Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 sierpnia 2017

"POLACY WCIĄŻ NIE DOROŚLI DO DEMOKRACJI" - Cz. I

CZYLI KTO OD KOGO 

UCZYĆ SIĘ POWINIEN?


   

 DWIE KLUCZOWE ZASADY:


1) TOLERANCJA I IDEA WOLNOŚCI POLITYCZNEJ STANOWI FUNDAMENT MOCARSTWOWOŚCI POLSKI W KAŻDYM STULECIU

2) KONFLIKT Z NIEMCAMI (LECHITÓW-SŁOWIAN Z FRANKO-GERMANAMI) STANOWI PODSTAWĘ DZIEJÓW POLITYCZNYCH POLSKI I EUROPY





 Jakiś czas temu, podczas publicznej debaty w niemieckiej telewizji, jedna z niemieckich dziennikarek stwierdziła: "Pomimo wysiłków (Niemiec, Unii?) Polacy wciąż nie dorośli do demokracji". Miała ona na myśli zapewne ów "straszny, zamordystyczny reżim PiS-u", który obecnie rządzi Polską i który tak bardzo przeszkadza Niemcom (Unii Europejskiej oraz Rosji) w tworzeniu nowej Mitteleuropy połączonej z jej azjatyckim przyczółkiem, ale jej słowa są symptomatyczne, bowiem wpisują się w wielowiekową arenę konfliktu europejskiego, jakim była bez wątpienia rywalizacja słowiańsko-frankońska (następnie słowiańsko-frankońsko-germańska, bowiem "Germanie", ci, których możemy uznać za przodków dzisiejszych Niemców, wyodrębnili się z członu franko-celtycko-nordyckiego, wchłaniając jednocześnie lokalne żywioły słowiańskie). Skąd bowiem takie słowa się wzięły? Czy ta pani naprawdę nie rozumie jak wielka różnica cywilizacyjna dzieliła ówczesny Zachód Europy (pod dominacją kultury franko-germańskiej), z Europą Środkowo-Wschodnią czyli lechicko-słowiańską? Kto kogo cywilizował? Postaram się na to pytanie odpowiedzieć w pewnych punktach, które ułatwią orientację w temacie (jest to bowiem prawdziwy temat-rzeka i można by o tym rozprawiać godzinami)

 

I

NARODZINY EUROPEJSKIEGO

DZIEDZICTWA KULTUROWEGO 

Cz. I







Europa to wyjątkowy kontynent. Wyjątkowy dlatego, że pomimo swych dość niewielkich rozmiarów, zdołała podporządkować sobie o wiele większe tereny naszego globu i wcale nie mam tutaj na myśli ekspansji militarnej (choć ta bez wątpienia też miała miejsce), a raczej kulturowej i cywilizacyjnej. Był czas, że w najdalszych zakątkach naszej planety, mieszkający tam "tubylcy" pragnęli stać się Europejczykami, ubierali się po europejsku, uczyli się europejskich języków, czytali europejskie książki, słuchali muzyki w wykonaniu europejskich kompozytorów. Europejskość bowiem była wówczas uważana za formę najwyższego cywilizacyjnego rozwoju człowieczeństwa, za jego kwintesencję i przyszłość. A jak to się zaczęło należałoby spytać? Otóż początek tej nieprawdopodobnej ekspansji europejskiej kultury i misji cywilizacyjnej w świecie (którego apogeum nastąpiło na przełomie XIX i XX wieku, do zakończenia II Wojny Światowej), więzło się od niewielkich plemion, rozsianych po całym europejskim kontynencie. Te niewielkie plemiona zaczęły następnie łączyć się w większe federacje i konfederacje (niekiedy na drodze militarnej). Weźmy na przykład Grecję. Tamtejsze niewielkie plemiona, rozsiane po tym górzystym kraju, zaczęły łączyć się ze sobą w pewne federacje, tworząc ustroje, które zaprzeczały dominacji jednostek lub nawet wielkich rodów. Pierwszą wielką federacją w Helladzie była Symmachia Spartańska, powstała na przełomie VII i VI wieku p.n.e. Spartanie, zwani Lacedemończykami (wywodzący się z ludu (D)orów - (G)orów przybyłych z północy Europy) byli prekursorami idei federacyjnej na ziemiach Europy śródziemnomorskiej.

Następnie pojawiła się klasyczna forma demokracji w Atenach (niezwykłość tej formy ustrojowej nie wzięła się stąd, że została zapoczątkowana w Atenach, późniejszej stolicy całej Grecji, ale stąd że bardzo szybko była przyjmowana przez inne greckie polis, co wpłynęło na fakt iż stała się ideą uniwersalną w świecie greckim). Rozwieź Macedonia (choć tak jak Sparta była monarchią), posiadała bardzo silne instytucje hamujące władzę królów, poprzez siłę zbiorowości obywatelskich (w tym przypadku chodzi tutaj o wojsko, złożone z wolnych obywateli. Przykład siły zbiorowości macedońskiej - odmowa marszu na Wschód, gdy Aleksander Wielki pragnął podbić całe Indie i może nawet dojść do Chin, wojsko powiedziało "nie", co zmusiło władcę, który wówczas już był najpotężniejszym w ówczesnym świecie, do wycofania się i powrotu na Zachód). Macedończykom było jednak dobrze pod władzą królewską i nie pragnęli obalać tego ustroju (co pokazuje przykład, gdy Rzymianie po zwycięstwie w III wojnie macedońskiej w 168 r. p.n.e. podzielili kraj na cztery republiki, nie spotkało się to z akceptacją Macedończyków, przyzwyczajonych do swojej monarchii). Zresztą takie ludy jak wymienieni wcześniej Spartanie, Macedończycy, Trakowie, Ilirowie - mają niewątpliwy słowiański korzeń genetyczny, który najmocniej uwidocznił się w ich języku. Język starożytnych Spartan (co ciekawe, których już nie mogli zrozumieć Spartanie klasyczni, o czym świadczy trudna misja "odnowienia etosu spartańskiego" przez Sfajrosa Borystenitę, który na polecenie króla Sparty Kleomenesa III w latach 20-tych III wieku p.n.e. - prawdopodobnie w 227 r. p.n.e lub około tego roku - starał się przetłumaczyć najstarsze doryckie inskrypcje i okazało się że... nie potrafił zrozumieć ponad połowy zapisanego tekstu), był prawie dokładną kalką języka starosłowiańskiego, co można odkryć również w stosunku do ludów takich jak Trakowie czy Macedończycy. Pierwotnie ludy te przybyły z północy Europy, który wówczas był już w dużej mierze terenem osadnictwa słowiańskiego (lub celto-słowiańskiego). Takie bowiem słowa jak: "MILATA" (umiłowana, ukochana), lub "ZAIGER" (ogień), lub "BLAGAI" (błagał), lub też "HΛΤΑ", nie wymagają nawet tłumaczenia na współczesny język polski, a takich słów jest znacznie więcej i to na całym terytorium zamieszkałym zarówno przez Greków jak i Traków czy Macedończyków. 




To samo tyczy się zarówno Etrusków i w pewnej mierze również wśród Rzymian w Italii (szczególnie wśród rzymskiej elity, która także wywodziła się od dawnych Etrusków. Zresztą zauważmy jedno, jak bardzo różnią się od siebie starożytni Rzymianie w porównaniu z dzisiejszymi Włochami, którzy raczej do wojaczki to się nie nadają, a raczej do balowania, miłostek i swobodnego stylu życia zakropionego dobrym winem). 


"CO TO JEST, WOJSKO CZY BURDEL?"
"BORDELLO, BORDELLO MILITARE" 
(...)
PRZED CHWILĄ PADŁ BURDEL, UPROWADZAJĄ DZIEWCZYNKI
CO? (...) PRZEDE WSZYSTKIM WYŁAPAĆ DZIEWCZYNKI, POKAŻEMY WAM JAK WALCZY WŁOSKI ŻOŁNIERZ KIEDY MA O CO"



Prawdopodobnie Etruskowie są plemieniem, które migrowało do Italii po wielkiej bitwie w Dolinie Dołęży z ok. 1250 r. p.n.e. (która była wielkim zwycięstwem Lechitów, o czym świadczy chociażby rozszerzenie zasięgu Kultury Łużyckiej na tereny Łaby, zaś dla części ówczesnych plemion słowiańskich - i zapewne też celtyckich) bitwa ta była prawdziwym armageddonem który wymusił "Wielkie Wędrówki Ludów", znane chociażby pod nazwą inwazji Ludów Morza na Azję Mniejszą, Lewant i Egipt (to właśnie owi słowiańscy przybysze z północnej Europy doprowadzili do upadku Imperium Hetytów i państwa lewantyńskie oraz prawie podbili Egipt). W ten sam sposób zapewne (bo nie ma w tej kwestii 100 % pewności) do Italii wyemigrowali Etruskowie. Pierwotnie Etruskowie (według przekazów autorów łacińskich) zwali swój lud Rasna i tak przetrwali w źródłach antycznych do czasów współczesnych. Problem w tym, że jest to słowo zmienione w taki sposób, aby stało się łatwiej wymowne przez późniejszych Rzymian, mówiących po łacinie. Lud Rasna bowiem, to nic innego jak lud...: "Rożni". A skąd ta pewność że właśnie tak brzmiało jego pierwotne brzmienie? Otóż z przekazów greckich, którzy Etrusków zwali "Tyrsenoi" (Tyr, a raczej Tur, czyli innymi słowy Rożni lub Tyrsenoi to... Ludzie z rogami Turów na głowach). Zresztą nie są to jedyne świadectwa słowiańskiego pochodzenia Etrusków (również nazwy ich miast o tym świadczą).




Wśród Etrusków też dominowały cechy ustroju demokratycznego - federacja 12 miast-państw (zarządzanych przez królów, ale kontrolowanych przez lud). Rzymianie przejęli te koncepcje od Etrusków (i po części od Greków), tworząc swoją republikę, ale należy pamiętać że republika Rzymska była już (mimo wszystko) zupełnie innym tworem politycznym, aniżeli te wcześniejsze. Przede wszystkim była strasznie zmilitaryzowana (a należy pamiętać że nazbyt rozbudowana armia, wcześniej czy później "połknie" formy demokratycznego ustroju), nawet w porównaniu ze Spartą. I pomimo kilku wspólnych aspektów (głównie rodowo-genealogicznych wśród warstwy wyższej i to też dość nielicznej), niewiele miała wspólnego ze Słowiańszczyzną. Rzymianie doprowadzili do likwidacji i wchłonięcia państw etruskich, podbili Grecję, narzucając jej własne rządy, niewiele też wnieśli do koncepcji demokratycznych starożytnych Ateńczyków, raczej oscylując w kierunku republiki oligarchicznej, a potem ponownie zastąpionej jedynowładztwem (mimo istnienia oficjalnych pozorów trwania Republiki, które to pozory przetrwały prawie 300 lat). Rzym podbijał kolejne państwa, tworząc jedno wielkie śródziemnomorskie Imperium, które tylko w formie idei (i to też nie wszystkich) odnosiło się do greckiej przeszłości. Natomiast starożytna forma demokratycznej wspólnoty plemiennej, przetrwała na północy i zachodzie, czyli na terenach Europy zasiedlonych przez Słowian i Celtów. Zarówno bowiem Słowianie, jak i Celtowie zgrupowani byli wokół niewielkich plemion (łączących się ze sobą w większe związki w razie konieczności, ale realnie wewnętrznie niezależnych), którymi rządzili wybieralni wodzowie. Wodzowie ci byli wybierani na zgromadzeniach (wiecach), podczas wspólnych głosowań całej społeczności (oczywiście prócz kobiet, gdyż wówczas uważano że jedynie mężczyźni, jako pełniący rolę obrońców, mają jedyne prawo do decyzji o losach swego miasta lub plemienia. Dlatego też podczas oblężenia Alezji przez Cezara - lipiec-listopad 52 r. p.n.e. - Wercyngetoryks zakazał wydawania racji żywnościowych kobietom, dzieciom i starcom, uznając ich za darmozjadów. Jedynie bowiem mężczyźni, zdolni do noszenia włóczni i miecza mogli jeść i pić - czym skazał ich na powolną śmierć głodową).

Zarówno więc wśród Słowian jak i Celtów nie było żadnych imperialnych ciągotek, oni owszem wygrywali bitwy, pokonywali wielkie armie Rzymu (jak choćby pod Noreją w 113 r. p.n.e., pod Arausio w 105 r. p.n.e., pod Aduatuką w październiku 54 r. p.n.e., pod Gergowią maj-lipiec 52 r. p.n.e., w Lesie Teutoburskim w 9 r. naszej ery, czy podczas późniejszych najazdów z lat 50-tych, 60-tych i 70-tych III wieku, a kończąc na migracji w granice Cesarstwa Rzymskiego w V wieku). ale ich zwycięstwa nie pociągały za sobą planów imperialnych, czyli likwidacji Rzymu jako państwa. Oni mieli tylko lokalne cele, związane z własnym bezpieczeństwem i po zwycięstwach, po prostu wracali do siebie obładowani łupami - tyle. Owa bezsilność Rzymu w pokonaniu demokratycznych plemion Celtów i Słowian, została pięknie ukazana w komiksowej (i filmowej) serii o przygodach Galla Asteriksa, Obeliksa i jego kompanów, mieszkających w niezdobytej przez Rzymian osadzie, ostatnim skrawku nieodległej dawnej celtyckiej, demokratycznej Galii. Taka sama seria została stworzona w przypadku słowiańskich wojowników i dotyczyła przygód Kajka i Kokosza, walczących ze Zbójcerzami (identyfikowanymi jako rycerze niemieccy) w obronie swego grodu. Jednak presja Imperium ciążyła na tych ludach i podczas wojen galijskich legiony rzymskie Cezara wymordowały łącznie (według szacunków Aleksandra Leslie Kliefortha i Roberta Johna Munro - ponad milion ludzi (a dokładnie 1 192 000 mężczyzn, kobiet i dzieci). W taki właśnie sposób Rzym niszczył wolność i niezależność celtyckich plemion, a ostatni obrońcy Galii ginęli albo batożeni na śmierć (jak przywódcy plemienia Eburonów z ich wodzem Akkonem na czele, który ponoć umierał ze słowami - "Za wolną Galię"), albo uśmiercani w inny okrutny sposób (niektórych po prostu oślepiano, obcinano im prawe dłonie, aby nie mogli ponownie chwycić miecza, lub nos, wszystko w celu upokorzenia dumnych Celtów, którzy pod wodzą Wercyngetoryksa zerwali się do bodajże pierwszego w swych dziejach, narodowego powstania przeciwko najeźdźcy).






Rzymianie zniszczyli Celtów i podbili Galię, ponieważ się ich bali, bo ci stanowili ich antytezę. Nie dokonywali wielkich imperialnych podbojów, nie niszczyli innych miast dla chęci aneksji tych terenów, a jedyne wojny jakie prowadzili, związane były z przeludnieniem w celtyckich wioskach. Podbój celtyckiej Galii, czy słowiańskich ziem był dodatkowo o tyle trudny, że nie stanowili oni zbitej i scentralizowanej wspólnoty państwowej. O ile bowiem pokonanie Syrii Seleucydów, Egiptu Ptolemeuszy czy państw małoazjatyckich nie nastręczało Rzymianom większych trudności (wystarczyło bowiem opanować stolicę i centrum kraju i rozbić w bitwie główne siły królewskie), o tyle podbój rozdzielonych na mniejsze plemiona i wewnętrznie od siebie niezależnych plemion, musiał potrwać długie lata i zaangażować wielkie siły zbrojne i ogromne środki finansowe rzymskiej Republiki. To była prawdziwa wojna na wyczerpanie, a Cezar był jednym wielkim ludobójcą. Musiał mordować całe plemiona, wraz z kobietami i dziećmi, bowiem nie mógł zwyciężyć w inny sposób. Jak miał zresztą wygrać w kraju, który podbijał od sześciu lat i mógł się uważać za jego zdobywcę, gdy nagle jedna (i to nie decydująca) klęska pod Gergowią całkowicie wszystko odwróciła o 180 stopni. Nagle okazało się, że Cezar znajduje się ze swymi legionami w środku wrogiego mu kraju, i to pomimo długoletnich walk i ujarzmiania poszczególnych plemion. Galię należało więc po prostu wyciąć w pień. Gdy dziś uczymy się w szkołach o rzymskim podboju Galii, gdy czytamy o rzymskich zwycięstwach, musimy wiedzieć, że odbyły się one kosztem ogromnej daniny krwi, jaką zapłacili za to Celtowie. Gdyby w czasie II Wojny Światowej Niemcy dokończyli swego dzieła eksterminacji fizycznej Żydów i Słowian, to po kilku wiekach zapewne uczono by w szkołach wygładzonej wersji tej historii, skupiając się na niemieckich zwycięstwach militarnych i "niemieckiej misji cywilizacyjnej" na Wschodzie.




Zarówno w świecie Celtów jak i Słowian nie istniały duże społeczności niewolnicze, a ci spośród nielicznych niewolników, byli traktowani jako domownicy i członkowie rodziny. Starożytność lechicko-celtycka praktycznie nie znała niewolnictwa w takiej formie, w jakiej było ono obecne w imperialnym świecie Rzymian. Nawet Grecy nie rozwinęli niewolnictwa do takiego poziomu jak Rzymianie - prekursorzy nowego, imperialnego społeczeństwa antycznego. Słowianie i Celtowie wielokrotnie między sobą migrowali i bardzo silnie na siebie oddziaływali (przykład: Lugia, czyli dzisiejsza dolnośląska Legnica, leżąca nieopodal plemion lechickich, była praktycznie całkowicie zdominowana przez kulturę celtycką, zaś pierwszą historyczną dynastią, jaka zapanowała w plemieniu Franków, to była słowiańska dynastia Merowiusza lub Mojmira, która przeszła do historii pod nazwą dynastii Merowingów). Tak więc dwa światy: celtycki i słowiański wzajemnie na siebie oddziaływały i ze sobą kooperowały, bez wielkich zdobywczych wojen, ani imperialnych planów aneksyjnych. Lugowie z Lugi (Celto-Słowianie), zostali opisani również na kartach powieści Henryka Sienkiewicza pt.: "Quo Vadis", opowiadającym o miłości Rzymianina Marka Winicjusza do branki z plemienia Ligów (Lugów) - Ligii, i ich konwersji na chrześcijaństwo podczas pożaru Rzymu za czasów Nerona (64 r.). Ale istniała jednak pewna różnica, pomiędzy Celtami z Galii a Słowianami/Lechitami z Europy Środkowo-Wschodniej, mianowicie na ziemiach dzisiejszej Polski silne także były wpływy kultur sumeryjskiej i indyjskiej (jeśli chodzi o tę druga, to Słowianie z Europy Środkowo-Wschodniej ponownie zasiedlili Indie, czyli migracja odbywała się z Europy do Indii, a nie na odwrót, jak dotąd sądzono). W 2000 r. p.n.e. ziemie Słowian (nie istniał jeszcze wówczas Związek Lechicki), były najbardziej rozwiniętym rejonem Europy, na równi z terenami żyznego Półksiężyca w Mezopotamii i rejonem rzeki Indus. 

 




               
CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz