Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 20 grudnia 2020

HISTORIA ŻYCIA WSZECHŚWIATA - WSZELKIEJ CYWILIZACJI - Cz. CXLI

TWÓRCY EUROPEJSKICH CYWILIZACJI

SŁOWIANIE I CELTOWIE

 
 

 
 

PIERWSZE "EUROPEJSKIE"

CYWILIZACJE:

CELTOWIE

(CZASY EKSPANSJI)

(ok. 4 200 r. p.n.e. - ok. 100 r. p.n.e.)

Cz. II

 
 
 
"BRENNUS I JEGO ŁUPY"
(OBRAZ PAULA JOSEPHA JAMINA z 1893 r.)
W TLE WIDOCZNE JEST WZGÓRZE KAPITOLU, KTÓRE JAKO JEDYNE NIE ZOSTAŁO ZDOBYTE PRZEZ GALÓW 
w 390 r. p.n.e.
 
 

 
 
OPPIDIA
 
 
 Niewiele jest informacji w channelingach na temat pierwszych celtyckich siedzib w Europie, jednak można wywnioskować, że skoro weszli oni (ok. 2 500 r. p.n.e.) na tereny dzisiejszych południowych Niemiec, Austrii i Szwajcarii - to wówczas zaczęli tam zakładać swoje umocnione twierdze, zwane oppidiami. Nie wiadomo też dokładnie czy w tym okresie, czy też już po dalszej inwazji na ziemie dzisiejszej Francji (ok. 2 250 r. p.n.e.) dominujące znaczenie uzyskały największe ośrodki celtyckie, wzniesione pomiędzy Dunajem, Renem a Jeziorem Genewskim. Zapewne jednak nie stało się to w tym okresie migracji, tym bardziej że pierwsze celtyckie siedziby były ulokowane na ziemiach dzisiejszych Czech i Moraw (tereny te należały wówczas do Słowian i nie wiadomo czy Celtowie zdobyli je siłą, czy też osiedlili się tam ze względu na niewielką liczbę ludności słowiańskiej, zamieszkującej te ziemie. Z braku jakichkolwiek informacji o toczących się walkach, można przychylić się do tej drugiej hipotezy, ale i tej pierwszej nie należy do końca wykluczyć, gdyż żadne pisane źródła z tego okresu nie istnieją, zaś channelingi pomijają tak wiele istotnych spraw, że w zasadzie niczego nie należałoby wykluczać). Czasy ekspansji w kierunku ziem galijskich i Oceanu Atlantyckiego nie odpowiadają jeszcze powstaniu silnych organizacji, skupionych wokół istotnych warowni i musiało upłynąć dość dużo czasu (ponad tysiąc lat - czyli okres, jakby nie patrzeć, niezwykle długi), nim pojawiły się pierwsze takie ośrodki celtyckiej władzy nad zdominowanymi przez nich wcześniej ziemiami. Co ciekawe, celtycka dominacja i ich główne ośrodki w tym okresie, wciąż (pomimo opanowania Francji, Wysp Brytyjskich i północnej Italii) pozostawały na obszarach Szwajcarii, Austrii i południowych Niemiec.
 
Do największych ośrodków w tym czasie, bez wątpienia należało potężne oppidium w szwajcarskiej miejscowości zwanej dziś La Tene. Była to osada zbudowana pomiędzy Jeziorem Genewskim a Renem i osłaniana od zachodu górską barierą Alp. Władzę sprawowali tam wybieralni przez lud książęta, których znaczenie z biegiem dziesięcioleci zaczęło się zmieniać (czego dowodem są groby owych władców i to, co do nich wkładano). Pierwotnie bowiem, książę (zwany "eporedorix" - co znaczy "wódz jeźdżców"), był jednym z wielu mieszkańców osiadłego tam plemienia, a władza jego była głównie podporządkowana zapewnieniu stabilizacji pomiędzy ludźmi a bogami (Celtowie wierzyli że od czasu "Wielkiego Przymierza" o którym to nikt nie potrafił nic konkretnego powiedzieć, ludzie podzielili się z bogami władzą nad światem. Ci pierwsi otrzymali we władanie pola, jeziora i rzeki, zaś ci drudzy lasy, góry oraz wszystko to, co było pod ziemią) a to oznaczało np. polowania na dziki i inne zwierzęta w boskich gajach. Na to mógł się zdobyć jedynie wódz (wspierany przez "ludzi spod dębu" czyli druidów), który takie polowania organizował dla dobra plemienia i jego przetrwania. Stąd miecze z tego okresu (składane w książęcych grobach, a wykonane głównie z brązu) to broń przede wszystkim łowiecka lub reprezentacyjna. Z czasem jednak (szczególnie gdy na te ziemie zaczęła przenikać nowa broń wykonana z żelaza), charakter władzy książąt uległ zmianie. Przestali oni być już jedynie wybieranymi spośród mężczyzn plemienia przewodnikami swego ludu, a stali się udzielnymi królami, otoczonymi swoją gwardią przyboczną z której następnie wyrosła arystokracja rodowa. I wówczas ulega zmianie także i przeznaczenie broni składanej do książęcych grobów. Nie tylko że zaczynają dominować miecze i włócznie wykonane z żelaza, ale również zmienia się ich przeznaczenie - teraz jest o broń nie do polowań, a bezpośrednio przeznaczona do walki z innymi ludźmi. W VI wieku p.n.e. ośrodek La Tene nabiera takiego znaczenia, że inne oppidia ulokowane pomiędzy Dunajem a Renem - muszą uznać jego dominację (nie wiadomo tylko czy dominacja ta została wymuszona podbojem, czy też kontrolą dróg handlowych i swoistą presją ekonomiczną. Zapewne po części wystąpiło jedno i drugie zjawisko). W V wieku p.n.e. (gdy Ateny konkurują ze Spartą o dominację w greckim świecie i przewodzenie w antyperskiej koalicji, a Temistokles z Kleonem walczy o popularność wśród ateńskiego ludu, gdy w Rzymie spisane zostaje pierwsze prawo przez wyznaczoną komisję decemwirów, co nieco uspakaja konflikt plebejuszy z patrycjuszami) La Tene kontroluje już ogromne obszary ziemi, narzucając swą wolę takim oppidiom jak: Holzgerlingen, Trichtingen, Parsberg, Manching czy Heidelberg (nazwy oczywiście są współczesne). 
 
Dominacja La Tene jednak nagle kończy się ok. połowy V wieku p.n.e. i nie wiadomo co było tego powodem (można jednak przypuszczać, że jeśli doszło do gwałtownego upadku, to zapewne stało za tym inne celtyckie plemię, które zdobyło i zniszczyło gród La Tene, choć nie przetrwały żadne materialne ślady toczonych walk, ale też z drugiej strony trudno się temu dziwić, skoro osady były budowane w całości z drewna, więc ogień trawił je bardzo szybko, a późniejsze dzieje przykrywały te wydarzenia ogromną liczbą porosłych drzew, wzniesionych osad i poległych wojowników, których kości spoczywały na tych ziemiach od starożytności po współczesność). Wiadomo jednak że osada La Tene przestaje już wówczas sprawować swój dominujący wpływ na resztę wspomnianego wyżej obszaru, a jej miejsce zajmuje inne celtyckie oppidium, ulokowane w dolinie Neckaru, pomiędzy Stuttgartem a Heilbronn - Hohenasperg (można tam znaleźć z tego okresu bogato wyposażone grobowce lokalnych książąt wraz z kurhanem z Kleiaspergle). Nie wydaje się jednak aby osada ta potrafiła całkowicie przejąć wpływy La Tene, gdyż równie bogaty ośrodek istniał w tym samym okresie w dolinie Mozeli, nieopodal Koblencji (rejon Winningen). Konflikt pomiędzy tymi dwoma oppidiami zakończył się (z końcem V wieku p.n.e.) ostatecznie zwycięstwem grodu znad Mozeli, zaś to w dolinie Neckaru przestało istnieć. Dominacja tego ośrodka jednak nie sięga dalej niż do Alp na południu i do źródeł Dunaju na wschodzie, nie obejmuje już jednak rejonu Marny, gdzie istniało wówczas kilka niezależnych celtyckich grodów (jednak brak dominacji politycznej, z pewnością nie oznaczał utraty całkowitej kontroli nad tym terenem, gdyż gród z doliny Mozeli utrzymywał bardzo intensywne kontakty handlowe z miastami-państwami Etrusków, skąd sprowadzano luksusowe towary świata śródziemnomorskiego). Mimo to jednak, grupa oppidiów znad Marny była w konfrontacji z grodem w rejonie Koblencji, swoistym "ubogim krewnym" i pragnąc z nim handlować, musiała czymś się opłacać (np. otwarciem dla nich drogi handlowej w kierunku Sekwany, lub też płacić coraz bardziej pożądanym wśród Celtów towarem jakim byli niewolnicy). Bardziej na zachód (w dzisiejszej środkowej Francji) w V i IV wieku p.n.e. dominowało oppidium w rejonie Bourges zwane Awaricum, które zawarło i utrzymało liczne kontakty handlowe z Grekami z Massalii, Atenopolis i Nikai (w rejonie tego grodu znaleziono znaczną ilość greckich amfor i innych przedmiotów codziennego użytku). Do dużego znaczenia w V wieku p.n.e. doszedł ośrodek w Durrnbergu nieopodal Salzburga, w którego okolicy istniały bogate złoża soli. On również utrzymywał kontakty handlowe z Etruskami z doliny Padu i zachował niezależność również i w IV wieku p.n.e. Natomiast na wschodzie, istniał potężny gród Zavist (na południe od Pragi), który bogacił się na handlu bursztynem znad Bałtyku. 
 
Tak więc do V wieku p.n.e. ukształtowały się trzy główne kierunki celtyckiej dominacji handlowej: centralny kierunek, ulokowany pomiędzy Mozelą, Renem, Dunajem a Padem, zachodni z rejonu Bourges (Awaricum) - skupiony na handlu z Grekami z miast Galo-Grecji, oraz wschodni, skoncentrowany na handlu ze Słowianami, Etruskami i Grekami. W tym czasie powstały też główne celtyckie osady galijskich plemion z którymi to potem zmagać się będzie Juliusz Cezar podczas podboju Galii. Powstała więc Lutecja - siedziba plemienia Paryzjów (dzisiejszy Paryż), Durocortorum (Reims) siedziba plemienia Suessionów, Alezja - siedziba Mandubiów, Bibracte - gród Eduów, Awaricum (Bourges) - oppidium należące do plemienia Bituryngów, Kenabum (Orlean) - gród Karnutów, Limonum (Poitiers) - gród Limowinów, oraz Kondewinkum (Nantes) - siedziba plemienia Namnetów znad ujścia Loary do Atlantyku. Pozostałe celtyckie grody były wówczas mało znaczące (w tym Gergowia - stolica plemienia Arwernów, z którego to potem wywodzić się będzie wódz wielkiego galijskiego powstania przeciwko Rzymowi - Wercyngetoryks). Warto również powiedzieć jakie też w tym okresie dominowały plemiona na Wyspach Brytyjskich. Otóż bez wątpienia centrum i południe dzisiejszej Anglii kontrolowały plemiona z tzw: "grupy belgijskiej" czyli wywodzące się z terenów kontynentalnej Belgii. Byli to: Atrebaci - zasiedlający ziemie na południe od Tamizy, których głównym grodem było Atrebatum (Silchester), Belgowie zasiedlający Venta Belgarum (Winchester) i kontrolujący wyspę Wight, oraz najpotężniejsi Katuwellauni ze swą główną siedzibą w grodzie, zwanym potem przez Rzymian - Londinium (Londyn). To była najsilniejsza grupa trzech belgijskich plemion kontrolujących południową Anglię. Oprócz nich, były również plemiona galijskich Trynowantów z Camulodunum (Colchester), Kantów z Durovernum (Canterbury), dalej na północny-zachód miały swe siedziby plemiona Dobunów z Corinium (Cirencester), Silurów z Bravonium (Leintwardine), Kornowów z Viroconium (Wroxeter), na wschodzie zaś Icenów z Icenarum (St. Edmund), Koritan z Lindum (Lincoln), a na północy Paryzjów z Eburacum (York) i Brigantów z Namucium (Manchester) oraz Carwenków z Luguvalium (Carlisle). Celtyckie plemiona opanowały również Kaledonię (czyli Szkocję) i zasiedlały ją: Wotadinowie z Veluniate (Carriden), Selgowie, Dumnoni, Wenikonesowie, Dekantowie i jeszcze kilka innych celtyckich ludów.
 
 

 
Ok. 400 r. p.n.e. rozpoczął się okres wielkich migracji ludów celtyckich na południe, który to zakończył się spektakularnym zdobyciem Rzymu (390 r. p.n.e.) pod wodzą celtyckiego wodza z plemienia Senonów - Brennusa (gdy Cezar podbijał Galię ponad trzy wieki później, mówiono otwarcie że jest to zemsta za tamto zniszczenie Rzymu), zdobyciem etruskiej Pyrgi w 383 r. p.n.e., spustoszeniem Macedonii w 280 r. p.n.e. przez celtyckie plemiona pod wodzą Bolgiosa, najazdem na Grecję i spaleniem świętych Delf w 279 r. p.n.e., pod wodzą Brennusa (oczywiście innego niż ten, który sto lat wcześniej zdobył Rzym) i Achichoriusa (zrabowane stamtąd greckie kosztowności przeniesiono nastepnie do grodu w Tolosie (Tuluzie) stolicy plemienia Wolków Tektosagów, skąd w 106 r. p.n.e. zrabował je rzymski namiestnik Galii Narbońskiej - Kwintus Serwiliusz Cepion). Według legendy, po zrabowaniu zgromadzonych kosztowności ze świątyni Apollina w Delfach, sam bóg miał poprzysiąść zemstę najeźdźcom (oczywistym jest, że taki atak na największą bodajże świętość Greków, musiał spotkać się z jakimś wytłumaczeniem, gdyż w przeciwnym razie ludzie mogliby pomyśleć że bóg nie zapobiegł takiemu świętokradztwu, więc być może wcale go nie ma, a kapłani wyłudzają jedynie od ludzi pieniądze za swe usługi). Miała więc rozpętać się ogromna ulewa i pioruny zaczęły padać naokoło. Gdy obładowani łupami Celtowie wycofywali się na północ, Etolowie i Fokijczycy zaatakowali ich znienacka i sporą część zabili (zginął, przygnieciony głazem spadającym z obsadzonego przez Greków wąwozu, sam wódz Celtów - Brennus), nie udało się jednak Grekom odzyskać większości zrabowanych łupów, z którymi Galowie uciekli. Mimo to, na pamiątkę przegnania Celtów, co cztery lata (począwszy od 279 r. p.n.e.) organizowano w Delfach święto zwane Soteria (Zwycięstwo). Najtrwalszym zaś i najpoważniejszym efektem tych zbrojnych migracji, było osiedlenie się Celtów w Azji Mniejszej, do której to przedostali się przez Bosfor i Hellespont pod wodzą Leonoriosa i Lutoriosa. Trzy plemiona: Tolistobogów, Tektosagów i Trokmów w ciągu zaledwie trzech lat, od czasu przepłynięcia na swych tratwach Hellespontu (278 r. p.n.e.) a potem Bosforu (278/277 r. p.n.e.), zamienili północno-zachodnie ziemie Azji Mniejszej w prawdziwy "gorący kocioł". Gdy na przykład zdobyli Kyzikos (największe miasto północno-zachodniej Azji Mniejszej) po kilkumiesięcznym oblężeniu (276-275 r. p.n.e), wymordowali tam wszystkich kapłanów, zaś kapłanki Wielkiej Bogini zhańbili i zabrali ze sobą w niewolę. W Thyatirii natomiast wszystkich kapłanów spalili żywcem, a kapłanki powiesili na okolicznych drzewach (oczywiście nie wspominając o ludności tychże miast, która głównie była mordowana, lub też brana w niewolę). Płonęły również miasta Eolii i Ionii, aż wreszcie celtycki pochód zatrzymał w tzw.: "Bitwie Słoni" nad Hermusem w 275 r. p.n.e. - Antioch I z dynastii Seleucydów (który otrzymał następnie przydomek "Soter" czyli "Zwycięski").
 
Niestety, owe zwycięstwo nie zniszczyło celtyckich plemion, a jedynie zatrzymało ich ekspansję. Osiedlili się oni teraz na ziemi (na pograniczu z imperium Antiocha), jaką ofiarował im król Bitynii - Nikomedes I, a która to następnie otrzymała nazwę Galacja i przez następne cztery dekady stanowili postrach okolicznych mieszkańców oraz utrapienie władców rządzących tymi ziemiami, którzy woleli im zapłacić haracz i mieć spokój, niż nieustannie zmagać się z kolejnymi falami najazdów. Ostatecznie w 233 r. p.n.e. król Pergamonu - Attalos I w bitwie nad rzeką Kaikos ostatecznie rozgromił Celtów (co potem uwieczniono pomnikiem o nazwie "Umierający Gal"). Attalos pozwolił im dalej mieszkać w Galacji, jednak pod warunkiem że staną się oni teraz jego "sługami" i będą służyć w jego armii. Celtowie z radością przyjęli te warunki i stali się teraz armią najemników, a ponieważ inni władcy również pragnęli skorzystać z ich usług, przeto wynajmowali się tam, gdzie najlepiej im zapłacono. Byli dobrymi wojownikami, ale niestety również dość nieprzewidywalnymi, jako że nikogo i niczego tak bardzo się nie obawiali, jak tego że... niebo może spaść im na głowy i jeśli druidzi odradzali walkę, to było takiej siły aby Caltowie chwycili wówczas za broń (gdy zaś pewnego razu nastapiło zaćmienie Księżyca, Celtowie, którzy mieli dnia następnego walczyć w armii króla który ich wynajął, całkowicie stracili głowę i omal nie popadli w obłęd, krzycząc w niebogłosy że oto bogowie zrzucają im niebo na głowy. Nie było już z nich wówczas żadnego pożytku i trzeba było odesłać ich z powrotem wraz z rodzinami, gdyż obawiano się aby nie przeszli na stronę wroga).
 
 
W kolejnej cześci zajmę się omówieniem celtyckiej kultury i religii, oraz wyjaśnię dlaczego najbardziej na świecie Celtowie obawiali się tego, aby niebo nie spadło im na głowy
 
 
 
 
 
 
 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz