Łączna liczba wyświetleń

piątek, 17 stycznia 2020

GWAŁT - CZY NIEODZOWNY ELEMENT KOBIECEGO LOSU? - Cz. XIII

NAJWAŻNIEJSZE I (NIEKIEDY)

NAJBRUTALNIEJSZE PRZYPADKI

GWAŁTÓW W HISTORII





40 r.

GWAŁTY W CESARSKIM PAŁACU

Cz. XI


 

 

 SZALONY "BUCIK"

Cz. VI



 GAJUSZ KALIGULA - BÓG NAD WSZELKIE BOGI


 Powszechny sprzeciw Żydów z Jerozolimy wobec planów umieszczenia wizerunku cesarza Kaliguli w Świątyni Jerozolimskiej, był tylko kroplą, która już od wielu dziesięcioleci drążyła skałę niechęci Żydów do Rzymian i do Greków. Warto bowiem wspomnieć o poselstwie, jakie odwiedziło Rzym w pierwszych miesiącach 40 r. (w jakiś czas po powrocie Gajusza Kaliguli znad Renu), ale zostawmy to na koniec. Otóż w zimie 39/40 r. został zniszczony w Jabne (Judea) ołtarz poświęcony cesarzowi, co zostało wykorzystane zarówno przez Greków (zamieszkałych w Judei), jak i przez rzymskie władze prowincjonalne - jako akt wymierzony bezpośrednio w Imperatora i w Rzym. Dowiedziawszy się o tym, Kaligula rozkazał umieścić swój znacznie większy posąg, bezpośrednio w Świątyni Jerozolimskiej aby tym samym zmusić Żydów do uległości i wierności jemu - jako równemu wszelkim innym bogom. Z misją tą został wysłany nowy namiestnik Syrii - Publiusz Petroniusz, który wyprawił się w podróż, prowadząc ze sobą znaczne siły, które miały zapobiec ewentualnemu wybuchowi niezadowolenia lub buntu wśród Żydów. Gdy tylko przybył do Jerozolimy, okazało się że zgromadzone wojsko będzie mu rzeczywiście potrzebne, gdyż lud natychmiast zagrodził drogę do Świątyni i pomimo użycia siły przez żołnierzy, Petroniusz ostatecznie wycofał się - przegrywając pierwszą próbę umieszczenia wizerunku cesarza w tejże Świątyni. W tym czasie Żydzi słali doń kolejne deputacje, w których zgodnie przeciwko takiemu świętokradztwu opowiadali się zarówno faryzeusze jak i sadyceusze, a także wszyscy uczeni w Piśmie i związani z prawem mojżeszowym. Kapłani i lud deklarowali że gotowi są umrzeć, byle tylko nie dopuścić do pohańbienia Świątyni swego Boga. Ostatecznie wielu porzuciło uprawę ziemi i zadeklarowało że tłumnie przybędą do Jerozolimy walcząc o swą Świątynię. Postawiony pod ścianą Petroniusz, sporządził i wysłał do Rzymu raport, w którym zaznaczał katastrofalne skutki - zarówno ekonomiczne jak i społeczne - wypełnienia cesarskiego rozkazu. Na zakończenie (w przypadku gdyby Kaligula upierał się przy swoim) poprosił o oficjalne potwierdzenie tego rozkazu. Było to szalenie niebezpieczne z jego strony, gdyż ocierało się o wypowiedzenie posłuszeństwa i próbę zrzucenia winy za ewentualny bunt i masakry na samego cesarza (czego Kaligula nie omieszkał mu potem wypomnieć).

Doprawdy Publiusz Petroniusz niepomny był niedawnego upadku, zesłania i śmierci na małej, greckiej wyspie Andros - namiestnika Egiptu Aulusa Awiliusza Flakkusa (o jego upadku pisałem w poprzednich tematach tej serii). Ten możny nobil (a prywatnie przyjaciel cesarza Tyberiusza), zdawał się sądzić że jest nie do ruszenia. Pozwolił sobie nawet wspierać w drodze ku władzy - młodego Tyberiusza Gemellusa (wnuka Tyberiusza), przeciwko Gajuszowi Kaliguli. Gdy więc to ten drugi objął władzę nad Rzymem i Imperium, wpływy prefekta nieco się zmniejszyły (Kaligula zamierzał zastąpić go osobą prefekta pretorianów - Kwintusa Sutoriusza Makrona), ale sprzyjające okoliczności (zamordowanie Makrona na rozkaz Kaliguli w początkach 38 r. p.n.e.) zdawały się oznaczać, że prefekt Egiptu jest prawdziwym ulubieńcem bogów. Oczywiście Flakkus zdawał sobie jednocześnie sprawę że Kaligula go nienawidzi i że wcześniej czy później utraci on swój urząd (nie przewidział tylko jaki ostatecznie czeka go koniec). Postanowił więc się ratować, nawiązując współpracę z wpływowymi miejscowymi Grekami z Aleksandrii. Był to sojusz o tyle dziwny, że Flakkus od początku swego namiestnictwa w Egipcie (czyli od 32 r. p.n.e.) starał się ograniczać greckie wpływy w Aleksandrii i zwalczać tzw.: Hellenofonów - czyli "Wspólnotę Hellenów", często występujących jako prawdziwi aleksandryjscy nacjonaliści. Aby to pojąć, należy wyjaśnić jak wyglądała kwestia "obywatelstwa" Greków, Egipcjan i Żydów w Egipcie zdobytym przez Rzym. Otóż obywatelstwo oczywiście posiadali jedynie obywatele Imperium, czyli Rzymianie, a wszystkie pozostałe narodowości zostały sprowadzone do roli i pozycji "tutejszych". Były oczywiście od tego wyjątki i właśnie w Aleksandrii (a także w Naukratis, Ptolemais a od 130 r. również w Antinopolis) Hellenofoni cieszyli się posiadaniem obywatelstwa, co chroniło ich przed sprowadzeniem do statusu "tutejszych", gdyż wszyscy pozostali Grecy zamieszkali w Egipcie z dala od Aleksandrii (Naukratis, Ptolemais), uważani byli za Egipcjan na równi z miejscowymi autochtonami. Wyjątek poczyniono jedynie dla ludności helleńskiej z owych miast, przy czym aby spełnić warunki posiadania obywatelstwa aleksandryjskiego, nie wystarczało jedynie urodzić się Grekiem, ale trzeba było jeszcze na stałe zamieszkiwać w mieście, posiadać jakąś własność ziemską oraz oczywiście wykształcić się w kręgu kultury helleńskiej.




W takiej sytuacji Żydzi, którzy za czasów dynastii Ptolemeuszy, wchodzili w skład Hellenfonów na równi z Grekami i mogli sprawować wiele urzędów w mieście oraz zaciągać się do egipskiego wojska, o tyle pod rzymskimi rządami, zostali automatycznie sprowadzeni do roli autochtonów -  egipskich chłopów. Rodziło to ciągłe konflikty pomiędzy Grekami a Żydami. Żydzi bowiem, z chwilą zajęcia Aleksandrii przez Oktawiana i zmianą Egiptu w rzymską prowincję - zostali pozbawieni praw należnych Hellenofonom i utracili obywatelstwo aleksandryjskie. Co prawda nadal w zwartej masie zamieszkiwali dzielnicę Delta (nie była ona jednak gettem i Żydzi swobodnie zamieszkiwali także w innych dzielnicach Aleksandrii) gdzie była wzniesiona Wielka Synagoga, oraz posiadali własną radę starszych, ale pod względem prawnym ich status był znacznie mniejszy, niż właśnie status Greków - obywateli Aleksandrii. Ciekawym przykładem upadku pozycji Żydów w Egipcie pod rządami Rzymian, był list-skarga, wniesiony do rzymskiego namiestnika - Gajusza Turraniusa, przez Żyda z Aleksandrii (ok. 5 r. p.n.e.) niejakiego Helenosa (Żydzi, szczególnie w Egipcie, bardzo często przybierali sobie greckie imiona), w którym skarży się on "wszechpotężnemu namiestnikowi" na swój los. Podkreśla bowiem, że o ile jego ojciec Tryfon, wiernym był poddanym królowej Kleopatry i cieszył się z tego powodu obywatelstwem, o tyle on sam, choć urodził się jeszcze za rządów ojca tejże królowej - Ptolemeusza XII Auletesa i po uzyskaniu pełnoletności otrzymał obywatelstwo Aleksandrii, o tyle gdy skończył lat 34 w mieście pojawili się Rzymianie i automatycznie utracił on wszelkie prawa obywatelskie. Aby jednak owa skarga nie miała tak wyraziście anty-rzymskiego brzmienia, deklarował Helenos swą wierność i oddanie rzymskim władzom i jednocześnie zapytywał, dlaczego na starość (w czasie gdy ów list trafił do namiestnika, ów Żyd miał ok. 60 lat) pozbawiony został dawnych praw. Jednocześnie zdawał sobie sprawę że pewnych form nie mógł przekroczyć, stąd, gdy początkowo w liście nazwał się "Aleksandryjczykiem" (Aleksandreus), które to słowo tyczyło się jedynie obywateli miasta (czyli Greków, bowiem Rzymianie byli obywatelami Imperium), zaraz też je przekreślił i niżej dopisał o sobie iż jest: "Jednym z Żydów z Aleksandrii", zdając sobie sprawę że za podawanie się za kogoś, kim według prawa nie był - czekałaby go kara. Tak więc w owym liście, skarżył się Helenos na to, iż nie mógł wchodzić i uczestniczyć w ćwiczeniach miejskiego gimnazjonu, nie był zaliczany do efebii i musiał  płacić w całości podatek, który obywatele miasta płacą jedynie w formie symbolicznej. Prosił więc "wszechpotężnego namiestnika" aby pozytywnie rozpatrzył jego sprawę, gdyż jak twierdził: "zawsze tu mieszkał". Choć list nie został zachowany w całości, a jedynie w szczątkowej formie, wiadomym jest że na koniec Helenos jednak - zdając sobie sprawę że niczego nie wskóra - prosił już tylko o zniesienie owego podatku pogłównego, gdyż - jak deklarował - ukończył już wiek lat 60 (Rzymianie nie płacili żadnego podatku, Grecy - obywatele Aleksandrii podatek jedynie symboliczny, natomiast pozostała ludność: Żydzi, Egipcjanie i ci spośród Greków, którzy zamieszkiwali poza Aleksandrią - płacili ten podatek w całości od 14 do właśnie 60 roku życia). W taki to sposób zostały ukształtowane stosunki narodowościowe w rzymskiej Aleksandrii

Wracając jednak do prefekta Flakkusa, otóż po objęciu swego namiestnictwa nad Egiptem, starał się on zwalczać wpływy owych greckich obywateli miasta i wprowadzał typowo rzymskie wzorce. Wywołało to ataki na niego ze strony trzech wpływowych Aleksandryjczyków: gimnazjarchy (osoba utrzymująca miejskie gimnazjony - przeznaczone do ćwiczeń fizycznych dla obywateli miasta) Izydorosa, pisarza sądowego Lampona i niejakiego Dionizjosa syna Teona. Ich opór wobec zmian, jakie zamierzał wprowadzić w mieście Flakkus (a tak naprawdę wzajemna żydowsko-grecka nienawiść), spowodował iż stali się oni celem dla żydowskiego pisarza i teologa - Filona z Aleksandrii. Ten, ostro ich krytykował, nazywając pierwszego z nich: "demagogiem", "człowiekiem wulgarnym" i "królem pijaków z podejrzanych klubów", drugiego: "sprzedajnym pisarzem sądowym", "człowiekiem bez skrupułów, odpowiedzialnym za śmierć mnóstwa ludzi", a trzeciego: po prostu "łotrem". W 36 r. prefekt Flakkus zmusił Izydorosa do opuszczenia Aleksandrii i dzięki temu skutecznie na jakiś czas rozbił ową grecką opozycję złożoną z "miejskich nacjonalistów". Ale z chwilą gdy jego własny los stanął pod znakiem zapytania, nie tylko pozwolił on wrócić Izydorosowi do miasta, ale również zawarł z nim (i innymi wpływowymi Grekami) układ, przypieczętowany wizytą w świątyni Serapisa (Serapejon z dzielnicy Rakotis - był najważniejszą świątynią w greckiej Aleksandrii, podobnie jak Wielka Synagoga z dzielnicy Delta - najważniejszą świątynią wśród aleksandryjskich Żydów). Według relacji z tego wydarzenia, zapisanej na papirusie z Oksyrynchos, wiadomo że w spotkaniu (prócz Izydorosa i Dionizjosa) uczestniczyła pewna kobieta o imieniu Afrodyzja. Kim ona była? Nie wiadomo! Ale jedno pozostaje pewne - w spotkaniu w Świątyni Serapisa wzięli udział najważniejsi przedstawiciele greckiej Aleksandrii, zatem uczestnictwo w nim kobiety, mogłoby świadczyć iż również ona pełniła w tym gronie jakąś nieoficjalną funkcję. W każdym razie po złożeniu ofiar i "pokłonieniu się bogu", zawarto układ o wzajemnym wsparciu (Flakkus złożył w świątyni również część swojego majątku powierzając ją bogu - co było gwarantem bezpieczeństwa, na wypadek "nieprzewidzianych kaprysów losu". Majątek ten miał zostać wypłacony jego rodzinie, gdyby jemu samemu coś się przydarzyło. Jako swych pełnomocników, mających jednocześnie dbać o tę fortunę i ją pomnażać - wyznaczył Flakkus właśnie Izydorosa, Dionizjosa i Afrodyzję, którzy otrzymywać mieli pokaźny procent za każde powiększenie tych środków).


 

Wkrótce potem (sierpień 38 r.) do Aleksandrii zawitał - wracający z Rzymu (a wcześniej z Capri, gdzie został na jakiś czasu uwięziony przez Tyberiusza za to tylko, iż zbyt ostentacyjnie życzył "dobrego losu" - czyli następstwa władzy - Gajuszowi Kaliguli) Herod Agryppa I  - wnuk Heroda Wielkiego (gdy tylko Kaligula został cesarzem, od razu chciał uwolnić Heroda Agryppę z więzienia, ale poradzono mu że lepiej będzie wyglądało gdy na początku swych rządów nie będzie tak ostentacyjnie zmieniał decyzji swego poprzednika, stąd Herod Agryppa przesiedział w lochu - notabene w ekskluzywnych warunkach, gdzie miał wszystko, czego tylko zażądał - jeszcze kilka miesięcy, nim Kaligula oficjalnie go uwolnił). Herod zjawił się w Aleksandrii z wielkim przepychem - jako władca judejskich krain (królem Judei zostanie oficjalnie dopiero w 41 r. p.n.e. już po śmierci Kaliguli). Bardzo nie spodobało się to aleksandryjskim Grekom. Wystawili oni więc na scenie miejskiego teatru, parodię przedstawiającą przybyłego do Aleksandrii z bliżej nieokreslonego kraju, króla-idiotę, który staje się pośmiewiskiem nie tylko dla siebie samego, ale i dla swoich poddanych (w tej parodii oczywiście chodziło o Żydów). Oburzyło to aleksandryjskich Żydów, którzy zaczęli domagać się interwencji namiestnika miasta. Flakkus jednak nie tylko że nie zamierzał wyciągnąć jakichkolwiek konsekwencji w stosunku do Greków, ale wręcz zapowiedział że Żydzi - aby udowodnić swoją wierność Rzymowi - powinni wystawić w synagogach Aleksandrii cesarskie posągi. Żydzi zareagowli na te słowa zamknięciem swych domów modlitwy, obawiając się iżowe żadanie zostanie na nich wymuszone siłą. Wówczas Flakkus wydał edykt, w którym Żydów z Aleksandrii określił mianem "obcych", dla których to miasto nie jest ojczyzną, a co za tym idzie - można ich przesiedlać wedle uznania i woli. Filon z Aleksandrii opisał do czego to doprowadziło: 

"W mieście jest pięć dzielnic oznaczonych pierwszymi pięcioma literami alfabetu. Dwie z tych dzielnic zwane są "dzielnicami żydowskimi", gdyż mieszka tam duża liczba Żydów. Nie są jednak żadkim zjawiskiem Żydzi zamieszkujący i inne dzielnice (...) I cóż zrobiono? Wypędzono Żydów z ich domów w czterech dzielnicach i skupiono ich w jednej ograniczonej części jednej dzielnicy. Ze względu na swoją liczebność Żydzi musieli wylec na piaszczyste wybrzeże, na stosy nieczystości i pomiędzy groby, ze wszystkiego ogołoceni. Inni Grecy wtargnęli do opuszczonych domów i zaczęli rabować". Dalej Filon pisze że Grecy nie poprzestali na rabunku, ale doszło wręcz do gwałtów i pogromów na miejscowej ludności żydowskiej: "Zabili dużą liczbę ludzi ciosami miecza, a wielu innych pozbawili życia ogniem: całe rodziny - mężczyźni, kobiety i małe dzieci wraz z rodzicami - zostały spalone przez tych najbardziej na świecie nieczułych ludzi, w środku miasta, bez litości dla starości, młodości i niewinnych dzieci (...) Ale nawet śmierć ofiar nie uśmierzała ich wściekłości, poniewierali straszliwie trupy ciągnąc je przez wszystkie niemal uliczki miasta, aż do momentu, gdy z trupa, z jego skóry, z jego ciała (...) nic już nie pozostało". Oczywiście Filon jak zwykle ubarwia swoją opowieść, niemniej jednak dojść musiało wówczas do ataku na żydowskich mieszkańców Aleksandrii i zabicia jakiejś ich cześci. Filon pisze dalej że urządzali Grecy również polowania na żydowskie kobiety, co czasem kończyło się pomyłkami, gdy za Żydówki brano Egipcjanki lub nawet Greczynki (które - gdy się wyjaśniło ich pochodzenie, natychmiast zwalniano). Żydówki zaś poddawano karze i aby jej uniknąć, dawano im do zjedzenia wieprzowinę. Jeśli ją zjadły - puszczano je wolno, jeśli nie - poddawano je brutalnym torturom. Żydzi w Aleksandrii zostali oskarżeni o ateizm (odrzucenie bogów), o to że w synagogach nie ma posągów żadnego bóstwa, nawet owego żydowskiego boga. Twierdzono też że w Świątyni Jerozolimskiej znajduje się głowa osła do której wszyscy Żydzi się modlą i gdzie przetrzymuje się, tuczy a następnie skałda w ofierze uprowadzone przez Żydów greckie dzieci.




Ów pogrom miał miejsce w sierpniu 38 r. W październiku zaś, namiestnik Aulus Awiliusz Flakkus, został porwany ze swego pałacu w Aleksandrii przez (wysłanego na polecenie Kaliguli z rozkazem jego aresztowania) centuriona Bassusa, który podstępem (w przebraniu niewolnika) dostał się do pałacu i uprowadził stamtąd Flakkusa. Nastepnie (jak już wcześniej pisałem) były prefekt został skazany przez cesarza na wygnanie najpierw na niewielką, piaszczystą wysepkę Gyaros, lecz dzięki prośbie i wstawiennictwu Marka Emiliusza Lepidusa - Flakkus wygnany został na wyspę Andros. Tam (w kilka miesięcy później, już w 39 r.), Kaligula wysłał swych siepaczy z rozkazem zamordowania byłego prefekta (który notabene nie potrafił w chwili śmierci zachować się jak mężczyzna i na widok zabójców po prostu zaczął uciekać - nieświadomy tego że znajduje się przecież na wyspie i nie ma dokąd uciec. Przez jakiś czas udawało mu się ich zwodzić, ale ostatecznie został w brutalny sposób zaciągnięty na miejsce kaźni, gdzie połamano mu żebra  - skacząc po nim - i ostatecznie poraniono go i poćwiartowano jego ciało, nim w końcu wrzucono go do wykopanego grobu). Co ciekawe - greccy uczestnicy spotkania w Serapeum (Izydoros, Dionizjos i Afrodyzja) publicznie odżegnywali się od jakichkolwiek związków z Flakkusem a cały jego majątek (również ten zgromadzony w Serapeum) został skonfiskowany przez cesarza, zaś dobra te, zostały następnie skrupulatnie oszacowane pod względem ich wartości (jak pisze Filon: "Wszystko zostało oszacowane z punktu widzenia wyrafinowanych walorów: puchary, odzież, dywany, sprzęty"). Wraz ze śmiercią Flakkusa nie ustały oczywiście wzajemne waśnie żydowsko-greckie i w drugiej połowie roku 39, najpierw przybyła do Rzymu delegacja Żydów z Aleksandrii - której właśnie przewodził ów wspomniany wcześniej Filon. Wkrótce potem (z początkiem 40 r.) do Rzymu przybyło poselstwo Greków z Aleksandrii i Judei (pod przewodnictwem Izydorosa i Appiona), za nimi zaś poselstwo Żydów z Judei. Nim jednak Kaligula ich przyjął, upłynęło kilka miesięcy (do cesarskiej audiencji doszło w drugiej połowie 40 r. przy czym od przybycia delegacji Filona do spotkania z cesarzem upłynęło aż... 15 miesięcy).

Cesarz przyjął poselstwo Żydów aleksandryjskich w ogrodach Lamii i Meseny, dokonując jednocześnie inspekcji tamtejszych pawilonów. Od razu też, na samym początku rozmowy miał zadać pytanie Filonowi: "To wy jesteście tymi ludźmi, którzy nienawidzą bogów, którzy nie chcą się zgodzić z tym, że ja sam jestem bogiem, uznawanym przez wszystkich innych ludzi, i którzy wolą wierzyć w jakieś bóstwo bezimienne?" Filon miał zaprzeczyć że Żydzi nie uznają Kaliguli jako swego władcy i osobiście w jego intencji złożył ofiarę ku czci zdrowia i zwycięstw cesarza. Jednak Kaligula zapowiedział że taka ofiara jest dla niego bez wartości, bowiem Żydzi składają ją swojemu "bezimiennemu bóstwu" a nie jemu samemu, jako żyjącemu bogu. Dalsza część spotkania zamieniła się już w zwykłą farsę, gdy Kaligula zapytywał Filona na przykład dlaczego Żydzi nie jedzą wieprzowiny. Jednak wyjaśnienia Filona budziły jedynie wesołość przysłuchujących się rozmowie cesarskich dworzan i przybyłych w poselstwie Greków. Wreszcie Kaligula stwierdził że owa absencja w stosunku do wieprzowiny, wypływa stąd, że Żydzi czczą świnię - która miała ich niegdyś nauczyć siewu i orki, stąd zaprzestali jeść jej mieso - co wzbudziło jeszcze wieksze rozbawienie na sali. Ostatecznie cesarz zakończył rozmowę, oddalając Filona z niczym i mówiąc iż Żydzi są: "Bardziej nieszczęśliwi i głupi, niż przewrotni". Poselstwo Greków zaś, zostanie przyjęte na cesarskiej audiencji dopiero w kwietniu 41 r. już przez nowego imperatora - cesarza Klaudiusza, ale okres ten nie dotyczy wspomnianego tematu, przeto już nas nie obchodzi. Warto jednak zaznaczyć, że ostatecznie Gajusz Kaligula odwołał swój rozkaz umieszczenia cesarskiego posągu w Świątyni Jerozolimskiej. Miał to ponoć uczynić na prośbę (zapewne podbudowaną wieloma rzetelnymi argumentami) niejakiego Agryppy, który specjalnie w tym celu wydał dla cesarza wspaniały bankiet, na którym udało mu się przekonać władcę do zmiany zdania. W tymże 40 r. Kaligula zajmował się oczywiście nie tylko sprawami podkreślania boskości własnej osoby i wystawiania swych posągów w świątyniach Imperium Rzymskiego, ale również dokonał czegoś jeszcze bardziej nieprawdopodobnego - zamienił cesarski pałac w największy dom publiczny, a z żon i córek wpływowych senatorów uczynił prostytutki. I do tego właśnie przejdę w kolejnej, ostatniej już części dziejów "szalonego bucika" Gajusza Kaliguli. 




 

 

CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz