Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 18 lutego 2018

ROZWAŻANIA Z KILKU OSTATNICH DNI

CZYLI MOJE KRÓTKIE REFLEKSJE 

NA TEMATY FILMOWE





Przez ostatni tydzień miałem dość dużo czasu do zadumy i rozważań, gdyż jakieś grypsko niestety przykuło mnie do łoża i to naprawdę skutecznie. Czas choroby przeznaczyłem na podciągnięcie się w kwestii telewizyjnych seriali i filmów, jakie serwują nam nasze stacje. Z kilkoma wybranymi przykładami filmów i seriali chciałbym się podzielić na tym blogu, gdyż należę do ludzi którzy "prawie" (z naciskiem na prawie) nie oglądają telewizji, a już w szczególności seriali i telenowel, których jest multum i większość których (jeśli miałbym oglądać) musiałbym wcześniej się odpowiednio "znieczulić" dużą porcją alkoholu, aby umysłowo nie ześwirować. Jednak przez ostatni czas ze względu na chorobę, byłem niejako zmuszony do zapoznania się z "repertuarem" najnowszych produkcji serialowo-telewizyjnych różnych stacji.W tym temacie pragnę się więc podzielić swoimi opiniami o wybranych filmach i serialach, które przez te kilka dni obejrzałem i o których wyrobiłem sobie zdanie. Oto one:


I

"KORONA KRÓLÓW"


Serial opowiadający o początkach panowania jednego z największych monarchów w naszej historii - króla Kazimierza III z dynastii Piastów, którego już jemu współcześni nadali przydomek "Wielki", był pierwszym na który się zdecydowałem. Serial wyprodukowany przez stację TVP według mnie jest zwykłą (tępą wręcz) telenowelą, operą mydlaną przeznaczoną głównie dla kobiecej widowni. Nie będę tutaj mówił o niedoskonałościach i elementach niezwiązanych z epoką (gdyż na dobrą sprawę każdy serial historyczny takie posiada i nie da się do końca wyeliminować wszystkich niedociągnięć i błędów, zresztą seriale i filmy historyczno-kostiumowe kręcone są oczywiście w celach komercyjnych i jedynie ta kwestia stanowi o każdej filmowej produkcji, a to oznacza że pewne elementy serialu muszą być wyeksponowane jak choćby nagość czy seks, bo współczesny widz to po prostu lubi oglądać. Poza tym w filmach i serialach pojawiają się elementy niezwiązane często z pokazywaną epoką - w tym przypadku namyśl mi się nasuwają zegarki, jakie niektórzy aktorzy mieli na rękach, grając rycerzy walczących pod Grunwaldem 1410 r. w filmie Aleksandra Forda "Krzyżacy" z 1960 r. czy przejeżdżające w oddali auta, gdy tutaj toczyły się walki o twierdzę kamieniecką roku 1672, w "Panu Wołodyjowskim" Jerzego Hoffmana, filmie z roku 1969). Chciałbym się jednak odnieść do kwestii, że jeśli w produkcjach historycznych z reguły zdarzają się jakieś niedociągnięcia czy nieścisłości związane z omawianą epoką, to według mnie serial "Korona Królów" omawia epokę średniowiecza jedynie w sposób wizualny i to tylko na pierwszy rzut oka. 

Owszem, pokazana jest tam mentalność ludzi średniowiecza, dla których całe życie wyznaczane było głównie przez Kościół (stąd tak wiele odniesień do tego czy np. wolno się bzykać w Wielkim Poście czy nie wolno itd.), to jednak historycznych faktów jest tam bardzo niewiele i są one rozmyte sprawami "codziennymi" głównych bohaterów (co jak dla mnie jest tożsame z współczesnością w której żyjemy obecnie, nie mającą żadnych większych - prócz wizualnych - związków ze średniowieczem). "Koronę Królów" oglądam od niedawna, ale już muszę powiedzieć że brakuje mi tam klimatu omawianej epoki. Nie wiem czy jest to wina aktorów (chyba nie, oni się starają grać jak najlepiej) czy raczej reżyserów (np. pani Ilona Łepkowska nie jest według mnie najlepszą osobą do tego typu produkcji, jako że specjalizuje się raczej w telenowelach dla samotnych kobiet, zaś wiele jej scenariuszy do filmów jest po prostu zwyczajnie dętych - choć oczywiście nie wszystkie). Według mnie scenariusz został napisany dla aktorów współczesnych, grających we współczesnych miłosnych telenowelach, stąd takie braki we wczuciu się w prezentowaną epokę. Jak na razie (serial ma bowiem być kręcony dalej i ma ponoć objąć czasy Jagiellonów, a na być może późniejszych monarchów elekcyjnych), serial ten uważam za słaby ze słabymi dialogami i dość toporną grą aktorską. Jeśli rzeczywiście w zamyśle autorów było nawiązanie tej produkcji do tureckiego serialu "Wspaniałe Stulecie", to jak na razie muszę stwierdzić że ponieśli na tym polu dużą porażkę (choć przecież "Wspaniałe Stulecie" też było kręcone głównie dla kobiecej widowni jako telenowela historyczna).

A przecież czasy panowania króla Kazimierza III Wielkiego są okresem dość ciekawym. Ten monarcha bowiem nie na darmo uzyskał przydomek "Wielki". Doprowadził on w ciągu 37 lat swego panowania (1333-1370), do ogromnego wzrostu Korony Polskiej. Państwo, które w chwili jego koronacji było słabym, małym i podzielonym państewkiem, rozdrapywanym i najeżdżanym przez sąsiadów (efekt rozbicia dzielnicowego Bolesława III Krzywoustego z 1138 r.), stało się silną, nowoczesną (jak na standardy późnego średniowiecza) scentralizowaną monarchią. Przez ponad dwieście lat, Polska była podzielona na malutkie dzielnice, zarządzane przez lokalnych książąt z dynastii Piastów, którzy swe włości jeszcze bardziej dzielili pomiędzy kolejnych synów. Próby zjednoczenia państwa były też blokowane przez sąsiadów (szczególnie Brandenburczyków, Krzyżaków i Czechów) czego dowodem było zamordowanie w Rogoźnie przez Brandenburczyków w lutym 1296 r., pierwszego koronowanego w czerwcu 1295 r. na króla Polski (od 1079 r. kiedy po raz ostatni Polska przestała być królestwem, a korona została odesłana do... Rzeszy) władcy - Przemysła II. Kolejnym księciem, który odważył się koronować na króla (pomimo jawnego sprzeciwu Krzyżaków) był Władysław I zwany Łokietkiem (ze względu na jego niski wzrost), który 20 stycznia 1320 r. koronował się w Krakowie na króla Polski. Od tej chwili Polska już do chwili swego upadku w 1795 r. była królestwem, a korona Władysława Łokietka była przechowywana w skarbcu wawelskim. Po upadku państwa Prusacy ograbili krakowski Wawel i wywieźli koronę do Berlina w październiku 1795 r. gdzie w 1809 r. na polecenie króla Prus Fryderyka Wilhelma III, korona została przetopiona i z pozyskanego złota wybito pruskie monety (caryca Rosji Katarzyna II, używała tronu władców polskich jako swojego wychodka i na nim też zdechła w 1796 r. w wyniku zamachu na jej życie (poduszka, na której siadała, miała pod spodem umieszczone ostrza, które wbiły się w ciało, gdy imperatorowa na niej usiadła). 

Kazimierz Wielki był władca, który realnie uczynił z Polski przyszłe mocarstwo. W przeciągu trzydziestu lat, zrobił z małego i nic nieznaczącego, podzielonego państewka zjednoczoną i silną monarchię, która czterdzieści lat po jego śmierci w 1410 r. pod Grunwaldem złamała w proch największą militarną potęgę średniowiecza - rycerski niemiecki Zakon Najświętszej Marii Panny, zwany po prostu Zakonem Krzyżackim. Bitwa ta była początkiem naszej niesamowitej mocarstwowości i można spokojnie powiedzieć że bez reform Kazimierza Wielkiego nie byłoby ani polskich sztandarów powiewających na Kremlu 1610-1612 (byliśmy jedynym krajem Europy, który zdobył Moskwę, bowiem nawet Napoleon co prawda wkroczył do Moskwy, ale jedynie do wyludnionego miasta, natomiast my panowaliśmy nad Moskwą realnie), ani dziesięcioleci zmagań z muzułmańskim zagrożeniem związanym z najazdami Turków i Tatarów na Europę, nie byłoby więc ani Chocimia 1621 ani Wiednia 1683 gdzie król Rzeczypospolitej Jan III Sobieski na czele husarii rozgromił turecką armię inwazyjną, idącą na podbój Europy. Nie byłoby także tej niesamowitej kultury Wolności, która opromieniała uczonych, naukowców, poetów, która przyciągała do siebie obcokrajowców, zafascynowanych krajem gdzie nie grożą im stosy czy kat za wyznawaną religię lub poglądy polityczne, gdzie panuje realna wolność słowa. Ta polska kultura Wolności opromieniała swych synów i córki w najcięższych latach niewoli, gdy nie było nawet nadziei na odbudowę niepodległego państwa, na wskrzeszenie tego polskiego Feniksa z popiołów rozbiorów, manipulacji, kłamstw i przymusowych germanizacji i rusyfikacji. Ta kultura przetrwała właśnie dzięki potędze, zainicjowanej przez króla Kazimierza III Wielkiego, twórcy niezliczonej ilości nowych miast, twierdz i osad - twórcy potęgi polskiego narodu. W serialu Kazimierz jest dopiero młodym władcą, który poślubia córkę jeszcze pogańskiego księcia Litwy Giedymina - Aldonę Annę, była ona ciotką pierwszego litewskiego władcy Polski z dynastii Jagiellonów - Władysława II Jagiełłę, który został koronowany w 1386 r. stając się godnym kontynuatorem Kazimierza Wielkiego.

PS: Kazimierz był też prawdziwym casanową swojej epoki, miał mnóstwo kochanek (w tym jedną Żydówkę - Esterkę), które zmieniał jak rękawiczki. W serialu jest jeszcze młodym władcą, który dopiero co został koronowany (1333 r.) i który musi "ogarnąć" całą tę sytuacją jaka się dotąd wokół niego i państwa polskiego wytworzyła. Jak na razie serial ten oceniam jako słaby, być może jednak się jeszcze rozkręci (choć nadzieja umiera jako ostatnia, dopiero potem może... umrzeć widz TVP).  
 

ALDONA ANNA PIERWSZA LITWINKA 
NA POLSKIM TRONIE, PREKURSORKA 
RZECZPOSPOLITEJ OBOJGA NARODÓW










II
"LOMBARD - ŻYCIE POD ZASTAW"


Jest to drugi serial jaki przez ostatnie dni oglądałem. Emitowany przez TV Puls serial "Lombard - Życie pod zastaw" to kolejna swoista telenowela, ale akurat w tym przypadku (przynajmniej dla mnie) dość wciągająca. Spodobało mi się osadzenie Zbigniewa Buczkowskiego w roli właściciela wrocławskiego lombardu (cała akcja dzieje się we Wrocławiu). Aktor ten, znany gównie z takich produkcji jak "Dom" czy "Kogel-mogel II" jest znany z ról tzw.: cwaniaczków, co akurat w jego przypadku jest plusem, gdyż doskonale pasuje do takich właśnie postaci (fenomenalnie je odtwarza). Poza tym serial ten opowiada o codziennych przygodach pracowników wrocławskiego lombardu, którego właścicielem jest Kazimierz Barski. Ciekawą rolą jest też ta odtwarzana przez młodego aktora Mateusza Murańskiego - czyli postać Adriana "Adka" Barskiego, młodego lowelasa, który głównie myśli o tym jak by tu się wymigać od pracy i wyrwać "na dziewczynki". Przypomina mi on (choć oczywiście nie we wszystkim) mnie samego z młodości. W każdym razie nie ma co za wiele tutaj deliberować serial dość ciekawie zrobiony, jak zwykła telenowela, która ma służyć większej oglądalności. Serialowi określam jako ciekawy (a raczej odprężający). Może być.


TEKSTY "ADKA"








 NA ZAKOŃCZENIE

WYSZEDŁ KOLEJNY "GREY"

To też taka bajeczka, której zresztą nie oglądałem, jedynie urywki (żadnego filmu z serii 50 twarzy Greya czy jak to się tam nazywa nie oglądałem, choć tematyka jest mi nieobca, zważywszy na moje nietypowe dość upodobanie do spankingu kobiecej sempiterny). Tak gwoli ciekawostki na zakończenie tego "arcyciekawego" podsumowania obejrzanych przeze mnie podczas choroby seriali







GERMAN DEATH CAMPS
NEVER POLISH



3 komentarze:

  1. Lukas muszę Ci powiedzieć, że jesteś "Strasznie fajowy Facet", żeby z takim lekkim frywolnym sarkazmem opisywać sytuacje, skrótowo, rzeczowo, żartobliwie, a zarazem poważnie, jak Ty to "chłopie " robisz, rozbawiasz mnie , zaciekawiasz, że chcę Cię czytać.
    Brawo, brawo trwaj tak dalej, gdzie Ty się taki "fajny" uchowałeś, i czemu jesteś tylko w jednym egzemplarzu ? :D no dlaczego. <3

    SłowiAnka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement, ale chyba nie jestem jedynym "fajnym" - jak to ujęłaś "egzemplarzem", musisz po prostu dobrze poszukać.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Ja swój fajny egzemplarz znalazłam, i trzymam Go mocno, ale odkryłam, że Ty też jesteś fajnym egzemplarzem, dlatego szkoda, że jesteś jeden, a może rzeczywiście gdzieś tam są Twoje sobowtóry ? tego nie sprawdzałam. :D

      SłowiAnka

      Usuń