Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 września 2024

ZJEDNOCZENIE PRUS I INFLANT Z POLSKĄ - Cz. IV

POCZĄWSZY OD PIERWSZEGO SPORU POLSKO-KRZYŻACKIEGO (1309-1310), AŻ PO PRZYŁĄCZENIE INFLANT DO RZECZPOSPOLITEJ (1558-1561)





KONRAD I MAZOWIECKI
Cz. IV





 Gdy w wieku prawie 70 lat, 4 października 1063 r. umierał Tughrilbek (notabene w kilka miesięcy po ślubie córką kalifa dynastii Abbasydów al-Kaima - Sajjidat), zbudowane przez niego Imperium tureckich Seldżuków było ogromne rozciągało się od Chorezmu na północy (wokół południowych wybrzeży jeziora aralskiego), poprzez Chorasan, Fars, Persję, Al-Dżazirę (czyli Irak) i część Syrii. Tughrilbek panował łącznie 26 lat i z wodza oguzyjskich koczowników przerodził się w potężnego władcę, który ustępował (ale tylko oficjalnie) pola samemu kalifowi Bagdadu. Swoje wojny rozpoczął w roku 1038 od splądrowania Niszapuru i likwidacji Imperium Gaznawidów (którego największym i najsławniejszym władcą był niejaki Mahmud z Ghazni, zmarły w 1030 r.), rozciągającego się na ziemiach dzisiejszego Afganistanu, północno-środkowego Iranu, Pakistanu i Kaszmiru. Klęska w bitwie pod Dandakanem (1040 r.) oznaczała ostateczny kres tego Imperium (które notabene było bodajże najbardziej scentralizowane ze wszystkich ludów koczowniczych, chociaż Imperium Gaznawidów też dominowali Turcy, to jednak elitą administracyjną byli Persowie, którzy bodajże jako jedyni na tych terenach potrafili stworzyć centralną administrację), chociaż niewielkie grupy gaznawidzkie utrzymywały się w różnych miastach Chorasanu i Sogdiany i dopiero w 1059 r. po zdobyciu Balchu ostatecznie Seldżukowie odepchnęli ich do Azji Środkowej. Jak wspominałem już w poprzedniej części, ci przybyli znad mongolskich stepów oguzyjscy Turcy (którzy będą sprawcami I wyprawy krzyżowej, jaka zostanie ogłoszona przez papieża Urbana II w roku 1095 na synodzie w Clermont, w celu uwolnienia od niewiernych Grobu Świętego w Jerozolimie), w roku 1055 zajęli Bagdad całkowicie bezkrwawo (właściwie Tughrilbek został tam wpuszczony przez kalifa jako pielgrzym). Późniejsze walki pierwszego seldżuckiego sułtana opisałem również w poprzedniej części (choć oczywiście pokrótce, ale nie wydaje mi się aby bardziej się w tym temacie rozpisywać, gdyż nie wnosi to nic nowego do tematu), warto tylko nadmienić że po zlikwidowaniu Imperium Gaznawidów Seldżucy wzięli się za Kakuidów zarządzających Isfahanem (1051 r.), a następnie przyszła kolej na mocno rozbitą wewnętrznie federację bujidzką.

Bujidzi kontrolowali Bagdad od grudnia 945 r. co bardzo przeszkadzało kalifom z rodu Abbasa, jako że Bujidzi byli szyitami i wprowadzili w okrągłym mieście wiele szyickich świąt (oraz pielgrzymek do grobu imama Alego). Wpuszczenie sunnickich Seldżuków do Bagdadu w roku 1055 było dla Kalifatu niezwykle ożywcze po 110 latach wymuszonej tam dominacji Bujidów. Bujidzi - pierwotnie nieokrzesani wieśniacy z Dajlamu, po przyjęciu islamu w wersji szyickiej przez te dziesięciolecia zdążyli się już nieco ucywilizować, w każdym razie w tamtym czasie obawiano się przede wszystkim dzikich hord Seldżuków i ratowało ich jedynie to, że wyznawali oni sunnę (dlatego też kalif al-Kaim wpuścił Tughrilbeka do Bagdadu - 18 grudnia 1055 r.). Od wkroczenia Seldżuków do Bagdadu ostatni władca Bujidzów - Abu Sad władał jedynie w Szirazie (Południowy Iran), ale zginął w 1062 r. w trakcie tłumienia rozruchów wewnętrznych, zaś latem tego samego roku Seldżucy zajęli Sziraz. Tak więc dwa wielkie ludy Gaznawidzi i Bujidzi ulegli koczowniczym Seldżukom, a potężny niegdyś ród Abbasydów był teraz zdany na ich łaskę i niełaskę (choć oficjalnie to Seldżukowie byli poddanymi abbasydzkiego kalifa). Śmierć "Wielkiego Seldżuka" w październiku 1063 r. pokazywała to, co było właściwie powodem upadku Federacji Bujidów, a mianowicie wewnętrzną niestabilność Imperium oguzyjskich Turków seldżuckich i dążenie poszczególnych wodzów do coraz większej autonomii na rządzonych przez siebie ziemiach (do tego dochodziły jeszcze kolejne migracje plemion tureckich z północy, którzy przybywali na ziemie kontrolowane przez Seldżuków z myślą zdobycia przede wszystkim nowych pastwisk pod wypas bydła i koni, natomiast mniej interesowała ich kwestia wiary i politycznej zależności, a już na pewno nie zamierzali się podporządkowywać centralnej władzy zarządzanej z Bagdadu). Oczywiście kontrolowanie tak wielkiego terenu jak stworzył Tughrilbek (bez wątpienia największe w historii Imperium islamskie stworzone przez koczowników), bez posiadania dobrze rozwiniętego systemu administracyjnego - było niemożliwością, dlatego też poszczególnymi ziemiami zarządzali seldżuccy wodzowie. W chwili śmierci "Wielkiego Seldżuka" najpotężniejszymi z nich byli: kontrolujący Herat i Sistan (czyli zachodni Afganistan) - Musa Jebghu, oraz zarządzający Chorasanem Czagry Beg (zmarły w roku 1060, pozostawił jednak trzech synów z ich domenami: Kawurta, Sulejmana i Alp Arslana).


TURECCY KOCZOWNICY MIGRUJĄ DO NOWEJ "ZIEMI OBIECANEJ" - IMPERIUM WIELKICH SELDŻUKÓW



Nie mając własnych synów Tughrilbek na swego następcę wyznaczył syna Czagry Bega - Sulejmana, ale bardzo szybko powstał silny przeciw wobec tej kandydatury wśród wśród dworskich kręgów Bagdadu. Na czele opozycji wobec Sulejmana, stanął niejaki Nizam al-Mulk (mający chrapkę na urząd wezyra), opowiadając się co prawda za starszym z braci Alp Arslanem, aczkolwiek wszyscy trzej książęta mieli bardzo niewielkie doświadczenie polityczne, co dawało nadzieję na realne rządzenie państwem w imieniu marionetkowego sułtana przez Nizama al-Mulka. Alp Arslan miał jednak za sobą te atuty, że zarządzał po ojcu największą prowincją - Chorasanem, a poza tym był walecznym księciem (nosił  ponoć tak długie wąsy, że musiał je sobie zawiązywać z tyłu głowy, żeby mu się nie plątały w trakcie walki). Nizam uzyskał dla niego (do kwietnia 1064 r.) wsparcie starszyzny seldżuckiej i wojska, a po ogłoszeniu go nowym sułtanem przez armię, jego brat Sulejman wycofał się z dalszej walki o władzę (notabene poświęcając też wspierającego go, dotychczasowego wezyra - Abu Nasra al-Kunduriego, który pełnił tę funkcję od lipca roku 1055. Jeszcze w listopadzie 1064 r. nowy sułtan Alp Arslan skazał al-Kunduriego na śmierć - chociaż bratu oczywiście przebaczył). Wcześniej Alp Arslan musiał uporać się z buntem swego stryja Kutlumusza, który prowadził ze sobą część wolnych Turków. Kutlumusz został pokonany i zginął w bitwie pod Damghan (1063 r.), jego syn Sulejman potem zostanie założycielem Sułtanatu Rum. Nowym wezyrem został teraz Nizam al-Mulk (ponoć al-Kunduri przeklął Nizama i jego potomków za to, że to właśnie z jego namowy sułtan skazał go na śmierć). Nowy sułtan nie rezydował jednak w Bagdadzie. Pozostał w Marwie (w Chorasanie) i chodź kalif al-Kaim nadał mu liczne tytuły (jak choćby "Światło Wiary"), stosunki pomiędzy nimi były dosyć chłodne. W pierwszych miesiącach swego panowania Alp Arslan dążył do zapewnienia trwałego pokoju i osobistej wierności pomiędzy ludami swego Imperium, i chociaż przybywanie koczowników tureckich z północy w poszukiwaniu nowych pastwisk było pewnym problemem (nie zabezpieczono bowiem granicy i w zasadzie pozostawała ona otwarta dla każdego nomada), to jednak zabronił im wkraczania do Iraku (gdzie co prawda była dobra ziemia pod wypas bydła i koni, aczkolwiek zajęta była już przez tamtejszych Arabów, a sułtan nie chciał konfliktu turecko-arabskiego). Podobną politykę stosował wobec Kurdów, których obłaskawiał licznymi przywilejami.

Imperium Seldżuków potrzeba było wewnętrznego spokoju, gdyż nie sposób było rządzić państwem, złożonym z koczowniczych plemion, które bardzo niechętnie godziły się podporządkować centralnej władzy - a ich napływ trwał  nieprzerwanie. Koczownicy z północy domagali się bowiem ziemi pod wypas swoich stad, natomiast tej zaczęło brakować, tym bardziej że sułtan zabronił im wkraczać do Iraku. Jego brat Kawurt (widząc w tym okazję na własne wyniesienie), wsparł owych koczowników w ich planie dalszej ekspansji ku ziemiom zajętym przez Arabów, ale działał potajemnie i jeszcze wówczas nie doszło do jego otwartego buntu przeciwko bratu. Natomiast wojowniczy sułtan już szykował się do swej pierwszej wojny i wiosną 1064 r. uderzył na Armenię rządzoną przez ród gruzińskich Bagratydów (która realnie pozostawała niepodległa od 886 r. zrzucając wówczas zależność Kalifatu Abbasydów). Stolica Armenii - Ani, została zdobyta i spalona przez dzikie hordy Seldżuków. Taki sam los spotkał następnie miasto Kars, gdzie cała ludność została wymordowana. Hordy Alp Arslana spustoszyły następnie Azerbejdżan i dotarły do Gruzji (niezależnej od Kalifatu od 788 r.), wszędzie siejąc śmierć i zniszczenie. Król Bagrat IV zgodził się na coroczne płacenie daniny i oddanie ręki swej bratanicy za żonę Alp Arslanowi. Ten przystał na ów mariaż (chociaż harem Alp Aslana był dobrze pilnowany, a każda nowa dziewczyna która tam się znalazła była dogłębnie prześwietlana, jako że pamiętał on o losie jednego z władców bujidzkich, któremu ofiarowano piękną nałożnicę, a wkrótce potem, po zjedzeniu z nią posiłku, ów sułtan już się nie obudził). Oczywiście siostrzenica króla Bagrata IV miała zostać żoną Alp Arslana, czyli musiała przyjąć islam. Jednak zarówno jej ojciec jak i sam Bagrat nie spieszyli się aby wysłać dziewczynę do obcego kraju, o innej religii, w ramiona dzikiego wodza barbarzyńskich nomadów (chociaż należy powiedzieć że sam Alp Arslan w roku 1064 miał 35 lat i był dobrze zbudowanym mężczyzną o dosyć przyjemnej powierzchowności, a jego długie wąsy raczej dodawały mu urody, niż potęgowały strach wśród tych, którzy z nim obcowali).




Mijały lata, a dziewczyna nie przybywała. Wreszcie zniecierpliwiony Alp Arslan postanowił ponownie wyprawić się po obiecaną żonę do Gruzji i zimą 1068/1069 ponownie napadł na ten kraj, siejąc potworne spustoszenie. Gruzini byli całkowicie nieprzygotowani do tej inwazji, tym bardziej nie spodziewali się ataku zimą, kiedy wojen nie prowadzono (było to oczywiście związane z trudnościami aprowizacyjnymi, w zależności bowiem od terenu i warunków pogodowych nie można było zapewnić odpowiedniej ilości pożywienia dla ludzi i zwierząt). Ponownie doszło do wielkich zniszczeń i mordów ludności, po których to Bagrat natychmiast odesłał obiecaną siostrzenicę do Alp Arslana (ten ją poślubił ale parę lat później rozwiódł się z nią, jednocześnie oddając swemu wezyrowi Nizamowi al-Mulk, który też ją poślubił). Zdobyte tereny Gruzji sułtan Seldżuków rozdzielił pomiędzy swoich wodzów i tych spośród gruzińskiej szlachty, którzy zdecydowali się przyjąć islam. Sukces w wojnie z Gruzją i wcześniejsze opanowanie bizantyjskiej Cylicji (1067 r.) nie mogło jednak w pełni zadowolić Alp Arslana, tym bardziej że wciąż miał nierozwiązaną sprawę koczowników we własnym państwie. Z kalifem al-Kaimem porozumiewał się tylko przez posła (podobnie zresztą jak jego wezyr Nizam), zresztą w Bagdadzie "oczami i uszami" sułtana był niejaki Barsuk - mianowany emirem Bagdadu jeszcze za Tughrilbeka (maj 1060 r.). Był on powszechnie nielubiany w tym mieście, jako że jego zadanie polegało przede wszystkim na kontrolowaniu Wyniosłego Dworu bagdadzkiego i samego kalifa. Sułtan Alp Aslan w czasie całego swego panowania (trwającego prawie dekadę), nigdy nie odwiedził Bagdadu i polegał właśnie na takich ludziach jak Barsuk, czy wielki wezyr Nizam al-Mulk, którzy informowali go zarówno o nastrojach panujących wśród mieszkańców, jak również (a raczej przede wszystkim) o działalności samego kalifa. Aby uzyskać nie tylko wojskową, ale również i cywilną kontrolę nad władzą w mieście, Nizan w 1067 r. założył w Bagdadzie madresę - An-Nizamijja, pozwalającą alimom na pracę w lokalnych władzach.

A tymczasem po utracie Cylicji (co było możliwe ze względu na coraz większą anarchię polityczną, jaka zapanowała w państwie bizantyjskim), oficerowie armii bizantyjskiej po śmierci starego cesarza Konstantyna X Dukasa (maj 1067 r.) i krótkich rządach regencyjnych jego małżonki, cesarzowej Eudokii (maj-grudzień 1067 r.), wyszła ona ponownie za mąż (wbrew żądaniu swego poprzedniego męża, aby tego nie czyniła i aby nieletni synowie Konstantyna X mogli przejąć tron), za ambitnego generała pochodzącego z Kapadocji Romana Diogenesa, który został wyniesiony do władzy (głównie przez armię) 1 stycznia 1068 r. i panował jako Roman IV Diogenes. W latach 1068 i 1069 przedsięwziął on dwie udane kampanie wojenne przeciwko Seldżukom (na tyle udane, że Alp Arslan obawiał się wręcz bizantyjskiego najazdu na Bagdad) i to pomimo kompletnej dezorganizacji w wielu kluczowych kwestiach gospodarczych, politycznych a nawet militarnych. Imperium Konstantyna Wielkiego trapiła bowiem choroba, która co jakiś czas pojawiała się w tym kraju, osłabiając wewnętrznie państwo i czekając kolejnej szczepionki, w postaci nowych reform ustrojowych wojskowych lub administracyjnych. A przecież Imperium Bizantyjskie (czyli tak naprawdę ta wschodnia pozostałość Imperium Rzymskiego) stanowiło niezwykle ważny element w całej misternie komponowanej idei krucjat, jaka się potem pojawiła. Aby więc móc pójść dalej, należy nie tylko opowiedzieć co było przyczyną potwornej klęski pod Manzikertem z 1071 r. w której to Seldżukowie rozbili w pył armię bizantyjską, ale również jak kształtowały się relacje i kontakty pomiędzy chrześcijaństwem zachodnim i wschodnim, rycerstwem zachodnim i wschodnim, oraz królestwami Zachodu a Imperium Bizantyjskim (przy okazji co nieco powiem również o ówczesnych - głównie handlowych - kontaktach polsko-bizantyjskich).




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz