Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 14 lutego 2019

BIAŁOGŁOWY I ICH "FUTERKA" - Cz. I

CZYLI STATUS KOBIETY W

RZECZPOSPOLITEJ OBOJGA NARODÓW 

i II RZECZPOSPOLITEJ


OTO CO Z KOBIETY UCZYNIŁ FEMINIZM




WSTĘP CZYLI

KOBIETO "PUCHU MARNY..."



 Chciałem dziś napisać coś na temat ogłupiania kobiet przez ideologię feminizmu, zabijania w nich prawdziwej kobiecości i tworzenia pustych wewnętrznie jednostek, które tylko z nazwy i wyglądu (a czasem i to nie) przypominają kobiety. Co prawda postanowiłem dać sobie z tym spokój, ale skoro już podjąłem się innego tematu to pozwolę sobie wcisnąć i tu (tradycyjnie już) parę słów naświetlających owe zjawisko. Otóż zacznijmy od tego, że dzisiejsze kobiety są niezwykle zagubionymi istotami. Wiąże się to z ogromnym kryzysem kobiecości (i analogicznie kryzysem męskości, ponieważ proces ów działa w kierunku obu płci). Kryzys ten rozpoczął się wraz z pogłębiającym się wpływem ideologii feministycznej na kobiety, które często są zupełnie bezbronne wobec zmasowanej ideologii totalitarnej, opakowanej w piękne hasło "równości kobiet i mężczyzn". Dziś ta ideologia każe kobietom wierzyć, że urodzenie i wychowanie dziecka jest czymś nieprzyjemnym (ob rośnie brzuch, potem problemy z rozstępami, trzeba dbać o dietę itd. itp.), czymś totalnie niefajnym i aby się od tego wyzwolić najlepiej po prostu owe nienarodzone dziecko jak najszybciej... zamordować. Przecież to tylko płód, zlepek komórek - to nie człowiek, to jakieś dziwne "coś", które się "zalęgło" w brzuchu kobiety, czyniąc ją odtąd zupełnie inną osobą. Dla wielu feministek ciąża jest niczym wirus, który powinno się jak najszybciej usunąć, aby nie przeszkadzał w "samorozwoju", czytaniu książek i... opiekowaniu się pieskami i kotkami. Jeżeli są osoby które tak mówią i myślą (a są takie), to od razu ciśnie się na usta pytanie - jak bardzo te osoby zostały skrzywdzone, jak bardzo ich serca zamieniły się w wewnętrzna pustkę, by twierdzić że aborcja to coś dobrego (jak wycięcie migdałków) dla kobiety? Jest to też dobitny przykład, jak bardzo (przez te kilka ostatnich dekad) kobiety zostały zmanipulowane i oszukane?

A niestety ci, którzy rozpoczęli tę "inżynierię dusz" i którzy ten proces kontrolują, wiedzą co czynią, zwracając się do kobiet z emocjonalnym przesłaniem. Kobiety bowiem znacznie łatwiej dają sobą manipulować niż mężczyżni - jeśli przekaz oparty jest o emocje. Potwierdzają to chociażby dane więzienne  w wyniku których osadzeni mężczyżni pragnąc zaatakować drugą osobą, opierają się bardziej na logicznych i racjonalnych przesłankach (oczywiście z tego grona należy od razu wykluczyć świrów), niż kobiet - te bowiem kierują się głównie emocjami i przez to są nieprzewidywalne (co potwierdzają chociażby strażniczki amerykańskich więzień stanowych). Konstruując więc przekaz zbudowany jedynie na emocjach i kierując go w stronę kobiet, istnieje ogromne prawdopodobieństwo że uda się je złapać na lep, niczym muchy. A tak się dzieje, gdy rzucane jest jakieś emocjonalne hasło, np. o konieczności "walki o prawa kobiet" i o "decydowaniu o własnym ciele". Wówczas można dodatkowo włożyć tam kilka innych przekazów, które konsekwentnie będą zabijać w kobiecie kobiecość i instynkt macierzyński, a tworzyć z nich istoty, które koniecznie muszą - MUSZĄ! dorównać mężczyznom pod każdym względem. Bo jak nie dorównają to co - świat się zawali? Niebo runie nam na głowy? Oceany zamarzną a ludzie zamienią się w pingwiny? Nie ma racjonalnych przesłanek dla tych głupot, bo i o racjonalności nie może tu być mowy - przekaz jest bowiem jasny, dodatkowo podbudowany emocjami - "masz być silna, władcza i męska, bo źli mężczyżni wspierają patriarchat i ty przez nich nie możesz być silna, władcza i męska - dlatego musisz ich nienawidzić i... być taka jak oni". 

I przekaz taki jest cały czas nam (a szczególnie kobietom) wtłaczany do głów przez media i politykę, tylko niewiele osób zdaje sobie sprawę do czego prowadzi taki sposób postępowania. Zabicie kobiety w kobiecie, powoduje że z czasem stanie się ona emocjonalnym wrakiem, niezdolnym do nawiązania normalnej relacji rodzinnej z mężczyzną, mając za to względem niego ogromne wymagania, samemu z siebie nie dając nic. Ideologia opresyjna, jaką jest feminizm zabija w kobietach wszystko to, co w nich piękne i prawdziwe, wszystko to, z czego mogą czerpać swoją wewnętrzną moc - w zamian dając... pustkę. Bowiem czy zamiana kobiety w mężczyznę (do czego dąży feminizm i chciałbym od razu tutaj zaznaczyć, że to, co myślą sobie prywatnie poszczególne kobiety czy dziewczyny na temat feminizmu i jak go definiują NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA. Znaczenie bowiem ma tylko to, iż feminizm jest ideologiczną popłuczyną marksizmu, którego celem samym w sobie jest znalezienie kozła ofiarnego - w postaci kobiet - i walki o ich równouprawnienie, w celu wymordowania w nich prawdziwego wewnętrznego piękna, czyli kobiecości. I zauważcie, każda osoba, która w tym momencie pomyśli sobie że walka o "równouprawnienie" jest ważna, jest już całkowicie podatna na tę emocjonalną psychomanipulację. Bowiem jak zdefiniować równouprawnienie? Ja definiuję je tylko w jeden sposób - takie same, czyli równe prawa społeczne i polityczne - ale prawa, a nie przywileje. Natomiast jeśli zmuszamy kobiety by stawały się takie same jak mężczyźni - wówczas mamy już do czynienia z ideologicznym totalitaryzmem), jest odpowiedzią na problemy kobiet? I zauważmy jeszcze jedno - feministki (a raczej feminiści bo nie oszukujmy się, feminizm też został stworzony przez mężczyzn, w celu skuteczniejszej manipulacji kobietami i uczynienia z nich prekariatu Nowego Wspaniałego Świata, który ma stać się światem totalitarnej kontroli jednostki, korporacjonizmu jako nowej religii i promocji wszelkich ludzkich i nie tylko ludzkich dewiacji), doskonale zdają sobie sprawę z miałkości ich przekazu.


FEMINIZM - TOTALNE ODCZŁOWIECZENIE

 

Weźmy choćby taką Simone de Beauvoir. Przecież to ona sformułowała jedną z pierwszych jawnie totalitarnych myśli feminizmu, który opierał się na założeniu iż kobietom nie wolno zostawić możliwości wyboru "praca" czy "dom", bo jeżeli taki wybór im zostawimy, to w ogromnej większości wybiorą dom i dzieci, a nie (zapierdalanie) pracę od świtu do zmierzchu jako współczesne niewolnice systemu bo oto właśnie chodzi, tylko większość ludzi (głównie kobiet) po prostu nie zdaje sobie z tego sprawy. A feministki w ogóle, podzieliłbym na dwie kategorie. Pierwsza to są te "wierzące" - całkowicie zmanipulowane i podatne na dalszą ideologiczną papkę, biedne dziewuszki, które albo kiedyś zostały w jakiś sposób psychicznie okaleczone i poszukując mentalnej (i nie tylko) zemsty na mężczyznach, wpadają w lep ideologii nienawiści jaką jest właśnie feminizm. To są ofiary, one są często po wielu przejściach, nieudanych związkach lub jakichś innych negatywnych bodźcach doznanych od mężczyzn, które to wyrobiły w nich realną niechęć lub nawet nienawiść do mężczyzny. Takim osobom należałoby pomóc, a wpadając w lep feminizmu, są przez tę ideologię cynicznie wykorzystywane i stawiane w roli ofiary losu, na zasadzie - "spójrzcie jaka ja jestem beznadziejna, nic nie umiem, nic nie osiągnęłam, facet mnie zostawił - jak ja was mężczyzn za to nienawidzę". Drugą kategorię zaś stanowią zwykłe manipulatorki, kobiety które cynicznie ogłupiają inne kobiety wierząc (albo i nie wierząc) w dogmaty feminizmu. Przy czym bardzo często są to osoby, które samemu osiągnąwszy jakiś poziom sukcesu, często automatycznie zamykają tę drogą dla innych kobiet lub traktują inne kobiety (te stojące niżej od nich w hierarchii) jak zwykłe śmieci. Podam przykład. Mam pewną (nazwijmy ją) znajomą, która jest właścicielką dosyć dobrze prosperującej firmy tekstylnej. Powiem tylko tyle - tak jak ona zwraca się do pań sprzątających, to przyznam się szczerze nie słyszałem NIGDY z ust żadnego męskiego szefa. Tego się po prostu nie dało słuchać i ja wręcz łapałem się za głowę, jak ona... zwyczajnie gnoiła te kobiety. A sama często podkreślała iż uważa się za feministkę. Takich przypadków z własnego doświadczenia mam sporo i mógłbym (gdybym chciał) je tutaj oddzielnie opisywać - tylko nie ma to żadnego sensu. 

Wniosek natomiast pojawia się automatycznie - kobiety są dla siebie znacznie większymi wrogami, niźli owych wrogów chciałyby widzieć feministki w mężczyznach. Kobiety się wzajemnie nie znoszą i ciągle ze sobą konkurują, a gdy się biją między sobą, to urazy są znacznie poważniejsze niż w przypadku męskich bójek. Kobieta jest gotowa wyrwać swojej konkurentce całe włosy i podrapać jej twarz pazurami do krwi, a potem jeszcze... nasikać na leżącą (są takie przypadki). W przypadku męskich bójek (jeśli oczywiście nie mamy do czynienia z psychopatą) nie ma takiej nienawiści i walka trwa albo do pierwszej "plomby", albo też do całkowitego nokautu przeciwnika. Natomiast nie ma tej żywej nienawiści, tego znęcania się, jaki cechuje jedynie żeński ród. Według mnie powodem tego wszystkiego jest fakt, iż kobiety lubią być zdominowane (przez mężczyznę, ewentualnie niekiedy przez inną kobietę), jeśli zaś owej dominacji u swego partnera nie znajdują - same zaczynają dominować. Nie wiem jak to wytłumaczyć, prawdopodobnie mają na to wpływ hormony, w każdym razie kobiety często poddają mężczyzn różnym próbom, starając się sprawdzić jego reakcje. Jeśli mężczyzna nie reaguje i wciąż poddaje się woli kobiety, ona z czasem traci nadzieję nawet nie tyle na pewną lekką dominację, ale nawet na stanowczość i umiejętność podejmowania decyzji z jego strony. Jeśli to sobie uzmysłowi, wówczas sama zaczyna nad nim dominować, uważając go za zwykłego pantoflarza i maminsynka. A jak już wspomniałem kobiety potrafią być okrutne (szczególnie są mistrzyniami przemocy psychicznej), znęcając się nad swoimi partnerami w sposób niekiedy wręcz nieprawdopodobny - również w imię feminizmu. 


"AGRESYWNY WOJTEK" 
O BÓJKACH KOBIET W KLUBACH

 

To tyle, na koniec jednak tego przydługiego wstępu, który jednak dobitnie pokazuje, że świat rządzony przez kobiety (jak chciałyby niektóre feministki) wcale nie byłby lepszy od dzisiejszego świata, w którym (według feministek) rządzi patriarchat. Można nawet pokusić się o stwierdzenie że świat rządzony przez kobiety, byłby światem znacznie bardziej okrutnym bowiem opartym na samych emocjach, a przy tym pozbawionym logiki i wcześniej czy później musiałby zostać zniszczony - doprowadzony do samozagłady (albo przez same kobiety, które nawzajem by się pozabijały, albo też przez facetów, którzy z biczem w ręku przywróciliby porządek).         

 




STARA "PYTA"
NAJLEPSZY TEKST z IV KONGRESU KOBIET z 2012 r.:

"WYDAJE MI SIĘ ŻE ZARÓWNO LUDZIE JAK I KOBIETY MAJĄ PRAWO WSPÓŁISTNIEĆ"

😂




ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND NEVER

WILL APPLY TO POLAND



 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz