Łączna liczba wyświetleń

sobota, 6 stycznia 2018

PRUSY CHCIAŁY DO POLSKI - WIĘC SIŁĄ ZOSTAŁY ZNIEMCZONE - Cz. III

WALKA O CZARNEGO

PRUSKIEGO ORŁA,

POMIĘDZY CZERWONYM 

ORŁEM BRANDENBURCZYKÓW

A BIAŁYM ORŁEM

POLAKÓW/RZECZPOSPOLITAN

 


Tekst traktatu krakowskiego z kwietnia 1525 r. został sformułowany znacznie staranniej i dokładniej niż tekst pokoju toruńskiego z 1466 r. na mocy którego Królestwo Polskie odzyskiwało całe Pomorze (Prusy Królewskie) i dostęp do morza (po 157 latach) oraz brało w lenno istniejące jeszcze wówczas państwo Zakonu Krzyżackiego w Prusach. Traktat krakowski musiał być dokładny, aby nie zaistniały w przyszłości podobne niedomówienia i spory, jakie miały miejsce właśnie po roku 1466 r. gdzie wielcy mistrzowie Zakonu podważali np. prawa Polski do pewnych terenów, miast i zamków, lub odmawiali składania hołdu lennego (gdyż wykonanie postanowień pokoju było uzależnione od złożenia przysięgi lennej przez wielkiego mistrza królowi polskiemu, dlatego tez wielu z nich albo celowo oddalało ten moment, albo starało się zdobyć międzynarodowe poparcie - szczególnie w Rzeszy - dla niewywiązania się z tego obowiązku). Teraz bowiem, po traktacie krakowskim 1525 r. to właśnie sam wielki mistrz, a raczej świecki książę w Prusiech (jak brzmiała oficjalna nazwa książąt pruskich - dawnych wielkich mistrzów Zakonu), starał się o jak najszybsze złożenie hołdu lennego, bowiem niewykonanie go oznaczałoby automatyczną utratę lenna i włączenie księstwa pruskiego do Królestwa Polskiego. Odtąd więc to nie królowi, a każdemu kolejnemu księciu pruskiemu musiało zależeć na odnowieniu lenna. Ważną kwestią było również skrupulatne wyliczenie miast, zamków i ziem, które miały zostać władztwem pruskim, tak aby wszystko było jasno sprecyzowane. Dodatkowo książę Albrecht Hohenzollern zrzekał się wszystkich przywilejów nadanych we wcześniejszych wiekach od papieży i cesarzy, za to otrzymywał je ponownie z nadanie króla polskiego (ale tylko te, które nie stały w sprzeczności z postanowieniami traktatu lennego). Był to więc niezwykle ważny akt symboliczny, jasno określający lenny stosunek Prus względem Korony. 

Albrecht Hohenzollern i jego następcy, stawali się więc jedynie dzierżawcami Prus ("quam coram nobis aut successoribus nostris reg bus Poloniae respondere teneatur" - "przed nikim innym, tylko przed nami i sukcesorami naszymi, królami Polski, będzie odpowiedzialny"). Traktat krakowski dawał również księciu Albrechtowi prawo uczestnictwa w polskim senacie, a przez to również pewien wpływ na politykę Królestwa, jednak szybko okazało się że zapis ten stanie się czysto iluzoryczny. Ani Albrecht ani jego następcy nigdy nie zdołali urzeczywistnić tego prawa (choć książę Albrecht podejmował kilka prób przekonania polskich władców do wywiązania się z traktatowego prawa i przyznania mu miejsca w senacie, podejmował te próby w latach 1526, 1529-1530, 1546-1548, 1550-1552 i ostatecznie w 1555 r. - bezskutecznie jednak). Jednocześnie książę Albrecht starał się do maksimum ograniczyć zwierzchnicze kompetencje króla polskiego nad księstwem pruskim (szczególnie chodziło tutaj o kompetencje sądowe, polegające na możliwości składania apelacji poddanych pruskich do króla polskiego). Spór ten został ostatecznie zażegnany w kwietniu 1533 r. gdy Albrecht otrzymał pismo królewskie, zawierające stanowczą odmowę pominięcia tego punktu traktatowego, z ostatecznym zastrzeżeniem iż suwerenowi nie godzi się dyskutować ze swym wasalem (dopiero w 1569 r, króla Zygmunt II August zrzekł się rozstrzygania niektórych spraw - tzw.: plebejskich - ale z zastrzeżeniem iż czyni to jedynie na okres rządów syna Albrechta - księcia Albrechta Fryderyka 1568-1578). Albrecht Hohenzollern przez okres swych długich rządów w Prusach (1510-1525 r. jako wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego i następnie od 1525-1568 r. jako książę w Prusach), pozyskał wielu przyjaciół wśród polskich magnatów, w tym kanclerza wielkiego koronnego - Krzysztofa Szydłowieckiego, sekretarza królewskiego i biskupa krakowskiego - Piotra Tomickiego, hetmana wielkiego koronnego - Jana Armora Tarnowskiego, kanclerza - Jana Chojeńskiego, kanclerza i biskupa płockiego - Samuela Maciejowskiego, wojewodę malborskiego - Jerzego Bażyńskiego, podkomorzego pomorskiego - Achacego Czemę, burmistrza Gdańska - Jana von Werden oraz wpływowy wielkopolski ród Górków. Ci ludzie stanowili swoistą "partię pruską" na krakowskim dworze. 

Choć Prusy pozbawione zostały (w traktacie krakowskim) możliwości prowadzenia niezależnej polityki zagranicznej, to jednak książę Albrecht podejmował kilka niezależnych inicjatyw, szczególnie w Rzeszy. Starał się też przekonać dwór polski do uczestnictwa w toczącej się w Niemczech wojnie szmalkaldzkiej (toczonej pomiędzy królem Hiszpanii i cesarzem rzymskim - Karolem V Habsburgiem a protestanckim Związkiem Szmalkaldzkim, złożonym z książąt Rzeszy), toczonej w latach 1546-1547. Nic jednak nie wskórał (choć skrupulatnie informował dwór polski o poczynaniach w Rzeszy i tym co działo się wśród poszczególnych książąt), nie otrzymał nawet zgody na zaciąg żołnierza w Polsce. Książę Albrecht, pomimo dążenia do względnej niezależności, starał się jednocześnie wzmocnić samą Polskę, zdając sobie sprawę że jedynie silna Rzeczpospolita może zapewnić mu dalsze władztwo w Prusach (w samej Rzeszy był uważany za wyjętego spod prawa banitę, a większość katolickich państw Europy, nie uznawała go za księcia Prus). To on zapewniał króla o konieczności wystawienia silnej floty na Bałtyku i korzyści jakie niesie za sobą posiadanie własnych kaprów i korsarzy (czyli piratów, będących na służbie danego władcy i oddający mu część swoich łupów). Dodatkowo utrzymywał wywiad w Inflantach (które wówczas były wciąż pod władaniem Zakonu Kawalerów Mieczowych, inflanckiej odnogi Zakonu Krzyżackiego) i informował dwór polski o kontaktach tamtejszych wielkich mistrzów z Moskwą, przekonywał też do konieczności likwidacji rosyjskiej żeglugi narewskiej, która stanowiła konkurencję dla handlu polsko-pruskiego. 





Albrecht starał się również doprowadzić do sekularyzacji Zakonu Kawalerów Mieczowych i objęcia Inflant swoim władztwem, gdyż Inflanty zakonne były zagrożeniem zarówno dla niego jak i stanowiły "miękkie podbrzusze" dla działań moskiewskich. Dożył tej chwili, ale nie stała się ona ani jego udziałem, ani też Inflanty nie zostały częścią ziem pod jego panowaniem, gdyż w 1561 r. tamtejszy wielki mistrz - Gothard Kettler uznał się za lennika Rzeczypospolitej i włączył swoje państwo jaki lenno, zaś w 1566 r. duża część dawnego państwa Zakonu Kawalerów Mieczowych, została bezpośrednio włączona do Polski (dzisiejsze ziemie północnej Łotwy wraz z Rygą i południowej Estonii), pozostałe tereny zaś (tzw.: Kurlandia i Semigalia) stały się kolejnym lennem Rzeczypospolitej (zgodnie z panującą w XVI wieku koncepcją otoczenia Rzeczypospolitej dokoła zależnymi państewkami lennymi - koncepcja to otrzymała potem nowe życie w latach 1919-1920 gdy Józef Piłsudski powrócił do planów stworzenia niepodległych państw zaporowych, oddzielających Polskę od Rosji - Ukraina, Białorus, Litwa, Łotwa, Estonia), zjednoczonych jednak w ramach federacji lub sprzymierzonych na zasadach związku Międzymorza. Co się zaś tyczy samych Prus, to po roku 1525 nadzieje na włączenie tej krainy do Polski były coraz większe, tym bardziej że wszystko ku temu świadczyło (jeszcze w 1525 r. zmarł młodszy brat Albrechta, dopuszczony do dziedziczenia po nim - Jan, a w 1527 r. drugi brat - Kazimierz, poza tym księciu rodziły się albo martwe dzieci, albo umierały w wieku niemowlęcym, co jeszcze bardziej przybliżało inkorporację Prus do Polski). Widząc co się dzieje i spodziewając się że wraz z jego śmiercią ród Hohenzollernów z linii pruskiej przejdzie do historii, Albrecht starał się zbliżyć z domem Jagiellonów, w 1546 r. zaproponował małżeństwo następcy polskiego tronu - Zygmuntowi Augustowi, z jego jedyną córką - Anną Zofią, ale książę był wówczas już po uszy zakochany w litewskiej szlachciance - Barbarze Radziwiłłównie i nie zgodził się na małżeństwo z córką pruskiego księcia. W 1548 r. sam Albrecht zaś starał się o rękę jednej z sióstr Zygmunta Augusta - ponownie bezskutecznie. 

Jednocześnie starał się o zapewnienie lenna dla swoich bratanków z linii brandenburskiej (berlińskiej). W 1545 r. wystąpił do króla Zygmunta I z prośbą o dopuszczenie swego bratanka z Brandenburgii - Jerzego Fryderyka do władztwa pruskiego po jego śmierci, ale król wówczas odmówił. Po wstąpieniu na tron Zygmunta II Augusta w 1548 r. ponowił swoją prośbę i pomimo początkowych oporów król wyraził ostatecznie na to zgodę w 1550 r. (ale Jerzy Fryderyk zmarł już w 1557 r.). W tym czasie jednak przyszedł na świat pierwszy syn Albrechta, który nie umarł w niemowlęctwie, urodzony 29 kwietnia 1553 r. Albrecht Fryderyk był jego oczkiem w głowie. Był jedynym następcą tronu pruskiego a także (w założeniach Albrechta) ewentualnym kandydatem do tronu polskiego po bezpotomnej śmierci Zygmunta II Augusta. Młody książę był więc od małego uczony języka polskiego i przebywał wśród polskich rówieśników, niestety, jego kandydatura na polski tron przepadła w 1573 r. gdy okazało się że młody książę zdradza objawy... choroby umysłowej. Mimo to ciągłe starania księcia Albrechta o dopuszczenie swych krewnych z linii brandenburskiej, wreszcie zaowocowały i 4 marca 1563 r. król Zygmunt II August zgodził się dopuścić linię elektorska brandenburskich Hohenzollernów do dziedzictwa pruskiego (na jego decyzji zaważył zapewne dwie sprawy - mianowicie gorące listy jego siostry Jadwigi Jagiellonki, żony elektora Brandenburgii - Joachima II Hektora, która w listach do brata wysławiała pod niebiosa własnych synów, oraz myśl iż dzięki Hohenzollernom brandenburskim uda się zneutralizować pozostałych książąt Rzeszy i przeciągnąć ich na polską stronę w zbliżającym się konflikcie o Dominium Maris Baltici, czyli o panowanie na Bałtyku ze Szwecją i Rosją). Decyzja ta jednak zaważyła na przyszłości stosunków Polski i Niemiec.           


CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz