Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 23 lipca 2018

SPOŁECZEŃSTWO DAWNEJ RZECZYPOSPOLITEJ - Cz. II

"ABY RZĄD POSPOLITY 

KAŻDEGO BYŁ DOMA"





"POLSKA RZĄDEM STOI"

ks. JAKUB OLSZEWSKI - 1632 r.
(przemawiając na pogrzebie króla Zygmunta III Wazy)



 Niedawno (13 lipca) obchodziliśmy w kraju (a głównie w Warszawie) święto 550-rocznicy parlamentaryzmu w Polsce, czyli uroczystość uświęcenia zapomnianego już dziś, pierwszego w naszych dziejach sejmu odbywającego się w Piotrkowie, a składającego z obu izb parlamentarnych (Senatu i Izby poselskiej). Podczas tych uroczystości przemówił prezydent Rzeczpospolitej - Andrzej Duda, który powiedział: "Oddajemy dziś hołd naszym poprzednikom i przodkom, stajemy, by zaczerpnąć oddechu do dalszej drogi; chcemy iść dalej, budując silną, suwerenną, demokratyczną Polskę na następne stulecie niepodległości (...) Parlamentarzyści muszą też obejmować wzrokiem całość spraw państwowych. Nie mogą być stronnikami partykularnych grup interesów, ulegać wpływom czynników zewnętrznych. Znamy przecież takie smutne przypadki i ich skutki w każdej z epok. I pamiętamy je ku przestrodze". Natomiast pięć dni wcześniej, marszałek sejmu Marek Kuchciński, przebywając w Kole, tak oto podsumował święto polskiego parlamentaryzmu: "Spotykamy się dzisiaj w Kole, uroczym mieście, by uczcić wielkie tradycje sejmowe i przypomnieć jego długie dzieje, a zarazem by podkreślić ogromną rolę w historii polskiego parlamentaryzmu. Właśnie tutaj, od zarania polskiej państwowości, odbywały się wiece starszyzny, a później rycerstwa (...) przypomina nam, że nasz polski, środkowoeuropejski parlament ma wielowiekową tradycję i że ta tradycja parlamentarna należy do najdłuższych w Europie".

Przytoczyłem tutaj obie te wypowiedzi, ponieważ w tym temacie pragnę się zająć kwestią zjednoczenia, czyli ukształtowania się w pełni szlacheckiej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. To prawda iż polski parlamentaryzm jest jednym z najstarszych w Europie (o ile nie najstarszym, biorąc pod uwagę że pierwszy sejm jednoizbowy z 1180 w Łęczycy, a wcześniej słowiańskie zjazdy wiecowe, które w żartobliwej formie zostały ukazane w "Starej Baśni" Ignacego Kraszewskiego w słowach: "Kupą się zwalimy"). 




To prawda również że z Polski czerpano wzorce w innych, ościennych krajach, budując tam parlamentaryzm (np. w Brandenburgii czy w Prusach, a także w Inflantach). Tradycje polskiego parlamentaryzmu są bardzo długie, znacznie dłuższe niż owa 550-rocznica zjednoczonego sejmu w Piotrkowie i zawsze były oparte i ideę wolności, tolerancji i swobody. Czysta przemoc, zagrabianie siłą obcych terenów, wybijanie mieszkańców i branie w niewolę lub w podległość pozostałych, zawsze była obca temu co można określić jako "homo polonicus" - czyli człowiek pochodzenia jakiegokolwiek (litewskiego, ruskiego, niemieckiego, szkockiego, francuskiego, angielskiego, tatarskiego czy żydowskiego), który politycznie definiował się jako Polak, co było wyrazem szacunku dla prawa, wolności i tolerancji (oczywiście po rozbiorach Polacy, aż do naszych czasów stali się synonimami mieszkańców biednego, postkomunistycznego, wschodniego kraju, który niekoniecznie jest kimś pożądanym we "wspólnej" Europie, warto jednak pamiętać, że w przeszłości słowo "Polak" budziło szacunek i było powodem do zazdrości dla wielu, którzy albo nie posiadali takich wolności politycznych, albo takich majętności jakie mieli nasi dawni przodkowie).

Dziś w wielu krajach wciąż pokutuje przekonanie, że Polacy w zasadzie niczego wielkiego nie dokonali w dziejach świata i w ogóle cały postęp ludzkości odbywał się wyłącznie w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Jeśli idzie o USA, to jak określił ten kraj amerykański profesor polskiego pochodzenia Marek Jan Chodakiewicz, jest to: "Imperium głupoty". I nie jest ot wcale obraźliwe dla Amerykanów stwierdzenie, bowiem tak właśnie właśnie można nazwać wszelkie światowe mocarstwa w historii ludzkości. Dlaczego? Z prostego powodu, czy Rzymianina z I czy II wieku naszej ery, zamieszkałego nad Tybrem i rozkoszującego się wszelkimi dobrami, które spływają do stolicy Imperium Rzymskiego, obchodziło jakie są relacje w krajach klienckich, lub jakie kraj w ogóle z owym rzymskim Imperium kooperują? Oczywiście że nie, on się zajmował swoją najbliższą okolicą, swoim miastem lub regionem (jeśli tam miał jakieś majętności), a reszta go zupełnie nie interesowała. Ważne było tylko to że jest Rzymianinem, a to wokół Rzymu kręcił się cały ówczesny świat - i wszystko, po co więc się zajmować jakimiś kwestiami, które z jego perspektywy nie mają znaczenia i służą jedynie jako pewna ciekawostka. 




I tak właśnie myślą dziś miliony Amerykanów, dlatego też prof. Chodakiewicz użył tutaj sformułowania "Imperium głupoty". Co zaś się tyczy takich krajów jak Niemcy, to z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć że kraj ten NIGDY nie będzie nam przyjazny, bez względu na deklaracje polityków czy oficjalne kurtuazyjne gesty. Nigdy, ponieważ nie nie pozwala mu na to geopolityka. Po prostu - silna Polska to zjednoczone Międzymorze i bufor odgradzający Niemcy od wschodu, a co za tym idzie powodujący nie tylko spadek znaczenia tego państwa w Europie i świecie, ale również... upadek niemieckiej gospodarki. Dlatego też Niemcy (i nie chodzi mi tutaj o tzw.: "zwykłych Niemców", którzy są bardzo przyjaźni, zresztą, sam mam jeszcze część rodziny w Niemczech, choć jest to tzw.: "piąta woda po kisielu"), zawsze będą dążyli albo do likwidacji Polski, albo też do jej podporządkowania i zdominowania (politycznego oraz gospodarczego), bo tutaj idzie o ich przyszłość jako zjednoczonego państwa. Podobnie zresztą jest z Rosją, ale ten kraj pozwolę sobie pominąć, jako że wielokrotnie już na ten temat wcześniej pisałem.

Nie zamierzam też sam wymieniać tutaj wszystkich zasług Polaków w dziejach świata, o których albo się nie mówi, albo też traktuje jako oczywiste lub przypina komuś innemu. Pragnę jednak zwrócić uwagę, iż Europa (i ogólnie świat) przed ostatnie 300 lat odwykła od polskiej potęgi i mocarstwowości, odwykła od idei polskiej wolności i tolerancji, polskiego parlamentaryzmu i prawa. Stało się tam po części na naszą własną (a raczej naszych przodków) prośbę, gdyż zaślepieni w swej politycznej batalii o sprawy z punktu widzenia geopolityki - drugorzędne, tracili z oczu nie tylko własną wolność i niepodległość kraju, ale również polityczno-społeczny byt narodu (jak mawiał ksiądz Piotr Skarga w swych "Kazaniach sejmowych": "Utoną wolności wasze i w śmiech się obrócą (...) Ziemie, które się w jedno z Koroną zrosły, odpadną, zaginie język a Polak obróci się w obcy ród (...) Polska bez pana (...) stanie się poddanką tych, którzy dziś przed majestatem Rzeczypospolitej karki zginają (...) Polak wygnany, nędzny, wzgardzony, będzie nogami popychany, gdzie go wpierw poważano". Dziś staramy się (powoli, ale konsekwentnie) zmierzać ku tej dawnej, utraconej przed wiekami wielkości, ku mocarstwowości, jakiej nie znali twórcy II Rzeczypospolitej, śniący o zamorskich koloniach i o "Polsce od morza do morza". Potrzeba nam jeszcze z trzy no może cztery dekady bez wojny na naszych ziemiach i... sami zobaczycie jak zmieni się Europa, jak zmieni się Polska. Człowiek wychowany w czasach komuny, nie odnalazłby się w tej nowej rzeczywistości, tak samo jak hetmani z czasów wielkości Rzeczypospolitej, którzy kroczyli ulicami zdobytej Moskwy, grozili tureckim wezyrom lub prowadzili rosyjskich carów do niewoli, nie odnaleźliby się w tej skurwiałej rzeczywistości drugiej połowy XVIII wieku, gdy podczas obrad sejmowych, posłowie polscy składali przysięgę... carycy Katarzynie II. "Nasza wolnościowa cywilizacja w XVIII wieku została zniszczona przez absolutyzm moskiewski, habsburski i pruski. To nie był upadek Polski czy nawet Rzeczypospolitej, ale upadek całej odrębnej cywilizacji Europy Środkowowschodniej. Wielka, a słabo dostrzegana przez historyków katastrofa tej części Europy" - jak mówił jeszcze dwadzieścia lat temu Jerzy Kłoczkowski. I o tym właśnie (m.in.) mówił w swym przemówieniu z okazji 550-lecia polskiego parlamentaryzmu, prezydent Andrzej Duda. 







 




 RZECZPOSPOLITA 

OBOJGA (TROJGA) NARODÓW

NAZWA - HERB - CHORĄGIEW 

Cz. I


 "Była to najtrwalsza unia w dziejach Europy (...) Zjednoczenie narodów Europy Środkowowschodniej, które utworzyły to państwo, nie było wynikiem podboju, przymusu, ale woli bycia razem. Rzeczpospolita została wspólnie stworzona przez Polaków, Litwinów i Rusinów. To była ich wspólna racja stanu i historyczny interes", te słowa Jerzego Kłoczkowskiego, dyrektora Instytutu Europy Środkowowschodniej, są tak oczywiste, że prościej już tego wyjaśnić nie można - Polska (a raczej Rzeczpospolita, bo mówimy również o kręgu kulturowym), zawsze rozszerzała swój stan posiadania o dobrowolne unie na zasadach wzajemnego braterstwa wszystkich nowych ludów. Walka orężna z mieczem w ręku, była możliwa (i konieczna) jedynie w sytuacji zbrojnej napaści obcego państwa (lub też, co się zdarzało - osobistych ambicji poszczególnych polskich magnatów), ale podstawa była zawsze taka sama - układ sojuszniczy, traktat polityczny, rozszerzenie uprawnień szlacheckich ("braterska miłość"), ugruntowana mocą tradycji parlamentarnej, wolności politycznej i tolerancji prawno-religijnej. Tak rozszerzało się "Imperium Polskie" począwszy od końca XIV wieku.


KRÓL WŁADYSŁAW II JAGIEŁŁO POD KONIEC ŻYCIA 
W LATACH 30-tych XV WIEKU



 Jak bowiem twierdził brytyjski pisarz Joseph Conrad: "Scalanie obszarów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, które uczyniło ją na czas pewien mocarstwem pierwszej rangi nie zostało dokonane siłą (...) czterdziestu trzech przedstawicieli krain litewskiej i ruskiej pod przewodem najznacznięjszego z książąt zawarło związek polityczny, jedyny w swoim rodzaju w historii świata, spontaniczną i całkowitą unię suwerennych państw, świadomie wybierając drogę pokoju. Żaden dokument polityczny nie wyraził nigdy ściślej prawdy niż wstępny ustęp pierwszego Traktatu Unijnego (1413). Zaczyna się on od słów: "Ten związek, będący wynikiem nie nienawiści, lecz miłości" - słów, których nie skierował do Polaków żaden naród w ciągu ostatnich lat stu pięćdziesięciu". Tak zaczęła się budować jedność polityczna, która ostatecznie została zakończona na sejmie lubelskim wypracowaniem wspólnego aktu unii realnej w 1569 r. jednocząc ze sobą dwa największe środkowoeuropejskie państwa - Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie w jeden dwuczłonowy organizm - Rzeczpospolitą. Potęgę Rzeczpospolitej po raz pierwszy doświadczył jeszcze Zakon Krzyżacki (który posługując się typowo niemiecką butą, niszczył okoliczne kraje i nawracał pogańskie ludy mordując mieczem i paląc ogniem), który pod Grunwaldem 15 lipca 1410 r. ostatecznie i nieodwołalnie utracił pozycję najpotężniejszej siły militarnej chrześcijańskiego świata, jakim był wcześniej określany.      


ENGLISH SUBTITLES

 OTO BITWA, KTÓRA ZAPOCZĄTKOWAŁA POLSKĄ MOCARSTWOWOŚĆ XV-XVI i XVII WIEKU

 KRÓL WŁADYSŁAW II JAGIEŁŁO W 1410 r.



W TYM ROKU NA POLACH GRUNWALDU KRZYŻACY PONOWNIE ZOSTALI POKONANI



 Królowie polscy i wielcy książęta litewscy (panujący w obu krajach jednocześnie) przed aktem unii lubelskiej 1569 r. określani byli: "Król Polski i wielki książę litewski" oraz "Wielki Książę Litewski". Po zawarciu unii zaś składano przysięgę królowi jako: "Królowi Polski i temu nierozdzielnemu ciału Koronie Polskiej", lub po prostu "Królowi Rzeczpospolitej". Określeń Rzeczpospolita, Polska i Korona stosowano zamiennie, ale wszystkie i tak odnosiły się do całości państwa zjednoczonego unią lubelską, a nie tylko do ziem Królestwa Polskiego. Oczywiście stosowano niekiedy podział (gdy było to konieczne w dokumentach (lub dla potrzeb lokalnych urzędów), dla podkreślania odrębności Litwy, mówiono więc wówczas o: "Koronie Królestwa Polskiego i Wielkim Księstwie Litewskim". Częściej jednak stosowano potocznie określenie Rzeczpospolita, myśląc - Korona Polska lub Korona Królestwa Polskiego ("Corona Regni Poloniae"). Litwa, choć formalnie wciąż posiadała odrębne wojsko, urzędy centralne, własny skarb, prawo sądowe oraz język (na Litwie wówczas dominujący był język ruski a nie litewski, jak się przyjęło myśleć), to jednak powszechnie była ona uważana za prowincję Królestwa Polskiego, choć, co bardzo ważne, nie chodziło tutaj o prowincję podległą Koronie Polskiej, tylko ją współtworzącą. Polska i Litwa zaczęły się ze sobą zrastać w jeden (dwuczłonowy) organizm państwowy, i wkrótce Litwin z Wielkiego Księstwa zaczął uważać się za Polaka, na takich samych warunkach, jak np. dziś mieszkaniec Kalifornii czy Teksasu uważa się za Amerykanina. I wcale nie przeszkadzało mu przy tym nazywać się Litwinem.  


 WYCHOWAŁEM SIĘ NA TAKICH SERIALACH JAK "STRAŻNIK TEKSASU", "DRUŻYNA A", "ROCKY" "SIEDMIU WSPANIAŁYCH" CZY "BONANZA
(TAKI POWRÓT DO LAT MŁODOŚCI)





SYLWESTRA STALLONE ZAWSZE NAJBARDZIEJ LUBIŁEM - MOŻE DLATEGO ŻE... 
NOSI IMIĘ MEGO ZMARŁEGO OJCA, JAK RÓWNIEŻ JEST DO NIEGO FIZYCZNIE BARDZO PODOBNY. NOTABENE - TAK TEŻ ZAMIERZAM NAZWAĆ 
SWEGO SYNA



 ALE BOKSEM ZAINTERESOWAŁEM SIĘ DOPIERO PO "KICKBOXERZE".
Z van DAMME'M W ROLI GŁÓWNEJ



Wracając zaś do tematu - Litwa polonizowała się, ale polonizowała bardzo wolno (ostatecznie elity litewskie zostały całkowicie spolonizowane do początku XVIII wieku), głównie zaś litewscy kniaziowie i bojarzy byli zainteresowani zdobyciem tych samych praw politycznych, jakie w Koronie mieli polscy szlachcice i magnaci (mieszczanie litewscy również chcieli nabyć te same prawa co mieszczanie polscy), co postępowało bez przeszkód. W zasadzie od sejmu z 1563 r., który zniósł wszelkie ograniczenia dla ludności katolickiej i prawosławnej, szlachta litewska nabrała pełni tych praw, które od dziesięcioleci posiadała już szlachta polska. 1 lipca 1566 r. uchwalony został tzw.: drugi "Statut Litewski", który tworzył na Litwie senat na wzór polskiego (z rady wielkoksiążęcej), złożony z wojewodów, kasztelanów i magnatów, oraz sejm litewski (na wzór polskiego), złożony jednak głównie z litewskiej szlachty i magnaterii (tutaj była wyraźna różnica, bowiem o ile w Koronie sejmy reprezentowała średnia i drobna szlachta, o tyle na Litwie znów prym wiodły wielkie rody magnackie, a szlachta litewska, choć oczywiście obecna i liczniejsza od magnaterii, była przez nią - często bo nie zawsze - zdominowana). Wojsko było sformowane na wzór polski, administracja centralna podobnie, nawet prawo agrarne zostało w całości implementowane z Polski. 

Unia realna obu narodów (których różnił język i często religia), została uchwalona podczas sejmu (styczeń-sierpień) w Lublinie, dnia 28 czerwca 1569 r., a akt zaprzysiężenia nowej unii, nastąpił 1 lipca na zamku lubelskim. Jako pierwszy przysięgę składał arcybiskup gnieźnieński, potem biskupi koronni, a następnie: "przysięga tak szła, iż senatory pierwej, a posłowie po województwach - razem województwo" (jak zostało zapisane w "Dnewniku ljublinskogo seima 1569" Koialovića), czyli innymi słowy - przysięgali wojewodowie i kasztelani wraz z posłami z danego województwa. W tym samym porządku przysięgali Litwini. Król Zygmunt II August, potwierdził akt unii 4 lipca 1569 r. i od tego momentu stała się ona obowiązującą w całym polsko-litewskim olbrzymim państwie. Co ciekawe, twórcy owej unii, która była przecież korzystna dla obu państw, zastrzegli, że jej postanowienia nie mogą zostać ani uchylone, ani poprawione, ani też wypowiedziane czy to przez samego króla, czy też przez sejm i senat. Postanowienia zawarte w Lublinie w czerwcu i lipcu 1569 r. miały być po "wieczne czasy". Tutaj doszło do pewnej kontrowersji, bowiem Litwini, którzy godzili się ową unię zawrzeć (a byli i tacy którzy nie przyjechali do Lublina, twierdząc że jest to akt wchłonięcia Litwy przez Polskę), prosili króla by postanowienia te można było jeszcze skorygować w kolejnych miesiącach, gdy okazało się to niemożliwe, powstał mały raban, który szybko jednak został rozładowany. 

Unia tworzyła jedno (dwuczłonowe) państwo: "jedną, wspólną (...) która się z dwu państw i narodów w jeden lud zniosła i spoiła" Rzeczpospolitą z dominującym narodem szlacheckim, przy czym naród ten, zupełnie inaczej pojmował swoje priorytety. Dla szlachty litewskiej, zjednoczenie się z Polską było kwestią życia i śmierci, bowiem w sytuacji wzrastającej potęgi państwa moskiewskiego, sama Litwa nie miała szans utrzymać swoich olbrzymich posiadłości i szybko musiałaby ulec potędze rosyjskiej. Połączenie z Polakami, dawało im pewność, że nie zostaną w tej walce osamotnieni. Natomiast szlachta polska, wojnę z Rosją uważała za... czysto litewską sprawę i nie była zbyt chętna do angażowania się w te konflikty. Natomiast bardzo pragnęła opanować nowe ziemie, nowe puste litewskie tereny, gdyż w Koronie robiło się już trochę ciasno. Ekspansja na wschód, to było to, co pociągało polską szlachtę i magnaterię. Doszło do tego, że akt unii lubelskiej oficjalnie pomniejszał terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego i włączał do Korony Polskiej ogromne tereny Wołynia i całą Ukrainę, które odtąd "po wieczne czasy", miały być już polskie. Ustalono też wojskowe priorytety każdego z krajów i tak hetmani litewscy mieli operować na froncie rosyjskim i szwedzkim (inflanckim - północnym), zaś hetmani polscy na froncie południowym (Turcja, Tatarzy, Multany - czyli Mołdawia i Wołoszczyzna, niegdyś mawiano "idziemy na Multany", co znaczyło wypad prawie do granicy Dunaju) i froncie moskiewskim, czyli wschodnim. 


RZECZPOSPOLITA POLSKO-LITEWSKA 
PO UNII LUBELSKIEJ
1569 r.

 

Szlachta polska zaczęła więc po zawarciu tego aktu jednoczącego dwa kraje, masowo przesiedlać się na wschód, na Ukrainę (już od czasów Jagiełły i Witolda Polacy zjeżdżali na Litwę i nabywali tam majętności, po czym wchodzili na służbę wielkich książąt, aby te nabytki jakoś uprawomocnić. Czyniono tak, ponieważ ziemi na Litwie było dużo, a ludzi brakowało aby ją całą obsadzić i zagospodarować, natomiast w Koronie, jak już wspomniałem, robiło się za ciasno i ekspansja na wschód, była dla polskiej szlachty tym samym, co dla Anglików i Hiszpanów eksploatacja i przesiedlanie się do Ameryki. Stąd szlachta polska nigdy na poważnie nie była zainteresowana zamorskimi koloniami, gdyż swoje kolonie miała na wschodzie (jeszcze w latach 30-tych XX wieku, gdy do ministra Józefa Becka zgłosili się przedstawiciele środowiska walczącego o uzyskanie dla Polski kolonii w Afryce lub Ameryce Południowej, on powiedział: "Panowie, nasze kolonie są na wschodzie"). Notabene, zasiedlanie południowych kresów Wielkiego Księstwa Litewskiego przez Polaków, był na korzyść samej Litwie, jako że polska szlachta, która osiedliła się na Wołyniu lub na Ukrainie, musiała liczyć się z najazdami, i to zarówno ze strony moskiewskiej, jak i tatarskiej, co oczywiście automatycznie wciągało ją w konflikt z Rosją, który to przestał już być jedynie wewnętrzną sprawą samej Litwy. Co ciekawe, szlachta litewska dążyła do zjednoczenia z Polską, jedynie spora część magnaterii była sceptyczna takiemu sojuszowi, gdyż magnaci litewscy obawiali się utraty swojej pozycji kosztem napływowej drobnej szlachty polskiej, która to zjednoczona z litewską, może pozbawić ich dotychczasowej pozycji i władzy. 

Litewska szlachta, już w 1562 r. pod Witebskiem, zawiązała konfederację, domagając się ściślejszego sojuszu z Polską i przesyłając pismo na ręce króla Zygmunta II Augusta, prosili go o możliwość odbywania wspólnych sejmów wraz z Polakami. Na odpowiedź strony polskiej nie trzeba było długo czekać. Na dzień 11 listopada 1562 r. został wyznaczony pierwotnie do Warszawy sejm, który miał być pierwszym sejmem złożonym zarówno z Polaków jak i Litwinów. Szlachta polska domagała się tego od króla, żądając zwołania takiego sejmu i grożąc, że w przypadku odmowy "ona sama o sobie zaradzi". Król sejm zwołał, ale nie do Warszawy, a do Piotrkowa i nie na 11 listopada, a na 30 listopada. Ale w sejmie tym na razie jeszcze nie wzięli udziału posłowie litewscy, choć gardłowano wiele o przyszłej unii całego państwa, a król obiecał zwołanie nowego sejmu do Łomży, w którym wezmą udział również i Litwini. Sejm piotrkowski uchwalił jednak stałą armię (tzw.: wojsko kwarciane), które miało ochraniać południowo-wschodnie (już wówczas zasiedlane w dużej mierze przez polską szlachtę) tereny państwa (Pogórze, Podole i część Ukrainy), składające się z 2 000 jazdy i 500 żołnierzy piechoty. 

W 1563 r. przygotowując się do nowego, tym razem wspólnego sejmu w Warszawie, Litwini przygotowali również listę żądań, po których spełnieniu możliwa byłaby unia realna z Polską. Najważniejszym z nich było żądanie wspólnego wybierania monarchy, przy czym elekcja miała odbywać się na granicy obydwu państw, po czym nowy król miał być koronowany w Krakowie na króla Polski (w obecności wszystkich stanów polskich i posłów litewskich), oraz prowadzony na tron wielkoksiążęcy w Wilnie (w obecności wszystkich stanów Litwy i posłów polskich). Król musiałby przed koronacją potwierdzić wszystkie prawa i wolności Korony oraz Litwy. Każdy kraj miał utrzymać własne sejmy (wspólne miały być zwoływane jedynie w ważnych dla całej Rzeczpospolitej sprawach), a także Polacy i Litwini zobowiązać się mieli do wspólnej pomocy "we wszystkich okolicznościach życia", oraz aby wszyscy w państwie byli uważani za równych sobie (oczywiście chodziło tutaj jedynie o szlachtę) i aby Litwini nigdzie nie byli uznani za gorszych od Polaków. Żądano także, aby dochody z pozyskanych w 1561 r. Inflant (ziemie byłego Zakonu Kawalerów Mieczowych, rozwiązanego właśnie w 1561 r.), wpływały w całości do skarbca wileńskiego, jako że Litwa poniosła ogromne straty w wojnie z Rosją. 

Strona polska w ogromnej większości nie zgadzała się z tymi postulatami, i twierdziła że sejmy powinny odbywać się wspólnie (szlachta polska i litewska w jednym miejscu), oraz aby król był wybierany swobodnie, bez skrępowania miejscem, oraz by był koronowany tylko w Krakowie, bez wprowadzania na tron wielkoksiążęcy w Wilnie. Litwa miała też posiadać wspólny z Koroną urząd hetmana, wspólną kancelarię królewską, wspólną pieczęć i skarb, ale godzono się by  Magnateria litewska odrzuciła te propozycje i powstał pat. Król zwołał więc sejm polski (z udziałem litewskich delegatów) do Parczewa (styczeń 1564 r.), na którym szlachta polska uchwaliła taką oto propozycję zbliżenia: "unus rex, una natio, una lex" ("jeden król, jeden naród, jedno prawo"). Magnateria litewska oponowała, twierdząc że w bitwie pod Grunwaldem to właśnie Litwini jako pierwsi uderzyli na Krzyżaków, specjalnie przyśpiewując w stronę posłów polskich: "Hej! Polanie, z Bogiem na nie, bo nam Litwy nie dostanie", na co poseł Zborowski miał (nawiązując do ucieczki Litwinów pod Grunwaldem z pola bitwy oraz prośby skierowanej do króla polskiego by ratował litewskie wojska, a dopiero uderzenie ciężkich hufców polskich, przesądziło o ostatecznym zwycięstwie nad Krzyżakami), odpowiedzieć: "Nie dostało, bo uciekła!". Tymczasem szlachta litewska zebrana w Bielsku, poparła postulaty polskie i dążyła do jak najszybszego zawarcia wspólnej unii. Litewscy szlachcice namawiali wręcz Polaków, aby zaprzestali rozmów z magnaterią litewską a rozprawiali jedynie z nimi. Sprawa ta ciągnęła się jednak jeszcze pięć lat i dopiero na sejmie w Lublinie ostatecznie uzgodniono kształt nowej unii polsko-litewskiej, tworzącej Rzeczpospolitą Obojga (Trojga) Narodów.


JAK TO KTOŚ POWIEDZIAŁ?
"KIEDYŚ BYLIŚMY TAK ZAJEBIŚCI, ŻE... NIE MIEŚCILIŚMY SIĘ NA MAPACH"

MAPA EUROPY Z RZECZPOSPOLITĄ 
I JEJ NADDUNAJSKIMI LENNAMI




1 lipca zaprzysiężony został więc ostateczny kształt owej unii i tak - król polski, wielki książę litewski, ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, kijowski, wołyński, podlaski, inflancki miał wspólnymi głosami na jednym sejmie elekcyjnym być wybierany w Polsce przez Polaków i Litwinów, oraz koronowany w Krakowie na króla "Polski i temu nierozdzielnemu ciału Koronie Polskiej". Nowe, wspólne państwo, miało mieć wspólny pieniądz (choć oddzielne skarby), prowadzić wspólną politykę zagraniczną, zawierać sojusze i toczyć wojny. Szlachta (i mieszczaństwo - co ważne), otrzymała nieskrępowaną możliwość nabywania dóbr i osiedlania się gdzie zechce na terenie tak Korony jak i Litwy. Cła i myta graniczne pomiędzy tymi państwami zostały zniesione. Oba kraje, połączone w jedną Rzeczpospolita, miały jednak zachować odrębne instytucje (wojsko, administracja, skarb, prawo sądowe i język). Król Zygmunt II August nie był zadowolony z owej unii, nie wyglądała ona bowiem tak, jak tego pragnął. A pragnął bowiem ściślejszego zespolenia Litwy z Koroną (stanie się to dopiero faktem w Konstytucji 3 Maja 1791 r. gdy odrębny stan Litwy zostanie całkowicie zlikwidowany, ale będzie już za późno. W 1795 r. Rzeczpospolita polsko-litewska ostatecznie zostanie rozdarta pomiędzy "trzy czarne orły" czyli Rosję, Prusy i Austrię i na 123 lata utraci swą niepodległość.

 

PS: WRÓCIŁEM Z KRÓTKIEGO URLOPU - CHOĆ MUSZĘ PRZYZNAĆ SZERZE ŻE... CZUJĘ SIĘ PO NIM JESZCZE BARDZIEJ WYCZERPANY 😉





ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND NEVER

WILL APPLY TO POLAND



 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz