CZYLI (NIE ZAWSZE) EROTYCZNE
ZABAWY NASZYCH PRZODKÓW
II
MEZOPOTAMIA
(SUMER-AKAD-ASYRIA-BABILONIA)
Pozycja prawna i społeczna kobiet mezopotamskich była znacznie gorsza niż Egipcjanek. Zaczęło się to już w miastach-państwach Sumeru, gdzie kobieta była prawnie jedynie dodatkiem do mężczyzny (swego ojca, męża lub brata), a ich status przetrwał w sumeryjskim języku, w którym brakowało wielu słów na opisanie kobiecych przedstawicielek rodziny (np. Sumerowie nie znali słowa "córka" i takowe określali innym słowem - "syn kobieta", nie znali słowa "bogini" i takowe określali "bóg matka"). Dodatkowe słowa doszły dopiero w czasach babilońskich, ale miały one służyć przede wszystkim... wygodzie skrybów, skrobiących swym rylcem na glinianych tabliczkach, dla których każdy skrót był błogosławieństwem. W zasadzie całe dzieje Mezopotamii i jej kultur, ustanowiły kobietę jako dodatek do mężczyzny - jej męża i pana. W Babilonii przemoc wobec kobiet (w tym i ta seksualna) była na porządku dziennym, a żona nie miała żadnej możliwości rozwieść się ze swoim mężem, nie gwarantowały jej tego żadne prawa. Natomiast mąż owszem, mógł się rozwieść, jeśli tego zechciał, choć rozwody były bardzo niepopularną społecznie praktyką i większość mężczyzn, mając nawet taką możliwość, po prostu z niej nie korzystała. Zresztą były znacznie skuteczniejsze metody "dyscyplinowania" własnych małżonek, jak choćby pozbawienie im dostępu do wspólnego łoża i wspólnego stołu, a jeśli to nie pomagało i mąż wciąż był niezadowolony z żony, mógł, w świetle prawa - uczynić z niej swą niewolnicę (tylko wówczas, gdy nie dała mężowi męskiego potomstwa i... nie postarała się o zastępstwo dla siebie w tej kwestii).
Oczywiście rodziny były monogamiczne, ale mężczyzna mógł oficjalnie utrzymywać w domu inne kobiety, swoje kochanki. Część z nich to były kobiety wolne, część niewolnice, a cześć, tzw.: ludność uboga, która co prawda nie należała do stanu niewolniczego, ale nie traktowano ich też jak pełnoprawnych ludzi - "muszkinu" czyli "biedni". Ogromna liczba konkubin składała się właśnie spośród kobiet z tych grup społecznych, które w zamian za utrzymanie i wyżywienie, pełniły rolę oficjalnych nałożnic. Oficjalna żona mogła rozporządzać innymi kobietami jej męża (które określano słowem "sarot" - "zazdrośnice"), ale tylko na takich zasadach, na jakich otrzymała pozwolenie od swego męża. Kary fizyczne były całkowicie zarezerwowane do wykonywania dla mężczyzn i jeśli któraś z nałożnic dopuściła się przewinienia, żona musiała o tym donieść mężowi, który wymierzyłby karę, ale sama karać nie mogła, zresztą jeśli sama dopuściła się uchybienia, wówczas każda kolejna konkubina musiała również o tym donieść. Córki (podobnie jak i ich matki) były własnością ojca, który mógł nimi rozporządzać do woli (wydawać za mąż za kogo zechciał lub odsyłać jako zastaw za własne długi). Matka nie decydowała o przyszłości córki w żadnym razie, jeśli ojciec zmarł, kobiety z jego rodziny przechodziły pod władzę jego synów, a gdy ich zabrakło, wówczas... stawały się własnością dalszej rodziny od strony męża. Wolna kobieta, żona i matka musiała cały czas dbać o swoją reputację i nie wolno jej było publicznie odkrywać włosów a często również i twarzy (to zależało do mężowskiej woli). Dlatego też prócz zasłony na włosy, często nosiły również i woale, zakrywające całą twarz, prócz oczu (tak jak dziś chodzą muzułmańskie kobiety). Zasłona (głównie ta okrywająca włosy) stanowiła rodzaj prestiżu mezopotamskiej kobiety, gdyż niewolnica przyłapana na zakrywaniu włosów była karana obcięciem uszu i nosa, a często nawet i śmiercią.
O ile małżonki i konkubiny nie miały zbyt wielu praw, o tyle niewolnice i niewolnicy byli całkowicie pozbawieni jakichkolwiek praw, nawet tych do życia. Niewolników golono na łyso, niewolnicom zaś obcinano włosy krótko (no chyba że ich właściciel zadecydował inaczej) i wypalano na skórze znamię, świadczące o przynależności (było to z reguły imię właściciela). Akt prawny z czasów panowania Nabuchodonozora II (605-562 r. p.n.e.), mówi iż niejaki Nabuszumliszir kazał wypalić swej nowo zakupionej niewolnicy o imieniu Belit-silim swoje imię gorącym żelazem na ręku. Zdarzał się również, że w przypadku schwytania zbiegłego niewolnika (a takich przypadków było sporo, gdyż w kodeksie Hammurabiego jest aż sześć artykułów odnoszących się do tego zjawiska, co świadczy o jego powszechności), jeśli niewolnik nie został od razu zabity i stanowił dla pana jakąś wartość, musiał się liczyć z wypaleniem mu drugiego znamienia - na czole, co miałoby mu utrudnić kolejną ucieczkę. Swoją drogą w przypadku sprzedaży niewolnika innej osobie, znamię poprzedniego właściciela usuwano, często odkrawając część skóry na której było wypalone, powodując bolesne blizny, ale co ciekawe, w wielu umowach handlowych, strona sprzedająca zastrzegała sobie, że... nie odpowiada za ewentualne próby ucieczki niewolnika, jeśli on takowych dokona - w jednym z dokumentów handlowym z czasów Nabuchodonozora II jest zapisane: "Dzieci Zakir (...) dobrowolnie sprzedały swoją niewolnicę Nana-dirat i dziecko, które ona karmi, za dziewiętnaście srebrnych szekli (...) Sprzedający nie dają gwarancji w przypadku ucieczki, dochodzenia praw przez osobę trzecią czy też rozpoznania w niej niewolnicy królewskiej lub kobiety stanu wolnego".
Niewolnice miały jednak jedną możliwość uzyskania wolności, było nią urodzenie dziecka (głównie syna) swemu panu. Wolność jednak (wraz z dzieckiem) uzyskiwały dopiero po śmierci właściciela. no chyba że... wcześniej jej pan sprzedał ją i jej dziecko innemu nabywcy. Niewolnica, nawet jeśli była własnością żony, a zaszła w ciążę z jej mężem, uzyskiwała wolność po jego śmierci, bez względu na opinię kobiety. Jej dziecko (jeśli było chłopcem) miało również prawo do dziedziczenia po ojcu i to znacznie większe niż oficjalna małżonka, która (jeśli nie miała synów) otrzymywała ok. 1/16 pozostawionego majątku. Wolna kobieta mogła poślubić niewolnika, jeśli wyraził na to zgodę jego właściciel, ale nie oznaczało to iż on przestawał być niewolnikiem. Co prawda dzieci kobiety wolnej, również stawały się wolne, ale mąż wolności nie uzyskiwał. Jeśli ona go nie wykupiła nie przestawał być niewolnikiem (a właściciele rzadko godzili się na wykup niewolnika, gdyż wiedzieli że na jego małżeństwie z wolną kobietą mogą jeszcze zarobić. Oczywiście jeśli żona wniosła posag swemu mężowi, wówczas pan zabierał... połowę posagu żony jego niewolnika. I tak było z każdym przedsięwzięciem, jeśli niewolnik otworzył warsztat za pieniądze żony, połowę dochodów pobierał jego pan - był to doprawdy dochodowy biznes i bardziej opłacało się wówczas wolnej kobiecie poślubionej niewolnikowi, nie wnosić posagu ani też nie oferować mu żadnych pieniędzy i po prostu wziąć go na swoje utrzymanie).
Prawo Babilonu surowo traktowało te wolne kobiety, które nie przestrzegały "świętych praw" i ośmielały się dotknąć jakąkolwiek rzecz, będąc owinięte "krwawym bandażem" (jak w Babilonie nazywano podpaskę). Kobieta przez okres miesiączki, raz w miesiącu na sześć dni, była zamykana w specjalnym pokoju w swym domu, pozbawionym jakichkolwiek sprzętów prócz posłania (nie wiadomo czy pozwalano jej spać w łóżku, gdyż źródła nic na ten temat nie wspominają). Jedzenie i wodę podawano jej przez otwór w ścianie, niczym skazańcowi w lochach. Przez sześć dni była "nieczystą" i nie mogła niczego ani nikogo przez ten czas dotknąć. Po zakończeniu menstruacji kobieta musiała się oczyścić, czyli wziąć kąpiel i dokładnie się obmyć, dopiero wówczas mogła wrócić do małżeńskiego łoża. Żona, która nie poinformowałaby męża iż staje się "nieczystą", podlegała surowej karze, jako że mąż tym samym nie tylko z nią obcując, ale tylko choćby dotykając jej dłoni - sam stawał się nieczysty, gdyż (jak sądzili Babilończycy), jej stan przechodził na niego. Jeśli do tego doszło, mężczyzna musiał (w zależności gdzie został dotknięty) umyć ręce, albo też się cały wykąpać, ale z reguły poprzestawano na umyciu samych dłoni. Kobieta taka zostałaby poddana karze, która na początku miała sprowadzała się jedynie do ograniczenia jedzenia i wody, a dopiero po zakończeniu miesiączki, miała zostać surowo ukarana przez męża. Babilończycy nie opisują jednak szczegółów tych kar ale można się domyślać że były to również kary fizyczne, w tym spanking zarówno pośladków jak i pleców.
Ale atak na kobietę, też skutkował karą chłosty w stosunku do mężczyzny, który się tego dopuścił. Oczywiście nie chodziło tutaj o samą kobietę, a o kobietę w ciąży, która w wyniku tego ataku utraciłaby dziecko. Wówczas ten, który to spowodował, musiał wypłacić mężowi i ojcu owej pani, stosowne wynagrodzenie, zostałby wysmagany batem, oraz przez miesiąc musiał podjąć się pracy przymusowej. Kobiety w ciąży były bowiem uważane za święte, w Asyrii kobiety które dopuściły się aborcji, wbijano na pal i odmawiano im pochówku. W Babilonii kobiety takie również uśmiercano, ale w sposób nieco łagodniejszy. Nie było różnicy w stosunku do kobiet ani pomiędzy Sumerami i Akadyjczykami, ani Asyryjczykami i Babilończykami. Wiele kobiet trudniło się prostytucją, z tym że był tutaj wyraźnie zarysowany podział na wolne kobiety świeckie, kapłanki oraz "służebnice Isztar". Do tej trzeciej kategorii należały dziewczęta wysłane do świątyni z woli rodziców aby służyć bogini. Było to rozwiązanie dość popularne, gdyż rozwiązywało problem związany z wydaniem kobiety za mąż i przyznaniem jej posagu. Jako "Służebnica Isztar" bowiem, nie musiała wychodzić za mąż, gdyż mężczyzn jej nie brakowało - Herodot, który odwiedził Babilon w V wieku p.n.e. tak oto pisał o owych służebnicach i ich profesji: "Kobieta nie ma prawa wyboru, musi pójść z pierwszym, który rzuci jej monetę. Gdy pójdzie i zlegnie z nim, wykona swoją powinność względem bogini". Tak wiec młode dziewczęta, które stawały się "Służebnicami Isztar", pełniły tak naprawdę rolę prostytutek i to prostytutek zmuszanych do świadczenia usług seksualnych każdemu, kto "rzuci jej monetę". Nic dziwnego że profesja ta nie była popularna wśród dziewcząt, ale musiały one wypełnić obowiązku wobec bogini, nim pozwolono im opuścić świątynię (tak naprawdę, z owej prostytucji kapłani i kapłanki Isztar mnożyli swoje bogactwo, które oficjalnie było własnością bogini).
Jak pisze Herodot: "Niektóre siedzą w świątyni trzy, a nawet cztery lata" nim pozwoli im się opuścić mury owego przybytku. Dziewczęta te zwane były harimtu i po zakończeniu "służby" mogły wyjść za mąż - paradoksalnie, jako byłe służebnice bogini, miały dość duże powodzenie (nawet te z dziećmi, spłodzonymi w świątyni dość szybko znajdowały męża, choć, co również warto nadmienić - niektórzy ojcowie namawiali swych synów aby ci unikali takich kobiet: "Nie bierz harimtu za żonę, bo mężów jej nie zliczysz", jak radził pewien Babilończyk swemu synowi). Mimo wszystko profesja harimtu ("Służebnic Isztar"), była bardzo niewdzięczna, gdyż nie wszystkie dziewczęta mogły pełnić ją na terenie świątyni (gdzie były chronione powagą świątyni i kultem bogini), niektóre musiały pełnić swą profesją, niczym najzwyklejsze prostytutki po karczmach (choć właściciele tawern, w których usługi pełniły harimtu - mogli liczyć na spory zarobek, darmową reklamę i prestiż). Prostytucją parały się również wolne kobiety świeckie, ale one czyniły to głównie z przyczyn materialnych (większość tego typu prostytutek, to były kobiety oddalone i wyrzucone z domu przez mężów, odrzucone przez rodzinę i nie posiadające żadnego innego majątku). Tego typu prostytutki nie były przedmiotem szacunku, ale pogardy. Mimo iż były to (w większości wolne kobiety), zakazywano im zakrywania włosów woalem, jak czyniły to porządne żony, a jeśli takowa zostałaby przyłapana na zakrywaniu włosów, miała zgodnie z prawem otrzymać: "pięćdziesiąt kijów, a jej głowę pomażcie smołą". Te kobiety, głównie zapełniały skrzyżowania miejskich ulic i placów. Była również jeszcze grupa świątynnych prostytutek, spośród samych kapłanek - one jednak oddawały się mężczyznom podczas świąt na cześć któregoś z bogów i tylko tym, którzy zapłacili najwięcej.To tyle, jeśli idzie o Mezopotamię, w kolejnej części przejdziemy do Izraela, a potem Antycznej Grecji.
ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND NEVER
WILL APPLY TO POLAND
CDN.
Ragnar ,a skąd ty masz takie informacje o starożytnym Sumerze i Babilonie ,bo ja mam troszeczkę inne. Może i życie kobiet nie było najlżejsze w tamtych prastarych czasach w tych rejonach tzw ,żyznego półksiężyca i ich bogowie rzeczywiście bardziej skłaniali się ku patriarchacie.Ale nie było aż tak ,źle. Czy słyszałeś o GWIEZDNEJ ŁUNIE ANUNNAKI /patrz Ambrozja,nektar/ a później o świętych kapłankach oddających swoją comiesięczną menstruacyjną zakrzepłą krew ,na potrzeby medyczne i lecznicze ? Kiedyś w Grecji nazywano takie kapłanki hierodule /ukochane i szanowane/ KK zrobił z niej kurwy i dziwki nazywając z franc,hores harlot ang. whores stąd burdele w kolorze czerwonym. Może opisujesz już czasy kiedy Enlil zawładną wielką RADĄ ANUNNAKI i wyparł z dziedzictwa i wpływu na ludzi Enkiego. Bo jeżeli Enlil to rzeczywiście Jahwe /co jest sporne/ To on wydał rozkaz zakazu spożywania krwi w ogóle jako takiej.Ale za czasów wpływów Enkiego tak nie było. Enlil cokolwiek o nim nie mówić ,tak naprawdę nie lubił ludzi !Tak ,że nie jest to takie jednoznaczne z tą krwią i traktowaniem kobiet w tamtych czasach. Wszystko zależało od tego kto ma niepodzielną władzę.
OdpowiedzUsuńCo się tyczy Sumeru i Babilonu, mam kilka opracowań na ten temat (zresztą nie tylko tyczących się tylko tych ziem). Są to informacje ogólne (które wcale nie negują, ani nie podważają innych, indywidualnych zachowań), czyli pokazujące jak w danych społecznościach odnoszono się do pewnych zjawisk seksualnych, w tym również do kobiecych "przypadłości", takich jak właśnie miesiączka.
Usuń