Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 4 lipca 2016

PORWANA I ZNIEWOLONA - Cz. II

AUTENTYCZNA HISTORIA

ZNIEWOLONEJ KOBIETY


Rzecz ta działa się na początku lat 90-tych (1990 lub 1991), i dotyczyła porwania (uprowadzenia) młodej kobiety (Polki), o imieniu Beata, w Niemczech. Nie było to jednak ani porwanie dla okupu, ani też uwięzienie przez gang sutenerów, zmuszających potem dziewczyny do świadczenia usług seksualnych w niemieckich burdelach. Rzecz była dość ... niesamowita, owa kobieta została porwana tylko w jednym celu. Miała przez jakiś czas stać się ... seksualną zabawką swych porywaczy, którym było ... niemieckie małżeństwo, lubujące się w klimatach BDSM. Była (wraz z inną, młodszą od niej dziewczyną), ich seksualną niewolnicą przez miesiąc. W tym czasie zrobili z niej również prostytutkę, która miała obsługiwać sprowadzanych do ich posiadłości klientów (mężczyzn i kobiety). Po miesiącu czasu, ubrali ją w tę samą sukienkę, w której była w trakcie porwania, zakneblowali i założyli opaskę na oczy, po czym wsadzili do samochodu i wywieźli w nieznanym kierunku. W drodze dziewczyna straciła przytomność (zapewne dorzucili środek usypiający). Gdy się ocknęła, leżała na ławce w jednym z berlińskim parków. Na sobie miała dodatkowo męską marynarkę, w kieszeni której był plik spiętych w rulon banknotów - oto jej historia.






- Od dawna chcieliśmy z mężem zdobyć parkę niewolnic, aby się nimi zabawiać, dziewczynę zdobyliśmy wcześniej, teraz doszłaś ty! - to mówiąc ponownie wymierzyła trzymaną w ręce szpicrutą, siarczysty klaps na odsłonięte pośladki coraz bardziej przestraszonej Beaty. W tym momencie w drzwiach pojawił się Martin. Był ubrany tylko w ciemne, dżinsowe spodnie i krótką czarną kamizelkę, zupełnie odsłaniającą jego tors. Ale nie to było najdziwniejsze, bowiem prowadził on na smyczy, młodszą od Beaty, "ładną i zapłakaną dziewczynę" - (jak opisała to potem w jednej z gazet Beata - w cudzysłów będę brał oryginalne słowa owej uprowadzonej kobiety), "czołgała się za nim jak suka". Martin (nie było to zapewne jego prawdziwe imię), podszedł do związanej kobiety i się przywitał:

- Cześć mała, chyba ci się u nas podoba, co? - po czym nakazał dziewczynie wejść pod kozła, a jej smycz przywiązał do jednego z wystających obok rączek (nie powiedziałem poprzednio że ów kozioł miał pokaźnych rozmiarów dziurę, akurat tam, gdzie znajdowały się najintymniejsze miejsca Beaty), po czym kazał jej ustami wykonać cunnilingus. Zapłakana dziewczyna zbliżyła swą twarz do łechtaczki Beaty i zaczęła ją erotycznie rozpalać swym językiem (ja jedynie piszę to, co wcześniej opowiedziała owa Beata, której imię też zapewne nie jest prawdziwe). Martin podszedł do niej z przodu, pogłaskał ją po główce, po czym odpiął z jej ust erotyczną kulkę, uniemożliwiającą mówienie, a następnie rozpiął spodnie i wyjmując penisa, przystawił go do nosa przerażonej Beaty, ze słowami:
- Otwórz usta suko!  

Beata się rozpłakała, co tam rozpłakała, rozbeczała się jak mała dziewczynka, jednocześnie prosząc ich, by nie robili jej krzywdy. Martin raz jeszcze powtórzył polecenie:
- Powiedziałem, otwórz usta! - Beata jednak ponownie nie wykonała jego polecenia. Wówczas spadł na jej pośladki nieskończony strumień ciosów, zadawanych przez jego żonę szpicrutą, a następnie pejczem. Beata płakała i krzyczała, prosząc o uwolnienie - nadaremnie. Gdy jej tyłek zaczął nabierać czerwonawych pręgów, Beata wreszcie wykonała polecenie, w zamian za zaprzestanie kolejnych razów. Martin wówczas włożył jej w usta swego penisa i zmusił do seksu oralnego. W tym samym czasie jego żona (do końca pobytu Beaty w ich domu, nie poznała ona jej imienia - miała zwracać się do niej: "Moja Pani", a do Martina: "Mój Panie", inne zwroty były kategorycznie zabronione i powodowały natychmiastowe kary), wypróbowała na niej ... całego zestawu swych wibratorów i sztucznych męskich penisów, wpychając je w obie tylne dziurki Beaty. Ta, chciała krzyczeć z bólu, chciała ale nie mogła, gdyż uniemożliwiał jej to tkwiący w jej ustach penis Martina, to znaczy teraz "Pana Martina". Jednocześnie dziewczyna zaczęła doprowadzać ją swym językiem do niesamowitej radości.

Gdy Martin skończył, wytrysnął w jej usta i zmusił ją do połknięcia całej zawartości. Następnie odwiązał smycz dziewczyny i zabrał ją (ponownie na czworakach), ze sobą. W pomieszczeniu pozostała jedynie jego żona, która miała jej wyjaśnić "zasady", panujące w tym domu. Beata miała reagować na każdą wypowiedzianą komendę "moich właścicieli" (jak ich opisuje). "Wołali na mnie jak na sukę i traktowali mnie jak sukę". Zamykali ją na noc do klatki i tam też karmili. Miała poznać i nauczyć się wszystkich komend, oraz reagować na nie natychmiast po wypowiedzeniu (każda zwłoka, mogła być pretekstem do kary). Kolejne dni Beata miała przeznaczyć na naukę swojej nowej tutaj roli i przyzwyczaić się do takich niedogodności jak noszenie obroży, chodzenie na czworakach na smyczy (nawet do ogrodu wyprowadzali ją nagą na smyczy), czy spanie na cienkim materacu w ciasnej klatce. Nie wolno jej było o nic pytać bez pozwolenia jej właścicieli, nie mogła się nawet załatwić bez ich zgody. 

Przez pierwsze dni, była ich seksualną zabawką, wykorzystywaną we wszelkich konfiguracjach, potem jednak (gdy oznajmili jej że zrobią z niej również prostytutkę), poprosiła Martina, by nie zmuszał jej do seksu analnego z klientami, oraz by zakładali prezerwatywę podczas seksu klasycznego (nie chciała zajść w ciążę). Martin zgodził się na te i tylko te prośby Beaty. Ale nie wyprzedzajmy faktów, po kolei ...








CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz