Łączna liczba wyświetleń

piątek, 10 lipca 2020

POD FLAGĄ BIAŁO-CZERWONĄ!

PARĘ SŁÓW O 

NIEDZIELNYCH WYBORACH, 

TUŻ PRZED CISZĄ WYBORCZĄ





 

 Piękna pogoda szykuje się na cały lipiec (nie licząc oczywiście pewnych nieprzyjemnych anomalii pogodowych, jak choćby ulewne deszcze czy mini tornada w niektórych rejonach kraju) i człowiek znów rozmarza się na temat wakacyjnego wypoczynku. Niestety, tak mi się zdaje że ponownie w tym roku nie będzie mi dane wypocząć, wygrzać się w słońcu i zanurzyć w morskich falach, gdyż tak się akurat składa - któryś rok z kolei - że ciężko mi będzie wyrwać się na dłużej, niż kilka zaledwie dni. Ostatnimi czasy - z powodu natłoku spraw zawodowych - odpuściłem sobie zarówno siłownię jak i basen, a z powodu tej całej pandemii koronawirusa zrezygnowałem także z kilku innych przyjemności (takich jak kino, teatr czy skoki na spadochronie - chciałem sobie nawet wyrobić na to licencję). Co prawda zamierzam do tego wszystkiego jeszcze powrócić, podobnie jak do wyrobienia sobie uprawnień do prowadzenia autobusu i ciągnika rolniczego (co prawda nie jest mi to do niczego potrzebne, ale zawsze lepiej jest mieć takie prawko, niż go nie mieć - prawda?). Cóż, zamierzam się zmobilizować i konsekwentnie realizować wyznaczone cele (koronawirus stał się doskonałą wymówką dla mojego lenistwa). Ale nie o sobie chciałbym pisać w tym temacie, gdyż nieubłaganie zbliża się już druga tura wyborów prezydenckich i (niestety) muszę tutaj wcisnąć swoje "dwa zdania". Piszę "niestety" - ponieważ wolałbym tego nie czynić i zająć się zupełnie innym tematem, ale nie mogę, zbyt wiele jest do stracenia, aby przejść nad tym do porządku dziennego. Oczywiście nie zamierzam (bo nigdy wcześniej tego nie czyniłem na tym blogu) agitować tutaj za jednym czy drugim kandydatem do roli prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, a pragnę tylko wyrazić moje skromne zdanie. 

Pierwsza tura wyborów prezydenckich zakończyła się dwa tygodnie temu (dokładnie 28 czerwca) zwycięstwem dotychczasowego prezydenta Andrzeja Dudy z wynikiem 43,50 % głosów. Drugie miejsce zajął kandydat opozycji totalnej Rafał Trzaskowski, osiągając wynik 30,46 % głosów. Tym samym ci dwaj panowie przeszli do drugiej tury wyborów i jak widać ostro ze sobą rywalizują (sondaże dają im prawie równe szanse na zwycięstwo). Pozostali kandydaci: reprezentant TVN-u Szymon Hołownia (13,87 %), konfederata Krzysztof Bosak (6,78 %), "rozpacz ZSL-u"  Władysław Kosiniak-Kamysz (2,36 %), kandydat lgbt Robert Biedroń (2,22 %), oraz totalny polityczny plankton: Stanisław Żółtek (0,23 %), Marek Jakubiak (0,17 %), Paweł Tanajno (0,14 %), Waldemar Witkowski (0,14 %) i Mirosław Piotrowski (0,11 %) - że też im się chciało kandydować? Ale to już historia, zaś przed nami druga tura wyborów które - i to mówię z całą pewnością - mogą przesądzić o naszym losie nawet nie na pięć, ale na co najmniej dekadę, choć wydaje się wręcz że na całe pokolenie. Dzisiejszy wpis będzie krótki, gdyż nie ma co się tutaj zbytnio rozwodzić nad tematem, bowiem jacy owi dwaj kandydaci do prezydentury są - każdy widzi, problem polega jednak na tym, że nie wszyscy potrafią sobie wykalkulować co niosą ze sobą obie wizje prezydentury. Zacznę może od Andrzeja Dudy. W zasadzie nie ma co tu komentować - bardzo mnie on rozczarował, gdy po raz pierwszy zawetował ustawę (autorstwa Prawa i Sprawiedliwości) dotyczącą reformy sądownictwa. Miało to miejsce dokładnie trzy lata temu, w lipcu 2017 r. Przyznać się muszę, że zadeklarowałem wówczas że na tego pana więcej już nie zagłosuję, a czarę goryczy przelała kwestia nieupublicznienia tajnego raportu do aneksu WSI (czyli tej zmory postubeckiej, ciążącej nad Polską niczym jakiś złowrogi cień).




Wybitnie denerwuje mnie również ta jego serwilistyczna polityka (jeśli można ją nazwać polityką) wobec USA (choć ja sam jestem mocno proamerykański, ale w żaden sposób nie pochwalam pozycji serwilistycznych i klientystycznych, tym bardziej że w obecnej sytuacji polityki i geopolityki oba nasze kraje mają sobie do zaoferowania interes typu fifty-fifty i każda ze stron powinna być z tego zadowolona). Choć oczywiście w zbliżającym się globalnym konflikcie USA i Chin bez wątpienia poparłbym Stany Zjednoczone (lecz najpierw sami Amerykanie powinni zrobić porządek we własnym kraju i ostatecznie opowiedzieć się przeciw lewactwu niszczącemu ich kraj, obalającemu pomniki ich bohaterów, palącemu amerykańskie flagi i próbującemu stworzyć sobie na terytorium USA jakieś żałosne lewackie enklawy - choć akurat w tym przypadku, a nawiązuję tutaj do niedawnych wydarzeń w Seattle i powstania tam "strefy wolnej od policji", zwanej oficjalnie "Capitol Hill Autonomous Zone", w skrócie CHAZ - ten pomysł mi się podoba. Donald Trump mówił co prawda że może zakończyć istnienie tego tworu w ciągu pół godziny, choć nic w tej sprawie nie uczynił i to uważam za poważny błąd. Ale nie dlatego, że chciałbym aby Gwardia Narodowa czy US Army wkroczyły na ten lewacki grajdołek, tylko dlatego że byłaby to doskonała okazja do zademonstrowania debilizmu komunizmu. Skoro bowiem Antifa ogrodziła tych kilka przecznic zasiekami i proklamowała tam niezależne od USA państwo, należało czym prędzej wysłać w to miejsce Federalną Straż Graniczną, obstawić wejścia i... nie wpuszczać ani nie wypuszczać stamtąd nikogo, póki nie zostanie uzgodniona kwestia wymiany handlowej i dyplomatycznej z tym nowym "państwem". Donald Trump powinien obstawić dodatkowo cały teren kamerami telewizyjnymi i nagrywać to, co dzieje się w środku non stop, 24/h. I zero jakichkolwiek dostaw, zero jedzenia, wody, prądu, gazu - nic, skoro chcą niezależności, niech sami pokażą że potrafią coś zrobić i że do czegokolwiek innego się nadają, prócz darcia ryja na wiecach w imię "walki z kapitalizmem". Jestem przekonany że relacja z CHAZ, cieszyłaby się ogromną popularnością w USA [niczym swoisty Big Brother na żywo] i pokazałaby ludziom, do czego dąży komunizm i jak komunizm się kończy. A gdy antifiarze i reszta tej marksistowskiej hołoty zaczęłaby już się słaniać z głodu i pragnienia, wszedłbym do środka i dał po uszach całej tej hałastrze, aby nauczyć ją rozumu na przyszłość). Wróćmy jednak z powrotem do Polski i zbliżających się w naszym kraju wyborów prezydenckich.

Andrzej Duda mocno mnie rozczarował - zresztą nie tylko on jeden, rozczarował mnie cały PiS, partia, na którą pełen entuzjazmu głosowałem w wyborach parlamentarnych w 2015 r. Wówczas wydawało mi się że głosuję na Piłsudskiego, że po zwycięskich wyborach nastąpi konsekwentna sanacja całego państwa, oczyszczenie jego struktur i skrupulatna odnowa moralna. Niestety, nic takiego nie nastąpiło, a dziś już ostatecznie straciłem nadzieję na to, że Prawo i Sprawiedliwość stanie się swoistą "grupą rekonstrukcyjną Sanacji", szczególnie dobitnie zostało to wyartykułowane,  po wymianie premier Beaty Szydło na technokratę Mateusza Morawieckiego w grudniu 2017 r. Niestety, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma i zarówno Andrzej Duda, jak i Prawo i Sprawiedliwość są na dzień dzisiejszy jedyną rozsądną opcją i choć prezydent Duda wypowiada się ostatnio dość ostro o uniemożliwieniu indoktrynacji dzieci w szkołach przez ideologów lgbt, o tym że "chłopak i dziewczyna to polska rodzina" - to ja się zapytuję: Dlaczego wcześniej się tym nie zajęliście, dlaczego dopiero teraz, gdy w oczy zaświtała wam groźba porażki wyborczej (i utraty Pałacu Prezydenckiego), próbujecie ten temat wciągnąć na publiczną wokandę? Dlaczego nie było i nie ma żadnych zdecydowanych kroków rządu i prezydenta w sprawie wypłaty przez Niemcy reparacji za II Wojnę Światową? Bowiem te reparacje - a mówimy tutaj o astronomicznej kwocie 1 biliona dolarów - Niemcy, czy chcą czy nie, będą musieli wcześniej czy później zapłacić. I nie ma w tej sprawie czegoś takiego, jak przedawnienie - zresztą czego przedawnienie - waszych zbrodni? Mordowaliście, paliliście i gwałciliście na potęgę. Zniszczyliście nam kraj i cofnęliście w rozwoju o kilkadziesiąt lat do tyłu, całkowicie zburzyliście i spaliliście naszą stolicę - "Paryż Północy" - jak przed wojną nazywano Warszawę. I co? Przedawniło się, tak? Nic się nie przedawniło, gdyż krew pomordowanych wciąż domaga się sprawiedliwości, a wy drodzy przyjaciele Niemcy - wybraliście sobie bydlaka na wodza, a potem zniszczyliście cały kontynent w morzu krwi, a po wojnie dawni  naziści znajdowali "ciepłe posady" w różnych miejscach odrodzonego państwa niemieckiego (np. w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych po wojnie pracowało więcej nazistów, niż... w czasach III Rzeszy, a jest to tylko jeden wybrany przykład). Jedyne więc co możemy dla Was zrobić, drodzy niemieccy sojusznicy z NATO i Unii Europejskiej, to rozłożyć wam tę kwotę na raty, abyście od razu nie zarżnęli swojej gospodarki - i tyle.






Drugą ważną sprawą, która ponownie wraca w kampanii wyborczej, to jest kwestia owych bezprawnych (wręcz zbrodniczych) żądań organizacji żydowskich (głównie, choć nie tylko) z USA, w sprawie pożydowskiego mienia bez-spadkowego (czyli takiego, gdzie zarówno właściciel już nie żyje, jak i nie pozostawił po sobie żadnych następców). W tym temacie odpowiedź jest tylko jedna: kierunek Berlin, chcecie pieniędzy, proszę bardzo, zwróćcie się do narodu sprawców Holokaustu Żydów i Holokaustu Słowian (w tym głównie Polaków - gdyż nasz kraj stracił najwięcej obywateli w przeliczeniu na liczbę mieszkańców), a nie do narodu ofiar, gdyż gdyby nie Polacy, nigdy nie powstałoby żadne państwo Izrael (należy bowiem pamiętać, że Polska lobbowała za powstaniem Izraela w Palestynie jeszcze w latach 30-tych XX wieku, zaś po 1948 r. pierwszym językiem odrodzonego Izraela, był właśnie język polski, zaś hymn tego państwa także został wzorowany na polskim hymnie narodowym - Mazurku Dąbrowskiego), a Niemcy wymordowaliby znacznie więcej Żydów, niż stało się to w rzeczywistości. Dla nas temat bez-spadkowych roszczeń nie istnieje i tyle, szkoda tylko że dopiero teraz prezydent Andrzej Duda zdaje sobie to uświadamiać. Inna sprawa - to przekop Mierzei Wiślanej i budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego (jednego z największych lotnisk w Europie). Tutaj (szczególnie w tej pierwszej kwestii) podoba mi się upór rządu i prezydenta, aby te inwestycje doprowadzić do końca. Ani Rosja, ani Niemcy ani żaden inny kraj nie będą nam mówić, jakie inwestycje możemy u siebie podejmować i co się nam bardziej opłaca. Z CPK jest trochę więcej zawirowań związanych niestety z obsadzeniem dyrekcji mającej zajmować się tym projektem, przez tzw.: "BMW" (Biernych, Miernych ale Wiernych). Cóż się jednak dziwić, skoro prawie połowa PiS-u to jest Platforma Obywatelska lub dawna Unia Wolności, więc wcale nie należy się dziwić.

Bardzo ważną sprawą jest również edukacja (przecież te wszystkie marksizmy i Antify rodzą się głównie na uniwersytetach). Prawica i konserwatyści (na świecie) popełnili ogromny błąd - zostawili edukację w rękach lewicy, a efekty takiego kroku nie dały na siebie długo czekać. Wystarczyły zaledwie dwa pokolenia, aby całkowicie przeorać umysły młodych ludzi w USA i Europie Zachodniej (w Polsce oczywiście ten proces także postępuje - choć w znacznie mniejszej skali). Dziś właśnie tacy ludzie zakładają CHAZ, palą amerykańskie flagi i opowiadają brednie o komunizmie - jako o wspaniałym ustroju. Jaki "wspaniały" to ustrój, widać było dobitnie na przykładzie owego nieszczęsnego CHAZ-u, gdzie co prawda rozpoczęto uprawę jakiegoś zielska w okolicznym parku (zwanym "Ogrodem") ale oczywiście nic z tego nie wyszło, gdyż geniusze po wyższej szkole marskizmu-leninizmu (dziś to się już inaczej nazywa - marksizm-genderyzm, lub jak mawia prof. Chodakiewicz: marksizm-lesbianizm) sadzili również ukradzione ze sklepów rośliny w doniczkach, postawionych na... wysypanych piaskiem kartonach 😅. Nic dziwnego że wszystko im pousychało w ciągu dwóch dni. Tak więc, bez zmiany systemu edukacji, nie ma mowy o podjęciu jakiejkolwiek realnej walki z tą chorą marksistowską ideologią, gdyż co roku kilkaset tysięcy młodych ludzi kończy szkoły i uczelnie wyższe i wychodzi stamtąd psychicznie okaleczona, ze spaczonym światopoglądem, nastawiona roszczeniowo i niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek efektywnej i pożytecznej pracy dla społeczeństwa. Prezydent Andrzej Duda wielu z tych kwestii w ogóle nie podjął i dopiero teraz, tuż przed samymi wyborami, gdy na gwałt poszukuje większości, która pozostawiłaby go u władzy – dopiero teraz zaczyna o tym mówić.



 
Mimo to, mimo tych błędów i zaniechań, mimo częstokroć bezmyślnej, serwilistycznej polityki względem USA, jego wybór i tak jest po stokroć lepszy, niż wybór jawnego reprezentanta "opcji niemiecko-brukselskiej" – pana Rafała Trzaskowskiego. O ile bowiem co do prezydenta Dudy mogę mieć jeszcze jakieś nadzieje, związane ze zmianą dotychczasowej polityki, o tyle w przypadku Trzaskowskiego nadziei nie ma ŻADNEJ! Jest to bowiem człowiek dotychczasowego establishmentu, wychowanek szkoły Sorosa, który doskonale się odnajduje wśród byłych ubeków (jak choćby pani Jolanta Gontarczyk-Lange), a także gotów jest powiedzieć i uczynić wszystko, byle tylko osiągnąć cel jakim jest odbicie Pałacu Prezydenckiego. Nic więc dziwnego, że ostatnimi czasy wypowiada się pozytywnie o Konfederacji, Marszu Niepodległości (okazuje się że dla Rafała to już nie są faszyści, tylko patrioci – powstają nawet memy, jak Rafałek krzyczy: "Czołem wielkiej Polsce!" 😂). Wychodzi na to że "pisowskie mordy" to też ludzie i że można do nich pisać listy i kierować apele (o czym Rafał ostatnio także sobie przypomniał). Najciekawsze jednak są jego poglądy na kwestię przyjmowania przez Polskę uchodźców. Okazuje się bowiem że ta sprawa już została rozwiązana i że Rafał także dziś byłby przeciwko przyjmowaniu imigrantów do Polski. Lecz jakże pięknie te słowa współgrają z jego deklaracjami z 2015 r., gdy mówił że musimy przyjąć na początek (choć on oczywiście nie dodawał że to jest dopiero początek) jakieś 5 000 migrantów i że decyzje już zapadły, i że nie udało się zebrać w Parlamencie Europejskim większości zdolnej aby ten proceder zatrzymać. Pięknie mówił też że i tak będziemy musieli przyjąć uchodźców, czy tego chcemy czy nie. Gdy jednak po wyborach z 2015 r. okazało się, że Polska nie zamierza przyjmować muzułmańskich hord darmozjadów (swoją drogą Niemcy ostatnio płakali że Polacy nie chcą przyjeżdżać do zbioru szparagów, gdyż przez 500 + i inne świadczenia socjalne – jakie wprowadził rząd PiS-u, nie potrzebują już się tak upokarzać pracą "u bauera". Czyżby więc Niemcy zapomnieli że mają u siebie pokaźną liczbę imigrantów, którzy - jak mówił Trzaskowski - przyjeżdżają tutaj aby szukać schronienia i pracy, więc mogą się podjąć zbierania szparagów - prawda? A może ktoś tutaj perfidnie kłamie i migranci nie tylko nie zamierzają, ale nawet nie myślą o podjęciu jakiejkolwiek pracy zarobkowej?), wówczas Rafał Trzaskowski zmienił swoją retorykę i okazało się że PiS jednak dobrze uczynił nie wpuszczając tutaj muzułmańskich "kardiochirurgów z opuchniętymi jądrami", czekających na wyposzczone białe kobiety.

To co mówi, co reprezentuje i czym się szczyci pan Rafał Trzaskowski, jest mi tak odległe, tak abstrakcyjne i tak nieprawdopodobnie obce, że nie ma nawet porównania z moimi żalami, niespełnionymi nadziejami i żądaniami (tak, właśnie ŻĄDANIAMI - bowiem jako wyborca który głosował na Dudę, mam prawo wymagać od niego prowadzenia bardziej podmiotowej polityki zagranicznej, oraz zdecydowanej obrony polskich interesów i wspierania Polonii na całym Świecie) jakie kieruję pod adresem obecnego prezydenta. Nie mam złudzeń - PiS to nie dawna Sanacja, a Duda nie przypomina nie tylko Walerego Sławka, Gustawa Orlicz-Dreszera czy choćby nawet prezydenta Ignacego Mościckiego (a wiadomo jaki wierszyk krążył za życia Piłsudskiego o Mościckim, bardzo podobny jak dziś o Dudzie porównywanym do "długopisu" prezesa Jarosława Kaczyńskiego - i brzmiał on następująco: "Tyle znacy co Ignacy, a Ignacy gówno znacy"). Skoro więc nie mam tego, czego bym oczekiwał, staję przynajmniej za kandydatem pod FLAGĄ BIAŁO-CZERWONĄ, a nie tęczową, różową, błękitną albo... czerwoną. Wybór więc jest oczywisty z mojego punktu widzenia i mam nadzieję że Andrzej Duda wygra te wybory - dla dobra Polski, dla dobra naszych dzieci i ich przyszłości. A potem będziemy go rozliczać z jego wyborczych obietnic.





 
 DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz