Łączna liczba wyświetleń

środa, 13 września 2017

DAJOSZ WARSZAWU - CZYLI WILNO POD SOWIECKĄ OKUPACJĄ - OD REWOLUCYJNEJ EUFORII DO PANICZNEJ UCIECZKI - Cz. II

PANIKA WYBUCHŁA 21-SIERPNIA,

NA WIADOMOŚĆ O TOTALNEJ KLĘSCE

ARMII CZERWONEJ POD WARSZAWĄ...

CO TAM SIĘ WTEDY DZIAŁO W WILNIE,

TO PO PROSTU NIE DO WIARY!


"POSTAWIŁEM TEŻ SOBIE, NIEZALEŻNIE OD NIKOGO, JUŻ W ROKU 1918, WYRAŹNY CEL DLA WOJNY Z SOWIETAMI. ZDECYDOWAŁEM MIANOWICIE NATĘŻYĆ SIŁY, ABY MOŻLIWIE DALEKO OD MIEJSC, GDZIE SIĘ NOWE ŻYCIE WYKLUWAŁO I WYKUWAŁO, OBALIĆ WSZELKIE PRÓBY I ZAKUSY NARZUCENIA RAZ JESZCZE ŻYCIA OBCEGO, ŻYCIA NIEURZĄDZONEGO PRZEZ NAS SAMYCH"

 MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI




REWOLUCJA CZYLI... 
"TAKA SOBIE PINDA..."


8 grudnia 1918 r. w Dyneburgu bolszewicy proklamowali powstanie Sowieckiej Republiki Litewskiej, tego dnia zajęli również Mińsk (z którego wycofały się wojska niemieckie). 16 grudnia tego roku, na I zjeździe połączonej Socjal Demokracji Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL) oraz Polskiej Partii Socjalistycznej - Lewicy, powstała Komunistyczna Partia Robotnicza Polski, która miała stanowić przyszły rząd w opanowanej przez bolszewików Polsce. 1 stycznia 1919 r. (po kilku utarczkach dnia poprzedniego z Samoobroną Ziemi Wileńskiej i Polską Organizacją Wojskową w Wilnie - m.in.: potyczka pod Ostrą Bramą i opanowanie przez Polaków ratusza miejskiego przy ulicy Wielkiej), Niemcy wycofywali się z Wilna stopniowo (od godzin popołudniowych 1 stycznia, przez kilka kolejnych dni, wciąż utrzymując kontrolę nad dworcem kolejowym i Wielką Pohulanką). Wojskowym dowódcą Wilna został teraz gen. Adam Mokrzecki, który starał się zabezpieczyć miasto przed spodziewanym atakiem lokalnych komunistów i próbą jego opanowania. 

Do walk z komunistami wileńskimi doszło już w godzinach popołudniowych i wieczornych 1 stycznia 1919 r. Umocnili się oni w kilku punktach Wilna, a szczególnie przy ulicy Wroniej, gdzie był ich główny punkt dowodzenia. Walki o ulicę Wronią trwały od godzin wieczornych 1 stycznia do godz. 14:00 dnia następnego i w ich wyniku  5 komunistów popełniło samobójstwo, nie chcąc się poddać, a 76 wzięto do niewoli (nie licząc trzech, którzy zginęli podczas walki), przy czym zdobyto ponad 1000 karabinów i 600 granatów. Straty po polskiej stronie wynosiły - 1 zabity i 4 rannych. Inne punkty oporu bolszewików utrzymywały się aż do 3 stycznia (np. dworzec kolejowy, który Niemcy wbrew umowie z Polakami, przekazali bojówkom komunistycznym)  i choć rebelia komunistyczna w samym mieście została dość łatwo stłumiona, to jednak do miasta zbliżały się regularne oddziały Armii Czerwonej i należało przygotować się na walkę z o wiele silniejszym przeciwnikiem. Już 3 stycznia rano doszło do pierwszego starcia z Sowietami pod Nową Wilejką, gdzie ułani wileńscy i wileńska piechota, zmuszeni zostali do odwrotu do miasta. W południe tego dnia walki rozgorzały o samo miasto (nie tylko z Sowietami, bowiem po ich stronie wystąpili przebywający jeszcze w mieście Niemcy) i do godzin wieczornych polska samoobrona utrzymała się jedynie w centrum miasta. Zresztą Sowieci też byli zaskoczeni skalą polskiego oporu (ponosząc duże straty) i spodziewali się łatwego zwycięstwa. Pomimo że zaczęło już brakować amunicji, 5 stycznia rano podjęto atak na sowieckie pozycje na rogatkach miasta, jednak przewaga Rosjan była tak duża, że oddziały te zostały zmuszone do odwrotu a ponieważ sytuacja stawała się katastrofalna o godz. 19:00 5 stycznia 1919 r. wileńskie POW i Samoobrona Ziemi Wileńskiej musiały skapitulować. Miasto zostało opanowane przez Sowietów i zaczęła się pierwsza sowiecka okupacja Wilna.




Wszędzie rozwieszono plakaty o rewolucji, wieści o tym docierały do podwileńskich dworów, gdzie albo szykowano się do ucieczki, albo czekano na rozwój wydarzeń, do końca nie wiedząc co dalej robić (wielu nie chciało też pozostawić swych domów na rozkradzenie). Zachowała się rozmowa, jaką przeprowadziła pewna kobieta (żona ogrodnika), pytając się jednego z siedzących na koniu bolszewików o to czym w zasadzie jest ta "rewolucja"? On odpowiedział tymi słowy: "Taka sobie pinda, jeszcze ładniejsza od ciebie", na co ona oburzona stwierdziła: "Ty cham jesteś", a on odburknąwszy coś pod nosem, pojechał dalej. Pierwsza okupacja Wilna (pomimo kilkudziesięciu morderstw, powszechnego sowieckiego szabru i topornej propagandy oraz próby werbunku Polaków do "polskich" formacji Armii Czerwonej, które trzeba było w końcu uzupełnić z prawie samych Rosjan, bo tylu było chętnych do wstępowania w szeregi Krasnej Armii wśród ludności polskiej), przebiegła w miarę spokojnie. O tym jak mniej więcej przebiegała ta pierwsza okupacja, nieco światła rzuciła delegacja chłopów ze wsi Słobódka , która zjawiła się w majątku Światyń, gdzie kwaterował jeden z polskich pułków ułańskich (już po wyzwoleniu Wilna przez pułki Beliny-Prażmowskiego - 12 kwietnia 1919 r. i wydaniu odezwy Naczelnika Państwa - Józefa Piłsudskiego do "mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego" z 24 kwietnia). Lokalni chłopi chcieli wiedzieć po prostu: "Jak teraz będzie?" po wygnaniu bolszewików.

"Dobrze będzie" - odpowiedział porucznik Kluczkowski, wysłany przez pułkownika na rozmowy z chłopami. Na co oni: "My to wiemy, że dobrze, ale ot, przykładem. Pozwoli wasza miłość opowiedzieć, było u nas tak: w naszej okolicy wielki majątek pana (...) Jak przyszli bolszewiki, no to ludzie ma się rozumieć poszli, rozgrabili majątek doszczętnie, każdy ciągnął do siebie co chwytał, i przedtem zabili pańską cioteczkę starą, co pozostała. A teraz przyszła wasza władza i przyjechał urzędnik taki ważny (...) z plutonem ułanów (...) Ludzie naturalnie, przestraszyli się, co teraz będzie. Zebrali co u kogo było nagrabionego, i poszli kłaniać się w pas, oddawać. A urzędnik (...) krzyczy "Wydać mnie zaraz tu, mówi, prowodyrów". Jak jemu wydasz. "Wszyscy, mówimy, wasza wielmożność, grabili, a kto zabił nie wiadomo. I wszyscy my winni. Przebaczenia pokornie prosim. To oficer tych ułanów mówi: "Ja wam przebaczę, ale nahajką!" No i pokropił ludzi, że i babom nawet dostało się. Naturalnie, nie bez przyczyny, zaprzeczyć nie można", na co porucznik Kluczkowski: "A za bolszewików lepiej wam było, co?". "Przy bolszewikach, nie powiem, żeby lepiej. Jak naskoczyli, to życia nie było. Ni to krowy, konia, przestali my być panami (...) Jakby to powiedzieć nassali się oni naszej krwi dość (...) Ale (...) naukę taką zaczęli głosić na mitingach. Mnie, po prawdzie, to nudno jej słuchać. Ale ot, innym podoba się, choć też nie wiadomo czy rozumieją. Słowa takie nowe (...) Ale, co my chcieliśmy (...) No to, nie będziemy waszą wielmożność dłużej trudzić (...) Zostawać się z Bogiem, wasza miłość". delegacja chłopów ze wsi Słobódka w końcu niczego dokładnie nie wyjaśniwszy, wróciła do siebie, a porucznik Kluczkowski powrócił na salę, gdzie akurat oficerowie spożywali obiad. Zapytano się go: "Czego oni tam chcieli?", "A czort ich wie, panie pułkowniku, nic a nic nie zrozumiałem". I taka mniej więcej była ta pierwsza okupacja sowiecka polskiego Wilna. 





CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz