CZY ZEMSTA JEST ROZKOSZĄ BOGÓW?
JUSTYNIAN II RINOTMETOS
(668-711)
Cz. VII
RODZINA
(608-668)
Cz. VII
Zaledwie dwadzieścia lat po zakończeniu pierwszej bitwy Mahometa u źródła Badr (południowy-zachód od Medyny, tuż nad Morzem Czerwonym) w marcu 624 r. (czyli w drugim roku hidżry), Arabowie byli już panami sporego imperium, kontrolując nie tylko cały Półwysep Arabski, ale również Syrię, Palestynę, Cylicję, Egipt, Libię, Mezopotamię (czyli dzisiejszy Irak) oraz zachodnie rejony współczesnego Iranu. Jak to się stało, że, jak pisał jeden z historyków: "Po dziesięciu wiekach starczył jeden cios arabskiej, zakrzywionej szabli, aby wszystko zawaliło się z dnia na dzień. Język grecki i myśl starożytna oraz zachodnie wzory życia, wszystko poszło z dymem. Dorobek tysiąca lat przepadł, jakby nigdy go nie było. Zabrakło czasu kulturze Zachodu, aby zapuścić korzenie w ziemi Orientu. Greckie dziedzictwo okazało się tylko maską skrywającą coś całkiem odmiennego. Wszystkie greckie miasta, które wyrosły nad Nilem i u stóp Hindukuszu, i wszystko greckie, co w nich istniało, przeminęło z wiatrem". Tak oto nastąpiła zagłada grecko-rzymskiego świata, a w jego miejsce powstał świat nowy - arabski. Główne centra kultury hellenistycznej, a następnie największe chrześcijańskie diecezje ustąpiły miejsca kulturze islamu, która zakwitła na tych ziemiach. Owszem nic nie trwa wiecznie, ale czy kiedykolwiek ludzie żyjący na tych ziemiach od wieków i otoczeni tradycją własnych przodków (potem jedynie nieco przekształconą przez chrześcijaństwo, ale wcale nie zniesioną), mogli sobie wyobrazić, że za parę dosłownie lat, ziemie te staną się własnością ludzi, o których mieli tak niskie mniemanie. Gdy bowiem w lutym 638 r. kalif Umar - jadąc na białym wielbłądzie - wkraczał do Jerozolimy, a jego ubranie było podarte i brudne - co nie licowało z godnością wodza, króla czy cesarza - widząc to tamtejszy patriarcha Sofroniusz wyrzekł słowa: "Oto obłuda spustoszenia, o której mówił prorok Daniel". Ale nim grecko-rzymski świat utonie w arabskim morzu, powróćmy jeszcze do Persji, która wówczas również została dotknięta podobnym najazdem wyznawców Allaha.
Po śmierci Kawada I (wrzesień 531 r.) za którego rządów doszło do prawdziwej seksualnej rewolucji, wspieranej przez zwolenników cherezjarchy Mazdaka (mazdakidów) - którzy uważali się za odnowicieli zaratusztrianizmu - kraj popadł w wewnętrzny chaos. Trzydzieści lat rządów Mazdaka (498-528) wyrządziło społeczeństwu perskiemu ogromne szkody. Ich przekonanie o tym, że wszystko powinno być wspólne i że każdy powinien się dzielić posiadanym majątkiem z tymi, którzy tego majątku nie posiadają (ale nie na zasadzie aby dawać jałmużnę, tylko ci, którzy nie mieli nic, mogli sobie zabrać to, co chcieli, od tych, którzy mieli, a którzy w danym momencie tego nie używali - czyli normalna komuna). Oczywiście dzielić należało się nie tylko posiadanym majątkiem, ale również kobietami, bowiem kobiety były wspólne i szczególnie arystokraci musieli oddawać swoje żony i córki tym, którzy uznali że mają na nie ochotę (pisałem o tym szerzej w poprzedniej części). Mazdak ostatecznie został zamordowany na polecenie samego króla Kawada ok. 530 r. (528), ale choć wpływy mazdakidów zostały wówczas znacznie osłabione, to jednak przetrwały również na królewskim dworze w Ktezyfoncie. Ich zwolennikiem był najstarszy syn i realny następca Kawada - Kawus, ale ojciec zawczasu wybrał na swego następcę najmłodszego z synów (syn średni - Zamasp był bowiem wykluczony z następstwa tronu, gdyż posiadał naturalny defekt - nie miał oka) Chosroesa. A ten był śmiertelnym wrogiem Mazdaka i jego wyznawców (jak opisałem to w poprzedniej części, ta jego nienawiść wzięła się zapewne stąd, iż jako młody chłopak był świadkiem jak Mazdak zażądał od Kawada, aby ten oddał mu jako swoją kochankę własną żonę, a matkę Chosroesa, i ten musiał błagać Mazdaka aby oszczędził matce takiej hańby). Gdy więc we wrześniu 531 r. 19-letni Chosroes objął władzę po śmierci ojca, dla mazdakidów zaczął się sądny dzień. Ludzie ci byli wyciągani z własnych siedzib i często mordowani na miejscu, innych więziono w lochach, torturowano, a na końcu i tak mordowano. Nie udało się jednak zniszczyć mazdakidów do końca, gdyż część z nich uciekła w rejony górskie i tam kontynuowała swoją wiarę (ruch churramitów) aż do podboju arabskiego, a potem przyłączyła się do szyitów.
Kawus - brat Chosroesa, nie ustępował i nie pogodził się utratą dziedzictwa. Ale szybko został usunięty i zamordowany na rozkaz brata (na początku 532 r.). Aby jeszcze zaprowadzić spokój i porządek w kraju, zniszczony rządami mazdakidów i wewnętrznym chaosem, Chosroes I musiał zakończyć trwającą od 526 r. (a w zasadzie od 525) wojnę z Rzymianami (Bizantyjczykami). Na wojnie tej realnie wywiązał się pat. Co prawda Rzymianie w 530 r. w dwóch bitwach pod Darą (gdzie dowodził sławny wódz Belizariusz) i pod Satalą pobili Persów, ale sami również ponieśli klęskę w bitwie pod Kallinikum (531 r.), a ponieważ Persowie nie byli w stanie opanować większości fortec w pasie przygranicznym, wojna stała się więc tylko problemem dla obu potężnych imperiów. Tak się bowiem przyjęło sądzić, że zarówno cesarze rzymscy jak i wielcy królowie Persów (szachinszachowie) byli odwiecznymi wrogami, a jednocześnie parą "oczu świata", będącą niczym "latarnie wskazujące reszcie ludzkości kierunki dziejów". Wiele rzeczy dokoła się zmieniało, ale ich konflikt i ich wzajemna obok siebie obecność, wydawał się być niezmienny. Jeden z dziejopisów, będący na usługach żony Belizariusza - Antoniny (nazywa ją bowiem w swej twórczości "swoją panią") twierdził już owi dwaj władcy: "Witają się jak dwaj starzy gracze w kości, którzy codziennie grają w winiarni o to, kto zapłaci za wypite wino". I nawet gdyby wszystko w ich życiu zdawało się być nietrwałe, to każdy z nich miał świadomość, że tam, po drugiej stronie jest ten niezmienny wieczny przeciwnik. Tak więc gdy zarówno Justynian (któremu marzyła się wielka wyprawa na Zachód i odrodzenie Imperium Rzymskiego poprzez podbój Afryki i Italii, a także - jak dobrze pójdzie Hiszpanii) zaproponował zawarcie pokoju, nowy perski władca Chosroes (któremu również pokój był potrzebny do zaprowadzenia porządku w państwie) zgodził się go zawrzeć. Pokój zawarty we wrześniu 532 r. w zasadzie niewiele zmieniał (jedynie Rzymianie mieli wycofać się z twierdzy Dara jako ich głównej bazy do twierdzy w Konstancji i wypłacić pewną sumę złota Chosroesowi. Justynian godził się na to, ponieważ chciał jak najszybciej wyprawić się do Afryki przeciwko Wandalom - ostatnia taka wyprawa z 468 r. która wypłynęła z Konstantynopola, zakończyła się fatalnie, flota bizantyjska została zatopiona i zniszczona nieopodal Kartaginy - ale teraz - po 65 latach - miało być inaczej).
KATAFRAKCI
PANCERNA JAZDA PERSKA
Wielu historyków twierdzi, że prawie 50-letnie rządy Chosroesa I (531-579) były najlepszym okresem perskiej monarchii Sassanidów. Dwór szacha nabrał ostatecznego kształtu i stał się pierwowzorem dla późniejszych arabskich kalifów Dynastii Abbasydów panujących w Damaszku. Młody władca staną teraz przed nie lada zadaniem - jak uporządkować sprawy wewnętrzne, gdyż po okresie rządów mazdakidów liczne posiadłości zostały rozgrabione, nieuregulowana też była kwestia własności wielu z nich. Poza tym powstał problem co uczynić z kobietami, które mężowie porzucili, a które stały się seksualnymi niewolnicami wielu niewyżytych zwolenników Mazdaka, a także co należy zrobić z dziećmi które urodziły się z tych związków. To były niezwykle ważne kwestie, gdyż społeczeństwo należało odbudować na nowo. Chosroes polecił więc aby poszukiwano właścicieli danych majątków, a tych, których nie odnaleziono, ich majątki przechodziły na własność państwa - czyli szacha. Kobiety które miały jeszcze małżonków, mogły do nich wrócić, lub też wyjść za mąż po raz drugi. Dzieci z rozbitych rodzin wychowywane dotychczas w skupiskach mazdakidów, mogły pozostać z matkami lub ojcami, ewentualnie jeśli oboje rodziców wyrzekły by się swojego potomstwa, miały one pozostać w stworzonych przez Chosroesa sierocińcach (w większości były to te same miejsca w których do tej pory dzieci przebywały, tylko już bez kontroli mazdakidów). Ludzie winni przestępstw wyrządzonych przeciwko własności, mieli zrekompensować straty i ponieść karę. Osieroconych i pozbawionych majątku młodzieńców spośród szlachty żenił szach z osieroconymi dziewczętami z tego stanu, często fundując nowożeńcom konie i zaopatrzając w środki finansowe na start (w zamian wymagał od mężczyzn służby na swym dworze). Wprowadził też reformę podatków, nakładając jeden podatek który płacono w trzech ratach w ciągu roku (poza tym od jego panowania podatki płacono tylko pieniądzmi, a nie jak wcześniej również w naturze). Za jego też rządów opodatkowano praktycznie wszystko (zwolnione z podatków były tylko warzywa, owies i bawełna - jako przeznaczone na użytek prywatny). Był też system ulg podatkowych w zależności od intensywności uprawy ziemi, ale podatek wyznaczony przez Chosroesa był stały, niezależnie od tego czy w danym roku były plony, czy też nie, lub czy doszło do jakiejś klęski żywiołowej. Arabski kronikarz Al-Tabari odnotował w swej kronice, że pisarz szacha zaprotestował przeciwko temu, twierdząc że władca nakłada nieustanne podatki na przemijające rzeczy, takie jak wino, zboże, kanały i źródła. Chosroes ponoć przyznał mu rację, po czym nakazał swemu katu natychmiast ściąć skrybie głowę. Wszystkie te reformy przeprowadził Chosroes w ciągu 7 lat (532-539).
Jak wcześniej wspomniałem, niektórzy historycy uważają okres rządów Chosroesa I za największy rozkwit państwa Sassanidów, ja jednak tak nie uważam. Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę że monarcha dążył do totalnej kontroli nad własnym społeczeństwem (czy też raczej poddanymi). W tym celu opracował podatki w zależności od stanu i majętność które należało zapłacić. Ale już np. z opłaty podatku pogłównego (zwanego karga) zwolnieni byli członkowie dworu szacha, arystokraci, żołnierze i kapłani, natomiast płacić go musieli bezwzględnie rolnicy, chrześcijanie i Żydzi. W każdej wiosce był poborca podatkowy, który miał za zadanie zebrać dany podatek dla szacha (oczywiście wyżej od poborcy stał skryba, nad nim był intendent, a jeszcze wyżej sędzia). Podatek był stały i jak wspomniałem ściągany bez względu na okoliczności. Co prawda Chosroes wprowadził kontrolę majątków arystokratów, aby zapobiec wyzyskowi przez nich chłopów, ale system który miał w teorii przeciwdziałać korupcji, okazał się niezwykle korupcjogenny. Stały podatek i jego nieuchronność często prowadziła do buntów chłopów, którzy nie byli w stanie zapłacić go w takiej wysokości, jaka została im narzucona (system ten doskonale przypomina ostatnie dekady istnienia Imperium Romanum, gdy ucisk podatkowy był nieprawdopodobnie silny, a jednocześnie biurokracja niezwykle rozbudowana, co spowodowało że biedna ludność rzymska na prowincji często przyłączała się do najezdniczych ludów barbarzyńskich, po to tylko aby uchronić się przed biedą i głodem. Dzisiaj to samo próbuje nam uczynić Unia Europejska. To od razu widać po tym, jak traktuje się ludzi i jak często nakłada się na nich podatki że to jest już schyłkowa faza danego państwa czy imperium. Powszechnie bowiem uważa się że Imperium Rzymskie rozłożyli barbarzyńcy, którzy wdzierali się w jego granice, albo że chrześcijaństwo doprowadziło do rozluźnienia rzymskiej obronności. Bzdura, to były - jeśli w ogóle powody pośrednie i niewiele znaczące. Głównym powodem dla którego Imperium Rzymskie upadło, był wyzysk fiskalny i rozbudowana do granic możliwości biurokracja, która przede wszystkim gnębiła zwykłych zjadaczy chleba, oszczędzając jak tylko można wszelką arystokrację i możnych).
Nowy perski król szach dbał również o ponowne zaludnienie nieużytków, budowę dróg, mostów i umocnień (jak choć ów odbudowany "Mur Aleksandra", czyli wał ziemny usypany po południowo-wschodniej stronie Morza Kaspijskiego nad Niziną Turańską, który miał chronić Persję przed najazdami koczowniczych plemion stepowych). Wszystko to oczywiście wymagało znacznych środków, ale nakładanie na najuboższych podatków których oni nie byli w stanie zapłacić (gdyż podatki te były nieprzystosowane do życia, skoro były stałe bez względu na okoliczności, a jeśli chłop nie był w stanie zapłacić podatku w ciągu roku- bo żniwa były gorsze, albo ulewne deszcze i burze zniszczyły część upraw) to nikt nie patrzył na powody i wyciągano konsekwencje z całą brutalnością biurokratycznego państwa. Chosroes miał więc coś ze swego ojca Kawada. Obaj byli miłośnikami wszelkich nowinek, i o ile Kawad skupiał się głównie na religii i "reformie społecznej" która w konsekwencji okazała się katastrofą dla państwa (rządy mazdakitów), o tyle Chosroes był miłośnikiem wszelkich gospodarczych nowinek, ściąganych najczęściej z Zachodu, który to na Zachodzie wcześniej doprowadził do katastrofy i tak też stało się również w Persji, która to po wprowadzeniu owych "gospodarczych nowości" nie przetrwała nawet stu lat (dlatego też jak czytam zachwyty historyków nad dalekowzrocznością Chosroesa, to robi mi się niedobrze, bowiem należy przede wszystkim patrzeć na to, jak bezpośrednio dana reforma wpłynie na zwykłych ludzi, bowiem to dzięki nim zawsze rodzi się potęga danego państwa czy imperium).
W każdym razie w krótkim odstępie czasu udało się Chosroesowi zgromadzić zarówno znaczne środki finansowe, jak i (opierając się na zubożałej szlachcie uzależnionej od niego całkowicie), zreformować armię (była to jednak reforma przypominająca współczesne praktyki zarządzania menedżerów wielkich koncernów, którym zależy przede wszystkim na generowaniu dużych zysków w krótkim okresie czasu, zdając sobie doskonale sprawę że po nich przyjdzie ktoś inny i to na niego spadną wszelkiego rodzaju problemy z tym związane - chociażby związane z nieuczciwymi działaniami marketingowymi - ten zaś manager zostanie pochwalony, weźmie sowitą wypłatę i tyle). Zdając sobie też sprawę problemów Rzymian na jakie napotkali w Italii (w walce z Ostrogotami) w początkach 540 r. król królów postanowił złamać podpisany 8 lat wcześniej pokój i zaatakować wschodnie prowincje Rzymu (szczególnie zależało mu na wykuciu sobie drogi do Morza Czarnego, zdobyciu Syrii i Antiochii, lub w planie minimum po prostu zdobyciu łupów i zmuszeniu Rzymian do zapłaty narzuconej im daniny). Miasto Antiochia (podobnie jak inne miasta rzymskiego Orientu, w tym Jerozolima, Aleksandria a także... Konstantynopol) w tym czasie przeżywało walkę pomiędzy zwolennikami podwójnej i pojedynczej natury Chrystusa. Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to nam nieco komiczne i nieciekawe, natomiast w tamtym czasie to była kwestia życia i śmierci - dosłownie. W ten spór wchodziło dosłownie wszystko - od sportu, poprzez decyzję o małżeństwie i założeniu rodziny. O ile powiem w samej stolicy Konstantynopolu istniały cztery główne frakcje sportowe (mam tutaj oczywiście na myśli wyścigi rydwanów): błękitni, zieloni, czerwoni i biali, o tyle w Antiochii byli tylko błękitni i zieloni, ale to właśnie pomiędzy nimi istniał nie tyle spór czysto sportowy co wręcz egzystencjalny, a nawet spór tyczący zbawienia duszy. Błękitni i ich zwolennicy opowiadali się za podwójną naturą Chrystusa (zwani też byli nicejczykami, od soboru nicejskiego z 325 r. w którym otwarcie stwierdzono że "Syn Boży jest współistotny Ojcu"). Zwolennicy frakcji zielonych byli monofizytami. Ogólnie przyjmuje się że twórcą tego nurtu religijnego był niejaki Eutyches - opat klasztoru w Konstantynopolu, który swe poglądy przedstawił po raz pierwszy w 446 r. Stwierdził on bowiem: "Uznaję że nasz Pan przed złączeniem posiadał dwie natury, ale po złączeniu uznaję tylko jedną naturę" (po grecku "mia fisis" czyli jedna natura, stąd wzięła się nazwa monofizyci). Już w następnym roku (447) potępił poglądy Eutychesa, w swej rozprawie "Żebrak" Teodoret z Cyru. Natychmiast więc biskup Aleksandrii - Dioskoros uznał poglądy Teodoreta za atak na aleksandryjską chrystologię i zażądał od Domnosa - biskupa Antiochii (któremu podlegał Teodoret) złożenia go z urzędu. Biskup Konstantynopola - Flawian, aby załagodzić konflikt zwołał (w listopadzie 448 r.) synod do tego miasta, na którym ostatecznie Eutyches został potępiony (22 listopada), gdyż nie chciał odwołać swoich stwierdzeń. Cesarz Teodozjusz II wyznaczył więc nowy synod na sierpień 449 r. Sobór ten był zdominowany przez zwolenników Eutychesa, który sprowadził licznych mnichów z Konstantynopola, Dioskoros z Egiptu, a Barsumas z Syrii. W obradach wziął również udział papież Leon Wielki, ale przewodniczący synodu Dioskoros, nie pozwolił legatom rzymskim na odczytanie listu dogmatycznego (jak można się domyślić, papież sprzeciwiał się monofizytyzmowi). W czasie głosowania, (głosami 113 na 140) zrehabilitowano również Eutychesa. I tak zaczął się ów konflikt (który z naszego punktu widzenia wydaje się nieco śmieszny, podobnie jak ten obrazek) 👇
Wyobraźmy sobie jednak że ten konflikt z "wzgórz patriarszych" przenosi się pomiędzy członków rodzin. Mija 100 lat od tamtych wydarzeń, My zaś mieszkamy w pięknej, malowniczej Antiochii, mieście w którym wiejąca od strony morza bryza, powoduje że nie czuć jest upału w ciągu dnia, a noce również są przyjemne (sam Juliusz Cezar pisał, że jedne z najprzyjemniejszych chwil w swoim życiu spędził właśnie w Antiochii, a było to związane zarówno z jej urokiem jak i niezwykle łagodnym i miłym klimatem). My, czyli rodzeństwo brat i siostra (bo kobiety również były bardzo zaangażowane w ten spór, mało tego... często brały udział w ulicznych walkach wraz z mężczyznami 💪) wspieramy frakcję niebieskich, ale co ciekawe nasi rodzice są zwolennikami frakcji zielonych... i musi się dziać - musi! Według tego, co można wyczytać wśród współczesnych temu autorów, to dochodziło nawet do takich faktów jak rzucanie w siebie garnkami z wrzącą wodą i zatruwanie jedzenia, także to nie były przelewki, tu chodziło o życie (a raczej o zbawienie). Dochodziło też do tego, że jeśli zieloni wystawili posąg na cześć zwycięzcy wyścigów (oczywiście ze swojej frakcji), podpisując go również: "Ku większej chwale Chrystusa o pojedynczej naturze", błękitni zbierali się nocą, wyskrobywali napis, odrąbywali głowę posągowi i malowali go błękitną farbą. Jak można przeczytać wśród autorów skupiających się właśnie na okresie rządów Justyniana, ale również (a może przede wszystkim na życiu codziennym mieszkańców - szczególnie mam tu na myśli teraz Antiochię), to nie było bezpiecznie. Po zapadnięciu zmroku w zasadzie miasto było swoistą dżunglą. Nie rozpalano pochodni nawet na głównych ulicach, dlatego też podróżując nocą trzeba było oświetlać sobie drogę własną pochodnią. A po zmroku grasowały bandy rzezimieszków napadające praktycznie na każdego (czy to lekarz śpieszący do chorego, czy kapłan idący z ostatnim namaszczeniem). Atakowano nawet zmarłych, rozkopując groby i wrzucając do trumien tabliczki z różnymi oszczerczymi napisami, jak choćby: "Spoczywaj w niepokoju, ty podły błękitny..." (lub zielony) i tutaj wyzwisko. Za cesarza Anastazjusza (491-518) górą byli zieloni, których on popierał. Cesarz Justyn (518-527, stryj Justyniana), nic w tym układzie nie zmienił (zresztą był niepiśmienny i aby podpisał jakiś dokument, to zrobiono drewnianą tabliczkę z wyrobionymi literami, które on po prostu nakładał na pergamin). Dopiero za Justyniana wzrosło znaczenie frakcji błękitnych, ale ci pierwsi nie zamierzali oddać władzy bez walki i dochodziło do częstych ulicznych bijatyk. Gwałty, rabunki wymuszenia to był chleb powszedni, a eldorado dla rabusiów i przestępców zaczynało się nie tyle nawet po zachodzie słońca, co wręcz w godzinach popołudniowych. Publiczne gwałty na kobietach i chłopcach nie budziły niczyjego zdziwienia, ataki na kantory tak samo. Jeśli ktoś nie był dobrze urodzony i nie miał wsparcia swojej rodziny oraz odpowiedniej pozycji społecznej, to był narażony praktycznie na wszystko - bez względu od posiadanego majątku. Taka była rzeczywistość tamtych dni.
Antiochia doświadczyła w tym czasie dwóch trzęsień ziemi (pierwsze wielkie z maja 526 r. praktycznie zniszczyło większą część miasta, drugie zaś z listopada 528 r. było nieco łagodniejsze). Cesarz Justynian (panujący od sierpnia 527 r.) nie żałował pieniędzy na odbudowę miasta. W lecie 529 r. cesarzowa Teodora (małżonka Justyniana), udając się do wód mineralnych w Pythion (w północno-zachodniej Azji Mniejszej), przemierzała Anatolię ze swym 4000 orszakiem, po drodze rozdając ludowi pieniądze i delektując się pięknem krajobrazów. Pewnego razu wezwała ona do swych komnat właścicieli wszystkich domów publicznych w Konstantynopolu (sama zresztą za młodu pracowała jako dziewka na Hipodromie, co oczywiście wiązało się również z prostytucją. Piszę "za młodu" ale w okresie tym, wy jako cesarzowa wezwała do siebie właścicieli domów publicznych Konstantynopola, nie miała jeszcze nawet 30 lat). Najpierw wygłosiła im kazanie jak złe życie prowadzą, a następnie spytała jaką cenę zapłacili rodzicom każdej z dziewczyn pracujących w ich przybytku. Gdy zgodnie oświadczyli że podstawowa stawka wynosiła 5 złotych solidów, zwróciła każdemu z nich tę kwotę i ostrzegła, aby poszukali sobie innego zajęcia. Następnie kazała sprowadzić owe dziewczyny i każdej dała złotego solida i nową suknię, po czym odesłała je do rodziców. Jednak upadek domów publicznych w Konstantynopolu był krótkotrwały. Wkrótce zaczęły bowiem odradzać się one jak grzyby po deszczu, co też świadczyło o tym, że panuje tutaj ogromny popyt. A skoro jest popyt, musi być i podaż i nic z tego nie zatrzyma - nawet cesarzowa (to przytaczam jedynie jako pewną małą ciekawostkę). Justynian pragnący zakończyć sporych chrystologiczne w swoim Imperium w 531 r. zorganizował spór teologiczny zwany "Rozmową z Sewerianami", na który zaproszono mnichów zarówno wyznawców monofizytyzmu, jak i tych opierających się o kredo nicejskie. Zarówno to jak i kolejne z 533 r spotkanie teologiczne nic nie dało i obie strony pozostały na swoich stanowiskach (udało się nawrócić tylko jednego mnicha, który ostatecznie porzucił monofizytyzm). Mimo to 15 marca 533 r. cesarz wydał wyznanie wiary, w którym unikano określenia "dwie natury" i stwierdzano, że jedna z osób Trójcy Świętej doświadczyła wcielenia. Potępiono też nestorianizm, jako herezję "rozdzielającą Pana naszego Jezusa Chrystusa" i nie uznającą iż Maryja "była prawdziwie Matką Bożą". Notabene ukrytą monofizytką była Teodora, co też powodowało iż stosunek Justyniana do tej grupy był z biegiem czasu coraz łagodniejszy - czego dowodem było owo wyznanie wiary wydane w formie edyktu (zresztą Justynian bardzo kochał Teodorę i gdy ona zmarła w 548 r. totalnie się załamał i przez długi czas był jakby "śpiący na jawie"). W każdym razie na tak podzielony wewnętrznie Orient rzymski (ze szczególnym uwzględnieniem samej Antiochii) ruszył w 540 r. szach Persji Chosroes I Anuszirwan (czyli "Nieśmiertelna Dusza").
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz