CZYLI, PRAWDZIWI "CELEBRYCI"
EPOKI HELLENISTYCZNEJ
I
DEMETRIUSZ POLIORKETES
(337-283 r. p.n.e.)
Cz. V
PTOLEMEUSZ
SATRAPA (POTEM KRÓL) EGIPTU
Nie od razu Antygon Jednooki ruszył na nową wojnę z Alketasem i Attalosem (którzy wraz z Eumenesem z Kardii tworzyli swoistą trójcę przyjaciół i wodzów byłego regenta Perdikkasa - poległego nad Nilem w 321 r. p.n.e.). Pokonawszy Eumenesa i zamknąwszy go w twierdzy Nora (leżącej w górach Taurus), Antygon przejął również jego armię jak i skarbiec, przez co stał się najsilniejszym i najbogatszym macedońskim satrapą, a co za tym idzie najbardziej pewnym siebie i najbliższym zdobycia spodziewanej władzy regenta. Co prawda sędziwy już Antypater wciąż jeszcze żył, ale jego gwiazda coraz szybciej blakła, podupadał też na zdrowiu i było pewnym że jego dni są policzone. W tej sytuacji należało się spodziewać wyznaczenia nowego regenta i pojawiało się natychmiast pytanie - który z byłych wodzów Aleksandra Wielkiego jest najbardziej godnym tego tytułu. Bez wątpienia najbliżej władzy był Poliperchon Epirota, syn Symmiasza z Tymfai (mający jakieś powiązania z królewskim rodem władców Epiru), który od śmierci Aleksandra (323 r. p.n.e.) pełnił funkcję namiestnika Macedonii i miał kontrolę nad Helladą. Był on prawie rówieśnikiem Antygona. Antygon zaś stał się teraz najsilniejszym pretendentem do roli regenta, posiadał największą armię i złoto - które to mógł użyć w walce o tę władzę (będącą tylko wstępem do zapewnienia sobie i swemu rodowi odrębnej korony i wypowiedzenia posłuszeństwa marionetkowym królom Macedonii). Każdy zresztą z wodzów Aleksandra teraz działał coraz wyraźniej na własną rękę i tak naprawdę Antypater był ostatnim z wodzów, który pragnął utrzymania w całości dawnego Imperium. W walce o regencję liczył się jeszcze co prawda Ptolemeusz, ale ten całkowicie już skupił się na Egipcie i nie pragnął większej władzy. Zdając sobie doskonale sprawę że Fenicja i Syria stanowią doskonałą bazę do ataku na Egipt, zapragnął posiąść te krainy (aby wyeliminować owo zagrożenie) i z początkiem 320 r. p.n.e. posłał tam swego wodza i przyjaciela Nikanora, który szybko podporządkował sobie Syrię, biorąc do niewoli tamtejszego satrapę - Laomedonta (wyznaczonego w traktacie w Tripadejsos w 321 r. p.n.e.) i pozyskał porty Fenicji, zapewniając Ptolemeuszowi kontrolę nad całym ogromnym terytorium Celesyrii.
W tej mojej wyliczance ewentualnych pretendentów do roli regenta, pominąłem jeszcze postać Kassandra - syna Antypatra, który dotąd pełnił funkcję dowódcy jazdy w armii podległej Antygonowi. Z końcem 320 lub z początkiem 319 r. p.n.e. został on wezwany przez ojca do Pelli, by mu pomagał w sprawowaniu funkcji regenta, licząc zapewne na to że ojciec jemu właśnie przekażę ten tytuł. Kassander był rówieśnikiem Aleksandra Wielkiego i wydawało się że jest w sile wieku aby pełnić tę funkcję (miał bowiem 35/36 lat). Do Macedonii wysłany został (oczywiście za zgodą Antygona) również w tym czasie (320/319 r. p.n.e.) poseł i najwierniejszy przyjaciel zamkniętego w twierdzy Nora Eumensa, jego rodak - Hieronim z Kardii. Wszyscy oni znajdowali się w Pelli w czasie, gdy stan zdrowia Antypatra mocno już podupadł. Wiosną lub wczesnym latem 319 r. p.n.e. leżąc już na łóżku śmierci (po zaledwie dwóch latach sprawowania regencji). Antypater prosił zebranych przy jego łożu, aby utrzymali w całości Imperium Aleksandra, oraz aby nigdy nie pozwolili kobiecie stanąć na czele królestwa (chodziło oczywiście o Olimpias - matkę Aleksandra, która w tym czasie przebywała wraz z Thessaloniką - córką Filipa II i Nikesipolis w Epirze. Jej własna córka - Kleopatra przebywała bowiem nadal w Sardes w Azji Mniejszej). Umierając latem 319 r. p.n.e. Antypater wyznaczył na nowego regenta nie jednak swego syna Kassandra (zapewne uważał że jest na to jeszcze zbyt młody i niedoświadczony) tylko właśnie Poliperchona i tak też rozpoczęła się nowa regencja. Kassander jednak nie zamierzał pogodzić się z wolą ojca (oczywiście potwierdzoną potem przez Zgromadzenie Macedończyków, na którym to oficjalnie już Poliperchont został obrany regentem) i potajemnie sprzymierzył się z Antygonem oraz Ptolemeuszem, szukając możliwości obalenia nowego regenta. Natomiast Poliperchon przypadł do gustu Hieronima, który w imieniu Eumenesa przysiągł mu wierność.
W tym też czasie zamknięci w twierdzy Nora żołnierze Eumensa nudzili się niemiłosiernie. Jedzenia i wody co prawda nie brakowało, ale wszystko było monotonne, a posiłki stały się jednakowe. Poza tym nie było miejsca aby prowadzić normalne ćwiczenia wojskowe i wojsko się nieco Eumenesowi "rozłaziło". Aby nie dopuścić do swoistego "skapcowacenia" swoich żołnierzy, Eumenes czynił wszystko aby upewnić ich w przekonaniu, że los jak ich spotkał jest tymczasowy i wkrótce to oni będą ponownie "dzielić i rządzić". Posiądą też złoto, kobiety i oczywiście sławę wojenną. Jadał wraz z nimi, codziennie kogoś nowego zapraszając do swego stołu i z nim dyskutując. Tym zaś którzy przy nim wytrwali w twierdzy Nora przyznał prawo do noszenia purpurowych płaszczy i purpurowych kapeluszy na wzór królów macedońskich. Największy budynek twierdzy przeznaczył też do ćwiczeń wojskowych (nie był on duży a żołnierze maszerowali w kółko, co okrążenie przyspieszając kroku. Była to bodajże jedyna rozrywka jaką mieli tam żołnierze). Największy jednak problem był ze zwierzętami (a konkretnie z końmi) gdyż długi miesiące pozostawania w w stajni w bezruchu nie służyły ich przydatności bojowej. Ponieważ jednak w twierdzy nie było miejsca do eskapad konnych, Eumenes wymyślił inny sposób na podtrzymanie sprawności swych koni, a mianowicie za pomocą skomplikowanego systemu rzemieni, pasów i drewnianych bloków (specjalnie W tym celu skonstruowanych), powiązywał ze sobą stojące w jednym boksie konie w taki sposób, że dźwignia podnosiła je lekko do góry, jednocześnie wymuszając na nich aby cały ciężar ciała oparły na tylnych kopytach (przednie lekko tylko dotykały ziemi). Po kilkunastu takich ćwiczeniach konie przyjmowały pozycje jak do galopu i starały się utrzymać przednimi kopytami w taki sposób aby dotknąć ziemi. Trwało to tak długo, aż z ich pyska zaczęła lecieć ślina a ciało pokrywało się potem. Eumenes zdawał sobie sprawę że takie ćwiczenia są niezbędne aby utrzymać sprawność fizyczną koni w odpowiednim stanie, tak, aby jak już opuszczą twierdzę, były zdolne do działań bojowych. Tak też mijały miesiące i nadeszła jesień 319 r. p.n.e. a wszyscy z ogromną niecierpliwością wypatrywali powrotu Hieronima, spodziewając się, że ten przywiezie wreszcie dobre wieści które pozwolą opuścić im tę maleńką twierdzę.
