Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 listopada 2020

DOMINATORKI - Cz. XII

CZYLI RZECZ O ZNANYCH

I NIEZNANYCH KOBIETACH W HISTORII,

KTÓRE POTRAFIŁY

RÓŻNYMI SPOSOBAMI OWINĄĆ SOBIE

MĘŻCZYZN WOKÓŁ PALCA

 
 

 
 

DOMINATORKI STAROŻYTNEGO EGIPTU

Cz. XII

 
 
"DYNASTIA KRÓLOWYCH"
 
 
 
 
 

TEJE

KRÓLOWA-LWICA

Cz. III

 
 
 
 Pierwsza dekada rządów faraona Nebmaatre Amenhotepa III i królowej Teje, przebiegała na nieustannych podróżach, inspekcjach i kampaniach wojennych (główna kampania wojenna w Nubii, prowadzona w pierwszych latach panowania młodego władcy). Ok. 1378 r. p.n.e. para królewska na stałe już osiadła w Tebach, a raczej po drugiej - północno-wschodniej - części Stubramnych Teb, czyli w Malgatcie (nieopodal zespołu świątynnego Totmesa III w Medinet Habu). Tam właśnie Amenhotep III nakazał wznieść dla siebie i swej rodziny wygodny pałac, oraz wykopać sztuczne jezioro, po którym można by było pływać łodzią. Tam też przyszły na świat kolejne dzieci pary królewskiej. Wielkim świętem były narodziny syna, czyli królewskiego następcy tronu, który otrzymał imię - Totmes. Wkrótce potem narodziła się najstarsza z córek - księżniczka Sitamun. Narodziny Iset - drugiej córki, również były powodem do radości, gdyż ze względu na częste zgony niemowląt, każde dziecko które tylko przeżyło okres niemowlęctwa (szczególnie zaś chłopcy - jako naturalni następcy tronu - kontynuatorzy dzieła Boskiego Stworzenia Świata i utrzymania w nim porządku i sprawiedliwości) było na wagę złota. Oczywiście przez pierwsze kilkanaście miesięcy (a nawet kilka lat) rodzice starali się zbytnio nie przywiązywać do dziecka, jako że ciężej by było im potem przeżywać jego stratę, dlatego też niemowlęta i małe dzieci wychowywały się pod okiem mamek i opiekunów. Dopiero po ok. piątym roku życia dziecka rodzice (szczególnie matki) coraz częściej spędzali z nimi czas (dzieci odstawiano od piersi mamek z reguły w trzecim roku życia, choć czasem karmiono je mlekiem aż do wieku pięciu lat, aby nabrały większej odporności, gdyż zbyt szybkie odstawienie od piersi w ówczesnych warunkach często oznaczało po prostu śmierć dziecka). Nie wiadomo jaką matką była królowa Teje (biorąc pod uwagę jej posągi o zimnym obliczu z nieco azjatyckimi kształtami twarzy (choć Azjatką nie była), zapewne jednak bardzo kochała swe dzieci i radowała się z faktu że przetrwali oni w zdrowiu pierwsze lata życia.
 
Bez wątpienia pierwszym świętem, w jakim wzięła udział para królewska - po powrocie do Teb - było święto Opet, które odbywało się co roku w drugim miesiącu pory wylewów Nilu (pora wylewów trwała od połowy lipca do połowy grudnia, czyli drugi miesiąc to byłby sierpień). Trwało ono 11 dni, a z tej okazji faraon (wraz ze swą Wielką Małżonką Królewską) udawał się do zespołu świątynnego w Medinet Habu - gdzie  gromadził się okoliczny lud (głównie mieszkańcy królewskich Teb), aby okazać mu swe boskie oblicze. Podczas tego święta para królewska wyjątkowo blisko zbliżała się do poddanych, ofiarowując im najróżniejsze dary (ciasta, bochenki chleba, dzbany piwa). Jednak owe rozdawnictwo było ostatnim elementem całego święta, które rozpoczynało się w wielkiej świątyni Amona-Re w Karnaku (Ipet-Sut), po czym w niezwykle uroczystej procesji "Świętej Rodziny z Teb" (przedstawiającej bogów Amona-Re, jego małżonkę boginię Mut i ich syna - Chonsu), para królewska, idąc na czele owej procesji (jednak tuż za świętymi posągami bogów) wzdłuż brzegów Nilu, dochodziła do Świątyni Amona-Re w Luksorze (jednej z dwóch dzielnic z której składały się królewskie Teby. Luksor był jednak bardziej zurbanizowany i zamieszkiwało go znacznie więcej ludności, niż całkowicie podporządkowany klerowi Amona - Karnak). Po drodze zatrzymywano się na sześciu stacjach procesyjnych w rozbudowanych za czasów Hatszepsut dziedzińcach świątynnych. Następnie, u pierwszego pylonu świątyni Amona-Re w Luksorze, czekały barki, którymi "Święta Rodzina z Teb" miała przepłynąć na drugi brzeg Nilu (każdy wizerunek boga umieszczony został na innej barce), zaś na czwartej i ostatniej barce, płynęła rodzina królewska w otoczeniu swego dworu (zaś pozostała ludność przepływała Nil na splecionych przez siebie, prowizorycznych tratwach. Swoją drogą była to niebezpieczna przeprawa ze względu na czyhające w wodach krokodyle i hipopotamy). Barki następnie holowali na brzeg, grupy mężczyzn wywodzących się spośród dworskich dostojników (oni wcześniej płynęli na małych łodziach, ciągnących i eskortujących "Święte Barki"). Potem procesja szła po "Ziemi Amona", prosto do świątyni Medinet Habu, gdzie lud mógł zgłaszać swe prośby do bogów, jak i do królewskiego ka (w rozumieniu Starożytnych Egipcjan, królewskie ka było duszą stanowiącą część boskiej istoty, wspólnej zarówno dla samych bogów jak i królewskich przodków faraona). Tam też następowało (po 11 dniach) zakończenie procesji i rozdawnictwo darów spożywczych.
 
 

 
W świątyni Amona-Re w Luksorze faraon przemieniał się w "boską istotę" (w otoczeniu kapłanów recytujących modlitwy i magiczne formułki, oraz w smugach dymu z kadzideł) i odtąd stawał się już bogiem na kolejny rok (do następnego święta Opet), a tym samym przestawał być człowiekiem i (w świadomości ludu) był w stanie spełniać błagalne prośby swych poddanych. Było to niezwykle ważne wydarzenie dla władzy z punktu widzenia ideologiczno-propagandowego, gdyż wyrabiało w poddanych przekonanie o boskim złączeniu panującego władcy z bogiem, a tym samym utrzymaniu porządku świata i ładu społecznego oraz oddaleniu chaosu (wierzono, że aby słońce mogło codziennie wzejść, potrzebny jest władca połączony z bogiem, który to właśnie zapewni, dając światu jasność i ciepło). Dlatego też w dziejach Egiptu tak rzadko spotyka się jakiekolwiek spiski czy próby obalania panujących władców (jedynie w epokach wielkich niepokojów społecznych i wstrząsów politycznych). Jak bowiem można obalić władcę, który zjednoczony jest z bogiem za sprawą swego ka? Przecież w takiej sytuacji duch i intelekt władcy równał się (w rozumieniu Egipcjan) duchowi i inteligencji samego bóstwa. Oczywiście dane dynastie mogły wymrzeć, ale zawsze musiał objawić się jakiś nowy król (choćby nawet pochodził z innego kraju i w nim rezydował), dzięki któremu każdego ranka wzejdzie słońce, a życiodajny Nil zapewni przetrwanie zarówno ludziom jak i zwierzętom. Gdyby bowiem zabrakło władcy (jak sądzono) zapanowałby powszechny chaos a świat uległby rozpadowi, przeto w niespokojnych czasach, gdy nie można było szybko wyłonić nowego władcy, kontynuowano panowanie poprzedniego - nawet jeśli ten zbiegł lub już nie żył. Było to niezwykle ważne dla utrzymania ładu i porządku społecznego (a jednocześnie dla podkreślenia dotychczasowej władzy egipskiego kleru). Koronacja nowego faraona (szczególnie zaś takiego, który nie był związany z poprzednią dynastią więzami pokrewieństwa) z reguły odbywała się podczas święta Opet, przy czym łączono koronację ze zjednoczeniem ka nowego władcy z samym bogiem, aby tym samym zapewnić mu trwałe i spokojne panowanie.




Ok. 1377 r. p.n.e. (w jedenastym roku panowania Amenhotepa III) młody faraon (nie miał wówczas zapewne nawet 20 lat)... postanowił ponownie się ożenić. Oczywiście królowa Teje (która z pewnością była rówieśnicą swego męża, lub też o rok, dwa od niego starsza) pozostawała najważniejszą żoną, ale z przyczyn politycznych król musiał ponownie się ożenić, bowiem od czasów jego dziada Aacheperure Amenhotepa II, panował sojusz polityczny z dotychczasowym wrogiem Egiptu (i sprawcą wszelkich anty-egipskich buntów w Syro-Palestynie) królestwem Mitanni. Sojusz ten, zawarty po raz pierwszy ok. 1417 r. p.n.e., przetrwał w nienaruszonym stanie do czasu Amenhotepa III, jednak teraz, po czterdziestu latach pojawiła się dodatkowa okoliczność, która jeszcze mocniej pchała ku sobie Mitanni i Egipt. Tą okolicznością było coraz bardziej agresywne anatolijskie królestwo Hetytów, a szczególne obawy rodził wówczas młody hetycki król - Suppiluliuma I, który wstąpił na tron w Hattuszan (stolicy państwa Hetytów) ok. 1380 r. p.n.e. Ten młody człowiek o duszy zdobywcy i wojownika, już za czasów rządów swego schorowanego ojca - Tuthalijasa II, odznaczył się wieloma zasługami na polu bitwy i gdy stary król zmarł, Suppiluliuma objął po nim władzę nad anatolijskim państwem Hetytów. Według relacji jego syna i następcy - Mursilisa II, kraj przed wstąpieniem na tron Suppiluliumy prezentował się w ponurych barwach i dopiero objęcie władzy przez nowego króla odmieniło sytuację. Mursilis II zapewne celowo zarysował ponury obraz kraju, aby tym samym świadomie ukazać sukcesy swego ojca w jeszcze lepszych barwach. Niewątpliwie jednak od czasu śmierci wielkiego króla - Mursilisa I (panującego na przełomie XVII i XVI wieku p.n.e.), kraj Hetytów bez wątpienia wszędzie ustępował pola hurryckiej potędze Mitanni, a dodatkowo atakowany przez barbarzyński lud Kasków z północy Azji Mniejszej, był w ciągłej defensywie. Przetrwał do naszych czasów nawet tekst modlitwy, jaką wygłosił hetycki król - Arnuwandas I (panujący ok. 1440-1420 r. p.n.e.) wraz ze swą małżonką - Asmunikal, do hurryckiej bogini Arinny, z prośbą o zatrzymanie inwazji Kasków. W swej żałobnej pieśni-modlitwie, król Hetytów żalił się bogini: "Świątynie, które wy posiadaliście w tym kraju, spustoszyli ludzie Kaska, a wasze bogów posągi rozbili. Zagrabili srebro, złoto, rytony (naczynia do picia w kształcie zwierząt lub... butów), (...) podzielili między siebie świętych kapłanów, matki bogów, pomazańców, muzykantów, śpiewaków, kucharzy (...) i uczynili ich swymi niewolnikami".
 
Wraz z objęciem władzy przez Suppiluliumę I (po obaleniu i zabiciu w zamachu swego starszego brata - Tuthalijasa III), kraj został umocniony (rozbudowano system twierdz na północy) a ostatecznie król rozbił Kasków w kilku bitwach i całkowicie uśmierzył niebezpieczeństwo zagrażające państwu z ich strony. Teraz, żądny nowych zwycięstw i uskrzydlony dotychczasowymi sukcesami, postanowił skierować swój wzrok na Mitanni i północną Syrię. Problem z Hetytami był jeszcze taki, że wprowadzili oni do obiegu nową, bardzo niebezpieczną broń, której niezwykle rzadko używano w wojskach Mitanni (ich siła opierała się głównie na pancernym uderzeniu rydwanów i zasypaniu przeciwnika lasem strzał, wypuszczanych ze składanego łuku hurryckiego, który był bardziej praktyczny, a jednocześnie pozwalał strzelać na znacznie dłuższe odległości, niż np. łuk egipski), a w armii Egiptu nie używano tej broni wcale. Chodzi oczywiście o... żelazo i stal. Miecze, włócznie, strzały i sztylety wykute w żelazie i w stali, były nieporównanie lepsze, niż te wykute w brązie. Na dworze królów Mitanni w Waszszuganni urządzano nawet specjalne pokazy, które wykazywały ogromną wyższość żelaza nad brązem, gdy na przykład miecze z brązu były przecinane w pół jednym uderzeniem broni wykonanej ze stali). Egipcjanie byli pod wielkim wrażeniem tej nowej broni i stąd też zapewne brała się niechęć Amenhotepa III przed podejmowaniem nowych kampanii wojennych wzorem swych przodków, gdyż sytuacja polityczna, a szczególnie militarna, znacznie zmieniła się od tamtych czasów. Pokój zawarty najpierw przez Amenhotepa II z władcą Mitanni - Szausztatarem I (ok. 1417 r. p.n.e.) a następnie przez ich synów: faraona Totmesa IV z królem Artatamą I (ok. 1397 r. p.n.e.) zakończonego małżeństwem egipskiego władcy z mitannijską księżniczką - Mutemweią (matką Amenhotepa III) - wyznaczał jasne granice wpływów obu mocarstw w Syro-Palestynie. Północ wraz z ziemiami potężnego i bogatego niegdyś królestwa Jamhadu (ze stolicą w Haleb) przypadło Mitanni (pierwszym królem Jamhadu był syn Hammurabiego, władcy Babilonu - Abba'el), wszystko zaś co było na południe od miasta Kadesz i Alalach (w Alalach mieścił się wspaniały pałac królewski Idrimiego I, panującego tutaj w latach ok. 1510-1480 p.n.e., który uczynił z tego miasta prawdziwą syryjską metropolię dorównującą a nawet znacznie przerastającą Haleb - miasto władców Jamhadu) - znalazło się w strefie wpływów Egiptu, łącznie z całym pasem wybrzeża morskiego i z takimi portami, jak: Tyr, Sydon, Byblos, Arad i Ugarit. W obu strefach panowali lokalni książęta, którzy jednak zobowiązani byli złożyć przysięgę wierności swemu suwerenowi (krzywoprzysięzca był zaś uważany za przeklętego przez bogów). Musieli oni płacić daniny i utrzymywać porządek na własnym terytorium.
 
 

 
W strefie egipskiej w Syrii było powołanych trzech "komisarzy", mających czuwać nad utrzymaniem regionu w podległości i złożeniem przysięgi każdemu nowemu egipskiemu władcy (gdyż przysięga ta wygasała wraz ze śmiercią faraona i każdy następny musiał spieszyć na północ - często prowadząc ze sobą wojsko na wyprawę tłumiącą lokalne bunty - aby ową przysięgę odebrać). Jeden egipski namiestnik rezydował w Gazie w kraju Retenu (kontrolował ziemię Kanaan), drugi w Kumidi w kraju Upe (kontrolował rejon Damaszku i okolicy), trzeci przebywał w Simirze w prowincji Kor (kontrolował rejon północnych miast portowych - Byblos, Arad, Ugarit). Do ich zadań należało stałe monitorowanie regionu i wyłapywanie wszelkich oznak niezadowolenia oraz buntowniczych nastrojów ludności syryjsko-palestyńskiej. Oni też organizowali zbiórkę danin (wysyłaną następnie do królewskich Teb, lub ewentualnie do Memfis, w zależności gdzie akurat przebywał faraon), a w wyjątkowych sytuacjach ustanawiali egipskiego "doradcę" u boku jakiegoś księcia, wobec którego istniało podejrzenie chęci zrzucenia egipskiej zależności (zdarzało się jednak i tak, że to lokalni władcy ochraniali zbrojnie posiadłości egipskich namiestników, gdyż siły egipskie skierowane do tego zadania bywały zbyt nieliczne). Natomiast w obszarze dominacji Mitanni, często sama przysięga nie wystarczała i wówczas władcy Nahariny (jak też kraj ten zwano w Egipcie) musieli spisywać osobiste układy z poszczególnymi władcami syryjskich miast (np. z Haleb), aby tym samym uniemożliwić im wchodzenie w sojusze z Hetytami. Tym bardziej że na początku panowania Amenhotepa III w północnej Syrii narodził się ruch, który zmierzał do oderwania tej krainy od Mitanni i zawarcia układu z władcą Hetytów, celem odrodzenia dawnej potęgi miast-państw Jamhadu. Założył go niejaki Abdiaszirty - człowiek nieznanego pochodzenia, który zdobył pewne poważanie wśród Amurytów, a nawet nawiązał kontakty z dworem egipskim i został mianowany "protektorem-gwarantem" siedziby egipskiego namiestnika w Simirze. Przeciw niemu występował książę miasta Byblos - Ribaddi, który słał listy do faraona, oskarżające Abdiaszirtę o najróżniejsze przewiny. Jednak na dworze egipskim nie traktowano tych skarg poważnie i uważano Ribaddiego (postulującego zorganizowanie wyprawy wojennej przeciw Amurytom) za panikarza. Takie właśnie opinie płynęły od egipskiego namiestnika w Simirze, do którego Ribaddi zwracał się w liście w takich oto słowach: "Niech Baalat z Gubla da ci moc przed królem, twoim panem, tak iżbyś mógł wyjść w pole z wojskiem i najechać kraj Amurru. (...) Popatrz teraz - czyż nie sprzyjają one Abdiaszircie? A co on im czyni? (...) Gdy on napisał ludziom w Ammija: zabijcie swego pana - a oni przyłączyli się do ludzi zwanych Hapiru (Habiru - "Pokryci Piaskiem" - pierwotne określenie ludu z którego wyłonili się następnie Hebrajczycy/Izraelici). (...) W ten sposób wszystkie kraje przyłączą się do Hapiru. Rzeknij więc te słowa przed królem, panem twoim (faraonem): ponieważ ty jesteś ojcem i panem moim. (...) Ty znasz moje sprawy, albowiem byłeś w Simierze i wiesz że jestem twym wiernym sługą. Przemów tedy do króla, pana twego, by jak najprędzej wysłał do mnie swe wojska z ratunkiem". Ruch zapoczątkowany przez Abdiaszirtę ostatecznie doprowadził do oderwania ziem Jamhadu od Mitanni i Egiptu, oraz zawarcia sojuszu z Hetytami, ale uczynią to ostatecznie dopiero jego synowie.
 
A tymczasem Suppiluliuma przygotowywał się do wielkiej wyprawy wojennej na Hanigalbat (jak też Hetyci zwali kraj Mitanni), co spowodowało konieczność uzyskania wsparcia przez ten kraj ze strony Egiptu. Najlepszym zaś sposobem takiego sojuszu było małżeństwo, czyli wydanie córki mitannijskiego władcy za młodego faraona (egipskich księżniczek nie wydawano za mąż za obcych władców, jak również w dyplomacji nie stosowano egipskich hieroglifów - uważając to pismo za przeznaczone jedynie dla Egipcjan i posiadające przez to magiczne właściwości, niegodne poznania obcym, azjatyckim "barbarzyńcom"). Dawno w Mitanni zapomniano ów nieszczęsny rok, gdy po zwycięstwie na "jałowym wzgórzu" pod Haleb (1447 r. p.n.e.) faraon Totmes III Wielki rozpoczął ekspansję w głąb  Mitanni. Od tego czasu minęło już siedemdziesiąt lat, czterdzieści lat temu zawarto pierwszy pokój z Egiptem a od dwudziestu lat panował nieprzerwany sojusz. W Egipcie wyrosło już drugie pokolenie, które nie pamiętało działań wojennych, prowadzonych w Naharinie. Jeszcze ojciec Amenhotepa III - Totmes IV musiał wysyłać aż sześć poselstw na dwór do Waszszuganni, zanim władca Mitanni - Artatama I wyraził zgodę na ożenek swej córki Mutemwei z faraonem, teraz - ze względu na zagrożenie hetyckie - poszło to znacznie szybciej. Na tronie Mitanni panował wówczas (1377 r. p.n.e.) król Szuttarna II (syn Artatamy) i bardzo szybko wyraził on zgodę na poślubienie Amenhotepa przez jedną z jego córek - Giluhipę (było to więc do pewnego stopnia małżeństwo kazirodcze, jako że matka Amenhotepa III - Mutemweia, była siostrą Szuttarny i ciotką Giluhipy - nowej małżonki jej syna). Młoda księżniczka z Nahariny przybyła więc do Egiptu aby poznać swego męża. Małżeństwo zostało zawarte w Pałacu Królewskim w Malgatcie, a nowa królewska małżonka weszła do haremu władcy, w którym oprócz innych dziewcząt, były też jego siostry i córki. Najważniejszą zaś kobietą bez wątpienia była Wielka Małżonka Królewska - Teje, która od początku traktowała małżeństwo Amenhotepa z Gluhipą, jako związek polityczny. Nie wiadomo jednak dokładnie jakie były relacje pomiędzy obiema paniami, gdyż żadne tego typu dokumenty nie zostały spisane (Egipcjan nie interesowały relacje "dam haremowych", tym bardziej że harem egipski był miejscem dość swobodnym, gdzie kobiety mogły spotykać się ze swą rodziną, a nawet przyjmować niespokrewnionych z nimi gości). Zapewne więc pozycja królowej Teje w żaden sposób nie została uszczuplona nowym związkiem jej męża. A tymczasem w samym Mitanni zaszły poważne zmiany polityczne.
 
 


   

 
 
  
CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz