Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 maja 2024

KOCHAM CIĘ ŻYCIE... Cz. II

CZYLI WSPOMNIENIA LUDZI Z OSTATNICH OŚMIU MIESIĘCY 1939 ROKU, TUŻ PRZED APOKALIPSĄ





Postanowiłem w tym temacie przyjąć taką oto zasadę, że jednocześnie będę prezentował relacje ludzi z ostatnich miesięcy pokoju w Europie, a niżej przejdę do opisu wydarzeń, którymi owi ludzie żyli na co dzień w ciągu owych ośmiu miesięcy począwszy od 1 stycznia, a skończywszy na 1 września 1939 r. Postaram się również - jeśli będzie to w ogóle możliwe - politykę całkowicie usunąć z tego tematu, jako że chciałbym się tutaj skupić jedynie na tym, na czym skupiali się wówczas zwykli ludzie, (choć oczywiście zdaję sobie sprawę że polityka należała do istotnych elementów mających niebagatelny wpływ na życie milionów Polaków, Niemców, Francuzów, Brytyjczyków i w ogóle Europejczyków).
Tak więc do dzieła:





II
WSPOMNIENIA HENRYKA CISZEWSKIEGO 
(OSTROŁĘKA)



 W 1938 roku nastąpiła reorganizacja wojska w Wojciechowicach. 5 Pułk Ułanów Zasławskich pozostał bez zmian, natomiast 12 Dywizjon Artylerii Konnej im. Józefa Bema, który mieścił się tam, gdzie obecnie znajdują się Ostołęckie Zakłady Celulozowo-Papiernicze, częściowo został przeniesiony do Białegostoku. Na miejscu została tylko druga bateria detaszowana (oddzielna) z dowódcą kapitanem Lewaśkiewiczem. W warunkach pokojowych bateria taka liczyła dwie armaty, zaś w wojennych - cztery. Obsługa jednego działa wraz z jaszczami pocisków wynosiła 25 ludzi, tj. cztery działony. Druga bateria podlegała dowództwu 14 DAK-u w Białymstoku. Na miejsce przeniesionych do Białegostoku przybył z Ciechanowa Konny Szwadron Minerów (Pionierów).

Wiosną 1939 r., w tych samych koszarach (obecnie OZCP) spośród miejscowych rezerwistów utworzono Kurpiowski Batalion Obrony Narodowej. Żołnierze z Wojciechowic, Ostrołęki i pobliskich wiosek byli na miejscu i stanowili jedną kompanię, zaś żołnierze z Kadzidła i okolic stanowili następną. W Kadzidle był punkt zborny. Żołnierze z Myszyńca i okolic mieli swój punkt zborny w Myszyńcu. Niektórzy żołnierze w mundurach, bez karabinów, na noc chodzili do domów. Również w niedziele cały czas byli w domu. Zobowiązani byli tylko informować domowników, dokąd się oddalają. W razie alarmu (ostrego pogotowia) mieli by zawiadamiani.

Rok 1939 był dla mnie drugim rokiem nauki zawodu w wieczorowej Szkole Zawodowo-Rzemieślniczej, która podlegała pod Gimnazjum (obecnie Liceum Ogólnokształcące). 

W dniu 2 stycznia 1939 roku w Drozdowie za Łomżą zmarł Roman Dmowski. Zwłoki zmarłego transportowano koleją do Warszawy. W dniu 3 stycznia wszystkie szkoły i organizacje ostrołęckie ze sztandarami przybyły na stację kolejową w Ostrołęce, aby oddać hołd zmarłemu. Po przemówieniach złożono kwiaty w otwartym wagonie towarowym obok trumny.

W połowie lata 1939 roku, mój pracodawca - Jan Grodkowski zamknął swój zakład, ponieważ dostał kartę mobilizacyjną do wojska. W tym czasie na rzece Narew w Ostrołęce na odcinku: Kościół Farny - most przy placu gen. Bema szykowano betonową tamę, która miałaby zatrzymać wodę i zalać prawą stronę Narwi na czas zbliżania się wojsk niemieckich. Oprócz tego budowano betonowe schrony bojowe: jeden w rogu cmentarza grzebalnego od strony północnej, drugi po prawej stronie miasta naprzeciwko Placu gen. Bema, trzeci na Starym Mieście, czwarty przed mostem kolejowym. Niemcy, opuszczając Ostrołękę w 1944 roku, wysadzili w powietrze wszystkie schrony, żeby nie były wykorzystane przez żołnierzy Armii Czerwonej.

W sierpniu burmistrz Ostrołęki wydał zarządzenie, aby z tych domów, gdzie jest kilku dorosłych mężczyzn nie związanych z pracą państwową, jeden przychodził do pracy na kolei w celu przygotowania Stacji do obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej. Praca trwała od 7.00 rano do 15.00. Obecność była sprawdzana. Obiecywano również zapłatę. Pod fachowym nadzorem kolejarzy piwnice wolnostojące z kamieni i cegły, okładane na wierzchu warstwą ziemi porośniętej trawą, przerabiano na schrony przeciwgazowe. Przy ulicy Żeromskiego, gdzie obecnie mieszka ogrodnik kolejowy i są szklarnie z kwiatami i magazynem, kopano kręte schrony przeciwlotnicze. Na całej ulicy Kolejowej, gdzie były prywatne domy, kopano dołki na poboczach jezdni. Odległość między tymi dołkami wynosiła około 200 metrów. W każdym dołku mieściła się miała beczka wylanej smoły, co po zapaleniu miało stworzyć zasłonę dymną nad Stacją podczas niemieckich nalotów lotniczych.

Zofia, żona Romana Kota - kolejarza z ulicy Słowackiego i Franciszek Kerbaczewski
z ulicy Żeromskiego (obecnie) szkolili rodziny kolejarskie przeciw nalotom na wypadek wojny.




5 Pułk Ułanów składał się z czterech szwadronów. Pierwszy szwadron 5 Pułku Ułanów udał się do wsi Zalesie koło Myszyńca. Drugi - na granicę w pobliżu Kolna. Pozostałe szwadrony udały się do sztabu dowództwa Brygady Podlaskiej "Narew". 71 Pułk Piechoty z Zambrowa, miejscowa Straż Graniczna i myszyniecka Kompania KBON zajęły obronę w granicznej wsi Dąbrowy. Pierwsza Bateria 12 DAK-u przybyła do wsi granicznej Surowe. Szwadron Minerów był podzielony na plutony i jeden stał przy moście w Myszyńcu, gdzie płynie rzeka Rozoga. Artyleria 18 DAK-u z Ostrowi-Komorowa rozlokowana była w lasach od wsi Korczaki przez Kaczyny - Ławy - Nową Wieś - Ołdaki i dalej do Nowogrodu. Między Stacją kolejową a Ostrołęką (odległość 4 km) we wszystkich laskach, krzakach i pod wolno stojącymi gruszami polnymi ukryta była obrona przeciwlotnicza. Składała się ona z karabinów maszynowych na taczankach zaprzęgniętych w konie i nowoczesnych działek armatnich, również w zaprzęgu konnym.

We dworze Czarnowiec mieścił się sztab dowództwa Obrony Ostrołęki. W domu państwa Szerów w Ostrołęce przy ul. Waryńskiego (obecnie) mieścił się sztab Kurpiowskiego Batalionu Obrony Narodowej, wyprowadzony z Wojciechowic w ostatniej chwili.

1 września 1939 roku o godzinie 8.00 od stacji granicznej Chorzele przyjechał pociąg towarowy, a w nim rodziny kolejarskie. Od tych ludzi było wiadomo, że niemieckie wojska motocyklami wjechały na stację Chorzele. Nasze wojsko z ukrycia wystrzelało wszystkich Niemców. Przerwa w ataku ze strony Niemców dała możliwość ewakuacji tych rodzin. Tego dnia o godzinie 9.00 nad Stacją Ostrołęka z południa na północ przeleciało dziewięć samolotów niemieckich. Nasza obrona przeciwlotnicza nie strzelała do nich, ponieważ były za wysoko. 

Restauracja dworcowa przerobiona została na szpital wojskowy. Leżało tam na łóżkach i noszach dużo rannych żołnierzy. W godzinach popołudniowych przybyło wielu młodych mężczyzn z miejscowości przygranicznych, których rano obudziła ze snu strzelanina. Sześciu mieszkańców wsi Dąbrowy opowiadało, jak to Niemcy pod osłoną czołgów podeszli pod Myszyniec, ale nie zajęli go od razu, ponieważ most na Rozodze został w porę zniszczony.

W godzinach przedpołudniowych 1 września wojska niemieckie podeszły pod Myszyniec. Niemcy nie mając przeprawy dla pojazdów pancernych na rzece Rozodze prowadzili atak piechotą, wspartą artylerią i lotnictwem. Kiedy ich czołgi przeprawiły się przez rzekę od strony północno-wschodniej, to z cmentarza zostały odparte. W odpowiednim czasie ze wsi Zalesie przybył pierwszy szwadron 5 Pułku Ułanów, który znacznie przyczynił się do obrony Myszyńca. Później czołgi niemieckie od strony Chorzel zbliżały się do wsi Zalesie. Dzięki przytomności umysłu szefa szwadronu 5 Pułku Ułanów Stanisława Dziewirskiego, przedpole zostało zaciemnione przez świece dymne, a pierwsze czołgi uszkodzone. Na ten widok inne czołgi zawróciły. Niemcy ponosząc duże straty własne w bitwie o Myszyniec, chociaż zdobyli go, dalszych ataków tego dnia na tym odcinku frontu nie podejmowali.

Kadzidlańska kompania Kurpiowskiego Batalionu Obrony Narodowej, dopełniona myszyniecką kompanią, okopana była na pobrzeżach lasu koło wsi Łodziska. Doszedł do tego spod Myszyńca 71 Pułk Piechoty i Pierwszy Szwadron 5 Pułku Ułanów. 2 września 1939 roku piechota niemiecka czołgając się podchodziła od wsi Dylewo, a ich konnica podjechała od strony wsi Obierwia. W momencie, kiedy Polacy ostrzelali konnicę, Niemcy zsiedli z koni, a te spłoszone przebiegły na stronę polskich okopów. 12 złapanych koni niemieckich przeprowadzono do Ostrołęki. Piechota niemiecka z powrotem wycofała się do Dylewa, a stamtąd dalej samochodami. Tak, że pościg Pierwszego Szwadronu 5 Pułku Ułanów konno nie zastał ich nawet w Kadzidle. Na polu walki zostało kilku poległych polskich żołnierzy. Z pola walki do szpitala w Ostrołęce zabrano ciężko rannych: por. Eugeniusza Czaplickiego - profesora gimnazjum w Ostrołęce i dwóch wyższych oficerów - jednego z 71 Pułku z Zambrowa, drugiego z 18 Pułku Ostrowi-Komorowa. Po śmierci leżeli oni w kostnicy przy ulicy Szpitalnej. Następnego dnia ciała zmarłych zabrano w rodzinne strony.

3 września 1939 roku wojska polskie niszcząc za sobą mosty w Ostrołęce z Placu gen. Bema na ulicę Obozową i most kolejowy w Grabowie, zajęły linię obronną po lewej stronie rzeki Narwi. Niemcy tankietkami i motocyklami od wsi Nożewo i Dobrołęka zbliżali się do rzeki, a ponieważ zostali ostrzelani z drugiego brzegu rzeki przez polskie działka przeciwpancerne, natychmiast zawrócili. Pod Sieluniem po uprzednim ostrzale artyleryjskim Niemcy przeprawili się przez rzekę Narew do wsi Chełsty, a ich konnica przeprawiła się koło wsi Brzuze. Pod osłoną nocy ci Niemcy, którzy przeprawili się, spowodowali panikę na tyłach obrony, naprzeciwko Różana. Nowogród kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk. W ten sposób Ostrołęce groziło odcięcie od reszty kraju. Niemcy już zdobyli szosy: Różan - Ostrołęka i Łomża - Ostrów, a w Ostrołęce nic chwilowo się nie działo.

5 września 1939 roku w południe samoloty niemieckie bombardowały stację kolejową w Ostrołęce i wieś Tobolice. Jeden ich samolot został strącony koło wsi Pomian, a pilot chwilowo ukrył się w lesie pod gałęziami. Później został schwytany podczas próby przeprawienia się promem w Laskowcu za rzekę Narew. Od nalotu na parowozie poniósł śmierć maszynista Józef Janowicz (lat 42), a jego pomocnik - Bronisław Mierzejewski, został ranny w nogę. Na peronie przed dworcem został śmiertelnie ranny harcerz-sanitariusz PCK 17-letni Henryk Chomentowski. Spłonęła szopa (dawny dom kultury) przy ulicy Kolejowej w pobliżu szosy ostrowskiej. Również przy ul. Kolejowej nr 229 - inny dom drewniany, chlewik i stodoła. Syn Aleksandra Chmielewskiego - Stanisław urodzony w 1923 roku, został ranny w plecy.

Wcześniej na podwórzu u Chmielewskiego wojsko polskie zainstalowało radiostację nadawczo-odbiorczą. W Tobołkach przy trakcie goworowskim od wybuchu bomby poniosło śmierć ośmiu mężczyzn. Byli to mieszkańcy wsi Kuczyńskie, którzy uchodzili przed linią frontu. Również miejscowy rolnik - Witold Głażewski poniósł śmierć na własnym podwórzu (miał 21 lat). Spłonęły tam też cztery zabudowania rolników. W Rzekuniu przy kościele poniósł śmierć żołnierz polski i spłonął drewniany dom Mierzejewskiego obok obecnych sklepów GS przy ulicy Kościuszki. Nazajutrz wszystkie pociągi i rodziny kolejarskie wyjechały ze stacji Ostrołęka.

Niemcy po opanowaniu Goworowa, zostali wyparci przez Pierwszy Szwadron 5 Pułku Ułanów. Na trasie Goworowo - Grodzisk doszło do potyczki we wsi Dzwonek, gdzie zatrzymał Niemców 3 Pułk Strzelców Konnych. Następnie pięć samochodów pancernych z Niemcami szosą od Grodziska podjechało pod Zamość, ale ostrzelane przez żołnierzy polskich cofnęły się do wsi Rabędy, a stamtąd przez Troszyn podjechały do Łątczyna. Tam zostały zatrzymane przez 71 Pułk Piechoty. Jeńców odprowadzono na tyły, zaś samochody uszkodzono, ponieważ brakowało kierowców wśród Polaków.

Wojsko polskie opuszczając linię frontu na rzece Narew, porzuciło tankietkę (czołg wielkości taksówki) przy skręcie z szosy ostrowskiej do wsi Susk Stary, być może z braku paliwa. Niemcy później ściągnęli ją do Ostrołęki na Plac gen. Bema jako "pokazówkę".

Kurpiowski Batalion Obrony Narodowej 8 września pod Kleczkowem zetknął się ze zwiadem niemieckim, a 9 września pod Zyźniewem zdobył dwa samochody, cztery motocykle oraz dwudziestu jeńców. Straty własne: poległych kilku żołnierzy od bomb samolotowych.

Niemcy, chcąc zacisnąć pierścień okrążenia wojsk polskich, od Czerwina podjechali do wsi Laski, gdzie doszło do zniszczenia kilku czołgów przez żołnierzy polskich z udziałem ludności cywilnej. Niemcy mszcząc się rozstrzelali miejscowych mężczyzn. Drugie uderzenie Niemców szło od Śniadowa. Wyparcie ich ze wsi Piski nie powiodło się, ponieważ obsadzili się tam na cmentarzu.

Drugi Szwadron 5 Pułku Ułanów po wypadzie na Białą Piską w Prusach Wschodnich, wycofał się przez Kolno, Nowogród i Śniadowo. W lesie koło wsi Żochy, gmina Czerwin, znalazł się w okrążeniu. Pod osłoną nocy na znak czerwonej rakiety wystrzelonej przez rotmistrza tego szwadronu, z szablami w rękach i okrzykiem "hurra" uderzyli na Niemców. Udało im się wyjść z okrążenia. Strat własnych nie było. 

Nazajutrz trwały walki koło wsi Nadbory, Księżopol i Ciągaczki, gdzie w obronie duży wkład wnieśli miejscowi cywile. Niemcy z zemsty rozstrzelali cywilnych mężczyzn ze wsi Ciągaczki i Księżopol. Pierwszy i Drugi Szwadron 5 Pułku Ułanów oraz Pierwsza Bateria Artylerii z Wojciechowic dotarły pod Kock, gdzie walczyły pod gen. Kleebergiem do momentu kapitulacji w dniu 6 października. Natomiast Kurpiowski Batalion Obrony Narodowej doszedł tylko do Łętownicy, gdzie w okrążeniu nastąpiła kapitulacja w dniu 13 września




Do Ostrołęki Niemcy wjechali samochodami szosą ostrowską. Na Placu gen. Bema zwołali miejscową ludność i z samochodu w gwarze mazurskiej ogłosili swoje zarządzenia. Następnie w pobliżu stacji Ostrołęka pod eskortą zebrali mężczyzn z własnymi łopatami do zasypywania dołów po bombach. Na drugi dzień również zebrali mężczyzn. Tym razem do naprawy torów. Szybko uruchomili pociągi towarowe na trasie Małkinia - Ostrołęka.


I tutaj relacja Henryka Ciszewskiego się kończy




SYLWESTER 1938
(JESZCZE ŻYJEMY)





MARIA DĄBROWSKA
(Polska powieściopisarka, tłumaczka, czterokrotnie nominowana do Nagrody Nobla)


 31 XII - Telefony noworoczne z Wandą, Zońką Jóźkową, Kaziem Wierzyńskim. Dość smutno i ponuro odczuwam koniec tego roku, który spędzamy jakoś samotnie, jakby zapomniani przez ludzi Boga. 

1 I - Na obiedzie Marynia Czapska. Przyniosła nam i ofiarowała dwa szkice Waliszewskiego, jeden ołówkowy, drugi akwarelowy. Oba są świetne. Poza tym nikogo nie było i nikt nie telefonował.

3 I - Całe rano spędzam w Bibliotece Publicznej. Po południu pracuję w domu. List od pani Galay-Audemars z Lozanny, mojej niegdyś nauczycielki jeszcze w Kaliszu na pensji Semadeniowej; posłałam jej niemiecki przekład dwu pierwszych tomów "Noce i dni", gdyż pamiętałam, że dobrze mówiła po niemiecku. Odwilż.





LUDWIK SEMPOLIŃSKI
(Aktor teatralny i filmowy, jeden z najwybitniejszych aktorów kabaretowych i rewiowych w międzywojennej Polsce)


 Sala (w Café Club Warszawa - gdzie spędzał Sylwestra) udekorowana była w stylu secesyjnym. Publiczność znajdowała na stolikach wąsy zrobione z tekturki - zwłaszcza panie wyglądały prześmiesznie w owych wąsach - słowem wszyscy przenieśli się na ten wieczór z belle époque. Wszyscy bawili się doskonale, nie zdawaliśmy bowiem sobie sprawę, że to ostatni Sylwester przed wybuchem wojny"





ANAIS NIN
(Francuska pisarka, zafascynowana marksizmem skandalistka)


 O północy w Sylwestra straszliwy smutek z powodu stanu świata. Niemy, głęboki ból. Znajduję drzwiczki, maleńkie, otwarte na nieskończoność. Napiszę następną książkę - o barce (...). Tylko w czasie tworzenia kształtuje się świat bez porażek, śmierci, wojny.





KARDYNAŁ AUGUST HLOND 
(Prymas Polski - wystąpienie wygłoszone przez radio 24 grudnia 1938 r. Fragmenty)


Gdy u schyłku dwudziestego roku odzyskanej niepodległości, tak doniosłego i pamiętnego dla Polski, stajemy przy żłobku Zbawicielowym, drga nam w sercu wdzięczność dla Bożej Opatrzności i silniej niż po inne lata ogarnia nas radosna duma z osiągnięć Rzeczypospolitej. (...) 

Religijny i narodowy instynkt każe nam zwłaszcza teraz utrzymać na takim poziomie polską wilię jako wyraz naszej aktualności duchowej. Przez tych twórczych i pracowitych lat dwadzieścia przebyliśmy daleką drogę w poszukiwaniu zasad dobra, wielkości, szczęścia. Inniśmy niż wtedy, w listopadowe dni swobody, bo mniej uwięzieni w pustym doktrynerstwie, spokojniejsi, a przede wszystkim lepsi. (...)

Składajmy sobie życzenia. Rzeczpospolita niech się zbiera wewnętrzną zgodą obywateli, niech zdrowym duchem przerasta inne państwa, niech na wiecznym zakonie opiera swe ustroje i prawa, niech pomyślnie rozwija swój dobrobyt, swą potęgę zbrojną, swoje znaczenie międzypaństwowe i swą chrześcijańską kulturę, iżby narodowi była szczęśliwym przybytkiem i państwem pancernym, a w rzędzie potęg niezbędnym czynnikiem równowagi i pokoju, przykładem postępu i godności. (...)

Mimo chmur, zasłaniających europejskie widnokręgi polityczne, Polska wkracza spokojnie w Rok Nowy. Bo jest świadoma swojej dobrej woli, swego znaczenia i powołania.


CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz