Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

HISTORIA ŻYCIA WSZECHŚWIATA - WSZELKIEJ CYWILIZACJI - Cz. CLXXX

TWÓRCY EUROPEJSKICH CYWILIZACJI SŁOWIANIE I CELTOWIE





PIERWSZE EUROPEJSKIE CYWILIZACJE

SŁOWIANIE

(POLITYCZNY UPADEK FILISTEI - DOMINACJA IZRAELA I JUDY)

(ok. 925 r. p.n.e. - 738 r. p.n.e.)

Cz. XIV







FILISTEA
CZASY UPADKU
(ok. 925 r. p.n.e. - 738 r. p.n.e.)
Cz. XIV



DEWARIM
(753 - 586 r. p.n.e.)
Cz. II


 Król Izraela Menachem, który nastał po śmierci Zachariasza z rodu Jehu i obaleniu jego mordercy Szalluma, panował ok. jedenastu lat i zmarł w roku 742 p.n.e. Teraz tron objął jego syn Pekachiasz, który jednak nie władał zbyt długo, gdyż już w kilka miesięcy później (741 r. p.n.e.) obalił go i zabił jeden z jego oficerów o imieniu Pekach, który został kolejnym (już przedostatnim) władcą Królestwa Izraela. Bunt do jakiego doszło i obalenie Pekachiasza, było spowodowane niechęcią (szczególnie w armii) przeciw zbyt ugodowej (a wręcz uległej) polityce Izraela wobec wzrastającej w siłę Asyrii. Już Menachem w ostatnich latach swego panowania płacił trybut Asyryjczykom w wysokości 1000 talentów srebra (uzyskując na to środki poprzez opodatkowanie posesjonatów). Tę politykę kontynuował następnie jego syn, a to bardzo nie podobało się wpływowym kręgom nacjonalistycznym, skupionym w armii izraelskiej. Na swego przywódcę wybrali oni właśnie Pekacha, który zamordował i obalił Pekachiasza a następnie sam koronował się na nowego władcę Izraela. Pekach od początku swych rządów starał się stworzyć koalicję anty-asyryjską, w której widział zarówno królów Judei, jak i Damaszku, Moabu, Ammonu, Edomu oraz kilku największych miast filistyńskich. Udało mu się taką koalicję zbudować, ale bez władcy Judy Ozjasza (a raczej Jotama, który od 750 r. p.n.e. sprawował rządy regencyjne w imieniu swego chorego na trąd ojca). Gdy w 740 r. p.n.e. Ozjasz zmarł po 26 latach swych rządów, na tron wstąpił właśnie jego syn Jotam. Prowadził on politykę zbliżenia z Asyrią, dlatego też nie przyłączył się do koalicji Pekacha, zdając sobie sprawę że siła Asyrii znacznie wzrosła i lepiej żyć z nimi w zgodzie, niż ryzykować najazd i zniszczenia spowodowane przez ich bojowe rydwany. Przez prawie dekadę swoich rządów Jotam, wzmocnił mury Jerozolimy (spodziewając się najazdu z północy i tutaj się nie pomylił), zbudował wiele innych warowni w kraju, oraz dokonał wypraw przeciwko Ammonitom (co doprowadziło do ich podporządkowania i narzucenia im daniny, której gros szedł właśnie na wzmocnienie obronności kraju).




W tym właśnie mniej więcej czasie (ok. 742 r. p.n.e.) swą misję w Jerozolimie rozpoczął prorok Izajasz (urodzony w tym mieście ok. 765 r. p.n.e.). Był on oczywiście zagorzałym jahwistą i przeciwnikiem wszelkich obcych kultów - kananejskich, syryjskich czy fenickich, które od czasu do czasu wspierali również władcy Południowego Królestwa. Pamięć o żyjących sto lat wcześniej prorokach Eliaszu i Elizeuszu była na tyle silna w społeczności judzkiej, że władcom bardzo ciężko było walczyć z ludźmi, którzy ogłosili się być "głosem samego Boga". Królestwo Północne miało swoich proroków w postaci Amosa i Ozeasza (o których to pisałem w poprzednich częściach), teraz, po wielu dekadach (po śmierci Elizeusza) przyszła więc pora również na Judę. W biblijnej Księdze Izajasza spisane są jego słowa, którymi miał ostrzegać mieszkańców Jerozolimy, iż w dniu sądu Jahwe wezwie przed swe oblicze nie tylko pogan, ale również Judę i Jerozolimę, gdyż Żydzi tam mieszkający mocno zgrzeszyli pychą, zepsuciem, niesprawiedliwością społeczną oraz wyrzeczeniem się wiary przodków. Pan Bóg więc ześle na Judę okropne nieszczęścia, które dosięgną wszystkich jej mieszkańców aż do ich wytracenia. Oczywiście była również nadzieja na ocaleje, gdyż Izajasz głosił że młoda kobieta pocznie syna imieniem Immanuel ("z nami jest Bóg"). Będzie to bowiem "Książę Pokoju", idealny władca z linii Dawida i reszta "ludu wybranego" ocalenie dzięki Jego radom i naukom (jeśli przypomnijmy sobie, że religia żydowska stworzona została przez przedstawicieli planety TJehooba - a samo słowo Jahwe ponoć oznacza właśnie TJahooba lub TJaooba ewentualnie Hoova - w zależności od wymowy {kiedyś czytałem jak pewien rabin założył się bodajże właśnie z Michaelem Desmarquet'em - autorem książki "Misja" opowiadającej o jego podróży na TJehoobę w 1987 r., iż nie potrafi poprawnie rozszyfrować i wymówić imienia Boga, bo słowo to jest nieznane i niedostępne dla gojów. Gdy zaś ten to uczynił, rabin zbladł i więcej już się nie odezwał} natomiast Immanuel o którym głosił Izajasz, to nikt inny jak Jezus Chrystus, który również przybył z TJehooba aby "ocalić lud wybrany"). 




Dziś bibliści uważają, że rozdziały z Księgi Izajasza od 1 do 39 pochodzą bezpośrednio lub pośrednio od samego Izajasza. Bezpośrednio z pewnością rozdziały 1-12, z tym że już w rozdziale 1 jest opisane spustoszenie Jerozolimy dokonane przez króla Assuru - Sannaheryba w 701 r. p.n.e. i związane z nim przestrogi. Kolejne rozdziały uzupełniono w następnych latach, lecz przypisano je proroctwom Izajasza. Izajasz przepowiadał więc że Jahwe posługuje się pogańskimi narodami, aby ukarać Żydów za ich bezbożność i odwrócenie się od przykazań przodków, ale gdy nadejdzie dzień sądu, narody te zostaną zniszczone i przetrwa jedynie lud wybrany, czyli wszyscy sprawiedliwi spośród narodu żydowskiego. Izajasz był z pewnością żarliwym oratorem, człowiekiem przepełnionym energią i mającym przesłanie na wpół religijne, a na wpół narodowe. Dzięki odnalezionym zwojom z Qumran wiadomo, że był on autorem pierwszych kilku (być może kilkunastu) rozdziałów z Księgi Izajasza. Według Izajasza Jahwe jest pełen majestatu, sprawiedliwości, a przede wszystkim świętości ("Święty, Święty, Święty jest Bóg zastępów" jak zapisane jest w Księdze Izajasza - pamiętajmy bowiem kim był bóg Izraela). Izajasz twierdzi wręcz otwarcie, iż Jahwe mu się objawił ("A oczy moje oglądały Pana Zastępów, króla"). Prorok głosił również iż Jahwe jest odkupicielem Judy od wszelkich utrapień i że nadejdą kiedyś czasy w których Juda będzie władała wszystkimi ziemiami w imieniu swego Boga. Innym ważnym aspektem nauk (bo tak je można nazwać) Izajasza jest również Przebaczenie, które ma niesamowitą siłę ("Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybielają" Tak na marginesie i prywatnie dodam od siebie, że rzeczywiście siła Przebaczenia jest niesamowita. Jeśli potrafimy zdobyć się na wybaczenie komuś, kto wyrządził nam krzywdę, jeśli potrafimy mu wybaczyć - nie tyle zapomnieć - ale wybaczyć, to jest to jak orzeźwiająca balsamiczna kąpiel dla duszy, po całym dniu spędzonym na piekącym słońcu, w błocie i w piachu). Izajasz występuje również przeciwko bogaczom (szczególnie obnoszącym się z drogimi sukniami niewiastom) i wspiera biedaków, choć nie utożsamia się z ich losem (jak czynił to Amos), ale głosi wobec nich istotę Sprawiedliwości Bożej (wszystko na tym świecie ma swój sens choćby nam samym wydawało się to zupełnie bezsensowne, również nasz los - niekiedy przykry lub ciężki - też ma sens, dla nas. Inna sprawa że nasze role zostały napisane tuż przed naszymi narodzinami i choć posiadamy Wolną Wolę, to bez względu na to, którą drogą podążymy w życiu, to scenariusz tego życia zawsze jest już napisany. Tym więc można nazwać swoiste paradoks Wolnej Woli).

(Są też tacy, którzy twierdzą że żyjemy w swoistej symulacji i to wcale nie musi być głupie wręcz przeciwnie. Przecież w symulacji komputerowej również są jakieś role do odegrania, jakieś postaci, które mają pewne zadanie do wykonania i jedynie od umiejętności gracza zależy czy im się to uda, czy nie, czy przejdą na wyższy poziom, czy też nie. Oczywiście to jest jedynie przykład, ale ten materialny świat jest bardzo podobny do takiej właśnie symulacji. Dopiero śmierć stanowi zakończenie gry - "komedia skończona" jak mówił Oktawian August). Izajasz (podobnie jak wcześniej Amos i Ozeasz) był zdecydowanym krytykiem kasty kapłańskiej i twierdził mówiąc o kapłanach: "Ale i ci chwieją się od wina i zataczają od mocnego napoju; kapłan i prorok chwieją się od mocnego napoju, chwieją się podczas prorokowania i zataczają podczas wyrokowania". Głosząc nieuniknioną karę jaka spadnie na Jerozolimę i Judę ze strony pogańskich państw (ale wymierzoną ręką samego Jahwe, który tymi krajami będzie kierował) głosił również (jak już wspomniałem) dobrą nadzieję na przyszłość dla sprawiedliwych Judejczyków. Twierdził bowiem że Panna porodzi Syna któremu nadadzą imię Immanuel i który będzie "Księciem Pokoju", a nim dziecię to dorośnie, Damaszek i Asyria będą w ruinie (rzeczywiście, w czasach Chrystusa Damaszek nic już nie znaczył, podobnie zresztą jak Asyria, która sama była częścią monarchii partyjskiej, choć stało się to dopiero w siedem wieków po Izajaszu). Głosił więc: "Dlatego Jahwe sam da wam znak "słuchajcie więc, Domu Dawidowy (...) oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Immanuel". Izajasz żył dosyć długo (jego działalność odnotowana jest również przy końcu VIII wieku p.n.e. czyli za czasów Ezechiasza), prawdopodobnie jednak nie dożył rządów Manassesa (wstąpił on na tron w 685 r. p.n.e.) który był przeciwnikiem jahwizmu i zaczął ponownie wprowadzać w Jerozolimie kulty pogańskie. W każdym razie Izajasz z pewnością był świadkiem najazdu na Judę władcy Asyrii - Sannaheryba w 701 r. p.n.e. W każdym razie, na razie zostawmy go w spokoju i wróćmy do projektowanego przez władcę Izraela Pekacha sojuszu anty-asyryjskiego.




Był on już gotowy ok. 735 r. p.n.e. Nie wszedł do niego władca Judy - Jotam, czemu skierował na swe królestwo gniew pozostałych państw sojuszu, głównie Izraela, Damaszku i... Filistei, ale jeszcze za panowania Jotama nie doszło do inwazji, która zagroziła rządom jego syna Achaza. W tym czasie zaś panujący w Kalchu Tiglat-Pilesar III, po dokonaniu reformy armii asyryjskiej (o której pisałem w poprzedniej części) tworzącej armię stałą, w miejsce armii z poboru - rozpoczął pierwsze podboje które miały ponownie przywrócić mocarstwowość Królestwu boga Assura. Najpierw wyruszył przeciw nieustannie destabilizującym sytuację w Asyrii, aramejskim plemionom na południowym pograniczu. Podbił ziemie plemienia Pukudu (biblijne Pekod), leżące na wschód i północ od dzisiejszego Bagdadu, i włączył je do prowincji Arrapcha. Następnie spacyfikował tereny leżące na południowy wschód, pomiędzy Babilonią a Elamem. Z władcą Babilonu (prowadzącym pro-asyryjską politykę) Nabunasirem (panującym od 747 r. p.n.e.) utrzymywał dobre stosunki, a Babilon prowadził niezależną politykę na zachód od Tygrysu. Mając już ustabilizowaną (i spacyfikowaną) sytuację na południu, postanowił Tiglat-Pilesar wyruszyć przeciwko głównemu wrogowi Asyrii, Królestwu Urartu ze stolicą w Tuszpie - leżącej nad jeziorem Van. Najpierw uderzył jednak na stronników Urartu - plemię Namri (którego siedziby znajdowały się na północ od Elamu). Nie napotkano tam wojsk urartyjskich, a miejscowych szybko spacyfikowano, zmuszając do uległości lub podbijając ich ziemie. Ci, którzy się poddali, mogli nadal sprawować władzę (ale odtąd już jako wasale Asyrii), natomiast ci, którzy wybrali walkę i zostań pokonani, ginęli, a ich ziemie władca z Kalchu rozdawał a Asyryjczykom, Babilończykom i innym wiernym mu plemionom. Jednak atak na Namri zaalarmował Sardura III, który teraz wysłał posłów do Damaszku i Samarii z propozycją dołączenia do koalicji anty-asyryjskiej (lub też sam zamierzał takową stworzyć pod własnym przewodem). Nim jednak to nastąpiło, Sardurowi udało się stworzyć jedynie koalicję plemion dotychczas sobie podległych, a Tiglat-Pilesar wykorzystał tę szansę i w roku następnym ruszył na północny-zachód. Doszło tam do bitwy, w której Asyryjczycy wpuścili Urartyjczyków w zastawioną przez siebie pułapkę i zmusili ich do kapitulacji (wziąć miano do niewoli rekordową liczbę prawie 73 000 jeńców). Jednak Sardur III zdołał uciec do Tuszpy (pozostawił jednak na placu boju całą swą biżuterię, namioty, a nawet pieczęć królewską). Teraz te plemiona, które nie przyłączyły się do sojuszu z Urartyjczykami, natychmiast złożyły Tiglat-Pilesarowi daniny, jako wyraz dobrej woli i uległości wobec "Pana z Kalchu".




Kolejne lata upłynęły Asyryjczykom na porządkowaniu prowincji północnych i zachodnich, oraz na podporządkowaniu sobie Fenicji i na rzuceniu jej określonych danin. Potęga Asyrii ponownie więc zbliżyła się do granic Aramu (Damaszku) i Izraela, co dla tych państw stwarzało ogromne niebezpieczeństwo utraty suwerenności. Asyryjczycy jednak jeszcze wówczas nie atakowali tych terenów, zajęci pacyfikacją (i trawieniem - bo tak to leży nazwać) podbitych wcześniej ziem, na których od czasu do czasu wybuchały jeszcze anty-asyryjskie bunty. Tak było chociażby w czasie buntu fenickich miast Sydonu i Tyru, gdy tamtejsi kupcy, niezadowoleni z podatków narzuconych przez króla Assuru na drewno sprowadzane z gór Libanu, wywołali bunt i zabili asyryjskich urzędników i poborców podatkowych. Jednak asyryjski gubernator szybko przywrócił spokój, wprowadzając do miasta siły policyjne zwane Itu (od nazwy plemienia z którego się wywodziły), słynne z brutalnej pacyfikacji miast i wsi. Wywołało to popłoch wśród mieszkańców i pozwoliło szybko przywrócić asyryjski porządek w owych miastach. A tymczasem w roku 734 p.n.e król Judy Jotam mianował swego syna Achaza współpanującym. Dwa lata później zmarł, a przed Achazem stanął niezwykły sprawdzian. Musiał bowiem stawić czoła wielkiej inwazji na Judę, która nastąpiła teraz zarówno z zachodu, z północy jak i ze wschodu. Co więc takiej sytuacji uczynił Achaz? O tym w następnej części, w każdym razie to, co uczynił, bardzo nie spodobało się prorokowi Izajaszowi.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz