Łączna liczba wyświetleń

sobota, 8 lipca 2017

SKĄD SIĘ WZIĘLI NIEMCY - Cz. II

CZYLI SŁOWIAŃSKA GENEZA

NIEMIECKIEGO PAŃSTWA


"BYLIŚMY NAD ŁABĄ, UCHYLONO NAS ZA ODRĘ. PRZEMOC JUŻ SIĘ I TAM CIŚNIE. GDZIE NIGDY GERMAN, CHYBA WĘDROWNY, STOPY SWOJEJ NIE POSTAWIŁ (...) MIĘDZY GERMANAMI A SARMATY WZAJEMNA BOJAŹŃ BYŁA GRANICĄ"

ADAM NARUSZEWICZ
(W PRZEDMOWIE DO "GERMANII" TACYTA)






Jak już w poprzedniej części tej serii pisałem, zarówno Słowianie, jak i Celtowie wywodzili się pierwotnie z tego samego trzonu genetycznego, który przywędrował do Europy (a raczej do jej wschodnich terenów) ok. 18 000 r. p.n.e. Słowianie i Celtowie podzielili się jednak już wcześniej na dwie odrębne grupy (ok. 20 000 r. p.n.e.) o genetycznej haplogrupie R1a1 i R1b1. W tym czasie Europa była już częściowo zamieszkała przez przybyłe wcześniej (od ok. 48 000 r. p.n.e.) plemiona tzw." Nordyków" o haplogrupie (I1 i I2). Oni jednak nie doczekali przybycia Słowian i Celtów (zwanych umownie Ariami), i praktycznie całkowicie wymarli (prawdopodobnie pod wpływem oziębienia klimatu) ok. 40 000 r. p.n.e. Kolejna grupa ich pobratymców (haplogrupa JI), przywędrowała do Europy najprawdopodobniej z terenów Mezopotamii i osiedliła się na terenach bałkańskich. Ta ludność, zostanie pobita i wchłonięta (lub zniszczona) przez wielką falę ludów aryjskich (słowiańsko-celtyckich), które ruszą na Europę ok. 18 000 p.n.e. tuż po upadku i zniszczeniu tzw.: "Kolebki" jak nazywano w najdawniejszych słowiańskich wedach wspólne państwo ludów słowiańsko-celtyckich (najprawdopodobniej chodzi tutaj o owo Imperium Ujghur). Opanowanie Europy przez Ariów nie nastąpiło jednak od razu, był to bowiem proces dość długi, trwający ponad 10 000 lat. Dopiero od 8 000 r. p.n.e. nastąpiła główna migracja Słowian na tereny środkowej Europy (Celtowie ruszą zaś jeszcze później, bowiem ok. 4 200 r. p.n.e.), co spowoduje opanowanie całej Europy kontynentalnej do ok. 4 000 r. p.n.e.

Potem będzie miała miejsce wzajemna konkurencja i ponowne mieszanie się Słowian z Celtami (ok. 2 500 r. p.n.e. Celtowie zajmują już zasiedlone przez Słowian tereny dzisiejszych południowych Niemiec i Czech). Ok. 2 250 r. p.n.e. Celtowie wkraczają na tereny dzisiejszej Francji, co powoduje że zamieszkująca tamte ziemie pierwotna ludność neolityczna, albo ucieka na południe, albo zostaje wchłonięta przez nowych zdobywców. Ok. 2 200 r. p.n.e. Celtowie wchodzą do Włoch, zaś ok. 2 100 r. p.n.e. następuje ich inwazja na Wyspy Brytyjskie, a ok. 1 700 r. p.n.e. opanowują Skandynawię (nie całą oczywiście, zaledwie południowe tereny dzisiejszej Szwecji i Norwegii,ale bez Danii, która od ok. 4 000 r. p.n.e. należy do Słowian). W tym okresie Celtowie opanowują dość duży obszar Europy zachodniej, północnej i środkowej (wyparcie Słowian z tych terenów w okresie lat od ok. 2 500 - ok. 700 r. p.n.e. Mimo to Słowianie także podejmują swoje ekspansje, z których największą w II tysiącleciu będzie migracja na południe, w stronę dzisiejszej kontynentalnej Grecji i opanowanie jej poprzez słowiańskie plemię ognia - Gorów (od słowiańskiego słowa "Gore" - Ogień, którzy to potem zostaną przekształceni w Dorów, z których zaś narodzą się późniejsi Spartanie). Ekspansja słowiańskich Gorów/Dorów do Grecji miała miejsce ok. 1 800 r. p.n.e.

Ok. 6 500 r. p.n.e. pojawiają się wśród Słowian pierwsi Polacy, czyli plemiona Lechitów (ludy o mutacji R1a-M417 Lechici/Polacy). Był to jeden z najważniejszych szczepów słowiańskich (jeśli nie najważniejszy w ogóle), który zaszczepił geny słowiańsko-lechickie również w Indiach i Iranie (tamtejsza ludność ma więcej wspólnych genów z dzisiejszymi Polakami, niż my z Francuzami czy Niemcami). Pierwsze zjednoczone państwo lechickie powstaje jednak dopiero ok. 1 800 r. p.n.e. Imperium Lechickie (podporządkowujące sobie inne plemiona słowiańskie) było państwem zdecentralizowanym, co oznaczało że gdy jakieś lechickie plemię zdobywało przewagę w tym związku, stawało się automatycznie przywódcą całego imperium, które od ok. 700 r. p.n.e. zaczęło odzyskiwać utracone ponad tysiąc lat wcześniej na rzecz Celtów ziemie Europy Środkowej i Południowej. W roku 513 p.n.e. mamy pierwszy najazd z południa na Imperium Lechitów, dokonany przez Persów (w dużej mierze spokrewnionych ze Słowianami) króla Dariusza I Wielkiego. Pomimo wkroczenia na duże obszary ziem dzisiejszej Ukrainy, atak ten zakończył się dla Persów całkowitą klęską i ucieczką Dariusza. Kolejną próbę wojny z plemionami podporządkowanymi Lechitom, podjął w 335 r. p.n.e. (na rok przez jego inwazją na Persję) król Macedonii Aleksander Wielki, ale pomimo kilku zdobyczy, nie odniósł tu trwałego zwycięstwa, ani nie uzyskał żadnych zdobyczy terytorialnych.

W tym czasie oczywiście nie istnieli żadni Niemcy, ani też żadni Germanie, o których chociażby pisze Tacyt. Istnieli natomiast Lechici (czyli Polacy), których Imperium wielokrotnie zmieniało centrum władzy. Początkowo (od ok. 1 800 r. p.n.e.) były to ziemie centralnej i północnej Polski (w tym czasie zostaje założony również gród w Gnieźnie (ok. 1 700 r. p.n.e.), przez króla Lecha I - który przetrwał również w ludowej opowieści o "Trzech Braciach", Lechu, Czechu i Rusie). Ok. 1550 r. p.n.e. centrum władzy przeniosło się na południe, do plemienia Wiślan, których głównym grodem był założony w tym czasie Kraków (pierwotnie Carodom). Ok. 1450 r. p.n.e. centrum decyzyjne Imperium lechickiego, ponownie przeniosło się do plemion północnych (znad Morza Bałtyckiego), jednak w latach 70-tych XIII wieku znów wróci do plemion centralnej Polski (leżących między Wisłą a Odrą), prawdopodobnie byli to Polanie (choć ta nazwa wówczas nie istniała). Dominacja "Polan" była dość długa, bowiem trwała ok. 1200 lat do I wieku p.n.e. Wówczas to dominację w Imperium Lechickim objęło plemię Swebów (lub Swewów), którego władcą był nadreński król Ariowit (zwany również Ariowistem). Miał on również nosić imię Lecha III i doprowadził do ponownego (pierwszy był w latach ok. 7 000 p.n.e. - ok. 2 300 p.n.e.) zajęcia ziem dzisiejszej Francji (wówczas już ziemi zasiedlonej przez Celtów).




Lech Ariowit po dziś dzień uważany jest przez niemieckich historyków za "Germanina", choć nazwa ta (użyta i rozpowszechniona przez Tacyta), była nazwą sztuczną i opisywała plemiona słowiańskie leżące po drugiej stronie gór (Ger-man - mężczyzna zza gór, zza Alp. Słowo to do dziś nie utraciło swego słowiańsko brzmiącego tonu). Żadnych innych plemion na tych terenach (za Alpami i Renem) wówczas nie było, prócz zdecentralizowanego Imperium Lechickiego, grupującego wiele najróżniejszych słowiańskich plemion (aby się o tym przekonać wystarczy przebadać kości poległych wojowników pod względem genetycznym, aby przekonać się że na całym tym obszarze dominowała haplogrupa R1a1, z dominującą rolą lechickiej (polskiej) mutacji M-417. Nie było Germanów (w sensie przodków Niemców) nie było Niemiec, nie było żadnych niemieckich plemion, których istnienie zostało w dużej części wymyślone przez historyków niemieckich w XVIII i XIX wieku. Wszyscy oni nagle stali się Niemcami, bowiem należało jakoś wytłumaczyć genetyczną ciągłość  niemieckiego państwa, sięgającą dalekiej starożytności (w tym czasie Niemcy, po bismarkowskim zjednoczeniu na zasadzie "Krwi i Żelaza" stawały się coraz silniejszym i dominującym w Europie państwem. Takie państwo, które aspirowało do roli światowego mocarstwa, nie mogło nie mieć historii, nie mogło nie mieć korzeni, sięgających w daleką przeszłość (bowiem jak to się mówi: "Drzewo bez korzeni nadaje się tylko na opał"). Musiała istnieć jakaś ideologiczno-genetyczna spójnia grupująca Niemców, i taką spójnią stali się właśnie Germanie, którzy nagle (dzięki niemieckim historykom) okazali się przodkami współczesnych Niemców. 

Tak właśnie narodziła się niemiecka propaganda historyczna, która zdobyła ogromną popularność w świecie (wbrew genetyce, czego przykładem jest chociażby Bitwa w Dolinie Dołęży, mająca miejsce ok. 1250 r. p.n.e. Dziś odnajdowane kości i broń użytą podczas tej największej bitwy starożytności, nie tylko zaprzeczają niemieckim twierdzeniom o "niemieckości Germanów", ale wręcz potwierdzają dominację nie tylko osób o słowiańskiej haplogrupie R1a1, ale również tej, którą dziś posiadają współcześni Polacy - R1a1-M-417). Niemcy są więc krajem bez korzeni, podobnie jak Rosja krajem bez historii (co dobitnie stwierdził Piotr Czaadajew, pisząc w swych "Listach filozoficznych" o Rosji i Rosjanach: "Rośniemy, ale nie dojrzewamy, idziemy naprzód, ale po linii krzywej, czyli takiej, która nie prowadzi do celu (...) Gdy cały świat przebudowywał się od podstaw myśmy nie wznieśli nic nowego, po dawnemu siedzieliśmy skuleni w dawnych chałupach z bierwion i słomy. Jednym słowem losy ludzkości wykuwały się bez nas (...) Najpierw brutalne barbarzyństwo, potem ordynarna ciemnota, następnie obce panowanie, okrutne i poniżające, którego ducha odziedziczyła późniejsza nasza władza - oto smutna historia naszej młodości (...) Jeśli nawet założyć, że potrafilibyśmy drogą studiów i rozmyślań zdobyć brakującą nam wiedzę, to skąd wziąć żywe tradycje, rozległe doświadczenie, głębokie zrozumienie przeszłości, trwałe nawyki intelektualne (...) Żyjemy w kraju tak ubogim, gdy idzie o objawy tego, co idealne". Rosja i Niemcy - puste państwowe twory, bez ducha, bez historii, bez korzeni - smutne.  

Wracając zaś do Lecha III Ariowita, otóż w 71 r. p.n.e. przekroczył on Ren na czele słowiańskiego plemienia Swebów i wkroczył do celtyckiej Galii. Nie uczynił tego jednak oficjalnie jako najeźdźca, został bowiem "zaproszony" do Galii przez przedstawicieli celtyckich plemion Sekwanów i Arwernów (z których pochodził również późniejszy przywódca ogólno-galijskiego powstania anty-rzymskiego - Wercyngetoryks). Plemiona te bowiem poniosły klęskę w ostatniej wojnie z Eduami (innym celtyckim plemieniem, którego siedziby leżały w centralnej Francji, pomiędzy rzekami Loara i Elavier, zaś głównym ich grodem była Gergobina). Poprosiły więc Ariowita (wówczas już przywódcę plemion lechickich), o wsparcie, przybycie do Galii, pokonanie Eduów i po odpowiednio hojnej zapłacie, powrót za Ren, do słowiańskiej Lechii. I Ariowit tak właśnie uczynił, przekroczył Ren i w bitwie z Eduami pokonał ich i ujarzmił (71 r. p.n.e.). Wówczas to, zadowoleni przedstawiciele plemion Arwernów i Sekwanów, ofiarowali mu bogate dary, aby znów wyniósł się do siebie, za Ren. Ariowit jednak nie zamierzał tego uczynić, odniesione zwycięstwo spowodowało że stał się najpotężniejszym władcą w całej Galii, rozpoczął też sprowadzanie członków swego plemienia (i nie tylko swojego, również innych plemion słowiańskich) do Galii, tak aby uczynić z niej swoją zdobycz a z Galów swych poddanych. Tak więc Galia w została ujarzmiona przez Słowian (choć ich kontrola nie była jeszcze całkowita, stanie się to dopiero później).




W tej sytuacji wiele plemion celtyckich poczęło rozglądać się za sojusznikami, którzy wypędziliby z Galii Słowian i ponownie zwrócili Celtom ich kraj. Powstały dwa wielkie stronnictwa (w plemionach). Jedno stronnictwo arystokratyczne, postulowało szukanie pomocy na zewnątrz (głównie w Rzymie), drugie zaś, grupujące nowobogackich wielmożów, darzących do zdobycia władzy dzięki przypodobaniu się ludowi - opowiadało się za walką narodowowyzwoleńczą, prowadzoną przez samych Galów. Mawiano że każdy kolejny sojusznik, po pokonaniu Ariowita, szybko może zamienić się w nowego okupanta i ponownie podporządkować sobie Galię. Przeważyło stanowisko "stronnictwa ludowego" i gdy plemiona Arwernów, Sekwanów, Boiów i Eduów zjednoczyły się aby pokonać słowiańskiego władcę (który do tego czasu znacznie się umocnił, sprowadzając całe swoje plemię i wielu ochotników z innych słowiańskich ziem), doszło do bitwy pod Magetobrygą (65 r. p.n.e.) która zakończyła się całkowitą klęską Celtów i całkowitym podporządkowaniem sobie Galii przez Ariowita (wiele celtyckich ludów, szczególnie w Aremoryce - północna Francja przy Kanale La Manche - i Belgii, płaciło mu jedynie daninę. Bezpośrednio zaś kontrolował ziemie Edułów i Sekwanów, których zamienił w swoich poddanych (a część w niewolników). 

W takiej sytuacji stronnictwo ludowe musiało ustąpić pola arystokratom, którzy zamierzali prosić o pomoc Rzymian. W tej sprawie w 61 r. p.n.e. udał się do Rzymu najwyższy kapłan Eduów - druid Dywicjak, który gościł nawet w domu Cycerona. Wówczas niewiele jednak wskórano, gdyż senat był przeciwny podejmowaniu uciążliwej wojny w obronie kilku plemion Galii, podjęto jedynie uchwałę że rzymscy namiestnicy Galii Narbońskiej (czyli dzisiejszej Prowansji), będą bronili lud Eduów przez Swebami, ale po warunkiem że będzie to w "z pożytkiem dla Rzeczypospolitej" (czyli innymi słowy zgodnie z interesami Rzymu). Zaś w 59 r. p.n.e. podczas konsulatu Cezara, do Rzymu przybyli posłowie króla Lecha III Ariowita, którzy zaoferowali Rzymianom trwały pokój i uznanie swych stref wpływów - Ariowit miał kontrolować północną Galię do rzek Rodan i Garonna, zaś Rzymianie południe, wraz z prowincją Galią Narbońską. Cezar przyjął te warunki i przekonał senat do ich zatwierdzenia (tym bardziej że rzymskiej prowincji groził wówczas eksodus celtyckiego plemienia Helwetów, którzy zamierzali porzucić swoje dotychczasowe siedziby - dzisiejsza Szwajcaria- i przejść do Oceanu Atlantyckiego w poszukiwaniu lepszych ziem. Z obawy jednak na zagrożenie słowiańskie na północy, postanowili przejść od strony południowej, wkraczając do rzymskiej prowincji w Galii. Stanowiło to poważne zagrożenie, dlatego dla Rzymian wówczas lepiej było mieć Ariowita za przyjaciela niż wroga, przystali więc na jego propozycje). 

Jednak gdy tylko Gajusz Juliusz Cezar, jako namiestnik Galii Narbońskiej w roku następnym pokonał plemię Helwetów w wielkiej bitwie pod Bibrakte (30 czerwca 58 r. p.n.e.), zmienił się też jego stosunek do Słowian i Ariowita, tym bardziej że większość plemion celtyckich, to właśnie w nim widziała teraz swego wybawcę. Cezar polecił Eduom zaprzestanie płacenia daniny Ariowitowi, co bardzo szybko spowodowało jego kontrakcję. Gdy słowiańska armia Swebów maszerowała na Eduów z zamiarem zniszczenia ich siedzib, drogę zastąpił im Cezar, który zaproponował Ariowitowi rozmowę "w cztery oczy". Rozmowa ta jednak, zgodnie z życzeniem Ariowita wyglądała następująco - obaj wodzowie rozmawiali ze sobą z koni i mieli dla ochrony po dziesięciu żołnierzy. Podczas tej rozmowy, przywódca Lechitów zażądał by Cezar wycofał się do swojej prowincji, bowiem jak twierdził - on nie przeszkadza Rzymianom w poborze danin z południa Galii, dlaczego więc ci próbują uniemożliwić mu karanie nieposłusznych wasali w jego części (zatwierdzonej zresztą przez senat). Cezar odmówił (wówczas miało dojść do próby zamachu na jego życie, co jednak się nie udało), lecz to oznaczało już wojnę. Do bitwy doszło u stóp Wogezów, która zakończyła się klęską i ucieczką Ariowita i innych Słowian za Ren. Tak oto zakończyła się pierwsza słowiańska próba odzyskania Galii, zaś król Ariowit powrócił do Lechii i miał panować jeszcze przez 33 lata, pokonując Rzymian trzykrotnie w Ilirii i Panonii. Tymczasem Gajusz Juliusz Cezar po kilkuletniej, niezwykle krwawej wojnie (58 - 51 r. p.n.e.) podporządkował sobie całą Galię i ujarzmił Galów. Jednak kolejne walki ze Słowianami miały dopiero nadejść, w tym jedna z największych klęsk, jaką ponieśli Rzymianie w swojej historii - w Lesie Teutoburskim roku 9 naszej ery. Ale o tym w kolejnej części. 




       CDN.     

9 komentarzy:

  1. Witam wszystkich,
    link dla tych, którzy chcieliby poszerzyć swoje wiadomości o naszej starożytnej historii:
    https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2016/04/22/poczet-krolow-lechii-kosciol-w-polsce-od-1050-lat-ukrywa-przed-polakami-ze-jestesmy-starozytnym-antycznym-wielkim-imperium/

    Pozdrawiam, Justyna

    OdpowiedzUsuń
  2. „jak nazywano w najdawniejszych słowiańskich wedach wspólne państwo”

    Ta dawność który rok oznacza? Gdzie nabyłeś tę książkę? Przytocz urywek, który o tym mówi, podaj jego namiary w książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Lech Ariowit po dziś dzień uważany jest przez niemieckich historyków za "Germanina", choć nazwa ta (użyta i rozpowszechniona przez Tacyta), była nazwą sztuczną i opisywała plemiona słowiańskie leżące po drugiej stronie gór (Ger-man - mężczyzna zza gór, zza Alp. Słowo to do dziś nie utraciło swego słowiańsko brzmiącego tonu).”

      Nazwa niby „sztuczna”, ale Rzymianin używać miał słowiańskiego brzmienia (ta słowiańskość w słowie 'man' gdzie niby pobrzmiewa?), czyli że niby nazwa sztucznie nadana samym sobie przez Słowian...

      Usuń
    2. Widzisz nazwa "Germanin" jest całkowicie sztuczna i nie ma żadnego odpowiednika w języku łacińskim, nic nie określa i nic nie znaczy. Skąd więc wzięło się to słowo w pamiętnikach Cezara czy późniejszych źródłach rzymskich historyków? Otóż odpowiedź jest dość prosta, Rzym natknął się na "Ludzi zza Gór" (Ger-Man) już w końcu II wieku p.n.e. ale dopiero w czasie podboju celtyckiej Galii słowo to weszło do użycia w języku łacińskim. Innymi słowy Rzymianie podbijając Galię słyszeli o "Ludziach zza Gór" albo od samych Celtów, albo też bezpośrednio od "Germanów". Nazwa ta upowszechniała się do końca I wieku p.n.e. i zaczęła żyć własnym życiem. Germanie z czasem stali się przodkami Niemców, choć do dziś nie sposób znaleźć ŻADNEGO genetycznego podobieństwa tych ludów.

      Pytanie więc nie polega na tym czy istnieli "Germanie", tylko kim oni byli.

      Nie znajdziesz żadnej mapy wczesno- i późnośredniowiecznej Europy w której na określenie ludów zamieszkujących obszar dzisiejszych Niemiec, użyto by słowa "Niemcy". Nie ma takiej mapy, bowiem nie było wówczas ani takiego państwa, ani narodu (ludu). Nie ma miasta w Niemczech (starszego niż 500 lat) które nie miałoby swego słowiańskiego dziedzictwa - NIE MA!

      Kwestią zaś całkowicie obalającą teorię o "niemieckości Germanów" jest fakt iż nie istnieje starożytna hapolgrupa ludów niemieckich, natomiast geny słowiańskie są oczywistą oczywistością (żeby użyć słów klasyka), wystarczy tylko stwierdzić, że do dziś wśród kości poległych wojowników w bitwie w Dolinie Dołęży (1250 r. p.n.e.) nie odnaleziono ŻADNYCH haplotypów rasy dzisiejszych Niemców, natomiast większość owych wojowników posiada czysto słowiańską haplogrupę R1a1 (nie mówiąc już o tym że ogromna większość tych Słowian ma geny dzisiejszych Polaków).

      Nie ma więc sensu podważać dokonań współczesnej nauki i brnąć w przestarzałe (często wymyślone) teorie XIX-wiecznych historyków niemieckich.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Najbardziej to mnie rozbawiło: "Nie znajdziesz żadnej mapy wczesno- i późnośredniowiecznej Europy w której na określenie ludów zamieszkujących obszar dzisiejszych Niemiec, użyto by słowa "Niemcy"."
      Ciekawość mnie bierze, dlaczego twórcy map mieli używać nazwy w języku polskim?
      Reszta jest mniej śmieszna.

      Usuń
    4. Przecież nie chodzi o "nazwę w języku polskim" - to chyba logiczne (tak uważam, choć coraz częściej tracę pewność że wszyscy czytają ze zrozumieniem), tylko nazwę Niemiec w języku frankońskim, lub w jakimkolwiek innym wczesnośredniowiecznym języku "germańskim", gdzie byłaby nazwa obejmująca cały niemiecki kraj i nie brzmiałaby ona Germania.

      Nie ma takiej mapy i nie rozumiem co w tym jest śmiesznego? Poza tym genetyki tych ludów nie zmienisz, więc też nie pojmuję o co kruszysz kopie?

      Usuń
    5. sativasa , powinieneś się już dawno oswoić z faktem, że w tamtych czasach żadnych niemców nie było, bo to kundle, a ty ich bronisz, bo ci za to płacą marny trollu.

      Usuń
  3. kundle i tak ich nazywaja np.Anglicy.Niemcy sa wynalazkiem Watykanu,ktory najpierw o pierajac sie na starozytnym Rzymie wskrzesil idee Cesarstwa Rzymskiego dodajac mu przydomek Swiete i tego tworu Cesarzami byli np.Ottonowie i ten dla nas slawny Otton I ze spotkania z Chrobrym w Gnieznie w roku 1000.On wtedy nie byl cesarzem niemiec bo takowych nie bylo nawet w najsmielszych planach ale byl Cesarzem Swietego Cesarstwa Rzymskiego czyli w dzisiejszym rozumieniu Swietego Cesarstwa Watykanskiego.Poprzez szczucie i intrygi identyczne jak dzisiaj robiono wtedy polityke ekspansji majaca na celu likwidacje kultury slowianskiej i zastepowanie jej zydo-chrzescianstwem.Przez setki lat parto w ten sposob na wschod zdobywajac coraz to nowe tereny i tworzac nejprzerozniejsze organizmy panstwowe.W szytowym okresie tego etapu na terenie Europy pomiedzy Wisla a Renem bylo ponad 60 najprzerozniejszych organizmow panstwowych-krolestw,ksiestw,biskupstw,republik wzajemnie sie zwalczajacych w ktorych obowiazywaly niezliczone systemy miar i wag oraz pona 20 stref czasowych.I wtedy na scene polityczna Prus )"wymyslonych" i stworzonych przez Polakow wkracza bardzo zdolny polityk,kanclerz tego kraju Bismarck,ktory przemoca,podstepem i przekupstwem doprowadza do polaczenia sie tego konglomeratu tworzac zrzeszenie ,czyli Rzesze oraz po rzuceniu Francji na kolana do prowadza do koronacji swojego szefa,krola Prus na cesarza tej rzeszy tworzac w ten sposob Niemcy - nazwe zaporzycza sie z juz istniejacego tworu i calosc brzmi jak nastepuje: Swiete Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego.Jest to okres szerzenia sie nowatorskiej idei tzw.panstwa narodowego czy genaralnie to ujmujac NARODU a poniewaz nie ma czegos takiego jak narod niemiecki trzeba go stworzyc.Powstaje piesn niemiecka (dzisiejszy hymn)zaczynajacy sie slowami Deutsclan,Deutschland über alles- n.n. ponad wszystko (ponad wszystkie podzialy - taka wymowe mialy te slowa za Adolfa ich znaczenie zmienilo swoj wymiar i dlatego dzisiaj spiewana jest jedynie 3 zwrotka.Od tamtego czasu mozna mowic o panstwie niemieckim.Narodu niemieckiego jeszcze dlugo nie bylo i dla jego stworzenia wykorzystano 2 wojny swiatowe i zelazna dyscypline szkolna zabraniajaca np. do lat 80 poslugiwania sie jezykami krajowymi.Sprawa nie udala sie do konca i migracja zwyklych ludzi pomiedzy landami byla jeszcze 40 ,50 lat temu utrudniona i niechetnie praktykowana.Zle sie czuli (jak obcokrajowcy),mieli problemy w porozumiewaniu sie itd.

    OdpowiedzUsuń