Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 18 listopada 2018

NIEWOLNICY DO ZADAŃ SPECJALNYCH - Cz. III

CZYLI JAKIE BYŁY NAJWIĘKSZE 

OŚRODKI HANDLU NIEWOLNIKAMI W

STAROŻYTNOŚCI I ŚREDNIOWIECZU,

ORAZ SKĄD I Z JAKICH 

WARSTW SPOŁECZNYCH NAJCZĘŚCIEJ

POCHODZILI KANDYDACI

NA NIEWOLNIKÓW


I

ANTYCZNA GRECJA 

I ŚWIAT HELLENISTYCZNY

(V wiek p.n.e. - II wieku p.n.e.) 






CHIOS
PIERWSZE NIEWOLNICZE CENTRUM HELLADY
(V - IV wiek p.n.e.)
Cz. III




 Nim doszło do ataku króla Dariusza na Grecję, najpierw trzeba było stłumić powstanie małoazjatyckich Greków pod przewodnictwem Miletu. Ale bunt ten (pomimo początkowych sukcesów, jak choćby zdobycie perskiej stolicy satrapii Lidii - Sardes w 498 r. p.n.e. czy przyłączenie się do buntu Greków znad Hellespontu i Byzantion), od początku skazany był na klęskę. Ostatecznie w 494 r. p.n.e. flota perska (złożona w ogromnej większości z Fenicjan służących w armii króla Dariusza I), ostatecznie pokonała flotę Miletu i miast sprzymierzonych w bitwie morskiej pod wysepką Lade ,nieopodal Miletu (dziś już nie istniejącą, jako że linia brzegowa nieco się zmieniła i dawna wyspa Lade, to dziś wysunięty cypel ziemi, na który z Miletu można przejść suchą stopą). Sam Milet zaś, prowodyra buntu, zdobyto dzięki podkopom. Południowa dzielnica Miletu doszczętnie spłonęła, teraz rozpoczęła się prawdziwa rzeź mieszkańców miasta, oczywiście rzeź mężczyzn, gdyż kobiety i dzieci zostały wzięte w niewolę. Wyspa Chios jeszcze wówczas nie mogła partycypować w tym niezwykle korzystnym handlu, gdyż... sama była członkiem anty-perskiej koalicji, choć Chioci (podobnie jak Samijczycy i Lesbijczycy) czynili wszystko, aby tylko jak najszybciej zawrzeć pokój z Persami, nim ci ukarzą ich za bunt, ale... Persowie nie zamierzali ich wówczas słuchać. Niewolników (a raczej niewolnice i ich dzieci) z Miletu, przewieziono następnie do Suzy, ulubionego miasta władców Persji i część sprzedano na tamtejszym targu niewolniczym, a części łaskę okazał król Dariusz i osiedlił w miejscowości Ampe nad rzeką Tygrys w Mezopotamii. 

W 493 r. Persowie ostatecznie wygasili ostatnie, tlące się jeszcze ośrodki buntu, dokonując chociażby ataku na Lesbos, Tenedos i Chios (gdzie żołnierze urządzali prawdziwe polowania na ludzi). Wszystko poszło z dymem, również i świątynie (szczególnie sławna, słynąca wcześniej z pro-perskich wizji świątynia Apollona z Branchidii, którą doszczętnie spalono a jej skarbiec ograbiono i wywieziono do Suzy). Mieszkańcy trzech wyżej wymienionych wysp, jak również Byzantion i Chalcedonu, zostali albo wymordowani, albo wzięci w niewolę (wyłapywano szczególnie chłopców, których kastrowano z przeznaczeniem do służby w królewskich haremach, oraz urodziwe dziewczęta, które miały zostać nałożnicami w owych haremach). Bunt i jego stłumienie, było ogromną katastrofą dla Greków wschodnich jak również Greków kontynentalnych (na których następnie skumulowała się perska zemsta za wcześniejsze wspieranie buntu małoazjatyckiego). Jednak ci którzy przetrwali tą katastrofę, oficjalnie będąc już poddanymi Króla-Królów i tracąc wszelką suwerenność, w ciągu kilku lat zaczęli się odbijać od dna, a zamieniając Chios w centrum handlu niewolniczego, stali się na powrót bardzo majętni. Na Chios (i innych wyspach oraz greckich miastach małoazjatyckich), zaczęły pojawiać się wschodnie zwyczaje, jak choćby namaszczanie ciała, zdobienie włosów (również złotem), przekuwanie uszu (również przez mężczyzn). Wyspą zaczął zarządzać mianowany przez Persów tyran a wszelka opozycja była brutalnie tłumiona. Za to pozwolono Chiotom do woli bogacić się na całym Imperium Perskim, z tym że z tej możliwości korzystali głównie majętni mieszkańcy wyspy. To oni zorganizowali prężny ośrodek handlu niewolnikami w mieście Chios (stolicy wyspy) i przez kolejne piętnaście lat (licząc od zajęcia Chios przez Persów w 493 r. p.n.e.), bogacili się na wschodnim handlu, ściągając niewolników głównie z Palestyny i Syrii.




Należy jednak pamiętać, że rynek chiosyjski był wciąż jeszcze rynkiem dopiero raczkującym i stąd często jest pomijany jako główny rynek handlu niewolniczego. I choć przetrwał do początków IV wieku p.n.e. to i tak dość szybko został zdominowany przez wschodzące rynki niewolnicze do których należały: Efez, Bizancjum, Tanais wreszcie Rodos i ostatecznie Delos. Jeśli więc porównamy chociażby rynek na Chios i na maleńkiej wysepce Delos, to ten chiosyjski był wręcz symbolicznie mały (na Delos targ mógł pomieścić do 10 000 niewolników jednorazowo). Zresztą prawdziwa prosperita Chios w handlu niewolniczym trwała dość krótko, zaledwie piętnaście lat. Rządy tyranów i bogacącej się na handlu lokalnej arystokracji, powodowały bunt, który dojrzewał. Zwolennicy anty-perskiej rebelii nabrali wiary w możliwość zwycięstwa, po greckich sukcesach militarnych pod Salaminą i Platejami. Wówczas to w lecie 479 r. p.n.e. do przebywającej pod Eginą koalicji Panhelleńskiej, przybyło sześciu wypędzonych przywódców opozycji z Chios, którzy poprosili króla Sparty - Leotychidasa o wyzwolenie Chios i innych wysp Jonii. Spartanin jednak odmówił im pomocy, deklarując że na to przyjdzie jeszcze czas w przyszłości. Po greckim zwycięstwie pod Mykale w tymże roku odbył się kongres na wyzwolonym spod perskiej hegemonii Samos, w którym uczestniczyli wodzowie walczących z Persami greckich polis. Tam po raz drugi Spartanie zrazili do siebie Chiotów, deklarując iż Grecy kontynentalni nie mogą w nieskończoność chronić Greków małoazjatyckich, dlatego też postulowali przesiedlić wszystkich Jonów i Etolów do Hellady i obdarzyć ziemią, odebraną ludom które skompromitowały się uległością wobec Persów w czasie ich inwazji na Grecję (m.in.: Tessalom czy Beotom). Zdecydowane weto do tej propozycji postawili Ateńczycy, którzy uważali swoje miasto za praojczyznę wszystkich Jonów. Udzielono więc poparcia Samos, Chios i Lesbos dopuszczając te wyspy do uczestnictwa w Związku Hellenów, który (m.in.) doprowadził do obalenia tyranii na Chios i zainstalowania tam rządów demokratycznych.

Klęska Persji i wyzwalanie się poszczególnych ludów spod jej wpływów, wpłynął jednak negatywnie na dalszy rozwój handlu niewolniczego na Chios, które (wcześniej nie należąc do wielkich) teraz diametralnie jeszcze się zmniejszyło (podobnie jak np. odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 r. doprowadziło do ustania niezwykle korzystnego dla wielu przemysłowców handlu rosyjskiego). Jednocześnie Ateńczycy, za sprawą Arystydesa Sprawiedliwego (przezwisko to otrzymał jako podkreślenie jego niezwykłej wprost uczciwości, co było niezwykle rzadkie w polityce), doprowadzili do zawarcia nowego paktu, który utworzyli jakoby wewnątrz Związku Hellenów i który oficjalnie nie kolidował z interesami chociażby Sparty czy jej sojuszników ze Związku Peloponeskiego. Był to tzw.: Związek Morski (potem nazwany po prostu "Ateńskim"), który był powołany jako forma zwykłej... zemsty. Ateńczycy chcieli się zemścić na Persach za spustoszenie przez nich Attyki i spalenie Aten (480 r. p.n.e.) i namawiali do tego inne doświadczone przez Persów greckie polis. Pierwotnym więc celem Związku Morskiego była chęć zemsty na Persach i uderzenia odwetowe na ich ziemie, oraz oczywiście chęć wyzwolenia, pozostających wciąż pod perską okupacją greckich ziem. Do tego powstającego nowego politycznego przymierza, spisanego w Byzantion na przełomie 478 i 477 r. p.n.e. weszła również wyspa Chios. Skarbiec Związku umieszczono na wyspie Delos (stąd Związek ów niekiedy zwany jest również "Delijskim") w tamtejszej świątyni Apollona i Artemidy, gdzie odbywały się też spotkania przedstawicieli Związku (do roku 454 p.n.e. gdy skarbiec Związku został oficjalnie przeniesiony do Aten, a sam Związek coraz częściej zaczął przypominać prywatne imperium ateńskie). Chios znalazło się w tymże Związku na dość szczególnych zasadach, które zostały utrzymane do wybuchu wojny peloponeskiej w 431 r. p.n.e., a mianowicie jako sprzymierzeńcy, dzięki czemu utrzymali wewnętrzną niezależność. Utracili jednak całkowicie prymat w handlu niewolnikami, a z początkiem IV wieku p.n.e. ze względu na bardzo silną konkurencję, całkowicie zaprzestali tego procederu.
 


RODOS
KRAINA RÓŻ, SŁOŃCA I... NIEWOLNIKÓW
(III - II wiek p.n.e.) 






 Postanowiłem pominąć takie ośrodki handlu niewolników jak wcześniej wymienione: Efez, Bizancjum czy Tanais, po pierwsze dlatego, iż na ten temat posiadam zaledwie szczątkowe informacje, a po drugie dlatego że te informacje i tak by się zdublowały przy opisywaniu Rodos, co do której opisu posiadam już znacznie szersze źródła. Zresztą to tak naprawdę od czasów Rodos zaczyna się prawdziwy międzynarodowy handel niewolnikami, który całą swoją pełnię w starożytności osiągnie na Delos i ostatecznie w Rzymie. Wspomnieć jednak należy, że rynek niewolniczy w Efezie funkcjonował od V wieku p.n.e., mniej więcej po cofnięciu się Persji, po ostatecznym zwycięstwie Greków (Ateńczyków) pod wodzą Kimona w lądowo-morskiej bitwie nad Eurymedonem w 469 r. p.n.e. i trwał do ok. 387 r. p.n.e. gdy Efez wraz z innymi greckimi polis, dostał się ponownie pod perskie jarzmo. W Bizancjum (Byzantion) i Tanais, rynek niewolniczy odżył na dobre dopiero w III wieku p.n.e., przy czym w Bizancjum handlowano niewolnikami znad Morza Czarnego, a w Tanais znad ziem Krymu i dzisiejszej południowej Ukrainy. Jednak to właśnie na Rodos zrodził się handel niewolniczy z prawdziwego zdarzenia. Jednak miasto Rodos założone zostało stosunkowo późno w porównaniu z wyżej wspomnianymi, bowiem dopiero w 408 r. p.n.e. z połączenia trzech miast: Ialysos, Lindos i Kamejros. Przed tą datą, sama wyspa Rodos nie odgrywała większego znaczenia - została podporządkowana perskiemu imperium, brała też udział w anty-perskim buncie małoazjatyckim. Potem weszła w skład państw-członków ateńskiego Związku Morskiego, a jej znaczenie dla sprawy greckiej przez cały ten czas było niewielkie. Dopiero z chwilą politycznego zjednoczenia trzech miast wyspy, które postanowiły założyć jedno wspólne miasto na północno-wschodnim krańcu wyspy, odmieniło tę sytuację. 

Po roku 408 p.n.e., zjednoczone polis zaczęły odgrywać coraz większą pozycję w greckim świecie, choć początkowo jeszcze przez kilka pierwszych dziesięcioleci wyspa Rodos wciąż była zabawką w rękach potężniejszych od niej mocarstw ościennych. W 387 r. p.n.e. ponownie utraciła polityczną wolność i została włączona do Persji (a konkretnie do perskiej satrapii karyjskiej). Pozostała pod perskim wpływem przez trzydzieści kolejnych lat, gdy w roku 357 p.n.e. zajął ją satrapa Karii (który jednak prowadził prawie niezależną od dworu perskiego politykę) Mauzolos. We władzy karyjskich satrapów (a w zasadzie niezależnych królów) Mauzolosa, jego małżonki Artemizji II i ostatecznie Idrieusa, pozostawała wyspa do 340 r. p.n.e. gdy ponownie zajęli ją Persowie. Ich panowanie jednak było krótkie, w 334 r. p.n.e. rzekę Grannik przekroczył Aleksander Macedoński, rozpoczynając podbój Imperium Perskiego. Wyspa uzyskała wolność już w kilka miesięcy później na przełomie 334 i 333 r. p.n.e. ale jej prawdziwy rozkwit zaczął się dopiero z początkiem III wieku p.n.e. Wówczas to, ta niezwykle słabo zaludniona wyspa (według spisu ludności z końca IV wieku p.n.e. na wyspie żyło tylko 24 000 mieszkańców (w tym kobiet i dzieci), z czego mężczyzn, zdolnych do noszenia broni było zaledwie 6 000). Mimo to Rodos właśnie z końcem IV wieku p.n.e. stała się nie tylko bardzo bogatą wyspą, ale również stworzyła silną flotę i ustrój, który zaczęto nazywać ustrojem "prawdziwie wolnych ludzi". Poza tym była prawdziwie ukwieconym rajem. 

Od czasów starożytnych godłem Rodos stała się róża (rhodon), skąd nazwę wzięła dla siebie cała wyspa. Było to bowiem prawdziwie ukwiecone miejsce, pełne róż i słońca. Patronem wyspy zaś był bóg słońca Helios, na którego wolę według legendy, Rodos wynurzyła się z morza. Rodos była więc wyspą kwiatów (głównie róż), słońca, i... niewolników - były ich bowiem nieprzebrane masy. Jak już wyżej wspomniałem, mieszkańców z końcem IV wieku p.n.e. żyło tam zaledwie 24 000, ale niewolników mieszkało na wyspie trzy a nawet cztery razy więcej. Poza tym Rodos była centrum handlu i dystrybucji "żywego towaru" nie tylko w całym świecie greckim, jakże rozległym po podbojach Aleksandra Wielkiego, ale również Italii i Sycylii. Można więc sobie wyobrazić jak majętna musiała być tamtejsza społeczność, zajmująca się handlem niewolnikami na tak wielkim obszarze? Ale co ciekawe, mimo tak dużej nadreprezentacji niewolników (znacznie większej niż w innych greckich polis), żyło się tamtejszym obywatelem bardzo spokojnie, nie było żadnych niewolniczych buntów, żadnych też niepokoi społecznych, jakże częstych na innych greckich ziemiach. Mało tego, niewolnicy na wyspie legalnie mogli posiadać broń (tylko w przypadku wojny i zagrożenia zewnętrznego) i nie są wcale prześladowani. Można wręcz rzec, że ludzie wolni i niewolnicy na Rodos wspólnie tworzą jej siłę i dobrobyt. Ustrój społeczny jaki Rodyjczycy posiadali, sami nazywali eunomią, czyli "dobrymi prawami", lub po prostu demokracją. Co prawda nie była to klasyczna demokracja, a raczej ustrój a raczej ustrój oligarchiczny, bowiem władzy nie sprawowało Zgromadzenie Ludu, tylko Rada, na której czele stało pięciu, wybieranych na sześć miesięcy prytanów. Jeden z nich przez sześć miesięcy pełnił funkcję takiego swoistego prezydenta - czyli przywódcy Rady. Zaś wszystkie inne wyższe urzędy publiczne, obsadzali jedynie członkowie wywodzący się z arystokratycznych rodów.




Mimo to, jak już wspomniałem, na wyspie nigdy nie doszło do żadnych rozruchów wewnętrznych czy buntów niewolniczych, a to z tego powodu że władze, złożone z arystokratów zawsze dbały, zarówno o swój lud, jak i o niewolników. Dzięki temu, że wyspa była majętna (a swój majątek zbijała na handlu niewolnikami), lud otrzymywał darmowe zboże. Poza tym istniały też specjalne podatki (zwane "liturgiami"), gdzie bogaci płacili pieniądze na utrzymanie uboższego ludu. Środki te były przeznaczane przez państwo na zakup żywności. O swoich obywateli dbano bardzo dobrze, niewolników również traktowano prawie tak, jak wolnych ludzi, ale jednocześnie Rodyjczycy żyli nieco z daleka od spraw toczących się w całym greckim ojkumene (czyli "ziemię zamieszkałą") i poza handlem w zasadzie nic ich nie łączyło z innymi Hellenami. Ich gimnazjony, były szkołami niedostępnymi dla dzieci obywateli innych polis. Cudzoziemcy co prawda przybywali na wyspę (zwabieni jej bogactwem), ale nie posiadali praw politycznych, ani też ich potomstwo nie było uważane za równe rdzennym Rodyjczykom. Rodyjczycy uważali swoją wyspę za dar bogów, swój ustrój za najlepszy i najsprawiedliwszy ze wszystkich i choć sami nieliczni, potrafili zażarcie bronić swojej niezależności, gdy była taka potrzeba. Powodem ich dumy, od której liczono prawdziwą niezależność wyspy, był rok 305 p.n.e. i atak na Rodos Demetriusza Poliorketesa (swój przydomek "Poliorketes" - "Zdobywca Miast", zyskał Demetriusz właśnie podczas ataku na Rodos). Pomimo wielu zwycięstw, oblężenie Rodos trwało cały rok i ostatecznie zakończyło się porażką Demetriusza, który został zmuszony do odwrotu. To właśnie ta determinacja, jaką wykazali Rodyjczycy w obronie swojego polis i swojej wyspy, dała im prawdziwą niepodległość i zapewniła przyszłe bogactwo. 

To była bitwa założycielska rodyjskiej potęgi, która zapewniła im panowanie i dobrobyt w całym świecie egejskim przez kolejne 150 lat. Posiadając sojusz militarny z Egiptem Ptolemeuszy (zawarty właśnie w owym 305 r. p.n.e.), Rodyjczycy przez kolejne dziesięciolecia żyli w pokoju, który konsumowali poprzez zamienienie wyspy w prawdziwy niewolniczy supermarket. Miasto Rodos, zbudowane jako rękojmia sojuszu trzech miast: Ialysos, Lindos i Kamejros, było miastem od początku sztucznie wyznaczonym. Zarówno kształt ulic, jak i porty, wszystko to było wcześniej opracowane i sztucznie ukształtowane. Nie było tam żywiołowości, nie było przypadkowości, wszystko bowiem miało się opierać na wcześniej wyznaczonym planie rozwoju miasta. Dzięki tamu ulice miejskie były dość przestronne (szczególnie te główne) i czyste, inaczej niż w innych greckich polis. Miasto podzielono na dwie główne, przecinające się aleje, biegnące pod kątem prostym. Wszystkie inne ulice miejskie były do nich równoległe. Miasto posiadało sieć kanalizacyjną i wodociągową, dzięki czemu zarówno nieczystości jak i woda, były odprowadzane i doprowadzane do miejskich domostw. Arystokraci i ludzie uboższy, nie asymilowali się od siebie, często stawiając domy jeden przy drugim frontem do ulic, które to wszystkie bez wyjątku prowadziły do dwóch głównych alei, które same zaś wiodły na niezwykle piękny akropol, stojący wśród ukwieconych drzewek oliwnych. Na akropolu wzniesiono również trzy świątynie: Zeusowi, Atenie i Heliosowi. Schodząc z ukwieconych terasów (z których rozpościerał się wspaniały widok na wybrzeże) w kierunku morza, musiano obowiązkowo przejść przez sławną Deigmę, czyli... ów sławny bazar handlowy, z którego słynęła wyspa. Deigma była na tyle rozległa, że obejmowała praktycznie całą drogę do trzech miejskich sztucznie utworzonych ogromną pracą i poświęceniem - portów, które posiadały ochronę zarówno przed morskimi falami (rozległe mola), jak i przed obcą flotą (łańcuch, którym można było zamknąć Port Mały, tym samym uniemożliwiając obcym okrętom wpłynięcie do jakiegokolwiek portu w stolicy. A były to porty: Mały, Wielki i Średni.

Między portami Małym i Wielkim, wzniesiono piękną świątynię Artemidy, która dorównywała swym pięknem taj efezkiej, spalonej dla sławy w przez Herostratesa w 356 r. p.n.e. (był to też rok narodzin Aleksandra Wielkiego i gdy potem pytano się gdzie byli bogowie, gdy płonęła świątynia Artemidy w Efezie, zaliczana do siedmiu cudów starożytnego świata, odpowiadano: "Byli w Pelli, przy narodzinach Aleksandra"). Nieopodal tych portów, stały również świątynie Dionizosa i Asklepiosa. Ale prawdziwą wizytówką miasta od roku 282 p.n.e. stał się niezwykły pomnik, stojący u wejścia do Portu Małego (będącego oknem na morze dla wszystkich portów miasta Rodos), zwany - Kolosem Rodyjskim. Był to (wielki na ponad 36 metrów) posąg boga Heliosa, dłuta Charesa z Lindos, który powstał jako pomnik zwycięstwa po wypędzeniu najezdniczej armii Demetriusza Poliorketesa w 305 r. p.n.e. Budowę rozpoczęto w 294 r. p.n.e. i kontynuowano przez kolejne dwanaście lat. Pieniądze, potrzebne na sfinansowanie pomnika, wzięto ze sprzedaży porzuconych przez Demetriusza wokół Rodos machin oblężniczych, za które uzyskano kwotę 300 talentów. Pomnik był wzniesiony w taki sposób, aby przetrwał lata (czyli jako wykonany z brązu, nie mógł przypominać częstego w późniejszej sztuce pomnika rozkraczonego Heliosa, pod którego stopami miały przepływać okręty. Nie było to możliwe, ponieważ brąz długo nie utrzymałby ciężaru posągi i szybko runął by do morza. Posąg więc raczej przypominał stojącego i osłaniającego się przed słońcem mężczyznę, trzymającego w dłoniach część własnej szaty, która to stanowiła tylną podpórkę całej konstrukcji). Mimo to, runął on po pięćdziesięciu pięciu latach od swego powstania, podczas trzęsienia ziemi na Rodos w 227 r. p.n.e. i odtąd leżał na wyspie połamany na części i nie odbudowany (Rodyjczycy zasłaniali się zakazem wyroczni delfickiej w tak kwestii), jako swoista ciekawostka turystyczna, przez kolejne 880 lat, do czasu aż w 654 r. Arabowie zajęli Rodos, którzy rozbili posąg na części i jako obrazę Allaha, sprzedali na złom wędrownemu kupcowi z Emessy (tych rozbitych części było tak dużo, że musiało dźwigać je aż... 980 wielbłądów).




Poza samym Rodos, centrum politycznym i handlowym wyspy, istniały również trzy miasta sojusznicze, które wspólnie zbudowały rodyjską stolicę, były to Ialysos, Lindos i Kamejros. Zacznijmy od pierwszego - Ialysos, miasto założone według legendy przez herosa Ialysosa (którego obraz namalował Protogenes z Rodos, mieszkający nieopodal miasta, tuż za murami miejskimi. Notabene, Demetriusz Poliorketes miał możliwość zaatakować miasto od strony, na której stał dom Protagenesa, ale zabronił tam atakować, ponoć z powodu obawy o uszkodzenie słynnego obrazu Ialysosa, który Protagenes trzymał u siebie. Protagenes zresztą, postawiony przed Demetriuszem, na jego pytanie czy nie obawia się przebywać tak daleko poza murami miasta, odparł iż nie obawia się, a to z tego powodu, iż wie że Demetriusz prowadzi wojnę z Rodyjczykami, ale nie ze sztuką. Ta odpowiedź tak bardzo spodobała się Demetriuszowi, że ten postawił nawet straż przed domem Protagenesa, by ten mógł w spokoju pracować. Po śmierci Protagenesa jego obrazy, jak choćby Ialysos czy Satyr wypoczywający, przeszły na własność miasta i pozostały na Rodos aż do czasów rzymskich. Ialysosa z Rodos wywiózł dopiero cesarz Neron i umieścił ów obraz w Świątyni Pokoju w Rzymie i spłonął on w czasie wielkiego pożaru Rzymu w 64 r.). Ialysos leżała z dala od morza, choć najbliżej stamtąd było do Rodos. Lindos zaś leżała na południowym-wschodzie od Ialysos i posiadała dwa porty morskie, posiadała również sławną świątynię Ateny, która również przyciągała turystów i pielgrzymów. Kamejros zaś, ulokowane na przeciwległej, północnej stronie wyspy, przy morzu, słynęła głównie z obserwatorium astronomicznego Hipparcha na Atabyrionie. Przejdźmy teraz jednak do tego, z czego słynęła sama Rodos, czyli z handlu niewolnikami w całym greckim świecie.

         
 

ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND

NEVER WILL APPLY TO POLAND



 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz