Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 września 2017

NIEMCY WOBEC WOJNY POLSKO-BOLSZEWICKIEJ 1920 r. - Cz. II

REAKCJE I DZIAŁANIA 

PAŃSTWA NIEMIECKIEGO

I NIEMIECKICH OBYWATELI

NA WIEŚCI DOCHODZĄCE

Z FRONTU POLSKO-BOLSZEWICKIEGO






 "PRZECIEŻ MOŻE BYĆ TAK, ŻE BÓG PRZEWIDUJE DLA NIEMIEC JESZCZE JEDEN OKRES ROZBICIA"

OTTO von BISMARCK
ROZMOWY O PRZYSZŁOŚCI NIEMIEC PODCZAS SPACERÓW PO LESIE, CZĘŚCIOWO ZEBRANE W PAMIĘTNIKACH: "ERINNERUNG UND GEDANKE" ("PAMIĘĆ I MYŚL")
(1892 r.)




Po dymisji stary kanclerz ostatnie lat swego życia spędzał w swych majątkach w Friedrichsruh i w Warcinie. Ostatnie lata spędzał na bezczynności (która doprowadzała go do szału), spacerach po lesie i przemyśleniach nad przyszłością Rzeszy Niemieckiej. Odwiedzały go tam liczne delegacje, które widziały w nim "germańskiego" wojownika" - obrońcę Niemiec. Nie obyło się też bez chwil dla niego dość przykrych, gdy był publicznie upokarzany przez nową niemiecką administrację cesarza Wilhelma II, który nakazał aby wszystkie wypowiedzi Bismarcka (szczególnie te dla prasy) traktować jako prywatne opinie, nie mające przełożenia na politykę Niemiec. Cesarz zabronił też kolejnemu kanclerzowi Rzeszy Leonardowi von Caprivi, wziąć udziału w ślubie syna Bismarcka, który odbywał się w Wiedniu, jak również Wilhelm II wystosował dość ostry w tonie list do cesarza Franciszka Józefa, który początkowo zamierzał przyjąć Bismarcka na prywatnej audiencji. Nawet gdy doszło już do formalnego pojednania młodego cesarza ze starym kanclerzem i prywatnych wizyt Wilhelma II we Friedrichsruh, (1894 r.) w niczym nie zmieniło to stosunków obu panów. Jeśli rozmawiali, to głównie publicznie i tylko o sprawach drugorzędnych, gdy zaś tylko Bismarck starał się zagadnąć cesarza na tematy polityczne, ten... natychmiast przestawał go słuchać. To było tak niezwykle widoczne i upokarzające, że nawet najbliższe otoczenie cesarza uważało to za duży nietakt wobec człowieka który stworzył niemiecką Rzeszę - gen. Helmuth von Moltke, będący świadkiem jednej z takich rozmów nie mógł powstrzymać się przed stwierdzeniem do Alfreda Tirpitza (twórcy niemieckiej marynarki wojennej): "To jest okropne", na widok ostentacyjnie odwracającego się od Bismarcka cesarza Wilhelma II (po śmierci zaś Bismarcka w lipcu 1898 r. cesarz otwarcie wyrazi swą ulgę z tego powodu).

Tymczasem po dymisji starego kanclerza, kraj obrał "Nowy Kurs", którego celem była mocarstwowość za wszelką cenę. Bismarck wielokrotnie wcześniej przestrzegał Niemców przed popadaniem w zbytnią pewność siebie, uleganiem bucie i arogancji, nikt jednak z otoczenia cesarza i rządu już go nie słuchał. Nowy, młody cesarz bardzo często pojawia się w mundurze i gloryfikuje armię, mówiąc: "Ja i moja armia należymy do siebie, jesteśmy dla siebie zrodzeni i na zawsze chcemy trwać razem!". Rozbudowa armii i floty stanowi jego największe życzenie (potężną flotę jednak zaczęto budować dopiero od 1897 r. co admirał Tirpitz uznał za "straconą dekadę" i za jedną z przyczyn niemieckiej klęski w 1918 r.). Rozpoczynał się okres chwiejnej polityki Niemiec (tzw.: "kurs zygzakiem"), która polegała na pewnym balansowaniu między światowymi mocarstwami, w celu zdobycia dla Niemiec jak najszerszego "miejsca pod słońcem". Wilhelm II podziwiał Anglię, często powtarzał: "W moich żyłach płynie dobra, uparta angielska krew" (matką Wilhelma II była księżniczka Wiktoria Koburg, córka królowej Wielkiej Brytanii - Wiktorii), a jednocześnie powtarzał: "Ceterum censeo Britanniam esse delendam" ("A poza tym uważam, że Brytanię należy zniszczyć"), innym znów razem oficjalnie podkreślał swój podziw dla Anglii. Cała więc jego postawa wobec ojczyzny matki, nacechowana była sprzecznością od miłości do nienawiści i z powrotem. Taka właśnie polityka, doprowadziła do niewykorzystania konfliktu brytyjsko-francuskiego, jaki wybuchł w 1898 r. o Faszodę (gdzie brytyjski generał-major Horatio Kitchener - o którym pisałem już kiedyś w związku z jego analnymi upodobaniami do defloracji pokojówek - i po prostu kazał się stamtąd wynosić francuskiemu kapitanowi Jean-Baptiste Marchandowi, który pierwszy zajął Faszodę dla Francji. Konflikt udało się zażegnać metodami pokojowymi, ale Niemcy nic na nim nie zyskali).

W 1891 r. założony został Związek Wszechniemiecki, który pod kierownictwem Friedricha von Holsteina, zaczął realizować politykę cesarską "Nowego Kursu", przyjmując za maksymę: "Polityka światowa jako zadanie, mocarstwowość jako cel, flota jako narzędzie". Wzrasta przekonanie że bez prowadzenia przez Niemcy polityki imperialnej, nie będzie możliwe trwałe zabezpieczenie ludności w najważniejsze potrzeby współczesnego świata, oraz ugruntowanie bezpieczeństwa i pozycji Rzeszy. Wówczas to przewagę zdobywają wielkie koncerny: Krupp, Stumm, Siemens, IG-Farben, AEG, Stinnes i inne. Powstaje linia oceaniczna Hamburg-Ameryka, jednocześnie nowi kanclerze wzmacniają dotychczasową politykę socjalną Bismarcka (ubezpieczenie od chorób - 1883 r. od wypadków przy pracy - 1884 r. od starości i inwalidztwa - 1889 r.), poprzez wprowadzenie ustaw o ochronie robotników (1891 r.). Jednocześnie dają się zauważyć słabości imperialnej polityki nowych Niemiec. Przede wszystkim zbytnia zależność finansowa od innych krajów (w Anglii), biurokratyzacja państwa oraz nierównowaga polityczno-ustrojowa (kurialny system wyborczy w Prusach i liberalny w wyborach ogólnoniemieckich). Następuje jednak zdecydowany kurs na militaryzację państwa (w 1893 r. armia zostaje znacząco wzmocniona, mimo sprzeciwu SPD i partii Centrum w Reichstagu). Sprzeciw socjalistów, powoduje rozpoczęcie polityki represji wobec tego środowiska (tzw.: ustawy antyanarchistyczne z 1894 r.).




W polityce światowej następuje zaś pewne przebiegunowanie, w 1890 r. cesarz nie godzi się na przedłużenie Traktatu Reasekuracyjnego z 1887 r. z Rosją, co prowadzi do wykorzystania sytuacji przez Francję i zawarcia francusko-rosyjskich układów 1892 i 1893, które w 1894 r. (po przyjęciu przez francuski parlament), tworzą polityczno-wojskowy sojusz Francji i Rosji, skierowany przede wszystkim przeciw Niemcom (najgorszy sen Bismarcka spełnia się, odtąd Niemcy będą musieli brać pod uwagę konieczność wojny na dwa fronty). Ale i tutaj występuje pewna niekonsekwencja, bowiem w 1891 r. Niemcy obniżają cła, na towary wwożone z Rosji (mimo sprzeciwu rodzimych agrariuszy), a w 1895 r. podejmują wspólną politykę wobec Japonii. W 1897 r. admirał Alfred von Tirpitz zyskuje aprobatę Reichstagu na swój program rozbudowy floty wojennej, która ma rozpocząć proces "wyrywania" Anglikom światowych rynków zbytu. Odtąd rozpoczyna się okres realnej polityki mocarstwowej Niemiec, która wiedzie ten kraj już bezpośrednio w kierunku wojny światowej. W 1898 r. powstaje Niemiecki Związek Flotowy (również z inspiracji Tirpitza), oraz rozbudowana zostaje sieć floty handlowej i tzw.: luksusowej (czyli pasażerskiej). W tymże czasie Niemcy zdobywają kolejna kolonię, tym razem w Chinach jest to port Kiau-Czou, a cesarz udaje się do Turcji i na Bliski Wschód, gdzie w Damaszku wygłasza mowę, wymierzoną (pośrednio) w Wielką Brytanię. Po tej wizycie Bank Niemiec zdobywa koncesje na budowę kolei przez Konstantynopol do Bagdadu (tzw.: kolej bagdadzka zostaje ukończona w 1903 r. co znacznie wzmacnia niemieckie wpływy w Osmańskiej Turcji).

Rok 1898 to również czas pozyskania Wielkiej Brytanii do planów dołączenia do Trójprzymierza. Bernard von Bulow twierdzi że przyciągnięcie Anglii jest niezbędne dla bezpieczeństwa Rzeszy i uzyskania lepszej pozycji wyjściowej w przyszłej wojnie z Rosją i Francją (brytyjski wieloryb ma zatopić francuskiego koguta i rosyjskiego niedźwiedzia). Poszczególne kontakty i rozmowy w tej sprawie trwają przez trzy następne lata i nie przynoszą spodziewanego skutku, gdyż Brytyjczyków niepokoi wzrastająca pozycja Niemiec w świecie oraz rozbudowa niemieckiej floty. Tym bardziej że w 1899 r. Niemcy zdobywają kolejne kolonie (odkupują od Hiszpanii) - Wyspy Karoliny, Mariany i Palau na Pacyfiku, z Amerykanami dzielą wyspę Samoa. W latach 1900-1901 biorą też udział w stłumieniu (wraz z innymi mocarstwami - Wielką Brytanią, Francją, USA, Rosją, Japonią, Włochami i Austro-Węgrami) powstania bokserów w Chinach (antyzachodni ruch: "Sprawiedliwe i zgodne pięści", dążący do wypędzenia z China zachodniego kapitału). Cesarz Wilhelm, żegnając niemieckich żołnierzy, którzy mieli wziąć udział w tłumieniu tego niepodległościowego zrywu Chińczyków, przeciwko krępującym ich zasadom narzuconym przez międzynarodowy kapitał - wypowiedział sławetną mowę, która przeszła do historii jako tzw.: "mowa huńska", stwierdził on bowiem m.in.: "Nie zaznam spokoju do chwili, w której sztandary niemieckie w towarzystwie chorągwi innych narodów cywilizowanych nie zawisną nad murami Pekinu, aby podyktować pokój narodowi chińskiemu". Co ciekawe, te słowa oklaskuje prasa... całej Europy, w tym również francuska i angielska (choć co się tyczy Anglików to są oni w owym czasie trochę poniewierani w Europie, ma to bowiem wpływ na prowadzoną przez nich afrykańską wojnę z Burami, białymi kolonistami - pochodzącymi głównie z Niderlandów - którzy opierają się brytyjskiej polityce imperialnej aneksji państw afrykańskich, co spotyka się z ogólnoeuropejskim potępieniem. Turystów angielskich wygwizdywano, szturchano a nawet bito, podczas ich podróży po Europie. Co ciekawe Afrykanerzy nie chcieli żadnej pomocy od plemion murzyńskich, gdy bowiem król Lekuku zaoferował im pomoc, podziękowali mu i poradzili aby ze swoimi czarnoskórymi wojownikami pozostał w domu).  

Jako ciekawostkę mogę dodać że w owym 1900 r. powstał zabawny spór miedzy cesarzem Wilhelmem II a papieżem Leonem XIII, na temat tego, czy ów rok jest ostatnim rokiem XIX wieku, czy też pierwszym rokiem wieku XX. Spór ów był powodem żartów w europejskiej prasie i większość przyznała rację papieżowi, który zgodnie z tradycją, opowiadał się za ostatnim rokiem XIX wieku). Ostatni rok XIX wieku, pomimo wielu wzajemnych konfliktów pozostał rokiem pokoju w Europie,         







 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz