Łączna liczba wyświetleń

środa, 6 lipca 2016

KRÓLOWA - DZIEDZICZKA WĘŻOWEGO RODU - Cz. VIII

URODZONA BY 

WŁADAĆ MĘŻCZYZNAMI


 POLSKA Z LITWĄ

1386


RÓD GIEDYMINOWICZÓW



GIEDYMIN



Po wstąpieniu na tron księcia Giedymina, Litwa rozpoczęła zakrojoną z wielką skalę ekspansję na ziemie ruskie oraz na kierunku północno-zachodnim, w celu powstrzymania żywiołu krzyżackiego. W chwili objęcia tronu, książę miał ok. 40 lat. Władał pogańskim państwem Litwy właściwej, powiększonym o wielkie nabytki prawosławnych ziem ruskich, oraz sprzeciwiał się ekspansji katolickiego Zakonu Krzyżackiego. Od początku swych rządów, książę Giedymin rozpoczął też ofensywę zarówno na kierunku polityczno-religijnym, jak i militarnym. Już w 1316 r. wysłał na opanowane przez jego poprzedników ziemie ruskie  "swojego człowieka", jakim był prawosławny metropolita - Teodor, który rozpoczął tam działalność misyjno-polityczno-propagandową. W 1318 r. zorganizował wielkie zaślubiny swego syna - Olgierda z witebską księżniczką Marią, jednocześnie tą drogą ... przejmując Witebsk pod swoje panowanie. Natomiast w 1320 r. wydał swą córkę Marię Giedyminowiczównę, za księcia Tweru - Dymitra, tym samym zyskując cennego sojusznika. 

Wschodni sojusznik był Giedyminowi potrzebny "na gwałt", gdyż od północnego-zachodu, rokrocznie jego ziemie najeżdżali rycerze Zakonu Krzyżackiego, którzy pustoszyli okoliczne brzegi Niemna, oraz całą Żmudź. W 1320 r. udało mu się rozgromić jedną z takich zakonnych wypraw, w bitwie pod Miednikami. Cios zadany przez Litwinów, musiał być duży, gdyż Krzyżacy nie podjęli wyprawy odwetowej w roku następnym, zaś od 1322 r. to Giedymin przejął inicjatywę strategiczną na całym froncie walki z Zakonem, organizując w latach 1322-1323 aż cztery niszczące wyprawy odwetowe na krzyżackie terytorium. Rok 1323, jest rokiem zaś szczególnym w dziejach Litwy. To bowiem wówczas miały miejsce takie wydarzenia jak rozpoczęcie wielkiej inicjatywy dyplomatycznej Giedymina na europejskie dwory (ze szczególnym uwzględnieniem Rzymu i księstw niemieckich), oraz doszło do oficjalnego przeniesienia stolicy z Trok do Wilna.

Założenie Wilna miało być (jak każde wielkie wydarzenie, które potem obrosło legendami), niesamowite i niezwykłe. Mianowicie zmęczony polowaniem na tura w okolicznych lasach, zarządził książę Giedymin swej załodze odpoczynek i zasnął, pod jednym z wzgórz. We śnie ujrzał zaś wielkiego wilka, przyodzianego w zbroję rycerską, który stojąc na dwóch nogach, wył przeraźliwie w kierunku księcia. Książę po przebudzeniu był pod wielkim znaczeniem tego snu i zaraz też po powrocie do Trok, zapytał o jego wyjaśnienie swego pogańskiego kapłana - Lizdejkę, który po namyśle odpowiedział w taki sposób: "Żelazny wilk w zbroi oznacza gród nie do zdobycia, który w tym miejscu założysz. Powstanie potem miasto, z którego władcy będą rządzili swymi i obcymi ziemiami. A wycie wilka oznacza sławę i budzenie strachu u wrogów. I dasz nazwę temu miastu od rzeki Wilii i Wilejki, co w tym miejscu płyną" (do tej legendy nawiązał potem w "Panu Tadeuszu" Adam Mickiewicz, pisząc: "Zbudował miasto Wilno, które w lasach siedzi. Jak wilk pośrodku żubrów, dzików i niedźwiedzi. Z tego to miasta Wilna, jak z rzymskiej wilczycy, wyszedł Kiejstut i Olgierd i Olgierdowicy"). 
 

 WILNO w 1576 r.


25 maja 1323 r. Giedymin wysyła listy dyplomatyczne do Rzymu, Lubeki, Rostocku, Greifswaldu i Szczecina, zapraszając wszelkich kupców, rzemieślników i duchownych do swego nowo wybudowanego stołecznego grodu, obiecując im zwolnienie ze wszelkich podatków i posług, na okres dziesięciu lat od chwili zamieszkania w Wilnie. W oddzielnym liście do papieża, Giedymin zgłosił chęć przyjęcia chrztu, stwierdzając jednocześnie że jedyną przeszkodą, która go od tego kroku powstrzymuje, są łupieżcze najazdy Zakonu Krzyżackiego na jego ziemie. Pierwszym sukcesem tej dyplomacji, było zawarcie 2 października 1323 r. traktatu pokojowego z inflanckim Zakonem Kawalerów Mieczowych, mimo to Zakon Krzyżacki odmówił zawarcia pokoju i rozpoczął akcję (oczywiście podbudowaną pieniędzmi), podburzania bojarów żmudzkich, by ... sprzeciwiali się przyjęcia chrztu (tak czynił katolicki Zakon, który za swój cel przyjmował chrystianizację "barbarzyńskich ludów Wschodu"), zaś aby potwierdzić swe niezadowolenie z planów Giedymina, w roku następnym (1324), zorganizował kolejną wyprawę łupieżczą na Litwę. 

Tymczasem papież - Jan XXII, zauważył niesamowitą korzyść, z pozyskania i chrystianizacji tak dużego kraju (który co prawda już w większości był chrześcijański, ale jego ludność nie podlegała Rzymowi, tylko wyznawała bizantyjsko-ruskie prawosławie) i w październiku 1324 r. wysłał do Wilna swych przedstawicieli, którzy mieli dopełnić przygotowań przyjęcia chrztu. Jednak zaraz po ich przybyciu, okazało się że książę Giedymin ... zmienił zdanie, nie chciał już przyjmować chrztu, ale potwierdził swą chęć zawarcia pokoju z Zakonem Krzyżackim i poprosił papieskich wysłanników o wsparcie w tej kwestii. Nie mieli oni jednak w tym względzie żadnych pełnomocnictw i wkrótce powrócili do Rzymu z niczym. Papież jednak nie zamierzał odpuścić sobie Litwy i jeszcze w tym samym roku, doprowadził do zawarcia czteroletniej ugody pomiędzy Zakonem a Litwą. Przyjęcie chrztu okazało się już jednak niemożliwe, ostro protestowała przeciwko temu miejscowa ludność, nie tylko pogańska, ale także prawosławna, nie mówiąc już o kunigasach i bojarach, od początku niechętnych podporządkowywaniu kraju interesom papiestwa.

Jeszcze w 1324 r. Zakon zawarł anty-litewski układ sojuszniczy z Nowogrodem. Była to przeciwwaga sojuszu litewsko-pskowskiego, zawartego rok wcześniej, przez jednego z wodzów Giedymina - Dawida Grodzieńskiego. W 1325 r. Giedymin odniósł kolejny sukces dyplomatyczny, zawarł bowiem układ sojuszniczo-matrymonialny, z królem Polski - Władysławem I Łokietkiem, wydając w tymże roku za mąż za jego syna, piętnastoletniego księcia Kazimierza (zwanego potem Wielkim), swą trzynastoletnią córkę Aldonę. Był to układ korzystny dla obu stron, dla Polski, która dzięki temu małżeństwu zyskiwała zwolnienie z litewskiej niewoli, wielu jeńców wziętych w czasie najazdów za poprzednich władców, oraz dla Litwy, która zyskiwała cennego (choć wciąż jeszcze w dużej mierze rozbitego politycznie), sojusznika przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu. Aldona przybyła do Krakowa z początkiem kwietnia 1325 r. po czym naprędce zaczęto ją uczyć podstaw języka polskiego i zasad nowej wiary katolickiej, a następnie 25 kwietnia poślubiona została królewiczowi Kazimierzowi.

W 1326 r. zaś Giedyminowi udało się przeciągnąć Nowogród na swoją stronę, tym samym tworząc sojusz wśród największych ruskich księstw: Psków-Nowogród-Twer. Właściwie w połowie lat 20-tych XIV stulecia, Litwa sojuszami zapewniła sobie spokój na granicach. Jedyną przeszkodę stanowili Krzyżacy, oraz ... Mazowszanie. Z Mazowszanami książę Giedymin również pragnął zawrzeć pokój, nawet w 1323 r. zrzekł się w imieniu swego syna - Luberta, praw do tronu księstwa halicko-włodzimierskiego, do którego również pretendował książę mazowiecki - Bolesław Jerzy (wspierany przez króla Władysława Łokietka). Jednak w 1325 r. książę mazowiecki - Trojden I (ojciec Bolesława Jerzego), sprzymierzył się z Zakonem przeciwko Litwie, co skutkowało wyprawą łupieżczą Litwinów w roku następnym na Mazowsze. Dzięki zaangażowaniu jednak Polski i wyprawie na Brandenburgię, jaką zorganizował król Władysław Łokietek w 1326 r. (w której to uczestniczyła również nowo poślubiona para - Kazimierz i Aldona), udało się wymusić na Krzyżakach, by w 1327 r. przedłużyli pokój z Litwą o kolejne trzy lata.

Zakon jednak nie dotrzymał jego warunków i już w 1328 r. zbrojnie uderzył na ziemie litewskie. W 1329 r. z dużą militarną pomocą dla Krzyżaków, przybył z Czech władca tego kraju król Jan Luksemburski. Podczas wyprawy tego roku, całkowicie zniszczono Żmudź, zdobywając i niszcząc pięć tamtejszych zamków, oraz ... przymusowo chrzcząc wziętych do niewoli jeńców litewskich. Młodszy brat Giedymina - Margier, próbował zmusić Krzyżaków i Czechów do wycofania się ze Żmudzi - nadaremnie/ Podczas tej kampanii Zakon opanował całą żmudzką ziemię i planował się tam rozsiąść na stałe. Dopiero interwencja Polaków, którzy w tym samym roku najechali (będącą pod panowaniem Zakonu), ziemię chełmińską, zdobywając zamek w Papowie (luty 1329 r.), zmusiło wojska krzyżacko-czeskie do opuszczenia Żmudzi i ... skierowania swych sił przeciwko Polakom. W marcu Krzyżacy zajęli ziemię dobrzyńską, w kwietniu dokonali ataku na Kujawy, zdobywając Włocławek (23 kwietnia), Przedecz oraz Raciążek. 

W roku następnym kontynuowano zwycięską kampanię, zdobywając Wyszogród (12 maja 1330 r.), Radziejów (12 lipca), Nakło (17 lipca) oraz Bydgoszcz (koniec lipca). W sierpniu Polacy rozpoczęli kontrofensywę, zyskując posiłki z Litwy i Węgier, jednak akcja ta nie była dostatecznie dobrze skoordynowana (dodatkowo powstał spór, pomiędzy księciem Giedyminem z głównodowodzącym oddziałów węgierskich - Wilhelmem Drughetem), który doprowadził do tego, że na żadnym odcinku frontu nie udało się zwyciężyć (nieudane oblężenie Dobrzynia - sierpień-październik, oraz Kowalowa i Lipienka - wrzesień-październik). W tym samym czasie Zakon przeprowadził zwycięskie wyprawy zbrojne na Żmudź (1330-1331) oraz na Auksztotę (1331-1334), poszerzając znacznie swoje władztwo na tych terenach. W swym zwycięskim pochodzie, dotarli Krzyżacy w 1333 r. do Nowogrodu, który bronił syn Giedymina - Narymunt. 




Tymczasem w 1331 r. doszło do wspólnej wielkiej wyprawy zbrojnej krzyżacko-czeskiej, przeciwko Koronie Polskiej, z zamiarem ... rozbioru królestwa. W lipcu tego roku zaczęła się wielka inwazja, zaczęła się od ataku na Mazowsze i Kujawy. Padły zamki w Słupcach i Pyzdrach (obronił się jedynie Inowrocław). 27 lipca doszło do pierwszej bitwy rycerstwa polskiego i krzyżackiego pod Pyzdrami, która zakończyła się klęską Polaków. Po tej porażce, Zakonowi poddają się Bydgoszcz, Gniezno i Żnin. We wrześniu następuje kolejna ofensywa zakonna, której efektem jest upadek i spalenie Łęczycy, Uniejowa, Radziejowa, Szadka, Warty, Sieradza, Stawiszyna i Konina. Skutecznie broni się Kalisz, ale rycerstwo polskie, spieszące tam z odsieczą, zostaje pobite pod murami miasta (23-24 września). W tym samym czasie następuje atak Czechów od południowego-zachodu, lecz dzięki poświęceniu księcia Bolka Świdnickiego, (którego kraj przez to został całkowicie zniszczony a zamki zrównane z ziemią), opóźnia się połączenie rycerstwa krzyżackiego z czeskim, które miało przypieczętować całkowitą klęskę Polaków.

Najeźdźcy byli umówieni na koncentrację pod Kaliszem. Siły krzyżackie były zaś niezwykle liczne, co potwierdził sam wielki mistrz Luther von Braunschweig, który stwierdził iż wojsko zakonne: "byłoby zdolne przejść całą Polskę". W skład wojsk zakonnych wchodzili nie tylko rycerze z Prus, lecz także najemnicy znad Renu i innych krain Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Duża była reprezentacja rycerzy Zakonu Kawalerów Mieczowych z Inflant, oraz rycerstwa angielskiego pod księciem Suffolk - Tomaszem de Uffart. 25 września, zniecierpliwieni długim oczekiwaniem na Czechów, Krzyżacy, zwinęli obóz i zaczęli zawracać. 26 września stanęli obozem pod (zniszczonym już wcześniej) Radziejowem. Teraz w drodze powrotnej do Prus, postanowili zdobyć kluczowy polski gród obronny na Kujawach - Brześć. 27 września rozpoczęli zwijanie obozu i powolny wymarsz. Najpierw wyruszyła komturia brata Henryka Reuss von Plauena. Następnie główna część armii pod wodzą komtura chełmińskiego Ottona von Luterberga. Na końcu szła komturia wielkiego marszałka Zakonu - Dytrycha von Altenburga. 

Od rana też panowała gęsta mgła, tak gęsta że nawet jadący obok siebie rycerze, z trudem mogli się dostrzec. I właśnie w tej mgle, wpadły na siebie oddziały polskie pod wodzą króla Władysława i jego syna królewicza Kazimierza, a komturią von Altenburga. Zaczęła się bezładna rąbanina w powietrzu (zważywszy że rycerze prawie się nie widzieli), wkrótce jednak Polacy się wycofali i zajęli pobliskie wzgórze, oczekując opadnięcia mgły. Król Władysław Łokietek, podzieli swe wojsko na pięć oddziałów, podobnie uczynił marszałek von Altenburg. Gdy mgła opadła bitwa została wznowiona, ale ... nie trwała długo, bardzo szybko Polacy wzięli górę nad rycerzami Zakonu (prawdopodobnie po tym, jak ktoś przebił mieczem konia, na którym jechał rycerz, dźwigający wielką chorągiew Zakonu, który spadł z konia, a potem próbował wyciągnąć chorągiew znad zwalonego na nią końskiego cielska. Podczas tych prób nie tylko że ją podarł, ale brak chorągwi spowodował bardzo szybko chaos w krzyżackich szeregach. Rycerze zaczęli uchodzić z pola bitwy (udało się to tylko nielicznym), większość albo poległa, albo też dostała się do niewoli. Wśród jeńców było aż 56 wysokich rangą braci zakonnych, w tym sam marszałek Dytrych von Altenburg. 

Tymczasem Otto von Luterberg, dowiedziawszy się o klęsce Altenburga pod Radziejowem, zawrócił z główną częścią swej armii z zamiarem dopadnięcia Polaków. Polacy także ruszyli przeciw niemu, obie armie spotkały się pod wsią Płowce. Bitwa była wyrównana, gdy na jednym ze skrzydeł przeważali Krzyżacy, na drugim górę brali Polacy, trup ścielił się gęsto. W czasie bitwy, król Władysław odesłał swego syna Kazimierza do Krakowa, a pieczę nad nim powierzył rycerzowi - Grzegorzowi Nekanda z rodu Toporczyków (chodziło o to, aby w przypadku odniesienia zwycięstwa przez Krzyżaków i ewentualnej śmierci lub niewoli króla Władysława, Kazimierz mógł szybko podźwignąć kraj do kolejnej obrony i zapewnić ciągłość władzy - był bowiem jego jedynym synem). Bitwa nie zakończyła się zwycięstwem Polaków (ani też ich klęską), tylko dlatego, że w międzyczasie przybył z odsieczą komtur Henryk Reuss von Plauen z resztą wojsk (a wkrótce potem poległ w tej bitwie). Krzyżaków uratował od całkowitej klęski komtur golubski Eliger von Hohenstein, który poprowadził atak na przygotowujące się do pościgu za wycofującymi się Krzyżakami -oddziałami polskimi, zadał im znaczne straty i uratował resztę swych wojsk, umożliwiając im bezpieczny odwrót. 

Krzyżakom udało się także odbić kilkunastu dostojników Zakonu, którzy wpadli w niewolę po bitwie pod Radziejowem (w tym marszałka von Altenburga). Do Krakowa po bitwie Polacy przewieźli tylko ok. 40 wysokich braci zakonnych, pokazując ich ludności jako dowód swego zwycięstwa. Bitwa co prawda nie została wygrana przez Polaków (w pełnym tego słowa znaczeniu), ale po jej zakończeniu to właśnie rycerstwo polskie było na polu pod Płowcami, Krzyżacy uciekli. Z tego więc punktu widzenia, można przyjąć że zakończyło się ono polskim zwycięstwem. Jednak po bitwie doszło do masakry (niektóre źródła, w tym również krzyżackie, jak choćby dwa listy Jana von Overstolza, członka konwentu zakonnego w Malborku, wysłane do przyjaciół i rodziny w Kolonii, w którym opisał przebieg bitwy i śmierć wielu dostojnych rycerzy Zakonu, nic nie wspomina o tym, aby Polacy mieli dopuścić się masakry części jeńców, a przecież gdyby do tego doszło, bez wątpienia by o tym napisał, gdyż w owym liście piętnuje "perfidię i przebiegłość" Polaków podczas owej bitwy). Prawdopodobnej, nie potwierdzonej masakry. Najprawdopodobniej ci trzej rycerze (bo o nich to mowa), zginęli podczas samej bitwy, a potem propaganda krzyżacka uczyniła z nich męczenników. Byli to wielki komtur Otto von Bonsdorf, komtur elbląski Herman von Oettingen, komtur gdański Albert von Ore.

Nawet gdyby jednak doszło do masakry tych jeńców przez Polaków po bitwie, można by , jako w pewnym sensie usprawiedliwienie, wykazać chęć zwykłej ludzkiej ... zemsty. Ci trzej bowiem zakonnicy, podczas samego najazdu i w latach wcześniejszych, dopuszczali się niesamowitych zbrodni na bezbronnej ludności. Otto von Bonsdorf brał udział w masakrze ludności po zdobyciu Łęczycy i Uniejowa, Herman von Oettingen wymordował całą załogę zdobytego Sieradza, a potem pozwolił swym rycerzom na kilkudniowe gwałty i rabowanie mienia. Miasto ograbiono do cna, wybito połowę jego mieszkańców, a drugą połowę, głównie kobiety i dzieci zgwałcono lub pochwycono ze sobą. Masakrze Sieradza próbował wówczas przeszkodzić dominikanin, ojciec Mikołaj, który dobrze znał Oettingena, z czasów gdy był przeorem klasztoru w Elblągu. Upadł przed nim na kolana i błagał go aby zaprzestał rzezi niewinnych i palenia miasta oraz kościoła, Oettingen, siedząc na koniu, odpowiedział: "Nie rozumiem", po czym odwrócił się i odjechał. Natomiast komtur Albert von Ore, nie brał co prawda żadnego udziału w krzyżackich masakrach podczas tej kampanii, ale pamiętano mu (był już bowiem wówczas człowiekiem prawie siedemdziesięcioletnim), doskonale ekscesy, jakich się dopuszczał na Pomorzu Gdańskim ponad 20 lat wcześniej (w latach 1308-1309), gdy kazał nabijać na pal nie tylko mężczyzn, lecz także kobiety i dzieci, a potem przyglądał się ich męczarniom agonalnym.



CDN.        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz