Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 lutego 2021

WIELKA HISTORIA SEKSU - Cz. X

OD CZASÓW STAROŻYTNYCH

PO NAM WSPÓŁCZESNE

 
 

ANTYCZNA GRECJA, MACEDONIA

i EPOKA HELLENISTYCZNA

(ok. 800 r. p.n.e. - ok. 146 r. p.n.e.)

Cz. III

 
 
 

 
 

 KULT WIELKICH BOGIŃ

Cz. III

 
 
 

 
 

KULT MEGALE METER I MISTERIA ATTISA

Cz. I 

 
 
 
 Grecy nie przepadali za tym kultem i nie darzyli go większą (niż należało) estymą. Uważali go wręcz za barbarzyński obyczaj, podczas którego mężczyźni upojeni narkotycznym szałem, pozbawiali się swego przyrodzenia, aby ofiarować je następnie na ołtarzu Wielkiej Macierzy, zwanej przez Greków Megale Meter, a przez Rzymian Magna Mater. Uważano ten obyczaj za niegrecki a przez to nie zasługujący na większe uznanie. I rzeczywiście, kult Wielkiej Bogini nie był kultem greckim i został (w pewien sposób) zaadoptowany do Hellady z Azji Mniejszej, gdzie wcześniej był silnie rozpowszechniony. Kult ten był już znany Hetytom, zaś Wielka Bogini stanowiła tam część składową Wielkiej Rodziny bogów, której przewodził bóg burzy - Teszub. Wielka Macierz występowała tam, jako jego małżonka pod imieniem bogini Hebat. Inną hetycką epifanią Wielkiej Bogini, była Wuruszema, bogini słońca z Arinny. Hetycka królowa Putuhepa z Kizzuwatny (małżonka Hattusilisa III) utożsamiała obie te boginie jako jedną i nazywała ją "patronką ziemi i nieba, opiekunką królów i królowych Chatti". Pomimo to, zarówno Hebat jak i Wuruszema były (jako żeńskie twory) bóstwami drugorzędnymi w porównaniu do bóstw męskich - Teszuba czy też jego syna Telepinu, i to właśnie z nimi są związane najważniejsze akty i mity religijne Hetytów (np. mit o zagniewanym bogu Telepinu - który opuszcza ten świat, bo mu się ludzkość przestała podobać, a wraz z nim gaśnie ogień, usycha zieleń, więdną kwiaty, zwierzęta przestają się rozmnażać i porzucają swoje młode, lub też mit o walce Teszuba z ogromnym Wężem), kobiece bóstwa zawsze jednak stoją obok i służą radą oraz pomocą, gdy bogowie ponoszą klęski (to właśnie bogini Hebat wysyła pszczołę na poszukiwanie syna, gdy cały świat pogrąża się w anarchii, jak również po klęsce Teszuba w walce z Wężem, to bogini Inar przygotowuje ucztę, na którą zaprasza owego Węża, po czym oddaje mu się, a gdy Wąż nie może potem zmieścić się do swej jamy, wiąże go człowiek o imieniu Hupasija, a przyzwany Teszub zabija Węża). Niestety, czasem interwencje bogiń kończą się jeszcze większą katastrofą (pszczoła wysłana przez Hebat spotyka śpiącego Telepinu, po czym boleśnie go żądli co powoduje w nim taką furię iż gotów jest zniszczyć nie tylko świat ludzi, ale i bogów. Uspokajają go dopiero inni bogowie przy pomocy magicznych zaklęć).
 
Jednak grecki (a następnie rzymski) kult Wielkiej Macierzy, wziął się z północno-zachodniej części Azji Mniejszej. Tam bowiem, w rejonie góry Idy (na granicy Frygii Mniejszej z Myzją) istniał kult Wielkiej Bogini, wyznawany przez starożytne plemię Frygów, który to potem (bardzo powoli) zaczął przenikał do Grecji. Jednak był jeszcze jeden małoazjatycki ośrodek tego kultu i znajdował się on w odległym Pessynuncie we Frygii Większej, która to kraina w roku 278 p.n.e. została najechana przez trzy celtyckie plemiona (Tolistobogów, Tektosagów i Trokmów), a ośrodek ten znalazł się odtąd pod ich władaniem. Jak już wspomniałem, Grecy niezbyt przywiązywali się do krwawego kultu Wielkiej Macierzy, dlatego też główne informacje o nim pochodzą z czasów rzymskich, ponieważ Rzymianie skwapliwie przenieśli ten kult do siebie, jako potwierdzenie ich "małoazjatyckiego", trojańskiego pochodzenia. Stało się to pod wpływem rzymskiego rodu Klaudiuszów, którzy - reprezentując opcję nastawioną na ostateczne zniszczenie Kartaginy i rozpoczęcie ekspansji zamorskiej, wbrew stanowisku równie wpływowych Fabiuszów, reprezentujących pogląd że rzymska ekspansja powinna iść w kierunku północnym, do Alp i na ziemie Celtów - stali się naturalnymi sojusznikami ówczesnego konsula Publiusza Korneliusza Scypiona, pragnącego przegnać Kartagińczyków z Italii i zmierzyć się z Hannibalem bezpośrednio na jego własnej ziemi w Afryce. Klaudiusze zaś już od bardzo dawna praktykowali kult Wielkiej Macierzy, a ponieważ dzieje samego rodu były starsze od dziejów Rzymu (protoplastą rodu miał być Sabińczyk o imieniu Attus Clausus, przeto kult ten był ponoć przekazywany w rodzinie z pokolenia na pokolenie, stojąc nieco w opozycji do pierwotnej rzymskiej - ludowej - religijności. Już kilka razy Klaudiusze chcieli uczynić ten kult powszechnym, ale jakoś nigdy nie udawało im się postawić na swoim (po raz pierwszy zamyślano sprowadzić Wielką Macierz w roku 219 p.n.e. gdy wybuchła wojna z Hannibalem, potem w roku 216 p.n.e. gdy Rzym doznał potwornej klęski pod Kannami, która mogła zakończyć się rozpadem całego państwa). Ostatecznie dopięli swego w roku konsulatu Korneliusza Scypiona, gdy okazało się że Sybilla zażądała przeniesienia kultu Wielkiej Bogini do Rzymu (205 r. p.n.e.). Dlatego też początkowo zamierzano wyprawić się do miasteczka Ilium w Troadzie - jako znak jedności Rzymian z ich dawną ojczyzną (za którą uważano Troję) - ale szybko okazało się że Ilium do wioska bez większego znaczenia, w której kult "świętej matki" nie był wyznawany. Myślano też o udaniu się w rejon góry Ida, ale szybko z tego planu zrezygnowano i pospieszono do Pergamonu, w którym to panował król Attalos I - sojusznik Rzymu.
 
 

 
W tych "Nowych Atenach" (jak wówczas zwano Pergamon), w państwie króla "Zbawcy", pochodzącego z dynastii założonej przez... eunucha (Filatejrosa), Rzymianie znaleźli to, czego szukali. Był bowiem Pergamon miejscem kultu Wielkiej Macierzy (która czczona tam była jako bogini wiosny) i chociaż ośrodek pergamoński rywalizował z tym z Pessynuntu, to jednak realnie był tamtego wierną kopią. Rzymscy posłowie przedstawili więc królowi Attalosowi sprawę i poinformowali go o przepowiedni Sybilli, która orzekła iż: "jeśli wróg obcego rodu napadnie ziemię italską, może być wygnany z Italii i zwyciężony pod warunkiem, że Macierz Idejska z Pessynuntu będzie przewieziona do Rzymu". Poprosili więc o wizerunek bogini (Rzymianie nie utrzymywali wówcza stosunków z Celtami z Galatii i tam się wówczas nawet nie zapuszczali, dlatego też do Pessynuntu nie przybyli). Król - w dowód przyjaźni (potem mu się to bardzo opłaci) - ofiarował im swoją własną Macierz Pergameńską (bowiem innej nie posiadał) ze świątyni zwanej - Megalesion. Stamtąd wyniesiono Czarny Kamień (w którym rytualnie miała być obecna Wielka Macierz) i przewieziono go do Rzymu, gdzie 4 kwietnia 204 r. p.n.e. uroczyście złożono kamień w świątyni boginii Wiktorii na Palatynie i z tej też okazji urządzono wspaniałe igrzyska. Należy też pamiętać, że cały czas twierdzono iż jest to Macierz Idejska z Pessynuntu - tak, aby zgadzało się to z przepowiednią Sybilli. Przybycie bogini do miasta nad Tybrem, było niezwykle uroczyste. Wcześniej już wybrano "najlepszego obywatela" i "najlepszą obywatelkę", którzy mieli powitać Kybele (bo takie też imię Wielkiej Bogini było używane) w mieście Romulusa. Najlepszym obywatelem wybrany został kuzyn konsula Publiusza Korneliusza Scypiona - młody Publiusz Korneliusz Scypion Nazika, zaś najlepszą obywatelką wybrały rzymskie matrony równie młodą - Klaudię Kwintę (wywodzącą się z rodu Klaudiuszy). Niestety, w tym też czasie padło na młodą Klaudię dość poważne oskarżenie o to, że jakoby nie jest już "czystą". Złe języki zaczęły szeptać - a szept ten stawał się coraz donoślejszy - iż Kwinta lubuje się w wykwintnych sukniach, nosi starannie czesane warkocze, a jej uroda i delikatność cery przyciąga wzrok wielu. Innymi słowy, zaczęto więc podejrzewać że owa dziewczyna jest po prostu... puszczalska. Pytano więc - jeśli jest taka niewinna, to po cóż się tak stroi, po cóż prowokuje mężczyzn? Ona sama zarzekała się że jest dziewicą i że "nigdy nie poznała żadnego mężczyzny", ale nikt nie chciał wierzyć młodej dziewczynie. Chciano też pozbawić ją godności powitania bogini, gdyż nie godziło się aby reprezentantką rzymskich kobiet było dziewczę pozbawione czci (Klaudia Kwinta nie była jeszcze zamężna, a ponieważ posądzano ją o utratę dziewictwa, tym samym mogła jedynie obrazić boginię i sprowadzić na Rzym jej gniew). Nie pomagały ani prośby, ani łzy, ani zapewnienia o niewinności, ale ponieważ dziewczyna wywodziła się ze szlachetnego rodu Klaudiuszy, postanowiono przychylić się do jej prośby, która polegała na tym, że jeśli bogini ją odrzuci i jej nie zaakceptuje, ona godzi się ponieść natychmiast śmierć z rąk swych współobywateli, ale jeśli ją przyjmie - będzie to dowód jej niewinności i prawdomówności. Decemwirowie (odpowiedzialni za interpretacje ksiąg Sybilli) oraz senatorowie zgodzili się na tę propozycję. Gdy więc orszak Kybele zawitał do portu w Ostii, dziewczyna chwyciła (wraz ze Naziką) linę, prowadząc okręt ku brzegowi, a nastepnie położyła swe dłonie na Czarnym Kamieniu i... nic się nie wydarzyło. Uznano więc iż mówiła prawdę, gdyż bogini ją zaakceptowała i okrzykiem radości przyjęto Macierz Idejską w porcie, a nastepnie w Rzymie, zaś Klaudia Kwinta tym samym ocaliła życie.
 
Rzymianie co prawda uważali się za potomków Trojan, ale ich umysłowość i światopogląd był bardzo zbliżony do greckiego, celtyckiego, iberyjskiego czy nawet słowiańskiego (choć z tymi ostatnimi ludami nie utrzymywano wówczas żadnych kontaktów), natomiast znacznie różnił się od umysłowości Frygów, Kapadoków (i innych ludów Azji Mniejszej), Syryjczyków czy choćby Egipcjan. Tam bowiem (w większym lub mniejszym stopniu) akceptowano zarówno eunuchów, jak również mężczyzn którzy nosili kobiece suknie, natomiast dla Greków czy Rzymian takie coś było nie do pomyślenia (nie na darmo przecież chełpili się Grecy tym, że są prawdziwymi mężczyznami, a nie to, co ci zniewieściali Persowie, którzy nosili spodnie "jak kobiety". Dla Greków bowiem spodnie bardzo przypominały damski peplos lub chiton - czyli strój opadający do samej ziemi, a nie krótkie "spódniczki" noszone wówczas przez hoplitów i innych mężczyzn). Nic więc dziwnego, że gdy Rzymianie ujrzeli kapłanów Wielkiej Macierzy - eunuchów przebranych w kobiece suknie - byli totalnie zgorszeni tym widokiem. Niektórzy zaczęli nawet twierdzić że należy zakazać im zejścia na ląd i przestąpienia progu świątyni bogini Wiktorii na Palatynie (gdzie odtąd miał przebywać Czarny Kamień Macierzy Idejskiej), okazało się jednak że nie można im tego zabronić, jak również nie można zmienić dotychczasowego wschodniego obrzędu i należy przyjąć boginię "w pakiecie" z tym, z czym przybyła. Mimo to nie zamierzano zaakceptować takiego zniewieścienia, które stało w jawnej kontrze do wszystkich rzymskich cnót obywatelskich, dlatego też kapłani Kybele (pomimo początkowych zapewnień) nie otrzymali obywatelstwa rzymskiego, a reszcie obywateli surowo zakazano wstępowania do ich zgromadzenia (kapłani uzupełniani byli poprzed nabór wschodni, głównie małoazjatycki). Mało tego, aby nie rzucali się Rzymianom w oczy, zamknięto ich na klucz w małym domu przy świątyni Wiktorii, skąd byli wypuszczani... tylko raz w roku, gdy wśród mieszkańców miasta zbierali kwestę na rzecz swej bogini. Szybko więc Rzymianom przeszedł zapał do wielbienia Wielkiej Macierzy i jej kult w Mieście Wilczycy odtąd bardziej wegetował niż się rozwijał (nie miała nawet własnej świątyni), a stan ten trwał ponad dwa stulecia.
 
 

 
Dopiero po zamordowaniu Kaliguli i objęciu władzy przez cesarza Klaudiusza (41 r.) sytuacja ta zaczęła się powoli zmieniać. Klaudiusz bowiem - potomek rodu wyznającego kult Macierzy Idejskiej - zaczął rozpowszechniać go najpierw w samym Rzymie a potem w Italii. Zaczęto również powtarzać stary mit o pochodzeniu bogini i jej (wykastrowanego) kochanka Attisa. Opowiadał on o tym, iż król bogów Zeus poszukując kobiety (by dać ulgę swym lędźwiom) i nie mogąc żadnej znaleźć - spuścił się na czarny kamień, który natychmiast zapłodnił. Z kamienia tego narodził się dwupłciowy potwór Agdistis (posiadał zarówno męskie przyrodzenie jak i kobiece piersi). Bogowie jednak schwytali i wykastrowali go, zmieniając w boginię Kybele, lecz krew z odciętego przyrodzenia spadła na ziemię i zrodziła drzewo migdałowe, które wydało słodkie owoce. Z tego drzewa zerwała owoc córka boga rzeki Sangariosa - Nana, zjadła je i zaszła w ciążę, rodząc dziecię któremu nadała imię - Attis. Gdy ten już podrósł i zmężniał, sam postanowił się ożenić, lecz bogini Kybele/Agdistis zakochała się w nim i zjawiła się na jego ślubie. Ten jednak ją odrzucił, za co zesłała ona na wszystkich zebranych dziki szał, podczas którego mężczyźni pozbawiali się przyrodzenia. Tak samo uczynił Attis, który co prawda próbował uciekać, ale szał zesłany przez boginię i jego dopadł. Pozbawił się więc genitaliów pod jodłą i umarł z upływu krwi. Zakochana w nim Kybele pragnęła go wskrzesić, lecz nie zgodził się na to Zeus. Zezwolił jedynie, aby jego ciało pozostało wiecznie młode, a dowodem tego miał być ciągły porost włosów i ruch małego palca w dłoni Attisa. Bogini przybywała więc do ukochanego, aby ciąć mu włosy, obmywać jego ciało i dbać o niego, jednocześnie żałując swojego czynu (wedle innej wersji tego mitu, Attis zmienił się po śmierci w zieloną pinię i tym samym stał się świętym drzewem Wielkiej Macierzy). Istniało jeszcze jedno zakończenie tego mitu, które powstało jednak stosunkowo późno, gdyż dopiero w końcu III wieku p.n.e., a mówiło ono, iż Zeus ostatecznie zgodził się przywrócić Attisa do życia, jednak ten nie odzyskał już swej męskości, co doprowadziło do faktu iż musiał odtąd nosić kobiece suknie. Natomiast Kybele - będąc pierwotnie postacią androgyniczną (mającą podwójną naturę, łączącą ziemię i niebo) nosiła strój męski. Jednocześnie - co bardzo ważne - zarówno Attis jak i Kybele zachowywali całkowitą ascezę seksualną (stąd tak poważny zarzut o obrazę bogini w przypadku Klaudi Kwinty). Asceza seksualna bowiem nie zrodziła się wcale wraz z powstaniem chrześcijaństwa. Poganie także w wielu aspektach zachowywali daleko posuniętą czystość seksualną i często nawoływali do takowego postępowania i życia. Tyle sam mit. 
 
Co ciekawe jeśli chodzi o przywdziewanie przez bohaterów legend i mitów greckich strojów płci przeciwnej - temat taki czasem pojawiał się w greckiej literaturze i religii. Przykładem niech będzie tu choćby Achilles. Ten niewykły grecki heros, symbol seksu, siły i potęgi, z którym mógłby utożsamiać się każdy Hellen, bardzo męski w typie maczo. Ten właśnie wojownik przez pewien okres swego życia przebywał na dworze władcy wyspy Skyros Likomedesa, gdzie ukryła go jego matka - nereida Tetyda - w obawie przed jego przeznaczeniem, jakim miała być śmierć na wojnie. Ponieważ matka nie chciała by ktokolwiek go tam odnalazł - i zabrał na wojnę - poprosiła Likomedesa aby trzymał go wśród swoich córek w... kobiecym przebraniu. I tak też się stało, Achilles żył w otoczeniu córek Likomedesa i wraz z nimi uczestniczył w kobiecych zajęciach (w ruinach Pompei odkopano fresk, który nosił nazwę: "Achilles i córki Likomedesa"). Jednej z nich - Deidamei spłodził nawet dziecko, syna Neoptolemosa. Mimo to, natura okazała się silniejsza i gdy tylko na Skyros przybył Odys w przebraniu kupca (z zamiarem odnalezienia Achillesa i zabrania go na wojnę przeciw Troi) i rozłożył przez dziewczętami klejnoty oraz broń, Achilles jako jedyny chwycił za miecz, czym się wydał. Potem dzielnie walczył przez dziesięć lat pod Troją i ostatecznie zginął, trafiony w piętę - jedyne słabe miejsce na jego ciele - przez Parysa podczas upadu Troi. Podobne doświadczenie z damskimi sukniami, miał inny wielki grecki heros - Herakles. Popełnił on zbrodnię, polegającą na zabiciu władcy krainy o nazwie Ojchala, króla Ifitosa i kradzież trójnoga ze Świątyni Apollona w Delfach, za co - za zgodą Zeusa - został sprzedany na roczną niewolę do królowej Lidii - Omfale. Musiał oddać jej swą maczugę i lwią skórę (w którą był przyodziany), a sam wdziać kobiece suknie i pełnić niewieście zajęcia, takie jak np. przędzenie nici. Sama zaś Omfale stroiła się w jego skórę i zachowała jak mężczyzna (mit ten był dość popularny w starożytności, jednak ani komedie, ani dramaty satyrowe o tym opowiadające nie zachowały się do naszych czasów, poza może nielicznymi malunkami ściennymi w Pompejach. Również później powracano jednak do tego tematu w sztuce, np. w 1537 r. Lucas Cranach Starszy namalował obraz "Herkules i Omfale", ten sam tytuł nosił obraz Bartolomeo Sprangera z 1590 r., podobnie jak Petera Paula Rubensa z 1602 r., zaś w 1607 r. Abraham Bloemaert namalował obraz zatytułowany "Jowisz i Omfale", a w 1869 r. francuski kompozytor - Camille Saint-Saens skomponował symfonię noszącą tytuł: "Kołowrotek Omfali").
 
 

 
Jak jednak wyglądał dokładnie kult Attisa i Kybele i czy wiazało się to z seksualnością (np. za cesarza Klaudiusza, w 52 r. uchwalono prawo, na mocy którego wolna kobieta nie mogła odtąd "dzielić łoża" z niewolnikiem, a gdyby nie posłuchała, sama miała zostać sprowadzona do roli niewolnicy i można było ją sprzedać zgodnie z prawem. Zapewne wydanie takiej uchwały przez senat, miało pewien związek z rosnącą wówczas - również wśród kobiet - swobodą seksualną, podczas której zamożne damy coraz częściej sypiały ze swoimi niewolnikami, co musiało stać się prawdziwą plagą, stąd tak ostre przepisy dopuszczające nawet zniewolenie Rzymianki, gdzie w tym samym czasie obywatele Imperium cieszyli się coraz większymi prawami i przywilejami), o tym opowiem już jednak w kolejnej części.      
 


 
 
 
 CDN.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz