CZYLI WSPÓŁCZESNA
FEMINISTYCZNA MIZOANDRIA
AUTORZY WYCHWALAJĄCY
KOBIETY I KOBIECOŚĆ
Cz. I
"MIMO TAK WIELKIEJ PŁCI NASZEJ ZALETY
MY RZĄDZIMY ŚWIATEM, A NAMI KOBIETY"
IGNACY KRASICKI
"MYSZEIDA"
(1775 r.)
Kobiety to są niezwykłe istoty! I na tym można by było w zasadzie poprzestać, gdyby nie fakt, iż ich owa "niezwykłość" ma bardzo różne oblicza. Kobieta bowiem posiada niesamowitą władzę nad mężczyzną, władzę absolutną, która jednak jest niezwykle ulotna i trwa bardzo krótko. Przez ten jednak krótki czas, mądra kobieta potrafi tak owładnąć ciałem i umysłem swego mężczyzny, iż ten rzeczywiście stanie się jej poddany (w sensie emocjonalnym). Od wieków znano owe przysłowie, przytoczone wyżej przez Ignacego Krasickiego w jego fantastycznym poemacie pt.: "Myszeida" (opowiadającym o wojnie kotów ze szczurami i myszami). Tak samo miał twierdzić ów sławny ateński mąż - Perykles, który mawiał do swej kochanki Aspazji (dla której porzucił żonę): "Ateny rządzą światem, ja władam Atenami, Ty władasz mną, a nasz synek Tobą, jest On więc najbardziej wpływowym człowiekiem na świecie". Podobnie twierdził Plutarch, który w swoich "Moraliach" pisał tak oto (przywołując słowa Katona Starszego): "Wszyscy (...) mężowie żądzą kobietami, my rządzimy mężami, nami zaś kobiety". W tej części tematu, pragnę więc zaprezentować autorów antycznych, którzy w swych utworach wychwalali kobietę, kobiecość i jej rolę w społeczeństwie, które bez kobiet nie istnieje. Będzie to takie porównanie w stosunku do poglądów feministek, które zaprezentuję na końcu tego tematu, odzwierciedlające różnice w podejściu krytykowanych przez nich autorów i ich własnych, współczesnych wypowiedzi na temat mężczyzn. Nie chcę jednak zbytnio rozwlekać tego tematu, dlatego też postanowiłem go ograniczyć jedynie do autorów antycznych i autorów rodzącego się chrześcijaństwa, nie ma bowiem zbytnio sensu niepotrzebnie rozwlekać tematu, zajmując się kwestiami mającymi jedynie ukazać ów problem, niż samym problemem, jakim są feministki.
"MERI" - ZNACZY KOCHAM
CZYLI JAK EGIPSCY TWÓRCY
WYRAŻALI SWÓJ PODZIW WOBEC KOBIET?
Starożytni Egipcjanie bardzo wielką rolę przywiązywali do ukazywania piękna kobiecego ciała. Literatura egipska ukazuje cały wachlarz niezwykle kwiecistych zwrotów, jakimi autorzy (a przez nich również inni mężczyźni) wyrażali swój podziw nad kobiecością, i to często do tego stopnia, że pragnęli stać się niewolnikami ich wdzięków. Zacznijmy jednak może nie od poezji, lecz od utworów literackich, gdyż są one starsze (niekiedy sięgające czasów początków państwa egipskiego, choć spisane na papirusach z czasów późniejszych). Należy jednak uczciwie powiedzieć, że w ogromnej większości utworów literackich z czasów Starego Państwa (choć spisanych dopiero na papirusach Nowego Państwa, ale przekazywanych wcześniej z pokolenia na pokolenie), wizerunek kobiety jest raczej nieprzychylny (aby nie powiedzieć... odpychający). Kobieta dla autorów staroegipskich, stanowi powód męskiego upadku, jest tą, która wodzi mężczyzn na pokuszenie, sprowadza ich na złą drogę i niszczy gdy ma taki kaprys. W utworze "Opowiadania o cudownych zdarzeniach" spisanym za XVIII Dynastii (choć pamiętającym czasy VI Dynastii), mamy do czynienia z pewną rozwiązłą kobietą, żoną kapłana Weba-oner, która zdradza go z człowiekiem nisko urodzonym. Jej mąż dowiaduje się o romansie od ogrodnika, który dzięki pomocy faraona Neb-ki lepi z magicznej gliny krokodyla i wrzuca go do Nilu. W Nilu krokodyl cudownie ożywa i pożera kąpiącego się kochanka. W nagrodę Weba-oner puszcza krokodyla wolno i pozwala mu żyć, zaś jego żona zostaje na rozkaz faraona spalona na popiół i wrzucona do Nilu. Tak kończy się opowieść owego "cudownego zdarzenia" z czasów VI Dynastii, mówiąca o kobiecej niewdzięczności i rozpuście. Poza tym, zniszczenie ciała (zarówno kochanka jak i żony kapłana Weba-oner), uniemożliwiło im pochówek, co było równoznaczne z nieodrodzeniem się w zaświatach i utratą duszy, jak wierzyli Egipcjanie.
Bardzo podobny przykład mamy w utworze pt.: "Dwaj bracia" spisanym za panowania faraona Merenptaha (1213-1203 r. p.n.e.) z XIX Dynastii, za którego to panowania miało dojść do opuszczenia Egiptu przez żydowskich niewolników pod przewodem biblijnego Mojżesza. Dzieło to było znacznie starsze, niż czas, w którym zostało spisane (przez pisarza o imieniu Ennene) i również pamiętało czasy Starego Państwa. I znów mamy tam do czynienia z rozwiązłą żoną jednego z owych "dwóch braci", która będąc poślubiona jednemu z nich, uwodzi drugiego, a gdy ten jej odmawia, ona, niczym biblijna żona Putyfara, oskarża go przed mężem oto, iż dopuścił się na niej gwałtu. Jest zapisane: "Kiedy jej mąż powrócił wieczorem, tak jak to robił codziennie, i wszedł do domu, zastał żonę leżącą - udawała chorą. Nie polała mu rąk wodą, jak to czyniła zwykle, i nie zapaliła przed nim światła, tak że w domu było ciemno, a ona leżała wymiotując. Mąż spytał ją: Co ci się stało? (...) twój młodszy brat (...) zastał mnie siedzącą samotnie i powiedział: "Chodź, spędzimy razem chwilkę, połóżmy się" (...) ale ja go nie usłuchałam (...) Wtedy przestraszył się i pobił mnie, żebym ci tylko nie doniosła. Lecz jeśli zostawisz go przy życiu, ja umrę (...) gdy wróci, nie słuchaj go". Starszy brat, w przypływie złości pragnie zabić młodszego za gwałt i pobicie własnej żony, ale Bata (jak zwał się ów niesłusznie oskarżony młodszy brat), ucieka, dzięki pomocy krowy i przechodzi przez rzekę pełną krokodyli, która skutecznie rozdziela obu braci. Przez ten czas udaje mu się wytłumaczyć bratu jak było naprawdę, co powoduje że wzburzony kłamstwem żony Anup (starszy brat), zabija ją i rzuca jej ciało psom na pożarcie. Jest to zaledwie jedna z dwóch opowieści, na jaką składa się utwór "Dwaj bracia" - ale i w drugiej części Bata nie spotyka żadnej uczciwej kobiety, którą mógłby pokochać. Spotyka jedynie same (jak byśmy to dziś powiedzieli) "napalone zdziry" które świadczą przeciw niemu i dążą do jego zguby, i które musi zabijać, aby przywrócić sprawiedliwość.
W zasadzie większość staroegipskich utworów opowiada albo o kobiecej seksualności, która doprowadza mężczyzn do upadku, albo o ich niewierności, pysze i lenistwie (gdy Bata na początku utworu wchodzi do domu i widzi siedzącą przed lustrem żonę swego brata, która szczotkuje włosy, mówi do niej: "Wstań i daj mi ziarna, muszę biec na pole, bo brat mój czeka na mnie", na co jego bratowa odpowiada: "Idź sam. Otwórz spichlerz i zabieraj , co ci się podoba - nie przerwę przecież czesania"). Kobieta jest ukazana jako istota niedoskonała, pełna sprzeczności i przede wszystkim niemoralna, myśląca jedynie o przyjemnościach ciała, za co z reguły zostaje ukarana brutalną śmiercią, co stwarza wrażenie iż jest to jedyna droga, aby przywołać złe kobiety do porządku. Podobnie jest i w utworze "Prawda i Kłamstwo", w którym zamożna dama, przyjmuje pod swój dach biednego, niewidomego, choć niezwykle przystojnego młodzieńca i żyje z nim jak kobieta z mężczyzną. Z tego związku rodzi się syn, który jednak nie zostaje poinformowany kto jest jego ojcem (niewidomy mężczyzna przebywa wciąż w domu owej damy, ale ona trzyma go jedynie z litości i nie bierze z nim ślubu). Gdy syn dowiaduje się wreszcie kto jest jego ojcem, mówi do matki takie oto słowa: "Trzeba chyba zebrać krewnych z twojej rodziny i postarać się o krokodyla" - innymi słowy twierdzi, iż jego matka popełniła straszny grzech, płodząc go z nieznanym, obcym mężczyzną, który wciąż przebywał w jej domu, a ona traktowała go jak służącego. Zasłużyła więc w oczach syna na karę śmierci, i to śmierci okrutnej - pożarta przez krokodyle.
Większość utworów staroegipskich jest... totalnie antykobieca, a ja miałem tutaj pisać o tych dziełach (i autorach), którzy wynosili kobiety i kobiecość na piedestał, trudno jednak doprawdy to uczynić, kierując się dziełami literatury egipskiej. Swoją drogą, w Starożytnym Egipcie kobiety miały niezwykle silną pozycję, praktycznie równą mężczyznom pod każdym względem. A jednocześnie w literaturze przedstawiane są jako niewżyte seksualnie zdziry, które nic dobrego i pozytywnego do społeczeństwa nie wnoszą i które zasługują jedynie na okrutną śmierć. Czy powodem tego stanu rzeczy był fakt, iż owe dzieła były pisane przez mężczyzn dla mężczyzn? Wielu z nich zapewne doświadczyło odtrącenia ze strony ukochanej, dlatego też literatura (będąca czymś w rodzaju poradni psychologicznej, choć oczywiście jedynie dla ludzi wykształconych i wywodzących się z możnych kręgów), pełniła rolę swoistego balsamu, łagodzącego ich smutek i złość. Nie oznacza to oczywiście, że nie ma w literaturze egipskiej przykładów kobiet dobrych i pięknych (oczywiście moralnie). Owszem, są takie przykłady, być może nawet skierowane do samych kobiet, mające im ukazać, jak powinny się zachowywać i jak działać, aby zapewnić szczęście i pomyślność swojej rodzinie, a o sobie dobrą pamięć potomnych. Choć często obok pozytywnych postaci kobiecych, są ukazane ich złe odpowiedniki (jak choćby w rękopisie "Setne"), o których to pisałem wyżej, albo też autorzy twierdzą iż najlepszą żoną dla Egipcjanina jest... cudzoziemka ("Książę zaklęty"), którą można sobie wychować. Tak czy siak, Egipcjanki to są jedynie (według autorów dzieł staroegipskich) zdzirowate wywłoki, które należy kontrolować i karać. W "Księciu zaklętym" Syryjska księżniczka z Nahariny, zakochuje się w pewnym egipskim uciekinierze, którego chce uśmiercić jego zła macocha. Dziewczyna więc czuwa u boku ukochanego dzień i noc, i niczym Izyda czyni wszystko, aby nie spadł mu włos z głowy. Niestety, jej poświęcenie, wywodzące się z czystej miłości do Egipcjanina na niewiele się zda, gdyż w końcu mężczyzna zostaje zamordowany przez nasłanych morderców. Jej uczucie nie jest w stanie ocalić ukochanego, ale jest ona postacią pozytywną, ukazaną dla przykładu jak powinna postępować kobieta.
Nie przypadkiem też w tym utworze pozytywna postać kobieca, nie jest Egipcjanką. W czasach XVIII i XIX Dynastii utwierdziło się bowiem przekonanie (wyrażane chociażby w malunkach ściennych na grobach) iż cudzoziemki są znacznie lepszymi żonami, niż Egipcjanki. Są wierne, uległe i posłuszne, co bardzo podobało się egipskim autorom, w przeciwieństwie do "wyzwolonych" Egipcjanek, które (jak wyżej wspomniałem) miały praktycznie takie same prawa, co mężczyźni. Zwykli Egipcjanie co prawda brali sobie tylko jedną żonę (w przeciwieństwie do faraona, który mógł mieć po kilka a nawet kilkanaście żon), ale niektórzy dostojnicy posiadali dwie żony, przy czym jedna była Egipcjanką, a druga... cudzoziemką. Druga żona była przeciwieństwem tej pierwszej (a być może miała mieć na nią dobry wpływ). Na steli grobowej jednego z egipskich wielmożów, to właśnie cudzoziemka - Syryjska jest określona jako ta, którą zmarły bardzo kochał i w przeciwieństwie do jego egipskiej żony posiada imię, uwiecznione dla potomności - Senebheka. Druga żona, Egipcjanka, nie tylko że znajduje się z tyłu, ale jeszcze do tego klęczy za Syryjką, co świadczy dobitnie którą żonę zmarły uważał za ważniejszą. Zresztą nauki, jakie dla potomnych przekazywali autorzy (w ramach tzw.: "sbajt" czyli ogólnie pojętych nauk na przyszłość, które również były czytane i omawiane w egipskich szkołach), ukazują relację kobiety i mężczyzny, jako związku, w którym mężczyzna powinien kochać i szanować swoją małżonkę, spełniać jej życzenia i kupować wszystko, czego sobie zażyczy, ale... nie może pozwolić jej wejść sobie na głowę. Nie może doprowadzić do sytuacji, w której to kobieta będzie decydować w jego domu, gdyż wówczas traci on swój autorytet i poważanie w oczach kobiety - swej żony.
W naukach Ptahhotepa (autora prawdopodobnie pochodzącego z czasów X Dynastii), ukazuje on jak powinien wyglądać prawidłowy stosunek mężczyzny i kobiety w rodzinie. Pisze więc: "Załóż sobie dom i miłuj w nim żonę swoją, jak przystoi: żyw ją i odziewaj - olejki to dla niej lekarstwo. Raduj serce jej, dopóki żyjesz, a będzie glebą żyzną dla swojego pana. Nie dopuszczaj, aby rządziła, trzymaj ją z daleka od władzy; nie dopuszczaj, aby ciebie przerosła, inaczej wywoła burzę. (...) Kiedy ją ujarzmisz, będzie jak spokojna woda". Od czasów panowania XVIII Dynastii (Nowe Państwo oraz największy politycznie, terytorialnie, handlowo i kulturalnie rozwój Egiptu - ok. 1550 - ok. 1200 r. p.n.e.), do głosu dochodzi nowe pokolenie, które traktuje równe prawa kobiet i mężczyzn jak coś naturalnego. Dlatego też w szkołach przywoływano nauki poprzednich pokoleń, odnośnie relacji damsko-męskich. Jednymi z nich są nauki niejakiego Aniego, żyjącego w czasach panowania faraona Amenhotepa III (1388 - 1351 r. p.n.e.), który pozostawił rady dla swojego syna Chonshotepa, będącego przedstawicielem młodego pokolenia, żyjącego w czasach wyjątkowego dobrobytu i potęgi Egiptu (a co za tym idzie nieskrępowanej rozwiązłości i upadku moralności), postrzega świat w kategoriach, które dziś określilibyśmy jako wybitnie "nowoczesne". Tekst nauk Aniego był następnie omawiany w egipskich szkołach, gdyż autor (choć kierował go bezpośrednio do syna), nie ukrywał swego dzieła i pragnął się nim podzielić z potomnością. Otóż Ani prezentuje takie oto rady dla syna: "Nie kontroluj żony w domu, jeśli wiesz, że jest sumienna. Nie mów jej: "Gdzie to jest! Przynieś nam!" (...) Ty, który założyłeś rodzinę, hamuj swój temperament. Nie podążaj za kobietą, nie pozwól jej się strofować. (...) Naucz ją być kobietą (...) Strzeż się niewiasty obcej, której nikt nie zna w mieście (...) to głęboka woda o nieznanych wirach". Ani radzi również synowi, aby dbał o żonę i jej potrzeby (zapewne również seksualne) i nie oglądał się za innymi kobietami, które mogą zwieść go na manowce. Radzi więc aby był przy żonie i obcował z nią i aby razem płodzili dużo dzieci: "Cóż to za radość, kiedy ją obejmujesz. Wielu jest takich, którzy nie wiedzą (...) Weź sobie żonę, gdy wydoroślejesz (...) Poważany jest człowiek z liczną rodziną".
Żona, kobieta którą poślubiłeś, zdaje się mówić Ani - jest twoją wybranką i powinieneś dbać o nią i szanować ją, oraz obcować i kochać - wówczas małżeństwo owo powinno być szczęśliwe. Żyjący w czasach XXII Dynastii (ok. 945 - ok. 720 r. p.n.e.) - kapłan Anchszeszonk, również pozostawił swoje rady dla syna, które przetrwały dla potomności. Spisane są one jeden pod drugim w sposób nieuporządkowany w formie tzw.: wyliczanki, jak choćby: "Nie otwieraj serca przed twoją żoną: wszystko co jej powiesz, wyniesie na ulicę (...) Nie ciesz się z urody twej żony - jej serce należy do tego, kto z nią sypia (...) Jeśli kobiecie nie zależy na majątku męża, to znaczy, że ma już inny majątek na oku (...) Kształcenie kobiety, jest jak napełnianie rozciętego z boku worka z piaskiem (...) Nie pozwalaj sobie na nic, względem żony swego poddanego (...) Jeżeli zastaniesz swą żonę z kochankiem, weź sobie inną dziewczynę, która ci będzie odpowiadać". Swoją drogą, to ciekawe że stosunek do płci pięknej w naukach egipskich mędrców zmienia się na przestrzeni wieków. Od dość negatywnego wizerunku opisywanego w czasach Starego Państwa, poprzez neutralny, choć będący wciąż pod kontrolą, do pozytywnego, jaki został przedstawiony już w czasach ptolemejskich (czyli w Egipcie tzw.: greckich papirusów - wodzów Aleksandra Wielkiego i ich potomków, panujących do czasu podboju kraju przez Rzym). Na papirusie Insinger (III wiek p.n.e.), niejaki Fibhor pisze: "Mężatka która jest kochana przez innego i jawnie to okazuje, nie musi być zaraz ladacznicą (...) Dobra czy zła żona to boskie przeznaczenie (...) Kobieta z dobrym charakterem jest skarbem (...) Kto dopuszcza się gwałtu wobec pani domu, tego będzie prześladował zły los (...) Nadmierne pożądanie szkodzi życiu (...) Głupiec, który nie ma żadnego zajęcia, nie daje spokoju swojemu fallusowi (...) W kobiecie ukrywa się dobry i zły demon". Wszystkie to nauki było radami spisanymi przez mężczyzn dla mężczyzn, nigdy żadnej nie pozostawiła po sobie kobieta - swoją drogą, ciekawe jak brzmiałyby spisane rady matek dla córek z okresu egipskiego?
Zostawmy więc literaturę i nauki przejdźmy wreszcie do egipskiej poezji, która najbardziej uwzniośla postać kobiety. Poza tym poezja, pełna jest odniesień czysto erotycznych, choć wypowiadanych słowami miłości obu kochanków. Kobiece ciało jest tutaj czymś niezwykle pięknym, niczym kwiaty lotosu lub owoce mandragory. Zupełnie inny jest tutaj obraz kobiety, niż w dziełach literackich, tu nie ma złych kobiet, zwodzących mężczyzn na pokuszenie - tu kobiecość jawi się jako nieskazitelne, boskie wręcz piękno, o które należy dbać i które trzeba pielęgnować. Mężczyźni jawią się tam wręcz jako niewolnicy kobiet i ich piękna i gotowi są do spełnienia wszelkich kaprysów swych wybranek. Owe utwory i pieśni miłosne, spisane są również rękoma mężczyzn, z tym że tutaj odnoszą się one bezpośrednio do kobiety, jako wybranki serca, więc ich przekaz przybiera inną formę, niż w moralizujących tekstach literackich i naukach mędrców. Swoja drogą ciekawe są opisy, w których mężczyzna gotowy jest stać się nie tyle niewolnikiem, co... niewolnicą swej pani, która miłuje ponad wszystko i na której najmniejsze skinienie jest gotów. W pieśni miłosnej spisanej na Dzbanku z Deir el-Medina (była to dzielnica królewskich Teb, zwana w starożytności "Set Maat" - "Siedlisko Prawdy" i w czasach Nowego Państwa zasiedlona była przez elitarną społeczność, bezpośrednio podległą faraonowi), pewien młodzian pragnie stać się niewolnicą swej wybranki: "Ach, gdybym był Nubijką, wyłącznie na rozkazy mojej Pani! Przyniósłbym jej mandragory, które trzymałbym w dłoni, by mogła je wąchać". Ów mężczyzna gotów jest do najróżniejszych poświęceń, aby tylko wybranka ofiarowała mu swe serce (a raczej ciało, bo pisze również że pragnie ją posiąść), gotów jest nawet prać bieliznę swej Pani (co było wyjątkową degradacją dla Egipcjanina, prać bieliznę swej żony lun kochanki), jako jej niewolnica, aby tylko móc przebywać w jej obecności i dotykać strojów, które ona nosi (ciekawe prawda?). Pragnie również namaszczać jej ciało wonnymi olejkami i uczestniczyć w jej kąpieli jako jej sługa.
Zakochani w pieśniach i poezji egipskiej, często zwracają się do siebie "siostro" i "bracie", a porównują swe ciała (głównie ciała kobiece) do pąków lotosu, lub owoców mandragory, a także do wonnych olejków i najdelikatniejszych szat bogów. Kobiety też nie kryją się ze swymi wdziękami. Na przytoczonym wyżej Dzbanku z Deir el-Medina, dziewczyna mówi do swego ukochanego: "Pragnę wykąpać się przy tobie", a na Papirusie Harris 500 inna mówi: "Weź sobie teraz piersi moje, a one hojnie cię obdarzą". Dziewczęta jednak głównie mówią, iż wybranek uwiódł ich serce swym głosem, muzyką i pieśnią, zaś młodzieńcy skupiają się głównie na ciałach swych wybranek, jak choćby opis dziewczyny na Papirusie Chester Beaty I: "Kark ma wzniosły, jędrne piersi, jędrne pośladki, zwięzłe łono, nogi jej piękność odsłaniają". Kobiety zaś podnieca sam fakt, iż wybranek złapał je za dłoń: "Twoja miłość mnie sidli, nie wiem jak się wyplątać". Pragną też aby ukochany zawsze o nich myślał i pędził do nich niczym koń lub gazela, nie zważając na przeciwności. Jedna z pieśni miłosnych do Amona-Re, w której kobieta pragnie czym prędzej ujrzeć swego kochanka, brzmiała tak: "Jakże szczęśliwy jest dzień, kiedy cię widzę, bracie. Twój widok zachwyca mnie bez granic (...) Twoja woń jest wspaniała (...) stąpasz tak wdzięcznie, jak w tańcu. Twoja doskonała siostra składa ci hołd i widząc cię, chyli głowę. Przyjmij ją z piwem i kadzidłem, niby ofiarę dla boga". Zakochane kobiety również wyrażały w poezji swoją miłość i jednocześnie przeżywały każde rozstanie ze swym wybrankiem, jak choćby pieśń miłosna (Papirus Harris 500), w którym porzucona przez ukochanego kobieta nie chce jeść ani pić. Usycha z miłości do niego i póki jej nie odzyska będzie cierpieć aż: "Tchnienie jego ust", przywróci jej życie.
Egipcjanie bardzo dokładnie i szczegółowo przygotowywali się do randek i miłosnych schadzek, kobiety głównie myślały o swym stroju i uczesaniu (odpowiednio ułożona fryzura, była niezwykle silnym afrodyzjakiem dla Egipcjan, natomiast rozpuszczone włosy u kobiety, mogły popsuć każdą randkę - nic więc dziwnego że w jednym a utworów mężczyzna radzi kochance: "Włóż perukę", gdyż jej włosy rozplątały się). Dziewczęta i kobiety spędzały więc mnóstwo czasu upiększając swoje wdzięki i uczesanie, natomiast mężczyźni, ci głównie dbali o... wygodne posłanie do miłosnych igraszek, jak choćby taki utwór (Papirus Harris 500): "Dla niej samej weź muśliny, łoże niech ma z tkanin króla". Specjalne łóżko, pięknie posłane i pachnące kadzidłem, miało sprawić, iż wybranka serca oddałaby się mężczyźnie w ramiona. Należy jednak pamiętać, że większość randek i schadzek starożytnych Egipcjan, odbywała się poza domen, w gajach, ogrodach, sadach i winnicach, dających nieco cienia i przyjemnego chłodu w upalne egipskie dni. Poza tym oczywiście wszelkiego typu sadzawki, gdzie kochankowie albo pływali razem (często oddając się tam miłości), albo też mężczyźni przygrywali swym kąpiącym się wybrankom na flecie lub innym instrumencie. Egipcjanie byli skłonni do największych nawet poświęceń w imię miłości swej wybranki (tak jak wspomniany wyżej młodzieniec, który pragnął stać się niewolnicą swej Pani i uczestniczyć w jej kąpieli, ubieraniu a nawet praniu jej bielizny i sukien). Należy jednak tutaj od razu dodać, że wielu z nich czyniło tak dopóty, dopóki nie posiedli już swych wybranek i ich nie usidlili. Gdy już zostały ich żonami, stosunek się nieco zmieniał - ów mężczyzna, który gotów był prać bieliznę ukochanej, po ślubie z nią wymagał od niej posłuszeństwa i uległości. Miała mu rodzić synów i być dobrą, posłuszną żoną, gdyż Egipcjanie woleli znacznie bardziej uległe kobiety (wspomniany przykład cudzoziemek) niż te wszystkie "wygadane" i "wyemancypowane" damy. Żona nie powinna krytykować męża, ani tego, co czyni, powinna zachować umiar tak w słowach, wypowiadanych publicznie, jak i w ubiorze.
Tak oto Egipcjanie prezentowali swój stosunek do płci pięknej w dziełach literackich, naukach i pieśniach okresu starożytnego. Oczywiście nie jest to pełne i wyczerpujące zaprezentowanie tematu. Sporo bowiem jest również erotycznych elementów, jakimi Egipcjanie się otaczali (a o których pozwolę sobie już nie pisać), jak dziewczęta dbały o urodę, jak witały się w ukochanym etc. Myślę jednak że wystarczająco zaprezentowałem temat, odnośnie antycznego Egiptu. Teraz czas na Grecję, Rzym i... pierwszych chrześcijan.
PS: Ten temat przywołał mi na myśl serialową relację, jaką mają niejaki Jędrula i Alutka z "Rodziny zastępczej". Lubię sobie czasem obejrzeć ten serial i zastanawia mnie jedno - dlaczego Jędrula (czyli oficjalnie w serialu Andrzej Kosoń), robi z siebie takiego pantoflarza? Alutka - jego małżonka, niedoceniona poetka, żyjąca trochę w innym, nieco wyidealizowanym, literackim świecie, wciąż wymyśla jakieś nowe "fascynujące" pomysły, które przyprawiają Jędrulę o ból głowy i palpitację serca i często skarży się on sąsiadom (Kwiatkowskim) na swoją żonę ("Panie Jacku, jakie ja mam życie, jakie ja mam z nią życie"), ale nie jest w stanie wyzwolić się spod jej wpływu, A pragnąłby żony umiarkowanej (Alutka lubi zakupy i potrafi wydawać na sukienki i biżuterię fortunę), takiej jak chociażby ich pomoc domowa - Jadzia, która twierdzi że ("Mężczyzna musi mieć w domu posłuch i szacunek"). Mimo że pomysły Alutki doprowadzają go do wrzenia, i tak w końcu (dzięki pomocy sąsiada - Jacka Kwiatkowskiego), udaje mu się skutecznie je zniweczyć, choć ile się naprzeżywa to jego. Śmieszna relacja jak dla mnie - szanowany producent filmowy, uzależniony w niesamowity sposób od swojej żony, która jest na jego utrzymaniu i która bez niego (zatopiona w swoim literackim świecie poetka) realnie nie da sobie rady w codziennym życiu.
A TUTAJ ZABAWNA SCENA Z POSTERUNKOWYM, KTÓRY RÓWNIEŻ DZIAŁA JĘDRULI NA NERWY
"IDŹ PAN STĄD"
ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND
NEVER WILL APPLY TO POLAND
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz