CZYLI CZASY, W KTÓRYCH ŻYJEMY
Ten temat (choć może pod innym tytułem) planowałem napisać już od jakiegoś czasu. Miał on dotyczyć współczesnego niewolnictwa jakim bez wątpienia są długi, rozwoju bankowości i tworzenia pieniędzy wirtualnych (nie mających w niczym pokrycia i opartych jedynie na... długu). Ale teraz postanowiłem rozszerzyć ową tematykę o kolejne pozycje, a mianowicie kwestie związane z lewicą, religią i współczesnym totalitaryzmem, choć w tym temacie skupię się jedynie na kilku sprawach. Może zacznijmy więc od początku (oczywiście, od końca byłoby trudno zacząć, prawda? 😉). Otóż zawsze zazdrościłem ludziom, których przekleństwo kazało żyć w "ciekawych czasach", czyli takich, gdzie mogli w całej swej pełni odkryć te przymioty (lub wady) swego charakteru, które umownie można nazwać "człowieczeństwem". Czułem i wciąż czuję wewnętrzną potrzebę działania, wykazania się, ukazania walorów (lub wad - bo takowe też posiadam i to bez wątpienia) mojego charakteru. A ponieważ (nie licząc lat dziecinnych, gdy o wielu sprawach nie miałem jeszcze pojęcia), raczej nigdy nie narzekałem na swój los (który nie chwaląc się jest bez wątpienia nieco lepszy od tzw.: "przeciętnego", jakkolwiek by go nie definiować). Zawsze jednak w głębi serca tęskniłem do czegoś innego niż to, co mam i co robię obecnie. Być może to trochę głupie, ale tak właśnie było. Juliusz Cezar w wieku 33 lat, będąc w Hiszpanii głośno płakał, iż w tym wieku Aleksander Wielki miał u swych stóp cały ówczesny świat, a on jest wciąż nikim i zapewne umrze w zapomnieniu, niczego nie osiągnąwszy. W dwadzieścia lat później Cezar był panem Imperium Rzymskiego, tworząc nową, zupełnie nieznaną wcześniej formę władzy politycznej, która przetrwała (w różnych konfiguracjach) aż do XX wieku i znacznie przyćmiła sławę Aleksandra.
Nie zawsze więc to, co nam się wydaje jako nieuniknione musi być cześcią naszego doświadczenia i naszej tożsamości. A obecnie żyjemy właśnie w owych "ciekawych czasach", o których mówi chińskie przysłowie. Planeta nasza (która notabene wcale nie jest naszym rodzinnym światem, gdyż nasz geny nie pochodzą z Ziemi - pochodzimy z gwiazd, a Ziemia jest tylko światem w którym żyjemy i który traktujemy jak nasz dom, bowiem... po prostu innego nie znamy. I można by tutaj wymieniać wiele niedogodności, z jakimi musi się zmagać nasz organizm, z trudem dostosowujący się do warunków tego globu, z którym inne, zwierzęce organizmy nie mają żadnych problemów - ale nie ma po temu sensu gdyż temat jest zupełnie inny), nie raz odczuwała na sobie ciężkie skutki naszych działań. Ale (stety lub niestety) żyjemy w "ciekawych czasach" i wkrótce większość ludzi się o tym przekona - zresztą nie trzeba daleko szukać, wystarczy pochylić się nad tematem współczesnego niewolnictwa, jakim bez wątpienia są kredyty bankowe, oferujące nam wspaniały świat na wyciągnięcie ręki i jednocześnie zakuwający nas w niewidzialne kajdany na całe nasze życie. Gdziekolwiek się nie ruszyć, tam zaraz pojawi się reklama jakiegoś banku, oferującego kredyt, umożliwiający nam "spełnienie najskrytszych marzeń". Człowiek, który da się złapać na ten lep, już przepad, tylko jeszcze o tym nie wie. Dowie się wówczas, gdy przyjdzie mu spłacać raty owego kredytu i gdy uczyni go to posłusznym ludzkim przedmiotem, który nie mając będzie się godził na wszystko, byle tylko utrzymać tę namiastkę "najskrytszych marzeń", które stały się jego obsesją.
Bo przecież wiadomo że w dzisiejszych czasach ludzie potrzebują zawsze wszystkiego i zawsze najszybciej jak się da, nie pojmując że aby cokolwiek uzyskać, trzeba to albo wypracować poprzez własną pracę, albo też (co rzadko się zdarza) odziedziczyć. Oczywiście ciężko jest w dzisiejszych czasach pozwolić sobie na komfort powolnego wypracowywania danego dobra, tym bardziej że media i wszechobecne reklamy przekonują nas, że wszystko zawsze potrzebujemy natychmiast, na już, od teraz. Nie masz pieniędzy - to nic, weź kredyt, mamy dla ciebie okazyjne promocje itd. itp. A gdy jeszcze mamy dzieci, to już wytłumaczenie im, że zdobycie danego dobra (np. smartfona, tabletu, laptopa czy innego drogiego badziewia), wymaga nie tylko pracy (i to niekiedy ciężkiej), ale również pewnych wyrzeczeń (oczywiście głównie finansowych). Dziecko nie zrozumie, dlaczego ono nie ma nowego smartfona, lub nowego roweru czy jakiegokolwiek innego sprzętu, które dziś posiada każde dziecko w szkole. A skoro ono tego nie ma, to znaczy że zapewne jest gorsze od reszty, jest inne. To również rodzi kompleksy. I oto chodzi! W ten właśnie sposób banki tworzą posłusznych sobie niewolników, którzy zgodzą się na każde upokorzenie (np. w miejscu pracy), byle tylko utrzymać możliwość spłaty niewolniczych rat, które często spłaca się przez pół życia. A życie? wiadomo, potrafi spłatać nam figla. Zresztą człowiekowi współczesnemu wydaje się że albo jest nieśmiertelny, albo też że całe życie może spędzić na jakichś błahych rozrywkach, które wypatrzył sobie w reklamach. Ludzie chcą być tacy sami, jak w reklamach, piękni, młodzi, bogaci, wysportowani etc. etc. i dostosowują własne życie, czyniąc z niego swoistą reklamę, która jednak nie jest niczym innym, niż pustą w środku wydmuszką i gdy nadejdzie jakaś katastrofa życiowa, nagle ów czas pryska i człowiek zostaje tylko z ciężkimi kajdanami przykutymi do stóp. Dopiero wówczas uświadamia sobie na poważnie że stał się niewolnikiem i że życie nie jest reklamą telewizyjną.
Z CZASÓW MOJEGO DZIECIŃSTWA
Spójrzmy bowiem na człowieka który godzi się na upadlanie w pracy, tylko po to, aby owej pracy nie stracić, wiedząc że jej utrata spowoduje również utratę owych "najskrytszych marzeń", które zostały celowo wytworzone w jego umyśle za pomocą reklamy. Oczywiście nie twierdzę tutaj że reklamy są złe, tylko pokazuję w jaki sposób na człowieka działa przekaz podprogowy, który wdziera się do jego umysłu siejąc w nim spustoszenie i wołając: kupuj! Kupuj! KUPUJ!!! Nie znaczy to oczywiście że ja sam jestem niewrażliwy na tego typu działania, wręcz przeciwnie, wielokrotnie już zastanawiałem się czy przypadkiem nie wziąć kredytu na rozwój firmy, na kupno nowych aut, modernizację sprzętu etc. etc. Ale potem jakoś zawsze przychodziło opamiętanie, które zamykało się w kilku słowach: "Zarób, Odłóż i dopiero wówczas kupuj". Oczywiście jak każdy człowiek popełniam wiele błędów (niektóre są tak kolosalne, że czasem sam się zastanawiam gdzie ja miałem wówczas głowę), ale nie można do nich zaliczyć posiadania kredytu, który automatycznie czyniłby mnie niewolnikiem. Zamiast kredytu, mam sporą sumę odłożona właśnie na takie potrzeby jak rozwój firmy. I jakoś tak zawsze mi się udawało (pomimo owych błędów o których wspominałem), zawsze los był mi przychylny, choć może początkowo nic na to nie wskazywało. Życie mam raczej udane, nigdy nie narzekałem na jakieś większe problemy, czy to finansowe czy też jakiekolwiek inne. Doszedłem bowiem do przekonania, że to czy coś posiadasz czy nie, nie jest ważne - ważne jest mianowicie to, co ty sam o tym myślisz. Czy chcesz aby twoje życie było udane, czy też nie, a jeśli tak, to co robisz w tym względzie?
Człowiek pracowity to skarb, ale należy też pamiętać że nie samą pracą żyjemy, powinniśmy również znaleźć czas dla rodziny - żon, mężów, dzieci, rodziców. To jest nasz prawdziwy skarb, prawdziwe "spełnienie marzeń" - iskra Boża. Dziś gdy patrzę na zdjęcia z wakacji mojego dwuletniego siostrzeńca, to tak sobie myślę że wszelkie moje plany "życia w ciekawych czasach", wszelkie próby osiągnięcia czegoś na wzór Aleksandra czy Cezara, mógłbym natychmiast odrzucić, aby tylko jemu i jemu podobnym dzieciom przychylić trochę nieba. Może więc moje życie nie jest takie złe, a jedynie ja sam nie potrafię do końca go zaakceptować i szukam jakichś substytutów aby napełnić nimi moją własną próżność? To tyle na dziś, przepraszam za dość chaotyczny styl, po prostu piszę ten post w nocy i jestem już nieco zmęczony po całym dniu intensywnej pracy. Dobrej nocy życzę!
MÓJ SIOSTRZENIEC WYPOCZYWA NAD MORZEM
ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND
NEVER WILL APPLY TO POLAND
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz