Łączna liczba wyświetleń

sobota, 3 lutego 2018

ANTYPOLONIZM - CZYLI POTĘŻNA WOJNA HYBRYDOWA PRZECIWKO POLSCE

PRAWDA JUŻ NIKOGO NIE OBCHODZI

CEL JEST JEDEN ZGNIECENIE POLSKI 

I NOWY UKŁAD SIŁ W EUROPIE


CAŁA PRAWDA O "POLSKICH OBOZACH"

HANS, ALE WŁAŚCIWIE DLACZEGO W TYCH "POLSKICH OBOZACH" 
ZATRUDNIONY JEST NIEMIECKI PERSONEL?




W ostatnich dniach mamy potężną falę uderzeniową (wychodzącą z Izraela, ale wbrew pozorom nie chodzi tutaj tylko o Izrael, gdyż szczególnie w ten proceder są zaangażowane inne wrogie nam kraje) godzącą nie tylko w Polskę i Polaków i ich dobre imię, ale przede wszystkim godzącą w prawdę historyczną. To ona jest bowiem najważniejsza, gdyż nieznajomość prawdy historycznej, powoduje powstawanie propagandy a co za tym idzie również oficjalnie wspieranego przez dane państwo kłamstwa historycznego. Dziś takim kłamstwem historycznym są określenia: "polskie obozy koncentracyjne", czyli coś co nigdy nie istniało i nie miało miejsca, rzecz zupełnie wymyślona, tylko aby o tym wiedzieć, należy mieć jakieś rozeznanie w historii. Historia bowiem jest nauczycielką życia (co mówię już od lat, gdyż bez jej znajomości jesteśmy nie tylko podatni na wszelką możliwą propagandę, ale również skazani na popełnianie tych samych błędów co niegdyś nasi przodkowie - i to zupełnie nawet nie uświadamiając sobie takiego faktu). Znajomość faktów historycznych jest więc kluczowa do poznania Prawdy, ale Prawda... nikogo dziś nie obchodzi! Prawda przeszkadza, bowiem burzy ustalone narracje (zauważcie że w dzisiejszym świecie nie mówi się już o Prawdzie, tylko o... określonej narracji, tak jakby było wiele prawd i każdy miał swoją prawdę. A Prawda jest przecież tylko jednak, myślenie o "wielu prawdach" to efekt marksistowskiego dyskursu politycznego i presji językowej w kulturze, ponieważ marksiści całą swoją ideologię zbudowali na kłamstwie i zbrodni, taka narracja o "wielu prawdach" jest im z oczywistych przyczyn bardzo na rękę).

Liczą się przede wszystkim interesy ekonomiczne i polityczne a także walka o odpowiednie miejsce w nowym przebiegunowaniu geopolitycznym świata, do którego właśnie dochodzi na naszych oczach. Zawsze bowiem o kolejnym rozdaniu ewentualnych potęg decydowały wojny, tak było od zawsze w dziejach Ludzkości i dziś wcale nie jest inaczej. Opinie Fukuyamy o "końcu historii" od dawna już można wrzucić w odpowiednią przegródkę z napisem: "Brednie", gdyż ani świat się nie kończy, ani nie zapanuje nad nim żadna jedna ideologia odgórnie sterowana (choć teraz właśnie toczy się walka o wprowadzenie światowego marksizmu, jako ideologii globalnej, będącej pod kontrolą zaledwie kilkunastu lub kilkudziesięciu sterujących tym procesem "wajchowych"). Nowy układ sił zawsze więc powstawał po zakończeniu wielkich wojen: walki o dominację nad Lewantem między starożytnym Egiptem królestwem Mitanni, doprowadziły ostatecznie do zwycięstwa Egiptu i najazdu faraona Totmesa III na Mitanni ok. 1447 r. p.n.e. co po tej dacie utrwaliło Lewant pod dominacją Egiptu i jednocześnie spowodowało powolny upadek państwa Mitanni, zakończony ostatecznie w sto lat później jego podbojem przez nową, rodzącą się potęgę - anatolijskich Hetytów (ok. 1350 r. p.n.e.). Wzajemny konflikt tych mocarstw (Egiptu i Hetytów) trwał do 1258 r. p.n.e. gdy oficjalnie został zawarty pokój, dzielący Lewant pomiędzy te dwa mocarstwa. Inwazja tzw.: "Ludów Morza" z północnej (wówczas w większości lechickiej Europy), doprowadziła do upadku zarówno królestwa Hetytów (ok. 1200 r. p.n.e.), jak i inwazji na Egipt (ok. 1178 r. p.n.e.), co doprowadziło na Bliskim Wschodzie do powstania państw lechickich, z których najdłużej przetrwały królestwa Filistynów.




Podobnie inwazje Persów na Grecję w latach 490-469 r. p.n.e. zmieniły geopolityczny układ sił i tak narodziła się klasyczna potęga Hellady, która pod dominacją Macedonii podbiła potężne imperium Persów (334-330 r. p.n.e), zapoczątkowując dominacją hellenizmu na Bliskim Wschodzie, w Anatolii, Egipcie a nawet w Indiach. Wzrost i rozszerzanie się Imperium Rzymskiego, również doprowadziło do zmian, a konfrontacja Rzymu z Kartaginą umożliwiła zajęcie przez to pierwsze państwo, zachodnich terenów Morza Śródziemnego. Można by tak wymieniać w nieskończoność, ale wróćmy do bliższej nam współczesności. Pierwszą wielką wojną europejską była Wojna Trzydziestoletnia (1618-1648), tocząca się głównie na terenie Niemiec, Austrii, Czech, Belgii i Holandii. Pokój westfalski, kończący tę wojnę, utwierdził dominację Francji i Szwecji w zachodniej i północnej Europie. Kolejna wielka wojna, która zmieniła geopolitykę europejską, to Wojna o Sukcesję hiszpańską, prowadzona w latach 1701-1714. Której efektem był upadek mocarstwowej pozycji Francji, stworzonej po pokoju westfalskim i długim panowaniu Ludwika XIV - Króla Słońce, natomiast nastąpił wzrost pozycji Wielkiej Brytanii jako europejskiego mocarstwa i Habsburgów austriackich, którzy znacznie rozszerzyli swoje imperium. Zaznaczam że jak dotąd wojny te toczyły się jedynie na Zachodzie, bowiem w naszej części Europy sprawa wyglądała nieco inaczej.

Na Wschodzie i w Europie Środkowej wielkimi wojnami, które zmieniały geopolitykę w tym regionie były: konflikt polsko-litewsko-moskiewski, trwający od 1492 r. do 1667 r. Przez ten cały okres trwała (zapoczątkowana jeszcze w XIV wieku) dominacja polsko-litewska nad wielkimi terenami Wschodu Europy (realnie dominacja polsko-litewska trwała od 1385 r.). Po roku 1667 rozpoczyna się już powolna, ale konsekwentna dominacja Moskwy, która zaczyna coraz częściej dominować na Wschodzie. W tym okresie wielką wojną wschodnią były dwie wojny, toczone odrębnie, choć w tym samym czasie przeciwko Rzeczpospolitej Obojga Narodów: wojna polsko-rosyjska 1654-1667 i wojna polsko szwedzka 1655-1660. Obie one doprowadziły do osłabienia Rzeczypospolitej i zmieniły wektory geopolityki w naszym regionie. Co prawda Moskale zostali wypędzeni z terenów wschodnich Rzeczypospolitej (1660 - dwie błyskawiczne kampanie, zakończone rozbiciem sił moskiewskich pod Połonką, Słobodyszczami i Cudnowem) jednak w rozejmie z 1667 r. zatrzymali oni m.in.: Kijów (który miał być oddany tylko na dwa lata, a pozostał przy Rosji aż do... 1920 r. i ostatecznie potem do 1991 r.), czym przesunęli się znacznie na zachód. Natomiast pokój ze Szwecją w 1660 r. nie doprowadził co prawda do podziału i rozpadu Rzeczypospolitej, ani też do zajęcia polskiego wybrzeża przez Szwedów, jednak znacznie osłabił nasz kraj i spowodował że w następnych latach nie byliśmy w stanie skutecznie oddziaływać na kierunku północnym.

 


Wojna o Dominium Maris Baltici z lat 1700-1721 była tym samym dla Europy Wschodniej, czym była Wojna o Sukcesję hiszpańską dla Europy Zachodniej - czyli pierwszą europejską wojną światową, toczoną w dwóch oddzielnych od siebie konfliktach. Po tej wojnie niekwestionowanym zwycięzcą została Rosja, której władca (car Piotr I) przyjął wówczas tytuł: "Imperatora Wszechrusi", zdobywając nie tylko dostęp do Bałtyku, ale zajmując całe Inflanty (o co przez dziesięciolecia trwał spór polsko-szwedzki), Estonię i Ingrię (ziemie, na której w 1703 r. Piotr I założył Petersburg - notabene, w czasie gdy budowano to miasto od podstaw, car mieszkał tam w... chacie rybackiej wraz ze swą żoną późniejszą carycą Katarzyną I i dziećmi jak zwykły cieśla). Pierwszą wojną, o której z całym przekonaniem możemy powiedzieć iż była to wojna europejska, toczona zarówno na Wschodzie jak i Zachodzie Europy, była Wojna Siedmioletnia z lat 1756-1763. Konflikt ten był rzeczywistą I Wojną Światową (toczącą się nie tylko w Europie, ale i w Ameryce i w Azji, a nawet poniekąd na ziemi afrykańskiej). Wojna ta zmieniła całą dotychczasową geopolitykę i rozkład sił, powodując uznanie Wielkiej Brytanii za największe mocarstwo globalne (wówczas zajęta została prawie cała Ameryka a Francja skutecznie stamtąd wyeliminowana), oraz Rosji (która utrzymała swój status mocarstwa) i Prus (które to po raz pierwszy pojawiły się jako silne państwo o ambicjach mocarstwowych, całkowicie deprymując Austrię).

Rewolucja Amerykańska warta jest wymienianie tutaj tylko dlatego, że była to jedyna wojna, toczona przez Wielką Brytanię, która zakończyła się jej klęską. Osadnicy, farmerzy i lokalni milicjanci pokonali regularną armię brytyjską, co było prawdziwym szokiem (np. król Wielkiej Brytanii Jerzy III nie mógł się pozbierać po utracie amerykańskich kolonii i jeszcze długo traktował te ziemie jako "zbuntowany region" Brytanii). Francuskie Wojny Rewolucyjne (1792-1797), warte są wymienienia tylko dlatego, że doprowadziły one do Wojen Napoleońskich (1799-1815), które to można by określić mianem II Wojny Światowej. W ich wyniku nastąpił krótkotrwały wzrost mocarstwowej pozycji Francji, która kolejno rozbijała poszczególnych nieprzyjaciół, niszcząc potęgę Austrii, Prus, Rosji i eliminując Wielką Brytanię z Europy. Klęska Napoleona jednak (ach, ten marszałek Ney i jego głupota ukazana w bitwie pod Waterloo), spowodowała zawarcie w Wiedniu (tzw.: tańczący Kongres Wiedeński) ogólnoeuropejskiego pokoju, który zdefiniował rozkład sił na kolejne sto lat.




Potem była I Wojna Światowa i Traktat Wersalski który normował sytuację w Europie na zasadzie równowagi mocarstw, następnie II Wojna Światowa i układ jałtańsko-poczdamski tworzący nowy, bipolarny układ sił (USA-ZSRS). W latach 1989-1990 doszło do ostatniego jak na razie geopolitycznego przeobrażenia, w wyniku którego powstał tzw.: postsowiecki układ sił, którego głównym trzonem (i zwycięzcą w tzw.: "Zimnej Wojnie") były Stany Zjednoczone jako globalne supermocarstwo. Ta sytuacja jednak wielu się nie podobała, a ponieważ przez ten czas USA znacznie osłabło (na wielu płaszczyznach) zaś pozycja takich państw jak Chiny, Rosja czy Niemcy wzrosła, dąży się obecnie do zastąpienia geopolitycznego układu postsowieckiego w coś nowego i Polska również jest tutaj jednym z kluczowych celów ataku.

Tak więc prawda nie jest teraz najważniejsza (zresztą nigdy nie była, gdy w grę wchodziły globalne interesy mocarstw) a walka toczy się dziś przede wszystkim przeciwko Polsce, gdyż z wielu względów jest ona uznawana za "zawalidrogę" dla współczesnych marksistowskich planów globalnych. Tak, nie ma w tych słowach żadnej przesady, zauważcie proszę że współcześni marksiści ideologiczni opanowali już praktycznie wszystkie kluczowe pozycje, łącznie z kulturą, sztuką, mediami (czyli przepływem informacji - co szczególnie ciekawie wygląda w przypadku Niemiec, gdzie od 1 stycznia tego roku oficjalnie już obowiązuje cenzura w mediach), a także... Watykanem.  Przejęcie bowiem Kościoła Katolickiego (inne kościoły zostały spacyfikowane znacznie wcześniej) oznacza realną monopolizację określonego przekazu typu: "tak mówi papież Franciszek, no co, papieża nie posłuchacie? To jacy z was katolicy, jacy chrześcijanie?" - taki jest właśnie obecnie oficjalny przekaz. Wszystko bowiem służy wdrożeniu ideologii neomarksistowskiej i ci, którzy się temu sprzeciwiają mają zostać zniszczeni. Polska wybitnie wpisuje się w ten scenariusz, chociażby dlatego że ośmiela się negować sens zalewania Europy milionami muzułmańskich najeźdźców, którzy mają za zadanie spacyfikować dotychczasowe narody europejskie i wziąć je pod swój but. Ma zapanować ogólnie przyjęta ideologia marksizmu-allahizmu (nie wiem jak oni zamierzają pogodzić Islam z np. ideologią gender), a wszelka narodowa tożsamość ma ustąpić miejsca tożsamości europejskiej lub nawet globalnej, będącej jednak całkowicie pod kontrolą tych sił, które ten proces zapoczątkowały (pisałem już kiedyś o kilkunastu największych rodach, kontrolujących praktycznie całą globalną gospodarkę). 

Polska jest więc dziś na celowniku wielu państw, widzących swój interes w naszym złamaniu. Te państwa to przede wszystkim Niemcy i Rosja (od wieków tak jest, więc to żadna dziwota). Niemcy mają swój interes w równomiernym rozmieszczeniu islamistów po całej Europie, w tym również w Europie Środkowo-Wschodniej, na co nie wyraża zgody Polska (i Węgry, ale małe i osamotnione Węgry szybko był musiały ulec). Poza tym Niemcom zależy na likwidacji naszego przemysłu stoczniowego (dziś powoli odradzającego się po latach niekompetencji i świadomych działań prowadzonych na szkodę państwa polskiego przez poprzednie polskie władze) i oczywiście na przejęciu kopalń węgla, co doprowadziło by Polskę do realnej pozycji niemieckiej kolonii. A potem można by z czasem wysunąć żądania zwrotu naszych ziem zachodnich, które utraciły Niemcy po II Wojnie Światowej. Rosja jest również żywo zainteresowana zmiażdżeniem lub przynajmniej osłabieniem Polski, gdyż dzięki temu może realizować wraz z Niemcami swoją politykę euroazjatycyzmu, polegającą na podporządkowaniu sobie państw i narodów Europy Środkowo-Wschodniej obu tym krajom. Chodzi więc o powrót do XIX-wiecznej współpracy Niemiec i Rosji, gdy nie było pomiędzy tymi krajami żadnym innych państw, a szczególnie Polski, która to od wieków uważana jest za zawalidrogę wszelkich wspólnych planów niemiecko rosyjskich (spójrzmy np. na projekt gazociągu Nord Stream II).

W tym celu zarówno Niemcy jak i Rosja posługują się propagandą, gdyż prawda świadczyłaby na ich niekorzyść. I tak Niemcy skutecznie konsekwentną pracą "u podstaw" zrzucili z siebie część winy za II Wojnę Światową, wymyślając sobie jakichś... nazistów. Owszem, naziści istnieli i władali Niemcami w latach 1933-1945, ale była to jedynie partia polityczna, zaś wiele milionów Niemców, uczestniczących w zbrodniach czy czepiących z nich profity (Niemcy ograbili całą Europę podczas II Wojny, najbardziej zaś Polskę, dlatego też tak odnieśli po jej zakończeniu i dzięki amerykańskiemu Planowi Marshalla (1948-1952) tak wielki sukces gospodarczy (postaram się już wkrótce napisać o tym oddzielny post, jak to Niemcy ograbili całą Europę i co wywozili z zajętych przez siebie krajów. Już w czasie wojny w Polsce krążył dowcip: "Jedź do Niemiec, twoje meble i obrazy już tam są"). Niemcom udało się przekonać cały świat (zauważyłem że dziś nawet przychylni Polsce dziennikarze czy nawet blogerzy anglojęzyczni - używają sformowania "nazi" zamiast "Germany" - co oznacza jak bardzo zostało im to wciśnięte do głów jeszcze na poziomie szkolnym). Natomiast uważam że określenie "naziści" jest nie tylko niewłaściwe, jest wręcz policzkiem wymierzonym ofiarom niemieckich zbrodni. Jak myślicie bowiem, czy niemiecki żołnierz, który rozstrzeliwał Żydów i ukrywających ich Polaków, wcześniej każdemu się wylegitymował że należy do partii nazistowskiej? Czy dla mordowanych przez niego ludzi, ten żołnierz był nazistą czy Niemcem? Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami, a najlepiej spytajcie się swoich dziadków i babć, czy w latach ich młodości mówiło się "naziści" czy też po prostu Niemcy? Czy oni walczyli z nazistami czy po prostu z Niemcami? Mówienie dzisiaj o nazistach jest najzwyklejszym zakłamywaniem historii, jest gwałtem dokonywanym na Prawdzie historycznej w imię interesów jednego państwa, państwa którego sumienie wspólnotowe jest tak naznaczone zbrodniami, że nie sposób nawet tego wyrazić słowami. 


 "AŻ SIĘ NIE CHCE WIERZYĆ
TYLU NAZISTÓW I ANI JEDNEGO NIEMCA?"



Podobnie Rosja, która również od lat prowadzi konsekwentną politykę historycznej propagandy medialnej. Zauważcie jaka obecnie jest rosyjska narracja: "To przecież myśmy wyzwolili obóz w Auschwitz, to myśmy uwolnili Żydów - jesteśmy więc bohaterami", itd. itp. To wszystko prawda, tak, tak było - Rosjanie wyzwolili niemiecki obóz koncentracyjny i zagłady w Auschwitz-Birkenau, tylko rosyjska propaganda nie mówi co było potem, bo to już nie pasuje do tego idyllicznego obrazka kremlowskiej propagandy. Mianowicie po wyzwoleniu obozu w Auschwitz, Rosjanie zamienili go w... obóz dla Polaków i Niemców, który w niczym nie ustępował temu z czasów niemieckich. Mam opisać do jakich mordów tam dochodziło, co tam robili stłoczonym ludziom owi "wyzwoliciele"? Kto o tym słyszał? Tylko ci, których interesuje Prawda, reszta po prostu kupuje propagandowe zwroty w stylu "wyzwoliliśmy Auschwitz" i koniec. A takich poniemieckich obozów jak w Auschwitz, przejmowanych następnie przez Rosjan było mnóstwo - ja wkrótce postaram się o tym również napisać oddzielny post. Nie może być bowiem tak, że Prawda jest tak bezczelnie gwałcona i że pluje się w twarz ofiarom tych wszystkich niemiecko-rosyjskich zbrodni. Nie może tak być, bowiem ich krew wręcz woła z wnętrza ziemi o Sprawiedliwość i Prawdę, a kłamstwo dziś (szczególnie zaś kłamstwo niemiecko-rosyjskie) zalewa nas ze wszystkich wręcz stron. 

No i wreszcie... Izrael. Mam znajomego.przyjaciela, profesora Uniwersytetów w Łodzi i Londynie, który jest z pochodzenia Palestyńczykiem ożenionym z Polką. Wielokrotnie podczas spotkań (z reguły to on mnie odwiedzał, bowiem ja rzadko kiedy teraz mam czas na jakiekolwiek podróże), rozmawialiśmy długie godziny na temat sytuacji Palestyńczyków ich stosunku do Izraela i ogólnie pojmowanej islamskiej inwazji (łącznie z muzułmańskim terroryzmem). On mi wtedy opowiadał różne historie ze swoich stron i ze strony jego rodziny. Mówił mi np. że jego babcia mieszka w specjalnym getcie, które jest oddzielone od innych palestyńskich osiedli izraelskimi zasiekami i... drutem kolczastym. Tak więc przejście z jednego osiedla na drugie jest praktycznie niemożliwe, jeśli się nie chce przy okazji zarobić kulki od "przypadkowego" izraelskiego żołnierza. Mówił mi że w tych odciętych osiedlach/gettach, sytuacje są na tyle patologiczne, że brakuje tam podstawowych środków higieny, a nawet żywności. Wszystko bowiem kontrolują Izraelczycy a wzajemna komunikacja pomiędzy osiedlami/gettami jest niemożliwa. Mówił więc że gdy odwiedzał babcie w Palestynie, to przywoził jej najniezbędniejsze rzeczy na kilka miesięcy. Jego synowie również mówią jedynie w języku polskim i angielskim i prawie nie znają arabskiego. Opowiadał mi zabawną sytuację, gdy pewnego razu zapukał do mieszkania jego babci, gdy był w Palestynie, syn sąsiada, młody Palestyńczyk i zapytał się go czy jego syn może do niego wyjść. Cała sprawa nie byłaby warta wspomnienia, gdyby nie to iż ten młody Palestyńczyk zapytał się w... języku polskim, choć on sam ani jego rodzina języka tego nie znają. Okazał się że podczas zabaw, nie mogąc się dobrze porozumieć ze swymi kolegami z Palestyny, synowie mojego znajomego uczyli ich po prostu języka polskiego (swoją drogą ciekawe dlaczego nie angielskiego a właśnie polskiego?).

Izrael przeprowadza na terenie Palestyny prawdziwą czystkę etniczną i o tym nie mówi się głośno. Należy jednak pamiętać że dziś państwo Izrael (do którego ja mam jakiś swoisty sentyment, może właśnie dlatego że to Żydzi polscy zbudowali ten kraj), buduje swoją narrację historyczną i polityczną na jednej religii i nie jest nią już Judaizm. Tą religią, którą obecnie wtłacza się do głów i serc młodych Izraelczyków, jest właśnie religia Holokaustu, świecka religia pozwalająca utrzymać ten naród w jedności. Religia Holokaustu mówi że wszyscy inni na całym świecie to antysemici, którzy tylko czyhają na życie i mienie Żydów i którzy najchętniej wszystkich spaliby w ponownie otwartych krematoriach obozów zagłady. Religia Holokaustu opiera się przede wszystkim na wyjątkowości cierpienia ludności żydowskiej, tak jakby cierpienia innych narodów i nacji był mniej ważne, a wręcz zbrodnią jest ich wzajemne zestawianie. Dzięki takiemu podejściu do sprawy, buduje się określoną narrację, która ma się przekładać na profity polityczne i ekonomiczne ("zabijaliście nas, to teraz płaćcie i kajajcie się wy podli antysemici" - bo taki właśnie jest przekaz tej nowej żydowskiej religii). Wyszukuje się jakieś oddzielne przypadki niechęci do poszczególnych Żydów (np. Sorosa), jako atak na całą wspólnotę. Religia Holokaustu na bowiem spowodować iż inne narody będą ubezwłasnowolnione, bo wystarczy że się ich oskarży o antysemityzm, a już wszyscy robią pod siebie i kajają się za nie swoje winy. A jeśli ktoś się kaja i przeprasza, to znaczy że... ma za co. I nie ważna jest tutaj Prawda historyczna, bo nikt o nią nie będzie w takiej sytuacji pytał - ważne jest tylko to że wroga się sprowadza do parteru i zmusza do samobiczowania. W takiej sytuacji wymuszenie określonych profitów (w tym głównie, choć nie tylko finansowych) jest znacznie łatwiejsze.

Oczywiście ja tutaj nie mówię że nie ma narodów, które nie powinny się kajać za Holokaust (przede wszystkim Niemcy, ale również i Rosjanie za Stalina dostarczali Żydów do niemieckich fabryk śmierci, również Francuzi wyłapywali swych żydowskich współbraci i kierowali ich do pociągów, mających zawieść ich do Auschwitz i innych niemieckich obozów zagłady), jednak należy oddzielić pewne sytuacje, bowiem co dzisiaj wspólnego z Holokaustem mają młodzi Niemcy, Rosjanie czy Francuzi? Należy również pamiętać że religia Holokaustu nie znosi konkurencji (wiadomo, nikt nie lubi konkurencji bo przez to spadają dochody). Dlatego też nie uznaje żadnych innych zbrodni, poza oczywiście zbrodnią Holokaustu. I tutaj atak na Polskę jest również Izraelowi na rękę, bowiem oni doskonale wiedzą (przynajmniej część, tych myślących logicznie, a nie zaczadzonych ideologią Holokaustu), że Polacy podczas II Wojny Światowej byli mordowani na równi z nimi, na równi z Żydami. I to mordowani na potęgę. Gdyby Polsce udało się dotrzeć z tą prawdą do świata, gdyby ukazano całą machinę zbrodni z nienawiści i zbrodni rasistowskich, wymierzonych w Polaków tylko dlatego że byli Polakami - cała wyjątkowość religii Holokaustu natychmiast by się rozpadła. Nie można wiec doprowadzić do tego, aby była jakakolwiek konkurencja, bo to godzi w cały tzw.: "Przemysł Holokaustu" pozwalający zarabiać na tej świeckiej religii miliardy dolarów. Dlatego też Polska jest i będzie atakowana i trzeba to sobie uświadomić i odpowiednio (mądrze) odpowiadać ciosem na cios, bo to już jest wojna, co prawda wojna informacyjna, będąca jednym a elementów wojny hybrydowej, ale TO JEST WOJNA! I nie pomoże tutaj odwoływanie się do faktów historycznych i wyjaśniania Prawdy, mówienie o tym że Polacy są najliczniejszą grupą wśród "Sprawiedliwych" ratujących Żydów podczas II Wojny (mimo że w Polsce, jako jedynym kraju okupowanym przez Niemcy, za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci), że Polska była pierwszą ofiarą niemieckich i sowieckich zbrodni. To jest wojna na wyniszczenie, bowiem dla Izraela religia Holokaustu stanowi dziś kwestię utrzymania jedności narodu - więc wojna ta będzie długa i należy się do niej dobrze przygotować.

Zauważcie jeszcze jedno, Żydzi atakują jedynie Polskę, dlaczego? Dlaczego nie atakują innych krajów, gdzie rzeczywiście dochodziło do pogromów Żydów? Odpowiedź jest bardzo prosta, państwa i narody gdzie dochodziło do pogromów są łatwe do ataku i wiedzą o swojej winie. Polska i Polacy zaś byli ofiarą na równi z Żydami. Przypadki szmalcownictwa i denuncjacji Żydów były nieliczne i pochodziły z kręgów kryminalnych lub patologicznych - a każdy taki czyn był piętnowany i karany śmiercią przez Armię Krajową i Polskie Państwo Podziemne. Wydawanie Żydów Niemcom podczas Wojny było karane śmiercią przez Polskie Państwo Podziemne. 

 "ŁADNE MIEJSCE - NIGDY TU NIE BYŁEM"
"NO CO TY, MIESZKASZ W WARSZAWIE I NIGDY TU NIE BYŁEŚ?"
"JA W OGÓLE RZADKO WYCHODZĘ - BANDYCI WYDALI NA MNIE WYROK"
"NO COŚ PODOBNEGO (...) ALE ZOBACZYSZ, 
TANNENBERG ZAPROWADZI TU PORZĄDEK"
"A SKĄD JESTEŚ?"
"Z GRAZU"
"JA Z LINZU"
"MY TU WSZYSCY AUSTRIACY, MÓJ SZEF TEŻ - Z WIEDNIA"
"MY AUSTRIACY MUSIMY TRZYMAĆ SIĘ RAZEM"

 SWOJĄ DROGĄ PONOĆ AUSTRIACY PODCZAS II WOJNY BYLI JEDNYMI Z NAJBARDZIEJ SADYSTYCZNYCH MORDERCÓW I JEDNOCZEŚNIE NAJWIERNIEJSZYMI WYKONAWCAMI ROZKAZÓW - TAKA MAŁA CIEKAWOSTKA





Nie ma więc środka zaczepienia, trzeba wymyślać. No i się wymyśla poprzez książki Jana Tomasza Grossa i innych oszczerców (Gross nie jest nawet historykiem a jego enuncjacje można obalić w kilka chwil). Polacy nie mogą zająć pozycji wśród ofiar, bowiem oznacza to koniec religii Holokaustu. Wyobrażacie to sobie? Wyobrażacie sobie że teraz prócz informacji o zbrodniach na narodzie żydowskim, na amerykańskich i europejskich uniwersytetach mówiłoby się również o cierpieniach i martyrologii Polaków. Przecież to jest nie do pomyślenia, to by oznaczało kres wyjątkowości Żydów, wyjątkowości ich martyrologii i ich narracji, jakoby tylko oni byli najbardziej znienawidzoną przez wrogów nacją. I oto właśnie toczy się teraz wojna i należy to sobie uświadomić i skutecznie (acz mądrze) odpowiadać na rzucane w nas kalumnie. Prawda wcześniej czy później wyjdzie na jaw, bo jak mówił Marszałek Piłsudski: 


"SZUKAJ PRAWDY W DUSZY. PATRZ JEJ W OCZY, PRAWDA JEST SIŁĄ I JEST MOCĄ DUSZY. TO BOGINI. SŁABY NIE ZNOSI WZROKU PRAWDY I TARZA SIĘ PRZED NIĄ W PROCHU, SILNY NAWET SIĘ CHWIEJE - ALE NIGDY NIE PADA - I TO ONA WYCZYTA W OCZACH BOGINI ROZKAZ WOLI"          


DOBRANOC!



GERMAN DEATH CAMPS

NEVER POLISH



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz