwadronu kawalerii dywizyjnej, batalionu saperów, kompanii kolarzy i plutonu żandarmerii), 5 Dywizja Piechoty (składająca się z: 19 Pułku Piechoty "Odsiecz Lwowa", 26 Pułku Piechoty, 40 Pułku Piechoty "Dzieci Lwowskich", 5 Lwowskiego Pułku Artylerii Lekkiej, 5 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, szwadronu kawalerii dywizyjnej, batalionu saperów, kompanii kolarzy i plutonu żandarmerii), 21 Dywizja Piechoty Górskiej (składająca się z: 3 Pułku Strzelców Podhalańskich, 4 Pułku Strzelców Podhalańskich, 202 Rezerwowego Pułku Piechoty, 21 Pułku Artylerii Lekkiej, 21 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, Baterii Artylerii Przeciwlotniczej, szwadronu kawalerii dywizyjnej, batalionu saperów, kompanii kolarzy i plutonu żandarmerii), Kresowa Brygada Kawalerii (składająca się z: 20 Pułku Ułanów im. Króla Jana III Sobieskiego, 22 Pułku Ułanów Podkarpackich, 6 Pułku Strzelców Konnych im. Hetmana Wielkiego Koronnego Stefana Żółkiewskiego, 61 Dywizjon Pancerny, 13 Dywizjon Artylerii Konnej i szwadron kolarzy).

Na Lubelszczyźnie zaś, między Kobryniem a Międzyrzeczem oraz Białowieżą i Hrubieszowem, ulokowany został Odwód Główny Naczelnego Wodza, który miał iść z odsieczą na określonym odcinku, w przypadku przerwania frontu. W jego skład wchodziło sześć dywizji piechoty (pozwolę sobie już ich nie wymieniać, dwie brygady kawalerii i dywizja pancerna. Poza tym było siedem dodatkowych rezerwowych dywizji piechoty (Grodno, Białystok, Garwolin, Dęblin, Chełm, Lwów i Drohobycz). Dodatkowo sformowano dwie floty lotnicze: Północ (Lida), Południe (Lwów). Morska Flota Wojenna otrzymała zadanie zaminowania całej Zatoki Fińskiej, tak aby sowiecka Flota Bałtycka nie mogła się wydostać z portów Kronsztadu i Leningradu, a na te jednostki, którym udałoby się przedostać na Bałtyk, czekały już polskie okręty podwodne wsparte niszczycielami. Należy też pamiętać, że polskie dowództwo miało w zanadrzu jeszcze jeden plan, który zamierzano wprowadzić w życie, w sytuacji przerwania frontu i próby sowieckiego marszu wgłąb kraju, był to plan iście szatański, bardzo śmiercionośny, ale w sytuacji klęski na froncie nie widziano innej rady, jak tylko wprowadzić go w życie. Na czym miał on polegać? Otóż zamierzano zrzucić z samolotów broń biologiczną - gaz musztardowy, którym miano skazić całą linię frontu, kładąc pokotem setki tysięcy sowieckich sołdatów (a trzeba pamiętać że w okresie międzywojennym Polska wraz z Japonią była największym producentem broni chemicznej). Był to jednak plan ostateczny, raczej przygotowywano się na zwycięstwo w tej wojnie, choć brano również pod uwagę element ludnościowy nieprzyjaciela. Armia Polska jednak nigdy nie była przygotowywana do obrony (podobnie jak Armia Czerwona i Wehrmacht), a jedynie do ataku (elementy obrony były bowiem wkomponowane w atak - szybkie powstrzymanie nieprzyjaciela i przejście do zdecydowanego natarcia i przeniesienie teatru wojny na wrogi teren).


A jak miały wyglądać siły sowieckie, z którymi miało się zmierzyć Wojsko Polskie, według planu "Wschód"? W tym przypadku ograniczę się jedynie do podania prawdopodobnych jednostek, gdyż nie jest pewne jakich sił mogliby użyć Sowieci w wojnie z Polską. Zakładając jednak że siły byłyby podobne do tych, użytych 17 września 1939 r. można stwierdzić że na północy, w rejonie Wileńszczyzny stacjonowałaby 3 Armia, złożona z: 4 Korpusu Strzeleckiego, 5 Dywizji Strzeleckiej, 10 Korpusu Strzeleckiego, 10 Dywizji Strzeleckiej, 24 Brygady Kawalerii, 22 Brygady Pancernej i 25 Brygady Pancernej. Jej celem operacyjnym w pierwszej fazie wojny, byłoby zajęcie północnych ziem Rzeczpospolitej i zdobycie Wilna, gdzie połączyłaby się z 11 Armią, składającą się z: 16 Korpusu Strzeleckiego, 24 Korpusu Strzeleckiego, 64 Dywizji Strzeleckiej, 164 Dywizji Strzeleckiej, 3 Korpusu Kawalerii i 6 Brygady Pancernej. Celem tej armii było zdobycie Wilna i marsz na Lidę i Grodno, gdzie miała się połączyć z częścią 2 Dzierżyńskiej Grupy Konno-Zmechanizowanej (oraz prawdopodobnie z posiłkami odwodowej 10 Armii), która składała się z: 5 Korpusu Strzeleckiego, 6 Korpusu Kawalerii, 15 Korpusu Pancernego i 21 Brygady Pancernej. 4 Armia, miała za zadanie opanować tereny Polesia i dojść do linii Wisły, w jej skład wchodziły następujące jednostki: 8 Dywizji Strzelecka, 23 Korpus Strzelecki, 55 Dywizja Strzelecka, 122 Dywizja Strzelecka, 143 Dywizja Strzelecka, 29 Brygada Pancerna i 32 Brygada Pancerna. Planowano prawdopodobnie uderzenie od północy na zgrupowania Armii Baranowicze i obejście całej Armii Polesie, gdyż walka na tym obszarze nie miała większego sensu, zważywszy na błotniste i podmokłe tereny.




Od linii rzeki Prypeci na południu, stacjonowałyby armie: 5 Armia złożona z: 15 Korpusu Strzeleckiego, 18 Korpusu Strzeleckiego i 36 Brygady Pancernej. Jej celem operacyjnym było zdobycie Łucka, Włodzimierza, dojście do linii Wisły oraz wsparcie oddziałów 6 i 12 Armii, idących na Lwów. W przypadku niepowodzenia, miałaby wsparcie Rezerwowego Korpusu Strzeleckiego, stacjonującego w rejonie Żytomierza. 6 Armia składała się natomiast z: 17 Korpusu Strzeleckiego, 2 Korpusu Kawalerii, 10 Brygady Pancernej, 24 Brygady Pancernej, 38 Brygady Pancernej, jej celem był w pierwszej fazie Lwów i dojście do rzeki San. Na południe od niej stacjonowała 12 Armia, złożona z: 13 Korpusu Strzeleckiego, 4 Korpusu Kawalerii, 5 Korpusu Kawalerii, 23 Brygady Pancernej, 25 Korpusu Pancernego i 26 Brygady Pancernej. Celem tej armii było zdobycie Lwowa i południowych ziem Rzeczypospolitej. Była jeszcze jedna armia, o której nie napisałem - 10 Armia, mająca za zadanie wsparcie północnych armii 4 i 11 (oraz Grupy Konno-Zmechanizowanej). Składała się ona z następujących jednostek: 6 Rezerwowej Dywizji Strzeleckiej i 121 Rezerwowej Dywizji Strzeleckiej. Tak wyglądałyby (najprawdopodobniej) siły sowieckie, użyte w wojnie przeciwko Polsce 1 września 1939 r. (przy założeniu że to Związek Sowiecki by wtedy na nas napadł, a Niemcy pozostałyby neutralne). 

  

KRÓTKI PROLOG 





Ile to już czasu minęło? - zamyślił się major Zelwerowicz - gdy ostatnim razem biliśmy bolszewików? Prawie dwadzieścia lat, a ja wciąż mam w pamięci tamte dni. Ludzie mawiali: "Całą Moskwę na nas zwalili", a mimo to daliśmy im takiego łupnia, że sami nie wiedzieli w którą stronę uciekać. Dziś znów historia zatacza koło, znów bolszewicy próbują dostać się na Zachód po trupie naszej Polski. Nie dają za wygraną kacapskie sukinsyny, dziwne, wciąż mam w pamięci rozmowę dwóch mężczyzn ze Lwowa, którą przez przypadek usłyszałem. Jeden z nich zadał dziwne pytanie, które wciąż krąży mi po głowie. Na słowa tego pierwszego, że Lwów się tak szybko rozbudowuje, zapytał: "A po co oni to wszystko budują, dla kogo? Dla Sowietów". Co przyniesie przyszłość, któż to wie? Już prawie świta...
Nagle do pokoju wpadł rotmistrz Wasilewski, i podnieconym głosem zameldował:
- Panie majorze, melduję że właśnie mamy wojnę, Sowieci przekroczyli granicę.
- Skąd to wiecie?
- Właśnie dzwonili z placówki KOP-u w rejonie Szumska, Sowieci nacierają całą siłą, podobne meldunki właśnie spływają z innych placówek - kurwa mać mamy wojnę na całego panie majorze.
- Łączcie ze dowództwem Armii, natychmiast! I ze sztabem Naczelnego Wodza...!



 "PIECHOTA, TA SZARA PIECHOTA"




 PS: W KOLEJNEJ CZĘŚCI PRZEDSTAWIĘ POSZCZEGÓLNE DZIAŁANIA ZBROJNE NA POSZCZEGÓLNYCH ODCINKACH DZIEŃ PO DNIU, TAK JAK MOGŁOBY TO WYGLĄDAĆ W RZECZYWISTOŚCI I JAK JAK BYM TO WIDZIAŁ

CDN.

środa, 29 marca 2017

ŻEBY POLSKA BYŁA POLSKĄ - CZYLI POLSKA WOJENNA I POWOJENNA EMIGRACJA POLITYCZNA - Cz. IV

JAK RÓWNIEŻ NAJWIĘKSZE AKCJE

ŻOŁNIERZY NIEZŁOMNYCH

W OKUPOWANYM

PRZEZ SOWIETÓW KRAJU


EMIGRACJA WOJENNA

POLSKIE SIŁY ZBROJNE NA ZACHODZIE

I PAŃSTWO PODZIEMNE W POLSCE

Cz. IV


III
OSTATNIE LATA NIEPODLEGŁEJ POLSKI
POLITYKA
(KRAJOBRAZ PO MARSZAŁKU)
1935-1939
Cz. II




Zaraz po śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego, uaktywniły się poszczególne stronnictwa polityczne w obozie piłsudczykowskim, które zaczęły ze sobą konkurować w walce o władzę. Historycy ten stan rzeczy, nazwali "dekompozycją obozu władzy", czy też raczej "dekompozycją Sanacji". Marszałek był osobą, który ich wszystkich spajał razem, gdy zaś Jego zabrakło, wielu co bardziej ambitnych zaczęło działać na umocnienie i utrwalenie swej politycznej pozycji. Premier Walery Sławek należał do grona tzw.: "pułkowników" (Walery Sławek, Józef Beck, Aleksander Prystor, Kazimierz Świtalski, Bogusław Miedziński, Janusz Jędrzejewicz i inni), czyli ludzi służących dawniej w Legionach i mających albo doświadczenie wojskowe, albo będących wciąż zawodowymi oficerami (głównie pułkownikami). Dążyli oni do kontynuacji zmian, zapoczątkowanych zamachem majowym 1926 r. i potwierdzonych następnie w nowej Konstytucji z 23 kwietnia 1935 r. Było stronnictwo liberalno-ugodowe, zwane Partią Pracy, złożone z ludzi którzy dołączyli do Marszałka Piłsudskiego już po odzyskaniu przez Polskę Niepodległości, na ich czele stał wieloletni premier - Kazimierz Bartel (jego politykę pułkownicy nazywali "bartlowaniem"), i było również stronnictwo "naprawiaczy" (Związek Naprawy Rzeczypospolitej), na którego czele stał wojewoda śląski - Michał Grażyński. Oprócz tego był oczywiście silny ośrodek prezydencki, zwany potocznie "Zamkiem", skupiony wokół prezydenta Ignacego Mościckiego, i wspierający go ośrodek skupiony wokół Naczelnego Wodza (w czasie pokoju - Głównego Inspektora Sił Zbrojnych) - Edwarda Śmigłego-Rydza. 

Piłsudski w rozmowie z Mościckim w 1933 r. poprosił go, aby, gdy będzie już nazbyt zmęczony sprawowaniem swego urzędu, ustąpił miejsca Sławkowi, ale po śmierci Marszałka Mościcki nie zamierzał ustępować ze stanowiska. Teraz dopiero postanowił pokazać, że nie będzie tylko "malowanym prezydentem". Walery Sławek pamiętał tamtą rozmowę i być może wówczas uzgodniono rzeczywiste przekazanie władzy, bowiem spodziewał się że prezydent dotrzyma umowy i przekaże mu urząd. Nie zamierzał jednak naciskać w tej sprawie na Mościckiego, ani nawet mu o tym przypominać, był bowiem człowiekiem honoru i oczekiwał na reakcję prezydenta - ale się jej nie doczekał. Sławek też nie był zadowolony z nominacji gen. Śmigłego-Rydza na stanowisko szefa GISZ-u, obstawał bowiem za kandydaturą gen. Sosnkowskiego, podobnie jak Józef Beck - minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej, który także nie krył w tej sprawie swego rozczarowania. Spodziewano się jednak że prezydent dotrzyma umowy i ustąpi, a gdy stawało się jasne że tego nie uczyni, grupa pułkowników zamierzała wystosować do prezydenta oficjalny apel z prośbą o opuszczenie urzędu, jednak gdy dowiedział się o tym Sławek, kategorycznie zakazał im podejmowania w tej sprawie jakichkolwiek kroków, uważał bowiem że byłby to zwykły polityczny atak na legalnie wybraną głowę Państwa Polskiego, czego on jako legalista, nie mógł w żaden sposób zaakceptować. Rozpoczęła się teraz rozgrywka o władzę, która zakończy się zwycięstwem Mościckiego i odsunięciem Sławka z polityki. 

6 czerwca współpracownik Sławka, prof. Leon Kozłowski złożył projekt nowej ordynacji wyborczej (weszła w życie 18 lipca), która była sformułowana w taki sposób, w jaki widział ją Sławek, czyli - marginalizacja partii politycznych (walka z partyjniactwem, które to uważano za warcholstwo polityczne, było częstym motywem poglądów politycznych zarówno Józefa Piłsudskiego, jak i Walerego Sławka), kandydatów na posłów miały teraz wyłaniać zgromadzenia okręgowe (złożone z przedstawicieli samorządów terytorialnych, gospodarczych, zawodowych, organizacji społecznych szkół wyższych i uniwersytetów). Zmieniono dotychczasowy proporcjonalny system wyborczy, teraz w każdym okręgu wybierano po 2 posłów z co najmniej 4 kandydatów (system większościowy), w 104 okręgach wyborczych. Liczbę posłów zmniejszono z 444 do 208, zaś liczbę senatorów z 111 do 96 (64 członków senatu wybierano w wyborach, zaś 32 nominował według własnego uznania prezydent). Zmieniono też (Konstytucja kwietniowa z 1935 r.) zasady wyboru głowy państwa, dotąd bowiem prezydent był wybierany przez Zgromadzenie Narodowe (połączone izby Sejmu i Senatu), teraz zaś wyboru miło dokonywać Zgromadzenie Elektorów (składające się z 5 wirylistów, 2/3 członków sejmu i 1/3 członków senatu). Prezydent miał prawo wskazać swego następcę (mógł, ale nie musiał), jeśli to uczynił, wówczas odbywały się wybory powszechne w całym kraju. Konstytucja przekazywała w ręce prezydenta (wybieranego na siedmioletnią kadencję), ogromną jednolitą i niepodzielną władzę, zaś odpowiadał on za swoje czyny jedynie przed "Bogiem i Historią".

Opozycji anty-piłsudczykowskiej bardzo nie spodobały się te zmiany, ale nie mając większości parlamentarnej, nie mogła nic zrobić. 10 lipca prezydent rozwiązał Sejm i Senat i przygotowywano się do nowych wyborów. Wybory do senatu odbyły się 25 sierpnia, a 8 września do sejmu (15 września miała miejsce druga tura głosowania). Cała opozycja anty-piłsudczykowska (czy raczej teraz antysanacyjna) zbojkotowała wybory, uważając że nie ma szans przy takiej ordynacji wyborczej. Z ich grona wyłamała się tylko grupka (17 posłów i senatorów) Stronnictwa Ludowego, kierowanego przez Andrzeja Walerona. Wybory okazały się jednak frekwencyjną porażką ekipy sanacyjnej, bowiem wzięło w nich udział zaledwie 46,5 % uprawnionych do głosowania (dodatkowo oddano ponad 450 tys. nieważnych głosów). Obóz rządzący (Sanacja) zdobył 153 mandaty poselskie, resztę zdobyli konserwatyści oraz mniejszości narodowe (19 Ukraińców, 3 Żydów, Rosjanin i Białorusin). Do senatu zaś dostali się zarówno piłsudczycy, jak i konserwatyści, oraz przedstawiciele środowisk centrolewicowych. Nowy parlament zebrał się po raz pierwszy 4 października 1935 r. Marszałkiem sejmu wybrano Stanisława Cara (głównego autora Konstytucji kwietniowej i bliskiego współpracownika Sławka), zaś senatu Aleksandra Prystora (należącego również do ekipy pułkowników). Wówczas to zarówno Sławek jak i jego ekipa postanowili zawalczyć o prezydenturę, ale Mościcki też miał kilka asów w rękawie i szybko okazało się że to on przeszedł do zdecydowanej ofensywy, dymisjonując Sławka z urzędu premiera.         



DZISIEJSZA POLITYKA, DO PEWNEGO STOPNIA ŁĄCZY SIĘ Z TYM CO BYŁO PRZED WOJNĄ




CDN.