POTRZEBA JAK DIABLI
Być może takie hasło mocno zniesmaczy (łagodnie mówiąc) wszelkiej maści libków, komuchów starej i nowej daty, oraz zwolenników dmowszczyzny (czy też jej korwinowskiej odnogi), ale tak, tak właśnie uważam - dziś potrzebujemy silnej partii a raczej silnego stronnictwa kilku partii sanacyjnych, partii reformy i naprawy kraju oraz wykorzystania naszego położenia geopolitycznego i strategicznego w obecnej wojennej sytuacji na naszej wschodniej granicy. Oczywiście są to jak na razie pobożne życzenia, gdyż niczego takiego na politycznym horyzoncie nie widać, a PiS, który jak dotąd pełnił funkcję "naprawiacza" kraju, okazał się co najwyżej (i to w najlepszym tego słowa znaczeniu) grupą rekonstrukcyjną Sanacji (chociaż ja osobiście uważam że to jest bardziej jej parodia). Po Prawie i Sprawiedliwości już niczego szczególnego się nie spodziewam (to znaczy żadnych konkretnych i zdecydowanych reform, aczkolwiek biorąc pod uwagę konkurencję polityczną tej partii, to w zasadzie nie ma wyjścia jeśli chodzi o wybór polityczny na kolejne lata, jak niestety dalej przedłużyć te rządy. Bo tutaj w zasadzie nie ma o czym rozmawiać, gdyż wszelkiego typu opozycyjna, totalna folksdojczeria (mniejsza lub większa) nie nadaje się nawet na to żeby zasiadać w sejmie w roli opozycji a co dopiero rządzić krajem. Jest to jednak sytuacja wybitnie toksyczna, nie może być bowiem tak, aby partia rządząca nie miała dla siebie żadnej pozytywnej alternatywy, w postaci silnej partii opozycyjnej. Nie totalnej a kontrolnej, nie zapatrzonej na obce stolice, a słuchającej głosu obywateli (obywateli, a nie fanatyków, w tym ludzi pełnych nienawiści - co częstokroć można spotkać na różnych forach typu wyborcza.pl czy oko.press). Niestety jak na razie takiej politycznej alternatywy nie ma, i nie widać aby w najbliższej przyszłości miało się pojawić. A silna partia sanacyjna jest bardzo potrzebna. Tym bardziej teraz, kiedy - jak jak to stwierdził ambasador niemiecki w Polsce - mamy swoje 5 minut.
Tak, 5 minut i tylko tyle? Od kilku już ładnych miesięcy intensywnie przyglądam się wypowiedziom (i działaniom) polityków, komentatorów, dziennikarzy oraz ambasadorów niemieckich na temat Polski i zauważyłem jedną ciekawą rzecz. Mianowicie przed 24 lutego 2022 r. sytuacja była w miarę klarowna. Owszem, nasze stosunki z Niemcami po 2015 r. nie należały do łatwych, ale nie powodowało to jakiegoś większego wzburzenia czy też większej aktywności medialnej polityków i publicystów nad Szprewy, panował tam raczej spokój (szczególnie po 2020 roku i zwycięstwie Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA). Ani politycy, ani dziennikarze niemieccy raczej nie zabierali zbyt często głosu na tematy Polski. Wyglądało to tak, jakby nie chcieli wtrącać się w wewnętrzne sprawy naszego kraju, co oczywiście się chwali, choć była druga strona tego medalu. A działano tak, ponieważ interesy niemieckie i tak były zabezpieczone zarówno wewnętrznie, przez rodzimą folksdojczerię, jak i zewnętrznie przez politykę USA Joe Bidena i Demokratów, która oddała kontrolę nad Europą w niemieckie ręce. Tak więc panowie (i panie) znasz Szprewy nie widzieli sensu ani potrzeby zbyt często zabierać głosu na tematy tak oczywiste dla nich, jak niepodważalna pozycja Niemiec w Europie, powiązanych sojuszem surowcowo-politycznym z Moskwą. Nawet kwestia reparacji dla Polski za zbrodnie popełnione przez przodków dzisiejszych Niemców w czasie II Wojny Światowej (choć budziła ich irytację) nie powodowała większego wzmożenia, ani też nerwowości.
Sytuacja jednak nagle zmieniła się po 24 lutego 2022 r. gdy moskowia postanowiła w imperialnym narkotycznym szale napaść na niepodległe państwo Ukrainę. Niesamowita i nigdzie wcześniej niespotykana pomoc, jaką ukraińscy uchodźcy znaleźli w Polsce i wsparcie, jakie udzielone zostało całej Ukrainie przez państwo polskie (zarówno w sprzęcie militarnym jak i politycznym i gospodarczym) doprowadziło do znacznego przetasowania geopolitycznego w Europie, do którego również swoim postępowaniem przyczynili się Niemcy. Ich konformizm, ich dwulicowość i wyczekiwanie na zwycięstwo moskowian, doprowadziło do sytuacji w której cała niemiecka soft power runęła na pysk i nawet Amerykanie (a raczej rządzący w USA demokraci) którzy wiele uczynili żeby dać Niemcom wolną rękę w Europie, zobaczyli że na Berlinie nie mogą polegać, gdyż Niemcy dążą (w taki czy inny sposób) do odnowienia relacji z moskowią, do powrotu do sytuacji sprzed 24 lutego, wyczekują tego momentu i są gotowi wiele poświęcić aby do tego doprowadzić. Amerykanie zauważyli więc, że stawiając na Niemców postawili na konia trojańskiego w Europie, na konia, który bocznymi bramami próbował przycisnąć moskiewskie wpływy na nasz Kontynent i ubrać to w hasło: "Europy od Władywostoku po Lisbonę". A Amerykanie - którzy podjęli się już jawnej (choć jeszcze nie gorącej i otwartej) konfrontacji z Chinami na Dalekim Wschodzie, muszą jednocześnie mieć zabezpieczone swoje wpływy w Europie, zaś stawianie na Niemcy, które widzą jedynie swoją przyszłość w sojuszu z moskowią te wpływy automatycznie niweluje. Nic więc dziwnego że prezydent biden dwa razy w ciągu jednego roku odwiedził Polskę, natomiast całkowicie pominął rusofilskie państwa typu Niemcy i Francja, które pragną jedynie powrotu do tego co było, i co doprowadziło do tej najokrutniejszej od czasów II Wojny Światowej - wojny na Ukrainie.
I tutaj też dochodzimy do zmiany niemieckiego stanowiska co do Polski, bo nagle okazało się, że Berlin do końca nie przewidział politycznych konsekwencji własnych działań. Nagle bowiem po 24 lutego 2022 r. obudzili się Niemcy w świecie, w którym nie oni już bezpośrednio rozdają karty w Europie, w świecie w którym Stany Zjednoczone już nie stawiają tak bezdyskusyjnie na niemiecką kartę i w świecie w którym w sposób nieprawdopodobnie szybki wzrosło geopolityczne znaczenie Polski. Wszystko to razem wzięte (a szczególnie ten ostatni punkt) powoduje bardzo silną niemiecką frustrację i przekłada się ona na wypowiedzi oraz działania niemieckich polityków, komentatorów, dziennikarzy, profesorów i oczywiście niemieckiego ambasadora w Polsce, pana Thomasa Baggera, którego jak widać chyba bardzo boli te nasze 5 minut. Dla Niemiec (i oczywiście dla Moskwy) wzrost znaczenia Polski w polityce europejskiej - nie mówiąc już oświatowej - jest krótko mówiąc nie do zaakceptowania. I ktoś mógłby tutaj powiedzieć że to jest ta typowa niemiecka buta, ten typowy niemiecki szowinizm, wywodzący że naród niemiecki jest zawsze i pod każdym względem lepszy (a ponieważ mam niemieckie korzenie, to i coś na ten temat mogę powiedzieć), zaś to wszystko co mieszka na Wschodzie (z wykluczeniem oczywiście Moskwy której Niemcy się boją), to jest słowiańska hołota z którą nie ma co się liczyć i należy ją wziąć pod but. Kwintesencją tego myślenia jest chociażby oberleutnant von Nogay z filmu "CK Dezerterzy" z 1986 r.), który robiąc musztrę, kazał ustawiać żołnierzy wielce walecznej armii austro-węgierskiej wedle narodowości i był mocno zdziwiony że w oddziale nie ma żadnego Austriaka, natomiast jest wiele narodów takich jak Słowacy, Serbowie, Czesi Morawianie, Polacy. Podsumował to więc krótko: "Czyli jednym słowem cała banda słowiańskich bydląt niezdolnych do samodzielnego życia". Choć jest to tylko filmowa fikcja, dobitnie pokazuje ona realną niemiecką butę i szowinizm.
płk. Wagner też zresztą Austriak - krótko podsumował działalność von Nogaya:
"Barbarzyństwo którym się pan wykazał jest biegunowo odległe od regulaminu. (...) Wie pan że nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie".
Tak niemiecki szowinizm jest bardzo silny w tamtejszym narodzie (dodatkowo uważam że jest odwieczny, a nazizm był jedynie najbardziej ordynarną formą owego odwiecznego niemieckiego szowinizmu), to jednak w niemieckim postępowaniu politycznym (w szczególności zaś w postępowaniu w stosunku do Polski) nie on jest najważniejszy. Tutaj decyduje geopolityka i niestety czy to nam się podoba czy nie realnie rzecz biorąc Niemcy muszą podporządkować sobie Polskę, aby dzięki niej móc kontrolować nie tylko całe Bałkany ale również i państwa bałtyckie (Ukraina i Białoruś uważane były do tej pory za strefę wpływów moskowi). Zbytni bowiem wzrost pozycji Polski natychmiast odbija się na pozycji geopolitycznej oraz gospodarczej Niemiec (oczywiście mówimy tutaj o kwestiach hegemonii i dominacji, a nie o pokojowym współistnieniu i życiu naszych narodów czy w ogóle narodów europejskich). Stąd też podważenie dotychczasowej roli Niemiec na kontynencie natychmiast spowodowało jazgotliwy atak z tamtej strony, czego ostatnim chociażby przejawem była rozdmuchana w mediach niemieckich sprawa masowych grobów na granicy polsko-białoruskiej, jakoby polska Straż Graniczna chowała w masowych grobach (liczonych w setkach a nawet w tysiącach) bliskowschodnich migrantów, ściąganych tutaj przez reżim tego śmiesznego dyktatorka z Białorusi (towarzysza marchewki 😅). Oczywiście kilka zgonów było, ale nie były to ani setki ani tym bardziej tysiące, a ci, którzy przeszli na polską stronę otrzymali pełną pomoc medyczną i humanitarną (nas bowiem nie trzeba uczyć humanitaryzmu, ani zasad wolności czy praworządności. My to mamy w naszym DNA, w naszych genach, tak samo jak niestety i powtórzę to raz jeszcze niestety Niemcy mają w swoim DNA ten cholerny szowinizm w stosunku do Polaków i innych Słowian). Mało tego, część z owych migrantów przedostała się nawet do Niemiec, co też spowodowało że Niemcy - gdy ich wyłapali u siebie - to odesłali ich na polską stronę bo przecież oni ich u siebie nie chcą (i jak twierdzili Polska była pierwszym krajem w którym złożyli oni prośbę o azyl).
Potem przyszły inne medialne ataki ze strony Niemiec, jak choćby twierdzenia że Polska tak naprawdę niewiele pomaga Ukrainie, trochę tam zaczęła - teraz przestała, sprzęt jest słabej jakości i w ogóle to nie ma co liczyć na Polskę, gdyż to przecież Niemcy najbardziej pomagają Ukrainie (szczególnie wysyłając im partie kilkunastu tysięcy nie nadających się do użytku hełmów), a ci masowo zawyżają swoją pomoc, włączając w nią nie tylko ten sprzęt,który zadeklarowali się wysłać ale wciąż nie wysłali, lecz również takie kwestie jak szkolenie Ukraińców czy wysyłanie koców. Realna pomoc polega na umożliwieniu Ukrainie szybkiego zakończenia tej wojny i tylko taka pomoc się liczy. Żadne pieprzenie (za przeproszeniem) o humanitaryzmie, o wysyłaniu jakichś tam koców czy hełmów nie nadających się do użytku niczego nie zmieni. Ukraińcy muszą szybko wygrać z mostowianami te wojnę, wypędzić ich ze swojej ziemi i spowodować żeby na Kremlu żaden następca karzełka Putina nie pomyślał chociażby o podjęciu w przyszłości zbrojnej ofensywy przeciwko jakiemukolwiek państwu w Europie czy w Azji czy gdziekolwiek indziej. A tutaj Niemcy koncertowo dali ciała. Niemcy jako kraj o szowinistycznej mentalności, nie lubią też jak się ich poucza nie lubią jak się im pokazuje ich błędy i jak się ich pogania. Nie są przyzwyczajeni do takiego systemu, a szczególnie już nie są przyzwyczajeni do połejanek ze strony Polaków i to ich bardzo denerwuje, do tego stopnia że odzywają się te głosy w polityce niemieckiej, które do tej pory (czyli do 24 lutego 2022 r.) milczały. Ponieważ jednak Niemcy widzą, że Amerykanie przestawili wajchę bardziej na Wschód i zdając sobie sprawę że bez Polski nie ma Ukrainy (nie ma żadnej możliwości udzielenia pomocy Ukrainie bez Polski), postanowili mimo wszystko zmienić swoje podejście i postawić na Polskę a nie na Niemcy, stąd furia ambasadora, który twierdzi że to nie jest jeszcze takie do końca pewne, że my mamy tylko te 5 minut (uż sam fakt mówienia o 5 minutach pokazuje, że albo ktoś jest niestabilny emocjonalnie, albo jawnie był naszym wrogiem - i nie mówię tutaj o samym ambasadorze a o państwie niemieckim jako takim).
Niemcy teraz próbują pokazać że cokolwiek robią, że zerwali z Rosją i że zrozumieli swoje błędy, jednocześnie atakując Polskę za to, że pomaga najbardziej Ukrainie (biorąc pod uwagę zarówno pomoc humanitarną jak i militarną i ekonomiczną). Niemcy pragną pokazać się Amerykanom jako dobry piesek, ten który już nie gryzie, już zrozumiał że nie może i już teraz przyjaźnie merda ogonkiem. Rzeczywistość jest jednak taka, że to Niemcy i Francuzi najbardziej żałują wybuchu tej wojny (oczywiście ta wojna jest nieszczęściem i jej wybuch był katastrofą, ale jednocześnie tak jak wybuch I Wojny Światowej przyniósł nam Niepodległość, tak wojna na Ukrainie dała nam możliwość zmiany naszego geopolitycznego położenia. Wraz z Ukrainą Polska wraca na swoje miejsce w Europie, przerwane ponad dwieście lat temu rozbiorami i komunistycznym zniewoleniem. Jednak aby wykorzystać tą okazję geopolityczną, jaka kształtuje się przed naszym krajem, należy przywrócić dawną Sanację (oczywiście nową jej wersję, uwspółcześnioną) ale mentalnie tę dawną, tę, która wytworzyła tak wspaniały rodzaj ludzkiego charakteru.
......................................................................................................trzeba pobrać ,,dna,, piułsudskiego i sklonować go chyba tylko taki ktoś zaprowadziłby tutaj trochę porządku------------------------------------------nie ma na dzisiaj właściwej osobowości we polandii pis,tolety tuskolety i ubecja oraz pozostałe sprzedawczyki jak chocby ,,psl,, albo reszta szajsu lub można to określić -----czerwono-różowo-czarni i pozostałe resztki są oderwani od ----rzeczywistości---- i albo tak równo rżną głupa albo kwalifikują się pod psychiatryk ------------------------------chyba jedynie pierwszy pis za lecha kaczyńskiego coś działał optymalnie ale wielcy zjedli go na śniadanie olszewskiego swoja ubecja zjadła na kolację,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,dzisiaj bolki lolki tolki alki i inne milicjanty mają raj dla siebie dzisiaj można powiedzieć jest ,,,,komunizm,,,,,-----------------------------------------wiadomo że i niemcy i ruski chcą żeby polandia była słabym pogiętym kraikiem mają swoją agenturę czerwoną różową i czarną,,,,,,,,,,,,,,,,,,,papieżyk franek popiera ruska pop ruski też popiera mongoło-putinka i takjakby udzielają zgody na to co się dzieje no i wszyscy czerwoni i różowi to przecież kapusie i sprzedawczyki...........................................................................weźmy choćby chemiczne odpady z niemiec składowane w polandii paliły się latem za czsów pis,toletów folksdojczy i komuchów i pełna aprobata zero reakcji ale już polski węgiel przeszkadza niemcom i wszystkim,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,nie ma na dzisiaj w polandii silnego i niepogiętego człowieka albo grupy ludzi mających pozytywne intencje ale równocześnie źle się dzieje lokalnie krajowo także w całej europie i na innych kontynentach---------------------------------posiadanie dobrego bezpiecznego schronienia dałoby szansę na ewentualne przeżycie......................................................................
OdpowiedzUsuń