Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 7 lipca 2016

MENTALNE RÓŻNICE MIĘDZY KOBIETĄ A MĘŻCZYZNĄ

CZYLI KTO KOGO BARDZIEJ ...

PRZEŚLADUJE?




No właśnie, kto kogo bardziej prześladuje? Dziwne pytanie prawda? Ale tylko z pozoru, bowiem gdy przyjrzymy się sprawie głąbiej, okaże się że temat wcale nie jest tak błahy jak nam się wydaje. Ogólnie przyjęło się sądzić że to mężczyźni, jako ci silniejsi fizycznie, używają (niekiedy również) swej siły przeciw płci pięknej. I nie ma w tej tezie niczego nieprawdziwego. Faktem jest że mężczyźni częściej znęcają się nad swoimi partnerkami fizycznie. Lecz nie zadajemy sobie w ogóle pytania, jak często kobiety znęcają się nad nami mężczyznami.

Lecz one stosują zupełnie inną broń niż tzw.: "damscy bokserzy". Z małymi wyjątkami kobiety nie posługują się siłą fizyczną, lecz znęcają się nad mężczyznami, stosując presję psychiczną. To jest niezwykle ciekawe zjawisko i mnie osobiście szalenie intryguje i interesuje, zresztą ja wprost uwielbiam zgłębiać tajniki kobiecego umysłu, uwielbiam obserwować zachowania kobiet. Dzięki owym obserwacjom doszedłem (już z ładnych kilka lat temu), do wniosku że kobiety same wprost nie znoszą. Jeśli kobieta zdobędzie gdzieś jakieś stanowisko, lub zajmie odpowiednią posadę, to bardzo szybko stara się zamknąć dostęp na te miejsca innym kobietom, by brylować w otoczeniu samych mężczyzn. Ja nawet jakiś czas temu, nadałem temu zjawisku nazwę - "efekt plemnika". Bowiem owe kobiety czynią tak samo, jak ów plemnik któremu uda się dostać do komórki jajowej - zamykają dostęp dalszym konkurentom (konkurentkom).

Ale wróćmy do kobiecego sposobu psychicznego znęcania się nad mężczyznami, ja osobiście (z otoczenia moich znajomych), mogę podać kilka takich przypadków. Najciekawszą rzeczą ( i najbardziej dla mężczyzny bolesną), w tym wszystkim jest znęcanie się nad facetem w gronie znajomych. Zauważyłem że kobiety wprost uwielbiają wtedy wyrzucać wszystkie swe żale - a to jak on mało o siebie dba, a to jak mało zarabia, a to że w ogóle nie słucha co się do niego mówi, i wreszcie jaki kiepski potrafi być w łóżku. Ja nie wiem czy kobiety podnieca takie gadanie, czy uwielbiają wsłuchiwać się w setki lub tysiące (wg. mnie), zbędnie produkowanych słów? Zadziwiająca jest kobieca psychika.

Piszę ten temat z dwóch powodów, po pierwsze zastanawia mnie pytanie - dlaczego niektóre kobiety wprost kochają "drani" i jakoś pewnie podświadomie lubią być wykorzystywane. Drugim powodem jest osobiste doświadczenie - moja Pani, też kiedyś miała podobny wyskok, zwierzając się jednej z naszych znajomych na mój temat (o co dokładnie chodziło niech pozostanie słodką tajemnicą). I choć moja Dama jest rodowitą Francuzką, to mieszkając w Polsce już ładnych ponad dziesięć lat, zdążyła nauczyć się naszej nadwiślańskiej mowy. Miała też pecha że ją usłyszałem, bowiem nie znoszę takiej formy upokorzenia (bo tak, to jest upokorzenie dla faceta), ja bowiem nie biegam i nie opowiadam ile ona wydaje na kosmetyki i manicure i inne rzeczy o których nawet nie mam pojęcia. Nie robię awantury że nie płaci za to wszystko z własnych pieniędzy. To oczywiste że skoro ja zarabiam wystarczająco dużo, moja kobieta nie powinna pracować (jeśli nie chce). Dlatego też gdy zostaliśmy sam na sam dałem jej jasno do zrozumienia że ostatni raz pozwoliła sobie na publiczną wycieczkę pod moim adresem, ja sobie nie życzę później takich plotek i ploteczek na mój temat. I Basta.

A na koniec mała niespodzianka. Czy znacie "Niedzielę Barabasza"? To jest moje ulubione psychologiczne studium toksycznego związku, a prześladowcą jest tu kobieta, zaś ofiarą mężczyzna, który ma w życiu jedną pasję - lubi grać w piłkę nożną na pozycji bramkarza. Ci co znają ten stary film (z 1971 r. w reżyserii mistrza tego gatunku Janusza Kondratiuka, w rolach głównych wystąpili wspaniała Anna Seniuk i Zdzisław Kuźniar), wiedzą dobrze o czym mówię. Film mnie po prostu oczarował, pięknie pokazane jak kobieta potrafi publicznie zniszczyć mężczyźnie karierę, przyszłość i życie.


OTO FRAGMENT

"NIEDZIELI BARABASZA"

 



ORAZ CZYM SIĘ RÓŻNI MÓZG 
KOBIETY I MĘŻCZYZNY?





  A NA KONIEC COŚ ZABAWNEGO




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz