Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 stycznia 2020

PORADY DLA MĘŻCZYZN I KOBIET - Cz. VII

OD ANTYKU PO WSPÓŁCZESNOŚĆ



GRECJA KLASYCZNA

ATENY

(V - IV wiek p.n.e.)

Cz. VII



WYCHOWANIE MŁODYCH KOBIET

(HETERY)

Cz. V






ASPAZJA I JEJ GYNECEUM

Cz. IV







"NAJLEPIEJ LWA W MIEŚCIE NIE CHOWAĆ, BO JEŚLI WYCHOWA SIĘ GO, TO TRZEBA JEGO WOLI SŁUŻYĆ"

ARYSTOFANES
 
 
 Ateńczycy skierowali swój wzrok ku italskim i sycylijskim ziemiom na zachodzie, już wkrótce po zawarciu pokoju pokoju trzydziestoletniego ze Spartą i jej sojusznikami ze Związku Peloponeskiego (446/445 r. p.n.e.). Wówczas to poprosili ich o pomoc stłamszeni i podporządkowani miastu Kroton, mieszkańcy osady Sybaris - która to jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej była jednym z największych i najpotężniejszych miast leżących nad Zatoką Tarencką (po łacinie - Sinus Tarentinus). Miasto Sybaris zostało założone ok. 720 r. p.n.e. w południowej Italii nad rzeką Kratis (Kalabria). Wkrótce potem założone zostały dwa inne wielkie miasta, które odtąd rywalizowały z Sybaris o palmę pierwszeństwa w przewodzeniu nad grecką Italią, były to: Kroton (założony ok. 710 r. p.n.e.) i Tarent (założony ok. 706 r. p.n.e.). Zarówno Sybaris jak i Kroton - były to kolonie achajskie, Tarent zaś to kolonia dorycka, ale w VII wieku p.n.e. swoje osady poczęły tam również zakładać Jonowie. Niektóre miasta zostały też przejęte przez napływowych "imigrantów", jak choćby założone ok. 700 r. p.n.e. doryckie Siris (leżące pomiędzy Tarentem a Sybaris), które już ok. 670 r. p.n.e. zostaje przejęte przez napływową ludność jońską Greków z Azji Mniejszej (z tym że stopniowa, pokojowa kolonizacja Siris przez Jonów, będzie wówczas trwała od co najmniej dekady). Wszystkie te trzy wymienione miasta stanowiły poważną konkurencję dla Sybaris, tym bardziej że ekspansja wgłąb terytorium Italii z różnych względów nie była możliwa (głównie z powodu niewielkiej ilości greckich osadników w zakładanych koloniach, oraz ze względu na silny opór lokalnych plemion - takich jak Mesapiowie, Chaonowie czy Lukanowie). Co prawda ziemia, na której założone zostały owe kolonie, była niezwykle urodzajna, to jednak niezbyt rozwinięte porty uniemożliwiały tym polis podjęcie ekspansji handlowej na większą skalę, stąd dochodziło do konfliktów o przewodnictwo w regionie pomiędzy owymi miastami. Do tego dochodziły również kwestie religijne, i gdy w Tarencie (oraz założonych potem przez to miasto w dzisiejszej Apulii - kolonii: Kallipolis i Hydruntum) czczono Apollona Hiakinthiosa, o tyle Kroton oddawał już cześć bogini Herze Lakińskiej, mającej gaj nieopodal miasta. Podobnie cześć Apollinowi oddawało Sybaris i Siris, z tym że to pierwsze miasto czciło Archegetesa (Założyciela), zaś to drugie Apollona w Didymach. 

Miasta te starały się narzucić swoje zwierzchnictwo innym, lub założyć w ich pobliżu własne kolonie. Tak na przykład postąpił Tarent, który prócz wspomnianych wyżej Kallipolis i Hydruntum, założył w rejonie Siris swoją kolonię Herakleę. Oczywiście w koloniach panował ustrój przeniesiony bezpośrednio z metropolii, więc pierwotnym ustrojem Tarentu była monarchia (przeniesiona tam ze Sparty), potem zaś miejska oligarchia, reprezentowana przez kolegium eforów (która to rada została przeniesiona także na zależne osady). Wiadomo też że Tarent uzależnił od siebie, bądź założył takie osady na Morzu Tyrreńskim (po drugiej stronie włoskiego "buta" nieopodal Sycylii) jak Terina, Tempsa czy Skidrus. Natomiast Kroton szedł na ekspansję ku południowi, podporządkowując sobie Skylletium i próbując zdobyć Lokry Epizefryjskie (jednak klęska, którą zadali im Lokrowie ok. 670 r. p.n.e. skutecznie uniemożliwiła Krotonidom dalszą ekspansję na południe). Założyli jednak i kontrolowali (na spółkę z Trojzeną - miastem w Grecji właściwej) również Kaulonię (ok. 590 r. p.n.e.), oraz Metapontum (miasto także założone przez Trojzenę, które z czasem podporządkowało się Krotonowi - stając się swoistym klinem, wbitym pomiędzy Tarentem z Herakleę). Sybaris natomiast kontrolowała osady w Posidonii i Pyksus na Morzu Tyrreńskim. Te cztery miasta (Tarent, Siris, Sybaris i Kroton) doszły w VI wieku p.n.e. do wielkiego znaczenia i bogactwa, przy czym szczególnie wyróżniali się tutaj Sybaryci i Sirici. Oba te miasta konkurowały między sobą na nieprawdopodobny wówczas dostatek (kanalizacja miejska, zimna i ciepła woda dostarczana rurami do domostw, wyręczanie się niewolnikami nawet przy najprostszych pracach itp.), jednak ok. 520 r. p.n.e. Siris zostało zdobyte i podporządkowane Tarentowi - stając się realnie jego kolonią. Natomiast Sybaris uległo ekspansji Krotonu, który nie mogąc rozwijać się na południe i zwabiony dobrobytem Sybarytów, zdobył i kompletnie zniszczył to miasto, zaś ludność uprowadził w niewolę. Miało to mieć miejsce w 510 r. p.n.e. i od tej chwili jedynie Tarent i Kroton zdominowały polityczną układankę południowej Italii.

Upadek Sybaris był wielkim wydarzeniem w ówczesnym (greckim) świecie, gdyż poziom dobrobytu i luksusu jaki cechował tamtejszych mieszkańców, był tak wielki, iż określenie: "Żyć jak Sybaryta" lub "Być jak Sybaryta" - stało się synonimem dobrostanu i powodzenia (po dziś dzień w potocznym, choć coraz rzadziej używanym języku, przetrwało słowo "Sybaryta" - jako właśnie uosobienie bogacza, łakomczucha oraz tego, kto choćby żyje na koszt państwa). Upadek tego miasta był więc wielkim wydarzeniem w greckim świecie w okresie sprzed perskiego najazdu. Oczywiście zagłada Sybaris nie oznaczała że miasto definitywnie przestało istnieć, bowiem zwycięski Kroton pozostawił tam niewielką liczbę ludności, która była całkowicie zależna i miała płacić coroczną daninę, zaś samo miasto zostało sprowadzone do rozmiarów osady i pozbawione murów obronnych. Ok. 446 r. p.n.e. lokalni mieszkańcy tejże osady, zwrócili się do Lacedemonu (Sparty) i do Aten z prośbą o przysłanie tutaj nowych osadników, którzy zasiedlą miasto i wyrwą je spod wpływów Krotonu. Deklarowali że ziemi jest u nich pod dostatkiem i każdy znajdzie tutaj dla siebie miejsce. Lacedemończycy odmówili przysłania swoich kolonistów, lecz Ateńczykom, którzy pod wpływem Peryklesa, któremu zamarzyło się właśnie utworzenie ateńskich kolonii (kleruchii) na Zachodzie, pomysł zasiedlenia Sybaris bardzo się spodobał. To właśnie Perykles zmobilizował współobywateli i w 445 r. p.n.e. wysłał do Italii wyprawę, która odbiła Sybaris z rąk Krotonu i zaczęła (wspólnie z lokalnymi mieszkańcami) budować nową osadę. W 443 r. p.n.e. przybyła kolejna, znacznie większa grupa kolonistów (w skład których wchodzili nie tylko Ateńczycy, ale także Grecy z Peloponezu niechętni Sparcie - czyli zapewne Achajczycy i Argolidyjczycy - a także z Grecji Środkowej - Etolowie, Lokrowie? jak i oczywiście z miast Związku Morskiego). Chętnych nie brakowało, gdyż Perykles kazał rozgłaszać że oto w Italii powstaje panhelleńska kolonia dla wszystkich wykluczonych i pozbawionych ziemi w swojej ojczyźnie (nie dodawał jednak że kontrolę nad miastem mają sprawować osadnicy z Aten). Wzmożony ruch kolonizacyjny nie spodobał się jednak rodzimym Sybarytom, którzy ostro zaprotestowali przeciwko zasiedlaniu miasta przez kolejne grupy osadników. Doszło do walk, które zakończyły się zwycięstwem kolonistów i wypędzeniem stąd lokalnych mieszkańców. Uciekli oni na północ, gdzie założyli miasto o nazwie Sybaris nad Traente. Natomiast koloniści - nieopodal ruin miasta dawnych Sybarytów - założyli nową osadę, nadając jej nazwę Thurioj.

 



Do opracowania planu i wytyczenia ulic, został powołany przyjaciel Peryklesa i Aspazji, niejaki Hippodamos z Miletu (rodzinnego miasta Aspazji). To on również opracował plan portu w Pireusie. O ile jednak Pireus to było miasto portowe, przeznaczone głównie jako centrum ateńskiego handlu ze światem, o tyle w Italii, w mieście Thurioj zyskał Hippodamos (ten piękniś, który przede wszystkim dbał o włosy i własny ubiór) doskonałą okazję dla swych ustrojowych eksperymentów. Opracował więc plan "miasta idealnego", złożonego z 10 000 mieszkańców, podzielonego na trzy grupy ludności - rzemieślników, rolników i wojowników. Poza tym samo miasto zostałoby również podzielone na trzy części: ziemia świątynna, ziemia państwowa i ziemia prywatna, a dochody z nich miałyby zasilać: (pierwsza) świątynie, (druga) wojowników, potrzebnych do obrony miasta i (trzecia) rolników. Prawo wyborcze mogli posiadać tylko i wyłącznie przedstawiciele owych trzech zawodów, którzy w głosowaniu wybieraliby urzędników miejskich. Sądy miały wyrokować jedynie w trzech sprawach, które (jak uważał Hippodamos) są powszechne wśród ludzi: sprawy o ateizm i obrazę czci boskiej (w przypadku udowodnienia winy - pewna śmierć), poszkodowania (atak fizyczny, zranienie bądź kradzież mienia), oraz zabójstwo, przy czym sędziowie mieli nie tylko wydawać wyroki na tabliczkach (jak to miało miejsce choćby w Atenach) z napisem "winny" lub "nie winny", ale również (w przypadku skazania) napisać dlaczego uważając daną osobę za winną (w przypadku uniewinnienia tabliczka postałaby pusta). W mieście Hippodamosa wszystko miało być proste i jasne, a każdy musiałby znać swoje miejsce i nie wolno mu było poza nie wykroczyć. Władcy mieli sprawować władzę sprawiedliwie, a lud miał się słuchać władzy i mógł ją zmienić jedynie w kolejnych wyborach. Natomiast inni ludzie, którzy zasiedlaliby owe miasto, a nie należeliby do tych trzech uprzywilejowanych grup ludności, nie posiadaliby ani praw politycznych, ani nie mogliby decydować o niczym innym. W całości do grup nieuprzywilejowanych należeliby oczywiście niewolnicy i kobiety, poza tym wielcy bogacze, którzy niczego nie produkowali. Co ciekawe - z planów Hippodamosa korzystał potem (ok. 380 r. p.n.e.) w swej pracy pt.: "Państwo" (Politeia) Platon - opisując doskonałe społeczeństwo totalitarne (komunistyczne), funkcjonujące wzorowo i wykonujące prace, przeznaczone każdej z trzech grup ludności (władcy, strażnicy i robotnicy) niczym w ulu.

W państwie Hippodamosa wszystko było uporządkowane i proste, niczym sieć ulic miejskich, jakie on projektował (co też było wówczas pewną nowością, gdyż ówczesne miasta zakładano nie wyznaczając sieci ulic pod kątem prostym, a raczej stawiano domy tam, gdzie było miejsce, stąd potem w wielu greckich polis panowała prawdziwa ciasnota, a szereg ulic prowadziło... donikąd). O ile jednak co do jego planów architektonicznych Perykles podchodził z uznaniem, to do jego koncepcji polityczno-ustrojowych, z widocznym niesmakiem. Uważał bowiem że odgórne programy "pod linijkę" są bardzo niebezpieczne i z góry jednak skazane na niepowodzenie, bowiem życie samoistnie układa plany i należy jedynie pod nie się podczepiać w danej chwili, zaś projektowanie radykalnych zasad i czynienie z siebie nieomylnego arbitra, który wie jak zaprowadzić powszechną sprawiedliwość i dobrobyt - a szczególnie gdy jest to polityk - musi wzbudzić co najmniej drwiny (oraz doprowadzić do katastrofy), gdyż człowiek nie jest w stanie opracować idealnego ustroju, w którym obywatele funkcjonować będą niczym mrówki w mrowisku. Perykles uważał, że w działalności publicznej lepiej niż nadawać określonego tonu i tworzyć ścisłych ram, a po prostu poddać się dziejowemu nurtowi chwili i płynąć wraz z nim, co najwyżej tylko wiosłem regulować kierunek i prędkość, lecz nie tworzyć sztucznych tam i nie budować ścisłych barier wśród obywateli. Perykles więc wypowiedział się zdecydowanie przeciwko planom ustrojowym Hippodamosa, gdyż ustrój idealnego miasta Thurioj, zbyt mocno przypominał mu ustrój znienawidzonego Lacedemonu, z którym przez całe swoje życie walczył i nad którym triumf oznaczałby całkowitą hegemonię Aten w Grecji. W Sparcie też przecież były trzy grupy ludności: spartiaci (wojownicy), periojkowie (rzemieślnicy) i heloci (rolnicy), a ustrój Sparty wcale nie należał do idealnych. Rzeczywistość bowiem była taka, że zarówno periojkowie jak i heloci byli pozbawieni wszelkich praw politycznych (heloci również wolności), zaś państwem rządziła zaledwie garstka (w zależności od okresu historycznego, licząca od 30 000 do 1 000) spartiatów - od których to nazwy, potocznie przyjęło się zwać Lacedemon mianem Sparty. Sprawa była bowiem prosta - ci, którzy nie mieli broni i nie potrafili walczyć, byli z góry na przegranych pozycjach i musieli ustąpić miejsca tym, którzy tę broń posiadali. A w konsekwencji ci jedynie zdolni byli zdobyć i utrzymać władzę polityczną (tak właśnie bardzo szybko wyglądałaby władza w państwie Hippodamosa, gdyż nawet jeśli żołnierze otrzymaliby swoje przydziały ziemi, to kto by je uprawiał, skoro oni zajęci byli wojaczką? W takiej sytuacji musieliby je uprawiać rolnicy, a ci zapewne by protestowali, jako że nie zdołaliby wówczas zająć się w pełni swoimi polami. Szybko więc powstałaby sytuacja patologiczna, w której żołnierze przymusiliby siłą rolników do bezpłatnej lub nieksopłatnej pracy na ich polach i wówczas mamy już tyranię lub totalitaryzm jak się patrzy). 

Tak więc plany ustrojowe Hippodamosa zostały zarzucone, a nowe miasto Thurioj zostało podzielone na dziesięć fyl, z czego Ateńczykom miała przypaść tylko jedna (pozostałe innym ludom uczestniczącym w tej kolonizacji). Ustrojem panującym była demokracja, zaś prawa sądowe wzięto sobie z miasta Lokroj (Lokry Epizefryjskie), nadane temu miastu przez jednego z członków Rady Tysiąca (potomków arystokratycznych "stu domów" sprawujących władzę w mieście założycielskim - Lokrach Opunckich w Grecji właściwej) Zaleukosa i połączone z prawodawstwem Charondasa z Katany, a napisane przez filozofa Protagorasa z Abdery i (specjalistę w dziedzinie religii, a prywatnie jednego z przyjaciół domu Peryklesa) Lampona. Obowiązkiem każdego obywatela, chcącego uczestniczyć w życiu politycznym nowego miasta, była umiejętność czytania i pisania (do szkół mieli uczęszczać również dzieci ubogich mieszkańców, zaś koszty nauki miało pokryć państwo), jeśli by zaś nie posiedli tej umiejętności, wówczas nie mogliby uczestniczyć w sprawowaniu władzy oraz podejmować się innych "szlachetnych" umiejętności (np. ćwiczeń sportowych, pisania i deklamacji wierszy itd.). Tak jak wszyscy obywatele umiejący czytać i pisać (oczywiście z wykluczeniem kobiet i niewolników) zarządzali polityką miasta, tak i ci sami obywatele byli zobowiązani do jego obrony i stawienia się na wezwanie do wojska (oczywiście każdy obywatel musiał na własny koszt się wekwipować, zakupić sobie konia, hełm, miecz, włócznię, nagoleniki i pancerz, jeśli zaś był mniej majętny - wówczas wielu z tych elementów uzbrojenia nie posiadał, ale do wojska z jakąś bronią, choćby prostym łukiem, zgłosić się musiał). Jeśliby zaś zdezerterował lub odmówił uczestnictwa w walce, wówczas miał zostać wystawiony na głównym rynku miasta w kobiecej sukni na publiczne pośmiewisko (przez trzy dni). Zaś ten, kto pragnąłby zmienić jakieś prawo, musiał założyć sobie stryczek na szyję i chodzić tak po mieście dopóty, dopóki lud nie zatwierdził tego prawa. Jeśli zaś lud je odrzucił - wówczas ów delikwent skazywany był na śmierć przez powieszenie. Były też i inne ciekawe "smaczki" odnośnie nowych praw miasta Thurioj, ale nie będę ich już przytaczał, gdyż po pierwsze zbytnio uciekają mi one z tematem, a po drugie... są raczej nudne. Warto jedynie podkreślić, że w kolejnych latach do Thurioj przybywali inni Grecy, a tym Ateńczycy, a szczególnie Ksenokritos (znajomy Lampona i Peryklesa), Lizjasz, Herodot, a prawdopodobnie również i Tukidydes syn Melesiasa (nie był to ów sławny Tukidydes-historyk, autor "Wojny Peloponeskiej"), który poddany ostracyzmowi w 443 r. p.n.e. (był bodajże ostatnim wielkim przeciwnikiem politycznym Peryklesa), został zmuszony poddać się dziesięcioletniemu wygnaniu z miasta (prawdopodobnie wówczas udał się właśnie do Thurioj).


 

Rozwój miasta stał się też zagrożeniem dla sąsiednich polis. Z tego powodu, Tarent (ok. 440 r. p.n.e.) wypowiedział Thurioj wojnę i toczył ją przez kilka kolejnych lat. Młode miasto broniło się jednak wyśmienicie, ale około roku 433 p.n.e., ze względu na duży napływ do Thurioj osadników z innych (w tym również i doryckich) polis z Grecji, powstał konlikt wewnętrzny o to, kto powinien realnie sprawować władzę w mieście (dotąd nacją uprzywilejowaną pod tym względem, szczególnie ze względu na swą liczebność - byli Ateńczycy). Ateńczycy twierdzili że mają prawo decydować o polityce miasta, ponieważ to oni pierwsi założyli osadę w Thurioj. Przeciwko temu oponowali ich przeciwnicy z innych polis i doszło wówczas do wewnętrznych niesnasek. Wreszcie postanowiono rozwiązać spór, zwracając się do wyroczni delfickiej z zapytaniem, kto tak naprawdę (Atena czy Apollon) jest założycielem grodu nad rzeką Kratis? Odpowiedź z Delf, świętego przybytku Apollina, była do przewidzenia - miasto miał założyć Apollo, czyli Ateńczycy zostali usunięci z piedestału i pozbawieni decydującej władzy nad miastem (odzyskają władzę dopiero w osiemnaście lat później, czyli w 415 r. p.n.e. zapewne pod wpływem ateńskiej wyprawy na Syrakuzy, a utracą ją już w 413 r. p.n.e. po klęsce Ateńczyków na Sycylii). W tym samym też czasie wzrosła siła lokalnych plemion italskich, a szczególnie przybyłych z północy (ok. 450 r. p.n.e.) barbarzyńskich Lukanów, którzy stali się prawdziwym zagrożeniem dla greckich polis w południowej Italii. Ok. 430 r. p.n.e. w obliczu tego niebezpieczeństwa, zawarto przymierze obronne pomiędzy miastami: Krotonem, Kaulonią, Skylletium, Teriną i Sybaris nad Traente, zaś w kolejnych latach do sojuszu tego dołączyły również miasta Elea, Posejdonia, Region i Thurioj. W latach 90-tych i 80-tych IV wieku p.n.e. prócz Lukanów, pojawi się jeszcze jeden wróg dla greckich polis z przymierza krotońskiego. Będzie to sycylijskie (syrakuzańskie) państwo Dionizjusza I, który w swym niepowstrzymanym marszu,  zburzy Kaulonię oraz Hipponium, zdobędzie Lokroj i Kroton, gdzie (ok. 370 r. p.n.e.) ustanowi północną granicę swego imperium (obejmującego również całą wschodnią i środkową Sycylię). Ale stanie się to dopiero w czasach, które już nas w tym momencie nie interesują.

Warto jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy, otóż założenie Thurioj nie było wcale końcem planów ekspansji Aten w kierunku zachodnim, gdyż ok. 433 r. p.n.e. (czyli w czasie gdy Ateńczycy utracili już władzę w Thurioj), powstał plan założenia kolejnej ateńskiej kolonii w Italii - nowego miasta Neapolu (Neapolis). Była to koncepcja jeszcze bardziej ambitna niż zasiedlenie Thurioj, gdyż wymagała albo długiej morskiej (i niebezpiecznej) podróży, opływając całą Sycylię (i narażając się na kartagińskie ataki z miast Sycylii zachodniej), albo przepłynięciem przez Cieśninę Mesyńską, ale wówczas należałoby sobie zapewnić przychylność jednego z dwóch głównych miast kontrolujących tamtejszy przepływ (Region lub Zankle). Bez wątpienia wybór był jasny - stroną silniejszą był Region, a poza tym Ateny miały już z tym miastem zawarty układ sprzed kilku lat (ok. 445/443 r. p.n.e.), teraz należało tylko ów traktat jedynie odnowić. I tak też się stało, poza tym zawarto sojusz z miastem Leontinoj (czym zagwarantowano sobie bezpieczną przystań w pobliżu Syrakuz). Był to już jednak ostatni ambitny ateński plan kolonizacyjny w Italii przed wybuchem krwawej, długiej i wyniszczajacej cały helleński świat - wojny peloponeskiej. W czasie poprzedzającym wybuch tej wojny, sukcesy Aten były bezdyskusyjne. Miasto, w ciągu tego pięćdziesięcioletniego okresu, począwszy od spalenia Aten przez Persów (480 r. p.n.e.) aż do wybuchu wojny peloponeskiej (431 r. p.n.e.), a już szczególnie w owym piętnastoleciu po zakończeniu I wojny peloponeskiej (446/445 r. p.n.e.) rozbudowało się i wypiękniało jak nigdy przedtem. Poza tym Ateńczycy znacznie się wzbogacili (od 447 r. p.n.e. srebrny pieniądz w ramach Związku Morskiego mógł być bity tylko i wyłącznie w Atenach - nie mówiąc już o tym, że wszelkie rozliczenia odbywały się ateńską drachmą - co powodowało znaczny napływ tego kruszcu do Aten). Ateńczykom (nawet tym z uboższych domów) nie brakowało w zasadzie niczego, kontrolowali całe Morze Egejskie i cieśniny w Propontydzie wiodące na Morze Czarne (skąd transportowano głównie zboże, skóry, konie i niewolników). Mieli najsilniejszą i największą flotę w Helladzie (oraz drugą najwiekszą po kartagińskiej w całym basenie Morza Śródziemnego). Dobrobyt był szczególnie widoczny w nowych budowlach architektonicznych, szczególnie tych, powstających na Akropolu (ale przecież powstał także Odeon Peryklesa (teatr) i wiele świątyń z dala od tego centrum bogini Ateny). Praktycznie wyeliminowany został analfabetyzm (o ile w czasach Temistoklesa - lata 80-te i 70-te V wieku p.n.e. - podczas głosowań ogromna wiekszość obywateli zwracała się do tych nielicznych, którzy potrafili czytać i pisać, aby zapisali im na ostrakonie nazwisko nielubianego polityka, o tyle już w latach 40-tych a szczególnie 30-tych V wieku p.n.e. nieumiejących czytać i pisać można było policzyć na placach). Oświata więc rozpowszechniła się w sposób niesamowity, życie kulturalne kwitło jak nigdy wcześniej, podróże i kontakty z obcym światem stały się łatwiejsze i - dzięki wyeliminowaniu piractwa przez patrole ateńskiej floty - znacznie bezpieczniejsze.

 


W takim to właśnie świecie przyszło żyć owej Aspazji z Miletu, która u boku Peryklesa stała się jedną z najsławniejszych heter w greckich dziejach. Ale czarne chmury już nadchodziły, zbliżała się bowiem okrutna wojna, która całkowicie wywróciła dotychczasowy, bezpieczny świat Hellenów i totalnie go przeorała. Ateńska młodzież, która dorastała w owym Złotym Wieku i która myślała że tak już będzie zawsze, w wieku dojrzałym - totalnie zniszczona epidemiami (widząca na własne oczy potworne sceny, gdy ludzie umierali masowo na ulicach, przy studniach, na placach a nikt już nawet nie dbał o pochówek, co powodowało że ciała zalegały tam, gdzie dany człowiek umarł i rozkładając się w upalnym słońcu, wytwarzały potworny udór oraz przyciągały mnóstwo robactwa), okrutnymi rzeziami ludności i widokiem wielkich strat oraz powszechnej nędzy - mogli jedynie opowiadać o tamtych czasach dobrobytu swym wnukom, ale rzadko który miał możliwość dożyć spokojnych lat 80-tych (IV wieku p.n.e.) a szczególnie 70-tych, i na własne oczy ujrzeć powrót (choć już w nieco uboższej formie) do dawnej ateńskiej świetności. 

 


 
PS: W kolejnej części zamierzam już ostatecznie zakończyć temat 
Aspazji i Peryklesa i przejść dalej.





 
CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz