Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 2 października 2017

GWAŁT - CZY NIEODZOWNY ELEMENT KOBIECEGO LOSU? - Cz. II

NAJDZIWNIEJSZE I (NIEKIEDY)

NAJBRUTALNIEJSZE PRZYPADKI

GWAŁTÓW W HISTORII



ok. 33 r.

GWAŁT  I AFERA TYRRANUSA 

 


 
Cóż to był za skandal! Zgwałcono przecież dostojne damy Rzymu, żony i matki wpływowych polityków, wodzów, senatorów, nobilów. Taka zniewaga wymagała wyjątkowo wymyślnej kary na gwałcicielu, szczególnie że w wyniku owych gwałtów na świat przyszło wiele nieślubnych dzieci. Należy jednak tutaj od razu wyjaśnić, że gwałty te w dużej mierze były czynione za pozwoleniem gwałconych kobiet, choć... one same nie były świadome kim tak naprawdę jest ich gwałciciel. Ale po kolei. Wydarzenia te, miały miejsce zapewne już po upadku wszechwładnego prefekta pretorium - Lucjusza Eliusza Sejana, najbliższego przyjaciela i powiernika starego cesarza Tyberiusza (który jednocześnie zamyślał jakby tu zająć miejsce Tyberiusza po jego śmierci), bowiem nie ma o nim, ani o ludziach z jego otoczenia najmniejszej wzmianki. Prawdopodobnie więc wydarzenia związane z gwałtem na dostojnych damach Rzymu, miały miejsce ok. 32 lub 33 r. naszej ery. Ale gwoli informacji, cofnijmy się te kilka lat wcześniej, aby lepiej przybliżyć wizerunek tego okresu. Rzym czasów Tyberiusza (14-37 r.), był miastem, które niewiele się zmieniło od czterdziestoletnich rządów Oktawiana Augusta (27 r. p.n.e.-14 r.), w mieście nie zbudowano żadnej nowej świątyni ani żadnego nowego akweduktu. Jedyną nowością budowlaną miasta, były nowe koszary gwardii pretoriańskiej (Castra Preatoria), wzniesione też raczej poza miastem (na wschodnich peryferiach) w 23 r. przez Eliusza Sejana, który zebrał poszczególne kohorty (stacjonujące dotąd w różnych miejscach Rzymu) w jeden garnizon, otoczony murami obozowymi. 

Sejan dbał o dowodzoną przez siebie formację, która od tego czasu stawała się formacją elitarną, liczącą łącznie 4 500 żołnierzy (z czego w samym Rzymie stacjonowało tylko 1 500, a reszta w miastach Italii w pobliżu stolicy). Pretorianie otrzymywali też dwa razy taki żołd co żołnierze legionowi (za Nerona będzie to już trzy i pół razy więcej), poza tym otrzymywali liczne nagrody, szczególnie podczas objęcia władzy przez każdego nowego cesarza (niekiedy przekraczające wartość pięcioletniego żołdu), z czasem przyzwyczaili się do nagród i zaszczytów tak bardzo, że jeśli dany cesarz im ich nie przyznał (tak jak Galba w 68 r.) marnie kończył, najczęściej zamordowany. Służba w kohortach pretoriańskich należała do najbardziej prestiżowej, gdyż nie wiązała się z żadnymi niebezpieczeństwami (pretorianie nie walczyli zbrojnie, tak jak formacje graniczne, co często budziło zazdrość wśród tych drugich, którzy realnie narażali swoje życie w walkach z granicznymi ludami, a mimo to nikt ich tak nie cenił i tak nie wynagradzał), jedynie co, to brali oni udział w paradach, defiladach i w osobistej straży wokół cesarza, to wszystko co było związane z ich służbą (czasami jednak zdarzało się że byli zmuszani do walki, jak choćby w 69 czy 193 r. podczas wojen domowych o władzę w Imperium, ale już same przygotowania do fortyfikowania miasta, budziły wśród Rzymian raczej pobłażliwy uśmiech, gdyż większość konstrukcji sama się rozlatywała - ci żołnierze już na przełomie II i III wieku, nie byli zupełnie przyzwyczajeni do ciężkiej pracy fizycznej, takiej jak budowanie fortyfikacji, okopów i umocnień, przez to jedyne do czego się nadawali, to były tylko żołnierskie parady).




Sejan mniej już dbał o kohorty miejskie (podległe senatowi, liczące ok. 4 000 żołnierzy, a dowodzone przez prefekta Rzymu), oraz o korty policyjne (straż miejską, pełniącą również rolę straży pożarnej) w liczbie 1 000 żołnierzy, rozdzielonych po wszystkich czternastu dzielnicach miasta. Do ich zadań należało zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom poprzez nocne i dzienne patrole. Jedni i drudzy wciąż stacjonowali w wyznaczonych kwaterach w samym Rzymie. Tyberiusz jednak częściowo odciążył strażaków od patrolowania brzegów Tybru w mieście, poprzez powołanie do życia nowej jednostki administracyjnej, zwanej Curatores Alvei Tiberis (czyli Zarząd Konserwacji Tybru). W 19 r. cesarz Tyberiusz wprowadził także zapomogi dla tych, których nie obejmowało bezpłatne rozdawnictwo zboża (czyli głównie tzw.: klasy średniej, która w Rzymie również istniała). Należy jednak przyznać, że cesarz osobiście interesował się (nawet wówczas gdy przebywał w Neapolu 26-27 r. czy potem na Capri 27-37 r.), sprawami bezpieczeństwa mieszkańców miasta, co powodowało że okres panowania tego władcy, należy uznać za jeden z najbezpieczniejszych okresów dla mieszkańców w historii Imperium (rozboje dzienne zostały prawie całkowicie wyeliminowane, a nocne znacząco zmniejszone w porównaniu do czasów rządów Augusta - za sprawą specjalnych brygad nocnych). Doszło jednak podczas jego panowania do dwóch poważnych prześladowań, które miały miejsce podczas jednego 19 r. Pierwsze prześladowania dotyczyły Żydów, wypędził ich wszystkich z miasta, a 4 000 żydowskich wyzwoleńców, którzy nie posiadali obywatelstwa rzymskiego, wcielił do karnych kompanii i wysłał na Sardynię. Tam też trafili wyznawcy bogini Izydy, którzy byli drugim, prześladowanym w tymże roku ruchem religijnym, cała zaś sprawa zaczęła się od gwałtu jednego z wyznawców Izydy na szlachetnie urodzonej Rzymiance - Paulinie (o czym pisałem w poprzednim poście z tej serii).

W 27 r. doszło do sławnej w całej Italii katastrofy w Fidenie - miasteczku położonym na północny wschód od Rzymu. Pewien przedsiębiorca teatralny postanowił bowiem urządzić munera (czyli walki gladiatorów), aby uczcić rodzinne wydarzenie. Ale ponieważ koszty wystawienia gladiatorów w samym Rzymie były większe, postanowił całą imprezę przenieść do nieodległych Fiden. Niestety, postawione na nierównym terenie, nieopodal rynku miejskiego drewniane trybuny, po prostu... zawaliły się ze względu na zbyt dużą liczbę osób, pragnących uczestniczyć w widowisku. Wszystko stało się w ułamku chwili (jak informuje Tacyt, który porównuje to wydarzenie do "przegranej bitwy podczas wielkiej wojny"). Nagle podtrzymujące trybuny, drewniane belki zawaliły się, grzebiąc ze sobą 50 000 ludzi (nie wszyscy zginęli, ale bardzo wielu było rannych). Radosny dzień, jakim miało być święto rzymskiego przedsiębiorcy, zamienił się w katastrofę i pogrzeb tysięcy ludzi. Bardzo szybko sprawą zainteresował się sam cesarz Tyberiusz - Atyliusza, budowniczego owych trybun w Fidenie, skazano na wygnanie (i tak dobrze że nie na śmierć, choć nie udowodniono mu, że oszukiwał na materiałach - a chodziło o zbyt małą liczbę wzmocnień trybun). Natychmiast też wprowadzono nowe prawo, związane z organizacją walk gladiatorskich na placach i rynkach miejskich, odtąd bowiem architekt, który dobudował zbyt rozległe trybuny i nie wzmocnił je odpowiednią ilością podpór, musiał udowodnić że dysponuje wystarczającą sumą, mogąca pokryć ewentualne koszty katastrofy (liczyła ona 400 tys. sestercji i odpowiadała dzisiejszym ok. 200 tys. dolarów). Po tej katastrofie zwiększyła się też liczba igrzysk munera, odbywających się w cerkach lub amfiteatrach miejskich, choć prowizoryczne trybuny w mniejszych miasteczkach, wciąż jeszcze budowano.



W 33 r. rozpoczął się kryzys finansowy, związany z senackim nakazem, skierowanym głównie do i ekwitów (choć również i do nobilitas - czyli rzymskiej arystokracji), aby zainwestowali oni swoje pieniądze w rozwój italskiego rolnictwa (szczególnie chodziło tutaj o ponowne odrodzenie produkcji italskiego zboża, zatraconej zupełnie od prawie 150 lat, gdy przez lata Rzym wolał sprowadzać zboże z Egiptu lub Afryki, które to było znacznie lepszej jakości od italskiego). Szybko jednak okazało się że plony tego i następnego roku były dość marne, natomiast wyłożone pieniądze często większe od spodziewanych korzyści. Spowodowało to upadek kilku fortun ekwickich i poważne zadłużenie się wielu rzymskich rodzin z klasy średniej. Kryzys spotęgowany nieurodzajem, doprowadził do prawdziwej paniki roku 33, który to jeszcze w połączeniu z aferą gwałtów na szlachetnie urodzonych Rzymiankach (i narodzin nieślubnych dzieci), stanowił prawdziwą społeczno-obywatelską apokalipsę rzymskich elit. Cesarz Tyberiusz, aby nie doszło do poważnych rozruchów miejskich, musiał z własnych pieniędzy powołać do życia fundusz pożyczkowy, który powalał Rzymianom spłacić często lichwiarskie kredyty, to uspokoiło emocje. 

Ale nim przejdę do prezentowania samego przebiegu owych gwałtów, jeszcze kilka słów na temat samego prefekta pretorium - Lucjusza Eliusza Sejana. Dążył on bowiem do zajęcia miejsca cesarza Tyberiusza, choć (należy przyznać) czynił to bardzo rozważnie. W 14 r. został początkowo jednym z dwóch prefektów kohort pretoriańskich (wraz ze swym ojcem - Lucjuszem Eliuszem Strabonem, który zrezygnował rok później i tak Sejan został jedynym i niepodzielnym dowódcą cesarskich kohort). Zyskał również ogromny wpływ na Tyberiusza, który będąc człowiekiem wręcz chorobliwie podejrzliwym i nieufającym ludziom, jedynie Sejana darzył szczerą przyjaźnią i jemu powierzał swe plany oraz sekrety. Nie podobało się to synowi i następcy Tyberiusza - Druzusowi Młodszemu (Tyberiusz Klaudiusz Druzus Kastor), który wszedł z Sejanem w bardzo ostry konflikt (raz nawet wymierzył mu publicznie cios w twarz, co było dużym upokorzeniem dla dowódcy gwardii cesarskiej), starał się też przekonać ojca, aby pozbawił Sejana władzy i wygnał z go Rzymu - bezskutecznie jednak. Sejan również nie pozostawał mu dłużny, uwiódł i potajemnie spotykał się z żoną Druzusa - Julią Liwillą. Rozkochał ją w sobie tak bardzo, że (zapewne na jego prośbę) ta podtruwała Druzusa, aż w końcu zmarł w 23 r. (był to jednocześnie rok znacznego wzrostu politycznego znaczenia Sejana, którego zaczęto uważać powszechnie za drugiego po cesarzu, a być może nawet za jego następcę). Sejan zdobył ogromną władzę polityczną, żadna ustawa w senacie nie mogła przejść bez jego wiedzy i zgody.




Mianował i obsadzał wedle własnego wyboru, najróżniejszych namiestników prowincji, którzy więcej zawdzięczali jemu, aniżeli cesarzowi (jedynie podpisującemu te nominacje). Sieć jego ludzi oplotła Imperium (jednym z nich był od 26 r. prawdziwy sadysta o morderczych skłonnościach, prefekt Judei - Poncjusz Piłat, który na kartach Biblii został przedstawiony jako łagodny filozof, zmuszony skazać Jezusa Chrystusa na śmierć, a w rzeczywistości był on tępym sadystą, który wystawił cały las krzyży i miał (zapewne) sprowokować Żydów do powstania - zresztą o Poncjuszu Piłacie pisałem już kiedyś w osobnym temacie). 




Po śmierci Druzusa, od 25 r. dążył on do poślubienia Liwilli (aby wejść do rodziny cesarskiej), z tego też powodu rozwiódł się z pierwszą żoną - Apicatą. Nadaremnie jednak, cesarz Tyberiusz, który dotąd we wszystkim ustępował swemu "pierwszemu ministrowi", teraz jakoby odzyskał zmysły i po raz pierwszy mu odmówił. Od tej chwili Sejan robił wszystko aby pokłócić Tyberiusza z resztą jego rodziny, szczególnie zaś z matką - sędziwą już 83-letnią Liwią Druzyllą, oraz z Agrypiną Starszą (wnuczką Augusta), której synowie Klaudiusz Neron, Druzus i Gajusz Juliusz "Kaligula" byli pretendentami do władzy cesarskiej po Tyberiuszu. Starał się więc Sejan wywołać u cesarza poczucie zagrożenia, iżby Agrypina planowała zamach na jego życie, aby władzę objął jeden z jej synów. Pod wpływem tych wszystkich informacji, kłótni i ogromnego żalu po śmierci syna, Tyberiusz wyjechał w 26 r. do Neapolu (już do śmierci do Rzymu nie powróci), zaś z początkiem 27 r. osiadł na maleńkiej wysepce - Capri, gdzie wiódł spokojne i dostatnie życie odpoczywając przy plaży, przeprowadzając dysputy filozoficzne, czy (od czasu do czasu, co też lubił) osobiście biczował swoje niewolnice. Sejan miał teraz wolne ręce, pozbył się "starego" z Rzymu, mógł więc przystąpić do bezpośredniej rozgrywki z Agrypiną i jej synami, jako konkurentami do cesarskiej purpury. 

W latach 27-29 aresztował i oskarżył o zdradę a następnie kazał zgładzić wielu senatorów oraz nobilów, którzy popierali Agrypinę i jej synów, obawiał się jednak jeszcze bezpośredniego uderzenia we wnuczkę Boskiego Augusta. Ale te obawy ustąpiły gdy tylko zmarła "ostatnia zapora" 86-letnia Liwia Druzylla, małżonka Augusta i matka Tyberiusza. Teraz już nic nie stało na drodze po wymarzoną purpurę, tak więc jeszcze w owym 29 r. oskarżył o zdradę przeciwko cesarzowi Agrypinę Młodszą i jej najstarszego syna - Klaudiusza Nerona, których zesłano (Tyberiusz podpisał wyrok), na bezludne wysepki Pandaterię i Pontię (gdzie jedynie w otoczeniu straży mieli doczekać końca swych dni). W kilka miesięcy później (30 r.) uwięził w rzymskim lochu jej drugiego syna - Druzusa. Neron został zagłodzony na Pontii w tym samym 30 r., zaś Agryppina poddawana była (z polecenia Sejana, potwierdzonego przez Tyberiusza) najwymyślniejszym zniewagom (była np. biczowana za najdrobniejsze uchylenie się od wykonania poleceń straży oraz głodzona). Umrze zagłodzona na Pandaterii w 33 r. już po śmierci Sejana. Jej drugi syn - Druzus wkrótce pójdzie w jej ślady (33 r.). Zostanie jeszcze jeden, najmłodszy syn szlachetnych: Germanika (ulubieńcy ludu i świetnego wodza) oraz Agrypiny - Gajusz Juliusz, który otrzymał przydomek "Kaligula". Prawdopodobnie aby ochronić go przed spodziewaną śmiercią z rak Sejana, Tyberiusz ściąga go na Capri, gdzie żyje on w niewyobrażalnym przepychu i bierze udział w najbardziej wymyślnych orgiach, co zapewne spacza jego umysł, czyniąc z niego w latach późniejszych (gdy już obejmie władzę po śmierci Tyberiusza w 37 r.) prawdziwego szaleńca.




Tymczasem kariera Sejana załamuje się. Pod wpływem tych wszystkich jego działań, zawiązuje się w cesarskiej rodzinie potajemny spisek przeciwko niemu (za którym zapewne stała Antonia Młodsza - córka Marka Antoniusza i Oktawii - siostry Augusta, oraz matka późniejszego cesarza Klaudiusza). Sporządzony zostaje anonim, który jasno wyjaśnia cesarzowi odpowiedzialność Sejana za wiele mordów, w tym za zamordowanie Druzusa Kastora - syna Tyberiusza. Cesarz postanawia rozprawić się ze swym dotychczasowym druhem w sposób niezwykle przebiegły. Mianowicie wysyła do Rzymu prefekta kohort miejskich (któremu obiecał już stanowisko po Sejanie) - Kwintusa Newiusza Makrona, który ma dostarczyć senatowi odręczne pismo cesarza Tyberiusza, mianujące Sejana współwładcą Imperium. Zadowolony i nic nie podejrzewający Sejan, dąży do jak najszybszego odczytania pisma przed senatem. Tak też się dzieje dnia 18 października 31 r. Posiedzenie senatu odbywa się w świątyni Apolla na Palatynie, gdzie Makron przystępuje do odczytywania cesarskiej woli. Senatorowie, którzy zawdzięczają Sejanowi swoją karierę, już liczą że u jego boku dojdą do jeszcze większych godności. Tymczasem Makron przystępuje do odczytu, początkowo pismo zawiera jakieś nic nie znaczące ogólniki, potem zaczynają się pojawiać słowa oskarżycielskie, ale jeszcze nie wiadomo przeciwko komu skierowane. Na końcu dopiero następuje bezpośrednie uderzenie w Sejana. Zostaje on oskarżony o zdradę Rzymu i cesarza, nastrój widowni się zmienia, senatorowie, którzy jeszcze niedawno chcieli całować stopy Sejana, teraz miotają wobec niego najróżniejsze wyzwiska (pierwsi w tym są szczególnie ci, którzy dotąd uchodzili za jego przyjaciół). Zupełnie zdezorientowany i zaskoczony Sejan, nie jest w stanie przedsięwziąć jakiejkolwiek akcji we własnej obronie, natychmiast też zostaje aresztowany i jeszcze tego samego dnia zgładzony (przez trzy dni lud poniewierał ciało po ulicach Rzymu, po czym wrzucono je do Tybru). Cesarz mści się też na wszystkich, którzy mieli z nim jakikolwiek kontakt, w tym na rodzinie i dzieciach Sejana (jego syn i córka zostają zamordowani - dziewczynę, nastoletnią dziewicę, przed egzekucją kat najpierw gwałci). Pogromy zwolenników Sejana trwają przez następne dni, wielu z nich zaś szuka schronienia u ludzi, którymi wcześniej pogardzali, a którzy byli realnymi przeciwnikami byłego już prefekta. Po jakimś czasie morderczy szał Tyberiusza zostaje zastopowany, ale wszyscy, którzy dotąd wspierali Sejana tracą swoją pozycję, majątek a często życie. Tak się kończy era jednego z najprzebieglejszych prefektów gwardii cesarskiej w historii rzymskiego Imperium. 

A teraz wracając już do tematu tego posta - jak doszło do owego gwałtu na szlachetnych rzymskich matronach? Otóż... bardzo podobnie jak w przypadku wcześniej opisanego gwałtu, mianowicie kapłan świątyni Saturna - Tyrannus, podczas składania ofiar, oświadcza że bóg w swej łaskawości postanowił obdarzyć swą boską energią i mocą, żony najczcigodniejszych Rzymskich nobilów i ekwitów. Zwraca się do owych mężczyzn, aby - zgodnie z wolą boga, która jemu została objawiona - przyprowadzili swe żony do świątyni w określony dzień, tak aby bóg mógł je poznać i wybrać najpiękniejsze do swych "boskich celów". Jak to? Sam bóg Saturn pragnie obdarzyć nasze żony, matki, siostry i córki swą obecnością? Bóg? Toż to niebywała wprost łaska, niesamowite wyróżnienie - nic więc dziwnego że owi szlachetnie urodzeni Rzymianie nie mają nic przeciwko temu i sami przyprowadzają, bądź też pozwalają przyjść swym kobietom. Każda z nich ubrana jest w najpiękniejsze szaty, przyozdobiona w najpiękniejszą biżuterie i uczesana w najwymyślniejsze kreacje, każda z nich przynosi też dary ofiarne. Wchodzą do świątyni w umówionym czasie i oczekują kontaktu z bogiem. Drzwi świątyni zostają zamknięte na klucz, a Tyrannus modli się do boga aby objawił się zgromadzonym kobietom. Świec w świątyni pali się mało, stąd kobiety nie widzą że kapłan potajemnie wchodzi do posągu Saturna, i stamtąd... przemawia do tych kobiet jako bóg. Trzeba sobie wyobrazić co musiały czuć te zgromadzone tam damy, które w półmroku usłyszały wydobywający się z posągu głos boga. Upadły na ziemię i oddały mu pokłon. On jednak ma inne plany, każe im się bowiem obnażyć, aby obejrzeć je przed "boską inicjacją". Zdejmują zatem suknie i stają przed posągiem w "stroju Ewy". Ostatnie świece zostają zgaszone (prawdopodobnie przez sługi Tyrranusa), po czym niepostrzeżenie opuszcza on posąg Saturna i "używa sobie" na poszczególnych damach - reszcie każe przyjść w inny dzień. Kobiety wracają do swych mężów i informują ich że bóg obdarzył ich swą boską mocą - wszyscy są zadowoleni.




Proceder ten powtarza się przez jakiś czas (dość długo, zapewne kilka miesięcy), w czasie którego Tyrranus zdeflorował i zapłodnił wiele żon i córek z rodu nobilitas i ekwitów, czyli wywodzących się z najdostojniejszych warstw społeczeństwa. Matki i ojcowie, którzy dotąd skrzętnie pilnowali swych córek przed przypadkowymi adoratorami, teraz cieszą się jak głupi na wieść że "bóg Saturn obdarzył je swoją mocą". Więc proceder trwa dalej, ale jak już ktoś kiedyś powiedział: "co za dużo, to niezdrowo", a ci, którzy nie znają umiaru najczęściej kończą tragicznie - i tak właśnie było w przypadku kapłana Tyrranusa, który podczas jednej ze schadzek w świątyni zostaje rozpoznany po głosie przez damę, którą wcześniej namawiał do udziału w "kontakcie z bogiem". Bardzo szybko kapłan zostaje aresztowany i poddany najokrutniejszym torturom (mimo że obywatele rzymscy nie mogli być torturowani, to dla Tyrranusa uczyniono wyjątek). Zostaje wykastrowany, połamane w kilku miejscach ma ręce i nogi, oraz obcięty język, aby zbytnio nie krzyczał. W końcu zostaje zakopany żywcem, bowiem okazuje się że ze wszystkich zrobił nie tylko idiotów, ale ze szlachetnych senatorów uczynił rogaczy, a z ich żon i córek najgorsze dziwki z bękartami u boku. No cóż, zemsta nobilitas i tak jest łagodna, w porównaniu do tego co muszą czuć - obrzydzenie i pogarda do siebie i swych małżonek przeplatają się z ogromną złością. Tyrranus więc i tak kończy w miarę "humanitarny" sposób.               





CDN. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz