Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 marca 2019

KOBIETA JEST UKORONOWANIEM STWORZENIA - Cz. XI

CZYLI KIEDY I GDZIE W HISTORII

ISTNIAŁ MATRIARCHAT?


IV

KOBIECY SENAT i

RZYMSKI MATRIARCHAT

(218-235)

Cz. III





RZĄDY JULII MAMEI
(226-235)
Cz. I

 


 Epagatos (który był głównym autorem zbrodni, jaka dokonała się na Domicjuszu Ulpianie za pomocą pretorianów), a z którym postanowiła się ostatecznie rozprawić Julia Meza, był wielkim posiadaczem ziemskim i bardzo majętnym człowiekiem. Julia Meza nie mogła mu jednak darować zaangażowania w zabójstwo prefekta pretorianów - Domicjusza Ulpiana (swoją drogą genialnego prawnika, którego co prawda pisma się nie zachowały, ale w trzysta lat później cesarz wschodniorzymski - Justynian I Wielki opracowując wielki zbiór praw, zwany "Digesta", 1/3 materiału zaczerpnął bezpośrednio z prac Domicjusza Ulpiana, można wręcz powiedzieć że po prostu je przepisano). Karą za to miała być śmierć, choć oczywiście nie można było Epagatosa ot tak po prostu skazać (był zbyt potężny, a dynastia Sewerów po wybrykach Heliogabala wciąż była osłabiona). Postanowiono więc uciec się do podstępu. Epagatos został zaproszony na cesarski dwór i tam obdarzony intratną posadą - namiestnika Egiptu. Nie wiadomo czy dla samego Epagatosa była to nagroda czy też kara (jako że udając się do prowincji, musiał opuścić Rzym i na jakiś czas zerwać dotychczasowe kontakty), wiadomo tylko że postanowił przyjąć wyróżnienie i udał się w drogę do Egiptu. Celem zaś Julii Mezy nie było wydalenie Epagatosa z Rzymu ale realne ukaranie go śmiercią (za udział w spisku na życie Ulpiana). Wszystko zostało odpowiednio zorganizowane, a morderca Epagatosa płynął z nim tym samym okrętem. Meza zażądała, by nowy egipski namiestnik zginął, nim okręt dotrze do Aleksandrii, zatem morderstwa należało dokonać albo na pełnym morzu, albo też podczas jednego z postojów w którymś z portów. Było to najlepsze i najbezpieczniejsze rozwiązanie i tak właśnie się stało - gdy okręt Epagatosa dopłynął na Cypr (do ostatniego portu przed samą Aleksandrią), został on tam właśnie zgładzony w wielkiej tajemnicy.

Tymczasem rządy Julii Mezy trwały w najlepsze, gospodarka się rozwijała, rząd łożył na utrzymanie dróg, mostów, portów oraz poczty (cursus publicus), wraz z licznymi stacjami służącymi do zmiany koni i noclegów dla kurierów na dłuższy postój. Powstawały wielkie collegia handlowe (głównie skupione w dużych portach, największe istniały w Ostii, Puteolach, Akwilei, Narbonie, Efezie, Berytusie - dzisiejszym Bejrucie, Aleksandrii i Kartaginie). W części z nich po całym basenie Morza Śródziemnego handlowano bursztynem (sprowadzanym ze słowiańskich terenów znad Morza Bałtyckiego). Można powiedzieć że życie obywateli Imperium Romanum wciąż trwało normalnym rytmem ostatnich spokojnych dziesięcioleci II wieku (jeszcze nie było wielkich najazdów i katastrof z połowy III wieku). Państwo finansowało też wyższe szkoły i wykładających tam profesorów (szczególnie w takich miastach jak Rzym, Aleksandria, Antiochia, Kartagina, Mediolanum, Burdigala czy Berytus), jednak dawało się już zauważyć zdecydowane osłabienie Imperium, które już tylko reagowało na wydarzenia dziejące się poza swoim terytorium, nie potrafiło zaś już samemu ich kształtować. Zresztą coraz częściej ludy Północy miast handlować z Rzymianami, wolały najeżdżać przygraniczne tereny, rabować, palić i mordować. Kończył się więc spokojny i dostatni II wiek a zaczynał pełen konfliktów wewnętrznych i najazdów zewnętrznych niespokojny III wiek naszej ery. Ponieważ ustały wojny zdobywcze, nastąpił też znaczący spadek napływu niewolników których coraz częściej zaczęto zastępować (szczególnie na wsi) wolnymi, najemnymi rolnikami (często właściciele traktowali ich w ten sam sposób co niewolników). Był to pierwszy krok do ubezwłasnowolnienia chłopstwa, którego apogeum zostanie osiągnięte w wieku XVII i XVIII.

A tymczasem w 226 r. zakończyła życie Julia Meza. Ta młodsza siostra Julii Domny (żony cesarza Septymiusza Sewera), zabrana przez siostrę z syryjskiej Emesy do Rzymu wraz z córkami - Julią Soemias i Julią Mezą (wówczas nastoletnimi dziewczynami), od początku musiała obracać się w atmosferze dworskich intryg i knowań. A ponieważ poznała co to luksus władzy (żyjąc przez pierwsze 25 lat w cieniu swej siostry), nie zamierzała już z niego rezygnować. To ona utrzymała dynastię Sewerów po śmierci Karakalli w 217 r. To ona doprowadziła do obalenia nowego, niezwiązanego z tą dynastią cesarza - Makrynusa (218 r.). To ona wystawiła jako pretendenta do władzy najpierw jednego swego wnuka - Heliogabala (który okazał się wielkim rozczarowaniem), a następnie drugiego - Aleksandra Sewera. Teraz, gdy umierała (w chwili śmierci miała z pewnością ponad 60 lat) Imperium Rzymskie jeszcze było w miarę stabilne, jeszcze w miarę bezpieczne, ale nadchodzące lata miały przynieść wielką pod tym względem zmianę. Natomiast realną władzę po śmierci matki, przejęła jej druga i ostatnia córka - Julia Mamea, matka młodego cesarza Aleksandra Sewera. Mamea, jak wszystkie kobiety z rodu Sewerów, była niezwykle ambitna, żądna władzy i zaszczytów. Żyła co prawda dość skromnie, ale gdy tylko zmarła Julia Meza, zmieniła pod tym względem swoje upodobania. Jej rządy miały obfitować w wiele nadużyć, takich jak sprzedawanie urzędów publicznych, przyjmowania łapówek za wsparcie określonych osób oraz konfiskata mienia od osób nie posiadających własnych spadkobierców. Mamea od początku chciała dać świadectwo że to ona jest teraz najważniejsza i że żadna inna kobieta nie może się jej równać - tak zaczął się jej krótkotrwały konflikt z Sallustią Barbią Orbianą, którą ona wybrała na żonę dla swego syna (225 r.).




Oficjalnie Mamea dbała oto, aby rodzina cesarska wyglądała na zgodną i szczęśliwą (bito nawet monety z napisem "Concordia" - "Zgoda" jako wyraz harmonii panującej w rodzinie Sewerów), w rzeczywistości jednak Mamea nie godziła się na to, by młoda Orbiana dzieliła z nią tytuł Augusty i podczas publicznych wystąpień domagała się by jej krzesło stało wyżej od krzesła Orbiany. Córka potężnego senatora Sallustiusza żaliła się o to do Aleksandra, ale ten, całkowicie zależny od matki nie wstawił się za żoną i przystał na dalsze żądania Mamei. Gdy zmarła Meza, Aleksander wystąpił do senatu o jej deifikację (co oczywiście uzyskał), czyli zaliczenie babki w poczet bóstw jako "Sanctissimy" ("Największej"). Dzięki temu Mamea, jako córka bogini miała zapewnione pierwszeństwo w cesarskiej hierarchii ważności. W rzeczywistości to ona kontrolowała nie tylko cesarski dwór, ale i samego cesarza (a tym samym była rzeczywistą władczynią państwa), otaczając syna strażą pretoriańską, która miała nie dopuścić do niego osób bez jej wiedzy i zgody. Radziła mu też aby zajął się sprawami sądowymi lub czytaniem ksiąg a jej pozostawił całą resztę. Gdy Aleksander miał pretensje do matki że nazbyt jest chciwa, ta tłumaczyła iż zbiera pieniądze dla jego własnego dobra, po to by utrzymał on swą władzę (zgodnie z ostatnimi słowami cesarza Septymiusza Sewera, wypowiedzianymi w Eburacum - dzisiejszy York - w Brytanii. Gdy konał w 211 r., wypowiedział jeszcze do swych synów - Karakalli i Gety, takie oto zdanie: "Żyjcie w zgodzie, obdarowujcie żołnierzy, o resztę się nie martwcie"). Julia Meza, widząc niepohamowane apetyty żołdactwa, chciała ukrócić ich samowolę, ale Mamea uznała że tylko opierając się na wojsku jej syn (a co za tym idzie ona sama) wciąż może rządzić. 

Konflikt z Orbianą zaczął przybierać na sile i doszło do tego że młoda dziewczyna, nie mając żadnego wsparcia u męża, zaczęła szukać wsparcia u swego ojca możnego arystokraty Sallustiusza. Ten widząc że córka jest upokarzana przez cesarską matkę - postanowił zadziałać. Zaczął wchodzić w tajne rozmowy z pretorianami, których celem miało być wyeliminowanie Julii Mamei (bo raczej nie detronizacja Aleksandra Sewera) i objęcie młodego cesarza jego patronatem. Te zamiary jednak okazały się nieskuteczne a dodatkowo o całej sprawie (przez swoich informatorów) dowiedziała się Mamea. Przekonała też syna że planował on zamach na rodzinę cesarską i zmusiła, by go uwięził a następnie skazał na śmierć. Orbiana miała osobiście uczestniczyć w egzekucji jej ojca, po czym została wygnana z dworu do prowincji Afryka (Sewer, choć ją kochał, musiał się też z nią rozwieść i wygnać - nie odważył się bowiem sprzeciwić matce). Śmierć Sallustiusza i wygnanie Orbiany miało miejsce w roku 227, zaledwie po dwóch latach jej małżeństwa z Sewerem. A tymczasem Mamea zaczęła... interesować się chrześcijaństwem. Ta niezwykle szybko rozprzestrzeniająca się religia budziła po prostu jej ciekawość. Nie została jednak chrześcijanką, choć jej syn wyznawał swoisty synkretyzm religijny modląc się do czterech głównych bogów (jak uważał): Abrahama, Orfeusza, Apoloniusza z Tiany i właśnie Jezusa Chrystusa. Planował też zbudować Jezusowi świątynię w Rzymie i uznać za boga (ale nie jedynego a jednego z wielu bogów). Ciekawe jak zmieniłoby to losy chrześcijaństwa jako religii? Pogromy bowiem umacniały chrześcijan, a co jeśli nagle uzyskaliby oni wolność uprawiania swego kultu na równi z innymi kultami religijnymi Imperium Rzymskiego? 

Od 202 bowiem roku zostało wprowadzone prawo: "Judeaos fieri sub gravi poena vetuit, idem etiam de christianis sanxit" (w wolnym tłumaczeniu: "Ciężka kara czeka tego, kto przyjmie Judaizm lub Chrześcijaństwo"). Był to bowiem pierwszy tego typu edykt, który dotyczył już nie tyle poszczególnych chrześcijan jako takich, ale całego Kościoła, dążąc do realnego uniemożliwienia pozyskiwania do Niego nowych wiernych co szybko doprowadziło do nowych prześladowań. W latach 202-203 najbardziej krwawy miały one przebieg w Egipcie i Afryce (notabene ciekawe że niegdyś były to najbardziej chrześcijańskie ziemie, gdzie rodzili się i działali Ojcowie Kościoła - dziś zaś są to tereny zasiedlone przez muzułmanów - daje do myślenia prawda?). Męczeńską śmiercią ginęli więc katechumeni w Aleksandrii, Kartaginie, Antiochii i wielu innych (głównie wschodnich) miastach Imperium Rzymskiego. W 202 r. w Aleksandrii zagoniono wielu tamtejszych chrześcijan na miejski stadion, na który to wpuszczono dzikie zwierzęta które rozszarpały tych ludzi. Potem przyprowadzano kolejne grupy katechumenów, których już mordowano używając jako żywe tarcze dla gladiatorów lub po prostu w publicznych egzekucjach ścinając im głowy (tak miał wówczas zginąć niejaki Leonidas - ojciec Orygenesa - jednego z Ojców Kościoła i bodajże najwybitniejszego uczonego swoich czasów - zresztą on sam, wówczas 17-letni chłopak pewnie też by zginął, gdyby nie jego matka, która po prostu... schowała wszystkie jego ubrania, zmuszając go tym samym do pozostania w domu). Majątki mordowanych chrześcijan przechodziły na własność państwa (tak też się stało z posiadłością rodziców Orygenesa i jako młody chłopak musiał sam wyżywić swą matkę i młodszych braci. Miał jednak dużo szczęścia, gdyż przygarnęła go pewna zamożna dama, która otoczyła go opieką). 

 



W tych dwóch latach (202-203) życie straciło bardzo wielu chrześcijan, w tym (w Aleksandrii) niejaka Potemjena i Marcella (córka i matka). Druga z kobiet została spalona na krzyżu, pierwsza zaś poddana strasznym torturom w celu przymuszenia jej do odrzuciła Jezusa i przyjęła dawnych bogów. Jej młode ciało było wręcz rozrywane ostrymi rzemieniami batów, a sędzia który nadzorował jej przesłuchanie (niejaki Akwilas) groził że jeśli się nie wyrzeknie wiary, odda ją na pohańbienie gladiatorom - odmówiła. Zatopiono ją więc we wrzącej smole (nim jednak to nastąpiło, miała... nawrócić na chrześcijaństwo strażnika, który prowadził ją na śmierć - Bazylidesa). Z początkiem 203 r. zaś głośną męczeńską śmierć w Kartaginie poniosły inne niewiasty Perpetua i Felicyta które potem kanonizowano. Pogromy trwały głównie przez dwa lata, ale prześladowania chrześcijan ciągnęły się aż do 211 r. gdy nowy cesarz - Karakalla ogłosił amnestię (zaczął ich nawet tolerować na cesarskim dworze). Co prawda doszło jeszcze (w Kartaginie i kilku miastach Afryki) do krótkotrwałych prześladowań w latach 211-212 (związanych zapewne z odmową chrześcijan odbycia służby wojskowej), ale szybko się one zakończyły. Natomiast rządy Heliogabala i Aleksandra Sewera odznaczały się już całkowitą tolerancją dla chrześcijańskiego kultu (Aleksander nawet powierzył chrześcijaninowi - Julianowi Afrykańczykowi zorganizowanie wielkiej biblioteki w Panteonie). A tymczasem w Rzymie papieżem (od 222 r.) był niejaki Urban I, który dzielił się pontyfikatem z antypapieżem Hipolitem - słynącym z radykalizmu w wielu kwestiach (w tym w kwestii seksu). Uważał że stosunek płciowy jest grzechem, bez względu na to czy uprawia się go w małżeństwie czy jest elementem przygodnych relacji. Uważał też że kobiety są nosicielkami tego zła, jako że kuszą mężczyzn i prowokują ich do grzechu. Ostro także krytykował poprzedniego papieża - Kaliksta, który był pod tym względem niezwykle liberalny (zezwalał np. by: "Kobietom niezamężnym i płonącym namiętnością w wielce niestosownym wieku (...) by mogły posiąść kogokolwiek, którego wybrały za partnera łóżkowego, czy to niewolnika czy też osobę wolną i że mogły bez legalnego ślubu traktować taką osobę jako swego męża"). 


       

A tymczasem mijały miesiące i lata. Młody cesarz dorósł i nieco zmężniał. Matka jednak w dalszym ciągu kontrolowała jego życie, całkowicie go od siebie uzależniając. Przez to Aleksander wyrósł na miłego i grzecznego chłopca, nie był jednak w stanie realnie władać państwem i postępować jak mężczyzna. Miał stały harmonogram dnia. Rano, po wstaniu z łoża, modlił się do swoich czterech bogów. Następnie odbywał konną przejażdżkę, spacerował po ogrodach lub łowił ryby. Po południu odbywał sądy i zajmował się sprawami państwa. Następnie udawał się na sjestę podczas której czytał książki. Potem grał w piłkę z przyjaciółmi, biegał lub oddawał się zapasom. W końcu brał długą kąpiel w basenie i udawał się na posiłek (jadał raz dziennie - tylko wieczorną kolację). Pomiędzy tymi zaplanowanymi zajęciami znajdował jeszcze czas na malowanie, rozwiązywanie łamigłówek, granie na cytrze, flecie czy organach a także zajmowanie się wróżbiarstwem (z wnętrzności zwierząt ofiarnych). Tak więc ten miły i spokojny chłopak wiódł miłe i spokojne życie, którego nie pragnął zmieniać, a tymczasem los zechciał inaczej. Oto bowiem na Wschodzie pojawił się przeciwnik, który zaczął zagrażać nie tylko bezpieczeństwu tamtejszych prowincji, ale wręcz samemu panowaniu Imperium Rzymskiego we wschodnim basenie Morza Śródziemnego. Tym przeciwnikiem była odrodzona Persja. Tam bowiem (ok. 224 r.) bunt przeciwko partyjskiej dynastii Arsacydów, wzniecił lokalny perski wielmoża - Ardaszir, syn Papaka i wnuk Sasana. W przeciągu dwóch lat zmiótł Arsacydów z powierzchni ziemi zajmując Ktezyfont (stolicę Partii) i ogłosił się "Nowym Cyrusem" odnowicielem perskiej potęgi. A następnie zażądał od Rzymu... zwrotu wszystkich ziem, które w kiedykolwiek były w posiadaniu Persów (czyli Syrii, Azji Mniejszej, Egiptu a nawet Grecji). Jednak o tym i o dalszych losach rodziny Sewerów w następnej części.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz