Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 14 lipca 2020

CENTRUM ŚWIATA - Cz. IV

PODRÓŻ W CZASIE






"ZAPCHAŁ KRAMAMI MIASTO SKLEPIKARZ ZUCHWAŁY,
NIGDZIE NA SWOICH MIEJSCACH PROGI NIE ZOSTAŁY.
PRZESTRZEŃ NAGLE TWÓJ EDYKT STWORZYŁ, GERMANIKU,
DROGA - MIEJSCE ZAJĘŁA WĄSKIEGO PRZESMYKU.
JUŻ BUTLE W ŁAŃCUCH SPIĘTE NIE WISZĄ NA SŁUPIE,
JUŻ BŁOTO PRETOROWI POD NOGĄ NIE CHLUPIE (...)
WOLNA OD SZYNKÓW, JATEK, GARKUCHNI ULICA.
RZYM DZIŚ - GDZIE ONGIŚ BYŁA TARGOWICA"

MARCJALIS
"EPIGRAMY"



 

V

ARGILETUM



 Opuszczając Forum Wespazjana (zwane również Forum Pokoju) i przechodząc przez Forum Nerwy (zwane też "Przechodnim"), a kierując się w stronę Forum Cezara i Forum Romanum, wchodzimy na ulicę Argiletum - przy której mieszczą się warsztaty rzemieślnicze oraz sklepy i sklepiki usługowe. Od razu można dojrzeć tutaj stragany rybne (choć, jak wspominałem wcześniej - największą różnorodność ryb z Italii i innych regionów Imperium Romanum, można było dostać na Forum Trajana w halach targowych, zwanych "Mercati Traiani", budowanych w latach 107-110). Ryby kupowane na ulicy Argiletum były znacznie tańsze od tych z hal targowych, gdyż towar należało sprzedać jeszcze tego samego dnia, gdyż kilkudniowe ryby szybko traciły świeżość i zaczynały brzydko pachnieć. Ryby te pochodziły od rybaków sprzedający bezpośrednio swój towar handlarzom z portu w Ostii, jednak na Argiletum handlowali nimi jedynie ubożsi kupcy, tacy, których nie stać było na wystawienie swych towarów na halach Mercati Traiani. Na tej ulicy, która wpasowywała się doskonale pomiędzy dwa fora: Cezara i Nerwy - można było również uprać swoje ubranie w tamtejszych ulicznych pralniach, ostrzyc się i ogolić u golibrody (była to praktyka dość częsta wśród Rzymian, którzy bardzo rzadko sami golili się w swych domach i woleli oddać tę czynność w ręce specjalisty). Czynność ta obejmowała także obcinanie paznokci, skubanie brwi, czyszczenie uszu, a nawet (jak zabrakło dentysty) również i wyrywanie zębów. W omawianym okresie jeszcze nie nastała moda na bujne brody, ale czas ten miał już nieubłaganie nadejść (za rządów Hadriana), w każdym razie golibroda czy fryzjer zajmował się również depilacją twarzy i (bardzo rzadko) ciała, co (biorąc pod uwagę ówczesne narzędzia - zaokrąglona brzytwa, oliwa, krew nietoperza, starta i sproszkowana skóra żmij) kończyło się częstymi skaleczeniami i otarciami skóry. Lecz mimo to fryzjerzy na brak klientów nie narzekali i choć zawód ten był zdominowany przez mężczyzn, również i kobiety potrafiły się tutaj dość dobrze odnaleźć (co można stwierdzić po żeńskich nagrobkach, na których owe panie chwaliły się wykonywanym przez siebie zawodem). Niestety jednak fryzjerki miały znacznie gorszą i bardziej niewdzięczną pracę do wykonania, jako że obsługiwały jedynie kobiety, a te często zamawiały sobie najróżniejsze usługi, jak choćby ukrycie siwizny, rozjaśnienie lub też przyciemnienie włosów, zaś były to długotrwałe i niezwykle uciążliwe zadania.




Oczywiście na Argiletum można było także zakupić sobie niewolnika. Handlarze wystawiali ich nago na podwyższeniu, a każdy z nich musiał mieć na szyi tabliczkę z wypisaną narodowością, wiekiem, stanem zdrowia i wszelkimi innymi ułomnościami (jak choćby ukrytymi chorobami, skłonnością do kradzieży, czy buntowniczym charakterem), jeśli zaś handlarz nie umieścił takich informacji, musiał opuścić znacznie cenę sprzedawanego niewolnika i włożyć mu na głowę specjalną czapkę (która sugerowała brak wiedzy o jego pochodzeniu i wieku). Jeśli zaś specjalnie zataił przed klientem jakąś wadę sprzedawanego niewolnika, podlegał surowej karze (przywołany we wstępie "Epigramu" Marcjalisa - Germanik, to właśnie cesarz Domicjan, który takie właśnie surowe prawo odnośnie kupców wydał, jednocześnie porządkując ruch uliczny i zakazując rozkładania kramów w dowolnych miejscach na forach i przed kuriami). Zresztą klient miał zawsze gwarancję i mógł "zwrócić towar" w ciągu sześciu miesięcy, jeśli okazałoby się że informacja o niewolniku okazała się fałszywa lub niepełna. Handlarze niewolników częstokroć zbijali prawdziwe fortuny na swym procederze (jak choćby sławny Toranius w czasach Oktawiana Augusta), ale jednak ich zawód był szalenie niebezpieczny, jako że byli oni obiektem nienawiści swych ofiar, oraz niewdzięczności klientów, częstokroć czujących się oszukanymi. Zdarzało się też (wcale nie rzadko) że gladiatorzy lub inni niewolnicy, których wcześniej handlarze sprzedali do cyrków, a którzy u swego pana zrobili karierę i nawet zbili własny majątek, po jakimś czasie okrutnie się na nich mścili (jak choćby ów Grek - Hermotimas, który został zakupiony przez kupca Panioniosa z Chios - specjalizującego się w kastrowaniu młodych chłopców i sprzedawaniu ich bogaczom jako swoiste maskotki. Po latach ów Hermotimas - wykastrowany za młodu przez Panioniosa - zdobywszy poparcie i majątek u boku swego pana, postanowił okrutnie zemścić się na swym prześladowcy. Wynajął ludzi, którzy pochwycili Panioniosa i postawili go przed obliczem Hermotimasa. Ten zamierzał poddać handlarza okrutnym torturom i pozbawić życia, ale zapowiedział że gotów jest od tego odstąpić, jeśli tylko Panionios wykastruje wszystkich swych czterech synów - których ten również porwał - a gdy tak się stało, polecił im aby oni wykastrowali ojca. I tak oto dokonał Hermotimas swojej zemsty).

Na ulicy Argiletum można było także wytatuować swego niewolnika (Rzymianie tatuowali jedynie niewolników, gdyż uważali że ten rodzaj ozdabiania skóry jest hańbiący dla ludzi wolnych, stąd właśnie nadali mu nazwę - stigmata). Oczywiście sam proceder był niezwykle bolesny, gdyż skóra była nakłuwana ostrymi igłami, na którą potem nakładano barwnik z kory, octu, kwasu siarkowego i żółci (co często prowadziło do zakażeń skóry i innych niepożądanych powikłań). Mimo to ceny tatuaży nie były wysokie, stąd Rzymianie tatuowali własnych niewolników niekiedy tylko po to, aby... dopełnić jakąś transakcję lub poświadczyć umowę między wspólnikami (zdarzało się wówczas że tatuowano wybranemu niewolnikowi na czole słowa: "transakcja dopełniona", lub "podatek zapłacono"). Niewolników piętnowano również haniebnym tatuażem za niektóre przewiny, jak choćby ucieczki (wówczas tatuowano im na czole słowo "uciekam" lub "jeśli ucieknę, odprowadź mnie do mego pana"), czy też za nieprzykładanie się do swojej pracy. Piętno hańby takiego tatuażu niewolnik nosił do końca swego życia (szczególnie na wsi gdzie zawsze brakowało rąk do pracy i gdzie niewolnicy mogli zapomnieć o tym, iż uda im się kiedykolwiek zasłużyć na łaskę swego pana i uzyskać wolność). Oczywiście zdarzało się że po wyzwoleniu niewolnika, ten pragnąc usunąć piętno ze swego ciała, zwracał się do owego tatuażysty, który za odpowiednią opłatą (znacznie większą od tej jaką pobierał za wykonanie tatuażu) podejmował się usunięcia owego znaku hańby z czoła, twarzy lub torsu niewolnika. O ile jednak proces nakładania tatuażu był niezwykle bolesny, o tyle jego usuwanie kończyło się czasami nawet... amputacją jakiejś kończyny (np. ręki lub nogi), a proces ten był niezwykle długi i trwał co najmniej trzy tygodnie (oczywiście jeśli zakończył się powodzeniem bo na to nie było żadnej gwarancji). Ci zaś, którzy nie mieli pieniędzy lub nie chcieli tyle cierpieć, zakrywali tatuaż nakryciem głowy, bujniejszą fryzurą lub strojem, który całkowicie zasłaniał wytatuowane miejsce na ciele. W każdym razie należy pamiętać, że dla starożytnych Rzymian tatuaże były oznaką hańby, stąd żaden szanujący się Rzymianin nigdy sam z własnej woli tak by się nie poniżył.

Można oczywiście wymieniać jeszcze inne usługi, które wystawiali kupcy na straganach Argiletum, ale warto jedynie o nich wspomnieć bez zbytniego wgłębiania się. Byli tam więc kucharze, którzy oferowali "dania na ciepło" (książki kucharskie cieszyły się również ogromną popularnością w rzymskim świecie), piekarze, garncarze, malarze, jubilerzy, szewcy a także dentyści i lekarze - którzy w takich miejscach również szukali klientów. Warto jeszcze wspomnieć, że na Argiletum mieścił się jeden z wielu w Rzymie publicznych toalet. Korzystano z nich oczywiście bez względu na płeć, siadając na kamiennych sedesach, pod którymi płynęła bieżąca woda, doprowadzana do miasta z akweduktów (pierwszy akwedukt w Rzymie, zwany Appijskim, powstał dzięki staraniom Appiusza Klaudiusza w 312 r. p.n.e. Kolejny: Anieński [zwany też "Starym"] zbudowany został w 270 r. p.n.e. Trzeci ufundował niejaki Marcjusz, stąd też ów akwedukt otrzymał nazwę Aqua Marcia i został otwarty po czterech latach budowy w 140 r. p.n.e. Czwarty wodociąg, zwany "Tepulskim" budowany był w latach 127-116 p.n.e., a kolejne zakładali Marek Wipsaniusz Agryppa w 20 r. p.n.e. [Akwedukt "Dziewiczy" - Aqua Virgo], oraz cesarz Kaligula [prace został rozpoczęte w 40 r. a ukończone dopiero w 52 już za cesarza Klaudiusza], a był to akwedukt, który otrzymał nazwę "Nowy" [Novus]). Toalety publiczne stały się również miejscem spotkań, choć ze względu na zapachy, długo tam nie przebywano (po wykonaniu czynności fizjologicznej używano gąbek - które były przymocowane do kijków, znajdujących się nieopodal klozetu. Oczywiście nad ich umieszczaniem i czyszczeniem latryny co noc pracowały zastępy niewolników - szczególnie dużo pracy mieli oni w czasie igrzysk, gdy ludzie gromadzili się wokół amfiteatrów i cyrków, korzystając przy tym ze znajdujących się w pobliżu wychodków. W czasach cesarza Trajana było ich wszystkich razem w Rzymie ponad 150).



  


VI

FORUM CEZARA



Gdy opuścimy już ulicę Argiletum, wchodzimy teraz bezpośrednio na Forum Cezara, skąd już niedaleka droga do Forum Romanum - najbardziej reprezentacyjnego rynku w całym Imperium. Forum to zwało się oficjalnie "Julijskim" (Forum Iulium), a jego autorem był Gajusz Juliusz Cezar, który postanowił w ten właśnie sposób uczcić swój ród, wywodzący się według przekazów mitologicznych od bogini Wenus Rodzicielki (Venus Genetrix). Forum Cezara to był plac o wymiarach prostokąta, mierzący 160 na 75 metrów. Wzdłuż jego dłuższych boków ulokowane były portyki, w których to ustawiono rzeźby przedstawiające bogów i boginie, zaś na ścianach zawieszono obrazy o tematyce mitologicznej. Forum zostało założone w 54 r. p.n.e., lecz znajdująca się tutaj świątynia Wenus, powstała w latach 40-tych I wieku p.n.e. (po bitwie pod Farsalos z 48 r. p.n.e. podczas której Cezar ślubował wybudowanie bogini dostojnej świątyni, jeśli tylko pomoże mu ona odnieść zwycięstwo nad Pompejuszem Wielkim. Co ciekawe, hasłem Pompejusza było: "Herkules Niezwyciężony", zaś hasło Cezara brzmiało: "Wenera Zwycięska". I w tejże bitwie Wenus co prawda pokonała Herkulesa, ale... na krótko, bowiem kult tego herosa bardzo szybko zawładnął Rzymem). Świątynia została ukończona już podczas rządów Gajusza Oktawiusza (Oktawiana) w drugiej połowie lat 30-tych I wieku p.n.e. 

Bogini Wenus - czyli pramatka rodu Juliuszów - przed hellenizacją religii rzymskiej nie pełniła tej samej roli, z którą potem była utożsamiana. A mianowicie nie była boginią piękna i zwycięstwa, tylko patronką... owczarzy. Jej świątynie powstawały w Rzymie już od początku III wieku p.n.e. ale utożsamienie jej z grecką Afrodytą nastąpiło dopiero w 217 r. p.n.e., gdy Kwintus Fabiusz Kunktator wzniósł w Rzymie świątynię Wenus Eryceńskiej (była to jednak bardziej punicka niż grecka bogini, gdyż jej kult pochodził z góry Eryx na Sycylii). Druga, jeszcze okazalsza świątynia Erycyny, powstała w 181 r. p.n.e. tuż za bramą Kollińską po wschodniej stronie miasta. Świątynie te były głównie miejscami opanowanymi przez rzymskie prostytutki, jako że Wenera Erycyna była właśnie ich patronką. Pierwsza świątynia greckiej Afrodyty w Rzymie, powstała dopiero po wielkiej aferze, związanej z odkryciem świętokradztwa popełnionego przez część westalek w 114 r. p.n.e. Aby więc przebłagać bogów nieobyczajnym postępkiem "Świętych Dziewic" bogini Westy, ufundowano świątynię Venus Verticordii. Największe znaczenie zyskała jednak ta bogini w I wieku p.n.e. właśnie za sprawą Juliusza Cezara, który rozpropagował powielany w swej rodzinie mit, o początkach rodu od boskiej Venus Genetrix (zaś późniejsze dzieła - w tym "Eneida" Publiusza Wergiliusza Marona - jeszcze bardziej utwierdziły jej związki z rzymską rodziną panującą i tym samym stała się Wenus jedną z największych bogiń w Imperium). Wzniesienie Forum Cezara i Świątyni Wenery - jako głównego punktu tego placu - było już tylko ukoronowaniem owego aktu.






I tak oto kończymy nasz spacer po cesarskich forach Rzymu w czasach rządów imperatora Trajana i przenosimy się na centralny punkt miasta (i całego Imperium Rzymskiego) - czyli na Forum Romanum, które właśnie teraz będziemy zwiedzać.         




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz