Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 września 2022

BYLIŚMY - JESTEŚMY - BĘDZIEMY! Cz. VII

CZYLI DAWNA POLSKA UCHWYCONA NA

KLISZY APARATU FOTOGRAFICZNEGO

 

 
 

CZĘŚĆ PIERWSZA

WOJNA OBRONNA

(4-6 września 1939) 

 
 
 

 
 
 WARSZAWA
DZIAŁKO KARABINU MASZYNOWEGO STRZELAJĄCE DO NIEMIECKICH SAMOLOTÓW BOMBARDUJĄCYCH MIASTO
(WRZESIEŃ 1939)
 
 
 

 
 NIEMIECKA ARTYLERIA KONNA W NATARCIU
(WRZESIEŃ 1939)
 

 
WARSZAWA
POLSKI ŻOŁNIERZ OBSERWUJE 
NIEMIECKI NALOT NA WARSZAWĘ
(WRZESIEŃ 1939)


 
Z PAMIĘTNIKA WITOLDA GIEŁŻYŃSKIEGO
(PISARZA I PUBLICYSTY)
 
 
 "4 września. Niemcy przesuwają się z błyskawiczną szybkością, już Warszawa w strefie zagrożenia. Niewielu zdaje sobie z tego sprawę. Przez dzień dzisiejszy naloty powtarzały się parokrotnie. W redakcji nastrój minorowy: co z nami będzie? Kraków się nie odzywa, może już zajęty? (...) Żeby przynajmniej z frontu jakieś lepsze wiadomości! Tylko Gdynia się broni i bohaterskie Westerplatte. A gdzież nasza ofensywa na Prusy Wschodnie?Gdzież naloty na miasta nieprzyjacielskie?"
 
 "5 września. W południe zwołano nagle konferencję prasową. Chodziło o uzasadnienie ewakuacji urzędów, co wywołało popłoch w mieście. Mówią, że minister Beck wysłał 17 wagonów ze swymi meblami i ubraniami. Ogół ludności niechętnym okiem patrzy na tę ucieczkę. Odbija od patriotycznego nastroju społeczeństwa, które czuje się solidarne i murem stoi za armią i rządem. A rząd zmiata! 
Na konferencji dowodzą, że rząd nie może pracować pod ciągłymi nalotami. Dziennikarze też zdradzają chęć przeniesienia się, tu niebo wali się im na głowę. Wieczorem druga konferencja. Zjawia się Grażyński w charakterze ministra propagandy, Wyżeł-Ścieżyński w mundurze jako jego zastępca. Pyta mnie:
 - Pan zostaje?
 - Tak, jestem zdecydowany zostać.
 - No-no, będzie wam gorąco. A dzieci?
 - Także zostaną.
Robi minę, jakby mi współczuł."
 
 "6 września. Mieszkańcy Warszawy oszaleli. Wszyscy opuszczają miasto.Jakiś zbiorowy obłęd. Przyczyniła się do tego radiowa prelekcja płk. Umiastowskiego, który wezwał wszystkich, nadających się do noszenia broni, aby wychodzili na Wschód. Wzięto to za wezwanie patriotyczne, za obowiązek narodowy wszystkich mężczyzn od 15 do 60 roku życia, a nawet kobiet. Bo czyż nie było Emilii Plater i Pustowójtówny? Czy nie znaliśmy legionistek i peowianek? Więc kto żyw zarzucał plecaczek i ruszał. Rząd już opuścił miasto, a wraz z nim falangi urzędnicze z rodzinami - każdy, kto miał jakikolwiek środek lokomocji. (...)
 Koleje już prawie nie chodzą, dworce bombardowane, o auta trudno, o benzynę jeszcze trudniej, wynajmowano dorożki po kilkaset złotych, byle do Garwolina! Kto ma rower, uważa się za szczęściarza. Za Wisłę! Byle przez most! Znajomi dziwili się, widząc mnie postępującego w przeciwnym kierunku, kiwali z pożałowaniem głowami.
 Coraz więcej żołnierzy. Czy to już uciekinierzy z pola bitwy, maruderzy? Raczej nie, to świeży żołnierz. Pełno ich w bramach, w oknach ufortyfikowanych domów. W poprzek ulic wykopano głębokie rowy i wzniesiono barykady z płyt chodnikowych, brukowców, desek, nawet z mebli. Więc walki uliczne bliskie. Może tej nocy? Trzeba przenieść się do śródmieścia. (...)"
 
 
3 września dobiegła końca trzydniowa bitwa pod Mławą. Niemcy skierowali tu 5 dywizji piechoty, 1 dywizję pancerną i 1 dywizję kawalerii, siły polskie zaś dysponowały tam 2 dywizjami piechoty, 2 brygadami kawalerii i 1 brygadą Obrony Narodowej pod dowództwem Emila Przedrzymirskiego-Krukowicza. W nocy z 3 na 4 września Armia Modlin zmuszona była wycofać się z rejonu Mławy.

 4 września Niemcy skierowali na teren składnicy wojskowej na Westerplatte baterie ciężkich haubic 21 cm. (sprowadzonych z Prus Wschodnich) oraz mniejsze jednostki Krigsmarine. Tego dnia jednak kolejny już raz niemiecki atak został odparty, a garstka obrońców (200 żołnierzy i 30 pracowników cywilnych) wciąż skutecznie powstrzymywała impet niemieckiego natarcia w sile 4000 żołnierzy, wspartych lotnictwem i bombardowaniami okrętu Schleswig-Holstein.
 Tego dnia po raz pierwszy do akcji wkroczyły polskie bombowce z warszawskiej Brygady Pościgowej. 27 maszyn PZL.37-Łoś pod Radomskiem dopadły XVI Korpus Pancerny gen. Hoepnera, zadając mu duże straty - atakowano w kluczu lotniczym po 3 samoloty (polski bombowiec "Łoś" jeszcze w 1938 r. na międzynarodowych pokazach lotniczych w Belgradzie zdobył pierwsze miejsce w konkursie lotniczym, pokonując maszyny z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy USA).
 Na Pomorzu front się kompletnie załamuje, a XIX Korpus Pancerny gen. Guderiana dochodzi do Prus Wschodnich w rejonie Grudziądza, który tego dnia zostaje zajęty przez siły 3 Armii niemieckiej, atakującej z rejonu Prus Wschodnich. Armia Pomorze gen. Bortnowskiego wycofuje się na południowy-zachód do linii Wisły. 
 Armia Łódź gen. Rómmla toczy ciężkie boje z przeważającymi siłami 8 i 10 Armii niemieckiej, a pod Bełchatowem 2 Pułk Piechoty Legionów płk. Czyżewskiego, powstrzymuje natarcie 4 Dywizji Pancernej (gen. Reinhardt). Niemcy gdzie tylko mogą, stosują technikę blitzkriegu, czyli omijania sił polskich i wychodzenia im na tyły, zmuszając ich albo do cofnięcia się, albo też zamykając je w kotłach.
 Armia Kraków gen. Szyllinga tego dnia opuszcza miasto, w ten sposób dawna siedziba polskich królów pozostaje bezbronna.
 Gen. Piskor formuje w środkowym brzegu Wisły Armię Lublin (główną siłą tej armii będzie 39 Dywizja Piechoty) jako armię rezerwową.
 Wieczorem tego dnia "Łosie" znów wyruszają na łów i pod Kamieńskiem i Wieluniem dopadają pancerne jednostki niemieckie, zadając im straty i zmuszając je do zatrzymania się na kilka godzin. Jednocześnie startują "Karasie" z VI Dywizjonu z Nosowa i one również atakują pancerne kolumny Wehrmachtu pod Ciechanowem i Pułtuskiem (notabene PZL23.B-Karaś na międzynarodowym pokazie lotniczym w Belgradzie w 1938 r. zdobył... trzecie miejsce).
 Tego dnia (4 września) po raz pierwszy od początku wojny udaje się Niemcom zniszczyć pierwsze polskie samoloty na ziemi (były to 2 Łosie z Brygady Bombowej pod Kucinami i 3 myśliwce P-11 z Armii Łódź pod Widzewem).
 Rozpoczyna się ewakuacja stolicy. W pierwszej kolejności w kierunku Lwowa wywozi się zgromadzone w Banku Polskim zapasy złota.
 
 5 września Armia Łódź zostaje "przecięta" na pół w wyniku natarcia dywizji 10 Armii niemieckiej, 1 i 4 Dywizja Pancerna wchodzą w tę lukę i posuwają się w kierunku Warszawy. 
Suwalska Brygada Kawalerii przekroczyła niemiecką granicę w Prusach Wschodnich i na kilka godzin zajęła Klarheim, jednak ze względu na ciężką sytuacją na froncie, zmuszona została wycofać się ponownie w rejon Augustowa (należy bowiem pamiętać że w polskiej doktrynie wojennej nigdy nie istniało coś takiego jak "wojna obronna". Taktyka Wojska Polskiego była bowiem zawsze ofensywna a obrona sprowadzać miała się jedynie do szybkiego powstrzymania nieprzyjacielskiego natarcia i przejście do kontrofensywy - realnie szybkie przejście od obrony do ataku jest niemożliwe, dlatego też taktyka ta sprowadzała się w zasadzie do ciągłego i permanentnego ataku. Nigdy też nie brano pod uwagę obrony kraju jako celu wojennego; celem bowiem było wkroczenie na teren nieprzyjaciela i szybkimi atakami podążanie w kierunku największych miast, a zajęcie Berlina miało być zaś ukoronowaniem tej taktyki. Nic więc dziwnego, że tuż przed wybuchem wojny, pewien pijany polski oficer zaczął mówić że oto przyszły nowe rozkazy i że "już wkrótce będziemy we Wrocławiu, a potem w Berlinie").
 Od początku wojny w Wielkopolsce stoi nietknięta jeszcze bojowymi działaniami, potężna Armia Poznań gen. Tadeusza Kutrzeby. Nie wiadomo czy Niemcy popełnili ten błąd świadomie, czy też była to część planu, ale w obu przypadkach stwarzało to śmiertelne zagrożenie dla niemieckich Armii 8 i 10, gdyż Armia Poznań mogła po prostu wkroczyć na Śląsk i uderzyć na niemieckie armie od tyłu i z boku, co w połączeniu a Armią Łódź, Armią Prusy i częściowo Armią Kraków doprowadziłoby do zamknięcia tych dwóch najpotężniejszych niemieckich armii w kotle i wybicie ich. O tym, że był to duży błąd niemieckiego wywiadu świadczy późniejsza bitwa nad Bzurą, która o mały włos nie zakończyła się totalną klęską całej 8 Armii, gdy polskie czołgi i piechota wyszły na tyły niemieckich wojsk, które to sądziły że za sobą nie zostawiły żadnego niebezpieczeństwa. Niestety Kutrzeba nie podjął się takowego ataku, co potem tłumaczył brakiem zgody Naczelnego Dowództwa. Tego dnia z Armią Poznań łączą się siły Armii Pomorze i Armii Łódź, tworząc silny związek taktyczny, złożony z aż 12 Dywizji, które posuwają się w kierunku Warszawy, idąc na odsiecz stolicy.
 Wieczorem 5 września prezydent Rzeczpospolitej - Ignacy Mościcki opuszcza swą rezydencję w Falenicy (pod Warszawą) i udaje się do Lublina, zaś prezydent miasta - Stefan Starzyński apeluje do mieszkańców o budowę barykad i kopanie rowów przeciwlotniczych.
5 września marionetkowa Republika Słowacji rządzona przez księdza Jozefa Tiso; całkowicie zależna od Niemiec, przystępuje do wojny z Polską.
 
 Nocą z 5 na 6 września Naczelny Wódz - Marszałek Edward Śmigły-Rydz wydaje rozkaz odwrotu Armii: Pomorze, Poznań, Łódź i Modlin. Mają się one kierować do Wisły i na linii rzek Wisła-Narew-Biebrza-San zorganizować silną obronę.
 
 6 września 13 Dywizja Piechoty pod Tomaszowem Mazowieckim wdaje się w całodzienny bój z niemieckimi jednostkami 1 i 4 Dywizji Pancernej. Bitwa zostaje przegrana a siły polskie zmuszone są do wycofania się na Zachód.
Niemcy zajmują Kraków, który nie jest przygotowany do obrony. Dawna stolica Polski znajduje się teraz w niemieckich rękach, ale Polacy są dobrej myśli; front wciąż się przecież nie załamał, choć Niemcy wbili się dość głęboko w polską ziemię, choć utracono Pomorze z Grudziądzem, Częstochowę i Kraków, to przecież Gdynia i Hel wciąż się bronią (prawie całą flotę wycofano jednak tuż przed wybuchem wojny do Anglii w ramach Planu "Pekin", gdyż pozostawienie jej na Bałtyku, przy bardzo trudnych warunkach obrony polskiego Wybrzeża, stwarzało niebezpieczeństwo jej zniszczenia). Westerplatte broni się dalej, a w rejonie Wisły i Bzury formuje się silny związek taktyczny dwóch polskich armii, który już wkrótce totalnie zaskoczy Niemców idących na Warszawę i zada im potężne straty.
Poza tym napływają i dobre wiadomości od naszych "sojuszników". Otóż 6 września Armia Francuska przeprowadza pierwszy (głównie symboliczny) atak w rejonie Saarbrücken, co skutkuje tymczasowym zajęciem przedpola Wału Zachodniego, z którego Niemcy się ewakuowali. Francuzi jednak rezygnują z dalszej ofensywy i wraz z Anglikami bombardują niemieckie miasta... ulotkami, nawołującymi do zaprzestania działań wojennych, podczas gdy na polskie miasta spadają prawdziwe niemieckie bomby. Realnie więc Francja i Wielka Brytania z założonymi rękoma, bezczynnie przypatrują się jak ginie ich sojusznik.
Sztab Naczelnego Wodza przenosi się do Brześcia nad Bugiem, a wieczorem rząd opuszcza Warszawę.
Wieczorem pułkownik Umiastowski wydaje całkowicie bzdurny rozkaz ewakuacji wszystkich zdolnych do noszenia broni na Wschód. co skutkuje ogromnym zamieszaniem (Warszawę opuszcza wówczas nawet straż pożarna), a Brygada Pościgowa przenosi się na lotnisko pod Lublinem, opuszczając Warszawę i pozostawiając ją na pastwę nalotów Luftwaffe. Ale Westerplatte broni się dalej. 
          
 
POLSKI CZOŁG 7 TP
(WRZESIEŃ 1939) 
 

 
EWAKUACJA LUDNOŚCI 
(GŁOWNIE MĘŻCZYZN)
PO KRETYŃSKIM ROZKAZIE PUŁKOWNIKA UMIASTOWSKIEGO
(6-7 WRZEŚNIA 1939)
 

 
WIEŚ PRZEGORZAŁY
EWAKUACJA RODZINY PO ZBLIŻENIU SIĘ NIEMCÓW DO KRAKOWA
(5-6 WRZEŚNIA 1939)
 

 
ZDJĘCIE MYLĄCE - TO NIE SĄ ŻOŁNIERZE NIEMIECCY
SZTAB 10 WARSZAWSKIEJ BRYGADY PANCERNO-MOTOROWEJ PUŁKOWNIKA STANISŁAWA MACZKA
(WRZESIEŃ 1939)
 


10 WARSZAWSKA BRYGADA PANCERNO-MOTOROWA 
W MARSZU
(WRZESIEŃ 1939)
 

 
POLSKIE BOMBOWCE PZL.37 "ŁOŚ" W ATAKU
 

 
NIEMIECKA KAWALERIA W MARSZU
(WRZESIEŃ 1939)
 

 
 ŻOŁNIERZE FRANCUSCY NA LINII MAGINOTA
(WRZESIEŃ 1939)


 
ŻOŁNIERZE FRANCUSCY W SAARBRÜCKEN
(6 WRZEŚNIA 1939)




INSCENIZACJA BITWY NAD WARTĄ
(2022)



CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz