Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 stycznia 2021

DOMINATORKI - Cz. XIII

CZYLI RZECZ O ZNANYCH

I NIEZNANYCH KOBIETACH W HISTORII,

KTÓRE POTRAFIŁY

RÓŻNYMI SPOSOBAMI OWINĄĆ SOBIE

MĘŻCZYZN WOKÓŁ PALCA

 
 

 
 

DOMINATORKI STAROŻYTNEGO EGIPTU

Cz. XIII

 
 
"DYNASTIA KRÓLOWYCH"
 
 
 

 
 

 TEJE

KRÓLOWA-LWICA

Cz. IV

 
 
 Ok. 1375 r. p.n.e. w Syrii miało miejsce wielkie trzęsienie ziemi, które pochłonęło tysiące ofiar i zniszczyło wiele tamtejszych miast. Niewiele więcej na ten temat wiadomo, poza nieliczną korespondencją, pisaną przez faraona Amenhotepa III do władcy Mitanni - Szuttarny II (którego córka - Giluhipa została poślubiona faraonowi i weszła do jego haremu), oraz części tabliczek, które przetrwały w archiwum w mieście Ugarit. Osłabiło to znacznie pozycję książąt Jamhadu (północna Syria), ale także i władców Kanaanu (Egipcjanie zwali ten kraj "Kinahni"). W tym też czasie żywot swój zakończył Szuttarna II i władzę po nim objął jego syn (a brat Giluhipy) Artaszumar. Od czasów jego dziada, króla Szausztatara (syna Parszatara I - który musiał się zmagać z egipskim najazdem na Mitanni faraona Totmesa III Wielkiego z ok. 1447 r. p.n.e. i toczyć z nim bitwy pod Karkemisz oraz na "jałowym wzgórzu" pod Haleb) państwo Mitanni tylko rosło w siłę, a czasy swej największej (i jednocześnie ostatniej) świetności, przeżywały właśnie pod rządami Szuttarny II. Nie wiadomo dokładnie co spowodowało, że nowy król - Artaszumar nie został zaakceptowany przez mitannijskich wielmożów, którzy po kilku miesiącach jego panowania zawiązali spisek i zamordowali swego władcę. Na czele spiskowców stanął niejaki Pirhi - jeden z dowódców królewskich rydwanów, który zapewne miał ambicje władania krajem poprzez słabego i kontrolowanego przez siebie króla, a takim zapewne nie był Artaszumar. Więc po dokonaniu morderstwa, spiskowcy wynieśli na tron będącego jeszcze dzieckiem młodszego brata zamordowanego władcy - Tuszrattę. Ten przez pierwsze lata pozostawał realną marionetką w rękach Pirhiego i innych spiskowców, ale ok. 1365 r. p.n.e., gdy uzyskał pełnoletność, zrzucił z siebie owe jarzmo i pomścił śmierć brata, skazując wszystkich winnych na karę śmierci (potem, w liście do Amenhotepa II i swej siostry Giluhipy, tak pisał o tym wydarzeniu: "Byłem przeciwny złym czynom, których się dopuszczono w moim kraju, nie zaniedbałem tego, lecz zniszczyłem morderców Artaszumary ze wszystkim, co do nich należało"). W liście tym Tuszratta wspomina, że Pirhi zabraniał mu utrzymywać kontakty "z tym, który go kocha" (czyli z jego szwagrem - Amenhotepem) i jednocześnie prosił o odnowienie traktatu (który w czasach "regencji" Pirhiego uległ zerwaniu, gdyż faraon nie zamierzał popierać władcy, który zdobył tron przelewając krew swego poprzednika. Dopiero odcięcie się Tuszratty od spiskowców i ich ukaranie stworzyło dogodne warunki pod zawarcie nowego egipsko-mitannijskiego traktatu przymierza).

Nie wiadomo czy ów dziesięcioletni okres "zamrożenia" stosunków, wyszedł bezpośrednio od faraona, od królowej Teje (a miała on ogromny wpływ na politykę Egiptu i to nie tylko wewnętrzną, ale również i zagraniczną), czy też może od samej Giluhipy, która przecież doskonale wiedziała że młody Tuszratta nie jest jedynym pretendentem do tronu huryckich władców z Waszszuganni. Był jeszcze jeden kandydat do władzy, starszy brat o imieniu Artatama. Gdy jednak zamachowcy obrali królem młodego Tuszrattę, Artatama uciekł z kraju i znalazł schronienie na dworze władcy Hetytów Suppiluliumy I w Hattusas. Suppiluliuma nim jednak mógł uderzyć, najpierw musiał zabezpieczyć sobie tyły i tak w ciągu mijającej dekady (1375-1365 p.n.e.) pozawierał wiele sojuszy z sąsiednimi krajami (np. z księciem Hukkaną z kraju Azzi-Hajasa w północno-zachodniej Armenii - za którego wydał swą córkę, jak również z cylicyjską Kizzuwatną - przy czym, aby ów traktat zawrzeć, musiał uznać władcę Kizzuwatny za równego sobie, choć w traktacie wyraźnie zaznaczał iż jego przodkowie zwali książąt z tego kraju swymi sługami). Pierwsze uderzenie Hetytów nie poszło jednak bezpośrednio na Mitanni, a na zależny od nich kraj Melid. Najazd Hetytów na jedno z państw buforowych, musiał spotkać się z interwencją Mitanni i z tego, co potem Tuszratta pisał w liście do "swego brata" faraona Amenhotepa III, wynikało że atak ten został powstrzymany (król Mitanni, dziękując swemu bogu pisał tak: "Teszub, mój pan, oddał ich w me ręce i ich zabiłem. Nie było wśród nich nikogo, kto by wrócił do swej ojczyzny"). Zadowolony ze zwycięstwa Tuszratta, przesłał w dowód przyjaźni część zdobytych łupów faraonowi (a mianowicie rydwan z parą koni oraz dwoje niewolników - młodzieńca i dziewczynę), a także wysłał dary dla swej siostry Giluhipy (suknie i klejnoty z którymi przybyli do Teb - królewski wezyr Kelija oraz tłumacz Tuniwiwri). Wkrótce potem faraon również wysłał swego posła do Waszszuganni, ofiarowując Tuszrattcie skrzynię pełną złota i zgodę na przedłużenie sojuszu, a jednocześnie prosząc o rękę jego córki (będącej wówczas jeszcze dzieckiem) Taduhipy.
 
 

 
Tuszratta zażądał za rękę swej córki więcej złota, mówiąc egipskiemu posłowi iż dla faraona nie powinno to stanowić żadnego problemu, gdyż (jak dodał): "W kraju mego brata złoto jest w takiej obfitości, jak kurz". Sam też wysłał dodatkowe dary (cenne metale, biżuterię, 10 rydwanów wraz z końmi i 30 dziewcząt do haremu faraona). Zabiegi o rękę księżniczki trwały około roku (jeśli nie dłużej), po czym ostatecznie Tuszratta zezwolił na jej wyjazd do Egiptu (ok. 1360 r. p.n.e.). Przez ten czas księżniczka już nieco podrosła, mimo to wciąż jeszcze była dzieckiem (młodszym nawet od syna faraona i królowej Teje - Amenhotepa (IV). Taduhipie w drodze do Egiptu towarzyszyła liczna eskorta wysłana przez jej ojca, a także była pod osobistą opieką królewskiego wezyra - Kelij i posła egipskiego - Mane. Nie wiadomo nic wiecej na temat pobytu księżniczki w Egipcie (poza drobnym incydentem, związanym z chorobą faraona), a tymczasem warto na moment powrócić do Teb i królewskiego Pałacu w Malgatcie. Otóż kolejne lata upływały królewskiej parze (i innym damom haremowym) na ciągłych i niekończących się przyjemnościach. Wojen Egipt wówczas nie prowadził żadnych, bunty też nie wybuchały, jako że zabrakło głównego zapalnika popychającego do tego kroku lokalnych książąt, w postaci królestwa Mitanni - będącego już od ponad sześćdziesięciu lat przyjacielem i sojusznikiem Egiptu. Dwór tebański zapełniali ludzie wielu talentów i zalet, w tym dwóch braci architektów - Suti i Hor (którzy otrzymali imiona na pamiątkę boskich braci Seta i Horusa), którzy kierowali budową nowych przybytków Amona-Re. Amenhotep III, Wielka Małżonka Królewska - Teje, ich synowie i córki, jak również pozostałe żony faraona Giluhipa i Taduhipa oraz inne damy haremowe, żyli otoczeni wprost nieprawdopodobnym luksusem, który mógł się jedynie śnić pierwszym faraonom tej dynastii. Choć oczywiście chwile beztroski i szczęścia przeplatane były czasem chorób i trosk (jak choćby wtedy, gdy zmarł najstarszy syn królewskiej pary - książę Totmes). Sam faraon również poważnie zachorował w jakiś czas po przybyciu na tebański dwór księżniczki Taduhipy. Obawiając się o życie swego męża, Giluhipa i Taduhipa (ta pierwsza była ciotką tej drugiej, a obie były żonami jednego mężczyzny 😏) napisały list do Tuszratty, prosząc go o przysłanie posągu bogini Szawuszki - ponoć czyniącego cuda. Tuszratta wyraził zgodę, ale jednocześnie zastrzegł w swym liście do faraona iż posąg należy do niego i gdy spełni już swe zadanie, powinien zostać mu zwrócony. I tak się też zapewne stało.

W jakiś czas po przybyciu Taduhipy do Egiptu, Amenhotep III świętował 30-lecie swego panowania (ok. 1360 r. p.n.e., prawdopodbnie było to w roku 1358 p.n.e.), a to oznaczało uroczystość święta Sed (o którym już wcześniej pisałem, więc nie ma sensu się powtarzać). Jednak sama uroczystość z polecenia faraona została przeniesiona daleko poza "Święte Teby", na południe, w granice dzisiejszego Sudanu, do miasta Soleb. Jaki był powód przeniesienia uroczystości tak daleko od stolicy, ku południowym rubieżom Egiptu - do dziś nie wiadomo. Czy była to decyzja samego faraona, czy może również królowej Teje - tego też nie wiadomo, gdyż żadne źródła nic na ten temat nie piszą. Można więc jedynie snuć przypuszczenia (choć przyznam się szczerze że mnie nic w tej kwestii nie przychodzi do głowy i trudno mi też znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie takiego posunięcia), nic bowiem nie przemawiało, aby owa uroczystość odbyła się poza głównymi ośrodkami egipskiej państwowości, poza może jednym, iż przeniesienie święta Sed do Soleb, ograniczało wpływ kapłanów Amona-Re na samą uroczystość (tym bardziej że rodzina królewska w coraz większym stopniu oddawała się kultom i rytuałom aryjsko-huryckim, całkowicie obcym kulturze, tradycji i przede wszystkim religii Egipcjan). Sam fakt, iż królewska łódź nosiła prowokacyjną nazwę "Aton Promieniejący" (a nazwa była dla Egipcjan niezwykle ważna, bowiem definiowała najgłębszą naturę istoty rzeczy) mogła dawać dużo do myślenia. Jednak lata rządów Amenhotepa III to okres spokoju i niebywałego dobrobytu jaki wówczas spadł na Egipt. Niestety, większość obserwatorów ówczesnego życia czy to królewskiego dworu, czy wielmożów na prowincji, czy też zwykłego ludu, zapewne nie rozumiała że oto przejada się bogactwa wypracowane przez poprzednie pokolenia i wywalczone przez poprzednich faraonów. Co prawda potęga Egiptu w czasach Amenhotepa III (mimo iż nie prowadził on wojen) wciąż była wielka, a o jego względy upominali się władcy tak odległych krain, jak choćby Arzawy (południowa Azja Mniejsza), której król - Tarchunda, wysłał do haremu faraona swoją córkę jako kolejną żonę dla Amenhotepa (a ten im bardziej się starzał, tym młodsze otrzymywał żony), mimo to nawet mit wielkości nie może trwać wiecznie, jeśli nikt nie potwierdza jego skuteczności (w powieści "Faraon" Bolesława Prusa, następca tronu, książę Ramzes w rozmowie z kapłanami Amona-Re, którzy twierdzili że przed agresją z zewnątrz można zabezpieczyć się traktatami, mówi: "Nie ma traktatów dla słabszych! Nie osłonią granic teksty zapisanych papirusów, jeśli nie stoją za nimi włócznie i miecze"). Natomiast Amenhotep III zdawał się tego właśnie nie pojmować i żył pełnią życia, nie troszcząc się tym co właśnie nadciągało.
 
 

 
A w połowie lat 50-tych XIV stulecia p.n.e. wojowniczy Suppiluliuma I - władca Hetytów ponownie wyprawił się ze swoją armią przeciwko królestwu Mitanni. Pragnąc pomścić poprzednią klęskę, dobrze przygotował się do ataku. Jego wojska - wyposażone w broń wykutą już w całości z żelaza - składały się z dość licznych formacji łuczników (którzy też stanowili potężną siłę w armii Mitanni), ale trzon ataku stanowiły niezwykle ruchliwe oddziały rydwanów, zaopatrzonych w specjalne ostrza na kołach, których zadaniem było ranienie lub też obcinanie kopyt koni przeciwników i tym samym unieruchamianie wrogich rydwanów (będących wówczas główną siłą pancerną przy przełamywaniu oporu obcych armii). Przekroczył więc góry Taurus i spadł na syryjskie posiadłości Mitanni, niczym lew na bezbronna ofiarę. Kolejno padały miasta: Haleb, Alalach (wraz z całą prowincją Mukisz), Nija, Nuchaszsze i Katna. W przeciągu kilku miesięcy Mitanni utraciło całą północną Syrię - czyli dawne ziemie Jamhadu i jedyna obrona na jaką był wówczas gotowy Tuszratta, mogła zostać zorganizowana dopiero za Eufratem w kraju Hurytów. Powołując się na swą "braterską miłość" słał więc Tuszratta kolejne listy do faraona, prosząc go o wsparcie, tym bardziej że Suppiluliuma pierwotnie wcale nie zamierzał przekraczać Eufratu i wchodzić w głąb państwa Mitanni (jak dziewięćdziesiąt lat wcześniej uczynił to Totmes III Wielki - pradziad Amenhotepa III), a skierował się na południe, przeciw władcy miasta Kadesz - Aitagamie, który jawnie udzielił wsparcia napadniętym Mitannijczykom i ich syryjskim lennikom. Aitagama był jednak wasalem Egiptu i uderzenie na niego oznaczało konflikt z Egiptem. Kadesz został zdobyty, a Atagama deportowany (na żelaznym łańcuchu włożonym w jego szczękę, niczym zwierzę) do Hattusas, ale Supiluliuma nie dokonał tam żadnych zniszczeń i szybko wycofał się z Kadesz. Jednocześnie wysłał list do faraona, w którym zarzekał się, iż jego celem nie było wystąpienie przeciwko wasalowi Egiptu, ale został do tego czynu zmuszony poprzez prowokacyjne działania Aitagamy, który otwarcie wsparł jego wrogów. Wszyscy jednak (łącznie z samym Suppiluliumą, który nie wycofał wojsk z Jamhadu) liczyli na to, że taki policzek spotka się z natychmiastową odpowiedzią Egiptu i uderzeniem (przynajmniej najbardziej mobilnym oddziałem północnym - czyli Korpusem Delty - którym to z reguły dowodził następca tronu) na Hetytów. Tak się jednak nie stało, a Amenhotep III pozostał zupełnie głuchy na prośby o interwencję i ataki na jego wasali. Ta bierność skończyła się tym, iż kolejny władca miasta Kadesz... oficjalnie uznał się za lennika Suppiluliumy (zapewne nie wierząc w egipską pomoc przysłaną przez faraona i nie ufając już egipskiej potędze).
 
Sytuacja na północy zaczęła się sypać, a władca myślał głównie o przyjemnościach stołu i łoża (oraz liczył kolejne żony 😉). Całe egipskie panowanie w Syrii stanęło pod wielkim znakiem zapytania, a takie zagrożenie nie zaistniało (mimo buntów wszczynanych na tych ziemiach za poprzednich faraonów) od czasów rządów królowej Hatszepsut, która również całkowicie odpuściła sobie Syrię (czyli od ponad 120 lat). Wreszcie faraon musiał podjąć decyzję (a być może ową decyzję podjęła za niego królowa Teje, gdyż według np. relacji księżniczki Telik-ha Ventiu o której piszę w innym temacie, Amenhotep III był: "zmęczonym człowiekiem i znajdował pocieszenie w tym, co mu mówiła" Teje. Poza tym gdy na tron Egiptu wstąpił Amenhotep IV, Tuszratta pisał w liście do niego iż: "Teje (...) Ona jedna zna wszystkie te słowa Ojca Twego, które bezustannie pisał do mnie. Dlatego Teje, Matkę Twoją, musisz wypytać o wszystko"). Być może więc to królowa Teje zdecydowała o wysłaniu Korpusu Delty do Syrii z rozkazem uderzenia na zbuntowany Kadesz (a po wysłaniu posiłków, koordynacji walki z Mitanni przeciwko Hetytom). Suppiluliuma wiedział, że jeśli nie wyeliminuje z wojny Mitannijczyków, przyjdzie mu się zmagać z dwiema bliskowschodnimi potęgami, co wcale nie będzie łatwe. Postanowił więc skierować się teraz w głąb państwa Mitanni, a ponieważ drogę przez Eufrat zagradzała potężna twierdza w Karkemisz, to właśnie ona stała się celem ataku Hetytów. A tymczasem Korpus Delty zdobył twierdzę w Kadesz, co spowodowało że przywódca stronnictwa prohetyckiego w Syrii - Aziru (syn owego Abdiaszirty o którym pisałem w poprzedniej części i przeciw któremu zamierzał wystąpić książę miasta Byblos - Ribaddi) osobiście przybył do Egiptu i upadł na twarz przed faraonem, prosząc go o darowanie win i uznanie go za wasala Egiptu. Amenhotep (zapewne całkowicie utraciwszy już zdrowy rozsądek, byle tylko utrzymać pokój) zgodził się i uczynił go egipskim namiestnikiem w Amurru (Aziru potem ponownie zdradzi faraona i uzna się wasalem Suppiluliumy).
 
 

 
Nim jednak to się stało, życie Amenhotepa III dobiegało już końca. Panował prawie czterdzieści lat (od ok. 1388 r. p.n.e. do ok. 1351 r. p.n.e.) i choć na tron wstąpił jeszcze jako młody chłopak, to jednak młodzieńcza energia i męstwo szybko z niego uleciały. Pod koniec życia był już tylko (nieco otyłym) zmęczonym człowiekiem, szukającym wytchnienia i spokoju w objęciach swych młodych żon. Wcześniej jednak, nim zmarł, wyznaczył swego syna - księcia Amenhotepa jako współpanującego (zapewne to również stało się pod wpływem królowej Teje), który panował odtąd jako Nefercheperure Amenhotep (IV). Nie wiadomo jednak czy koronacja nowego króla odbyła się jeszcze za życia jego ojca, czy już po jego śmierci (historycy spierają się co do tych technikaliów). Wydaje się jednak prawdopodobne, że Amenhotep III (pod wpływem swej małżonki) ogłosił syna współpanującym, jednak koronacja nowego władcy, miała zapewne miejsce już po śmierci i zabalsamowaniu ciała faraona Nebmaatre Amenhotepa (III), który swym panowaniem wyznaczył epokę największej potęgi Egiptu faraonów, jego syn zaś miał doprowadzić do wielu zmian - w tym politycznych, społecznych i religijnych - a przez pierwsze lata stała za nim jego matka, która przeżyła swego małżonka aż o 12 lat. A tymczasem wojna Hetytów z Mitanni trwała dalej...      
 
 
 

 
 
CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz