TWÓRCY EUROPEJSKICH CYWILIZACJI
SŁOWIANIE I CELTOWIE
PIERWSZE EUROPEJSKIE CYWILIZACJE
SŁOWIANIE
(POD SKRZYDŁAMI ASYRII - UPADEK IZRAELA)
(ok. 738 r. p.n.e. - ok. 635 r. p.n.e.)
Cz. II
FILISTEA
PONOWNIE ODRODZENIE
(738 r. p.n.e. - ok. 635 r. p.n.e.)
Cz. II
DEWARIM
(738 r p.n.e. - 586 r p.n.e.)
Cz. IV
Po zakończeniu inwazji asyryjskiej na Syrię i Palestynę, oraz rozbiciu koalicji złożonej z Damaszku, Ammonu, Moabu, Edomu, Izraela, i kilku filistyńskich miast (takich jak Ekron i Aszdod) w latach 733-732 p.n.e. król Judy Achaz, po złożeniu hołdu Tiglat-Pilesarowi III, aż do swej śmierci w 715 r. żył spokojnie, a jego Królestwo nie było więcej niepokojone przez okoliczne ludy. Większy niepokój i chaos powstał w Królestwie Północnym, gdy z tronu usunięty został Pekach (który dekadę wcześniej sam zamordował Pekachiasza - syna Menachema i został władcą Izraela). Pekacha zamordował Ozeasz (Hoszea - czyli "zbawienie") a sam podporządkował się władcy Asyrii. Królestwo Izraela zostało ograniczone do niewielkich regionów wokół samej Samarii, a tereny północne i zachodnie tego Królestwa włączone zostały bezpośrednio do asyryjskiego Imperium. Damaszek, stolica wrogich Asyrii Arameńczyków, wreszcie został zdobyty (732 r. p.n.e.) i włączony bezpośrednio do Imperium. Tiglat-Pilesar kontrolował teraz znaczne rejony Syrii i Palestyny, również samą Filisteę, gdzie utrzymywał stały garnizon w miejscowości Jursa (na południe od Gazy), nieopodal miasta Rafia należącej do Egiptu. Jego uwagę zaprzątało teraz zupełnie inne niebezpieczeństwo, a mianowicie upadek dotychczasowej dynastii Babilonu, której ostatnim przedstawicielem był Nabunadinzeri i jego brat (który przez miesiąc panował nad regionem próbując odzyskać miasto) Nabuszumaukin II. Próba ta zakończyła się niepowodzeniem, a Babilon zajął wódz Chaldejczyków z plemienia Bit-Ammukani - Nabumukinzeri (w Biblii zwany po prostu Ukinzer).
Utrata tak ważnego miasta jakim był Babilon, była nie do zaakceptowania dla "Pana z Kalchu", gdyż pozostając pod kontrolą Chaldejczyków, cały region Babilonii szybko uniezależnił by się od Asyrii. Poza tym utrzymanie tego stanu rzeczy stwarzało zagrożenie przerwania szlaków handlowych na drodze do Dilmun (dziś Bahrajn), południowej Arabii i Indii (notabene warto tutaj nadmienić słów parę o potężnej cywilizacji istniejącej w dolinie Indusu, którą przyjęło się nazywać cywilizacją Harappa, natomiast najsławniejszym z miast tej cywilizacji było bez wątpienia Mohendżo Daro - miasto które zniknęło z powierzchni ziemi w szybki i gwałtowny sposób ok. ... 8 450 r. p.n.e. Mohendżo Daro odkryte zostało w 1922 r. a według sanskrytu nazwa ta znaczy "Wzgórze Umarłych" i jest nazwą z historycznej już starożytności, gdyż mieszkańcy tego niesamowitego miejsca zapewne nie nazwaliby tak swego domu. I rzeczywiście, przed swą zagładą Mohendżo Daro zwało się Narmini i było - jak na okres o którym obecnie opowiadam - miastem niesamowicie nowoczesnym. Nie tylko istniał niezwykle rozbudowany system kanalizacyjny, ale również były tam ubikacje, które można porównać z naszymi współczesnymi. Mało tego, mieszkańcy tego miasta byli niezwykle czystym społeczeństwem, gdyż na ulicach odkryto... kosze na śmieci. Było to też miasto niezwykle bogate, ludne - zamieszkiwało tam ponoć nawet 500 000 mieszkańców a i ta liczba wydaje się znacznie zaniżona. Społeczeństwo zaś miało wszelkie możliwe wygody, bardzo porównywalne z współczesnymi nam czasami. Mimo to, tak bogate i potężne miasto, nie miało... armii, co wydaje się niezwykle dziwne, gdyż okoliczne ludy zapewne zdobyłby się na próbę zdobycia owych bogactw, szczególnie gdy miasto było nie bronione. Ciekawa sprawa dlaczego tak potężne i ludne miasto nie miało wojska, które strzegłoby jego granic i bezpieczeństwa obywateli? Nie bali się najazdów i ataków które byłyby zapewne codziennością? Wydaje się że nie, bowiem mieszkańcy tego miasta dysponowali bronią znacznie potężniejszą niż oddziały wojskowe i broń ta skutecznie odstraszała potencjalnych najeźdźców. Nic więc dziwnego że miasto to zniszczone zostało w atomowej apokalipsie ok. 8 450 r. p.n.e. przez potężnych wrogów - zapewne w czasie I Wojny Piramidowej - właśnie dlatego, że stanowiło realne zagrożenie użycia takiej samej broni od jakiej poległo. Tym bardziej że ciała zabitych wówczas ludzi przetrwały do dziś w atomowym pyle. Opowiem o tej cywilizacji i o tym, jak tworzyła się późniejsza cywilizacja aryjska ludów przybyłych z Beludżystanu w innej serii tego tematu).
Tak więc Tiglat-Pilesar nie mógł sobie pozwolić na utrzymanie Chaldejczyków na tronie Babilonu, tym bardziej że był to zarówno lud koczowniczy (żyjący pod namiotami), jak również spokrewniony z Aramejczykami, których niedawno pokonał i których stolicę - Damaszek włączył do swego Imperium. Trzeba jednak powiedzieć że walka z Chaldejczykami była prawdziwą zadrą w tyłku dla Asyryjczyków, gdyż ich konfederacja co prawda składała się z sześciu plemion, ale pokonanie któregokolwiek z nich niewiele dawało, nawet jeśli udałoby się ludność tę przesiedlić w inne regiony - jak często postępowali Asyryjczycy ze swymi wrogami (notabene ludność którą przesiedlali traktowali dobrze, gdyż gubernatorzy mieli obowiązek dokarmiać tych ludzi po drodze, a na wyznaczonym im terytorium mogli oni żyć i pracować w spokoju, budując zarówno swoją materialną stabilizację jak i zwiększając siłę gospodarczą Imperium Asyryjskiego. To też powodowało, że przesiedlana ludność - która nagle znalazła się w morzu innych ludów, często o innej kulturze i języku - nie była tak skora do buntu jak wcześniej). Dlaczego w przypadku Chaldejczyków przesiedlanie nie okazało się skuteczne? Ponieważ nieustannie trwał dopływ ich ziomków z regionu Kedar w północnej Arabii, tak, iż gdy Asyryjczykom wydało się że dane plemię spacyfikowali, a jego członków wysiedlili w inne regiony Imperium, za jakiś czas okazywało się że na tych ziemiach znów żyją Chaldejczycy i wszystko zaczynało się od nowa. To bardzo mocno działało na psychikę wojowników asyryjskich, tym bardziej że ich długoletnie walki z Aramejczykami (ludem blisko spokrewnionym z Chaldejczykami) też dawały im we znaki (należy też pamiętać że to Chaldejczycy i Medowie ze wschodu - czyli z regionu dzisiejszego Iranu - ostatecznie rozbili Imperium Asyryjskie, zdobywając Niniwę w 612 r. p.n.e. a młody tartan armii chaldejsko-babilońskiej, syn króla Nabopolasara - Nabuchodonozor, marzył wówczas o podboju znanego mu świata i stał się potem drugim po Hammurabim najpopularniejszym władcą Babilonii). Nim jednak do tego doszło, to Asyryjczycy rozdawali karty, aczkolwiek nie potrafili do końca zneutralizować i sobie podporządkować chaldejskich koczowników.
SZEJK UKINZER
Na wiosnę 731 r. p.n.e. Tiglat-Pilesar wyruszył ze swoją armią z prowincji Arrapcha (leżącej pomiędzy rzekami Mały Zab i Adaim) na południe w celu odzyskania Babilonu i wypędzenia lub w wytrzebienia chaldejskich najeźdźców. Asyryjczycy doskonale pokonywali rzeki, przepływając po nich na napompowanych wcześniej kozich skórach, które wyglądały jak poduszki powietrzne i na które siadało się okrakiem. Armia asyryjska odznaczała się również doskonałymi inżynierami, którzy słynęli z umiejętności drążenia tuneli pod murami miast (dosłownie niczym krety 😉), prowadząc do ich zawalenia, dzięki czemu piechota skutecznie wdzierała się do środka, a potem to już była tylko kwestia czasu jak szybko miasto padnie. Chaldejczycy nie dysponowali takimi technologiami i umiejętnościami i w zasadzie ograniczali się głównie do łucznictwa (w tym bez wątpienia byli najlepsi), ale Babilon to była potężna twierdza, posiadająca grube i wysokie mury, których nie było tak łatwo zniszczyć. Babilon zwano bowiem "Wrotami Boga", lub też miejscem, gdzie niebiosa łączą się z ziemią i gdzie znajduje się "Siedziba Życia". Co prawda Babilon w okresie o którym opowiadam był znacznie mniejszy od tego, który istniał w czasach rządów Nabuchodonozora II (605-562 p.n.e.) ale miasto i tak było ogromne, choć ograniczało się wówczas tylko do prawego brzegu Eufratu (nie istniał wówczas sławny most przez rzekę, który powstał dopiero w czasach rządów Nabopolasara - ojca Nabuchodonozora, realnie pierwszego chaldejskiego władcy Babelu). Główną bramą wiodącą do miasta, była Brama Isztar (istniejąca po dziś dzień), z fantastycznymi malunkami koni i smoków na swych murach. Wchodząc do miasta przez ową bramę, po prawej stronie mijalibyśmy Wielką Cytadelę, a na południe od niej znajdowały się dwa pałace królewskie (jeden Wielki drugi Letni - choć ten drugi powstał za Nabuchodonozora). Oczywiście nie istniały wówczas sławne Ogrody Semiramidy, należące do Siedmiu Cudów Starożytnego Świata (oczywiście świata nam znanego, gdyż biorąc pod uwagę fakt, iż historycy twierdzą że w rejonie doliny Indusu cywilizacja rozpoczęła się ok. 6000 roku p.n.e. gdy powstać miały pierwsze rolnicze wsie w górach Beludżystanu, natomiast same ruiny Mohendżo Daro są co najmniej o 2000 lat starsze, to znaczy że ktoś tutaj robi z nas idiotów, lub po prostu musi tak pisać, bo inaczej narazi się na pośmiewisko w swoim środowisku), które Nabuchodonozor II kazał zbudować dla swej medyjskiej małżonki - Amytis, aby przypominały jej ojczystą ziemię. Istniały już jednak świątynie, istniała Droga Procesyjna ciągnąca się praktycznie przez całe miasto od Bramy Isztar ku południowi. Istniała również Esagila (świątynia najwyższego boga Marduka), istniał zikkurat Etemenanki (czyli świątynia "stworzenia nieba i ziemi" - czyli świątynia wszystkich bogów, którą często nazywa się biblijną wieżą Babel, gdyż był to najwyższy budynek nie tylko w samym Babilonie, ale w całym ówczesnym świecie).
WISZĄCE OGRODY SEMIRAMIDY
(NIŻEJ BRAMA ISZTAR)
Miasto to pełne było również kupców z najodleglejszych stron Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej (sporo było kupców z Dilmun a także z Indii). Za czasów Nabuchodonozora II, kupcy mieli zakaz wchodzenia do miasta przez główne bramy (w tym oczywiście przez Bramę Isztar), natomiast specjalnie dla nich wzniesiono 120-metrowej długości tunel pod Eufratem, którym nocami przechodzili oni do miasta, aby rano rozstawić swoje kramy. Tunel oczywiście był kontrolowany przez służby miejskie, choć wypełniony był dymem z płonących pochodni smołowych, a także przeciekał wilgocią z Eufratu, stąd jego ściany pokryte były pleśnią, a podłoga błotem. Jednak w okresie o którym piszę, ów tunel jeszcze nie istniał). Król był najwyższym władcą i autorytetem, a jednocześnie posiadaczem ziemskim w państwie, chociaż nie był bogiem i za takowego się nie uważał (jak choćby faraonowie egipscy, którzy twierdzili że są synami Amona-Re, a w okresie Starego Państwa w ogóle uważali się za żywych bogów). Władca podlegał woli boga Marduka i był wykonawcą jego poleceń, a jego władza brała się właśnie z łaski Marduka. W Esagilii (głównej świątyni tego bóstwa), każdy nowy król Babilonu musiał upaść na twarz przed ogromnym posągiem Marduka, a następnie podejść do Boga i dotknąć jego prawej dłoni (której palce były tak wysoko, że władca musiał stawać na palcach nóg, aby móc je dotknąć). Gdy tego dokonał, kapłan Świątyni wręczał mu berło, bicz, tiarę i buławę - symbole władzy królewskiej. Król pełnił też funkcję najwyższego kapłana i musiał spełniać powinności wobec bogów (w zależności od świąt, lub też cykli księżyca - na przykład zaćmienia słońca, które uważano za zapowiedź jakiegoś nieszczęścia). Król też powołuje i odwołuje kapłanów, zaś kasta kapłańska jest bez wątpienia drugim największym posiadaczem ziemskim w państwie (szczególnie kapłani boga Marduka). Kapłani świątyń (w tym Świątyni Isztar - na której dziedzińcu zawsze było mnóstwo gołębi) zarabiali nawet na ciastkach, które cukiernicy Świątyni sprzedawali ludziom chcących dokarmiać te "umiłowane ptaki bogini". To również świątynie były szkołami, w których uczono czytania i pisania, a także matematyki i astronomii (uczyć mogli się jedynie chłopcy, dla dziewczynek było to niemożliwe). Świątynie również przygarniały do siebie dzieci, których ich rodzice nie byli w stanie wyżywić i które cierpiały głód. Oddane na służbie Świątyni, mogły od tej chwili być pewne że głodni z pewnością już nie będą. Kapłan Świątyni Marduka (na co dzień podległy władcy), miał prawo w święto Nowego Roku (miesiąc nisan, czyli nasz marzec-kwiecień, Nowy Rok zaczynał się bowiem zawsze na wiosnę, a nie w zimę jak obecnie) uderzyć króla w twarz i ciągać go za uszy, gdy ten klęczał przed nim. To upokorzenie miało wyrobić w królu bojaźń bożą i pokazać mu, iż tak naprawdę jest jedynie niewolnikiem boga, i swoje panowanie - jak i życie - zawdzięcza Mardukowi. Nie było to co prawda chlubne dla króla, ale w ten jeden moment w roku można było się poświęcić dla władzy nad ogromnym i bogatym miastem (szacunek dla kasty kapłańskiej i tradycji tego miasta, miał nawet zwycięski Aleksander Wielki). Tak wyglądało miasto, ku któremu ruszył teraz Tiglat-Pilesar.
Gdy potężna armia "Pana z Kalchu" stanęła pod murami Babelu, podjęto się najpierw mediacji dyplomatycznej w celu przekonania Chaldejczyków do opuszczenia miasta. Ponieważ Ukinzer nie chciał o tym słyszeć, Tiglat-Pilesar nawiązał kontakt z przywódcami innych plemion chaldejskich niż Bit-Ammukani, szczególnie udało mu się przekonać do siebie wodza szczepu Bit-Jakimi Mardukpaliddina (zwanego też w Biblii Merodachbaladanem - Proroctwo Izajasza XXXIX, 1), to wprowadziło poważny ferment w szeregi Chaldejczyków (chiński myśliciel i nauczyciel strategii Sun Tsu pisał wprost, że prawdziwym zwycięstwem nie jest pokonanie wroga na polu bitwy. Prawdziwym zwycięstwem jest rozbrojenie wroga i zmuszenie go do określonego postępowania, bez wyciągania miecza, czyli do tego aby sam się poddał, lub też aby uznał że jego walka przeciwko tobie jest przyniesie więcej strat niż korzyści), ale upadek miasta nie nastąpił od razu (choć Biblia tak sugeruje), wręcz przeciwnie. Asyryjczycy stali pod Babilonem aż... dwa lata (to też pokazuje że linia umocnień wokół miasta była tak wielka, że nie podejmowano nawet prób sforsowania murów, czy też prac inżynieryjno-saperskich). Tak długie oblężenie miasta było niemożliwe przed reformami Tiglat-Pilesara i stworzeniu armii zawodowej, gdyż armia z poboru kończyła kampanię już latem, śpiesząc się do swych pól na żniwa, jako że żołnierze to przecież byli rolnicy. Tak więc dzięki "kisir szarruti" - armii stałej zdobycie Babilonu było możliwe, chodź nastąpiło ono dopiero w 729 r. p.n.e. (oczywiście dzięki wsparciu Mardukpaliddina i jego plemienia). Ukinzer i szejkowie innych plemion chaldejskich zbiegli na południe, do Kraju Nadmorskiego - który kontrolowali. Tiglat-Pilesar podążył za nimi i jeden po drugim zdobywał osady plemion Bit-Szilani, Bit-Saalli i wreszcie Bit-Ammukani (warowna twierdza Sapia w której ukrył się Ukinzer, została spalona wraz z nim w środku). Pokonane plemiona chaldejskie natychmiast zostały przesiedlone na północ i 154 000 ludzi musiało odbyć marsz na nowe tereny osadnicze, gdzie stać się mieli rolnikami kontrolowanymi przez Asyryjczyków (ale jednocześnie przez nich ochranianymi). Sprawa została więc rozwiązana, ale czy na pewno? Otóż nie, jak już pisałem wcześniej rozprawa z Chaldejczykami nie była taka prosta i już dziesięć lat po owych wydarzeniach na podmokłych i poprzecinanych kanałami rzecznymi terenach Kraju Nadmorskiego ...znów żyli Chaldejczycy, którzy tym razem nie dali się już wysiedlić, a ich potomkowie zdobyli Babilon, Niniwę i Kalchu, paląc przedostatniego władcę Asyrii Szinszariszkuna w jego stolicy (Niniwie). Swoją drogą upadek tego miasta był zbawienny i długo wyczekiwany przez ludy żyjące pod asyryjskim jarzmem, i nawet prorok Jeremiasz (o którym jeszcze nie pisałem, ale z pewnością napiszę, gdyż do tej pory skupiałem się na Izajaszu, Jeremiasz bowiem jeszcze się nie narodził) stwierdził że upadek Niwy był błogosławieństwem bożym (tak oto ludy Bliskiego Wschodu żegnały swego dotychczasowego ciemiężcę).
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz