Łączna liczba wyświetleń

sobota, 3 września 2022

BYLIŚMY - JESTEŚMY - BĘDZIEMY! Cz. VI

CZYLI DAWNA POLSKA UCHWYCONA NA

KLISZY APARATU FOTOGRAFICZNEGO

 
 
CZĘŚĆ PIERWSZA:
WOJNA OBRONNA
(1-3 WRZEŚNIA 1939) 
 
 
 
KONIEC TAMTEGO ŚWIATA
 
 

 
 
 
 
ROZKAZ ADOLFA HITLERA DO 
DOWÓDCÓW WEHRMACHTU
(OBERSALZBERG - 22 SIERPNIA 1939 r.) 
 
 
 "BĄDŹCIE BEZ LITOŚCI, BĄDŹCIE BRUTALNI... DŻYNGIS-CHAN RZUCIŁ NA ŚMIERĆ MILIONY KOBIET I DZIECI ŚWIADOMIE I Z LEKKIM SERCEM - HISTORIA WIDZI W NIM TYLKO WIELKIEGO ZAŁOŻYCIELA PAŃSTW. OBECNIE TYLKO NA WSCHODZIE UMIEŚCIŁEM ODDZIAŁY SS TOTENKOPF, DAJĄC IM ROZKAZ NIEUGIĘTEGO I BEZLITOSNEGO ZABIJANIA KOBIET I DZIECI POLSKIEGO POCHODZENIA I POLSKIEJ MOWY, BO TYLKO TĄ DROGĄ ZDOBYĆ MOŻEMY POTRZEBNĄ NAM PRZESTRZEŃ ŻYCIOWĄ"
 
 

 
  
  1 WRZEŚNIA 1939
A WIĘC WOJNA...!
 
 
 "HALLO HALLO, TU WARSZAWA I WSZYSTKIE ROZGŁOŚNIE POLSKIEGO RADIA.
DZIŚ RANO, O GODZINIE PIĄTEJ MINUT CZTERDZIEŚCI ODDZIAŁY NIEMIECKIE PRZEKROCZYŁY GRANICĘ POLSKĄ, ŁAMIĄC PAKT O NIEAGRESJI, BOMBARDOWANO SZEREG MIAST. ZA CHWILĘ USŁYSZĄ PAŃSTWO KOMUNIKAT SPECJALNY"

"A WIĘC WOJNA! Z DNIEM DZISIEJSZYM WSZELKIE SPRAWY I ZAGADNIENIA SCHODZĄ NA PLAN DALSZY. CAŁE NASZE ŻYCIE PUBLICZNE I PRYWATNE PRZESTAWIAMY NA SPECJALNE TORY - WESZLIŚMY W OKRES WOJNY, CAŁY WYSIŁEK NARODU MUSI IŚĆ W JEDNYM KIERUNKU: WSZYSCY JESTEŚMY ŻOŁNIERZAMI, MUSIMY MYŚLEĆ TYLKO O JEDNYM: WALKA AŻ DO ZWYCIĘSTWA"
 
 

 

 
 

 
 

 

 

 
GAZETA WILEŃSKA
(3 WRZEŚNIA 1939)
"100 CZOŁGÓW, 37 SAMOLOTÓW NIEMIECKICH ZNISZCZYŁY NASZE WOJSKA"
"NALOTY NA WARSZAWĘ - I OFIARY W CYWILU"
"WALKA NA KILKU FRONTACH"
"WESTERPLATTE BRONI SIĘ NADAL"
 

 
JEŃCY NIEMIECCY
(WRZESIEŃ 1939)
 

 
Z PAMIĘTNIKA WITOLDA GIEŁŻYŃSKIEGO
(PISARZA I PUBLICYSTY)
 
 
 "31 sierpnia po 10 wieczór wyszliśmy od Stefanów Grosternów. Na ulicy półmrok, samochody mają przysłonięte światła, okna zaciemnione. W tramwaju dowiadujemy się, że o 11 w nocy ma być próbny alarm. 
 - Zachciało im się manewrów - powiadam do żony - gdy każdy może to wziąć już za prawdziwy wybuch...
 Rzeczywistość poszła w przeciwnym kierunku. Kiedy nazajutrz wybuchła wojna i nad Warszawą ukazały się nieprzyjacielskie aeroplany, wielu ludzi przypuszczało, że to wciąż ćwiczenia. Pewien jugosłowiański dziennikarz jeszcze w 24 godziny od rozpoczęcia kroków wojennych telefonował do mnie, że denerwowanie ludzi ćwiczeniami nad miastem to skandal!
 - Ależ to nie manewry! Nad Warszawą latają niemieckie samoloty i rzucają bomby, są ranni i zabici, wiele domów zburzono.
 - Niemożliwe - odpowiadał. - Przecież prasa dzisiejsza pisałaby o tym. Nikt z korespondentów zagranicznych nie wierzy w kroki wojenne, a tym bardziej obrzucanie Warszawy bombami."
 
I dalej:
 
 "1 września. Przed 6-tą rano ryki syren. Zerwaliśmy się na równe nogi - do okien! Słychać było daleki warkot i widać na jasnym niebie kilka samolotów...
 Więc stało się. Dzieci wiadomość o wojnie przyjmują radośnie, żona spokojnie, ja raczej ponuro. Nie spodziewałem się, że tuż po wybuchu nad Warszawą ukażą się samoloty nieprzyjaciela. A może fałszywy alarm? Otwieram radio. Nie ma komunikatu, jakieś melodie wojskowe. Telefonuję do redakcji: Tak! Już wiedzą, że zaczęło się. Wojna się toczy. Komunikat radiowy mówi o nocnym napadzie na granice, o starciach, zabitych i rannych...
 Nalot poranny nie był groźny. Drugi, około 10-tej przedstawiał się poważniej. Musiałem pół godziny przesiedzieć w bramie. Spóźniłem się na obiad, rodzina sądziła, że trafiło mi się nieszczęście. Nad śródmieście nasza obrona nie dopuszcza aparatów wroga, działa sprawnie. Siedząc przy głośniku można śledzić akcję: Uwaga, uwaga nadchodzi Re-La 27... Uwaga, uwaga przyszedł... Wypatrywać Do-Mi 14...
 Ludzie nie bardzo stosują się do zarządzeń bezpieczeństwa. Gapią się na ulicach, zadzierają głowy do góry, na nadlatujące aeroplany. Jakieś postacie na dachach wypatrują samolotów. Nie daj Boże, by zamachali rękami. Zaraz ich wezmą za szpiegów, dających znaki...
 - O, z tamtej kamienicy pokazywali lotnikowi, gdzie ma zrzucić bombę! - wydziera się jakaś kumoszka. I tłum biegnie, aby zlinczować "szpiega". 
 Na ulicach ruch żywszy od normalnego. Ludziska kupują czarny papier do zaciemniania szyb, już go brakuje, środki opatrunkowe i izolacyjne, aby uszczelnić drzwi i okna przed gazami. Obawa gazów dominuje nad innymi niebezpieczeństwami i udrękami wojny. Zdaje się, że gdyby nie gazy, nikt by się wojny nie bał. Przecież będzie toczyć się daleko, na granicach."     
 
 
1 września sytuacja na froncie nie przedstawiała się źle. Pomimo ciężkich walk granicznych pozycje na ogół zostały utrzymane, gorzej było jedynie na Pomorzu, gdzie szczególnie 19 Korpus Pancerny gen. Heinza Guderiana przebijał się z rejonu Chojnic i Tucholi. Chojnic Niemcy nie zdobyli z marszu, choć dwie kolumny pancerne szły na północ i na południe od miasta. Pierwsza utknęła pod polskim ogniem, ale druga wbiła się głęboko zagrażając okrążeniem sił polskich broniących miasta. Wówczas to gen. Stanisław Grzmot-Skotnicki rzucił do przeciwnatarcia 18 Pułk Ułanów, których wesprzeć miała kompania tankietek (mini-czołgów), ale ta spóźniła się na pole walki i pod wsią Krojanty rozgorzał sławetny bój kawalerzystów ze stalowymi maszynami. Bitwa ta zakończyła się zmuszeniem Niemców do odwrotu, choć straty po polskiej stronie były znaczne. Gdy jednak zmotoryzowana dywizja piechoty zameldowała Guderianowi że: "Naciskani przez polską kawalerię, zmuszeni byliśmy się cofnąć", ten oniemiał, po czym spytał dowódcę dywizji: "Czy słyszał pan kiedyś, aby pomorscy grenadierzy uciekali przed nieprzyjacielską kawalerią?"
 
Na południowym zaś odcinku frontu doszło do podobnej bitwy w pobliżu wsi Mokra, gdzie Wołyńska Brygada Kawalerii zmasakrowała 4 Dywizję Pancerną niszcząc ponad setkę czołgów i samochodów pancernych, oraz... 9 niemieckich samolotów (tego dokonała kawaleria). Pierwszego dnia wojny nie było żle, większość pozycji nadgranicznych została utrzymana, a w kilku miejscach (w rejonie Prus Wschodnich i Wielkopolsce) nasze podjazdy kawaleryjskie ścigając wroga przekroczył granicę III Rzeszy i weszły na niemieckie tereny. Ludność wciąż nie mogła jeszcze uwierzyć w wybuch wojny, prasa podawała że w Gdańsku wybuchła panika i anarchia, że Ribbentrop i Goebbels popadli w niełaskę u Hitlera, że ruch pasażerski na Wiśle wciąż trwa, a w kinach wyświetlane są takie filmy, jak: "Biała kawalkada" z Joan Crawford, "Honolulu" czy "Świat jest piękny".  
 
 

 
CZĘŚĆ DALSZA PAMIĘTNIKA WITOLDA GIEŁŻYŃSKIEGO:
 
 
 "2 Września. Rano wstają panowie lotnicy, już o 5-tej byli nad Warszawą. Drugi dzień wojny, a zdaje się, jakby ona miesiąc trwała...
 Wielu artykułów spożywczych już brak, kupcy pochowali. Taksówki znikły prawie, tramwaje przepełnione, chodzą nieregularnie...
 Pociągi idą już bez rozkładu. Sterta pak, kufrów i waliz rośnie na Dworcu Gdańskim."
 
"3 września. Dochodzą słuchy, że Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom. Dzwonię do redakcji, telefonistka potwierdza - na Krakowskim Przedmieściu odbywa się wielka manifestacja. Entuzjazm niesłychany. Głowa przy głowie, suną tłumy na szerokość całej ulicy... chodniki i jezdnie przepełnione, podwórze Ambasady przy Alejach Jerozolimskich zarzucone kwiatami."   
 
Francuska agencja Havas podała 2 września, że: "Wojska niemieckie w żadnym punkcie nie zdołały przełamać stanowisk obronnych armii polskiej". Tego dnia w Moskwie sowiecka prasa (sterowana przez Kreml) zaczyna atakować Polskę w sprawie Ukraińców i Białorusinów na ziemiach polskich, co jest kampanią psychologiczną przed planowaną już wówczas inwazją na Polskę. W Rzymie Mussolini proponuje zwołanie konferencji państw Osi oraz Francji, Anglii i Polski w celu zakończenia konfliktu, twierdząc że: "Gdańsk jest już niemiecki, a pierwsze niemieckie sukcesy dostarczyły Rzeszy satysfakcji moralnej". Mussoliniego popiera Paryż. minister Bonnet dzwoni do ministra Becka informując go o tej propozycji, ale ten stwierdza wprost że toczy się wojna i nie czas na konferencje, a zdecydowane działania przeciw Hitlerowi. A Westerplatte broni się nadal.
 
 

 
 3 września przewaga większość jednostek nadgranicznych zaczyna się cofać, przewaga Niemców jest zbyt duża. Zajęta zostaje Częstochowa. Ale o godz. 9:00 Londyn oświadcza że Wielka Brytania od godz. 11:00 znajdzie się w stanie wojny z hitlerowską III Rzeszą, o ile do tego czasu rząd brytyjski nie otrzyma potwierdzenia zaprzestania działań zbrojnych przeciwko Polsce i wycofania się stamtąd niemieckich oddziałów. Francja zwleka, Bonnet liczy jeszcze na jakieś międzynarodowe konferencje, ale naciskany przez Londyn, Paryż również ogłasza stan wojny z Niemcami (o godz. 17:00). W Warszawie odbywa się z tego powodu wielka manifestacja pod ambasadami Francji i Wielkiej Brytanii. Ludzie się cieszą, skandują: "Vive la France!" i "Long live England!". Ambasady skąpane są w kwiatach. W Bydgoszczy niemieccy dywersanci próbują opanować miasto i utrzymać je do przybycia regularnych sił Wehrmachtu i z tego powodu atakują przechodzące przez miasto kolumny polskiej piechoty i taborów. Wojsko Polskie (przy wsparciu mieszkańców miasta) szybko eliminuje dywersantów. 300 z nich dostało się do niewoli i zostało rozstrzelanych za zdradę (byli to bowiem obywatele polscy narodowości niemieckiej). Gdy Niemcy zajmą miasto, zaczną się mścić, mordując sporą liczbę mieszkańców Bydgoszczy. W Moskwie Mołotow gościu u siebie polskiego ambasadora, pytając go czy uważa że Francja i Wielka Brytania wypowiedzą Niemcom wojnę. Ten odpowiada że z pewnością stanie się to w ciągu kilku najbliższych godzin, a Mołotow dodaje: "A to jeszcze zobaczymy, panie ambasadorze". 3 września stało się już jasne, że Warszawa musi zostać przygotowana do obrony na wypadek podejścia Niemców na rogatki miasta. A Westerplatte broni się dalej.
 
 

 
WARSZAWA
MANIFESTACJA PO OGŁOSZENIU STANU WOJNY PRZEZ
ANGLIĘ I FRANCJĘ
(3 WRZEŚNIA 1939)
 

 
WARSZAWA
KOPANIE ROWÓW PRZECIWLOTNICZYCH
 

 
KRAKÓW
KOPANIE ROWÓW PRZECIWLOTNICZYCH NA PLANTACH
 
 
 

 
CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz