NIM JESZCZE
NAD KONSTANTYNOPOLEM
ZAŁOPOTAŁ ZIELONY
SZTANDAR MAHOMETA
II
Z EMESY DO RZYMU
(CZYLI AGRYPINA WSCHODU)
Cz. III
Nim słońce zaszło owego 8 czerwca 218 r. na polu bitwy pod Antiochią (bitwa toczyła się dokładnie pod wioską Immae), było już wiadome, że ten młody, 14-letni chłopiec noszący imię Variusa Avitusa odtąd jest nowym władcą Imperium Rzymskiego. Avitus (teraz znany raczej pod imieniem imperatora Cezara Marka Aureliusza Antoninusa Augustusa) zaraz po bitwie obiecał swym żołnierzom nagrodę w postaci 2000 sestercji na głowę i zaraz też ruszono w kierunku Antiochii. Mieszkańcy tego miasta powitali Variusa Avitusa jak przestało na nowego imperatora, ale szybko okazało się że nowy cesarz bardzo potrzebuje pieniędzy aby wypłacić je w wojsku, a te pieniądze może ściągnąć tylko od mieszkańców. I tak też się stało, na mieszkańców Antiochii nałożono specjalny podatek, dzięki któremu Avitus (Heliogabal) mógł wypłacić żołnierzom przyrzeczone 2000 sesterców. Tam też nowy cesarz napisał swój sławny list do senatu, w którym zwyczajowo określał pokonanego Makrynusa mianem buntownika i uzurpatora, siebie zaś nazywał wnukiem Septymiusza Sewera i synem Karakalli. Deklarował również że będzie rządził sprawiedliwie za wzór obierając sobie Oktawiana Augusta i Marka Aureliusza. Twierdził że los jego podobny jest do losu Augusta, który również w młodym wieku stracił ojca (Gajusz Juliusz Cezar adoptował Gajusza Oktawisza czyli Oktawiana do swego rodu dopiero w swym testamencie, gdy ten miał lat 19-ście), i tak jak Oktawian pomścić miał pamięć ojca w bitwie z Brutusem i Kasjuszem pod Filippi (42 r. p.n.e.) taki i on teraz mścił się za zamordowanie Karakalli. Obiecał oczywiście wybaczenie wszystkim stronnikom Makrynusa, jeśli ci uznają go za władcę i powrócą do swych zajęć. W liście tym młody Avitus/Heliogabal nazwał się piusem (czyli pobożnym) oraz feliksem (czyli szczęśliwym), zaś senat pokornie zatwierdził wszystkie te jego tytuły i uznał Makrynusa oraz jego syna Diadumeniana (jeszcze wówczas nie wiedziano że już nie żyją) za wrogów publicznych. Avitus posłał też do Rzymu swój obraz, na którym był przedstawiony w stroju kapłana boga Elah-Gabala z Emesy, czyli w szacie na orientalną modłę z długimi rękawami, wieloma bransoletami i pierścieniami oraz z barwionymi na czarno rzęsami. Obraz ten zawisł w sali posiedzeń senatu wysoko nad posągiem bogini Nike, przed którym zwyczajowo senatorowie składali ofiarę z kadzidła i wina. Widząc ten obraz, niektórzy ze starszych senatorów stwierdzili, że Rzym, doświadczywszy długiej i surowej tyranii własnych rodaków, został wreszcie upokorzony przez zniewieściały luksus wschodniego despotyzmu.
ADOPTOWANIE GAJUSZA OKTAWIUSZA DO RODU JULIUSZY
(Marzec 44 r. p.n.e.)
Po kilku miesiącach spędzonych w Antiochii, młody cesarz ruszył w drogę do Rzymu. Pochód ten postępował jednak wolno, dwór Avitusa/Heliogabala bawił się podróżując, a nauczyciel młodego cesarza eunuch Gannys dbał o to, aby nie zabrakło mu podczas podróży orientalnych przyjemności. Jesienią 218 r. dwór stanął w Bitynii, ale dopiero z końcem tego roku zatrzymał się w Nikomedii. Tam cesarz odprawiał tańce, wielbiąc swego syryjskiego Boga Elah-Gabala i zmuszał do uczestnictwa w tym wielu Rzymian. W tym też czasie jego wychowawca Gannys doradzał mu, aby cesarz zaprzestał tych praktyk i skupił się na władaniu Imperium bo, po to właśnie został powołany. Te napomnienia jednak wprawiły młodego Heliogabala w taką złość, że jeszcze przed końcem roku 218 chwyciwszy miecz, przebił nim Gannysa. Było to jego bodajże pierwsze morderstwo, którego dopuścił się osobiście (już wcześniej bowiem przeprowadził czystkę w Syrii i w prowincjach Azji Mniejszej, wydając proklamację, na mocy której każdy żołnierz który przyniósł mu głowę swego dowódcy, otrzymywał prawo do majątku prywatnego, jak i tego, który zdobył podczas służby). Zimę cesarz spędził w Nikomedii (otoczony orientalnym luksusem i zabawiający się czczeniem swego boga) i dopiero na wiosnę roku 2019 ruszył w dalszą drogę do Rzymu. W międzyczasie do Nikomedii napływały meldunki o szeregu buntowników, jacy pojawiali się w różnych prowincjach Imperium, zachęceni nieprawdopodobnie szybką karierą młodego Avitusa. Imię żadnego z nich nie zostało jednak zapisane przez historię, gdyż szybko kończyli swoją karierę, usuwani przez lokalnych namiestników lub dowódców legionów.
Droga pochodu cesarskiego dworu wiodła teraz przez Trację (dzisiejsza Bułgaria), Mezję Górną (Serbia), Dolną i Górną Panonię (Węgry, Austria) i przez Alpy wkroczono do Italii a następnie do Rzymu. Było już lato 219 r. gdy młody Heliogabal (zwany oficjalnie Markiem Aureliuszem Antoninusem) lub też, jak mówili niektórzy "fałszywym Antoninusem") stanął w Rzymie. 15-letni cesarz pokazał się swemu ludowi, jadąc rydwanem w luźnej powłóczystej szacie wschodniego kapłana, wykonanej z jedwabiu (gardził on bowiem odzieżą rzymską i grecką i specjalnie sprowadzano dla niego chiński jedwab). To, co jednak szczególnie przykuło wówczas uwagę Rzymian, to był fakt, iż Heliogabal wymalowany był na twarzy niczym kobieta. Rozdano wśród ludu dary i urządzono zwyczajowe igrzyska na cześć nowego władcy, po czym rozpoczęło się nowe panowanie. Oczywiście w otoczeniu Avitusa najważniejsze role pełniły jego babka: Julia Meza oraz matka Julia Soemias, obie też otrzymały tytuł augusty. Myśli cesarza zaprzątało jednak gorączkowe przygotowanie do jak najszybszego sprowadzenia z Emesy do Rzymu czarnego kamienia boga Elah-Gabala, nakazał też w samej stolicy wzniesienie dwóch świątyń tego bóstwa, jedna stanęła na Palatynie, nieopodal pałacu cesarskiego, była to ogromna świątynia zwana Elagabalium; drugą zaś wzniesioną w ogrodach Eskwilinu. Do tych świątyń przenoszono wszystkie największe symbole rzymskiej państwowości i rzymskiej religii, jak choćby święty ogień Westy, Palladium - czyli tajemniczy posążek pochodzący z Troi (według legendy pramatki Rzymu), święte tarcze Saliów (kapłanów w Boga Marsa), oraz kamień bogini Kabele.
Heliogabal pragnął uczynić swego syryjskiego boga największym bóstwem całego Imperium, przeto święta z okazji Elah-Gabala odprawiane były najbardziej uroczyście ze wszystkich innych. W dniu świątecznym miasto przystrajane było girlandami i kwiatami, zaś uroczysty pochód rozpoczynał się ulicami, które obsypano złotym pyłem. Czarny kamień Elah-Gabala umieszczono wówczas na rydwanie zaprzężonym w sześć śnieżnobiałych koni i obkładano klejnotami. Rydwanem tym powoził osobiście sam cesarz, który prowadził procesję bezpośrednio do Elagabalium, gdzie składano ofiary z byka i owcy (często zarzynano kilka, a nawet kilkanaście sztuk tych zwierząt podczas jednego święta). Najwyższy kapłan syryjskiego bóstwa, czyli sam Heliogabal wylewał również na jego cześć najdroższe wina i zapalał kadzidła, po czym odprawiał tańce w otoczeniu na wpół nagich syryjskich dziewcząt, trzymających w rękach grzechotki i piszczałki. Obowiązkowo w tych procesjach uczestniczyć musieli senatorowie i dowódcy wojskowi, często zaś (przybrani w orientalne stroje) pełnili rolę ministrantów podczas składania ofiar na ołtarzu Elah-Gabala. Nie dość jednak na tym, cesarz bowiem postanowił że jego bóg musi mieć żonę, tylko nie mógł się zdecydować co do kandydatki. Od razu odrzucił kandydaturę Minerwy (czyli greckiej Ateny), gdyż nie spodobało mu się to, iż jest to bogini wojująca, bogini z włócznią, żona Elah-Gabala zaś musiała być powabna i kobieca. Ostatecznie zdecydował się na wybór kartagińskiej bogini Tanit "księżycowej pani", zwanej po grecku Uranią a po łacinie Caelestis. Uznał że ta księżycowa dama najbardziej nadaje się na żonę dla jego solarnego bóstwa. Posąg tej bogini sprowadzono z Kartaginy i uroczyście zaślubiono Elah-Gabalowi. Heliogabal zmusił również senat aby ten przekazał oblubienicy jego Boga pokaźne wiano.
Gdy już jego bóg był żonaty, sam Heliogabal również postanowił się ożenić (twierdził bowiem, że pragnie jak najrechlej stać się ojcem). Jego wybór padł na ładną, młodą dziewczynę pochodzącą z rodu Korneliuszy o imieniu Julia Kornelia Paula (być może była ona spokrewniona ze sławnym ówczesnym prawnikiem - Juliuszem Paulusem ale nie ma co do tego pewności). Ślub był niezwykle huczny i bogaty, urządzono też przyjęcie dla ludu i wypłacono po 600 sestercji na głowę mieszkańca stolicy i po 1000 sesterców dla żołnierzy. Urządzono też oczywiście igrzyska i sprowadzano na nie najbardziej egzotyczne zwierzęta z całego Imperium (w tym słonie tygrysy lwy i nosorożce). Tak oto młody cesarz stał się młodym małżonkiem, ale małżeństwo nie było szczęśliwe i było bardzo krótkotrwałe. Już bowiem po kilkunastu miesiącach (było to już w 220 r.) Heliogabal rozwiódł się z żoną, odsyłając ją do rodziców i twierdząc (jako powód rozwodu) iż dziewczyna posiada skazę na ciele. Ewidentnie ten młody chłopaczek bawił się życiem i jednocześnie mając nieograniczoną władzę, robił wszystko na co tylko miał ochotę. Sprowadzał sobie bowiem kobiety, czy to prostytutki czy niewolnice i osobiście sprawdzał i badał ich łona, a ta która miała najbardziej pojemne otrzymywała nagrodę. Wyznaczył też konkurs na wynalezienie nowego sosu do potraw, gdy jednak dany sos mu nie smakował, to kucharz nie mógł jeść nic innego prócz tego sosu, dopóki nie wymyślił czegoś, co się cesarzowi zasmakowało. Ubierał się też w damskie suknie i otoczony kobietami udawał że jest jedną z nich. Mijały miesiące a cesarskim wybrykom nie było końca. Niekontrolowany przez nikogo, mając w swych rękach prawo szafowania życiem i śmiercią współobywateli, mógł uczynić wszystko i zdawał sobie z tego sprawę, a ponieważ był młody - to zamierzał bawić się jak najdłużej.
Gdy więc nastał nowy rok 221 Heliogabal ponownie postanowił się ożenić. Tym razem jego wybór padł na westalkę, służebnicę bogini Westy, świętą dziewicę, która przysięgła przez 30 lat wiernie służyć bogini (najczęściej dziewczynki w bardzo młodym wieku wybierano do roli westalek i w ciągu 30 lat musiały one pełnić posługę pilnując jej świętego ognia, dopiero po tym czasie miały prawo odejść z zakonu i wyjść za mąż, a taka była westalka stanowiła bardzo dobrą partię. Mimo to i tak część westalek zostawała na służbie bogini do końca swego życia). Dziewczyna była ładna (według mnie - a opieram się na wizerunkach monet z tamtych czasów - znacznie ładniejsza była od Julii Kornelii Pauli, ale to tylko moje zdanie) i zwała się Julia Akwilia Sewera. Wpadła ona w oko Heliogabalowi i ten kazał porwać ją ze świątyni Westy, sprowadzić na Palatyn, gdzie zakomunikował młodej dziewczynie że zostanie jego żoną, ponieważ on - kapłan Boga Elah-Gabala i ona kapłanka Westy mogą razem spłodzić "boskie potomstwo". Ona oczywiście nie miała wyjścia, ale cesarz starał się usprawiedliwić swój czyn w liście do senatu, w którym twierdził, iż zapałał do dziewczyny prawdziwym uczuciem miłości i że nie popełnia świętokradztwa, jako że sam jest kapłanem i biorąc sobie za żonę kapłankę wypełnia jedynie wolę bogów (i takie tam trele morele bez większego znaczenia, wiadomo było bowiem że senat i tak przystanie na to małżeństwo o czym Heliogabal doskonale zdawał sobie sprawę). I tak też się stało, małżeństwo doszło do skutku (choć jak piszę Kasjusz Dion: "Zhańbił najbezbożniej kobietę poświęconą Weście (...) Tak więc szczycił się tym, za co powinien być haniebnie włóczony przez Forum, potem wrzucony do lochu, a wreszcie skazany na śmierć"). Heliogabal jednak na tym nie poprzestawał, kazał sprowadzać bowiem do swego pałacu wciąż nowe kobiety z którymi spółkował i tak mu się to spodobało, że wręcz sam zapragnął stać się kobietą. Ubierał się w damskie suknie, malował twarz, stroił i udawał że jest rzymską matroną. Ostatecznie zapragnął stać się kobietą realnie i nawet myślał o zabiegu zmieniającym płeć, ale w tamtych czasach było to niewykonalne. Nie poprzestał zresztą na samych kobietach i wkrótce po ślubie z Akwilią Sewerą... znalazł sobie męża.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz