ŻYCIE PO ŚMIERCI -
CZYLI RELACJE OSÓB,
KTÓRE PRZEŻYŁY WŁASNĄ ŚMIERĆ
II
ŻYCIE PO ŚMIERCI
MITY I RZECZYWISTOŚĆ
Cz. III
CO CZUJĄ LUB WIDZĄ ZWIERZĘTA
Znany niemiecki parapsycholog W.O. Roesermuller wspomina, że kiedyś jego rodzice wynajęli na letnisko stary budynek poklasztorny. Rodzina miała starego i czujnego psa, przejawiającego szczególne zdolności do pilnowania dzieci. Dla pewności jednak nałożono mu kaganiec, aby przypadkowo nie pogryzł obcych. W nocy pies spał na słomiance w korytarzu. Mimo bojowego i wręcz agresywnego nastawienia do obcych, pies miewał dziwne napady strachu. Starał się wówczas wtargnąć do naszej sypialni, gdzie trzęsąc się ze strachu wchodził pod łóżko. Matka nasza miała pewne kwalifikacje medialne i słyszała nieraz stłumione szlochy i jęki. W żaden sposób jednak nie udało się ustalić źródła tych tajemniczych odgłosów. Ojciec był architektem, zabrał się więc fachowo do rozwikłania zagadki. Okazało się, że pod naszym pokojem znajdowały się piwnice, a po usunięciu płyt kamiennych z podłogi odkryliśmy groby zmarłych zakonnic.
Przypominam sobie także i inne wypadki - wspomina dalej W.O. Roesermuller. W pobliżu naszego domku mieszkał dyrektor wielkiego przedsiębiorstwa. Pewnej nocy jakiś obcy pies zaczął przed domem owego dyrektora rozpaczliwie wyć. Skowyt ten pobudził sąsiadów, którzy wybiegli przed swe obejścia. Jak się okazało, dyrektor z nieznanych nam przyczyn, w tym właśnie momencie popełnił samobójstwo - zastrzelił się. Którejś z następnych nocy wilk naszych znajomych zaczął się zachowywać bardzo dziwnie. Skomląc i merdając ogonem krążył dookoła czegoś niewidzialnego, jakby się z kimś zamierzał przywitać. Po kilku dniach otrzymaliśmy telegram - był to drugi rok wojny światowej - iż mąż naszej znajomej w tym samym czasie zginął na froncie wschodnim.
Nasz dziadek mieszkał na wsi. Często zdarzało się, że wracał koniem w nocy do domu. W pewnym miejscu drogi konie trzeba było brać za uzdy i przeprowadzać. Udawało się to z trudem. Same nie przeszłyby za nic w świecie. Otóż w tamtym punkcie wiejskiej drogi zamordowano przed kilku laty nieznanego wędrowca. Czy i skąd konie mogły o tym wiedzieć? Co spowodowało, iż ogarniał je strach w pobliżu miejsca morderstwa.
Znajoma pana Roesermullera, pani G.M. Hofer, opublikowała przed trzydziestu laty książkę pod tytułem: "Prawdziwe i autentyczne wydarzenia ze zwierzętami". Wspomina w niej o przygodzie swego kuzyna podczas I wojny światowej.
- Znajdowałem się wraz z moją baterią w zniszczonej wiosce rosyjskiej, czekając na dalsze rozkazy. Kiedy ruszyłem konno naprzód, mój wierzchowiec po kilkuset metrach stanął i nie chciał ruszyć z miejsca. Musiałem to miejsce objechać daleko bokiem. Nazajutrz poszedłem tam pieszo, aby rozglądnąć się za czymś, co mogło konia wystraszyć. W krzakach nie opodal, zarośnięta mchem i zielskiem, znajdowała się zapadnięta mogiła. Napis na deszczułce był już nieczytelny. Co koń tam zobaczył?
Wypadki z końmi, które obawiały się pewnych miejsc nie są odosobnione. Co się w takich wypadkach dzieje? Przecież jest rzeczą niemożliwą, aby koń obawiał się jakiegoś pochowanego lub czasem nawet usuniętego już stamtąd trupa nieboszczyka... Należy więc przyjąć, iż zmarły z jakiegoś powodu, możliwe także, że w wyniku własnej głupoty, którą zachował mimo swej śmierci fizycznej, przebywał w miejscu swego zgonu, może nawet nie zdając sobie sprawy z faktu, iż już nie żyje. Zwierzęta, a szczególnie psy, są niesłychanie uczulone na zjawy bywające na seansach, nawet kiedy nie są jeszcze zmaterializowane. Jest to zagadnienie ogólnie znane parapsychologom. Jeżeli więc się zdarzy, że pies przebywający w pokoju nagle zaczyna się zachowywać dziwnie, można być pewnym, iż ktoś obcy przybył właśnie do pomieszczenia. Ktoś z obecnych może być na przykład medialny, co ułatwia istotom z innego świata kontakt z żyjącymi. Pies taką obecność wyczuje znacznie wcześniej, niż "cywilizowany" człowiek. Ludzka receptywność bowiem jest ściśle związana z jego podświadomością.
Dr med. Maria Thilo pisze w jednej ze swych książek z dziedziny parapsychologii, iż któregoś dnia rano usłyszała stukanie do drzwi wejściowych. Sądziła, że to mleczarka. Lecz uwagę jej zwróciła kotka, śpiąca w nogach jej łóżka. Zwierzę stało najeżone i trzęsło się ze strachu. Tymczasem do pokoju weszła jakaś mglista postać. Zbliżyła się do mnie, wiało od niej lodowatym chłodem (jest to notabene charakterystyczne dla samorzutnych zjaw). Po kilku minutach otworzyłam oczy. Zjawa zniknęła, a kotka nadal dygotała na kołdrze z przerażenia. Wspominając o przerażeniu zwierząt, czujących w pobliżu jakąś osobowość z innego świata należy podkreślić, że dotyczy to tylko osób obcych. Jeżeli taka, nawet niewidoczna zjawa, była psu za swego życia znajoma lub tylko należała "do rodziny", na co psy są niesłychanie uczulone, wówczas zwierzę okazuje radosne podniecenie, co objawia się wesołym szczekaniem, skomleniem i merdaniem ogonem.
PS: Ostatnio rozmawiałem z pewnym moim znajomym, który jest zdeklarowanym ateistą, choć przez lata nabył cechę udawania iż interesują go pewne "niematerialne" lub "duchowe" kwestie. Ostatnio stwierdził: "Prędzej uwierzę w to, że życie na Ziemi zapoczątkowali jacyś kosmici, niż w to że była to robota Boga, albo w to, że dziewica urodziła syna", komentując zaś niedawny wypadek polskich pielgrzymów w Chorwacji, stwierdził: "Matka Boska zabiła dwanaście osób". Wydaje mi się, że ów mój znajomy niewiele rozumie i nawet nie pragnie niczego się dowiedzieć poza to, w co wierzy - a nauczony został niechęci do kanonów religijnych, w które mocno wierzy i wydaje się być w tej swojej wierze dość szczęśliwy. Na moje stwierdzenia by nie wszystko brał do siebie tak, jak to wygląda z zastanowił się nad głębią danego procesu, np. nad tym że... istnieje tylko Życie, nieustanne i wszechobecne, natomiast śmierć jest tylko naszym wymysłem, gdyż jako ludzie musimy jakoś nazwać fakt, iż jednego dnia funkcjonujemy na tym świecie, a drugiego już nas nie ma wśród tzw.: "żywych". Dodałem też, że Biblia była wielokrotnie tłumaczona na inne języki i pierwotny sens słów czy całych zdań uległ zmianie, czego chociażby przykładem jest słowo: "Dziewica Maryja". Któż ma bowiem korygować raz utrwalone przekazy? Księża, którzy sami też rzadko czytają Biblię i jedynie powtarzają to, co już wcześniej ktoś inny błędnie określił. A błąd jest ewidentny, gdyż rzecz nie tyczy się "dziewicy" a "panny", chociaż słowa te w języku greckim (hebrajskim zresztą też) brzmią identycznie, gdyż język był wyrazem kultury, a w czasach, w których spisywano Pismo każda panna była z natury rzeczy dziewicą i było to tak naturalne, jak powietrze którym oddychamy. Ale trzymając się sztywno pewnych dogmatów i słów, które w naszych czasach znaczą już coś innego, popadamy w niezrozumienie a to wiedzie nas na intelektualne i duchowe manowce (tym bardziej jeśli nie znamy oryginalnego tekstu).
Oczywiście osoba Jezusa Chrystusa nie do końca jest tą, w którą wierzą chrześcijanie, ale i tak ich wiara jest zgodna z pewnym trybem znaczenia "aż do ponownego przyjścia Jezusa w chwale" - co może oznaczać uświadomienie sobie prawdziwego sensu Jego nauk (uświadomienie jednak nie oznacza zrozumienia). Śmiem bowiem twierdzić, że nawet najpotężniejsze istoty w naszym Wszechświecie nie znają sensu życia, ani nie potrafią odpowiedzieć na pytanie "po co mu tu właściwie żyjemy?" To znaczy odpowiedź jest dość prosta: "Żyjemy aby doświadczać i poznawać" czyli rozwój poprzez doświadczenie, ale pytanie w jakim celu Bóg pragnie wciąż poznawać pozostaje bez odpowiedzi. A może jest tak, jak już kiedyś pisałem, czyli to nie Bóg kieruje naszym losem a... my sami, nasze duchowe "Ja", które wysyła swoje poszczególne jestestwa, aby doświadczyły a tym samym zdobywa "kolejne stopnie rozwoju". Może być też jeszcze inaczej, to znaczy że my wszyscy żyjący (ludzie, zwierzęta, rośliny i wszystkie inne rzeczy widzialne i niewidzialne) jesteśmy... jedną istotą, która jest jednocześnie miliardami różnych wcieleń i jeśli krzywdzimy jakąś istotę - tak naprawdę krzywdzimy siebie samego, dlatego też potem ta karma do nas wraca. Ciekawe, prawda? Ale aby móc to w jakiś sposób spróbować "ogarnąć", należy oczyścić umysł z wytartych kanonów religijnych i ateistycznych, gdyż one stanowią blokady poznania. Nie znamy prawdy i zapewne jej nie poznamy dość długo, ale jedyne co należy sobie uświadomić, to fakt bezsporny i niepodważalny: Istnieje Życie i Życie jest wszechobecne.
Na zakończenie warto jeszcze przytoczyć słowa Leszka Szumana, który jasno definiuje naszą naturę po "śmierci":
"Kiedy twoje serce przestanie bić, nie wyobrażaj sobie, że twoja istota rozpadnie się niczym bryła lodu, która upadła na kamienie górskiego potoku. W rzeczywistości odniesiesz wrażenie jakbyś się zamienił lub przeszedł w inną, obcą tobie postać. W jakiś dziwny i niewytłumaczalny sposób będziesz szczęśliwy i zadowolony. Ogarnie cię zrównoważenie i spokój, leżący daleko poza naszymi codziennymi śmiesznostkami, które nazywamy dziś kłopotami. Kłopoty te, łzy i cierpienia pozostaną na twym łożu śmierci jak kilka niepotrzebnych, nieważnych łachmanów. Zaczniesz jakby wydzielać z siebie jasną, radosną światłość. I wówczas na twojej drodze stanie ktoś, kto ,będzie tam oczekiwał na twe przybycie i kto zajmie się twoją osobą z całym oddaniem i sercem. Jeżeli za życia miałeś rodzeństwo lub rodzinę, która odnosiła się do ciebie w sposób życzliwy i z miłością, i jeżeli to uczucie między wami polegało na wzajemności, stanie owa istota, o której wspomniałem, jak żywa (oczywiście, jeżeli już nie żyje w ziemskim znaczeniu tego słowa) przed tobą. Istota ta będzie promieniowała szczególnym, osobliwym, nieziemskim blaskiem, nieznanym ci dotychczas. Jeżeli sytuacja będzie wymagała fachowych umiejętności, zobaczysz kogoś, kogo sobie wyobrażałeś w twych uczuciach religijnych. Kimkolwiek byłby ów osobnik, nieznany ci, zmieni on twoją osobowość. Będzie emanował i wydzielał z siebie jakąś nieznaną ci energię, która tobą zawładnie. Spotkanie to będzie najwspanialszą chwilą twego życia... Będziesz miał wrażenie, jakbyś dokonał czegoś wspaniałego, niespotykanego. Ogarnie cię uroczysty nastrój, jak podczas patriotycznej manifestacji... To, czego doświadczysz, będzie tak wzniosłe i wielkie, iż niczym staną się twe dotychczasowe wzruszenia.
Wszystko to zresztą nie sposób opisać słowami, w które nasze języki są tak ubogo wyposażone. Może słowa: "wielkość", "światłość, "świętość, "miłość" coś ci powiedzą o tym, co na ciebie czeka po tamtej stronie życia. Gdziekolwiek rzucisz okiem, tam wszystko będziesz oglądał w innych barwach, a twój stosunek do wszelkich ziemskich przedmiotów stanie się zupełnie inny. Obojętnym okiem będziesz spoglądał na gorączkowe wysiłki lekarzy i pielęgniarek, zabiegających o przywrócenie cię do życia, do ich świata . Będziesz wiedział, że jest to bezcelowe, że to nic nie da. Odniesiesz tak charakterystyczne w takich wypadkach wrażenie, że wszyscy są zajęci ratowaniem ciała, które ciebie już właściwie nic nie obchodzi i jest ci całkiem obce. Jęki, szlochy i rozdzierające serce lamenty rodziny, nawet tej najbliższej, będziesz uważał za śmieszne, dziecinne i naiwne. Wszystkie twoje doczesne ambicje, pragnienia i dążenia, obowiązki wobec innych, twój ulubiony zawód, twoja kariera, na której ci tak zależało i do zrobienia której dążyłeś tak konsekwentnie, staną się dla ciebie nagle nieważne i nieistotne, jak wiązka zeszłorocznych, zwiędłych kwiatów. Ogarnie cię fala przyjemnego i pogodnego nastroju. Poczujesz się gotowy do dalszej drogi. Jeżeli jesteś Hindusem, to przypuszczalnie powita cię na tamtym świecie Yamdut - Zwiastun Śmierci. Lecz nie przejmuj się niczym. Yamdut doprowadzi cię do istoty w białych szatach, a będzie to dobrotliwy władca, otoczony blaskiem i aureolą świętości. Możliwe, że przypomną ci się podróże, które odbywałeś na Ziemi. Nieraz ludziom wydaje się, że muszą poddawać się rewizji celnej w olbrzymich halach lotnisk. Ale taka hala to wspaniały ogród, a drzwi, to wspaniałe pałacowe wrota z bajki. Nie przejmuj się niczym. Wszelkie wrażenia są jak zwiędłe liście z dawnych lat.
Niebawem widok ten stanie się bardziej jasny, przejrzysty i wyraźny. Konkretny i precyzyjny. Oczy otworzą ci się na niejedno zagadnienie, które za życia ziemskiego było niejasne i zajmowało ci wiele czasu. Niebawem nauczysz się rozumieć więcej, niż to się zdarzyło przez całe twoje życie. Z przyjemnością będziesz wchłaniał w siebie nową, nieznaną wiedzę... aż do następnego... Niektórzy czytelnicy spytają: A jak wyglądają następne, pierwsze stopnie tego nowego, tajemniczego życia po naszej doczesnej śmierci? Nowoczesny Łazarz wzruszy na to ramionami i zwróci się do swego audytorium: Tego nie wolno dziś jeszcze nikomu powiedzieć. Każdy z was, drodzy słuchacze i widzowie, ma swój osobisty, własny paszport, o szczególnych uprawnieniach i dający każdemu różnorakie możliwości. Ale wiedza ta, w obecnym stadium naszego życia, jest dla naszej świadomości na razie zamknięta. Myślę więc, że postąpicie rozsądnie, słuchając także z uwagą słów, które wam szepnie do ucha ktoś w chwili waszej śmierci..."
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz