Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 marca 2021

ŁZY DLA DŻENTELMENÓW - Cz. III

OPOWIADANIE BDSM OPARTE NA

PRAWDZIWYCH WYDARZENIACH

 
 
 
 
 
OPOWIADANIE TYLKO DLA OSÓB + 18
 
 
 

 
 
TOSKANIA
DZIEŃ - 5
 
 
 Poranna rutyna przebiegała jak zwykle, mały bieg górski, orzeźwiająca kąpiel w basenie, a potem śniadanie przygotowywane dla naszych Mistrzów. Kiedy przyszło do losowania imion, miałam nadzieję, że oto dzisiaj nadejdzie wreszcie dzień mojej kary. Tak więc stałyśmy w kolejce do prezentacji w wielkiej sali. A Samanta, która przeżyła dzień wcześniej swoją karę, mogła wybrać imię kolejnej dziewczyny. Kiedy padło moje imię, poczułam wielkie podekscytowanie i ulgę. Wreszcie nadszedł ten czas. Moim niewolnikiem-pocieszycielem była właśnie Samanta. Aby zostać ukaraną, miałam rozebrać się do naga i stanąć na wysokich obcasach - podobnie jak wcześniej moje siostrzane niewolnice - w pozycji prezentacyjnej. Panowie zebrali się ze swoimi ulubionymi "instrumentami" i przygotowywali się. Dwóch Panów przywiązało mi ręce do górnej poprzeczki pawilonu. Przede mną był widok na basen i toskańskie wzgórza, wiał przy tym delikatny wiatr. Stałam tam teraz i byłam całkowicie zdana na łaskę Dżentelmenów. Nie zawiązano mi oczu, ponieważ mój Mistrz cieszy się widokiem łez spływających po mej twarzy i rozmazujących piękny makijaż.
 
Na początku mój tyłek był rozgrzany krótko i gwałtownie. Od samego początku zaczęło się gwałtownie i boleśnie ręką Dżentelmena, który szybko i mocno doprowadził mój tyłek do temperatury roboczej i przygotował go na mocniejsze "instrumenty". Oczywiście moja pupa nie była jedynym celem. Zamknęłam oczy, aby zachować spokój, ale czułam, że kilku Mężczyzn było zawsze zajętych moim tyłkiem, moimi piersiami i moimi plecami. Szczególnie celowali w moje piersi. To było ekstremalne, a ból niesamowity. Ale moje ramiona były związane, podobnie jak mój umysł. W tej chwili nie liczyło się dla mnie nic innego. Oddychałam przez gwałtowne ciosy, raz po raz spadające na moje plecy, piersi i tyłek, a przy tym starałam się wyglądać tak ponętnie, jak tylko powinna wyglądać dobra niewolnica. W pewnym momencie znalazłam się w punkcie, w którym wszystko inne zostało wymazane z mojej świadomości. Teraźniejszość wpadła we mnie jak ciężki kamień w głęboką, spokojną wodę. Słyszałam swoje jęki, krzyki, szlochy i czułam jak moje ciało wije się pod szczególnie bolesnymi uderzeniami. Ale w środku byłam spokojna. Moje ciało należało teraz przecież do Dżentelmenów, a nie do mnie, ale nie było takiego momentu, w którym błagałabym o litość. Kiedy zauważyłam, że mój Pan subtelnie mi wskazuje, że przeszłam karę ku Jego zadowoleniu, musiałem trochę dojść do siebie i złapać oddech i dopiero wówczas zaczęłam błagać o litość. Prawdopodobnie nigdy nie powiedziałbym tego sama, ale wołanie o litość miało oznaczać zakończenie kary. To było bardzo ekstremalne przeżycie, kiedy Panowie mnie wypuścili, upadłam na kolana przed swoim Panem, ucałowałam jego stopy i grzecznie mu podziękowałam. Oczywiście zrobiłam tak po kolei również i z innymi Mistrzami.
 
My, niewolnice, mogłyśmy potem trochę wzajemnie porozmawiać w kuchni nad kieliszkiem Prosecco. I zgodziłyśmy się, że przystosowanie się do takiej sytuacji w "normalnym życiu" jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Jest coś wyjątkowego w byciu niewolnicą, z którą inni robią co im się podoba. Bardzo terapeutyczne ćwiczenie polegające na doświadczaniu teraźniejszości bez rozpraszania się myślami i zmartwieniami. Mogę to tylko polecić. Na resztę popołudnia mój Mistrz chciał mnie zabrać do pobliskiego miasta San Gimignano. Kiedy przygotowywałyśmy się w pokoju do tej wyprawy (musiałam założyć ładną, ale ledwie dotykającą ud - przewiewną czerwoną sukienkę, oczywiście bez majtek i stanika). Usta pomalowałam ciemnoczerwoną szminką, a włosy spięłam w fantazyjne loki (jestem blondynką). Gdy wsiadłam do auta, mój Mistrz powitał mnie gorącym pocałunkiem, tak mocnym i gwałtownym, że prawie omdlałam. Wyglądaliśmy jak para narzeczonych, udających się na wspólną randkę. W San Gimignano, podczas naszego spaceru po zacisznych toskańskich uliczkach, szłam kilka kroków przed moim Panem i od czasu do czasu podnosiłam do góry czerwoną sukienkę, aby pokazać mu ślady niedawnej kary, pozostałe na moim tyłku. Byłam taka szczęśliwa że pojechaliśmy jednak na te wakacje i że mogę być z moim Panem i być gotową na każde Jego skinienie. Nigdy wcześniej tak o tym nie myślałam i zawsze wydawało mi się to trochę niedorzeczne lub nawet upokarzające, dopóki sama nie odkryłam, że tak naprawdę prawdziwe szczęście kobieta odkryje dopiero wtedy, gdy uświadomi sobie, że tak naprawdę należy do swego Mężczyzny i winna jest mu bezwzględne posłuszeństwo i uległość.
 
 

 
Gdy powróciliśmy z naszej "romantycznej podróży", zapadał już wieczór i moje siostry-niewolnice krzątały się wokół przygotowywania kolacji dla swych Mistrzów. Przebrałam się w mój oficjalny strój na wieczór (czarne szpilki, pończochy, czarna minispódniczka - oczywiście bez bielizny - i czarny gorset, całkowicie odsłaniający piersi) i szybko do nich dołączyłam. Podczas kolacji wszystkie niewolnice mogły dotrzymywać towarzystwa Mistrzom, siedząc wraz z Nimi przy jednym stole. Było to dla nas wielkie wyróżnienie i dowód miłości naszych Panów i każda z nas czuła się jak dama i pragnęła, by jej Mistrz był z niej dumny.   
 
 
 

 
 
TOSKANIA
DZIEŃ - 6
 
 
Następny dzień rozpoczął się dla mnie bardzo wymagającą "gimnastyką". Z rękami związanymi za plecami, mój Mistrz wziął mnie na swego rodzaju pokaz, który polegał na tym, że nago miałam przedefilować przed Mistrzami, trzymana na smyczy, przywiązanej do metalowej obręczy na mej szyi. Mój Mistrz w jednej ręce trzymał smycz, a w drugiej bat. Wyposażony w ten sposób, polecił mi zrobić kilka okrążeń po trawniku na wysokich obcasach, zawsze z wysoko uniesionymi kolanami i płynnym chodem. Kłusowanie po miękkiej trawie nie było łatwe na szpilkach. Jednocześnie zwracając uwagę na postawę i nie mając rąk do równowagi, wszystko to sprawiło że mój trening był jeszcze trudniejszy, a mój Pan wszelkie niedociągnięcia niwelował solidnymi uderzeniami bata na moją obolałą pupę i plecy. Było bardzo gorąco i wkrótce cała spocona, ledwie mogłam złapać dech w piersiach. Kiedy mój Pan mnie zatrzymał, rozkazał mi uklęknąć. Aby dopełnić poniżenia, kazał mi uklęknąć do przodu, a że nie mogłam się utrzymać (z rękoma skutymi za plecami), więc przewróciłam się i wylądowałam na trawie. Byłam całkowicie wyczerpana. Mój Mistrz dostrzegł to, podszedł do mnie, rozwiązał mi ręce i pomógł wstać, po czym posłał mnie po kawę dla Niego i dla mnie. Piliśmy ją, go On siedział wygodnie na leżaku, a ja klęczałam u jego stóp, gotowa na kolejne polecenia. Mistrz powiedział, że docenia moje poświęcenie, ale dodał też, że powinnam jeszcze sporo ćwiczyć, aby nie przynieść mu więcej wstydu w gronie innych Mistrzów i starać się być lepsza od reszty niewolnic. Oczywiście przyznałam Panu rację.
 
Tego dnia dowiedziałyśmy się też, co oznacza "reakcja łańcuchowa", gdy mistrz Poliny zawołał inną niewolnicę i kazał jej Polinę wylizać, a potem kolejna niewolnica miała lizać tę poprzednią.Powstał więc długi łańcuszek niewolnic, które lizały się wzajemnie (leżąc na plecach, lub na czworaka) ku uciesze naszych Mistrzów (ja byłam pośrodku). Trwało to  i trwało. Kiedy Pan Poliny miał na to ochotę, położył swoją niewolnicę na kanapie i jakimś cudem umieścił mnie pod nią. Pieprzył swoją Polinę od tyłu, gdy ja byłam pod nią, aby lizać i palcować ją od dołu. Wydawało się, że jej się to podoba. Polina jest jedną z tych niewolnic, które bardzo szybko osiągają orgazm, a na podstawie pozycji, w jakiej się znaleźliśmy, mogłam z całą pewnością stwierdzić, że go osiągnęła - i to zapewne kilka razy. Nagle ciepły prysznic uderzył prosto w moją twarz. Polina najprawdopodobniej nie mogła już wytrzymać i... zesikała mi się prosto w twarz, a ja nie mogłam stamtąd odejść, bez pozwolenia Mistrza, któremu najwidoczniej tym samym poprawiłyśmy humor. Gdy Pan skończył z Poliną, pozwolił mi wstać, a z mojej twarzy i włosów ściekał teraz mocz mojej niewolniczej-siostry, która podeszła do mnie z ręcznikiem i mocno mnie przytuliła, dziękując za to, co dla niej zrobiłam. Przez resztę dnia byłam używana analnie i oralnie przez kilku mężczyzn przy basenie, podobnie jak i inne dziewczęta, a następnie pozwolono nam zrelaksować się na leżakach i opalać na słońcu w pełnym negliżu. W międzyczasie mogłyśmy też korzystać z basenu. Dla mnie był to szczególny relaks po ciężkim "dniu pracy", a woda działała niezwykle kojąco na moje spuchnięte pośladki.
 
 

 
Wieczorem my, niewolnice, powróciłyśmy do naszych zadań i ustawiłyśmy się w głównej sali przy naszych Mistrzach, którzy wymyślili dla nas kolejne ćwiczenia, abyśmy nie myślały sobie, że o nas zapomnieli.Musiałyśmy więc robić przysiady, mostki i gimnastykę, a wykonywałyśmy te ćwiczenia z wdziękiem i oddaniem, seksownie i kobieco - tak jak wiedziałyśmy że spodoba to się naszym Panom. Pan Poliny podszedł do mnie i zaczął ściskać moje piersi, mocno, intensywnie, aż zaczęłam wić się z bólu. Mój Mistrz to widział i najwyraźniej Mu się to spodobało. Przyznam się, że nie do końca rozumiem entuzjazm mojego Pana dla tego typu praktyk, ale oczywiście nigdy nie powiedziałbym czegoś takiego głośno, gdyż moim obowiązkiem jest być posłuszną. Widząc mnie, Mistrz Lelii, który siedział akurat w fotelu obok, powiedział w pewnym momencie że chciałby umieć czytać w moich myślach. Byłam bardzo szczęśliwa, że nie jest to możliwe, gdyż zapewne moje myśli na temat bolesnego skręcania sutków, nie spodobałyby się Mistrzowi. Mój Pan cały czas mnie obserwował, a Mistrz Poliny polecił mi wejść na stół, oprzeć się rękoma o blat i w taki sposób dalej kontynuował swoją zabawę z moimi obolałymi piersiami. Gdy skończył, kazał mi zejść ze stołu i uklęknąć u jego stóp i polecił wykonać erotyczny taniec, polegający na podrzucaniu i potrząsaniu moich piersi. Wreszcie wezwał Rozę i kazał nam wzajemnie "bawić się" swoimi cyckami, szczypiąc je i ugniatając. Potem miałyśmy konkurować o to, która sprawi Panu większą radość swymi ustami.
 
Tego wieczora usługiwałam swemu Mistrzowi, ubrana na biało (białe pończoch, gorset, szpilki). Była to nasza pożegnalna kolacja, gdyż jutro mieliśmy już wyjechać z tej toskańskiej willi i wrócić do domów. Mistrzowie pozwolili nam więc zjeść tę pożegnalną kolację we własnym gronie sióstr-niewolnic i jedynie gdy czegoś od nas chcieli, przyzywali tę, lub inną dziewczynę. Tej nocy, gdy byliśmy już w łóżku, mój Mistrz powiedział mi że byłam bardzo dzielna i jest ze mnie zadowolony. Tak bardzo bałam się że zawiodę swojego Pana, że słowa te spłynęły na moje serce, niczym kojący balsam na ranę.   
 
 
 
 TOSKANIA
DZIEŃ - 7
 
 
Nadszedł dzień wyjazdu. Ostatnie pożegnania z moimi siostrami-niewolnicami i oczywiście z Mistrzami. Niesamowite wakacje w gronie przyjaciół, ale... stęskniłam się już za swoimi dziećmi i za domem i cieszyłam się że wracamy do kraju. A te nasze erotyczne eskapady być może jeszcze kiedyś opiszę w jakiejś książce?! 
 
 
 

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz