KOBIETY U WŁADZY W WYBRANYCH
KRAJACH EUROPY
I
św. KINGA
Cz. I
Nim bezpośrednio przyjdę do dziejów Jadwigi Kaliskiej małżonki Władysława I Łokietka i matki Kazimierza III Wielkiego, warto słów parę napisać również o jej matce i ciotce - czyli Jolencie i Kindze. Wszystkie one bowiem były węgierskimi księżniczkami pochodzącymi z rodu Arpadów, a poza tym były to sławne kobiety swoich czasów, których nie sposób pominąć i wszystkie one zostały żonami polskich książąt z rodu Piastów. Postać Jolenty i jej córki Jadwigi jest mniej znana, Kinga zaś - która została świętą - jest nieco bardziej popularna, ale też tylko z nazwy, o jej życiu niewielu jednak wie więcej, niż to, co można wyczytać w oficjalnej biografii (np. na Wikipedii).
Św. Kinga pochodziła z rodziny w której mnóstwo kobiet oddawało się Bogu i uznawane były za święte lub błogosławione. Takie to były wówczas czasy, gdy wielu wędrownych kaznodziejów nawoływało ludzi do odnowy moralnej i żalu za grzechy. Te nawoływania przede wszystkim kierowane były do mężczyzn, gdyż kobiety uważano za co najwyżej dodatek do mężczyzny i ich zbawienie nie było aż tak istotne - przynajmniej dla wielu ówczesnych kapłanów. Jednym z niewielu kaznodziei, którzy wówczas na równi traktowali kobiety i mężczyzn, był chociażby Robert z Arbrissel. Nawoływał on do porzucenia wszelkich dóbr doczesnych i podążania drogą Chrystusa oraz Jego uczniów, przy czym nie stosował on tutaj żadnej różnicy pomiędzy mężczyznami i kobietami, a ludzie podążali za nim, porzucając własne domostwa i żyjąc życiem pustelników. Ruch pustelniczy i chrześcijański mistycyzm był bardzo silny w ówczesnej Europie, również na węgierskim dworze w Królewskim Białogrodzie, gdzie od 1235 r. panował ojciec św. Kingi - król Bela IV. Ten energiczny monarcha przejął pełnię władzy w wieku 29 lat po śmierci swego ojca - Andrzeja II (choć Bela został koronowany jeszcze za życia swego ojca w 1214 r. będąc jeszcze dzieckiem). Król Andrzej miał wielkie ambicje (chciał np. zostać władcą Konstantynopola), ale brakowało mu ku temu siły i determinacji, a poza tym nie radził sobie z wewnętrzną opozycją, jaką miał we własnym kraju, a złożoną zarówno z wielkich możnowładców jak i serwientów (drobnej szlachty węgierskiej, wcześniej złożonej z wolnych jeźdźców stacjonujących w nadgranicznych komitatach). Królowi brak też było konsekwencji gdyż raz przyznawał pewne prawa a następnie je odbierał (np. w 1222 r. wydał tak zwaną Złotą Bullę, w której zrównywał prawa serwiantów z władzą wielkich możnowładców węgierskich, a tym ostatnim przyznawał również prawo do wypowiedzenia posłuszeństwa władzy królewskiej. Jednak pod wpływem silnej opozycji węgierskiego kleru z prymasem Węgier na czele, król Andrzej cofnął postanowienia Złotej Bulli, wydając w 1231 r. drugą Złotą Bullę, w której odbierał szlachcie prawo do buntu wobec władzy królewskiej. Nie uchroniło go to wcale przed klątwą, jaką w 1232 r. rzucił nań i na całe Węgry prymas Robert, a powodem tego było dzierżawienie przez Żydów dochodów królewskich. Na mocy więc ugody zawartej w Bergu w 1233 r., król Andrzej zobowiązał się wygnać z kraju Żydów, oraz poczynić pewne ustępstwa podatkowe dla węgierskiego kleru). Miał też ów król spore problemy z żyjącymi w południowym Siedmiogrodzie Niemcami (Sasami) którym w 1224 roku przyznał autonomię. W tym też mniej więcej czasie (1226 r.) zmusił Zakon Najświętszej Maryi Panny domu niemieckiego w Jerozolimie (czyli Krzyżaków) do opuszczenia południowego Siedmiogrodu, gdy tylko zrozumiał że ich celem było stworzenie własnego państwa na własnej jego ziemi (a tak się akurat złożyło, że w tym czasie książę mazowiecki - Konrad poszukiwał rycerzy, którzy by mu dopomogli w walce z pogańskimi Prusami, notorycznie najeżdżającymi Księstwo mazowieckie i postanowił sprowadzić Zakon Krzyżacki na ziemie polskie (pierwsi trzej rycerze zakonni przybyli do ziemi chełmińskiej w roku 1228) i tak oto rozpoczęła się 300-letnia epopeja krzyżacka, która ostatecznie zakończyła się hołdem lennym ostatniego wielkiego mistrza Zakonu - Albrechta Hohenzollerna przed królem Zygmuntem I Jagiellończykiem w Krakowie w kwietniu 1525 roku).
Król Bela IV rozpoczął zaś swoje panowanie ( 1235 r.) od aresztowania lub wypędzenia dawnych doradców swojego ojca, a dążąc do wzmocnienia władzy królewskiej ustanowił specjalną kancelarię, do której zwracać mieli się pisemnie wszyscy możnowładcy oraz cała szlachta węgierska. Napotkał jednak silny opór wielkich panów węgierskich, którzy przyzwyczajeni do słabej władzy królewskiej jaka była za czasów Andrzeja II, nie zamierzali podporządkowywać się królewskim przykazaniom, a ponieważ ich prywatne armie były często liczniejsze od sił królewskich - byli pewni swego (tym bardziej że serwianci nie wsparli wówczas króla). W takiej to atmosferze politycznej przyszła na świat (ok. roku 1234 - choć węgierskie źródła podają rok jej narodzin 1224, ale zapewne nie są one dokładne) córka Beli IV która otrzymała na imię Kinga (prawdopodobnie urodziła się ona ok. roku 1230, jako że spotkałem się ze stwierdzeniem iż była zaledwie o trzy lata młodsza od swego małżonka, księcia sandomierskiego - Bolesława Wstydliwego, urodzonego w 1226 r.). Istnieje legenda (nie wiadomo na ile prawdziwa) że autorką małżeństwa młodej Kingi i swego młodszego brata Bolesława, była córka księcia siedmiogrodzkiego Leszka Białego - Salomea, żona króla halickiego - Kolomana. Widziała ona bowiem w Kindze swą bratanicę, lecz problemem była niechęć jej matki królowej Węgier - Marii Laskariny do wydania za mąż młodej dziewczyny za jednego z Piastów. Mijało już prawie 100 lat od ogłoszenia testamentu Bolesława III Krzywoustego i rozpadu terytorialnego dawnego państwa polskiego. Teraz poszczególnymi ziemiami władali lokalni książęta niezależni jeden od drugiego, a siła i pozycja państwa polskiego dawno minęła. Salomea postanowiła jednak nie dać za wygraną i prowadzić swój cel do końca a ponieważ mieszkała ona (wraz z mężem) na Węgrzech od końca 1221 r. (ponoć w wieku trzech lat Salomea przyrzekła Bogu że pozostanie dziewicą, a Koloman - choć z trudem - szanował jej wybór. Ona jednak, aby go nie prowokować nosiła tylko czarne suknie, aż pewnego razu Koloman rzekł do niej: "Na Boga przecież ja jeszcze nie umarłem, zrzuć więc ten strój wdowi". Gdy więc wyjechał on na polowanie, ona ubrała się w kolorową suknię aby zrobić mu niespodziankę, a gdy wrócił i ujrzał ją takową, tak go ona podnieciła, że porwał ją z miejsca i zaniósł na łoże. Nim jednak doszło do stosunku oprzytomniał i przypomniawszy sobie dane jej słowo, rzekł: "O Jezu Chryste, jakże wielkich rzeczy wyrzekam się dla ciebie").
Salomea zaprzyjaźniła się z młodą Kingą i starała się namówić ją do małżeństwa z jej bratem Bolesławem. Jednocześnie Salomea słała listy do swej matki Grzymisławy do Skały (gdzie ta wówczas przebywała, usiłując utrzymać dziedzictwo swego syna) aby wysłała poselstwo do Budy z prośbą o rękę Kingi dla Bolesława. Gdy takie poselstwo przybyło, Salomea namówiła Kingę aby ta schowała się w skrzyni, która następnie miała zostać przewieziona do Polski (Kinga zgodziła się na to, ciesząc się iż spotka ją ciekawa przygoda). Tak też się stało, młoda Kinga odbyła swą podróż w skrzyni i po przybyciu do Skały została powitana przez księżną Grzymisławę i panów z jej otoczenia (1239 r.) jako przyszła małżonka księcia Bolesława Wstydliwego. Tymczasem w budzie wybuchła ogromna afera. Królowa Maria - gdy dowiedziała się o zniknięciu córki - nie była w stanie pohamować swej złości, a gdy poinformowano ją, że to Salomea stała za przewiezieniem Kingi do Polski, postanowiła ją zgładzić. Salomea musiała ratować się ucieczką i pod osłoną nocy - opłaciwszy ludzi którzy jej w tym pomogli - przedostała się do Polski. Królowa Maria ogłosiła, że w przypadku powrotu Salomei na Węgry każdy kto udzieli jej schronienia lub choćby się do niej odezwie, zostanie surowo ukarany.
Tymczasem w Wojniczu doszło do zaślubin (a raczej do zrękowin, gdyż oboje byli jeszcze za młodzi na ślub) 13-letniego księcia Bolesława i (zapewne trzy lata od niego młodszej) Kingi (1239 r.). W czasie tej uroczystości młoda dziewczyna tymi oto słowy zwróciła się do swego przyszłego małżonka: "Błagam cię gorąco, prześwietny młodzieńcze, ażebyś dzięki twej władzy i troskliwości stał się obrońcą mojego dziewictwa, które nietknięte uchowałam". Tym samym Kinga poszła w ślady Salomei i postąpiła dokładnie jak ona. Salomea zaś dobrze zdawała sobie sprawę, że na dłuższą metę nie może utrzymywać konfliktu z królową Marią i że w jej osobistym interesie jest pogodzenie się z matką Kingi. Dlatego też postanowiła powrócić na Węgry wraz z Kingą i Bolesławem a wsparta przez swego małżonka Kolomana (brata króla Węgier Beli IV) stanęła przed obliczem królowej Marii i padła jej do stóp prosząc o wybaczenie. Podała jej również rózgę, mówiąc, że jeśli tego pragnie, aby wymierzyła jej karę chłosty. Królowa Maria ujęta jej uległością i pokorą - zrezygnowała z kary, wybaczyła Salomei i zgodziła się na małżeństwo Kingi z Bolesławem, po czym oboje hojnie obdarowała. Młoda para zamieszkała teraz na Węgrzech a Salomea wróciła do męża do księstwa Kroacji (którym Koloman zarządzał).
Ale nadszedł rok 1241 i nad Węgrami, Polską a także na całą Europą zawisła groza mongolskiego najazdu. O to bowiem Batu-chan wnuk Czyngis-chana zarządzający Niebieską Ordą postanowił wyprawić się na podbój Europy. Zaczęło się jeszcze w 1237 r. Gdy padł riazań. W roku następnym Batu-chan podporządkował sobie całą Ruś, zdobył Władimir, Rostów, Jarosławl, Twer, pod Kozielskiem rozgromił w bitwie księcia czernichowskiego, a w dwa lata później (1240 r.) ruszył na Perejesław, Kijów i Włodzimierz i Halicz po drodze paląc i niszcząc wszystko, gdziekolwiek tylko napotykał opór. Rok 1241 był więc rokiem tragicznym dla Europy i w wielu krajach wizja mongolskiego najazdu była równa końcowi świata i narodzin antychrysta (np. król Anglii - Henryk III Plantagenet pisał tak w swym liście do matki). Na feudalną, kościelną i heretycką Europę w której ścierali się zarówno święci, inkwizytorzy jak i wolnomyśliciele, oraz rzemieślnicy cechowi i uczenie uniwersyteccy, spadła teraz nawała zdyscyplinowanych hord mongolskich, krusząc jeden po drugim feudalne rycerstwo miniaturowych królestw i księstw europejskich. Główne uderzenie pod wodzą Batu-chana Mongołowie skierowali na Węgry, natomiast uderzenie osłaniające pod wodzą Ordy i Bajdara (również wnuków Czyngis-chana) wyprowadzone zostało na ziemie polskie. W tym czasie najpotężniejszym polskim księciem był Henryk II Pobożny, który zjednoczył cały Śląsk, Wielkopolskę, ziemię opolsko-raciborską oraz Małopolskę z Krakowem i Sandomierzem. Pod Turskiem i Chmielnikiem rycerstwo małopolskie próbowało zatrzymać Mongołów - bezskutecznie. W ogniu stanął Lublin i Sandomierz a ludność uprowadzona została w niewolę. Obronił się Kraków (prawdopodobnie to wtedy miejski trębacz, który ujrzał nieprzyjaciela i zaczął trąbić na alarm został przyszyty strzałą, a na pamiątkę tego wydarzenia do dziś dzień w Kościoła Mariackiego rozbrzmiewa hejnał który zawsze kończy się w połowie). Ostatecznie książę Henryk II poległ w bitwie pod Legnicą i choć bitwa ta była przegrana, to jednak Mongołowie zawrócili ze względu na zbyt duże straty i skierowali się na Węgry.
A tymczasem na Węgrzech tamtejsi magnaci nie spieszyli się z obroną kraju. Niektórzy z nich nawet życzyli Beli IV klęski, a także zamordowali króla plemienia Kumanów - Kotenya, których węgierski władca dwa lata wcześniej sprowadził do swego kraju i osiedlił ich między Dunajem a Cisą, z zamiarem wyzyskania ich pomocy w obronie przed Mongołami. Kumanowie byli dość specyficznym i raczej niechętnie przyjętym sojusznikiem. Po pierwsze - Kumanowie byli poganami - co już budziło sprzeciw, a po drugie - nie tolerowali oni własności prywatnej, uważając że wszystko jest wspólne i nie respektowali węgierskiego prawa. Skargi, jakie w latach 1240-1241 składali węgierscy poddani na postępowanie Kumanów, król Bela bagatelizował i nic z tym nie robił, spodziewając się iż wesprą go oni w walce z Mongołami. Jednak gdy węgierscy magnaci zamordowali ich króla, Kumanowie opuścili nadane im ziemie i odeszli na wschód, grabiąc i paląc wszystko na wzór Mongołów. Węgrzy byli praktycznie osamotnieni w tej walce, jedyne wsparcie udzielił im książę austriacki - Fryderyk Babenberg który jednak przybył z tak nielicznym oddziałem, że nadawał się on bardziej na paradę niż do walki.
Książę ten wycofał się jednak jeszcze przed walną bitwą na polach Mochi (po drodze zagarnął trzy węgierskie komitaty nad Litawą), do której doszło w kwietniu 1241 r. Po kilkugodzinnej bitwie węgierskie rycerstwo przestało istnieć, król ledwo uszedł z życiem a cały kraj praktycznie wpadł w ręce Mongołów (rejon Dalmacji zdobyli oni w 1242 r.). Co prawda Ostrzychom i Białogród oparły się najazdowi, ale Węgry ocaliła dopiero wiadomość o śmierci chana Ogotaja (zmarł w grudniu 1241 r.) a Batu-chan pragnął zająć jego miejsce, co ocaliło Europę przed mongolskim zniewoleniem.
Węgry jednak jak pisał pewien niemiecki kronikarz pod datą 1241: "W tym roku państwo węgierskie po trzystu pięćdziesięciu latach istnienia zostało zniszczone przez Tatarów". Król Bela uciekł na jedną z dalmatyńskich wysp i dopiero wycofanie się Mongołów z Węgier spowodowało, iż wrócił do kraju i podjął się szybkiej pracy odbudowy (nie na darmo Bela IV nazywany jest w węgierskiej historiografii "drugim założycielem Węgier"). A tymczasem Kinga, Bolesław i Salomea (której mąż poległ w walce z Mongołami) w 1243 roku wrócili do Krakowa. Młody, ale już dojrzewający 17-letni książę coraz bardziej pragnął skonsumować zawarte małżeństwo, a ponieważ Kinga chciała dotrzymać złożonej przysięgi dochowania swej cnoty, Bolesław wpadał w coraz większy gniew. Od tej chwili na Wawelu działy się rzeczy zarówno zabawne jak i przedziwne.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz