Łączna liczba wyświetleń

sobota, 24 marca 2018

JAKA PIĘKNA... PATOLOGIA! Cz. I

CZYLI ROZWAŻANIA NAD

WSPÓŁCZESNOŚCIĄ




Głównym powodem, który spowodował iż podjąłem się napisania tego tematu, był program w jednej z telewizji pt.: "Naked attraction". Sama nazwa może niewiele mówi, ale od razu muszę się przyznać, że już dawno nie oglądałem niczego bardziej odpychającego i... dehumanizującego. Od razu też przypomniały mi się niektóre współczesne obrazy, zwane niekiedy "dziełami sztuki", gdzie już nazwanie tego czegoś w ogóle obrazem, jest obrazą samą w sobie. Ale po kolei. "Naked attraction" to brytyjski program typu reality show, podobny do "Randki w ciemno", z tą "małą" różnicą iż uczestniczące w nim osoby (poza prowadzącą) są całkowicie... nadzy. Nie zamierzam tutaj wchodzić w szczegóły tego programu, bo nie uważam aby coś takiego było warte nie tylko obejrzenia, ale choćby skomentowania. I ja także nie zamierzam tego czynić tylko i wyłącznie tego jednego programu. Dzisiejszy świat jakby jednak nieco przyspieszył i coraz mniej jest rzeczy które mogłyby nas zniesmaczyć czy choćby zawstydzić. Dziś seks i przemoc jest powszechnie obecna praktycznie wszędzie - w telewizji, internecie, a nawet w naszym życiu codziennym. Oczywiście nie jest to zjawisko nowe - seks i przemoc był zawsze popularny w dziejach ludzkości, różnica polega jednak na tym, że o ile kiedyś torturowano, kaleczono lub mordowano ludzi w ramach określonej kary, to dziś dołożono do tego jeszcze ideologię, o której zapewne większość ludzi nie ma pojęcia, a której głównym celem jest sprowadzenie człowieka do roli zwierzęcia, na wpół zidiociałego, którego czynności fizjologiczne (takie jak wymiotowanie, wydalanie lub obsikiwanie) urastają do rangi wielkich czynów, wręcz "dzieł sztuki". Ta ideologia to oczywiście neomarksizm.

Dokładnie miesiąc temu, podczas ostatniego Berlinale 2018 (festiwal filmowy organizowany w Berlinie), drugą główną nagrodę (Srebrnego Niedźwiedzia) otrzymała Małgorzata Szumowska za film pt.: "Twarz". Film opowiada o prawdziwej historii człowieka (Grzegorza Galasińskiego), który w 2013 r. w wyniku wypadku w zakładzie kamieniarskim gdzie pracował, stracił... twarz. Dosłownie, na twarz spadł mu pokaźny głaz, który spowodował nie tylko złamanie nosa i utratę wiekszości zębów, ale i połamanie kości samej twarzy. Ten człowiek nie miałby szans przeżycia, gdyby nie polscy lekarze z Wrocławia, którzy medycznie zrekonstruowali mu twarz i uratowali wzrok. Jego sprawa była dość głośna i w pomoc zaangażowało się wiele osób, w tym miejscowy ksiądz. Dziś ten młody człowiek przechodzi rekonwalescencję, ale jego twarz wygląda prawie zupełnie tak, jak przed wypadkiem. Otrzymał też ogromne wyrazy poparcia od tysięcy ludzi z całego kraju a nawet z zagranicy. I o tym właśnie jest film pani Szumowskiej?! Poważnie, o tym? Nie! Pani Szumowska, jako jedna z przedstawicielek neomarksizmu w sztuce, postanowiła po prostu obsikać Grzegorza Galasińskiego swoim filmem, za który otrzymała w Berlinie Srebrnego Niedźwiedzia (to że Niemcy promują u siebie wszystko co antypolskie, to już zdążyłem się przyzwyczaić). O czym bowiem jest film pani Szumowskiej? Opowiada on o człowieku który podczas budowy gigantycznego pomnika Jezusa Chrystusa, ulega wypadkowi i traci twarz. Następnie przechodzi on operację, w wyniku której lekarze odnawiają mu twarz, ale... od tej chwili dopiero zaczynają się jego kłopoty. Mianowicie odwracają się od niego wszyscy znajomi i rodzina (nawet własna matka, która nie wierzy że to jest jej syn), porzuca go narzeczona, miejscowy ksiądz z miejscowości w której mieszka, uważa go za opętanego przez demony i odprawia nad nim egzorcyzmy. W ogóle ta ciemna, biedna polska wieś, ten cały polski motłoch odwraca się od głównego bohatera i uważa go za nowe wcielenie diabła, a wszystko przez to, że jest tak bardzo podatny na kościelną indoktrynację.

I taki właśnie przekaz za sprawą Szumowskiej i nagrody, którą otrzymała "od Niemców" idzie w świat - Polacy to biedni, zabobonni ciemniacy, którzy wierzą bardziej księdzu (który oczywiście w filmie okazuje się dodatkowo zboczeńcem), niż nauce i nie akceptują żadnej nowości (a może raczej innowacyjności co?), bo wszystko co nowoczesne kojarzy im się od razu z diabłami i piekłem. Mniej więcej tak to wygląda. Ale bardziej interesuje mnie to, co powiedziała pani Szumowska do jednej z gazet, na temat tego co popełniła owym filmem. Powiedziała m.in.: coś takiego: "Mamy robić filmy hołdujące własny kraj? Gdzie krytyczne myślenie? Gdzie rozwój?". Proszę Was bardzo, drodzy czytelnicy, przeczytajcie te słowa raz jeszcze i zastanówcie się nad tym, co czytacie, bowiem to co wypowiedziała pani Szumowska jest kwintesencją neomarksizmu w ogóle. Celem neomarksistów jest bowiem głównie oszczywanie lub wydalanie z siebie ekskrementów, bowiem ich bożkiem jest... krytyczne myślenie, czyli krytyka i dezawuowanie wszystkiego, osrywanie i wyrzygiwanie się na wszystko, jednocześnie nazywając to sztuką. Ta kobieta, z premedytacją zrobiła film, w którym zupełnie zmieniła zakończenie taj historii, bo nie pasowało ono do pojęcia krytycznego myślenia. Pokazał więc, iż ci, którzy najbardziej wspierali po wypadku pana Grzegorza (jego rodzina, przyjaciele, mieszkańcy wsi w której mieszkał, a przede wszystkim miejscowy proboszcz, który również w ogromny sposób - m.in. poprzez swoje kazania i zbiórkę pieniędzy - przysłużył się do uratowania twarzy tego mężczyzny, którego również bardzo wspierała jego własna dziewczyna), zostali pokazani jako... najwięksi zwyrole, po prostu ciemna masa wierzącej w Boga polskiej hołoty. Nie to co pani Szumowska i jej środowisko, które nie udzieliło żadnego wsparcia panu Grzegorzowi, ale na filmie zostało pokazane jako najbardziej wspierające (nowoczesne i innowacyjne). Tym samym Szumowska za kilka srebrników od Niemców, po prostu wysrała się (mówiąc najdelikatniej) nie tylko na pana Grzegorza Galasińskiego, ale przede wszystkim na własny kraj. 




A co tam, przecież najważniejsze jest krytyczne myślenie i w ogóle krytyka wszystkiego co polskie. Nie to co na Zachodzie, tam ubogacanie kulturowe trwa w najlepsze - ludzie są mordowani w supermarketach, policja albo zastraszona albo zinfiltrowana, bojąca się podjąć jakiegokolwiek działania, jednocześnie jest sama atakowana (ilu policjantów już zostało zabitych we Francji, Niemczech czy w Wielkiej Brytanii - o tym media zupełnie milczą). Nie ma więc jak ta nowoczesna (i innowacyjna) Europa, w której neomarksizm wraz z islamem wspólnie dokonują współczesnego holokaustu rdzennej ludności zachodnioeuropejskich państw, przy akompaniamencie "Imagine" Johna Lennona. W Wielkiej Brytanii policja priorytetowo traktuje każde zawiadomienie (nawet anonimowe lub nieprawdziwe ) o "mowie nienawiści", które skierowane jest przeciwko muzułmanom i neomarksistom, jednocześnie deklarując że drobne przestępstwa (jak włamania do sklepów i domów oraz kradzieże samochodów) nie będą już traktowane jako ważne. W Szwecji zaś, policja w ogóle już nie przyjmuje zawiadomień o gwałtach na kobietach (a przymuszona od razu zastrasza pokrzywdzoną, zmuszając ją do odwołania zeznań) przeciwko brodatym "biednym uchodźcom" którzy bardzo cierpią (że dostają tylko 2000 euro na osobę - a z reguły są to rodziny kilku lub kilkunastoosobowe) z powodu traumy wyniesionej podczas działań wojennych w Syrii (choć większość z nich pochodzi z Afryki i nawet nie wie gdzie Syria leży na mapie). Obecnie kobiety w Szwecji są gwałcone co codziennie w bestialski sposób przez gangi muzułmanów, które praktycznie zdominowały ten kraj - i co? Sądy ich uniewinniają, maja przecież traumę, lepiej więc niech wyjdą na wolność, bo zapewne to ta kobieta ich sprowokowała. Może nie nosiła piszczących majtek frau Merkel? A może nie miała na sobie opaski antygwałtowej? W każdym razie to jest na pewno wina zgwałconej kobiety, więc nie ma sprawy, prawda?

Miałem pisać o patologii w sztuce, ale obserwując to, co dzieje się obecnie w polityce i wokół nas (również wokół naszych granic), to nie można tego pominąć. Obecnie rozpoczął się już holokaust białej, europejskiej rasy ludzkości! I będzie on postępował etapami, aż do całkowitego wymordowania (i lub zniewolenia tych, którzy przeżyją). Problemem jednak nie są muzułmanie, Islam czy meczety (swoją drogą, zauważyliście że wszystko co piękne i dobre w Islamie w ogromnej większości wywodzi się z... Chrześcijaństwa? Zauważcie, Złoty Wiek Islamu, który trwał od VIII do XIV wieku, był zapoczątkowany wchłonięciem przez islam bogatego świata chrześcijańskiego, czyli takich krajów jak Egipt z Aleksandrią czy Syria z Antiochią. Złoty wiek Islamu tworzyli nie islamiści, rodowici Arabowie, ale byli Chrześcijanie, ludzie, którzy przenieśli do Islamu chrześcijańską etykę i moralność. Potem na nich uczyli się dopiero pierwsi typowo arabscy "odnowiciele islamu" - czyli religii prymitywnych pasterzy kóz i owiec, która dziś wróciła do swych pierwotnych korzeni z czasów Mahometa). Problemem najpoważniejszym, wręcz kluczowym dla dzisiejszej Europy i całego Świata jest panoszący się wszędzie (w polityce, mediach, kulturze) neomarksizm. Ta choroba wgryzła się niezwykle głęboko w "ciało" naszych społeczeństw i zatruwa swymi fekaliami wszystko dokoła. Nie Islam jest więc dziś wrogiem, ani muzułmanie - wrogiem jest lewactwo, współcześni ojkofobiczni marksiści niszczący własne narody i kraje od środka. Islam można pokonać i wielokrotnie Europejczycy to czynili, nie tylko w takich bitwach jak pod Poitiers w 732 r, Navas de Tolosa w 1212 r., Lepanto w 1571 r., Chocimiem w 1621 r. i 1673 r., czy pod Wiedniem w 1683 r. i Zentą w 1697 r. ale również podczas wypraw krzyżowych, które były realnymi chrześcijańskimi dżihadami. Dziś całe to marksistowskie kloaczne tałatajstwo każe nam przepraszać za wyprawy krzyżowe, a dlaczego mamy za nie przepraszać? I nie chodzi tu tylko o to, że współczesne pokolenia nie mają już nic wspólnego z tym, żyjącymi w średniowieczu. 

Przecież wyprawy krzyżowe były wyprawami podjętymi w celu naprawienia zbrodni, jaka została wyrządzona - zbrodni zagarnięcia ziem należących przecież do Chrześcijan. Wszystkie ziemie zagarnięte przez Islam w VII i VIII wieku należały wcześniej do świata chrześcijańskiego. Wyprawy krzyżowe były więc organizowane po to, aby odebrać złodziejowi to, co wcześniej ukradł. Czy za to można przepraszać? Głupie pytanie, w dzisiejszej neomarksistowskiej Europie przepraszać należy już właściwie za wszystko, a szczególnie przepraszać powinni biali ludzie za to w ogóle że żyją. Gangreną są współcześni zombi, czyli neomarksiści, dlatego należy podejmować z nimi walkę na każdym możliwym polu, a zacząć trzeba od języka. Nowomowa i Mowa Nienawiści - to dwie skuteczna metody, którymi neomarksiści dziś zniewolili nasze narody, zakładając nam kagańce. Przykładem nowomowy w języku polskim są (wciąż jeszcze używane) pozostałości w stylu: "Związek Radziecki, Państwo Radzieckie "ustrój radziecki" itp. itd. Wielokrotnie pisałem już o tym, aby nie powielać tego językowego potworka, stworzonego specjalnie tylko dla Polaków (i Ukraińców, bowiem istnieje jeszcze w języku ukraińskim), aby w pozytywnym lub chociaż neutralnym kontekście opisać sowiecką Rosję. W Polsce przed wojną nie mówiło się "radziecki", na określenie ustroju panującego w Rosji - to były albo Sowiety, albo Bolszewia, albo (choć rzadziej) Związek Sowiecki. A dziś, wielu jeszcze komentatorów politycznych, dziennikarzy a nawet youtuberów, którzy nie mają lewicowej proweniencji - używa zwrotu "radzieckie". To może się wydawać nic nie znaczącą błahostką, ale sposób w jaki rozumiemy i opisujemy świat, stanowi o tym, w jaki sposób zostaliśmy przeorani przez marksistów lingwistycznie i intelektualnie i (często nieświadomie) powielamy słowa, które realnie miały służyć do naszego zniewolenia.


 "TO KAPUŚ, PEWNIE UB-ECJA"
"SKĄD PAN WIEDZIAŁ?"
"NIKT Z NAS NIE MÓWI - RADZIECKIE"!"



Drugim podobnym temu słowem jest... "innowacyjność". Tak to jest typowy neomarksistowski potworek słowny, który każdy szanujący się człowiek powinien odrzucić ze swojego słownika. Pięknie to podsumował w jednym z filmików na YouTubie pan Krzysztof Karoń, mówiąc: "Nie ma większej gangreny niż słowo innowacyjność". Celem neomarksizmu i to zarówno w sztuce, jak i w polityce czy w języku, jest to samo, co uczyniła Szumowska w filmie "Twarz", czyli totalne odwrócenie pojęć, podjęcie krytyki nad stworzoną przez siebie samego gówno-burzą. Tak więc przede wszystkim język, następnie szkoła i uniwersytet - tam również należy totalnie wyplenić neomarksizm (postaram się w kolejnych częściach opisać w jaki sposób należy to uczynić). Szkoła musi bowiem ponownie uczyć i to uczyć realnej a nie pozorowanej i nieprzydatnej nikomu wiedzy. Porównajmy sobie bowiem dzisiejszą maturę, z tą przedwojenną, która byłaby praktycznie nie do zdania dla ponad 90 procent dzisiejszych maturzystów. Człowiek bowiem kiedyś zdobywał realną wiedzę, dziś jedynie zdobywa zdawkowe informacje (często zupełnie nieprzydatne mu w późniejszym życiu). A celem neomarksistów jest dążenie do większej "innowacyjności" szkoły i zmienianie jej w typową "szkołę demokratyczną" gdzie uczeń nie zdobywa żadnej wiedzy, on... sam ją kształtuje (czyli, przekładając to na zrozumiały język szkoły te mają kształcić półgłówków aby łatwiej można było nimi sterować, niczym stadem baranów, oczywiście wszystko to ma być podlane kolejnymi neomarksistowskimi zwrotami - a raczej nadużyciami, bowiem zostały one wrogo przejęte w podobny sposób, jak chrześcijańskie ziemie w Afryce i na Bliskim Wschodzie przez muzułmanów - typu "demokracja" czy "wolność").

Wolność na przykład jet rzeczą niezwykle cenną i pożądaną, ale wolność nie jest dana raz na zawsze i trzeba umieć się za nią poświęcić. Już Cervantes w swym "Don Kichocie" (1604 r.) wkłada w usta głównego bohatera takie oto słowa: "Wolność, Sancho, to najcenniejszy dar, jaki Niebo użycza ludziom. Nie mogą się z nim równać żadne skarby skryte w głębi ziemi czy w głębinach mórz. Dla wolności, podobnie jak dla czci, nie tylko można, lecz trzeba narażać życie, ponieważ najgorszym złem, dotykającym istotę ludzką jest niewola". A tę niewolę (w imię wolności właśnie) pragną nam sprowadzić neomarksiści, dlatego też wzorem Słowackiego należy pamiętać: "Drą się o wolność - Boże, nachylaj im grzbietu, bo wolność jest jakoby posiadanie fletu; jeśli go weźmie człowiek muzyki nieświadom, piersi straci - i uszy sfałszuje sąsiadom". Wracając jednak do szkoły, dzisiejsza polska szkoła do pięt nie dorasta tej przedwojennej (z lat 1918-1939), a mimo to i tak programowo stoi znacznie wyżej od np. szkół francuskich czy amerykańskich (polscy uczniowie, którzy trafią do szkół we Francji, czy USA są z reguły przenoszeni o klasę lub dwie wyżej, bo znacznie wyprzedzają program). Zmiany więc należy zacząć od szkół i uczelni wyższych. Jeśli uda się ponownie "odbić" te dwa, kluczowe zainfekowane neomarksizmem elementy kształtowania się społeczeństw (język i szkoła), znacznie łatwiej pójdzie opanowanie mediów i polityki, to już będzie tylko bułka z masłem, jeśli tylko powiedzie się (a musi zostać podjęty, bo inaczej leżymy i robimy pod siebie) swoisty odwrócony "marsz przez instytucje". Powoli (lecz konsekwentnie) należy podejmować wytężoną pracę zwalczającą neomarksizm na każdej płaszczyźnie współczesnego życia (łącznie z genderyzmem, feminizmem i wszelkimi ojkofobicznymi izmami, godzącymi w bezpieczeństwo i przyszłość naszych dzieci). 




                      

 PS: To tyle w tym temacie, w kolejnym postaram się przejść już bezpośrednio do współczesnej "sztuki" która jest jedną z form współczesnej patologii czyli neomarksizmu





GERMAN DEATH CAMPS

NEVER POLISH


 
CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz