Łączna liczba wyświetleń

sobota, 10 lutego 2018

KOBIETY - PAPIEŻE, PATRIARCHOWIE, BISKUPI, PREZBITERZY - Cz. V

ORAZ TE, KTÓRE PAPIEŻY WYBIERAŁY




  Ustawa podpisana przez prezydenta, więc można przejść do innych tematów. Uważam jednak że ta nowelizacja jest zła, bowiem dopuszcza jakieś "naukowe" bądź "artystyczne" szkalowanie narodu polskiego, poza tym są już pierwsze postaci, które z całą pewnością powinny natychmiast zostać podciągnięte pod tę ustawę, jako pierwszy należy do nich przede wszystkim minister Czaputowicz. Nie pojmuję, co taka persona ze "stajni" Geremka i środowiska Unii Wolności robi w Prawie i Sprawiedliwości? To jest dla mnie człowiek, który nigdy nie powinien pełnić żadnych ważnych funkcji państwowych. Tyle, wyrazem wstępu,poza tym bez zmian, niektórzy Żydzi (głównie w Izraela, choć nie tylko), czyli po prostu litwacy, wciąż plują na Polskę. No cóż, trzeba się z tym pogodzić i do tego przygotować, bo ataki będą trwały gdyż tutaj chodzi o pieniądze, o utrzymanie państwa Izraela, na którego nie chcą już łożyć Stany Zjednoczone ani też Niemcy. Celem więc tej operacji jest przedstawienie Polaków w jak najgorszym świetle, aby międzynarodowa opinia publiczna nie miała żadnych obostrzeń (choć w rzeczywistości obywateli innych państw spór polsko-izraelski obchodzi tyle, co... zeszłoroczny śnieg), gdy Żydzi będą oczekiwali pieniędzy, i to ogromnych pieniędzy, co do których nie mają żadnych praw (dlatego właśnie próbują nas oczernić). Dla mnie sprawa jest zupełnie prosta - nie tylko (i nie tyle) konsekwentnie odpowiadać na rzucane w nas oskarżenia i bluzgi, ale merytorycznie i rzeczowo odpowiadać kontrargumentami, przypominać iż to właśnie Polacy zorganizowali jedyną w całym świecie organizację rządową, pomagającą Żydom podczas II Wojny Światowej - ŻEGOTĘ, że w Polsce (jako jedynym kraju okupowanym przez Niemców), groziła kara śmierci dla całej polskiej rodziny za ukrywanie Żydów - zastanówmy się teraz, czy dziś, gdybyśmy znaleźli się w podobnej sytuacji, zdobylibyśmy się na takie poświęcenie, aby uratować kogokolwiek, wiedząc że w razie wpadki czeka śmierć dla całej naszej rodziny? 

A tamci ludzie żyli w czasach, gdzie śmierć była czymś normalnym, czymś codziennym. A mimo to były dziesiątki tysięcy (większości i tak nie znamy, tym bardziej że duża część została odkryta przez Niemców i zamordowana wraz z ukrywanymi Żydami) ludzi, którzy nie tylko pomagali Żydom, ale jawnie ich ukrywali, karmili i chronili (na miarę ówczesnych możliwości). Ilu dziś jeszcze żyje takich, którzy z twierdzą że przeżyli TYLKO dzięki Polakom? Poza tym ilu Żydów mordowało Żydów, wydawali, zapędzali na rampy kolejowe własne rodziny, a ilu Żydów wrzucało do pieców krematoryjnych własnych ziomków? (piece bowiem w obozach koncentracyjnych obsługiwali tylko Żydzi). W gettach Żydzi Żydom zabierali dzieci, aby odprowadzić je na śmierć (słynny apel Chaima Rumkowskiego - przewodniczącego łódzkiego getta: "Matki i ojcowie, oddajcie mi swoje dzieci". W gettach i obozach Żydzi denuncjowali i mordowali innych Żydów i tak było na porządku dziennym. Oczywiście wśród Polaków także zdarzały się kanalie, które próbowały coś ugrać na nieszczęściu Żydów (donosiciele, szmalcownicy), ale jest tutaj widoczna różnica, która opiera się na proporcjach. Zauważmy że jeśli idzie o szmalcowników i osoby wydające Żydów Niemcom po polskiej stronie - takie postawy i postacie to była skrajna patologia (głównie były to osoby o kryminalnej przeszłości), która była jawnie piętnowana i ścigana przez polskie władze na uchodźstwie i Armię Krajową w okupowanym kraju (kary śmierci za denuncjację Żydów itd.). 

Natomiast w przypadku Żydów, takie postawy i postacie były... wywyższane, stanowiły rdzeń zarządzający całą społecznością (zresztą podobnie jak w hitlerowskich Niemczech i Związku Sowieckim, gdzie także odbywała się negatywna selekcja i osoby najbardziej spatologizowane obejmowały władzę i pięły się w karierze politycznej). Nie można też zapominać o tym, że ludność polska była jako pierwsza przeznaczona do fizycznej likwidacji (po wejściu do Polski we wrześniu 1939 r. Niemcy i Sowieci systematycznie likwidowali najpierw Polaków, za Żydów wzięto się dopiero w ok. rok po agresji, a już z całym impetem w latach 1942-1944, choć co ciekawe Hitler bardzo mało mordował niemieckich Żydów, skupiając się raczej na Żydach polskich, czyli obywatelach państwa polskiego i "dostarczonych" mu z innych krajów). Oba narody cierpiały po równo i po równo były zagrożone fizyczną likwidacją z rąk niemieckiego i rosyjskiego najeźdźcy (a ponieważ Żydzi nie lubią konkurencji, więc antysemityzm stanowi dla nich nie tylko potężną broń w ręku, ale wręcz nową religię, zbudowaną właśnie na kaźni swych braci, za którą domagają się pieniędzy. I stąd właśnie całe to zamieszanie, choć problem polega na tym, że swoje pretensje kierują pod niewłaściwy adres)



  

MARYJA

MATKA JEZUSA

Cz. II

 



Co się tyczy channelingów, to wiadomości na temat Maryi - matki Jezusa są tam niezwykle oszczędne. Doprawdy trudno znaleźć jakieś bardziej szczegółowe fakty z jej życia opierając się tylko na tych przekazach. Postaram się jednak zaprezentować i to źródło (choć być może dla wielu nie ma ono większego znaczenia). Na początku należy stwierdzić iż Maryja pochodziła z rodu, który nosił w sobie domieszkę wielu genów (jak już wcześniej pisałem zarówno żydowskich jak i fenickich, syryjskich, egipskich czy nawet greckich). Została wybrana właśnie ze względu na owe bogactwo genetyczne (przynajmniej tak twierdzą channelingi), przez istoty znane jako T'Jehooba. Cywilizacja T'Jehooba, pochodząca ze zniszczonej przez milionami lat cywilizacji Plejad (pierwszej cywilizacji Plejad, o której pisałem w temacie o historii wszechświata), zarządzana była przez siedmiu pół-eterycznych przywódców duchowych, zwanych Thaori. To właśnie oni wybrali zarówno naród żydowski jak i osobę Miriam, córkę Joachima i Anny. Thaori uznali że to właśnie w tym narodzie powinien przyjść na świat przyszły "Wybawiciel Świata" (i w żadnym wypadku nie chodziło tutaj o żydowskiego Mesjasza), wiadomość tę miał zanieść Marii jeden z T'Jehooba, który ukazał się w jej domu tuż przed zachodem słońca - jako anioł. Maria była wtedy młodą dziewczyną, niedawno poślubioną 21-letniemu cieśli Józefowi (który przez dwa lata starał się o jej rękę u rodziców, pracując jako robotnik u jej ojca - Joachima w okolicach Nazaretu). Młodzi zaręczyli się i pobrali (prawdopodobnie w marcu 8 r. p.n.e.).

"Anioł" nawiedził Marię w listopadzie tego roku, mówiąc iż narodzi "Wybawiciela Świata", który jednak nie będzie Mesjaszem (twierdził również że nie zostanie zrozumiany ani zaakceptowany wśród swoich żydowskich ziomków), ale jego posłannictwem miała być odmiana tego świata (prawdopodobnie chodziło tutaj o podciągnięcie planety Ziemi na większe duchowe wibracje). W czasie wizyty "anioła" (którą to Maria miała przeżyć dość emocjonalnie, nie mogąc uwierzyć iż takie rzeczy są w ogóle możliwe), Maria była już brzemienną (choć jeszcze o tym nie wiedziała). Dzieckiem, które miało się narodzić z jej łona, była osobowość (czy raczej dusza) T'Jehobanina (który sam postanowił uczestniczyć w tym "eksperymencie") o imieniu Immanuel. Ciało Immanuela (czy raczej Jezusa), zrodzone przez Marię było ziemskie, czyli podatne na wszystkie możliwe ziemskie urazy. Posiadał on jednak pamięć dawnego życia i misji (nie jest jednak wyjaśnione czy owa "pamięć" pojawiła się od razu, czy następowała stopniowo w czasie dorastania Jezusa, oczywiście dzięki wstawiennictwu T'Jehooba, którzy nadzorowali ten cały "eksperyment" - jak jest on określany w przekazach channelingowych), oraz umiejętności, które my określilibyśmy jako paranormalne. Prawdopodobnie jednak natura Jezusa/Immanuela kształtowała się stopniowo pod kontrolą T'Jehooba, gdyż są informacje (nie pochodzące jednak z channelingów i nie wiadomo czy prawdziwe) iż Jezus w młodości był takim trochę... zadziorą i potrafił nawet ostro dokuczyć swoim przyjaciołom i kolegom z którymi razem się bawił (wykorzystując oczywiście przy tym swoje ponadnaturalne możliwości).

Tak więc "anioł" objawił się Maryi w listopadzie 8 r. p.n.e. gdy ona sama miała może 18 a może 19 lat. Z czasem słowa wypowiedziane przez niezwykłego przybysza zaczęły się spełniać, Maria była w ciąży (nie wiadomo jednak czy była to ciąża z Józefem czy też została ona zapłodniona sztucznie przez T'Jehooba). Wiadomo jednak iż gdy powiedziała o tym Józefowi, ten nie był zadowolony i początkowo wypędził ją z domu (mieszkali w zbudowanym przez Józefa i jego dwóch braci domu w Nazarecie), uznając że go zdradziła. Pewnej nocy jednak miał sen, w którym "anioł" tłumaczył mu iż ciąża Marii jest wyjątkowa, a narodzone dziecię ma za zadanie "odmianę tego świata" (możliwość przekazywania swych komunikatów w czasie snu, nie stanowi dla T'Jehooba żadnych trudności), dopiero wówczas uznał to dziecię za swoje i pozwolił Marii wrócić. Tyle channelingi. Problem stanowi jednak kolejna kwestia, związana z informacją zawartą w Biblii, iż Józef i brzemienna Maryja, udali się do Betlejem na obowiązkowy spis ludności Imperium Rzymskiego, zarządzony przez cesarza Oktawiana Augusta. Doprawdy jest to problem poważny, ponieważ w channelingach nie ma na ten temat żadnego słowa, natomiast w Biblii mamy informację że Józef i Maryja rzeczywiście udali się w taką podróż do Judei. Tutaj powstaje pytanie - dlaczego taka informacja znalazła się w Biblii, gdy wiadomo iż pierwszy spis ludności na ziemiach Palestyny został przeprowadzony przez Rzymian dopiero w 6 roku naszej ery? Zresztą taki spis (mający oczywiście podłoże ekonomiczne - Rzymianie chcieli wiedzieć jakie w danej prowincji ustalić podatki na przykładzie zamożności mieszkańców), natychmiast doprowadził do buntu Żydów, którzy pod wodzą Judy Galilejczyka wywołali w owym 6 roku powstanie w Judei. 

Natomiast my wiemy, iż w czasie tego spisu Maryja była w ciąży (podczas podróży z Galilei do Judei). Czy możliwe jest więc, że jej ciąża trwała... 13 lat? Oczywiście nie, skoro jednak jest taka informacja, znaczy to że późniejsi autorzy Biblii pomylili się lub celowo pozmieniali fakty. Oczywiście można założyć, że spis ludności z roku 6 naszej ery (za namiestnika Syrii Publiusza Sulpicjusza Kwiryniusza), był drugim (kolejnym?) spisem ludności Imperium Rzymskiego na tych terenach, a pierwszy mógł się odbyć w tym samym czasie, co spis ludności rzymskiego już wówczas Egiptu, przeprowadzony właśnie w owym 8 r. p.n.e. (w Egipcie spisy ludności odbywały się co 14 lat). Problem polega na tym, że Egipt był już wówczas od 30 r. p.n.e. (czyli od czasu gdy Oktawian zajął Aleksandrię, w której samobójstwo popełnił najpierw Marek Antoniusz a następnie królowa Kleopatra) rzymską prowincją - Judea zaś była oficjalnie niepodległym państwem, zarządzanym przez króla Heroda (który oczywiście płacił Rzymowi daninę, ale poza tym Rzymianie nie wtrącali się w wewnętrzne sprawy jego królestwa - pieniądze przychodziły na czas, więc było ok., tym bardziej że Rzym wolał mieć u władzy jakiegoś lokalnego kacyka, niż osobiście dodawać sobie kolejnych problemów z Żydami zarządzając tym krajem). Nie urządzili by więc spisu w sprzymierzonym kraju, który i tak wysyłał daniny (nie miałoby to sensu z logicznego punktu widzenia). Natomiast żaden z autorów starożytnych nie podaje spisu wcześniejszego, niż ten z 6 roku naszej ery (gdy Judea znalazła się już całkowicie pod panowaniem Rzymu), a ten, który został przeprowadzony, doprowadził do... powstania, czyli na zdrowy rozum nie mogło być żadnego innego, wcześniejszego spisu ludności w Palestynie za rządów Heroda. 

Podróż do Judei miała miejsce, ale jej cel był bodajże inny niż planowany. Być może chodziło o... zwykłe odwiedziny Marii, która chciała spotkać się ze spokrewnioną z nią Elżbietą (która w marcu 7 r. p.n.e. miała urodzić syna - Jana zwanego potem Chrzcicielem). Podróż nastąpiła więc nie w 8 r. p.n.e. (ani też w 6 r. naszej ery), ale właśnie w 7 r. p.n.e. Ponoć to właśnie sama Maria namawiała Józefa aby zabrał ją w tę podróż, choć była brzemienna i długa droga mogła skończyć się tragicznie zarówno dla matki jak i dla dziecka. Długa i ciężka podróż na osiołku, spowodowała że w trakcie podróży Maria zaczęła odczuwać skurcze porodowe, zatrzymano się więc w miasteczku Betlejem, ale tamtejszy zajazd był przepełniony po brzegi i odprawiono ich stamtąd. Szukając schronienia, gdzie jego małżonka mogłaby spokojnie urodzić, Józef dowiedział się że jest wolne miejsce w magazynie zbożowym (pełniącym również rolę stajni dla koni i żłobu dla innych zwierząt). Józef odgrodził rodzącą Marię od zwierząt zasłonami, które wieźli i w taki oto sposób następował poród  "Wybawiciela świata".       



"W ŻŁOBIE LEŻY, KTÓŻ POBIEŻY KOLĘDOWAĆ MAŁEMU
JEZUSOWI CHRYSTUSOWI DZIŚ NAM NARODZONEMU.
PASTUSZKOWIE PRZYBYWAJCIE, 
JEMU WDZIĘCZNIE PRZYGRYWAJCIE
JAKO PANU NASZEMU"




GERMAN DEATH CAMPS

NEVER POLISH


 
 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz