Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 6 grudnia 2020

HISTORIA POLSKIEGO KOMUNIZMU - Cz. IV

INTERNACJONALIZM

NA ZIEMIACH POLSKICH

 
 
OBŁĘDU CIĄG DALSZY
 
 
 

POLSKA SOCJALNO-REWOLUCYJNA

PARTIA "PROLETARIAT" (II) 

Cz. I

 
 
"CO UCZYNIŁ CZŁOWIEK BOGU, IŻ TEN SKAZAŁ SZEŚĆDZIESIĄT MILIONÓW JEGO BLIŹNICH NA ŻYCIE W ROSJI? (...) GDY SYN BĘDZIE NIEZADOWOLONY Z FRANCJI, POWIEDZCIE MU: JEDŹ DO ROSJI. TO PODRÓŻ UŻYTECZNA DLA KAŻDEGO CUDZOZIEMCA, KTOKOLWIEK DOBRZE PRZYJRZY SIĘ TEMU KRAJOWI, BĘDZIE ZADOWOLONY Z ŻYCIA W KAŻDYM INNYM MIEJSCU"
 
ASTOLPHE de CUSTINE
 
 
 
 
 
 
FRAGMENT SERIALU "MŁODY PIŁSUDSKI"
 
 
"TU JEST POLSKA, A NIE ROSJA!"
 
"PAN WYBACZY, ALE PAŃSTWA, NARODY TO WSZYSTKO GŁUPSTWO. WOLNY CZŁOWIEK MA TYLKO JEDNĄ OJCZYZNĘ - SOCJALIZM. PAN NIE WIERZY W IDEĘ SOCJALIZMU?"
 
"A NA CO MI ONA?"
 
"ŻEBY NOWY ŚWIAT ZBUDOWAĆ"
 
"A W TYM NOWYM ŚWIECIE BĘDZIE SIĘ MÓWIĆ PO ROSYJSKU? TO JA UPRZEJMIE DZIĘKUJĘ!"
 
 

 
 
 Po rozbiciu I Proletariatu i skazaniu większości członków tej organizacji na śmierć (w publicznej egzekucji na stokach warszawskiej Cytadeli - 28 stycznia 1886 r. stracono wówczas: Stanisława Kunickiego, Piotra Bardowskiego, Mikołaja Lury, Michała Ossowskiego, Jana Pietrusińskiego oraz Józefa Szamusa. Ludwik Waryński przewieziony do Petersburga i skazany - wraz z 17 innymi towarzyszami - na karę 16 lat katorgi, ostatecznie zmarł w "kamiennym worku" Szlisselburga - 2 marca 1889 r.), przez kilka następnych lat ruch komunistyczny (zwany oficjalnie socjalistycznym) na ziemiach polskich nieco przygasł i dopiero założenie w lutym 1888 r. przez Marcina Kasprzaka, Ludwika Kulczyckiego i Ludwika Krzywickiego tzw.: "II Proletariatu"(czyli Socjalno-Rewolucyjnej Partii "Proletariat"), ponownie rozbudziło nastroje rewolucyjne. Była to co prawda początkowo organizacja głównie studencka, jednak - co było naturalnym etapem rewolucjonistów marksistowskich - bardzo szybko przyjęła ona terror za najwłaściwszą metodę walki rewolucyjnej. Kierując się poglądami francuskiego rewolucjonisty Louisa Auguste Blanqui'ego (żyjącego w latach 1805-1881), uczestnika trzech rewolucji jego czasów i wroga zastanego systemu ancien regime, który twierdził w swym artykule z 1868 r. że: "Obowiązkiem rewolucjonisty jest ciągła walka, walka przede wszystkim, walka aż do wytępienia tyranii", starali się oni uprawiać polityczny terroryzm czynnie i przy pomocy wszelkich dostępnych ku temu środków (Blanqui radził że do tej walki można użyć wszystkiego co jest pod ręką, łącznie z kamieniami, granatami, bronią białą czy karabinami). Terror uprawiali już twórcy I Proletariatu (np. słynne zamachy na policyjnych agentów, będących jednocześnie członkami partii, zwanych potem w komunistycznym żargonie "prowokami" - Józefa Śremskiego i Franciszka Helszera w Zgierzu oraz Michała Skrzypczyńskiego - konduktora tramwaju konnego w Warszawie - we wrześniu 1883 r.), którzy tak potem tłumaczyli się ze swych działań: "Mieliśmy do wyboru - albo stracić kilkunastu towarzyszy, albo Helszera zrobić nieszkodliwym. Zdecydowaliśmy się na to ostatnie i Helszer zginął śmiercią, jaką powinien i musi zginąć każdy zdrajca (...) bo lepiej, aby nas było mniej, ale nich zdrajców pomiędzy nami nie będzie!" Wiele też czerpano z doświadczeń rosyjskich terrorystów-rewolucjonistów jak choćby członków "Ziemli i Woli" oraz "Narodnej Woli".

W ogóle rosyjski terroryzm był traktowany priorytetowo, jako że część założycieli I Proletariatu (a na nich właśnie wzorowali się członkowie II Proletariatu) należała również do Narodnej Woli. Rosja zresztą to był przedziwny kraj. Gdy w listopadzie 1892 r. Andrew Dickson White wjeżdżał do tego kraju jako nowy poseł Stanów Zjednoczonych, zastanawiał się, jak bardzo zmieniła się Rosja od czasu jego ostatniego pobytu w tym kraju (w latach 1854-1855). Minęło już przecież prawie czterdzieści lat, a to był wystarczający czas, aby porównać nową rzeczywistość z wcześniejszymi doświadczeniami. W Rosji w tym czasie wydarzyły się już fundamentalne zmiany - w marcu 1861 r. weszła w życie reforma cara Aleksandra II, znosząca poddaństwo osobiste chłopów wobec szlachty, w latach 1863-1864 na wzór zachodni zreformowano rosyjskie uniwersytety, wprowadzając samorząd akademicki oraz umożliwiając naukę w szkołach średnich wszystkim, którzy zdali odpowiednie egzaminy. Ograniczono też cenzurę książek i prasy. W 1864 r. również przeprowadzono reformę samorządu terytorialnego (jednak poza ziemiami dawnej Rzeczypospolitej) powołując do istnienia wybierane przez miejscowych zgromadzenia ziemskie i urzędy ziemskie. W tym samym roku również weszła w życie reforma sądownictwa, zmieniająca rozprawy sądowe z tajnych na jawne i wprowadzająca równość obywateli wobec prawa (wprowadzono też zasadę nieusuwalności sędziów z urzędów i instytucję sędziów przysięgłych). W 1870 r. na wzór reformy ziemskiej, przeprowadzono reformę miejską, inicjując samorząd miejski wybierany przez obywateli danego miasta, a w 1874 r. wprowadzona została reforma wojskowa, ustanawiająca powszechną służbę wojskową dla wszystkich mężczyzn bez względu na pozycję społeczną, jednocześnie skracając czas służby z 15 do 6 lat i tworząc elementarną naukę czytania i pisania wśród poborowych (gdyż na przykład podczas nieudanej próby zamachu dekabrystów w Petersburgu z 26 grudnia 1825 r. pragnący obalić carat przywódcy buntu, kazali żołnierzom wznosić okrzyki: "Niech żyje Konstytucja!", przy czym żołnierze myśleli że "konstytucja" to imię żony wielkiego księcia Konstantego Pawłowicza - starszego brata nowego cara Mikołaja I, o którego prawa do tronu pierwotnie bunt ten został zainicjowany).
 
Jednak to, co ujrzał Andrew Dickson White w czasie swej podróży pierwszą klasą pociągu jadącego do Petersburga, nie napawało optymizmem. Jak pisał: "Mużyk, według wszelkich oznak, pozostał tym, czym był dawniej. Gdy pociąg nasz zbliżał się do Petersburga, chłopi ze swymi baranimi kożuchami, równo ostrzyżonymi włosami i bezmyślnymi twarzami tak żywo przypominali mi moje dawne wrażenia, że zdawało się, iż zaledwie tydzień minął od owego czasu. Wszędzie czuć było dawną atmosferę, którą poznałem za czasów Mikołaja I". Jak wyglądała Rosja przed reformami i jak nieznacznie zmieniła się ona po reformach, niech świadczy opis kraju, poczyniony przez francuskiego markiza (zwolennika silnej monarchii i wroga wszelkich republikańskich nowinek, który właśnie w Rosji upatrywał obrońcę starego, dobrego świata, w którym to król był umiłowanym władcą swego ludu, nie ograniczanym przez parlamenty czy zgromadzenia) Astolphe de Custine'a, który w 1839 r. odwiedził Rosję, jako kraj który w jego zamierzeniu był ostatnią ostoją prawdziwego monarchizmu w Europie. Zdegustowany francuską monarchią konstytucyjną "króla bankierów" Ludwika Filipa I, uznał że właśnie w Rosji ujrzy to, co Francja już dawno utraciła - kraj wolny od "rewolucyjnych chorób" i "parlamentarnego zepsucia". To, co wówczas ujrzał w Rosji, wstrząsnęło nim tak bardzo, że z wielką ulgą i radością wracał do tej samej Francji, którą wcześniej tak krytykował. Oto kilka wybranych fragmentów z jego pamiętników, pokazujących ogromną różnicę człowieka Zachodu, wychowanego w kręgu cywilizacji chrześcijańskiej/katolickiej, a człowieka Wschodu, będącego niewolnikiem jedynego władcy całego kraju - prawosławnego cara: "Ten rząd nad wszystkim panuje, a w nic nie umie tchnąć życia. W krajach postępu mechaniki, na Zachodzie, już drzewo i metal zdają się mieć duszę, tu ludzie są jakby z drewna. (...) Powstaje pytanie, co tu człowiek ma czynić ze swą myślą. Ludzie Rosji są to machiny, niepotrzebnie obarczone myślą. (...) Człowiek myśli w celu poprawy losu własnego i innych ludzi, lecz gdy człowiek nic w niczym zmienić nie może, myśl niepotrzebnie zajątrza się w duszy i zatruwa ją. (...) Despotyzm, dziecko niecierpliwości i lenistwa, to choroba urojona ludów, które dały w siebie wmówić, iż bez tyranii istnieć nie mogą. (...) Co uczynił człowiek Bogu, iż ten skazał sześćdziesiąt milionów jego bliźnich na życie w Rosji. (...) Rosja odległa jest zaledwie o cztery stulecia od najścia barbarzyńców, podczas gdy Zachód przeszedł przez ten kryzys czternaście wieków temu, tysiąc lat różnicy tworzy odległość niezmierną między obyczajami narodów. (...) Rosja, ten naród-dziecko, stanowi jakby jedno olbrzymie gimnazjum - wszystko odbywa się tu jak w szkole wojskowej, z tą różnicą, iż uczniowie wychodzą z niej dopiero na śmierć. (...) Oni nas nienawidzą, jak wszelki naśladowca nienawidzi swego wzoru. (...) Mają gust parweniusza do wszystkiego co jest blaskiem, biorą przepych za wytworność, blichtr za ogładę, policję i strach za podstawy społeczeństwa. (...) Zakładając Petersburg Piotr zbudował dla swych bojarów loże z widokiem na Europę, zamknął w sali balowej swych wielkich panów, uwiązanych na łańcuchu, pozwalając im z daleka obserwować z zazdrością cywilizację i zabraniając jej im dosięgnąć. (...) Gdzie życie jest tak nieznośne, tam człowiek dążyć musi do tego, by się ogłuszać jak najczęściej, upijać do zapomnienia o świecie. (...) Olbrzymia, niespokojna ambicja nurtuje duszę narodu rosyjskiego. Naród ten, z natury swej zaborczy, chciwy, wskutek własnego niedostatku, przez poniżającą uległość wobec swej władzy z góry okupuje nadzieję poddania pod swą tyranię innych ludów. (...) To system odwieczny, sprzężony nierozłącznie i głęboko skojarzony z wojującym i zaborczym prawosławiem. Prześladowanie Polski stanowi wyraz głębokiego, zimnego wyrachowania: tu akta okrucieństwa są w oczach prawowiernych Rosjan chwalebne (...) w świetle tej wiary sędzia i kaci są tym świętsi, im bardziej okrutni".
 
 
 POWSTANIE STYCZNIOWE W POLSCE
(1863-1864)


 
 
POWSTAŃCY CI, BYLI TYM SAMYM DLA POKOLENIA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO CZY LEOPOLDA KULI-LISA, CZYM DLA MNIE OSOBIŚCIE SĄ ŻOŁNIERZE DRUGIEJ KONSPIRACJI ANTYKOMUNISTYCZNEJ, ZWANI POWSZECHNIE ŻOŁNIERZAMI NIEZŁOMNYMI LUB WYKLĘTYMI
 
 
"MÓWI SIĘ ŻE NADZIEJA UMIERA OSTATNIA. ALE CO ZROBIĆ, GDY DAWNO JUŻ UMARŁA, A MY WCIĄŻ ŻYJEMY?"
 

 
I rzeczywiście, pomimo reform jakie zostały w Rosji wprowadzone, realnie nic, lub zgoła niewiele zmieniło się w tym kraju. "Od wojny krymskiej do przedednia wielkiej wojny europejskiej, pół wieku z górą odległości, tyle zmian, tyle reform, a "Martwe dusze" Gogola wciąż pozostały kluczem do odgadnięcia duszy wieśniaka" - jak pisał Melchior de Vogue. Zniesienie poddaństwa z 1861 r. co prawda wyzwoliło rosyjskiego chłopa z okrutnych kajdan, w jakich się rodził i w jakich przebywał aż do swej śmierci (np. zakaz opuszczania swojej siedziby bez zgody pana, zakaz zawierania małżeństwa bez zgody pana, wszystko co posiadał chłop, łącznie ze swym domem, prawnie do niego nie należało, tylko było własnością jego pana i mógł on mu je odebrać według własnej woli. Pan mógł zażądać od chłopa wykonania wszelkiej możliwej pracy, a chłop nie mógł odmówić, zaś jeśli wykonanie nie spodobało się panu, mógł skazać chłopa na karę batów - których ten rzadko kiedy zdolny był przeżyć. Jednocześnie rosyjscy szlachcice mogli brać sobie żony i córki chłopskie i tworzyć z nich swoje prywatne haremy, a chłop nie mógł nic na to poradzić. I tak się działo w Rosji jeszcze w połowie XIX wieku). Jednak ukaz carski z 1861 r. niewiele zmienił w realnym poprawie bytu chłopów, gdyż co prawda uzyskali oni wolność osobistą, ale nie ekonomiczną, co oznaczało że wszystko co posiadali nadal nie było ich własnością i musieli wykupywać użytkowaną przez siebie ziemię. Ucisk stanowy został po prostu zastąpiony przez ucisk fiskalny, co realnie wychodziło na jedno i to samo (cóż mi po wolności, skoro nie będę miał co jeść). Warto też przedstawić opinię Andrzeja Zabłockiego-Dziesiatowskiego, który w latach 1840-1841 zwiedzał wewnętrzne gubernie rosyjskie i tak oto pisał w swej relacji: "Była ciemna noc jesienna, weszliśmy do chaty, lecz mogliśmy w niej pozostać zaledwie parę minut: kopeć od łuczywa gryzł oczy, naprzeciw drzwi u łuczywa siedziało 4 czy 5 kobiet i przędły: na lewo, na słomie leżał chory brat woźnicy, bez przytomności i bez mowy - rozbił się spadłszy z dębu, z którego otrząsał żołędzie, około niego krząta się w milczeniu młoda żona, częstując chorego kwasem. Na piecu przewracają się dzieci, na prawo dwaj żołnierze jedzą barszcz, dolewając do niego wody. Tymczasem, brat chorego starał się o konie dla nas, wszedłszy do chaty, nawet nie zapytał o zdrowie chorego. Ten dziki bezradny stan chłopa w jego udręczeniach, to jakby skamienienie uczuć w nim samym, rozdziera duszę".
 
Podobnie i inne reformy były mniej lub bardziej powierzchowne. Reforma szkolnictwa i brak cenzury przetrwała jedynie rok, gdyż już w 1865 r. wprowadzono ponowną ustawę o cenzurze prasy (z całym systemem kar za jej złamanie). Po pierwszej w historii Rosji (nieudanej) próbie zamordowania cara Aleksandra II, przez socjalistę Dmitrija Karakozowa (4 kwietnia 1866 r.), ograniczono zakres autonomii sądownictwa i jeszcze bardziej podkręcono cenzurę (w 1874 r. sądom cywilnym odebrano kompetencje do orzekania w sprawach politycznych), zaś samorząd miejski (wprowadzony w 1870 r.) wybierany był tylko przez najzamożniejsze warstwy społeczności danego miasta. W tych warunkach tendencje socjalistyczne, anarchistyczne i rewolucyjne zyskiwały coraz większą popularność. Już w 1867 r. podczas wizyty w Paryżu na Wystawie Światowej, doszło do drugiego zamachu na życie cara (to właśnie w Paryżu Cyganka miała mu przepowiedzieć że zginie dopiero w siódmym zamachu, co potem okazało się nieprawdą). W kwietniu 1873 r. ma miejsce trzeci (nieudany) zamach na życie cara Aleksandra II, potem kolejny w 1879 r. (gdzie upokarzająco władca uciekał przed zamachowcem), oraz w 1880 r. i ostatecznie Aleksander II został zabity w szóstym zamachu z 13 marca 1881 r., gdy jechał na spotkanie swej kochanki (a realnie poślubionej w 1880 r. żony), księżnej Jurjewskiej - Katarzyny Dołgorukiej (otoczenie cara uważało że Katarzyna wywiera na władcę zły wpływ i popycha go do działań niezgodnych z jego wolą, w rzeczywistości jednak car tylko w jej ramionach znajdował ukojenie od trudów i niebezpieczeństw władzy. Pisywał do niej namiętne listy - jak choćby ten z 1866 r.: "Nie zapominaj, że jesteś dla mnie całym życiem, aniołem duszy mojej, a moim jedynym celem jest widzieć Cię szczęśliwą, tak szczęśliwą, jak to tylko na tym świecie możliwe" - i pragnął by zawsze była w jego pobliżu. Po śmierci schorowanej pierwszej żony Marii Aleksandrownej w 1880 r., car poślubił kochankę, lecz ta nie zamierzała przejmować roli nowej cesarzowej. Zawsze trzymała się na uboczu i nie brała udziału w oficjalnych uroczystościach - chyba że car tego sobie właśnie życzył. Była prawdziwym balsamem dla jego skołatanej duszy, duszy cara który już za życia zwany był "żywym trupem"). Warto też powiedzieć o jednej rzeczy, a mianowicie o tym, iż arystokracja rosyjska to realnie byli ludzie dobrze wykształceni, o nieskazitelnych manierach - jednym słowem prawdziwi Europejczycy. Ci Europejczycy potrafili przepuścić całe fortuny w kasynach Paryża, Baden-Baden czy nad Jeziorem Genewskim i jak pisała znawczyni rosyjskiego dworu oraz arystokracji - Tiutczewa: "U nas są dwa rodzaje ludzi wykształconych. Jedni uważają za swój obowiązek bywanie na wytwornych przyjęciach, czytają rosyjskie gazety i bez zastanowienia krytykują zniesienie pańszczyzny oraz wolność prasy (...) Inni czytają dzienniki zagraniczne, chociaż poza tym w ogóle niczego nie czytają. Co wieczór wybierają się na bal albo na przyjęcie, jeśli oczywiście nie idą do francuskiej restauracji. Każdej zimy popadają w zachwyt z powodu jakiejś primadonny czy tenora opery włoskiej. A gdy tylko żegluga wznowi rejsy, wsiadają na pierwszy statek i ruszają do niemieckiego kurortu, aby dopiero w Paryżu odzyskać równowagę". Niestety, ci "Europejczycy" nawet nie znali kraju w którym się urodzili i w którym żyli, nie znali swoich poddanych, nie znali cierpienia rosyjskiego ludu, a wszelkie wiadomości o Rosji traktowali albo mistycznie (nawiązując do "rosyjskiej duszy") albo też zbywali brakiem zainteresowania.
 
 
ZAMACH NA CARA ALEKSANDRA II
13 marca 1881 r.
 

 
"Smutny widok przedstawia nasze społeczeństwo, nie ma w nim ani dążeń szlachetnych, ani sprawiedliwości, ani prostoty, ani czci w obyczajach. Małe dusze wyczerpują się w małych plotkach chaosu społecznego. (...) Wyraz "człowiek uczciwy" oznacza u nas prostaka, zbliżonego do głupca. Demoralizacja społeczna jest tak wielka, że pojęcie o honorze, o sprawiedliwości uważane są albo za cechy dusz słabych albo za objaw rozentuzjazmowanej romantyczności. Nasza oświata to jedna obłuda. Uczymy się bez miłości nauki, bez poczucia godności i bez potrzeby prawdy. Istotnie, po cóż troszczyć się o nabycie wiedzy w szkole, gdy życie nasze i ogół nasz są w walce ze wszystkimi wielkimi ideami i prawdami, gdy wszelka próba zrealizowania jakiejś myśli o sprawiedliwości, o dobru, o pożytku powszechnym jest piętnowana i ścigana jako zbrodnia. Po co wychowywać w sobie szlachetne dążenia, wszak wcześniej czy później i tak wypadnie przystać do ogółu, by nie stać się ofiarą" - jak pisał w 1841 r. profesor Nikitienko (pełniący jednocześnie funkcję państwowego cenzora) i tak też rosły rosyjskie pokolenia ludzi wychowywanych na niewolników władzy, niewolników cara, dla których każda wolna myśl, którą wyniesiono by ze szkoły, byłaby od razu sprowadzona do roli zbrodni wobec władzy, a tym samym każdy, kto chciał myśleć swobodnie, musiał z założenia stać się przeciwnikiem caratu i wszystkiego co dotychczasowy ustrój Rosji sobą reprezentował. Nie można bowiem było pogodzić ze sobą wzniosłych haseł o wolności z panującą wszechwładzą jednego człowieka. "Dla nas, w Rosji, nie nastąpił jeszcze okres potrzeb moralnych. Ustrój społeczny przytłacza wszelki rozwój sił moralnych (...) Wykładać wiedzę? (...) Nie ma ona oparcia w życiu i jest tylko szkolnym kleceniem pojęć. (...) Zwłaszcza moja nauka to istny absurd i sprzeczność. (...) Oszukuję ludzi i siebie, wypowiadając wyrazy: rozwój, kierunek myśli, podstawowe idee sztuki. (...) Słowa, słowa i słowa! Żyć w słowach i dla słów, z duszą żądną prawdy, z rozumem dążącym do wyników pewnych i trwałych, oto istotna, głęboka niedola. (...) Przeklęta epoka, gdzie istnieje wymyślona oficjalna powinność działalności moralnej, bez istotnej potrzeby, gdzie ogół nakłada na ciebie obowiązki, którymi sam pogardza" - jak dodawał Nikitienko.
 
 

 
Pozwolę sobie nie przytoczyć tego, co jeszcze pisał o Rosji Piotr Czaadajew i inni rosyjscy wolnomyśliciele, warto jednak zauważyć, że to na ich poglądach kształciły się pokolenia ludzi dążących do zmian, a ponieważ było jasne że zmiany te nie mogą nastąpić inną drogą jak tylko przez rewolucję i anarchię - przeto większość z nich hołdowała właśnie temu kierunkowi do urzeczywistnienia swych marzeń o innej, lepszej Rosji. Czerpali więc całymi garściami z dzieł Blanqui'ego, Michaiła Michajłowa, Mikołaja Szełgunowa, Piotra Zaiczniewskiego czy wreszcie Aleksandra Hercena oraz Michaiła Bakunina. Na tych to właśnie autorach wyrosły bojowe rosyjskie organizacje terrorystyczne, z których doświadczeń czerpali z kolei pierwsi polscy komuniści.
 
        
 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz