Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 czerwca 2020

DZIENNIKI ZBRODNIARZA - Cz. IX

CZYLI OPIS I KOMENTARZ DO

DZIENNIKÓW JOSEPHA GOEBBELSA





 

1925

 

DZIENNIKI DLA JOSEPHA GOEBBELSA

od 9 CZERWCA 1925 r.

do 8 LISTOPADA 1926 r.

Cz. I



 



15 CZERWCA 1925 r.


 Za pomocą tej księgi zaczynam tę samą walkę o wiarę i miłość, którą prowadziłem w starej księdze. Wiem, że mój dzień nadejdzie! I ten dzień będzie dniem zbawienia. (...)

Ripke jest rewolucyjnym bourgeois. Przychodzi do nas z przeciwnej strony. Możemy go nie potrzebować w dalszej pracy. Kaufmann nie prezentuje jeszcze należytej odwagi wobec Ripkego, dlatego ja będę przewodził opozycji (jak wyjaśniałem to już w poprzedniej części - Axel Ripke i Joseph Goebbels nie tylko za sobą nie przepadali, ale wzajemnie na siebie donosili do władz partii). To będzie twarda, ciężka walka, ale on musi zostać wyeliminowany. Socjalizm jest ostatnim celem naszej walki.

Piątek wieczorem do domu. Wszyscy w stosunku do mnie po staremu serdeczni. Else to kochane dziecko. Matka dobra jak nigdy. Maria staje się wytworną damą (siostra Goebbelsa)

W sobotę przychodzi Lünenschloß (Wilhelm Lünenschloß - wówczas deputowany do landtagu Prus z "Partii Gospodarczej", prywatnie przedsiębiorca budowlany). Spacerowaliśmy cały niedzielny poranek w miejskim lasku i Lünenschloß opowiadał mi o puczu Kappa (tzw.: "Pucz Kappa-Lüttwitza", rozpoczął się 13 marca 1920 r. i był pierwotnie skierowany przeciwko redukcji niemieckiego wojska - uzgodnionego w Traktacie Wersalskim z 28 czerwca 1919 r. Kierowany był przez członka "Niemieckiej Partii Ojczyźnianej" - Wolfganga Kappa i gen. Waltera von Lüttwitza. Ich rzeczywistym celem było odrodzenie Cesarstwa i utrzymanie jedności Niemiec, ale opór, zorganizowany przez SPD i Komunistyczną Partię Niemiec - do których przyłączyli się dowódcy Reichswehry - doprowadził do strajku generalnego i odcięcia puczystów, którzy skapitulowali 17 marca) w którym uczestniczył po przeciwnej stronie. 

Wieczorem w niedzielę powrót do Elberfeldu. Dzisiaj rano "Völkischer Beobachter" przynosi mój artykuł "Idee und Opfer" ("Idea i ofiara"). Pierwszy świadomy krok w kierunku radykalizacji idei oraz ruchu. Będziemy dalej działać w kierunku prawdziwego narodowego socjalizmu.

Właśnie u Schmitza. Placówka robocza NSDAP jest gotowa. (...) Hitler przemawiał w czwartek z bezprzykładnym sukcesem na dwóch masowych zgromadzeniach w Plauen. Oczekuję z napięciem dosłownego przekazu jego mowy. Staje się on nacjonalistą czy socjalistą? Miał Ripke rację czy nie? Od tego zależy moja nadzieja w przyszłości. Hitler jako przywódca niemieckich socjalistów. Świat należy do nas! (...)
 


25 CZERWCA 1925 r.


 Wczoraj z Else i panem Heßem (Rudolf Hess) na wystawie sztuki w Düsseldorfie. Cóż to za wstrząsający wizerunek dzisiejszej młodzieży artystycznej. Chcieć? Może! Móc? Ani za feniga. Zbiera się na wymioty, gdy widzi się te orgie dyletantów, tych zarozumialców, tych ignorantów. Jakże smutno się w tym prezentujemy! Żadnej myśli, żadnego słowa, żadnego błysku, żadnej iskry. Zradykalizowani bourgeoisie. Tego rodzaju sztuka musi zostać wyeliminowana za pomocą bata! (...)



1 LIPCA 1925 r.


 Mieszkam teraz w moim nowym mieszkaniu nad biurem i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Jak dobrze mi robi ten wieczorny spokój po hałasie całego dnia. Mogę czytać, pisać i muzykować – przy czym niczego nie zaniedbuję. Nieco komfortu w gorączce pracy. Trochę domu. (...)



3 LIPCA 1925 r.


 Jestem taki zniechęcony i zrozpaczony. Znowu przychodzą te wstrętne historie finansowe. Upomnienie za upomnieniem. Nie wiem, skąd wydobyć choćby feniga. Kaufmann (Karl Kaufmann - gauleiter NSDAP) pociesza i nie może pomóc. Do tego dochodzi jeszcze wewnętrzny konflikt z Ripkem, który wydaje mi się nierozwiązywalny. Nie wiem, co ma się teraz wydarzyć. (...)



6 LIPCA 1925 r.


 (...) W następną niedzielę w Weimarze odbędzie się ogólnoniemiecka konferencja NSDAP. Przyjeżdżają tam Ripke, Kaufmann i ja. Cieszę się na Hitlera i Weimar. (...) Co powie w niedzielę Hitler? Jak na mnie podziała? Nadzieja czy zwątpienie? Jeśli on nie jest tym, w jakiego wierzę, więc lepiej jedź, wiara w przyszłość! (...)



10 LIPCA 1925 r.


 Dziki zamęt przed Weimarem. Ripke intryguje w całym okręgu. Ten stary wapniak jest czujny, gdy chodzi o jego prestiż. Musimy założyć przeciwminę na jego minę. Kaufmann, Elbrechter (Hellmuth Elbrechter - nie należał do partii nazistowskiej, a był jedynie "sympatykiem". Skonfliktowany z Goebbelsem, w 1934 r. wyjechał do Holandii, gdzie w 1940 r. został przekazany Niemcom i trafił do obozu koncentracyjnego. Przeżył wojnę a potem wrócił do zawodu dentysty) i ja musimy mieć się na baczności. W kasie nie ma pieniędzy; tak się twierdzi. Uniemożliwiono nam kontrolę.Ten Ripke to łajdak, intrygant i krętacz. Chciałbym wiedzieć, co go jeszcze przy nas trzyma. (...) 

Z okręgu nadchodzi na mnie jedna skarga za drugą. Inspiruje je Ripke, a następnie łaskawie przyjmuje je jako gauleiter. Powoli mam tego całego kramu powyżej uszu. Jestem kompletnie wykończony. Ale nie opuszczę stanowiska tak długo, dopóki nie będę mógł odejść stąd w pełni zrehabilitowany. Te słowa piszę podczas rozmowy telefonicznej z Ripkem. W tym momencie okazuje mi swoje tchórzostwo i małość. Na Boga, to są przecież przywódcy rewolucyjnego ruchu walki. Chcą nowej Rzeszy czy chaosu. Można popaść w rozpacz. Teraz ostatnie pytanie: kim jest Hitler? Jeśli zwątpię, to jestem stracony. Nie chcę być całkiem opuszczony! Pomocy, miłosierdzia! Okropny świat! Potworna nędza! Straszny człowiek! Co przyniesie Weimar? Grób czy zmartwychwstanie? (13 lipca 1925 r. w Weimarze odbył się drugi parteitag NSDAP po jej reaktywowaniu w lutym 1925 r. na zjeździe w Monachium. W Weimarze Hitler ogłosił formację SS - partyjną elitą i wręczył im tzw.: "krwawą flagę" z puczu monachijskiego - dzięki czemu formacja ta zaczęła stanowić konkurencję dla Ernsta Röhma i jego paramilitarnych oddziałów SA).






 14 LIPCA 1925 r.


 Weimar był zmartwychwstaniem w całym tego słowa znaczeniu. Dzień, którego nigdy nie zapomnę. Jestem jeszcze jak we śnie. Hitler odpowiedział na wszystkie, ale to na wszystkie pytania, i to tak, jak oczekiwałem. Teraz jest wszystko jasne. (...) Na obiad. Nic nie smakuje. Następnie wiadomość: Hitler 19 km przed Weimarem. Awaria samochodu. Już jest holowany, wszyscy oddychają z ulgą. Długie debatowanie z Federem i prof. Vahlenem (Theodor Vahlen - członek "Wielkoniemieckiej Partii Ludowej"). O walce klasowej, wspólnocie narodowej, rewaloryzacji oraz udziale w zyskach i w posiadaniu. Reprezentuję mój radykalny punkt widzenia. Vahlen jest po mojej stronie, Feder jeszcze się waha. 

Co powie Hitler? Pełne niepokoju oczekiwanie! Następnie jedno wielkie nawoływanie i machanie. Przybył, jeszcze pół godziny oczekiwania. Uwaga! Głosy pozdrowienia. I oto jest. Wita go Dinter (Arthur Dinter - jeden z najbardziej radykalnych zwolenników rozprawienia się z Żydami. Jego radykalizm budził zażenowanie nawet z samej NSDAP, co spowodowało że... został usunięty z partii i choć potem wielokrotnie chciał wrócić, nie otrzymał zgody). Zaraz potem Hitler zaczyna przemówienie. Cóż za głos, jakie gesty, jaka pasja. Całkiem taki, jakim go chciałem. Nie mogę się pohamować. Zamiera mi serce. Czekam na każde słowo i każde słowo przyznaje mi rację. Ripke jest martwy, pobity. Nie oczekiwałem tak wiele. Organizacja! Żaden ideał. Ale niestety konieczna. W jej ramach światopogląd staje się wiarą. Walka! Do organizacji należą wszyscy w takim samym celu. Droga jest już znaleziona. Komunizm i mieszczaństwo! Idee masy! W czym ma związek zawodowy słuszność, a w czym nie. Ostro przeciwko burżuazji i kapitalizmowi. Wolność! Szalony bojownik o wolność! Co to jest partia wolności? Ona i my. Zasada wodzostwa. Teoria i praktyka! Wódz i profesor. Nasze perspektywy. Okażcie mi zaufanie. Inni mogą i wiedzą więcej. Ale nie ma nikogo, kto służy idei tak wiernie i zapamiętale jak ja. I przy tym spływają mu obficie po policzkach łzy. Nie wiem, co mam ze sobą począć. Wszyscy powstają i krzyczą, radują się, klaszczą, machają, wrzeszczą. Staję na zewnątrz przy oknie i płaczę jak małe dziecko. Z dala od ludzi. Nie mogę już słuchać tej gadaniny. Idzie Hitler. Uścisk dłoni. Proszę niebawem przyjść znowu. Okrzyki radości, oklaski, machanie, nawoływanie. Przez Weimar! 

Z Kaufmannem i Elbrechterem! Potem samotnie w hotelowym pokoju. Niewiele się rozmawia. Wszyscy jesteśmy równie wstrząśnięci. Wieczorem z Ripkem, który wraca z wewnętrznej konferencji przywódców z Hitlerem. Jest pobity. Zwyciężyliśmy, mój kochany, zwyciężyliśmy na całej linii. Zwyciężyła młodość, fanatyzm, ofiarność, żarliwość, rewolucja. Pożegnanie z Gregorem Straßerem - jakiż to miły facet - von Pfefferem (Franz Pfeffer von Salomon, w latach 1926-1930 - najwyższy dowódca SA), Federem, prof. Vahlenem. Słyszę wiele pochlebnych opinii. Potem do pociągu pośpiesznego. Druga noc. Nie mogę spać. Od przedziału do przedziału, gdzie siedzą nasi. I gadanie, debatowanie, oddawanie się marzeniom. Nie czuję zmęczenia. Elberfeld. Do domu. Jest godz. 9 rano. Do łóżka, spanie do wieczora. Potem znowu do dzisiaj rano. Do roboty. Jestem inny. Teraz wiem, że ten, który przewodzi, urodził się na wodza. Temu człowiekowi jestem gotów ofiarować wszystko.W czasach największych kryzysów historia daje narodom największych ludzi.



15 LIPCA 1925 r.


 Wczoraj ożywiony spór z Elbrechterem i Kaufmannem na temat Ripkego. Doszliśmy do całkowitego porozumienia. Ripke musi upaść. Z powodów ideowych i materialnych. Nie pracuje, leniuchuje, śpi, sili się na dowcipy, robi głupie kawały, przeszkadza innym w pracy i uważa, że to nazywa się organizowaniem. Jest nawet wobec nas tak bezwstydny, że oświadcza, iż organizowanie to znaczy pozwalanie innym na pracę. Przejmujemy teraz okręg NSDAP - Kaufmann, Elbrechter i ja. A potem do pracy. (...) 

Jest poczta. Upomnienia w sprawach pieniężnych! Okropne. Nawet do tego nie zaglądam. Jutro muszę jakoś zorganizować 170 marek. To będzie ciężki dzień. Straszne!



24 LIPCA 1925 r.


 Walka szaleje wszędzie. Przedwczorajsza rozmowa w biurze partii nie przyniosła rezultatów. On (Ripke) nie chce ustąpić, ale my nie wytoczyliśmy jeszcze ciężkich armat. Ma to się stać dzisiaj. Elbrechter pójdzie do niego i mu wszystko, ale to wszystko powie. (...)



3 SIERPNIA 1925 r.


 Ripke został pozbawiony swojego urzędu. Sam objąłem teraz urzędowanie. Tym samym na razie osiągnęliśmy więc wszystko. (...)



7 SIERPNIA 1925 r.


 (...) Sprawa narodowego socjalizmu jest jeszcze zbyt niejasna. Teraz dociera do mnie straszliwa świadomość: jeśli w którymś momencie Hitler od nas odejdzie, to jesteśmy raz na zawsze załatwieni. Jest to dowód na to, jak jeszcze niezbyt właściwie traktuje się u nas idee i formę. Hitler jest ideą, idea to Hitler. Żadne gadanie tego nie zmieni. Czego chcemy: nowej Rzeszy, nowego światopoglądu. Ale jak? Jak bardzo poruszamy się jeszcze po omacku. Czeka nas ciężka walka. Tu jednak będzie rozstrzygać młodzież. Nie zdecyduje program, lecz idea. Prastara, wiecznie nowa idea: wyzwolenia niewolników z jarzma. Wolność dla niemieckich ludzi przyszłości. (ta sama "prastara" marksistowska idea ciągłego "wyzwalania uciśnionych niewolników" - którzy stanowiąc "mięso armatnie", wyniosą nas do władzy. Jeden, niezmienny cel - zmienne się tylko poszczególne odmiany marksizmu)






15 SIERPNIA 1925 r.


 (...) Czuję się podle i niezdrowo. Byłby to ostatni czas, abym się odprężył. Tak dalej być nie może. Nie mogę się przecież lekkomyślnie rujnować! Else, kiedy Cię znowu zobaczę? Alma, Ty delikatna, kochana roślinko! Anka, nigdy Cię nie zapomnę! I jestem teraz samiuteńki! 



16 SIERPNIA 1925 r.


 (...) Else! Kiedy Cię znowu zobaczę! Nie mogę już leniuchować jak wcześniej. Jak bardzo spokojniejszym i poważniejszym stałem się tutaj. Widzę zbyt dużo ludzkich niedostatków. Człowiek jest i pozostanie zwierzątkiem. Tu zwierzę drapieżne, tam zwierzę domowe! Z niższymi i wyższymi instynktami! Z miłością i nienawiścią! Ale zwierzęciem pozostaje on zawsze! 



19 SIERPNIA 1925 r.


 Jutro przyjeżdża do Elberfeldu Gregor Straßer. Mam nadzieję, że cała sytuacja zostanie tu wyjaśniona za jednym zamachem. Ripke jest skończony. Możemy więc zabrać się do nowej pracy. (...)



 21 SIERPNIA 1925 r.


 Gregor Straßer przesiedział tu całe wczorajsze popołudnie. Świetny facet. Po bawarsku ciężkawy, ze wspaniałym poczuciem humoru. Opowiedział wiele smutnych rzeczy o Monachium. O tym świńskim i łajdackim gospodarowaniu w centrali (NSDAP). Hitlera otaczają niewłaściwi ludzie. Myślę, że jego zguba to Hermann Esser (Hermann Esser - współzałożyciel NSDAP, jego legitymacja partyjna miała numer "2").Ustalam ze Straßerem kwestie organizacyjne dla całego obszaru zachodniego. Podstawowe negocjacje odbędą się na początku września. Posuwamy się do góry aż po Hanower i Getyngę. "BlokZachodni" będzie publikował "listy narodowosocjalistyczne" ze Straßerem jako wydawcą i mną jako redaktorem (w wydawanym od października 1925 r. dwutygodniku "Listy Narodowosocialistyczne", Joseph Goebbels po raz pierwszy na poważnie zarabiać pierwsze pieniądze). W ten sposób dostaniemy oręż do walki ze zwapniałymi bonzami w Monachium. Już my sobie razem z Hitlerem poradzimy. Straßer ma inicjatywę. Z nim można pracować (...) (po początkowej współpracy, Goebbels i Straßer szybko popadli we wzajemny, śmiertelny konflikt, a Straßer ostatecznie został zamordowany w czerwcu 1934 r. podczas "Nocy Długich Noży") 



2 PAŹDZIERNIKA 1925 r. 


 Wiele długich rokowań z Gregorem Straßerem. Osiągnęliśmy całkowite porozumienie. Bardzo też zbliżyłem się do niego w sensie czysto ludzkim. Opowiadał wiele o domu, żonie i swoich bliźniakach. Jeden zapytał Ludendorffa w trakcie jakiejś wizyty: "Czy jesteś volkistą?". Cudowne pytanie niczym zrządzenie losu! Straßer nie jest aż takim burżujem, jak początkowo myślałem. Z pewnością ma trochę ambicji, nawet jeśli ciągle twierdzi, że jest inaczej. Stąd jego nienawiść do Essera i Monachium, które stoi mu na drodze do Hitlera. Sądzę, że jednak widzi on rzeczy trochę zbyt czarno. Niemniej jednak wygląda na to, że w Monachium jest chlew. Gdy tylko Wspólnota Robocza ("Wspólnota Robocza Północ-Zachód", powołana przez Straßera i grupująca gauleiterów NSDAP z kilku okręgów Niemiec) stanie się dostatecznie duża, przejdziemy do generalnego ataku. Chodzi o narodowy socjalizm, o nic innego! (...)

 

12 PAŹDZIERNIKA 1925 r.


 Wczoraj i przedwczoraj była tu Else. Spędziliśmy piękne i pełne bólu godziny. Wewnętrzny konflikt między nami osiąga kulminację. Wkrótce będziemy musieli się rozstać. Serce mi krwawi! Jak szybko zostanę całkiem sam. (...) 

Ponure i ciężkie jest życie. Telegram z Mannheim! Mam wygłosić przemówienie wyborcze. Pocałujcie mnie w d... 

List od Gregora Straßera. Hitler mi nie ufa. Wymyślał na mnie. Jakże mi przykro. Jeśli będzie mi robił wyrzuty 25 października w Hamm, wtedy odejdę. Już tego nie mogę znieść. Wszystko zaofiarować, a potem wymówki samego Hitlera. W Monachium działają łajdaki. Głupcy, którzy nie mogą znieść mądrej głowy obok siebie. (...) Dlatego też walka ze Straßerem i ze mną. Również Rosenberg (Alfred Rosenberg - redaktor naczelny "Völkischer Beobachter" w latach 1921-1938, po wybuchu wojny jego kariera nadal się rozwijała. Był zwolennikiem ostatecznej rozprawy z Żydami jak i z Kościołem Katolickim. Jego wpływy w partii w latach 40-tych były jednak dość słabe). jest zrozpaczony. Muszę kiedyś pojechać do Monachium. Straßer pisze kompletnie załamany. Wszelkie nadzieje pokładam w Hamm. Gdybyż tak można było pobyć z Hitlerem ze dwie godziny sam na sam. Wtedy dałoby się wszystko wyjaśnić. On jest jednak otoczony niczym stary majestat. W Hamm jednak do niego dotrę. (...) 






14 PAŹDZIERNIKA 1925 r.


 (...) Dlaczego to wszystko musiało tak się stać? Dlaczego muszę sprawiać tak wiele przykrości Else? Dlaczego Anka musiała mnie zostawić samego? Czy było to wiarołomstwo? Przez nią, przeze mnie? Nie wolno mi o tych sprawach myśleć. Tylko praca przyniesie mi wybawienie. I pozwoli mi wcześnie umrzeć - ja to czuję. Być może jest to coś najlepszego! Kończę lekturę książki Hitlera (Mein Kampf). Z gorączkowym napięciem! Kim jest ten człowiek? Pół plebejusz, pół bóg! W istocie Chrystus czy tylko Jan? (...) (w tym właśnie czasie doszło do konfliktu Goebbelsa z Hitlerem, a Goebbels na zjeździe struktur partyjnych NSDAP z Północy, odważył się nawet publicznie stwierdzić: "Proponuję, aby ten pozbawiony znaczenia burżuj Adolf Hitler został wyrzucony z partii". Szybko jednak ich wzajemne stosunki się poprawiły i stali się wręcz ideowo nierozłączni).



PS: 14 czerwca 1940 r. miała miejsce pierwsza deportacja więźniów do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Wszyscy spośród pierwszych 728 więżniów, wysłanych transportem z Tarnowa do Auschwitz było POLAKAMI! Niemiecki obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau, był od swego powstania w 1940 r., obozem przeznaczonym TYLKO DLA POLAKÓW. Żydów zaczęto przywozić do tego obozu dopiero w połowie 1942 r., tak więc Auschwitz nie był obozem w którym ginęli tylko Żydzi. Był to zaś obóz, w którym od początku eksterminować miano ludność polską, potem trafiali tu również (częściowo - bowiem w większości byli mordowani już na miejscu) jeńcy rosyjscy, a następnie Żydzi, zwożeni z całej okupowanej przez Niemcy Europy. Oddajmy więc hołd wszystkim nieludzko pomordowanym w tym piekle, pamiętając jednocześnie kto był jego pierwszą i najważniejszą ofiarą.  




 

CZEŚĆ PAMIĘCI POLAKÓW!

OFIAR NIEMIECKIEGO LUDOBÓJSTWA 

 AUSCHWITZ-BIRKENAU





 


 
 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz