Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 marca 2024

PIERWSZE" ODKRYCIE AMERYKI - Cz. VIII

CZYLI JAK WŁADCY MUCHOMORZA DOTARLI DO NOWEGO ŚWIATA





HALFDAN JASNOWŁOSY
Cz. VII





 Po okresie powstań najróżniejszych odłamów religijnych islamu (przy wsparciu wyznawców religii zaratusztriańskiej), lata 60-te VIII wieku były okresem znacznie spokojniejszym. Kalif al-Mansur postanowił wykorzystać ten czas na zbudowanie nowego reprezentacyjnego miasta, swojej stolicy, która byłaby zarówno symbolem rodu Abbasydów, jak i by promieniowała blaskiem swych minaretów i arabsko-perskich niezwykłości. Damaszek został już skompromitowany jako dawna stolica Omajadów, oraz miasto, w którym przelano krew tego rodu, natomiast al-Kufa jak i al-Haszymija zupełnie nie nadawały się na miasta reprezentacyjne. Wreszcie w roku 762 (czyli 145 roku hidżry, według kalendarza arabskiego) w niedalekiej odległości od arabskiego miasta-obozu al-Madain, w miejscu gdzie Tygrys i Eufrat płynęły blisko siebie, a system kanałów stwarzał żyzne tereny które mogły dostarczać żywność dla wielkiego miasta, nieopodal nestoriańskiego klasztoru, al-Mansur postanowił wznieść swoją stolicę którą nazwał Bagdad (Bagh dat - "Stworzony przez Boga"). Tak wydarzenie to opisał kronikarz At-Tabari: "Przekroczył rzekę w miejscu Kasr as-Salam, potem odprawił popołudniową modlitwę, a było lato. Na miejscu pałacu był kościół księdza. Spędził tam noc do samego rana. Był to najwspanialszy i najmilszy nocleg na ziemi. Pozostał przez cały dzień, a wszystko co widział, podobało mu się. Powiedział: "W tym miejscu będę budował (...)" Opracował plany i wyznaczył pieniądze na jego budowę. Własną ręką położył pierwszą cegłę, mówiąc: "W imię Boga! Chwała niech mu będzie! Ziemia należy do Boga. Odziedzicza ją ten z jego sług, którego wyznaczy ze swojej woli, a reszta jest sprawą ludzi bogobojnych". Potem dodał: "Budujcie z błogosławieństwem Bożym".

Centrum Bagdadu położone na zachodnim brzegu Tygrysu stanowiło tzw: "Okrągłe Miasto", będące swoistą elitarną rezydencją. Mieścił się tam pałac kalifa, koszary i biura, natomiast targowiska i osiedla mieszkaniowe leżały poza jego obrębem. Abbasydzi porzucili dotychczasowy, dosyć prosty styl życia Arabów (już Omajadzi zaczęli go zmieniać, ale jeszcze nie w takim stopniu, jak to się stało za kolejnej dynastii). Teraz kalif izolował się od ludu, zamykał w swym pałacu, w otoczeniu żołnierzy, paziów, eunuchów, szambelanów i kobiet z jego haremu. Oczywiście było to połączenie stylu perskiego i bizantyjskiego (oczywiście z naciskiem na ten pierwszy). Wokół pałacu znajdował się ogród, w którym było drzewo o osiemnastu gałęziach, na których były mniejsze gałązki częściowo pokryte srebrem i złotem. W ogrodzie tym były liczne ptaki, a ich śpiew radował uszytych tych, którzy mieli możliwość odwiedzić to miejsce (jak choćby posłowie innych państw). Tron kalifa wykonany był z kości słoniowej, a gdy na nim siedział, dostępu do niego strzegli dworscy urzędnicy oraz stojący w pobliżu kat, który był gotów natychmiast dekapitować każdego, kto tylko nie spodobał się władcy. Stworzono bardzo rozbudowaną biurokrację uosabiającą się w licznych ministerstwach zwanych dywanami, którymi przewodził wezyr - odpowiadający bezpośrednio przed kalifem. Oczywiście aby utrzymać ten rozbudowany system biurokratyczno-wojskowy, należało mieć stały dopływ gotówki, a to powodowało, że wprowadzono jednolity podatek dla wszystkich, zwany charadż (stąd wzięło się potem słowo haracz, jako symbol wymuszonej daniny). Był to podatek od płodów rolnych. Drugim podatkiem była dżizja, którą płacili tylko nie muzułmanie (poza tym wprowadzano najróżniejsze cła, a także podatki od posiadanego majątku płacili również ci, którzy mieli go zbyt wiele).




Bagdad zwano również Madinat as-Salam ("Miasto Pokoju" lub też "Miasto Zbawienia" - w zależności od interpretacji), a pomysł aby wznieść stolicę rodu Abbasydów nieopodal dawnych centrów monarchii perskiej (Ktezyfontu i Seleucji), miał (ponoć) nasunąć kalifowi al-Mansurowi Pers, o imieniu Chalid bin Barmak. Zresztą perska świadomość narodowa (bardzo rozbudzona już wcześniej i nieco stłumiona po podboju arabskim) szybko zaczęła się ponownie odradzać. Coraz bardziej intensywnie Persowie dążyli do odzyskania niepodległości, z tym tylko że ową niepodległość zamierzali budować na gruncie islamu, a nie jak wcześniej zaratusztrianizmu, Ahura Mazdy i magów. Oczywiście za al-Mansura i jego bezpośrednich następców nie było to jeszcze możliwe, ale perska świadomość narodowa i perska kultura całkowicie zdominowały kalifat Abbasydów. Dowodem na to niech będzie niesamowity wprost wzrost znaczenia dwóch perskich rodów na dworze kalifa: Bachtiszydów i Barmakidów. Ta pierwsza rodzina wywodziła się z miasta Dżundiszapur (Gund-i-Szapur) i była rodziną lekarzy, która leczyła jeszcze szachów perskich z rodu Sasanidów. Barmakidzi wywodzili się zaś z okolic Balchu i byli rodem kapłańskim, pełniącym posługę w buddyjskiej świątyni w Naubaharze (z racji pełnionej funkcji przysługiwał im tytuł "barmak", który potem Arabowie zaczęli utożsamiać z nazwiskiem rodowym). Świątynia ta została zniszczona podczas najazdu arabskiego w latach 663-664 a ród ten dosyć szybko przeszedł następnie na islam. Wymieniony wyżej Chalid bin Barmak był wezyrem i pierwszym założycielem arabskiej linii Barmakidów. Wraz ze zwycięstwem Abbasydów, zaczął w swym ręku dzierżyć poszczególne dywany (głównie związane z podatkami). Był ponoć tak blisko kalifa, że żona kalifa karmiła jego córki, a jego żona dzieci kalifa. Ostatecznie jednak po prawię 15 latach niepodzielnych rządów bin Barmaka, został on uwikłany w spisek, który ostatecznie doprowadził do jego upadku. Co prawda został tylko zesłany do Tabaristanu jako jego gubernator i był nim przez kolejne siedem lat, aż do 772 r. Przez ten czas założył miasto al-Mansur, stłumił bunt lokalnego księcia nieuznającego islamu i podporządkował swej władzy niedostępne regiony górskie. Opromieniony tymi sukcesami powrócił do Bagdadu, ale wkrótce potem ponownie został oskarżony o udział w jakimś spisku i zmuszony do zapłacenia wysokiej kontrybucji (775 r.). Ostatecznie nowy kalif mianował go gubernatorem najpierw Mosulu, a następnie Farsu - gdzie też zmarł w 782 r. Jednak przez cały okres jego rządów (zarówno wtedy kiedy był u szczytu sławy, jak i gdy był w niełasce), perski ród Barmakidów bogacił się i opływał w dostatki u boku kalifa. Zresztą Chalid bin Barmak zawsze bardziej czuł się Persem niż muzułmaninem, co też wielokrotnie udowadniał (np. odwodząc kalifa od rozbiórki ruin Ktezyfontu, dawnej stolicy Sasanidów, jak również przed zburzeniem bliskiego sercu Persów zespołu pałacowego Ajwan-i-Kisra. Dostrzegł to sam kalif, który pewnego razu stwierdził: "Zaprawdę ty, Chalidzie, chcesz być dalej Persem". Zostawmy jednak na razie tę postać i ten ród i przenieśmy się do Hiszpanii, do królestwa wygnanych z kalifatu Omajadów.

Gdy 14 sierpnia 755 r. Abd ar-Rahman, omajadzki książę, który uniknął śmierci z rąk siepaczy Abbasydów nad Eufratem (a potem ukrywał się przymierzając Syrię, Palestynę, Egipt, Libię, Tunezję i Algierię), przepłynął na okręcie cieśninę gibraltarską i znalazł się w Hiszpanii (zwanej wówczas al-Andalus), gubernatorem tej prowincji był Syryjczyk Balj, który niedawno zwyciężył swego konkurenta do władzy Abdulmalika ibn Kattana (którego pochwycił i ukrzyżował w upokarzający sposób pomiędzy świnią a psem, dając tym samym do zrozumienia, że frakcja ibn Kattany nie była prawdziwym muzułmanami). Jednak jego władza nie trwała długo i cieszył się nią tylko przez jedenaście miesięcy od chwili uśmiercenia ibn Kattany, gdyż do Kordoby zbliżał się (zjednawszy sobie wcześniej poparcie okolicznych klanów arabskich i jemeńskich, którzy masowo-garnęli się pod sztandary ostatniego bodajże przedstawiciela rodu Omajadów) młody, zaledwie 25-letni Abd ar-Rahman. Miasto zostało oblężone a Balj dawał przykład odwagi i determinacji w walce, ale odniósł ranę która okazała się śmiertelna i Abd ar-Rahman wkroczył do Kordoby (maj 756 r.) gdzie też ogłosił się emirem. Jednak jego władza nie została uznana przez wszystkich, a na ich czele stanął niejaki Jusuf, który zorganizował partyzantkę atakując wojska ar-Rahmana gdy tylko opuszczały one miasto. Doszło też do bitwy pod Kordobą, która zakończyła się zwycięstwem omajadzkiego księcia. Natychmiast ruszył on w pogoń za resztkami uciekającej armii Jusufa, pozostawiając władzę w mieście w ręku swego generała Abu Otmana. Ar-Rahman jednak nie doścignął Jusufa, ten zaś wycofawszy się na tereny które były mu wierne, uzupełnił tam poniesione straty i wrócił pod Kordobę z nowymi wojskami. Teraz przewaga była po stronie Jusufa i ten wysłał wiadomość do Abu Otmana, że jeśli podda miasto, nie spotka go żadna krzywda i będzie mógł żyć spokojnie i dostatnio. Otman jednak odmówił, a pod Kordobę ponownie przybyły wojska ar-Rahmana. Obaj wodzowie spotkali się terazna rozmowie (rozmawiali konno, mając przy sobie ochronę kilkunastu ludzi). Ostatecznie zawarto porozumienie polegające na tym, że odtąd będzie dwóch emirów Abd ar-Rahman i Jusuf zgodnie panujących w Kordobie. Tak też się stało, ale jak wiadomo żądza władzy bywa silniejsza niż jakiekolwiek porozumienia i po roku ponownie doszło do konfliktu (758 r.) Jusuf opuścił miasto, ponownie zebrał armię i znów ruszył na Kordobę, gdzie jednak poniósł klęskę w bitwie z ar-Rahmanem. Następnie uciekł do Toledo, gdzie też został rozpoznany na ulicy i zabity (jego głowę odesłano do Kordoby i przybito do łuku mostu wraz z głową jego syna). Od tej chwili jedynym panem al-Andalus był Abd ar-Rahman.


ABD AR-RAHMAN



Fala która wówczas przetaczała się przez południową Hiszpanię, była swoistą mieszaniną religijnego zapału, brutalnego człowieczeństwa oraz wyrafinowanej mądrości i niegodziwości. Abd ar-Rahman, czyli owy władca al-Andalus, był wysokim mężczyzną, miał rude włosy i wydatne kości policzkowe. Lubił wysiłek i często trenował zarówno walkę wręcz, jak i uprawiał inne dyscypliny ówczesnego sportu (na przykład bardzo lubił sokolnictwo i osobiście szkolił sokoły). Jego strój zawsze składał się z białego lnu, ale emir żył bardzo skromnie (w przeciwieństwie do rozpasania, jakie zaczęło panować w założonym przez Abbasydów Bagdadzie). Miał też prawdziwą pasję budowania, wzniósł dla siebie nowy pałac (jako symbol władzy, ale jak wspomniałem nie otaczał się przepychem nawet w połowie zbliżonym do tego, panującego w Bagdadzie), wznosił meczety i łaźnie, a także zbudował akwedukt, który miał doprowadzać do Kordoby czystą wodę z gór. Według tego, co można wyczytać od biografów jego osoby, odznaczał się odwagą, bystrością i inteligencją. Był też łaskawy. Ale miał również i ciemną stronę natury (jak zawsze). Jeśli się do kogoś uprzedził, nigdy nie wybaczał. Potrafił być okrutny i mścić się nawet na dzieciach swoich wrogów. Jako nastolatek i młody mężczyzna widział upadek swego rodu. Widział jak jego bratu żołdacy Abbasynów podrzynają gardło nad brzegiem Eufratu, a potem odcinają mu głowę. Dostąpił wielu zniewag i upokorzeń przez pięć lat swej tułaczki. Wielokrotnie był głodny, kilkakrotnie musiał kraść, aby zapełnić sobie brzuch. To wszystko wyrobiło w nim nie tylko twardy charakter i gruboskórność, ale również pragnienie zemsty na wszystkich, którzy dopuścili się upadku rodu z którego pochodził. Jeśli więc uznał kogoś za wroga i ten ktoś dostał się w jego ręce, to nie było już dla niego ratunku. Nowemu emirowi nie dane było jednak panować w spokoju i już w pięć lat po klęsce i śmierci Jusufa, pojawiło się nowe niebezpieczeństwo. W 763 r. nowym gubernatorem al-Andalus z ramienia Abbasydów, mianowany został przez al-Mansura nijaki ibn Mughith. Jeszcze w tym roku dokonał on ataku na Hiszpanię, przeprawiając się tam z wojskiem przez cieśninę gibraltarską. Dotarł on do prowincji dawnego gubernatora Balj, gdzie zyskał licznych zwolenników, a czarne sztandary Abbasydów załopotały na Półwyspie Iberyjskim. Szybko okazało się że dotychczasowe emir nie ma aż takiego poparcia w Hiszpanii, na jakie liczył a siły ibn Mughithiego wciąż rosły, co doprowadziło do wycofania się ar-Rahmana z Kordoby, do której wkroczył wysłannik Abbasydów. Ar-Rahman wycofał się do Karmony, którą wkrótce Mughithi obległ. Sytuacja stawała się bardzo niebezpieczna, obrońcom zaczęło brakować żywności, a czarne sztandary wciąż rosły w siłę. Wreszcie ar-Rahman nakazał rozpalić wielki stos, po czym zapowiedział że nie liczy na nic innego, jak tylko zwycięstwo albo śmierć i mówiąc to, wrzucił pochwę swego miecza w ogień. Za jego przykładem postąpiło tak 700 innych żołnierzy, deklarując że nigdy już nie schowają mieczy do pochew, jeśli nie będą wolni. Na szali uniesienia, z białym sztandarem Omajadów w ręku, ruszono do ostatniej bitwy z taką zaciętością, że wrogom wydawało się jakoby same demony wyszły z miasta. W potwornym wrzasku, wymachując co tylko było pod ręką (a niekiedy gryząc i drapiąc pazurami), żołnierze ar-Rahmana zwyciężyli, przeganiając znacznie liczniejsze siły Mughithiego. Sam wódz armii inwazyjnej też poniósł śmierć w tej bitwie. Natomiast ar-Rahman kazał ściąć głowy wszystkim wodzom pokonanej armii, przyczepił karteczki do ich uszu (z nazwiskiem i wulgarnym określeniem każdego z nich), po czym te głowy odesłał do Bagdadu, do al-Manzura (z listem przyczepionym do czoła samego Mughithiego, w którym nazywał al-Mansura mordercą i ciemięrzycielem wyznawców Allaha.

Paradoksalnie - choć widok który ujrzał kalif był odrażający (trzeba bowiem pamiętać, że worek w którym przyniesiono mu te głowy przesiąknięty był krwią zapewne cuchnęły, nie mówiąc już o muchach które musiały tam latać i składać jajeczka w różnych zakamarkach tego, co niegdyś było jeszcze głową), zrobiło to na al-Mansurze ogromne wrażenie i to do tego stopnia, że publicznie stwierdził o ar-Rahmanie: "Wspaniała jest odwaga, mądrość i roztropność które pokazał! Aby wkroczyć na ścieżkę zniszczenia, rzucił się do odległej krainy, trudnej do osiągnięcia i dobrze bronionej. Tam, aby skorzystać z zazdrości rywalizujących stron, aby zmusić je do zwrócenia broni przeciwko sobie, a nie przeciwko niemu, aby zdobyć hołd i posłuszeństwo swoich poddanych, a po pokonaniu wszystkich trudności, stać się najwyższym panem! I on to zrobił!" Oczywiście nie oznaczało to, że Abbasydzi ostatecznie wyrzekli się Hiszpanii. Po prostu na razie nie widzieli możliwości, aby ją odzyskać. Natomiast ar-Rahman zaraz po pokonaniu sił inwazyjnych zmusił do uległości mieszkańców Toledo, którzy dotąd mu się sprzeciwiali (ich wodzowie zostali ukrzyżowani). Innego swego konkurenta -  wodza zbuntowanej frakcji Jemeńczyków, zaprosił ar-Rahman do swego pałacu w Kordobie na ucztę, w czasie której... osobiście chciał go dźgnąć sztyletem, ale ponieważ tamten dzielnie się bronił, ar-Rahman wezwał straże które go zamordowały. Po tym wydarzeniu zbuntowali się Jemeńczycy na północy, a wraz z nimi Berberowie (oczywiście oba bunty były niezależne od siebie). Emirowi zeszło kolejne dziesięć lat zanim ostatecznie zakończył owe bunty (notabene, nie był w stanie ich pokonać za pomocą siły militarnej, musiał więc to uczynić przebiegłością, co oznaczało że napuszczał jedną frakcję na drugą, podjudzał, szukał słabych punktów wśród zbuntowanych wodzów i ostatecznie ok. 774 r. zakończył bunt Jemeńczyków. Wkrótce potem - 775 r. - zwyciężył Berberów, pokonując ich w bitwie w której poległo 30 000 wojowników. Pochowani w masowym grobie, stali się pamiątką, odstraszającą ewentualnych następców w udziału w buncie przeciwko emirowi z rodu Omajadów). Nie zakończyło to jednak buntowniczych nastrojów na Półwyspie Iberyjskim. Ok. 776 r. zbuntował się bowiem gubernator Saragossy (którego podległość była tylko symboliczna, gdyż władza emira praktycznie nie sięgała poza rzekę Ebro) - Ibn al-Arabi który w 777 r. przybył do Paderborn, gdzie władca Franków - Karol zwany Wielkim, urządzał zjazd możnych podbitego przez siebie saskiego plemienia (o czym już pisałem). Ostatecznie (jak wiadomo) wyprawa ta zakończyła się klęską Franków na przyłączy Roncesvalles (gdzie m.in. poległ hrabia Roland, bliski przyjaciel Karola). Po tej zaś bitwie (choć to nie Arabowie, a Baskowie rozbili tylną straż frankijską), Saragossa podporządkowała się władzy emira Abd ar-Rahmana.




Ale chyba już mamy dosyć na razie tych słonecznych okolic Andaluzji, oraz owych urodzajnych ziem Międzyrzecza na których kalif al-Mansur założył Bagdad. Powróćmy więc ponownie na północ, do lodowej krainy Odyna, tylko że na moment jeszcze nie do rodu norweskich Ynglingów, a do Szwecji. Tam bowiem również kształtowała się kultura przyszłych Wikingów i warto prześledzić kto tam panował, jakie były zależności i jak to się później powiązało z wielkimi wyprawami władców Muchomorza zarówno na Zachód jak i na Wschód. A tak poza tym, to coraz bardziej przybliżamy się do pierwszej wyprawy Wikingów do Ameryki.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz