Łączna liczba wyświetleń

środa, 2 września 2015

NAJLEPSI AKTORZY I ICH NIEZWYKLE AUTENTYCZNE ROLE - Cz. II

PIERWSZA TRÓJKA

  
W tym temacie pragnę zaprezentować postaci aktorów, których gra sceniczna i filmowa, uczyniła z odgrywanych przez nich ról - autentyczne postaci. Innymi słowy, chodzi mi o najlepszych w aktorskim fachu specjalistów, którzy poprzez odgrywane przez siebie role, formują (w sposób niezwykle silny i co ciekawe ... autentyczny), nasze wyobrażenia o odgrywanych przez nich postaciach. W tej części pragnę zaprezentować pierwszą trójkę, najlepszych (według mojej - i nie tylko mojej - skromnej osoby), aktorów i odgrywanych przez nich ról. 


 2.

NATALIE DORMER 



    
Są aktorzy którzy potrafią w wyśmienity, wprost fenomenalny sposób przedstawić daną postać. Jedną z nich według mnie  jest Natalie Dormer. Natalie Dormer przyszła na świat w miejscowości Reading w hrabstwie Berkshire w południowej Anglii - 11 lutego 1982 r. Od najmłodszych lat ciągnęło ją w stronę teatru. Postanowiła rozpocząć studia na Akademii Sztuki Dramatycznej im. Webbera Douglasa. którą ukończyła w 2004 r. W sześć miesięcy później, otrzymała swą pierwszą poważną rolę - Wiktorii w filmie "Casanova" w reżyserii Lasse Hallströma. Potem zagrała w serialu przygodowym "Odległe Brzegi" z 2005 r. Następnie gościnnie zagrała w jednym odcinku serialu "Rebus" z 2007 r., oraz w filmie kryminalnym w reżyserii Michaela Redforda pt.: "Bez Skazy". Największy sukces przyniósł jej jednak serial "Dynastia Tudorów" ("The Tudors"), gdzie zagrała w dwóch sezonach (1 i 2), postać Anny Boleyn, kobiety, która musiała umrzeć ponieważ nie potrafiła dać swemu królowi męskiego następcy tronu. Natalie Dormer w niepowtarzalny wcześniej sposób pokazała Annę Boleyn, jej miłość do Henryka VIII, małżeństwo, narodziny córki, obydwa poronienia synów, walkę o utrzymanie względów króla. Ta mała (33-letnia) blondyneczka o komediowym nosku i urodzie, stworzyła coś wspaniałego, co niewątpliwie przejdzie do historii kina.





OSTATNIA PRÓBA RATUNKU
LIST ANNY BOLEYN DO HENRYKA VIII
WYSŁANY PRZEZ NIĄ Z TWIERDZY TOWER 
6 MAJA 1536 r.

"Panie Mój, twoje niezadowolenie i moje uwięzienie są dla mnie tak dziwne iż zaprawdę sama nie wiem co napisać lub za co Cię przepraszać. Jestem całkowicie nieświadoma (...) a jeśli jak mówisz tylko wyznając prawdę mogę uzyskać bezpieczeństwo, z całych mych sił i z poczuciem obowiązku wypełnię Twoje polecenie. Proszę jednak by Wasza Łaskawość nawet sobie nie wyobrażał że Wasza biedna żona kiedykolwiek uzna swą winę. Prawdę powiedziawszy żaden Władca nie miał żony tak lojalnej w obowiązkach i uczuciach, jak tyś sobie znalazł w osobie Anny Boleyn (...) i z której mniemam Bóg i ty Najjaśniejszy Panie byłeś tak zadowolony. Mam również w pamięci swoje Wywyższenie otrzymane w miejsce Królowej (...) bowiem z powodu mego Wyróżnienia, nie mającego żadnych podstaw, a jedynie Twoją łaskę dla mej osoby, choć wybrać sobie mogłeś inną istotę. Jednak to mnie sobie upodobałeś, z niskiego stanu uczyniłeś mnie Twą Królową i towarzyszką, choć przekraczało to me pragnienia. 

Jeśli zaś już uznałeś mnie za godną takiego honoru, mój dobry Panie, niech żadna inna miłostka, czy też zła rada złożona z mych wrogów nie odbierze Twych szlachetnych łask, nie pozwól również Panie by ta skaza, ta niegodna skaza nielojalnego serca skierowana przeciwko Tobie, kalała imię twej uległej małżonki oraz Twej córki. Osądź mnie, mój dobry Królu, lecz pozwól otrzymać uczciwy proces i nie pozwól na to by moi zaciekli wrogowie siedzieli jako oskarżyciele i sędziowie (...) A potem Bóg i Ty zdecydujecie co ze mną będzie (...) Mą ostatnią i jedyną prośbą jest, bym tylko ja musiała dźwigać jarzmo Twego niezadowolenia, oraz aby gniew Twój nie dotknął niewinnych dusz tych biednych mężczyzn którzy (jak rozumiem) są również uwięzieni z mojego powodu. Jeżeli kiedykolwiek mój widok cieszył Twe oko, jeżeli kiedykolwiek imię Anny Boleyn brzmiało miło w twych uszach, przystań na tę jedną mą prośbę, wówczas odejdę by nie sprawiać Najjaśniejszemu Panu więcej kłopotów, modliła będę się do Świętej Trójcy o zachowanie Waszej Łaskawości w dobrym zdrowiu, oraz by kierowała Tobą we wszystkich Twych zamierzeniach. Twa najbardziej lojalna i zawsze wierna małżonka Anna Boleyn - 

Z mego smutnego więzienia w Twierdzy Tower, tego dnia 6 maja"




Henryk VIII był mężczyzną o dość "rozbudowanym" libido, co przekładało się na częstotliwość jego seksualnych igraszek. Był zupełnym przeciwieństwem swego ojca Henryka VII, który pozostał wierny swej żonie, a matce Henryka VIII - Elżbiecie York, (choć niejaki Roland de Velville był prawdopodobnie jego jedynym nieślubnym synem, urodził się on jednak 1474 r. na dwanaście lat przed małżeństwem Henryka z Elżbietą York i w czasach gdy Henryk VII nie marzył nawet o koronie królewskiej). Prawie 24-letnie panowanie Henryka VII (22 sierpnia 1485 - 21 kwietnia 1509), w oczach poddanych, uchodziło za jedno z najlepszych w dziejach Anglii, zaś sam król był niezwykle umiłowany wśród swego ludu. Ta pamięć ojca przeszła potem na syna - choć Henryk VIII, postępował z poddanymi o wiele brutalniej niż jego ojciec.





Pierwszą oficjalną kochanką Henryka VIII została Francuska Jane Popincourt, dama dworu żony króla Francji Ludwika XII - Anny Bretońskiej. Jane wpadła do angielskiej niewoli (wraz z innymi damami z królewskiego orszaku), po zwycięskiej dla Henryka VIII bitwie pod Spurs (inna nazwa - popularna szczególnie we Francji, to bitwa pod Guinegate - 16 sierpnia 1513 r.). Król być może nie od razu zwrócił uwagę na piękną brankę, w każdym razie jego oficjalną kochanką została w 1514 r. Szybko jednak znudziła się królowi - chodziły słuchy że nie jest on jej jedynym kochankiem. Król uznał ją za ladacznicę i odesłał nie tylko z dworu lecz również z Anglii w 1516 r. obdarowując jednak przedtem (oficjalnie by "zachowała godność"), kwotą ok. 100 funtów.

Warto jednak powiedzieć że Jane Popincourt była pierwszą kochanką Henryka VIII. Wcześniej nie rozglądał się za innymi kobietami - szalał z miłości do swej małżonki (poślubionej 11 czerwca 1509 r. i koronowanej wraz z nim 24 czerwca 1509 r.), Katarzyny Aragońskiej. 31 stycznia 1510 r. Katarzyna powiła swe pierwsze dziecko - martwą córeczkę. Zaczęła płakać i przepraszać Henryka za to, iż nie dała mu następcy tronu - on jednak wziął ją w ramiona i powiedział: "Nie płacz już, nic się przecież nie stało - to była tylko dziewczynka".




1 stycznia 1511 r. w Nowy Rok, dzwony we wszystkich kościołach Londynu obwieściły poddanym że oto narodził im się książę, następca tronu. Nadano mu imię Henryk (po ojcu i dziadku), a król szalał z radości. Upadł do stóp łoża na którym leżała Katarzyna dziękując jej za poczęcie syna, dziecko zaś natychmiast otrzymało tytuł księcia Kornwalii, własny dwór i służbę. Zorganizowano wspaniałe igrzyska i walki rycerskie (choć była to zima i zalegał śnieg), król zaś osobiście stawał w rycerskie szranki. O swej małżonce wypowiadał się używając określenia "Umiłowana Pani nasza", zaś siebie nazywał: "Lojalnym Sercem swej Pani", i nie wiedział jak może wynagrodzić jej to, co dla niego uczyniła. 5 stycznia odbył się wspaniały chrzest księcia - jego ojcem chrzestnym został sam król Francji - Ludwik XII (reprezentował go biskup Winchester - Richard Foxe), zaś matką chrzestną Małgorzata księżna Sabaudii (reprezentowała ją Anna z Yorku, hrabina Surrey).

Szczęście pary królewskiej trwało jednak bardzo krótko - 23 lutego 1511 r. po 53 dniach - Henryk książę Kornwalii zmarł. Nie wiadomo co było przyczyną jego śmierci. Król jednak nie przestał miłować swej żony. Gdy wyjeżdżał na wojnę do Francji w czerwcu 1513 r. Katarzyna była już ponownie w ciąży. Henryk mianował ją regentką (w przypadku gdyby narodził się syn) i namiestniczką Anglii podczas jego nieobecności. Nim jeszcze król wrócił z Francji w październiku 1513 r. Katarzyna powiła drugiego syna, który zmarł zaraz po urodzeniu. Król, nim jeszcze przybył do Londynu, już wiedział o stracie syna. Katarzyna płakała w swych komnatach oczekując przybycia męża i choć w końcu się zjawił, ich przywitanie było dość chłodne. Henryk był bowiem zrozpaczony - utracił kolejnego syna. To właśnie wtedy wziął sobie pierwszą kochankę - Jane Popincourt. Co nie znaczy że nie odwiedzał już więcej Katarzyny.

W grudniu 1514 r. powiła ona trzeciego martwego chłopca. W tym czasie król prócz Jane, wziął sobie drugą kochankę - Elżbietę Blount, damę dworu królowej. Romans z nią trwał z przerwami przez kolejne pięć lat, do 1519 r. Wówczas to (15 czerwca 1519 r.), Elżbieta urodziła mu pierwszego syna - Henryka Fitzroya. W Boże Narodzenie 1514 r. Henryk tańczył tylko z Elżbietą. Załamana stratą kolejnego syna Katarzyna oddaliła ją z dworu już 5 stycznia 1515 r. I o dziwo król nie miał do żony o to pretensji. Po oddaleniu Jane Popincourt (w tym czasie królowa urodziła już księżniczkę Marię Tudor - 18 luty 1516), Henryk ponownie zbliżył się do Katarzyny. Ich związek jakby zaczął się od nowa. Lecz już w początkach 1517 r. król ponownie spotkał Elżbietę Blount i uczynił ją swą stałą kochanką (choć równocześnie odwiedzał alkowę żony). A ta 10 listopada 1518 r. powiła swą drugą córeczkę, która jednak ponownie zmarła, w przeciągu tygodnia. Para królewska nie miała już więcej razem żadnych dzieci.

W 1522 r. rozkwitł kolejny królewski romans. Tym razem jego wybranką została Maria Boleyn, choć w tym samym roku w przedstawieniu "Zielony Zamek" w pałacu Witehall - wśród różnych dam, król poznał młodszą siostrę swej kochanki - Annę, która odgrywała rolę "Wytrwałości". Zapewne już wówczas Henryk się nią zafascynował, lecz jeszcze nie walczył o jej względy. Zaczęło się to, wraz z zakończeniem romansu z Marią w 1526 r. Henryk zakochany bez pamięci w drugiej Boleynównie - Annie był gotów wiele wytrzymać, wiele uczynić by ją zadowolić. Prawdopodobnie do pierwszego ich stosunku seksualnego doszło dopiero w listopadzie 1532 r. niedługo po powrocie z Calais, gdzie Henryk przedstawił Annę królowi Francji - Franciszkowi I, jako swą przyszłą małżonkę i królową Anglii. Anna skrupulatnie dążyła do celu, wspierana również (a nawet "popychana" do tego), przez swą rodzinę, szczególnie ojca. Któż się jednak spodziewał że nie będzie potrafiła dać królowi męskiego potomka, któż się spodziewał że skończy tak marnie - jako oskarżona o "zdradę" czyli cudzołóstwo "dziewka". Ona zapewne nigdy nie brała pod uwagę tak czarnego scenariusza.



Pierwszy syn Henryka narodził się w 1519 r. (15 czerwca), z pięcioletniego romansu króla z dwórką Katarzyny Aragońskiej - Elżbietą Blount. Król gdy dowiedział się o narodzinach syna, był tak szczęśliwy że wsiadł na koń i wykrzyczał w stronę pałacu z całej siły "Boże, słyszysz mnie - mam syna". Lecz Henryk (takie imię otrzymał chłopiec), był bękartem i nie posiadał żadnych praw do królewskiego tronu. Król darzył jednak chłopca taką miłością, iż nadał mu oficjalny przydomek Fitzroy (królewski syn), zaś gdy chłopiec skończył sześć lat - 16 czerwca 1525 r. Henryk VIII nadał mu tytuły: księcia Richmond i Somerset, oraz hrabiego Nottingam. Obdarzył chłopca własnym dworem i otoczył go wszelkimi dobrami i bogactwem.

Lecz królowi to nie wystarczało, zmienił więc prawo sukcesji tronu. Odtąd to nie jego córka/córki z prawego łoża (z koronowanych żon), Maria (czy nawet potem Elżbieta), były następczyniami tronu w przypadku śmierci króla i braku męskiego potomka zrodzonego z oficjalnej królewskiej małżonki. Takim następcą stawał się odtąd królewski bękart - Henryk Fitzroy. To on byłby następcą tronu Anglii, w przypadku gdyby król już nie miał więcej synów z prawego łoża. Trzeba tutaj powiedzieć że dziadek Henryka VIII - Edmund Tudor hrabia Richmont był synem królowej Anglii Katarzyny de Valois, żony Henryka V Lancastera (jednego z największych władców średniowiecznej Anglii - zwycięzcy spod Azincourt w 1415 r. która to bitwa jest znana jako druga po Grunwaldzie największa bitwa średniowiecznej Europy). Henryk V odesłał ją jednak do zamku Wallingford (choć ta dała mu jedynego syna późniejszego króla Henryka VI). Tam Katarzyna poznała ubogiego szlachetkę Owena Tudora (pradziadka Henryka VIII), i choć nie mogła go poślubić mieli razem aż sześcioro dzieci (w tym trzech synów - jednym z nich - drugim - był właśnie Edmund Tudor). Gdyby historia potoczyła się inaczej i Katarzyna nie zakochała się wówczas w Owenie, panowanie Henryka VIII nigdy nie miało by miejsca, a "Gwiazda Tudorów" nigdy by nie wzeszła. 




Gdy więc w 1526 r. Henryk zainteresował się Anną Boleyn, ta nie chciała podzielać losu swej siostry i nie zamierzała zostawać królewską nałożnicą. Wiedziała bowiem że królewska namiętność wcześniej czy później przeminie, a cóż ona wtedy zrobi? Urodzi królowi bękarty, bez prawa do korony? Henryk zapewne początkowo był Annie obojętny, aby więc ochłodzić jego namiętność (nie mogła mu przecież oficjalnie odmówić), uciekła do swej rodzinnej posiadłości w Hever. Tam też król pisywał do niej listy nazywając ją "jedynym szczęściem jakie go spotkało w życiu" i pisząc o swej miłości względem niej. Anna odpisywała że nie jest godna miłości Najjaśniejszego Pana, i że nie pojmuje dlaczego właśnie ona zasłużyła na taką łaskę. Anna odrzucała też wszystkie prezenty które Henryk posyłał do Hever. Odrzuciła również przyznany jej w kwietniu 1527 r. przez Henryka - tytuł maitresse-en-titre, pierwszej i jedynej królewskiej metresy (Henryk zapowiedział że nie weźmie sobie innej kobiety poza nią, jeśli zgodzi się być jego nałożnicą). Anna stwierdziła wówczas że "odda swą cnotę jedynie mężowi po ślubie" - to spowodowało że już w maju 1527 r. król przedsięwziął pierwsze kroki w celu uzyskania rozwodu z Katarzyną Aragońską i poślubienia Anny Boleyn.

Anna nie zamierzała godzić się na tytuł królewskiej metresy, jak uczyniła jej siostra. Zdawała sobie bowiem doskonale sprawę że zapał miłosny króla do niej z czasem zacznie słabnąć. Niechcący jednak otworzyła "puszkę Pandory", bowiem stworzyła bardzo niebezpieczny precedens (i to nie tyle niebezpieczny dla Katarzyny Aragońskiej, ile dla niej samej). Katarzyna bowiem doskonale zdawała sobie sprawę z królewskiej niewierności, ba - uważała to wręcz za naturalne, by król mógł posiadać nałożnice. Wiedziała bowiem że jej pozycja jest niczym niezagrożona, żadna dwórka nie była w stanie odebrać jej męża, tronu i tytułu. Żadna póki nie pojawiła się Anna Boleyn. I tutaj mamy ów precedens jak na dłoni. Anna doskonale wiedziała że nie ma najmniejszego prawa do tytułu królowej. Całe jej prawo sprowadzało się do jednej żądzy Henryka by jak najszybciej ją posiąść, bowiem twierdziła że odda mu się tylko jako żona. Król był nią zafascynowany do tego stopnia że nie brał sobie wówczas żadnych kochanek, cierpliwie czekając na moment anulowania małżeństwa z Katarzyną i ślubu z Anną. W serialu "Dynastia Tudorów", jest pokazana pewna scena, gdy Anna wyszywa w jednej komnacie, zaś Henryk...onanizuje się w drugiej. Pięknie oddawało to ówczesne relacje między nimi, i ową cierpliwość Henryka.




Anna musiała zdawać sobie również zapewne sprawę, że tak samo łatwo jak ona obaliła Katarzynę Aragońską (która miała poparcie zarówno cesarza rzymskiego i jednocześnie króla Hiszpanii - Karola V, oraz papieża), tak, jeśli nie zdoła utrzymać przy sobie Henryka, inna obali ją samą. I przyjdzie to o tyle łatwiej, że Anna nie posiadała praktycznie żadnych sprzymierzeńców. Powszechnie w Europie była uznawana z "królewską nałożnicę" lub "królewską dziewkę", nie zaś za królową. To również zostało pokazane w serialu, gdy ojciec Anny mówi do niej "Nie strać miłości króla, bo wraz z nią utracisz wszystko - WSZYSTKO!". Zapewne to właśnie było podyktowane ową późniejszą zazdrością Anny o Henryka. Zdawała ona sobie bowiem doskonale sprawę, że każda następna nałożnica to potencjalna konkurentka, nie tylko w królewskim łożu, lecz również w jego sercu.

Anna zresztą nie była wcale taka cnotliwa. Już w 1514 r. towarzyszyła siostrze króla Henryka VIII - Marii Tudor (zwanej "Różą Tudorów"), wraz ze swą starszą siostrą Marią i innymi młodymi dziewczętami, w podróży do Francji (gdzie Maria Tudor miała wyjść za mąż za starego i zniedołężniałego już króla Ludwika XII - sama mając wówczas zaledwie 18-cie lat). Po szybkiej śmierci Ludwika (zmarł 1 stycznia 1515 r.), Maria Tudor powróciła do Anglii, już jako nowa mężatka poślubiając Karola Brandona - królewskiego przyjaciela i druha, zaś obie panny Boleyn postanowiły pozostać na francuskim dworze. Swoboda obyczajów jaka tam wówczas panowała musiała spowodować że nawet najcnotliwsza panna wcześniej czy później uległa, tym bardziej jeśli jej kochankiem zostawał ktoś możny i bogaty, taki, który mógłby zapewnić jej dobre i dostatnie życie. Siostra Anny, Maria Boleyn - była najpierw kochanką króla Francji Franciszka I, a potem króla Henryka VIII. Nazywana była też na francuskim dworze "najlepszą prostytutką", zaś osobiście przez Franciszka "jego osobistą klaczą". Czy w takich "warunkach" możliwe było by Anna zachowała swą cnotę?





Nawet jednak jeśli założyć, że rzeczywiście udało jej się dochować cnoty, to przecież związek z Henrykiem, był jej trzecim (a właściwie czwartym), od powrotu do Anglii w początkach lutego 1522 r. Nawet jeśli założyć, że związek z James'em Butlerem późniejszym hrabią Ormond (ur. 1496 r.), dla którego poślubienia wróciła z Francji, był rzeczywiście platoniczny, to już związki z Tomaszem Wyatt'em, czy z Henrykiem Percy'm, były bardziej poważne. Choć oczywiście nie ma żadnych źródeł mówiących oficjalnie o romansach Anny z tymi mężczyznami, to jednak zdaje się być oczywistym, czemu brak takich źródeł. Gdy Anna "wpadła w oko" królowi, musiała uchodzić za cnotliwą (Henryk nie marnowałby na nią czasu gdyby miał pewność, że Anna dziewicą już nie jest), zatem pewne sprawy musiały zostać "wyciszone" i to zarówno dla dobra samej Anny jak i jej adoratorów.

Pierwszym mężczyzną którego Anna spotkała po powrocie do Anglii (nie licząc Butlera), był właśnie Tomasz Wyatt (ur. 1503 r.). Prawdopodobnie zakochał się on w Annie (świadczą o tym jego wiersze, pisane szczególnie po 1532 r. a także wielki żal po jej śmierci), nie wiadomo zaś czy Anna też coś do niego czuła. Pewnym jest natomiast, że jego poetyka w zawoalowanej formie mówiła również o jego miłości do Boleynówny. Zaś związek Anny z Henrykiem Percy'm (ur. 1502 r.), rozpoczął się prawdopodobnie około maja 1523 r. Percy był wówczas giermkiem kardynała Wolseya, który zareagował niezwykle gwałtownie, dowiedziawszy się że młodzi spotykają się potajemnie. Publicznie "zbeształ" Percy'ego za zadawanie się z tą, jak to określił: "głupią dziewką" (być może Anna miała to również w pamięci - zapewne Percy ją o tym poinformował, gdy potem doprowadziła do upadku Wolseya). Kardynał widząc że Percy nie uważał tego za przewinę i do tego bronił Anny podkreślając jej urodę i szlachetne pochodzenie, Wolsey wezwał jego ojca, który już wyperswadował mu "romans" z Anną Boleyn. W lutym 1524 r. Henryk Percy poślubił Marię Talbot.

Anna złożyła Henrykowi fatalną obietnicę (iż, jeśli ją poślubi - urodzi mu syna), z której nie potrafiła się potem wywiązać, zaś on z roku na rok coraz bardziej tracił cierpliwość. Henryk zapewne już później brał pod uwagę że prawdopodobnie postąpił zbyt pochopnie odsuwając Katarzynę Aragońską i wywyższając zwykłą dwórkę, która nawet nie potrafiła wywiązać się ze złożonej wcześniej przez samą siebie - obietnicy. Henryk obdarowywał Annę i jej rodzinę najbardziej wyszukanymi podarkami, roczne wydatki z tego tytułu (ponoszone jedynie na samą Annę Boleyn), wahały się w granicach 200 - 500 funtów rocznie, i z roku na rok rosły (w latach 1526-1533. W roku 1533 Anna otrzymała już  swój własny dwór a co za tym idzie własne nieograniczone dochody, oddzielne od kasy królewskiej). Jak ogromne były to kwoty świadczy fakt, że w ówczesnej Anglii za ok. 5 funtów kupić można było dobrego konia wraz z wierzchem. Henryk zapewne zastanawiał się potem - cóż takiego Anna dała jemu? Miał być bowiem syn - następca, a co było? Anna raz urodziła córkę i dwa razy martwych chłopców.




Dla króla to było już za wiele, choć Anna zapewne starała się ponownie nakłonić Henryka by znów odwiedził ją w sypialni, by mieć szansę na kolejny poród. Wiedziała że jeśli "nie wypełni zadania", jej los będzie nie do pozazdroszczenia. Anna po swym drugim poronieniu 29 stycznia 1536 r. zaczęła zdradzać objawy załamania nerwowego. Raz to się śmiała by za chwilę popaść w stan melancholii lub też nagle rozpłakać się. Henryk w tych dniach nie odwiedzał już lamentującej żony, poświęcając czas na kolejną faworytę - lady Jane Seymour. Anna zaś, wciąż nie mogąc wypełnić swej obietnicy - zaczęła się bać. Nie tylko o siebie i rodzinę, lecz chyba przede wszystkim o swą córkę - z chwilą bowiem jej upadku Elżbieta traciła wszystko - nie tylko prawo do tronu (stawała się automatycznie bękartem), lecz również prawdopodobnie miłość króla a z czasem kto wie - może i życie.

Myśli o Elżbiecie były dla Anny wtedy najważniejsze - jak król ją potraktuje, gdy utraci jego miłość oraz zaufanie. Prawdopodobnie to właśnie myśli o córce, o jej przyszłości, skłoniły Annę, by stojąc już naprzeciw kata - publicznie stwierdziła że król Henryk jest "najlepszym ze wszystkich władców jakich widział świat" oraz dodała "módlcie się za króla, mojego i waszego Pana". Chciała zapewne uratować wówczas swą córkę, którą Henryk uważał za dziecko spłodzone ze zdrady małżeńskiej. Pokazuje to również zwrot jakiego użył Henryk (jakiś czas po egzekucji Anny), gdy otrzymał wiadomość że mała Elżbieta wyrosła już z sukien i czy zechciałby zapłacić za nowe? Odpowiedział wówczas krótko: "Dlaczego mam płacić, to nie moje dziecko - jej matka była dziwką".





W serialu jest taka scena gdy Anna siedząc już w Tower, wypowiada zdanie: "Ufajcie tym którzy przysięgli wam służyć, a podzielicie szeregi zwiedzionych" i niech to pozostanie mottem końcowym tej pierwszej części
 
 
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
 
 
CDN.   
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz