Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 sierpnia 2016

POLSKA PRZEJMUJE WŁADZĘ W UNII EUROPEJSKIEJ!

MIĘDZYMORZE ... 

OD ATLANTYKU PO URAL?



 

 "POLSKA POWSTANIE WOLNA I BĘDZIE JEDNYM Z NAJPOTĘŻNIEJSZYCH MOCARSTW W EUROPIE. POD HEGEMONIĄ POLSKI SŁOWIANIE POŁĄCZĄ SIĘ I UTWORZĄ WŁASNE KATOLICKO-SŁOWIAŃSKIE MOCARSTWO EUROPY, KTÓREGO GRANICAMI BĘDĄ ODRA, NYSA, ADRIATYK, BAŁTYK, MORZE CZARNE, DNIEPR I DŹWINA"

"NADCHODZI CZAS POLSKI I UPADKU JEJ WROGÓW. PRZED POLSKĄ WIDZĘ JASNOŚĆ I WSTĘPOWANIE DO GÓRY, BĘDZIE BARDZO DOBRZE"

"POLSKA BĘDZIE ŹRÓDŁEM NOWEGO PRAWA NA ŚWIECIE, ZOSTANIE TAK UHONOROWANA WYSOKO, JAK ŻADEN KRAJ W EUROPIE. POLSCE BĘDĄ SIĘ KŁANIAĆ NARODY EUROPY. WIDZĘ MAPĘ EUROPY, WIDZĘ ORŁA POLSKIEGO W KORONIE. POLSKA JAŚNIEJE JAK SŁOŃCE I BLASK TEN PADA NA OKOŁO. DO NAS BĘDĄ PRZYJEŻDŻAĆ INNI ABY ŻYĆ TUTAJ I SZCZYCIĆ SIĘ TYM"

"GDYBYM MIAŁ ŻYĆ JESZCZE PIĘĆDZIESIĄT LAT I MIAŁ DO WYBORU STAŁY POBYT W DOWOLNYM KRAJU NA ŚWIECIE, WYBRAŁBYM BEZ WAHANIA POLSKĘ (...) NAD POLSKĄ BOWIEM NIE WIDZĘ CIĘŻKICH CHMUR, LECZ PROMIENNE BLASKI PRZYSZŁOŚCI"



Te wybrane przeze mnie przepowiednie na temat przyszłości Polski (zaledwie ułamek tego, o czym mówią w swych wizjach przyszłości polscy i europejscy jasnowidze, ze sławnym Nostradamusem na czele), już na naszych oczach (choć bardzo powoli), zaczynają się ziszczać. Pierwszym symptomem zapowiadanych zmian, jest ... duża imigracja do Polski mieszkańców Europy. Nie są to jednak muzułmańscy "inżynierowie" i "lekarze" z opuchniętymi jądrami, którymi tak ochoczo obdarowała Europę Zachodnią Angela Merkel, tylko normalnie, rdzenni Europejczycy. Przyjeżdżają do Polski niekiedy całymi rodzinami, choć częściej odbywa się to w taki sposób, że najpierw przyjeżdża np. ojciec, by tutaj wynająć lub zakupić dom (lub mieszkanie), a następnie ściąga całą swoją rodzinę (wykupywanie mieszkań i domów w Polsce, przez obywateli Niemiec, Francji, Norwegii, Holandii, Włoch czy nawet Wielkiej Brytanii, jest zjawiskiem które dopiero się rozkręca. Ci ludzie bowiem widzą w jakie bagno wciągnęła ich kraje nie tylko polityka "willkommenskultur" Angeli Merkel i ich własnych rządów, ale także wtłaczana im do głów od dziesięcioleci tzw.: polityczna poprawność, która czyniła z nich bezbronne ofiary).

Europejczycy przybywają więc do Polski, wykupując tutaj mieszkania "na czarną godzinę" (gdyby np. w ich krajach doszło do poważniejszych rozruchów, które mogłyby się skończyć na przykład wybuchem walk z imigrantami na ulicach ich rodzinnych miast). To jest jedna z tzw.: "jaskółek" wielkiej zmiany, która nadchodzi, a która zaowocuje w konsekwencji odbudową Europy na nowych warunkach i pod polskim przewodem. Oczywiście wiele osób nie dostrzega jeszcze tego, jak bardzo zmieniła się Polska od czasu komunizmu, czy nawet lat 90-tych. XX wieku. Nie jesteśmy już słabym, państewkiem, które zostało kiedyś określone terminem: "Brzydka panna bez posagu" (Polska zresztą zawsze posiadała ogromne bogactwo, zarówno naturalne, to drzemiące w ziemi, jak i to materialne, w postaci portów morskich i zakładów produkcyjnych, które mogły nie tylko skutecznie konkurować z firmami czy koncernami zachodnimi, ale także je pokonywać - np. lepszej jakości produktami czy niższą ceną). Polski "posag" jednak, został w ogromnej większości wyprzedany zachodnim koncernom, podczas tzw.: "Złodziejskiej prywatyzacji" w latach 1990-2015. Polska miała bowiem być jedynie rynkiem zbytu zachodnich towarów i eksporterem taniej siły roboczej. Nic nie znaczącym krajem, kontrolowanym przez Niemcy, w ramach przyszłej niemieckiej Mitteleuropy (rozciągniętej na całą Europę w ramach Grosseuropaischer Raum). 

No i coś się zepsuło, w tym pięknie przygotowanym neomarksistowsko-trockistowskim planie likwidacji państw narodowych (nie na darmo przecież Angela Merkel, Francois Hollande i Matteo Renzi spotkali się ostatnio na wyspie Ventotene, gdzie w latach 40-tych XX wieku, przebywał założyciel dzisiejszej marksistowskiej Unii Europejskiej - trockista Altiero Spinelli). Po pierwsze od władzy w Polsce została odsunięta partia niebywałych szkodników, którzy swój byt polityczny zawdzięczali przede wszystkim włażeniu w tyłek przywódcom największych krajów Europy (głównie Niemiec). PiS (który w dużej mierze też jest złożony z podobnych tamtym szkodników), ma jednak kilka twarzy osób, które mają jakiś cel ponownego odbudowania nie tylko polskiej godności i dumy (przykład chociażby ostatniego pochówku "Inki" i "Zagończyka" a wcześniej majora "Łupaszki"), ale również podejmują określone kroki, zmierzające do ponownej reindustrializacji Polski (np. Plan Morawieckiego), uczynienia z naszego kraju silnego podmiotu gospodarczego a co za tym idzie, również i politycznego.

To, co zostało tak brutalnie przerwane wybuchem II Wojny Światowej i najazdem dwóch dzikich, barbarzyńskich agresorów, których ideologie sprowadzały się do wychwalania i uwypuklania najgorszych cech, jakie tylko drzemią zarówno w człowieku jako takim, jak i narodzie jako zbiorowości. Niemcy hitlerowskie i Związek Sowiecki, brutalnie napadając na Polskę (1 i 17 września 1939 r.), przerwały jednocześnie okres naszej rodzącej się siły gospodarczej, która (jestem o tym przekonany), w przeciągu dwudziestu, trzydziestu kolejnych lat, zdominowałaby Europę. Stałoby się tak, również dlatego, że w Polsce pozostałoby wielu wybitnych specjalistów, którzy w trakcie wojny i potem po tzw.: sowieckim "wyzwoleniu" naszego kraju, postali na Zachodzie (głównie w USA), budując potęgę tamtych krajów (jak np. Zdzisław Julian Starostecki - twórca używanych do dzisiaj przez US Army rakiet "Patriot". Henryk Sikorski - współtwórca rakiety "Redstone", która wyniosła pierwszego amerykańskiego astronautę na orbitę i twórca rakiety "Saturn", która umożliwiła lądowanie na Księżycu. Mieczysław G. Bekker - twórca wehikułu księżycowego, który przed wojną pracował nad czymś podobnym na Politechnice Warszawskiej. Frank Nicholas Piasecki, twórca pierwszego współczesnego śmigłowca. Hilary Koprowski - wynalazca szczepionki przeciwko Heinego-Medina. Stanisław Burzyński - odkrywca antyneoplastonów, używanych w lekach. Andrew Schally - laureat Nagrody Nobla z 1977 r. za odkrycie zjawiska wydzielania hormonów w podwzgórzu mózgu, syn legionisty i szczerego antykomunisty, szefa Gabinetu Wojskowego Prezydenta RP od 1935 r. - Kazimierza Piotra Schally'ego. Józef Kosacki - twórca wykrywacza min. Jan Czochralski - twórca współczesnej elektroniki, dzięki metodzie pomiaru szybkości krystalizacji metali. Kazimierz Pruszyński - twórca pierwszej kamery filmowej. Jan Szczepanik - twórca telektroskopa, poprzednika dzisiejszych telewizorów. I wielu, wielu innych, których wymienianie zajęłoby zbyt wiele miejsca).




Dlatego też jestem przekonany że przedwojenna Polska w przeciągu kilkunastu - kilkudziesięciu lat, zdominowałaby Europę swymi wynalazkami i produktami. Do tego będąc państwem w miarę jednolitym i posiadając czwartą w Europie oraz siódmą na świecie armię - byłaby jednocześnie liderem państw bloku Międzymorza i poważnym graczem na światowej szachownicy dziejów. Jednak to co nie udało się wówczas, rodzi się dziś, na naszych oczach. Nasza młodzież jest patriotyczna, mając jednocześnie silne umocowanie w naszych niezwykle pięknych i bohaterskich dziejach, w ludziach, którzy swym życiem i czynem udowodnili co to znaczy żyć i umierać dla idei najwyższych - Prawdy, Wolności, Niepodległości i Wiary. U nas lewica (w tym zachodnim lewackim kształcie), praktycznie nie istnieje wśród młodych ludzi, liczą się bowiem taki cnoty, jak Miłość, Praca i Poświęcenie dla Ojczyzny (wielu nastolatków, młodych ludzi dziś twierdzi zupełnie świadomie, że w chwili próby byliby gotowi nie tylko walczyć z bronią w ręku w obronie zagrożonej polskiej niepodległości, ale także i dla niej zginąć. Kto dziś w Europie Zachodniej che się poświęcić dla własnego kraju? Dlatego właśnie Europa się kończy, a co mądrzejsi przenoszą się do Polski, wiedząc że tutaj żaden urząd nie odbierze im dzieci, tylko dlatego że mówią w obcym języku - jak np. dzieje się w Niemczech).

My mamy bowiem inne wzorce zachowań, mamy Pileckiego, mamy Sendlerową, mamy Karskiego, mamy "Hubala", "Nila", "Łupaszkę" "Ognia", "Ponurego", "Zagończyka", "Inkę", "Roja", Powstańców Warszawskich i innych Żołnierzy Niezłomnych. Mamy tradycję wielowiekowej wolności, demokracji i rządów prawa, oraz pamięć niesamowitej wręcz mocarstwowości, która niszczyła zarówno potężne, wielusettysięczne armie tureckie, rosyjskie, szwedzkie czy tatarskie. Nie dostrzegam w zasadzie niczego, co w formie jakiejś większej, pozytywnej idei, mogłoby przyjść na nasze ziemie z Zachodu, a czego wcześniej by nasi przodkowie nie praktykowali. Ale przez ostatnie trzysta lat, znaczenie i pozycja naszego państwa znacznie osłabła. Z państwa kształtującego politykę regionalną, politykę Europy Środkowo-Wschodniej oraz niekiedy Południowej (w tym polityki Imperium Osmańskiego), staliśmy się w latach 60-tych i 70-tych XVIII stulecia, zasadzie państwem zależnym od Rosji. Ta zależność po kilku dekadach przerodziła się w rozbiory i wymazanie naszego kraju z mapy Europy. Wielu sądziło że już na zawsze, ale wrogowie nasi nie docenili mitu "polskości", jako niesamowitego lepiszcza, spajającego naród i nie pozwalającemu mu zapomnieć o dawnej świetności (już Stalin, na pytanie Wandy Wasilewskiej dlaczego nie włączyć po II Wojnie Polski w skład Związku Sowieckiego, jako jedną z republik sowieckich, odpowiedział: "Wando, nie wnosi się do domu gniazda wściekłych szerszeni". Maił rację, gdyby bowiem Polskę włączono wówczas do ZSRS, Polacy ze swoim antykomunizmem i umiłowaniem wolności, znacznie szybciej doprowadziliby do rozpadu tego Mordoru od wewnątrz).


 OBAWY STALINA NIE BYŁY BEZPODSTAWNE - SAM JEDEN PUŁKOWNIK RYSZARD KUKLIŃSKI, ABY RATOWAĆ POLSKĘ, DOPROWADZIŁ DO SYTUACJI, W KTÓREJ W WYPADKU III WOJNY ŚWIATOWEJ, KADRA DOWÓDCZA I POLITYCZNA ZWIĄZKU SOWIECKIEGO ZOSTAŁABY UNICESTWIONA JUŻ W ... KILKANAŚCIE MINUT PO JEJ WYWOŁANIU. KLĘSKA KOMUNIZMU-SOWIETÓW-ROSJI BYŁABY ZUPEŁNA. 
NIC WIĘC DZIWNEGO, ŻE STAŁ SIĘ TAK BARDZO ZNIENAWIDZONY PRZEZ WSZELKIEJ MAŚCI "KREMLOFILCÓW". 
TO CZEGO DOKONAŁOBY "GNIAZDO SZERSZENI"?




Już dziś jednak coraz wyraźniej ukazuje się nam to, o czym w swych przepowiedniach mówili polscy i  europejscy jasnowidze - Polska staje się poważnym graczem na arenie europejskiej. Udowodniła to ostatnia wizyta Angeli Merkel w naszym kraju, a szczególnie gdy wzięła ona udział w obradach Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Węgry, Czechy, Słowacja). Angela przyjechała tutaj, by swym zwyczajem namawiać do przyjmowania uchodźców i ze zdziwieniem stwierdziła że oto Polska i inne państwa środkowo-wschodnie Grupy Wyszehradzkiej ... mówią wspólnym głosem nie tylko "nie chcemy uchodźców", ale wręcz tworzą plany, jak Europa, Unia i Niemcy mogłyby wyjść z tego kłopotu obronną ręką. Dziś bowiem akcje Polski w Europie są bardzo silne i będą jeszcze wzrastały w kolejnych latach.  Chwali naszą imigrację na Wyspach Brytyjskich publicysta BBC - Andrew Marr, który pisze w "Sunday Times": "Dziękuję ci Polsko za pożyczenie nam swego młodego pokolenia (...) Gdyby usiąść z kartką papieru i ołówkiem, szukając najlepszego źródła imigrantów, to po analizie danych procentowych, historycznych i ekonomicznych otoczylibyśmy kółkiem, podkreślili i opatrzyli trzema wykrzyknikami nazwę Polska". Teraz zaś za konsekwencję i upór w kwestii imigrantów, oraz pomysły jak rozwiązać kryzys z uchodźcami, chwali Polskę niemiecki publicysta "Die Tagepost" -  Stefan Meetschen Tu po niemiecku, a Tu po polsku


 

To jest dopiero pierwsza "jaskółka" zmian, które czekają Europę w przyszłości. Bowiem dziś Europa stoi na skraju upadku i ma do wyboru dwie drogi. Pierwszą jest dalsze tworzenie "państwa europejskiego" z jego "twardym jądrem" w postaci dominacji Niemiec Francji i Włoch (dobranych na zasadzie przyzwoitek), które już za kilka lat stanie przed poważnym problemem wybuchu walk wewnętrznych (a być może i lokalnych wojem "domowych" z imigrantami. "Domowych" zaznaczyłem nawiasem, bowiem muzułmańscy imigranci, nawet urodzeni w Europie, ale nie czujący się Europejczykami, nigdy nie będą ani Niemcami, ani Francuzami, ani Włochami ani Brytyjczykami, choć lewackie media próbują dziś nam wmawiać że jest inaczej, ale na zdrowy rozum - czy mysz urodzona w stajni ... staje się koniem?). Innym wyjściem jest wybór polskiej drogi, czyli powrót do wartości, jakie kiedyś stworzyły potęgę Europy. A jeśli Europejczycy nie są w stanie tego uczynić, to ... pozostaje im co najwyżej przenieść się do Polski, co już się dzieje. Europa Zachodnia bez powrotu do korzeni jest bowiem stracona, nastaje czas wartości, nastaje czas Polski. 

       





wtorek, 30 sierpnia 2016

SUŁTANAT KOBIET - Cz. IV

SUŁTANKA HURREM/KARIMA





 HAREM

KRÓLESTWO KOBIET

Cz. IV





Po zakupie niewolnicy przez dworskiego urzędnika do sułtańskiego haremu, dziewczęta od razu przechodziły badania lekarskie i jeśli miały jakąś ukrytą chorobę lub wadę, natychmiast były odsyłane do handlarza. Dworskie medyczki sprawdzały również czy dziewczyny są zdolne do "dokonywania uciech seksualnych", skrupulatnie badając je w intymnych miejscach. Tak zakupione i sprawdzone dziewczyny, w każdym momencie jeszcze można było "zwrócić", tym bardziej że kupowano je zawsze "na próbę", która z reguły trwała trzy dni. Przez ten czas dziewczęta były uważnie obserwowane. Jeśli np. któraś z nowo zakupionych niewolnic chrapała w nocy, lub wydzielała nieprzyjemną woń z ust, natychmiast była odsyłana z powrotem. Po trzech dniach, jeśli dziewczyna została zaakceptowana, kierowano ją od razu do łaźni (odtąd skrupulatne, codzienne mycie ciała, będzie częścią jej obowiązków, a już szczególnie przed wizytą w sułtańskiej alkowie). Tam łaziebne niewolnice (rekrutujące się głownie z czarnoskórych dziewcząt), szorowały jej ciało i kilkakrotnie obmywały wodą (jednocześnie przyglądając się czy nie posiada jakichś skaz na ciele). Potem dziewczyna musiała się jeszcze wypocić w zamkniętym pomieszczeniu z parą, by ponownie czarne niewolnice usunęły pot z jej ciała. Następnie trafiała do przypisanego sobie pawilonu, gdzie z innymi dziewczętami miały wykonywać określony typ pracy.

Szybko też nadawano jej nowe (z reguły perskie bądź arabskie) imię, ale najpierw czekano czy sam sułtan nie zechce go nadać którejś z nowo nabytych niewolnic. Jeśli dziewczyna nie potrafiła przez jakiś czas wzbudzić sobą zainteresowania władcy, zarządzająca haremem sułtanka-matka, lub inna, delegowana do tego osoba, nadawała imiona poszczególnym dziewczętom, uwzględniając cechy ich charakteru oraz urody. Niewolnice nosiły nazwy kwiatów, uczuć lub niekiedy kolorów. Dla Turków zawsze najważniejszy był uśmiech dziewczyny oraz piękno jej twarzy, dopiero potem patrzono na nogi, piersi, uda i gibkość ciała. Wielu zaś tureckich poetów dworskich opisywało piękno haremowych niewolnic, jak np. Oman Kajjan, czy Enderumi Fazuli, który z kolei uważał że nie ma na świecie kobiet piękniejszych od Polek, a motywował to w taki oto sposób: "Wszystkie kobiety nic nie znaczą wobec Polek. Spojrzenie ich roznieca w sercu nawet pustelnika płomień żądzy, a sploty włosów stają się dla niego przepaską, zamiast pustelniczego pasa. Niewiasty Lechistanu to istoty całkiem wyjątkowe: ich lica piękne jak róża, kibić wyniosła jak cyprys, kiedy idą, postawa ich pełna wdzięku, kiedy mówią - usta ich pełne słodyczy. Każda z nich w sztuce kochania jest mistrzynią, duszę swą oddaje przyjacielowi, którego pozyskała dla siebie". 


POLKI
(STUDENTKI POLITECHNIKI ŁÓDZKIEJ)


Ale, ale, Fazuli dość często chwalił także urodę Francuzek, które nazywał: "Różami o srebrnych listkach", uważał jednak że Francuzki są "zbyt chciwe", aby brać je sobie za żony, gdyż mogą ... doprowadzić męża do ruiny. O Rosjankach natomiast wypowiadał się jako o podstępnych i zdradzieckich niewiastach, chwalił za to Gruzinki, które jako "pełne dobroci" mogły szybciej i skuteczniej rozkochać w sobie mężczyznę. Wysoko oceniał również Berberyjki (za ich umiejętności w kwestii miłosnej), Persjanki - za to że bardzo dobrze opiekowały się dziećmi i Greczynki za ich lojalność i piękno. Najgorszego zdania był natomiast o Murzynkach, które jak twierdził mogły podobać się jedynie: "Chciwemu nowości szaleńcowi". Dziewczęta wszystkich tych narodowości, wspólnie zamieszkiwały w sułtańskim pałacu Topkapi w Konstantynopolu/Stambule, w specjalnie dla siebie przeznaczonych komnatach. Mieściły się one w północnym skrzydle Pałacu Północnego, które to było nazywane "Miastem Kobiet". Pałac Topkapi wzniósł zdobywca Konstantynopola, sułtan Mehmed II, w 1465 r. (prace budowlane trwały od 1459 r.). Jego powierzchnia wynosiła 7000 m. kw. (tyle co połowa całkowitej powierzchni księstwa Monako) i miała charakter obronny, otaczał go bowiem mur, o długości 5 km. 


PAŁAC TOPKAPI
(WIDOK OGÓLNY WRAZ Z OGRODAMI)
 


Nim w 1465 r. sułtan Mehmed II przeprowadził się do Pałacu Topkapi, wcześniej (od czasu opanowania Konstantynopola - 29 maja 1453 r.), jako swą pierwszą rezydencję, ustanowił Pałac Blacherne (dotąd jedną z imperialnych siedzib cesarza Bizancjum). Szybko jednak przeniósł się do Pałacu Erdomen, który również mu się nie spodobał. Mehmet czuł się w nich jednak nieswojo i mawiał że: "Przebywając w nich czuję oddech Bizancjum, który jak trup wieje smutkiem za dawną świetnością". Jeszcze w 1453 r. nakazał więc wybudować całkiem nowy pałac, będący jednocześnie symbolem władzy Osmanów nad tym miastem - tak oto w 1457 r. powstał tzw.: Stary Pałac (który był też nazywany "Pałacem Łez"). Sułtan jednak nie był z niego zadowolony, gdyż bardzo szybko wokół niego zaczęły wyrastać pałace lokalnych tureckich wielmożów, co spowodowało że szybko przesłoniły one widok z pałacu na Bosfor. Dlatego też w 1459 r. Mehmed II wydał rozkaz budowy kolejnego pałacu - Topkapi, otoczonego murem i położonego nad Bosforem, wpadającym do "Złotego Rogu". Miejsce sułtan wybrał osobiście, miało bowiem dopieścić jego gusta i przyjemności (lubił np.: długie spacery nad brzegiem morza). W Starym Pałacu (już po 1465 r.) wciąż ulokowany był jednak sułtański harem. Jego przeniesienie do Topkapi nastąpi dopiero w 1478 r. a mimo to przez cały ten czas, aż do 1550 r. żony i nałożnice kolejnych sułtanów, będą podróżowały z jednego pałacu do drugiego, dopiero pożar i definitywne zniszczenie Starego Pałacu (1550 r.), zakończy te eskapady. 


PAŁAC TOPKAPI
(GŁÓWNY PAŁAC SUŁTAŃSKI - HAREM MIEŚCIŁ SIĘ W TEJ CZĘŚCI ZABUDOWAŃ, KTÓRE SĄ WIDOCZNE PO LEWEJ STRONIE)


 
W Topkapi w tzw.: "Mieście Kobiet" czyli dziedzińcu haremowym, było aż ... 400 komnat, do tego niezliczona ilość fontann, basenów, korytarzy i schodów (niekiedy ukrytych). Kobiety żyły w owym "Mieście" niczym w ogromnym ulu, poprzetykanym krętymi (niekiedy bardzo ciasnymi) korytarzami (na których panował półmrok, oświetlany jedynie słabym światłem lampionów) i komnatami. Korytarze były też miejscami niezwykle niebezpiecznymi i aby nie narazić się na utratę życia lub zdrowia (np. zemsty zazdrosnej sułtanki), należało trzymać się od takich miejsc z daleka, szybko je pokonując, by czym prędzej dotrzeć do własnej komnaty, lub pawilonu dla dziewcząt ze swojej grupy. Oczywiście nie wolno było biegać po korytarzach, a kobiety musiały poruszać się bezgłośnie i powoli (noga za nogą). Najbezpieczniej (choć też oczywiście nie zawsze), było u siebie, w swojej komnacie lub salonie. Pawilony dla niewolnic posiadały dodatkowo piękne dywany (których oczywiście nie brakowało w innych komnatach, w tym sułtańskich, jednak nie aż w takich ilościach), bowiem dywany służyły dziewczętom nie tylko do siedzenia, ale niekiedy (w chłodne noce), do okrycia podczas snu.


 HAREM PAŁACU TOPKAPI
("MIASTO KOBIET")



Najpiękniejsze były komnaty sułtanek, skąpane  w przepięknej ceramice (najczęściej w kolorze niebieskim, zielonym lub czerwonym). Meble nakrywano welurem i dodatkowo wysadzano szmaragdami, rubinami i perłami (jeden tylko z mebli sułtańskiego seraju, który przetrwał po dziś dzień, ozdobiony jest ... 11 750 szmaragdami, 4254 rubinami, i 2 milionami pereł - pokazuje to skalę bogactwa jaką otoczone były sułtańskie żony i faworyty). Nie mówiąc już o złotych i srebrnych kołyskach dla dzieci sułtana (wysadzanych dodatkowo diamentami, rubinami lub szmaragdami), złotych uprzężach dla koni w sułtańskich stajniach i złotych klatkach dla ptaków, sprowadzanych dla umilania czasu jego faworyt. Praktycznie wszystko co otaczało monarchę i jego żony, wykonane było ze złota, srebra lub wysadzane kamieniami szlachetnymi. Pościel dla dzieci jednak, zawsze musiała być (bez względu na płeć dziecka), koloru różowego i wykonana była z delikatnego jedwabiu. Jedwabną pościel w kolorze różowym miał również sam sułtan i wszystkie jego najważniejsze faworyty.

Pokoje były czyste, gdyż były codziennie sprzątane przez tłumy przygotowanych do tych prac niewolnic, z tym że każda z nich miała ściśle wyznaczone zadania, które miała wypełnić (i była z nich rozliczana, w przypadku niedokładnego sprzątania, dziewczynie groziła z reguły chłosta, a zdarzało się że i kara w postaci pozbawienia posiłku i zamknięcia na noc w ciemnym pomieszczeniu. Jeśli poprawa nie następowała, powtarzano chłostę zwiększając ilość razów i wydłużając "karcer". Było to ostatnie ostrzeżenie, jeśli niewolnica nadal odpowiednio nie wywiązywała się ze swoich obowiązków, uśmiercano ją). Pokoje zawsze musiały lśnić, zarówno meble jak i dywany (gdyż na nich siadano a niekiedy się nimi okrywano). Gdy podłoga w komnacie świeciła się już od mycia, a dywany i meble skrupulatnie wymyte i wytarte, do komnaty wkraczała inna niewolnica, która miała za zadanie ... wyperfumowanie pokoju dla sułtana lub jego żon (dodatkowo dwa razy w roku - na zimę i lato, czyszczono cały pałac, od piwnic po wieżyczki minaretów).


 "JA WYCHODZĘ Z DOMU, CIEMNĄ NOCĄ PO KRYJOMU
UCIEKAM OD ŻONY, JEJ GADANIEM JUŻ ZNUDZONY
JADĘ NA MILANO, POFLIRTOWAĆ Z MŁODĄ PANNĄ
BO GDY NIE MA CIEBIE, JESTEM JAK W MŁODYM NIEBIE"





CDN.  

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

"POLSKA JEST TYM, CO MAMY NAJCENNIEJSZE!"

"POWIEDZCIE BABCI ŻE 

ZACHOWAŁAM SIĘ JAK TRZEBA"






MOCNE PRZEMÓWIENIE PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ NA POGRZEBIE DANUTY SIEDZIKÓWNY "INKI" I FELIKSA SELMANOWICZA "ZAGOŃCZYKA"




W dniu wczorajszym odbył się pogrzeb (dopiero po 27 latach od upadku komunizmu i powstania tzw.: "Wolnej Polski"), dwójki bestialsko zamordowanych ludzi. Podporucznika Feliksa Selmanowicza "Zagończyka" i młodej zaledwie osiemnastoletniej dziewczyny, Danuty Siedzikówny "Inki". Zostali oni zamordowani 28 sierpnia 1946 r. "Inka", młodej dziewczynie która do końca postała wierna ideałom Wolności i Niepodległości. Należała ona do wojennego pokolenia Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych), których komuniści skazali nie tylko na śmierć fizyczną, ale również śmierć duchową - na całkowite zapomnienie wśród potomnych. Oni mieli zostać definitywnie wymazani z pamięci, mieli skończyć na śmietniku historii, jak ów Maciek z "Popiołu i Diamentu" (grany przez Zbigniewa Cybulskiego), żołnierz Armii Krajowej, który (w symboliczny sposób), ginie zastrzelony na śmietniku. Tak właśnie mieli skończyć Żołnierze Wyklęci, tak miały też skończyć owe Panny Wyklęte, które również współtworzyły zarówno Armię Krajową, jak i potem pomagały ukrywającym się w lasach ostatnim żołnierzom II Rzeczypospolitej, tej Wolnej, tej Niepodległej, tej Naszej, i również walczyły niejednokrotnie z bronią w ręku przeciwko niemieckim a potem sowieckim okupantom i ich polskim, komunistycznym pachołkom. 




Trzy lata temu, grupa dziewczyn, młodych polskich wokalistek (Anna Brachaczek, Jadwiga Basińska, Marcelina Stoszek, Kasia Kowalska, Halina Młynkowa i inne), nagrały i wydały płytę pt.: "Panny Wyklęte", będącą hołdem dla tych wszystkich bohaterskich kobiet, które u boku mężczyzn walczyły z komunistyczną opresją i zniewoleniem naszego kraju przez Sowietów. Młode, piękne dziewczyny dla których inspiracją była właśnie postać wspaniałej Danuty Siedzikówny - prawie 18-letniej sanitariuszki 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, której dowódcą był sławny mjr. Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" (pochowany też dopiero niedawno - 24 kwietnia tego roku). Inka wpadła w łapy UB w lipcu 1946 r. Następnie poddana została "przesłuchaniu", które z tą nazwą nie miało nic wspólnego. Była wielokrotnie bita w brzuch, piersi i stopy oraz polewana lodowatą wodą, gdy tylko traciła przytomność. Mimo to nikogo nie wydała, ani  majora "Łupaszki", ani żadnego z jego żołnierzy. 3 sierpnia 1946 r. została skazana na karę śmierci, choć radzono jej by napisała list do "prezydenta" Bolesława Bieruta (komunistycznego i nazistowskiego szpicla), z prośbą o łaskę i zamianę wyroku śmierci na więzienie. Odmówiła, stwierdziła że komunistę, pachołka sowieckich agresorów którzy napadli na Polskę, o nic  prosić nie zamierza. Została zastrzelona 28 sierpnia 1946 r. razem z "Zagończykiem" ,czyli Feliksem Selmanowiczem, przedwojennym podoficerem KOP-u (Korpusu Ochrony Pogranicza). Ich ostatnie słowa brzmiały: "Niech Żyje Polska!". Inka w chwili śmierci nie miała nawet 18 lat, "Zagończyk" - 42. 




Dziś jednak wszystko się zmieniło. Dziś młode pokolenie Polaków chce Polski Niepodległej i całkowicie Suwerennej i dają temu niejednokrotnie wyraz albo przez swoją twórczość (jakiś czas temu spotkałem w pociągu młodego - dwudziesto/dwudziestodwuletniego chłopaka, który na pierwszy rzut oka wydał mi się zupełnie normalny jak reszta jego rówieśników. Gdy jednak do mnie zagadał, okazało się że jest studentem aktorstwa i czytał właśnie "Poskromienie złośnicy" Szekspira, od czasu do czasu głośno się uśmiechając. Miał bowiem grać w tej sztuce jak twierdził, ale nie to mnie zaciekawiło. Z czasem nasza rozmowa zeszła na tematy polityczno-historyczne, wtedy on pokazał mi swój plecak, w którym miał wiele książek, większość o tematyce patriotycznej, a potem stwierdził: "Dla Ojczyzny zrobiłbym wszystko"), albo poprzez uczestnictwo w grupach rekonstrukcyjnych (jak mój przyjaciel), albo poprzez świętowanie narodowych rocznic (sam byłem zdziwiony że na 3 Maja, 15 Sierpnia, czy 11 Listopada na mojej dzielnicy jest tyle polskich flag.


"O BOŻE SKRUSZ TEN MIECZ CO SIECZE KRAJ
DO WOLNEJ POLSKI NAM POWRÓCIĆ DAJ,
BY STAŁ SIĘ TWIERDZĄ NOWEJ SIŁY
NASZ DOM - NASZ KRAJ!"

"O USŁYSZ PANIE SKARGI NASZE, 
O USŁYSZ NASZ TUŁACZY ŚPIEW
ZNAD WARTY, WISŁY, BUGU, NIEMNA
MĘCZEŃSKA DO CIĘ WOŁA KREW"

"O BOŻE SKRUSZ TEN MIECZ CO SIECZE KRAJ
DO WOLNEJ POLSKI NAM POWRÓCIĆ DAJ,
BY STAŁ SIĘ TWIERDZĄ NOWEJ SIŁY
NASZ DOM - NASZ KRAJ!"
 




"NIECH ŻYJE POLSKA JAK KRZYKNĘŁA "INKA"
NIECH BĘDZIE WOLNA JAK MARZENIA "NILA"

"CHOĆ Z SIŁ JUŻ OPADŁ, TO WOLNOŚCI NIE ODDAŁ
BO PRZECIEŻ WOLNOŚĆ OD BOGA W DARZE DOSTAŁ" 

"TO KREW I ŁZY, CIERPIENIA DLA WOLNOŚCI
CI PIĘKNI LUDZIE BEZ STRATY TOŻSAMOŚCI"

 "HISTORIA KTÓRA ZOSTAWIA NAM PRZESŁANIE
BYĆ LEPSZYM, BYĆ SOBĄ, SZLACHETNYM BYĆ JAK KAMIEŃ"




"INKA": 
"POWIEDZCIE BABCI ŻE ZACHOWAŁAM SIĘ 
JAK TRZEBA"




WIECZNA CZEŚĆ I CHWAŁA ŻOŁNIERZOM NIEZŁOMNYM!


"NA BRZEGU STOJĄC DRŻĄCE PLEMIĘ BOŻE - PATRZYMY W TRWODZE NA CZERWONE MORZE"

"ZA NAMI ŚCIANA ŚWIATA TEGO LUDÓW - STOI MILCZĄCA, CZEKAJĄCA CUDU"

"A NAM NIEDOBRZE TO MILCZENIE WRÓŻY - MY SIĘ MUSIMY W MORZE TO ZANURZYĆ

"NIE DLA NAS SADY NA ŻYZNYCH RZEK STOKACH - DLA NAS JEST TOŃ TA, CZERWONA, GŁĘBOKA"

"WTEM JEDEN CZŁOWIEK, NIESPEŁNA ROZUMU - NA KAMIEŃ WŁAZI I WOŁA DO TŁUMU - JA WAM POWIADAM, I KTO CHCE NIECH WĄTPI, ŻE SIĘ TO MORZE PRZED NAMI ROZSTĄPI"




 

niedziela, 28 sierpnia 2016

RELIGIE ŚWIATA - Cz. I

OD STAROŻYTNOŚCI 

DO CZASÓW NAM WSPÓŁCZESNYCH


Chciałbym tutaj przedstawić opis i analizę wszystkich (lub prawie wszystkich) najważniejszych religii na świecie, poczynając od starożytności a kończąc na czasach nam współczesnych.  Ja Chciałbym od razu zaznaczyć, że opisywana przeze mnie wiedza na temat religii świata nie jest wiedzą "wikipedyczną", pochodzi zaś z bardzo różnych źródeł. Materiały które tu przedstawię (również wypowiedzi zaczerpnięte z dzieł twórców bądź wyznawców danych religii), są dość obszerne, dlatego też będę przedstawiał je w kolejnych częściach. Na początek omówię historię starożytnej religii hellenistycznej - teologię, mitologię, etykę i filozofię religii świata grecko-rzymskiego





I

STAROŻYTNA RELIGIA

HELLENISTYCZNA

(RELIGIA ŚWIATA 

GRECKO-RZYMSKIEGO)





 

I

BOGOWIE OLIMPIJSCY


 

ZEUS GROMOWŁADNY

(RZYMSKI JUPITER OPTIMUS MAXIMUS - JOWISZ NAJLEPSZY NAJWIĘKSZY)


Zeus - król wszystkich bogów, Pan Niebios, najpotężniejszy ze wszystkich bogów helleńskiego panteonu. Władca piorunów i błyskawic. Zmienny jak niebo, co chwila daje poznać inne oblicze. Gdy jest zadowolony czuje się to (jak wierzyli starożytni Grecy), w eterycznej przejrzystości poranków. To On zsyła na ziemię urodzajne deszcze, On pokrywa ziemię grubą warstwą miękkiego śniegu, On sprawia że cały krąg życia toczy się harmonijnym rytmem. Jednak jest i druga twarz Pana Niebios, gdy jest rozgniewany, dokładnie widać to na firmamencie niebieskim i na ziemi - burze, huragany, ołowiane fale morza. Tak, Zeus jak wierzyli Grecy, był bardzo zmienny i często zmieniał humor. Gdy wpadał w furię, bogowie uciekali z Olimpu, gdyż ciskał bez miłosierdzia bogami po salach swego pałacu, aż cały pałac trząsł się w swych posadach. Zeus - prawdziwie możny bóg. Grecy uważali że gdyby linę ze złota uczepić na szczycie niebios i uwiesiliby się na niej wszyscy bogowie i wszystkie boginie, nie zdołaliby ściągnąć Zeusa na ziemię. Lecz gdyby On z kolei poderwał linę, wszystkich bogów wraz z morzem i ziemią podniósłby do góry i uwiązał wokół skał Olimpu.

Jednak wiara w nieskończoną wszechmoc Władcy Piorunów, podważana była przez dużą część greckiej społeczności, jako przykład podawali oni mit który opowiadał o tym, jak to pewnego razu Hera (małżonka Zeusa i Pani Niebios), zapragnęła sama zasiąść na tronie Olimpu jako najwyższy władca wszystkich bogów, jednocześnie obalając swego męża. Zdając sobie sprawę że jej moc nie dorównuje potędze Zeusa, postanowiła wciągnąć do udziału w spisku i innych bogów. Namówiła Posejdona (brata zarówno jej jak i Zeusa - władcę mórz i oceanów), oraz córkę Zeusa - Atenę (boginię mądrości i sprawiedliwej wojny). Cała trójka napadła na Zeusa i skrępowała tak mocno że Ten nie mógł się poruszyć. Gdy Hera już przygotowywała się do przejęcia władzy nad światem, z pomocą Panu Niebios przyszła nimfa morska - Tetyda (z którą później Zeus spłodził herosa Achillesa). Tetyda udała się do Tartaru (Królestwa Umarłych, siedziby drugiego brata Zeusa i Hery - Hadesa), skąd sprowadziła sturękiego Briareusa, który uwolnił Zeusa.




Zeus przebaczył Posejdonowi i Atenie udział w spisku mającym Go obalić, jednak Herę postanowił przykładnie ukarać, by była przykładem dla kolejnych ewentualnych "spiskowców". Naga bogini została przykuta do dwóch wysokich górskich wierzchołków potężnymi linami, tak wisiała nad ogromną przepaścią. Cały czas była też biczowana przez swego małżonka, dopóty dopóki nie przysięgła Mu wierności i nie padła przed Nim na kolana. Hera wyciągnęła wnioski z tej nauczki i nigdy już nie próbowała przejąć władzy nad królestwem bogów i ludzi. Wiedziała że jest inny sposób by rządzić. Gdy tylko czegoś zapragnęła potrafiła czekać aż jej małżonkowi zebrało się na amory. Wówczas użalała się nad niesprawiedliwością która ją spotkała i twierdziła że naprawić ją może tylko to czego ona wcześniej sobie zażyczyła, wzbraniała też dostępu Zeusowi do jej łoża, póki nie spełni jej oczekiwań. Ponieważ Zeus chciał od Hery tylko jednej rzeczy, godził się na wszystko. Jeśli zaś długo wstrzymywała Panu Niebios dostępu do łoża, Ten zaspokajał swe żądze z innymi (boginiami i śmiertelniczkami), za które Hera urządzała Mu dzikie awantury na Olimpie, jednak gdy to On wpadał w gniew usuwała się w cień. Przykład ten pokazuje że Zeus wcale nie był traktowany przez Greków jako wszechmocny, wszechwiedzący i wszechpotężny bóg stworzyciel świata.




Wyobrażenie starożytnych Greków o Zeusie zmieniało się wraz z rozwojem cywilizacji helleńskiej a później również hellenistycznej. W czasach pierwszych migracji Achajów i Jonów z północnej Europy do neolitycznej Hellady (ok. 2000 r. p.n.e.), czy późniejsze przybycie Dorów (przodków walecznych Spartan) (ok. 1200 r. p.n.e.), ceniono w Zeusie przede wszystkim siłę i moc niszczenia. Z biegiem czasu stał się bogiem mądrym i miłosiernym (jednocześnie bardzo naiwnym i łatwo ulegającym wpływom płci pięknej). Zeus stał się bogiem uniwersalnym zajmującym się wieloma dziedzinami życia. Jako Zeus Horkios stał na straży prawa, On stał się gwarantem wypełniania przysiąg które składają między sobą ludzie wznosząc ręce ku niebu i wypowiadając Jego imię. Jako Zeus Ksenios był opiekunem przybyszów proszących o pomoc i przytułek, bronił godności i nienaruszalności posłów i heroldów (w tamtych czasach, szczególnie w monarchiach wschodnich np. w Persji, herold przynoszący złe wieści skazywany był na śmierć, jedynym ratunkiem była ucieczka do świątyni Zeusa, lub do Jego kapliczki - posągu i powołanie się na święte prawo Zeusa Kseniosa). Persowie wbrew panującemu poglądowi - prowadzili niezwykle liberalną politykę w stosunku do Greków zamieszkujących ich Imperium. Dwór królewski wspierał również mieszane małżeństwa. Wielu satrapów i wielmożów perskich i medyjskich, brało sobie za żony Greczynki i przechodzili oni na wiarę helleńską - taka polityka była wspierana przez władców perskich od czasów króla Dariusza I (panował 522 r. p.n.e. -486 r. p.n.e.).

Zeus stał również na straży prawa gościnności - opowiada o tym jeden z mitów. Pewnego razu Zeus wraz z Hermesem (posłańcem bogów), postanowili zejść na ziemię by osobiście przyjrzeć się przestrzeganiu bożych praw przez ludzi. Zmierzchało już (specjalnie wybrali taką porę), gdy weszli do jakiegoś miasta. Chodzili od drzwi do drzwi prosząc o schronienie i jakąś strawę. Wszystkie drzwi do których pukali zamykały się przed Nimi, nikt nie chciał wpuszczać do swego domu żebraków. Wreszcie zapukali do maleńkiej chatki stojącej za miastem, w której żyło dwoje ubogich ludzi Filemon i Baucis. Ci zaprosili zdrożonych przybyszów do siebie, a ponieważ nie mieli wiele, dali wszystko to co posiadali - Filemon przyniósł z ogrodu trochę jarzyn, które Baucis ugotowała. Tym też poczęstowali gości, a następnie przygotowali Im posłania na noc. W pewnym momencie okazało się że jedzenie które podali do stołu gospodarze zamienia się w wykwintne jadło, a gliniane garnki zmieniają się w złotą zastawę, wreszcie Filemon i Baucis poznali bogów i padli przed nimi na kolana. Zeus wyprowadził ich przed ich chatkę która zmieniła się w przepiękną świątynię, która stała teraz nad brzegiem wielkiego jeziora, bowiem bogowie zatopili niegościnne miasto a jego mieszkańców przemienili w żaby. Filemon i Baucis żyli jeszcze długie lata, pełniąc służbę kapłańską w świątyni, aż gdy przyszedł czas ich śmierci - zmienili się jednocześnie w dwa drzewa pniami ze sobą złączone (było to spełnienie ich ostatniej prośby - by jedno nie patrzyło na śmierć drugiego).

Zeus Ksenios był również krzewicielem szacunku, łagodności i miłosierdzia między ludźmi. Jako Zeus Herkejos - czuwał nad prawem własności i zgody wśród bogów i ludzi. Stał na czele świętości rodziny, rodu, miasta, państwa. Zaś jako Zeus Hellenios - był ogólnonarodowym bóstwem wszystkich plemion, miast, miasteczek i państewek greckich. Lepiszczem łączącym wszystkich Hellenów.


Do najważniejszych świątyń w których oddawano cześć Zeusowi zalicza się:

 



1) DODONA - miasto leżące w Epirze (północno-zachodnia Grecja), na granicy epirockich plemion Molossów i Tesprotów. Zeus czczony był w tamtejszej świątyni, z przydomkiem Naos (odnowiciel życia). Według greckich opowiadań ta świątynia była najstarszą świątynią poświęconą Panu Niebios. Podobno gołębica przyleciała w to miejsce aż z Egiptu, ze świętych Teb (poświęconych bogu  Amonowi-Re ogólnoegipskiemu najwyższemu bóstwu). Gołębica usiadła na pobliskim dębie i przemówiła ludzkim głosem, w miejscu tym wzniesiono świątynię, w której służyli kapłani zwani selloi. Wiedli oni surowe życie, spali na gołej ziemi i nie myli się nigdy. Grecy wierzyli że w dębie stojącym pod świątynią mieszka sam bóg, zadaniem więc owych kapłanów było przepowiadanie i objaśnianie woli bożej ze szmeru dębowych liści. Drzewo stało nad niewielkim źródełkiem które w cudowny sposób goiło rany. Przy samym dębie stała miednica z brązu w której ściany uderzała zawieszona kulka i z tego dźwięku również starano się przepowiadać bożą wolę. Ci którzy chcieli zasięgnąć rady lub uzyskać przepowiednię dotyczącą swego życia lub swych najbliższych, zwracali się z tym pytaniem do boga - zapisując je na ołowianych tabliczkach, które następnie wręczano kapłanom, a ci przepowiadali wolę Zeusa według wcześniej opisanych sposobów. Ponieważ archeolodzy odkopali część tych tabliczek, dziś można dowiedzieć się jakimi sprawami starożytni Grecy trapili boga. Na jednej z nich czytamy na przykład: "Agis zapytuje, czy kołdry i poduszki zgubiono, czy też skradziono".

Świątynia w Dodonie nie była jednak okazała, zbudowana była z kamienia i nie była duża. Dopiero w 290 r. p.n.e. król Pyrrus z Epiru (ten który dał Rzymianom we znaki i o mały włos nie zniszczył nadtybrzańskiej republiki gdy najechał Italię w latach 280-275 p.n.e. Poszło zaś o wsparcie dla greckiego Tarentu przed rzymskim oblężeniem, wcześniej bowiem, w 282 r. p.n.e. w Tarencie zostali obrażeni dwaj wysłannicy senatu, jeden z mieszkańców miasta publicznie załatwił swoje potrzeby przy rzymskich posłach, a następnie podtarł się rąbkiem togi jednego z senatorów - odpowiedź Rzymian brzmiała "zmyjesz to własną krwią" - Tarent poddał się po dziesięciu latach w 272 r. p.n.e.), Pyrrus wzniósł nową okazałą świątynię Zeusa, a w jej pobliżu teatr. W 219 r. p.n.e. Etolczycy (Liga Etolska) pod wodzą Dirimachosa, najechali i spalili świątynię, lecz do końca III wieku p.n.e. Filip V Macedoński odnowił i ponownie upiększył budowlę. Została ona spalona po raz drugi po upadku Królestwa Macedonii i rzymskich gwałtach oraz grabieży tego państwa do których doszło w latach 168-167 p.n.e. aż senat nie wycofał zwycięskich legionów Lucjusza Emiliusza Paullusa, wcześniej dzieląc kraj na cztery całkowicie zależne od Rzymu republiki, zgodnie z obowiązującą wówczas w rzymskiej polityce zagranicznej zasadą divide et impera - czyli dziel i rządź - określoną jeszcze przez Publiusza Korneliusza Scypiona Afrykańskiego Starszego (przydomek "afrykański" otrzymał na pamiątkę pokonania Hannibala pod Zamą w 202 r. p.n.e.).

Przeciwnikiem tej polityki był Marek Porcjusz Katon Starszy - który twierdził że Rzym nie powinien budować wokół siebie małych klientalnych państewek, lecz wchłaniać je i eksploatować na szeroką skalę "wyciskać jak cytrynę". Polityka Katona uzyskała przewagę już po jego śmierci, czyli po 149 r. p.n.e. Katon zwolennik starorzymskiej moralności, etyki i religii, a także posuniętej do granic prostoty - jako cenzor w 184 r. p.n.e. kazał zniszczyć wszystkie rury doprowadzające ciepłą wodę do domów bogatych Rzymian, w imię powrotu do surowych warunków przodków, kształtujących charakter, odwagę i cnotę - przeciwny był greckim nowinkom i modzie na hellenizm wśród rzymskiej młodzieży, które propagował Scypion, a szczególnie przeciwny był coraz bardziej pleniącej się korupcji.




W 187 r. p.n.e. oskarżył przed senatem Scypiona o przyjęcie jakiejś łapówki. Dowody były oczywiste, mowa oskarżycielska Katona doskonała, jednak gdy przyszło oddać głos Scypionowi aby powiedział coś na swoją obronę, ten tylko wstał i skierował się do wyjścia z senatu, po czym odwrócił się i powiedział: "Dziś mija piętnasta rocznica mojego zwycięstwa nad Hannibalem w bitwie pod Zamą, piętnasta rocznica uratowania państwa. Udam się teraz do świątyni Jowisza na Kapitolu, by podziękować bogu za odniesione zwycięstwo, wy róbcie co chcecie". Po tych słowach wszyscy senatorowie powstali z miejsc i podążyli za Scypionem, pozostawiając oniemiałego Katona samego w senacie. Dziesięć lat wcześniej (196 r. p.n.e.), Katon przedstawiał dowody że Kartagina pod przywództwem Hannibala (pełnił on wówczas urząd sufeta - czyli przywódcy państwa, takiego prezydenta, jednak bez prerogatyw militarnych), odbudowuje armię. Postulował wysłać do Afryki kilka legionów które prewencyjnie zduszą niebezpieczeństwo - aresztując Hannibala. Wówczas Scypion spytał: "Czy my Rzymianie, upadliśmy już tak nisko, by słuchając głosów maluczkich, którzy nie będąc w stanie dorównać Wielkiemu Człowiekowi, próbują przynajmniej go upokorzyć?" Wyprawa zbrojna nie została wysłana, wysłano jedynie komisję senacką (w składzie trzech senatorów), którzy mieli upewnić się co właściwie dzieje się w Kartaginie. Hannibal na wieść o przybyciu senatorów uciekł w kobiecym przebraniu na wschód do hellenistycznego królestwa Seleucydów, rządzonego przez Antiocha III Wielkiego. Tyle takich dodatkowych ciekawostek.

Następnie świątynia w Dodonie została odbudowana, a w czasach panowania Oktawiana Augusta (27 r. p.n.e. - 14 r. n.e.), ponownie rozbudowana i upiększona. Świątynia została zamknięta po edykcie cesarza Teodozjusza z 391 r. n.e. zakazującego w całym Cesarstwie praktyk pogańskich. Chrześcijaństwo stało się już wówczas jedyną religią Imperium Rzymskiego.





CDN.
 

SUŁTANAT KOBIET - Cz. III

SUŁTANKA HURREM/KARIMA



KONSTANTYNOPOL/STAMBUŁ


HAREM

KRÓLESTWO KOBIET 

Cz. III




Turcy Osmańscy pierwotnie byli lokalną elitą jednego z niewielkich plemion tureckich z konfederacji Oguzów/Seldżuków, o nazwie Kai. W roku 1071 Turcy (zarówno Seldżucy jak i Osmanowie i inne mniejsze plemiona konfederacji Oguzów), po raz pierwszy zjawiły się w Azji Mniejszej (po zwycięskiej bitwie z Bizantyjczykami pod Manzikertem). Po śmierci zwycięskiego sułtana Seldżuków - Alp Arslana, jego syn, sułtan Malikszah I powierzył zarząd prowincji anatolijskich, jednemu ze swych krewnych - Sulejmanowi, który bardzo szybko (1077), ogłosił się niezależnym władcą stworzonego przez siebie Sułtanatu Rum, to właśnie Turkom Seldżuckim z Sułtanatu Rum, podporządkowani byli późniejsi Osmanowie z plemienia Kai. Rok 1097 był jednak prawdziwym sprawdzianem spoistości Sułtanatu, gdyż to właśnie wówczas przez Azję Mniejszą przetoczyła się potężna armia krzyżowców (głównie rycerstwo z Francji, Włoch i Niemiec), którzy szli na podbój Jerozolimy i wyzwolenia Grobu Chrystusowego spod władzy muzułmanów. W przegranej przez Seldżuków z Rum, bitwie pod Doryleum, armię muzułmańskich Turków wspomagali również członkowie plemienia Kai. Po zwycięstwie krzyżowcy spustoszyli większą część Anatolii, odbierając Seldżukom ogromne tereny i zamykając ich w środkowej Anatolii bez dostępu do morza. W październiku 1097 r. ruszyli jednak do Syrii, co uratowało Seldżuków z Sułtanatu Rum przed całkowitą klęską.

Do kolejnej inwazji wojsk chrześcijańskich na Sułtanat Rum, doszło dokładnie w pięćdziesiąt lat później, w 1147 r. (w wyniku zdobycia przez Seldżuków (dynastia Zengidów), chrześcijańskiego hrabstwa Edessy w grudniu 1144 r. Doszło wówczas do dwóch wielkich bitew, stoczonych w Anatolii, obie: pierwsza pod Doryleum (1147 r.) i druga pod górą Kadmos, zakończyły się jednak klęskami krzyżowców, co wewnętrznie zintegrowało Turków z tego Sułtanatu. Potem cyklicznie co kilkadziesiąt lat organizowano kolejne ataki na terytoria Turków Seldżuckich, które jednak nie doprowadziły do upadku Sułtanatu, jednak Seldżucy także nie odzyskali już zachodnich ziem małoazjatyckich i pozostali zamknięci w środkowej Anatolii (choć swą granicę na północnym-zachodzie przybliżyli prawie do Bosforu). W tamtych właśnie terenach swój belik (księstwo), mógł utworzyć (za pozwoleniem sułtana Rum) w 1230 r., niejaki Ertugrul, syn wodza plemienia Kai i wiernego poddanego Seldżukom z Rum - Sulejmana. Otrzymał niewielkie ziemie wokół Sogutu i władał nimi (jako Seldżucki lennik), przez ponad pięćdziesiąt lat, aż do 1281 r. gdy władzę w plemieniu Kai i beliku Sogutu, objął po nim jego syn - Osman, który jest dziś uważany z twórcę państwa Turków Osmańskich.

Według tradycji miał się on wyzwolić spod władzy Sułtanatu Rum i ogłosić niepodległość księstwa Sogutu - 17 stycznia 1299 r. data ta jest powszechnie uważana za początek Sułtanatu Osmańskiego a Osman I z pierwszego jego władcę. Od tej pory jego następcy, wywodzący się z jego rodu (syn Orhan I - 1326-1362, wnuk Murad I - 1362-1389, i prawnuk Bajazyd I - 1389-1402), sukcesywnie rozszerzali państwo Osmanów. Orhan I po raz pierwszy przeprawił się przez Przełęcz Dardanelską (oddzielającą Azję Mniejszą od Europy), w 1352 r. zajmując Gallipoli, a także zdobywając w Anatolii takie miasta jak Nicea, Nikomedia, Edremit czy Chalcedon (leżący na przeciwległym brzegu do Konstantynopola). Jego syn, Murad I opanował większą część dzisiejszej Bułgarii, której to upadek w dużej mierze doprowadził do zjazdu monarchów europejskich do Krakowa, do króla polskiego Kazimierza III Wielkiego, który miał doprowadzić do wykrystalizowania się jakiejś formy odsieczy zarówno dla Bułgarii, jak i dla równie zagrożonego Cypru (Adrianopol padł w 1362 r., Płowdiw w 1363 r., Widyń w 1368 r. a Sofia w 1388 r.). Zdobył również część Serbii z miastem Nisz (1386 r.), a także ogromne obszary w Azji Mniejszej, jak Ankarę (z całą prowincją Karaman) w 1360 r. oraz miasta Ikonium i Karaman, a także prowincję Hamid (1382 r.), opierając swe  granice w roku 1389 r. na rzece Kyzył Irmak w Anatolii (Wschód), Morzu Czarnym i dużej części Bułgarii oraz Serbii (Północ), Morzu Egejskim i rzekach Morawa oraz Wardar (Zachód), a także dostęp do Morza Śródziemnego w Pamfilii (Południe). 

Syn Murada - sułtan Bajazyd I zwany "Błyskawicą", w jednym tylko 1390 r. opanował pozostałe ziemie Anatolii (prowincje Tekke z miastem Attalia, Mentese z Laodiceą i Miletem, Aydin z Efezem, Saruchan ze Smyrną, oraz znaczne tereny na wschodzie Anatolii, daleko za rzeką Kyzył Irmak, podchodząc pod sam Eufrat. Od czasów Bajazyda I, cała Azja Mniejsza znalazła się pod panowaniem Osmańskim 1391-1392 (prócz niewielkich terenów Cesarstwa Trapezuntu i miast Amastris i Synopa nad Morzem Czarnym). Opanował również całą Bułgarię dochodząc do Dunaju (1393 r.), zajął Dobrudżę (1395 r.), Macedonię i wschodnią część Grecji (bez Attyki i Peloponezu). W 1396 r. odniósł swe największe zwycięstwo w wielkiej bitwie z rycerstwem Francji, Węgier, Chorwacji, Niemiec, Wenecji, Genui i Wołoszczyzny pod Nikopolis. Dzięki temu zwycięstwu umocnił swe władztwo nad Dunajem i uzależnił od swej władzy Hospodarstwo Wołoskie. Ta niesamowita pasja podbojów i zwycięskich bitew (w 1396 r. Bajazyd miał nawet zamiar zdobywać Konstantynopol, potem jednak zrezygnował z tych planów), została brutalnie przerwana wielką klęską Turków Osmańskich w bitwie pod Ankarą w 1402 r. Klęska ta, została im zadana z rąk Mongołów pod wodzą Timura Wielkiego, który po tym zwycięstwie przejechał sobie przez małoazjatyckie posiadłości Osmanów, dokonując tam jednocześnie ogromnych zniszczeń, mordów i gwałtów. Sam Bajazyd dostał się do niewoli Timura, i został przewieziony do jego stolicy - Samarkandy, gdzie zakończył życie (marzec 1403 r.). 


MEHMED II ZDOBYWCA
(1451-1481)



Tymczasem państwo Osmanów, po raz pierwszy od swego powstania było na skraju upadku. Zapanowało bezkrólewie (trwające przez prawie jedenaście lat, aż do 1413 r.), które tylko spotęgowało anarchię, bunty i wewnętrzną przemoc. W tym czasie uniezależniło się od Turków bardzo wiele państw, szczególnie na Bałkanach, ale także w Azji Mniejszej (Saruchan, Aydin, Mentese, Tekke, Hamid, Karaman czy Melitene). Anrchię i rozkład państwa potęgowała również walka pomiędzy synami zmarłego w niewoli władcy - Sulejmanem, Isą, Mehmedem i Musą - każdy z nich bowiem chciał zagarnąć tron upadającego państwa dla siebie. Ostatecznie zwyciężył Mehmed, który jako Mehmed I został nowym sułtanem Osmanów (1413 r.), który rozpoczął okres wewnętrznej konsolidacji państwa (udało mu się ponownie opanować całą Azję Mniejszą). Po jego śmierci w 1421 r. tron objął jego syn - Murad II, który panując trzydzieści lat, rozpoczął powolne zdobywanie utraconych na Bałkanach terytoriów (w 1444 r. w bitwie pod Warną pokonał połączone siły węgiersko-polskie pod wodzą polskiego króla Władysława III Jagiellończyka (najstarszego syna Władysława II Jagiełły i Sonki Holszańskiej).


NARODZINY WŁADYSŁAWA III JAGIELLOŃCZYKA
(WARNEŃCZYKA)
31 PAŹDZIERNIKA 1424 r.


Jego syn zaś - Mehmed II zwany "Zdobywcą" (panujący w latach 1451-1481), odniósł największe zwycięstwo w dziejach Turcji, zdobywając w 1453 r. Konstantynopol i ostatecznie likwidując Cesarstwo Bizantyjskie (które swe korzenie wywodziło jeszcze od czasów Imperium Rzymskiego). Konstantynopol (przemianowany na Stambuł), stał się nową stolicą rosnącego w siłę Imperium (wcześniej stolicami Turków Osmańskich były: Sogut - 1299-1326, Bursa - 1326-1365 i Adrianopol - 1365-1453). Opanował też całą Serbię (1459 r.), Bośnię (1463 r.), Albanię i Epir (1479 r.), Attykę z Atenami (1456 r.),Peloponez (1460 r.), oraz wiele wysp i wysepek na Morzu Egejskim i Jońskim, jak: Lesbos (1462 r.), Tazos (1462 r.), Limnos (1479 r.), Kefalinia i Zakyntos (1479 r.). Zaś w 1475 r. zdobył genueńską Kaffę na Krymie i tym samym uzależnił od swej władzy cały Chanat Krymski. Mehmed II, był największym osmańskim wodzem i zdobywcą przed panowaniem Selima I i jego syna Sulejmana Wspaniałego. Po jego śmierci na tron w 1481 r. wstąpił syn - Bajazyd II, który został obalony i zamordowany w 1512 r. przez swojego syna - Selima I. 

Selim dokonał ogromnych podbojów, wyprowadzając jednocześnie Osmanów z ciasnych granic Azji Mniejszej. W 1514 r. w wielkiej bitwie na równinie Czałdyran, rozgromił armię potężnych perskich Safawidów, tym samym zdobywając całą Armenię i Kurdystan. Pod Mardż Dabik (1516 r.) pokonał egipskich Mameluków, tym samym zdobywając całą Syrię i Palestynę (wraz z Jerozolimą). W roku następnym zaś, w bitwie pod Ar-Rajdanijją, pod Kairem (15 stycznia 1517) definitywnie rozbił Mameluków, zdobywając tym samym nie tylko cały Egipt, ale także Hidżaz ze świętymi miastami islamu - Mekką i Medyną. Od tej chwili ogłosił się już nie tylko sułtanem, ale także kalifem - czyli przywódcą wszystkich prawowiernych (muzułmanów). Selim I zmarł 22 września 1520 r. pozostawiając tron potężnego Imperium, swemu jedynemu synowi - Sulejmanowi I, który do historii przejdzie z przydomkiem "Wspaniały".


UPADEK KONSTANTYNOPOLA - 1453 


W tym czasie kobiety miały jeszcze bardzo wiele swobody, która w późniejszych latach była sukcesywnie ograniczana, jak choćby w 1572 r. zakazano kobietom w Imperium pływać łódką po Bosforze, w towarzystwie innych mężczyzn, w 1573 r. zabroniono kobietom wchodzić do cukierni, a w 1722 r. do wszelkich miejsc rozrywkowych. Wszystko przebił jednak późniejszy sułtan - Osman III, który w 1754 r. ... w ogóle zabronił kobietom (jako istotom nieczystym) wychodzenia z domu. Osman III był też sadystycznym mizoginem, który często bił (lub kazał bić), swe żony i niewolnice za najmniejsze przewiny, a kobiety z jego haremu, na wieść że będzie przechodził obok ich pomieszczeń ... uciekały czym prędzej, aby tylko nie napotkać go na swej drodze. To właśnie Osman III miał wypowiedzieć po raz pierwszy późniejsze tureckie przysłowia: "Kobieta przynosi nieszczęście, jest uosobieniem zła", "Niczego dobrego od kobiety się nie spodziewaj", "Kobieta jest głupia, włosy długie lecz rozum krótki" lub "Stara szmata jest lepsza od kobiety". Osman był jednak wyjątkowym dziwakiem i ani wcześniej ani już później nie trafił się w Turcji tak wielki mizogin.

Mimo to kobiety zarówno te w haremach, jak i te wolne, nie miały łatwego życia. Według francuskiego podróżnika i pisarza, barona de Fontmagne: "Mężczyzna to bóg w świątyni, a kobieta musi go czcić. Mężczyzna nie odczuwa potrzeby aby być drogim kobiecie. Dla mężczyzny kobieta znaczy przyjemność (...) Kobieta - zawsze gotowa przyjąć wizytę męża - powinna być pociągająca, wystrojona, by zwyciężyć rywalkę i ochronić swą znajdującą się w niebezpieczeństwie wyższość. Musi zrobić wszystko, aby wokół jej pana panował porządek. Gdy jest smutna, musi przybierać maskę wesołej i szczęśliwej kobiety, gdyż boi się, aby mąż nie poczuł się znudzony (...) Mężczyzna bogaty żyje odrębnie, oddzieliwszy swoje pokoje od części domu przeznaczonej dla kobiet (...) Natomiast biedny Turek, który musi żyć w ciasnocie i którego nie stać na większe wydatki, je i pije z żoną i dziećmi. Razem śpią i razem spędzają wolny czas (...) Nie jest rzeczą niespotykaną, że kobieta wyciąga z knajpy męża wałkonia i przyprowadza do domu, zadając mu równocześnie razy pantofelkiem. Małżonkowie (...) w domach biedoty (...) są sobie równi, wieczory spędzają wspólnie siedząc przed drzwiami domu, razem robią zakupy (...) Bogactwo rozdziela, bieda jednoczy". 

Kobiety (niewolnice), były zawsze najcenniejszym darem, jakie można było ofiarować tureckiemu władcy (czy nawet jakiemukolwiek tureckiemu wielmoży), cenniejszym nawet niż kilogramy złota. A jaki był przekrój społeczny niewolnic w sułtańskim haremie w pierwszej połowie XVI wieku, czyli w czasie gdy na tron Imperium wstępował młody, 26-letni Sulejman Wspaniały? Należy tutaj od razu dodać że były ich tysiące, które najpierw trafiały do przy-haremowych szkół. Najwięcej było wówczas dziewcząt (głównie 12-15 letnich), z Albanii, Egiptu, Bułgarii, Bośni Grecji i Rumunii (Wołoszczyzna). Zdarzały się również dziewczęta z Węgier (po zdobyciu tego kraju przez Sulejmana, ich napływ jeszcze się zwiększy), Rosji, Ukrainy i Polski. Poza tym pojawiały się również Włoszki, Francuzki i Hiszpanki. Uprowadzaniem lub kupowaniem owych dziewcząt (np. od ubogiej rodziny, gdzie liczył się każdy pieniądz, a jeszcze ubywało jednej gęby do wykarmienia), zajmowali się specjalni "handlarze" (którzy w większości byli chronionymi przez dwór osmański porywaczami). Dziewczęta zdobywano w najróżniejszy sposób, np. porywając pracujące na polach młode chłopki, lub kąpiące się w morzu dziewczęta (tak się działo u wybrzeży Włoch, Francji i Hiszpanii, często porywacze napadali dodatkowo na wioskę, paląc ją i uprowadzając co młodsze i ładniejsze kobiety). Zdarzało się też, że same kobiety prosiły handlarzy by je zniewolili (działo się tak, gdy np. kobieta nie mogła znaleźć sobie męża w lokalnej społeczności i przez to była ogólnym pośmiewiskiem). Wiele ubogich rodzin sprzedawało też własne córki, wierząc że tam czeka je lepsze życie niż w ubogim domu.




Po zakupie lub porwaniu, dziewczęta trafiały do Konstantynopola, na specjalny "plac niewolnic", gdzie zjawiał się specjalny urzędnik osmańskiego dworu i ... dokładnie oglądał sobie "towar". Był trzy grupy, do jakich można było zakwalifikować owe kobiety. Pierwszą była "grupa najgorsza", do której zaliczano młode, ale niezbyt urodziwe dziewczyny, których ceny były stosunkowo niskie i które głównie przeznaczano do służby haremowej dla żon i faworyt sułtana. Drugą grupę stanowiły dziewczynki do wieku 13 lat, była to "grupa średnia". Najlepsza była trzecia grupa, w której klasyfikowały się najpiękniejsze dziewczęta w wieku 15-20 lat.  Tutaj ceny były bardzo wysokie, niekiedy wręcz astronomiczne (dlatego też ładne kobiety, były cenione przez porywaczy znacznie wyżej niż złoto czy jakiekolwiek inne dobro, po pierwsze dlatego, że gdyby "towar" został w jakikolwiek sposób uszkodzony podczas podróży, oni zapłaciliby za to głową, a po drugie właśnie ze względu na cenę. Dziś podobny "taryfikator" stosują bandyci z ISIS). Handlem takim parały się również bogate i samotne Turczynki, które skupywały od handlarzy młode 5-6-letnie dziewczęta, aby je odpowiednio przyuczyć i potem sprzedać do sułtańskiego haremu z kilkukrotnie wyższym zyskiem (niekiedy za jedną z takich dziewcząt można było postawić sobie wspaniały dom w samej stolicy).



Co decydowało o cenie? Oczywiście uroda dziewczyny, jej zachowanie i prezencja. Przede wszystkim patrzono na twarz (liczył się uśmiech, więc nie mogło być mowy o braku w uzębieniu), oraz nogi. Liczył się również kolor włosów, znacznie droższe były jasnowłose Słowianki, zaś ciemne włosy u kobiety obniżały już jej cenę, a już zbyt ciemny kolor skóry powodował jeszcze większy spadek ceny. Na cenę wpływała również gibkość ciała niewolnicy, dlatego też kobiety, które skupywały dziewczynki, by potem odsprzedać je z zyskiem, uczył swe podopieczne odpowiedniego tańca, którym miały podniecać mężczyzn (liczyła się tutaj gibkość nóg i rytmiczne poruszanie brzuchem), handlarze, którzy nie mieli tyle czau, by dziewczyny nauczyć tańca, zmuszali je by po prostu się wyginały przed klientami, aby tym samym jeszcze podbić cenę. Klient mógł sobie bowiem pozwolić na bardzo wiele, mógł np. dokładnie obmacać ciało dziewczyny, sprawdzić jędrność jej piersi, nóg, pośladków, mógł zajrzeć jej w usta, a często zdarzało się też że wkładał rękę w jej miejsca intymne. Co ciekawe, bardzo liczyło się owłosienie u kobiety, a raczej jego brak. Bowiem jeśli dziewczyna nie miała wygolonych nóg, rąk i miejsca intymnego, wywoływało to wśród Turków zniechęcenie i powodowało że "towar" mógł stać się nie do sprzedaży. Dlatego wszystkie dziewczęta, nim trafiły na targ, skrupulatnie golono (oczywiście prócz włosów), na całym ciele. 

 

Hierarchia wśród niewolnic zaznaczała się już na statku, którym były transportowane, a szczególnie widoczne to było na owym targu w Konstantynopolu. Najlepiej i "najdelikatniej" traktowano białe, jasnowłose kobiety o pięknej twarzy, najgorzej ... czarnoskóre dziewczęta, które wręcz były maltretowane przez handlarzy (knebel w ustach podczas oględzin, ręce i nogi mocno związane, częstokroć widać było ślady bata na plecach, pośladkach a często również piersiach. Murzynki w ogóle były najgorszym z możliwych branek i sprzedawane były za najmniejsze pieniądze, stąd nie troszczono się zbytnio o ich wygodę, zdrowie a często nawet życie. Ponieważ były najtańsze (można je było nabyć dosłownie nawet wymieniając na jakiś znoszone ubranie), przeto i po zakupie były traktowane niezwykle brutalnie. Do pałacu sułtańskiego nabywano je jako tzw.: "żywe lalki", do zabawy dla dzieci sułtana, które mogły je bić, kopać i wyżywać się do woli (mogły je nawet uśmiercić, jeśli chciały). Stanowiły też często ... wystrój dziecięcych komnat. Najwyżej zaś w Stambule i na dworze sułtańskim były cenione ... Polki, o czym wspominał mołdawski historyk Dymitr Kantemir (1673-1723). Podobnie zapewne było z samą Aleksandrą Lisowską czyli Hurrem/Karimą, która zdobyła nie tylko serce sułtana Sulejmana Wspaniałego, ale także niesamowicie wielką pozycję w systemie osmańskiej władzy, której nie miała żadna kobieta ani przed nią, ani też po niej.






CDN.

czwartek, 25 sierpnia 2016

SUŁTANAT KOBIET - Cz. II

SUŁTANKA HURREM/KARIMA





HAREM

KRÓLESTWO KOBIET

Cz. II






Wiele przedchrześcijańskich, starożytnych społeczeństw umiejscawiało kobiety, jako te równe mężczyznom (a często nawet ważniejsze) osoby, zarówno w życiu rodziny, jak i społeczeństwa. Egipcjanie wprowadzili praktycznie realne równouprawnienie kobiety i mężczyzny, podobnie jak i Hetyci. Kobiety miały też równą mężczyznom pozycję zarówno w pierwszych społecznościach chrześcijańskich (silna pozycja lokalnych diakonis), jak również w pierwszych dziesięcioleciach ... islamu. Przywołany przeze mnie już wcześniej w jednym z poprzednich postów, suficki XIII-wieczny mistyk i filozof muzułmański Muhhamad Dżalal ad Din Rumi (który za swego patrona i wzór obrał prezydent Turcji - Recep Tayyip Erdogan), tak oto pisał o kobietach: "Kobieta jest światłością Boga, nie obiektem zmysłowości. Jest ona twórczynią, nie zaś rzeczą stworzoną". Muhhamad Rumi jest jednym z najsłynniejszych (nieśli nie najsłynniejszym), po Mahomecie twórcą i reformatorem religii muzułmańskiej. To on stworzył jej ideologiczno-mistyczne podstawy, zebrane w 21 tomach nazwanych "Diwan Kebir". Rumi upatrywał w każdym człowieku cząstkę "Boskiej Światłości Mocy", uważał że wszyscy ludzie są sobie równi, są dla siebie braćmi, uważał też że ludzie sami mogą tworzyć i ulepszać swoje życie, właśnie dzięki owej cząstki "Boskiej Światłości Mocy".

Dziś jednak nauki Muhhamada Rumiego są w islamie zapomniane, a nawet uważa się że "nie mają nic wspólnego z prawdziwym, czystym islamem". Dlaczego tak jest? Chociażby dlatego, że Rumi głosił iż chrześcijaństwo, judaizm i islam są jedynie "zewnętrznymi szatami", pod którymi kryje się prawdziwa, czyli Boża prawda, do której każdy z nas musi dotrzeć samemu. Wielu dzisiejszych islamskich fanatyków, twierdzi że Rumi, podobnie jak cały ruch suficki w islamie, jest obcą, pogańską nauką, która nie ma nic wspólnego z "prawdziwym islamem" (no cóż, dzisiejszy islam to już religie głównie dla bezmózgich półgłówków, którym jakikolwiek "przywódca duchowy" może wmówić że "Ziemia jest płaska, bo gdyby tak nie było to ... samoloty by pospadały"). Ruch suficki w islamie jest dziś marginesem, zaś same nauki Muhhamada Rumiego, czytane są zapewne jedynie przez bardzo nieliczną grupkę muzułmańskich prawdziwych "duchowych poszukiwaczy". Dzisiejszy islam to przede wszystkim nauki Ibn Tajmijja (który w prawie wszystkim widział przejaw "obrazy Boga" i nakazywał bardzo rygorystyczne przestrzeganie zasad islamu), oraz Muhhamada ibn Abd al-Wahhaba (twórcy wahabizmu), na którego poglądach opierają się dziś przede wszystkim bandyci z ISIS.

Zwycięstwo tych fundamentalistycznych poglądów, spowodowało że islam stał się religią niezwykle opresyjną, fundamentalistyczną i przede wszystkim ... wrogim samym kobietom. Polski pisarz Janusz Makarczyk tak pisał w swej książce "13 kobiet": "Społeczeństwo nie szanujące kobiet, znajduje się zawsze na skraju przepaści. Kiedy kobiety wykładały filozofię w Bagdadzie - Arabowie byli potęgą. Po zamknięciu ich w haremach skończyła się potęga Arabów". I rzeczywiście pierwotny islam nie znał ani instytucji haremów, ani też nie uważał kobiety za istotę gorszą od mężczyzny (jak to ma miejsce dzisiaj). Choć już sama osoba proroka Mahometa, jest pod tym względem wybitnie dwulicowa. Z jednej strony można bowiem uznać go za potwornego mizogina, który według przekazów miał wypowiedzieć takie słowa: "Kobiety są tylko zabawką, a jeśli ktoś wyciągnie rękę po zabawkę powinien znajdować w niej upodobanie", a także: "Stałem przed drzwiami raju i większość tych, którzy tu wchodzili to byli wierni i stałem przed wejściem do piekła, a ci, którzy tam wchodzili to były przeważnie kobiety", oraz: "Kobiety zdradzają tego, komu zawierzyły, są niewdzięczne, gdy otrzymują to, o co proszą". Werset 34 i 54 Koranu (który miał również być podyktowany przez proroka Mahometa), mówi zaś: "Mężczyźni sprawują nad kobietą ochronę, ponieważ Bóg dał jednym z nich pierwszeństwo przed drugimi i oni też łożą na nie ze swych dóbr (...) A te, których krnąbrności się obawiacie napominajcie lub porzućcie je w łożach i bijcie".




Z drugiej wszakże strony, Mahomet również otaczał się kobietami (a jedną z jego najgorliwszych apologetek i pierwszą bodajże wyznawczynią religii muzułmańskiej, stała się jego starsza o 15 lat pierwsza i przez wiele lat jedyna małżonka - Chadidża). Nie jest też prawdą to, że kobiety są "niewdzięczne" i "zdradzają tego, komu zawierzyły". Kobiety bardzo przywiązują się do mężczyzn, szczególnie tych na szczytach władzy i potrafią być wierne aż do śmierci (przykład? kobiecą strażą otaczali się sławni dawni jak i współcześni dyktatorzy, mając o wiele większe zaufanie co do wierności kobiet niż mężczyzn). Zresztą kobiety potrafią dla swojego mężczyzny niszczyć i upokarzać inne kobiety, i robią to często niezwykle brutalnie. Przykład Mahometa jest tutaj szczególny, bowiem Chadidża nie była jedyną kobietą w jego gronie, otaczały go one częściej niż mężczyźni i można powiedzieć że to właśnie kobiety jako pierwsze, zaniosły nową religię do swych domostw, przekazały ją swym mężom, którzy potem stali się gorliwymi muzułmanami. To właśnie kobiety z otoczenia Mahometa, sprowadziły na swe późniejsze potomkinie okrutny los seksualnych niewolnic i nic nieznaczących podludzi. Ale czy mogły one mieć świadomość jak potoczą się koleje nowej religii? Raczej to co ich determinowało, to był swoisty magnetyzm Mahometa, który przyciągał je do niego niczym ćmy lecące w ogień.

A nie tylko w czasach Mahometa, lecz i późniejszych (tak mniej więcej od VII do X wieku), kobiety muzułmanki były praktycznie równe mężczyznom. Mogły również publicznie nauczać i wykładać islam. Mimo to islam już u swych początków (bez względu na indywidualne opinie), był niezwykle antykobiecy. Pierwsza redakcja Koranu (który to miał być księgą objawioną przez Gabriela prorokowi Mahometowi, a przez to niepodlegającą jakiejkolwiek krytyce), została przygotowana w roku 650, czyli w prawie dwadzieścia lat po śmierci Mahometa. Jednak ostateczny tekst (ten który obowiązuje obecnie), liczący 114 sur i 6200 wersetów, ustalony został w 933 r. przez wezyrów Ibn Muglę i Ibn Isę. Oczywiście sam Koran nie jest jedyną formą sprawowania władzy poprzez religię w społeczności muzułmańskiej, równie istotną rolę pełnią bowiem hadisy, czyli przekazy o tym, co w danej sytuacji mógłby uczynić lub powiedzieć prorok, tworzone i interpretowane z punktu widzenia ... późniejszych wezyrów i muftich (sunna). Ogromna liczba tych hadisów dotyczy kobiet i stosunków małżeńskich, które z reguły są przedstawione w takiej formie, jakby kobieta była jedynie nic nieznaczącym dodatkiem do mężczyzny.

Już w czasach Mahometa ustaliła się bowiem zasada "czterech żon", a mówi o niej werset 3 sury 4: "Jeślibyście się lękali postąpić nierzetelnie wobec kobiet i sierot, bierzcie za żony kobiety, które się wam podobają - po dwie, po trzy, po cztery, jeśli się obawiacie być niesprawiedliwi wobec tak wielu, bierzcie tylko jedną lub niewolnicę". Bardzo szybko jednak (w wyniku zwycięskich wojen i gromadzenie ogromnych łupów od podbitych przez Arabów narodów), liczba czterech żon zaczęła nie wystarczać. Zaczęto więc tworzyć pierwsze "harimy". Według tradycji twórcą instytucji haremu, był (panujący w latach 786-809), piąty kalif z dynastii Abbasydów - Harun ar-Raszid (jeden z największych władców arabskich w historii). Miał on bowiem stwierdzić iż jego żony są zbyt rozrzutne i trwonią jego majątek, dlatego też dodał: "Trzeba je ukarać. Sprawując władzę nad tyloma narodami muszę zapanować nad kobietami". Zaczął gromadzić więc w jednym, oddzielonym od innych pomieszczeniu, wszystkie swe dotychczasowe żony i niewolnice, którym odtąd nakazał żyć wspólnie. Wraz z instytucją haremów wprowadzono nowe prawo - szari'at.

Twórcą szariatu był Asz Szafi'i (żyjący w latach 767-820), który twierdził że zarówno Koran jak i hadisy (czyli sunna) nauki proroka, są tak samo ważne, co oznacza że zarówno Koran nie mógł znosić przepisów sunny, jak i sunna unieważniać postanowień Koranu. Jeśli napotykano jawne sprzeczności (jak choćby stwierdzenia że: "Mężowie stanowią wyższy gatunek od swych żon" oraz: "Kobieta równa jest mężczyźnie i stanowi połowę społeczeństwa"), należało je (według Szafi'iego) ze sobą pogodzić, a jeśli się nie dawało, należało odnaleźć jakiś wcześniejszy werset Koranu, lub którąś z wypowiedzi proroka zawartą z hadisów, która mogła pogodzić ze sobą owe sprzeczności. Również Szafi'i był autorem późniejszej zasady, jakoby pobożny muzułmanin musiał znać język arabski, bowiem to właśnie w tym języku wyszło objawienie. Prawa moralne - szariat, były dość rygorystyczne w opracowaniu Szafi'iego, szczególnie zaś te, które odnosiły się do kobiet. Początkowo zostały nazwane fikhem, a następnie stopniowo rozbudowywane przez mazhaby (prawa) czterech szkół, z której najważniejsza była szkoła Asz Szafi'iego (poza tym był szkoły Abu Hanify, Malika i Ibn Hanbala).




Zgodnie z zasadami szariatu kobieta powinna mieć nad sobą męskiego opiekuna (ojca, brata, syna lub innego męskiego członka rodziny). Małżeństwo przestawało być związkiem kobiety i mężczyzny, a stawało się cywilnym kontraktem pomiędzy panem młodym a "opiekunem" panny młodej. Ojciec mógł wydać córkę za mąż bez jej zgody do chwili gdy osiągnęła wiek dojrzałości (co było i jest nader częste w kulturze muzułmańskiej), potem musiałby uwzględnić jej zdanie. Żona była winna małżonkowi posłuszeństwo i wierność, ale za to miała prawo do utrzymywania przez męża i ... stosunków płciowych z nim. Mąż mógł rozwieść się z żoną równie łatwo jak miało to miejsce w antycznej Grecji, wypowiadając formułkę: "Nie jesteś już moją żoną" w obecności członków jej i swojej rodziny (lub innych świadków), o tyle żona by się rozwieść, musiała zwrócić się z prośbą do kadiego, który mógł (ale nie musiał), przychylić się do jej prośby, tylko wówczas gdy występowały ważne powody, dla których kobieta chciała zakończyć związek (impotencja męża, jego szaleństwo bądź odmowa respektowania jej praw w związku - głównie chodzi tu o prawo do utrzymania). Żona również nie mogła dziedziczyć całego majątku po swym zmarłym mężu, przysługiwało jej jedynie prawo do jednej trzeciej, resztę dziedziczyły dzieci zmarłego, przy czym córki otrzymywały zawsze połowę tego co synowie, a w przypadku gdy nie było synów i pozostały same córki, przeznaczano im pewną kwotę, a to co zostało dzielono pomiędzy dalszych męskich krewnych zmarłego.

Turcy nie są bezpośrednio spokrewnieni z Arabami. Są to bowiem dwie różniące się grupy rasowe, choć wywodzące się z jednego pionu genetycznego - IJ, która przybyła do Europy ok. 48 000 lat temu (nim jeszcze zjawili się tutaj Słowianie i Celtowie). Był to lud wybitnie prymitywny (w porównaniu ze słowiańsko-celtyckimi Aryjczykami), który pierwotnie pochodził z okolic Kaukazu. Byli oni w większości ludźmi o jasnej skórze, choć nie byli prawdziwymi Aryjczykami, gdyż wywodzili się z haplogrupy CF i C (mongoloidalnej), ok. 43 000 lat temu, zasiedlili prawie całą Europę (aryjskie ludy słowiańsko-celtyckie zasiedlały wówczas kontynent azjatycki - Imperium Ujghur) i Dużą część Bliskiego Wschodu. Ok. 32 000 lat temu, doszło do podziału grupy IJ, na cztery mniejsze: J1 - z której wywodziły się późniejsze ludy semickie (w tym oczywiście Arabowie), J2 - głownie ludy które w przyszłości połączą się z Turkami, zamieszkałe na terenie Azji Mniejszej, a także I1 - rejon zachodniej i środkowej Europy, oraz I2 - Skandynawia. Taki podział będzie obowiązywał aż do czasu, gdy ok. 18 000 r. p.n.e. z Azji nie przybędą rozbite (po upadku "Kolebki") ludy aryjskie - Słowianie i Celtowie, które bardzo szybko podporządkują sobie całą Europę (prócz północnej Skandynawii).

Turcy nie przybyli od razu do Europy, wraz z innymi, bliskimi sobie genetycznie plemionami. Pozostali na terenie Wielkiego Stepu azjatyckiego po upadku Imperium Ujghur i migracji białej (aryjskiej) rasy do Europy, szybko podporządkowali się nowym panom - żółtoskórym przodkom dzisiejszych Chińczyków. Trzy główne ówcześnie rasy - żółta, mongoloidalna i mieszana czyli mongoloidalno-aryjska, były postrzegane w przedhistorycznym Imperium Ujghur, jako ludność zależna, można rzec niewolnicza. Po upadku Imperium Ujghurów, żółta rasa protochińska opanowała tereny należące niegdyś do Aryjczyków (Słowian i Celtów) i szybko podporządkowała sobie inne rasy, w tym mieszaną (z której wywodzili się Turcy), a konkretnie federacji plemion Xiongnu (a potem Żuan-Żuan - obie konfederacje złożone były z żółtoskórej ludności). Pod rządami tej federacji chińskich plemion, żyły mniejsze plemiona tureckie, które same też tworzyły swoje konfederacji z których najważniejsze były: Onogur, Toquz Oghuz i ... Ujghur (należy bowiem pamiętać, że choć haplogrupa R1a czy R1b nie była dominująca w społeczności ludów tureckich Wielkiego Stepu, to jednak była to rasa mieszana, w której przetrwały również geny aryjskie, stąd zapewne nawiązanie nazwą do upadłego Imperium z dawnych, przedhistorycznych czasów).




To właśnie w tej ostatniej konfederacji istniał typowo aryjski ród (dominacja słowiańskiej haplogrupy R1a), zwany Asina (lub Ashina), którego przedstawiciel - Bumin Kagan w 545 r. założył państewko "Turecki Kaganat", a ostatecznie zrzucił wszelką zależność od Chińczyków z Żuan-Żuan po zwycięskiej wojnie w roku 552. W kolejnych dziesięcioleciach następowała jeszcze większa asymilacja Turków z ludami o haplogrupie mieszanej (mongoloidalno-aryjskiej), jak Azerowie, Kirgizi, Turkmeni, Kazachowie czy Uzbekowie (część z tych ludów to były w przeważającej większości ludy słowiańskie o dominującej haplogrupie R1a). W 581 r. doszło do wojny o władzę w Kaganacie Turków, która to doprowadziła do rozpadu Kaganatu na dwie część:Wschodnią i Zachodnią. Kaganat Wschodni został zniszczony przez chińską dynastię Tang w latach 629-630, zaś Zachodni Kaganat zdobyli Chińczycy w latach 657-659. Dwadzieścia lat później (679 r.), wywodzący się z klanu Ashina - Ilterisz Kagan rozpoczął anty-chińskie powstanie, dzięki któremu udało mu się w 682 r. odbudować zjednoczony tzw.: II Kaganat Turków, które przetrwało ostatecznie do 744 r. (głowę ostatniego kagana tureckiego zwycięscy Chińczycy odesłali na dwór cesarski w Chang'an).

Po upadku Kaganatu, Turcy ponownie zostali rozbici politycznie na szereg mniejszych, mniej lub bardziej zależnych państewek. Dopiero niejaki Seldżuk, wywodzący się z plemienia Kynyk z konfederacji dziewięciu klanów Oguzów (powstałej mniej więcej po upadku II Kaganatu). Ok. 992 r. zjednoczył cześć plemion Oguzów, które odtąd nazwane zostały Seldżukami i władał nimi do 1007 r.. Nie byli oni jednak niepodlegli, bowiem podporządkowani zostali władzy perskich Samanidów, którzy władali terenami dzisiejszego Uzbekistanu i Turkmenistanu aż do 1005 r. a potem sułtanatowi tureckich Gaznawidów. Wyzwolił się spod ich władzy i stworzył potęgę Seldżuków/Orguzów, jednak dopiero wnuk Seldżuka - Tughril Beg, który wstąpił na tron w 1016 r. W bitwach pod Niszapurem (1038 r.) i Dandakanem (1040 r.), odebrał Gaznawidom wielkie tereny począwszy od rzeki Amu-Darii po rzekę Hilmand na wschodzie i granicę z Persją na południowym-zachodzie. Zajął wówczas takie ziemie jak: Chorasan, Jurien, Seistan. Potem zaatakował Persję i Mezopotamię (będącą we władaniu irańskiej dynastii Bujidów) i w 1055 r. zdobył Bagdad, definitywnie niszcząc państwo Bujidów.


ALP ARSLAN


Równie wielkich podbojów dokonał jego syn - Alp Arslan (panował 1063-1072), który w 1068 r. podbił północną Mezopotamię i Syrię wraz z Aleppo (należące do egipskiego kalifatu Fatymidów), a w latach 1064-1066 opanował Armenię i Gruzję, zaś w 1071 r. odniósł swe bodajże najświetniejsze zwycięstwo, pokonując w wielkiej bitwie pod Manzikertem wielką armię bizantyjską. Klęska w tej bitwie spowodowała utratę przez Cesarstwo Bizantyjskie całej Azji Mniejszej. Alp Arslan zakończył życie w roku następnym, jako władca jednego z największych imperiów w dziejach, ciągnącego się od ziem dzisiejszego wschodniego Kazachstanu na wschodzie, po Konstantynopol i wyspy Azji Mniejszej na zachodzie, i od Zatoki Perskiej, Mezopotamii i Syrii na południu, po Morz Czarne, Kaukaz, Morze Kaspijskie i Jezioro Aralskie na północy. Wstępujący w 1072 r. na tron tego tureckiego imperium, syn Alp Arslana - Malikszach I, również marzył o wielkich podbojach na miarę swego ojca i dziada. Udało mu się w 1086 r. odebrać Fatymidom południową Syrię i całą Palestynę z Jerozolimą, Damaszkiem i Trypolisem. Był to już jednak kres wielkich podbojów Turków Seldżuckich.


 IMPERIUM TURKÓW SELDŻUCKICH



Malikszach zmarł w 1092 r. (pozostawiając państwo swym synom), a 27 listopada 1095 r. na synodzie w Clermont we Francji, papież Urban II zaapelował do władców i rycerzy całego chrześcijańskiego świata, by podjęli wysiłek zbrojny i wyzwolili Grób Pański "z niewoli Maurów". W kwietniu 1096 r. wyruszyła wyprawa "ludowa", złożona głównie z ledwie uzbrojonego chłopstwa i mieszczan (głównie z Niemiec), która zajęła się przede wszystkim pogromami Żydów na swej drodze i ostatecznie (co było oczywiste), została rozbita w październiku do nogi, przez Seldżuków w bitwie pod Civitot (Herzek) niedługo po przekroczeniu Bosforu i opuszczeniu Konstantynopola. Potem (kwiecień 1097 r.) ruszyła wyprawa rycerstwa, która trwała ostatecznie dwa lata i zakończyła się w lipcu 1099 r. zdobyciem Jerozolimy i wyzwoleniem Grobu Pańskiego. Do historii przeszła ona jako I Wyprawa Krzyżowa, która doprowadziła do utraty przez Seldżuków ogromnych terenów, począwszy od Azji Mniejszej (gdzie zachowano jedynie środkową Anatolię bez dostępu do morza z każdej ze stron dzisiejszej Turcji), poprzez Syrię i Palestynę, gdzie potworzono lokalne chrześcijańskie królestwa, księstwa i hrabstwa.

Ale wracając do tematu haremów i kobiet w społeczeństwie tureckich Seldżuków, należy stwierdzić iż kobiety miały w tamtejszym społeczeństwie bardzo dużą pozycję, a sułtan Imperium Seldżuckiego zawsze musiał pokazywać się ludowi w towarzystwie swej małżonki - sułtanki (nawet posłowie obcych państw, nie mogli zostać dopuszczeni przed oblicze władcy, jeśli nie było wraz z nim na sali jego małżonki). Poza tym dziewczęta z wyższych sfer tworzyły w tym społeczeństwie często tzw.: "związki braterskie" (tak, właśnie - braterskie), liczące od 9 do 15 dziewcząt, i przysięgały sobie nawzajem wierność oraz wzajemną pomoc. Gdy jedna z nich wychodziła za mąż, pan młody otrzymywał od owych dziewcząt (które zwały się "braćmi"), dodatkowe żeńskie imię, po czym wszystkie wspólnie "dzieliły się" małżonkiem (wraz oczywiście z panną młodą), uprawiając wspólny seks. Często "bracia" przychodząc w odwiedziny swej zamężnej koleżanki, miały prawo uprawiać seks z jej mężem, bowiem w tym "braterskim" związku dziewczęta miały dzielić się wzajemnie wszystkim, także mężami. To także było coś na wzór haremów, tylko że nie tak rygorystycznych. Zresztą Turcy Seldżuccy byli o wiele bardziej liberalni w kwestii wolności kobiet, niźli późniejsi Turcy Osmańscy.

Co ciekawe, w tym społeczeństwie większą wagę przywiązywano właśnie do kształcenia dziewcząt, a nie chłopców (szczególnie właśnie w środowisku warstwy rządzącej), dlatego też nie może dziwić że praktycznie cała medycyna w państwie Seldżuków, zdominowana była przez kobiety. To one zakładały pierwsze szpitale i domy opieki, a także domy dziecka i domy sierot (których ojcowie polegli w czasie wojny). Ponieważ to dziewczęta kształcono częściej, nie powinno też dziwić że pierwszym astronomem w Imperium Seldżuckim, została ... kobieta (która była również historykiem i sprawowała również pieczę nad sułtańską kancelarią - w późniejszych czasach rzecz n-i-e  d-o  p-o-m-y-ś-l-e-n-i-a) - Muneccine Hatoun. Wkrótce jednak nadeszły czasy Osmanów i ... skończyła się kobieca swoboda, a zaczęło rygorystyczna kontrola i haremowe życie odciętych od świata kobiet i dziewcząt, które wzdychały do jednego mężczyzny, będącego ich panem i władcą, z którym częstokroć nigdy nawet nie udało im się przespać choć jednej nocy.





CDN.