Hieronimus jednak w swej drodze powrotnej do Nory został zatrzymany przez Antygona, który zaprosił go do siebie i przyjął nazbyt serdecznie jako przyjaciela Eumensa. Obsypywał go tam darami i zaszczytami a nawet poprosił aby Hieronim zaprzestał wyjazdu do Nory i pozostał przy nim. Hieronimus - powołując się na swą przyjaźń z Eumenesem - odmówił, ale obiecał że zawiezie do Nory przesłanie Antygona, w którym ten prosił Eumensa o sojusz wymierzony przeciwko nowemu regentowi Poliperchonowi i wsparcie dla Kassandra. W zamian Antygon oferował Eumenesowi nie tylko żądaną przez niego Kapadocję ale i znacznie więcej krain, oraz przyznawał mu pierwsze miejsce w radzie wojennej jeśli tylko wyrazi zgodę na sojusz. Hieronim wyjechał więc do Nory, gdzie został przyjęty z wielką radością i nadziejami, ale gdy przedstawił Eumenesowi propozycję sojuszu jaką zaproponował mu Antygon, ta radość nie była już tak wielka. Co prawda pięknie brzmiały obietnice przekazania Eumenesowi Kapadocji i tych krain, których zapragnie, ale był jeden mały, aczkolwiek bardzo istotny haczyk w tym wszystkim. Otóż Eumenes miał złożyć przysięgę wierności Antygonowi (oczywiście dodano tam też frazy o wierności królom, ale były one coraz mniej warte w szybko zmieniających się, niepewnych czasach). Na tym właśnie miał polegać sojusz, na podporządkowaniu się Eumensa Antygonowi. Powstał więc problem jak taką decyzję przedstawić żołnierzom, od miesięcy zamkniętym w tej łupinie orzecha jaką była Nora. Odmówić złożenia przysięgi oznaczało pozostać tam nie wiadomo jeszcze jak długo, złożyć ją, to związać się na zawsze planami wyznaczonymi przez Antygona a tym samym zapewne złamać wcześniej złożone przyrzeczenie dane Aleksandrowi Wielkiemu i jego następcom. Cóż więc było robić? Eumenes wpadł na trzecie wyjście, nie mógł odmówić złożenia przysięgi, bo to oznaczało dalsze przebywanie w twierdzy w której nikt już dłużej przebywać nie chciał. Postanowił jednak Eumenes zmienić ją nieco w swym brzmieniu, tak, aby przysięga została złożona królom, czyli Filipowi III Arridajosowi i maleńkiemu (czteroletniemu) Aleksandrowi IV. Oczywiście imię Antygona zostało w tekście zachowane, ale spadło na dalsze pozycje. Taki tekst został więc przedstawiony dowódcy Antygona oblegającemu Norę i po złożeniu przysięgi, ku wielkiej radości żołnierze Eumensa opuścili wreszcie (po roku) tę przeklętą dla nich twierdzę i udali się do Kapadocji, gdzie napływali również inni dawni weterani armii Eumenesa, uciekając głównie z oddziałów Antygona.
A tymczasem do Antygona przybył z Macedonii Kassander. Ten powitał go niczym prawdziwego regenta, obiecał mu swą pomoc i wsparcie oraz przyznał na początek 35 okrętów wojennych i 4000 żołnierzy. Natomiast Poliperchon zdołał na Zgromadzeniu Macedończyków przyjąć uchwałę, określającą zbiegłego Kassandra mianem zdrajcy i aby wzmocnić własną pozycję (oraz wyczuwając do czego dąży Antygon, próbując osłabić władzę centralną), zaprosił do Macedonii królową-matkę Olimpias (tym samym łamiąc dane na łożu śmierci Antypatrowi słowo, iż żadnej kobiety do władzy nie dopuści) aby zajęła się opieką swego wnuka - króla Aleksandra IV. Olimpias (która od dawna pragnęła władzy) oczywiście pozytywnie przyjęła zaproszenie Poliperchona, ale obawiając się wpływów Kassandra jak również królowej małżonki Filipa III Arridajosa - Eurydyki, nadal pozostała w kraju Molossów w Epirze (należy też dodać, że imię Olimpias zostało również wymienione w tekście przysięgi, jaką Eumenes złożył na ręce wodza Antygona opuszczając norę). Wkrótce potem (koniec 319 lub początek 318 r. p.n.e.) do Eumensa do Kapadocji, przyszedł list od Poliperchona, w którym ten proponował mu sojusz przeciwko Antygonowi, przyjazd do Macedonii i objęcie wraz z nim wspólnych rządów regencyjnych. Jeśli zaś Eumenes postanowiłby pozostać w Azji, otrzymałby naczelne dowództwo nad znajdującą się tam armią oraz skarb królewski znajdujący się w mieście Kyinda w Cylicji, wraz z ochraniającymi go 3000 doborowego oddziału macedońskich Srebrnych Tarcz. Eumenes przystał na tę propozycję i pomaszerował do Cylicji, obejmując w posiadanie ów skarb, jak i dowództwo nad Srebrnymi Tarczami. Weterani armii Wielkiego Króla (którzy wcześniej otrzymali rozkaz z podpisem Filipa III i Aleksandra IV) powitali Eumenesa z radością. Miał on wówczas bowiem opinię "Niezwyciężonego", ulubieńca bogini Tyche, którego los wywindował na najwyższe zaszczyty. Każdy zaś żołnierz woli służyć pod dowódcą któremu dopisuje szczęście nawet wówczas gdy przegrywa bitwę, niż takim, który pomimo zwycięstwa ostatecznie nie potrafi go wykorzystać i ponosi klęskę. Pomimo jednak całej swej niezwyciężoności i sławy, Eumenes miał jeden poważny defekt w oczach żołnierzy Aleksandra, a mianowicie był Grekiem a nie Macedończykiem, a poza tym wciąż ciążył na nim wyrok śmierci, wydany przez Zgromadzenie Macedończyków jeszcze w Tripadejsos (a w zasadzie to jeszcze nad Nilem w Egipcie w 321 r. p.n.e.) który wciąż nie został odwołany (Poliperchon co prawda obiecał że się tym zajmie ale niewiele poczynił w tym temacie). Zatem mimo sławy ciężko było Eumenesowi zapanować nad macedońską armią, a tym bardziej nad jej dowódcami, którzy przecież uważali się za lepszych i bardziej predestynowanych do dowodzenia Srebrnymi Tarczami i całą królewską armią Azji od jakiegoś Greka. Ale jak już pisałem wcześniej Eumenes był nie tylko dobrym wodzem, nie tylko dopisywało mu szczęście, nie tylko dbał o tężyznę fizyczną i sprawność bojową, ale przede wszystkim był inteligentnym i bystrym człowiekiem który niejednokrotnie wykorzystywał siłę własnego intelektu aby dopomóc losowi, który potem uważano za zrządzenie bogów. I tak też się stało tym razem.
To on oficjalnie miał objąć dowództwo nad całą armią Azji, ale zdając sobie sprawę z trudności jakie się z tym wiązały, postanowił podzielić się tym dowództwem w dość przemyślny sposób, jednocześnie pozostawiając je w swych rękach na rzymskiej zasadzie Primus Inter Pares - czyli pierwszy wśród równych. Przybywszy do Kyindy w Cylicji, natychmiast poinformował tamtejszych dowódców formacji Srebrnych Tarcz, że w nocy przyśnił mu się król Aleksander Wielki siedzący na swym złotym tronie i wydający wojsku rozkazy. Przesłanie było więc jasne - Aleksander (już jako bóg), jest z nimi nadal i to on wciąż podejmuje decyzje, on dowodzi, a skoro dowodzi któż mógłby się mu sprzeciwić, któż mógłby wystąpić przeciwko jego militarnemu geniuszowi i jego królewskiej woli. Eumenes był więc tutaj tylko przekaźnikiem woli samego boga, który wciąż dowodziłby swoją armią - trudno o bardziej miłą sercu weteranów tego króla wizję, w której to już nie jakiś tam Grek dowodził będzie macedońską armią, ale sam wielki król, który teraz stał się bogiem. Eumenes stwierdził więc że bogu Aleksandrowi należy wystawić przepiękny namiot w którym ustawi się jego złoty tron, a na nim położy jego diadem. Obok ustawi się ołtarz, na którym codziennie wodzowie składać będą ofiary ku jego czci, a On będzie z nimi podczas walk i przyniesie im zwycięstwo. Tak więc teraz wodzem stał się sam Aleksander a Eumenes był jednym z wielu członków jego sztabu (choć tak naprawdę miał głos decydujący), piękne i jakże zmyślne kupienie sobie wdzięczności zarówno dowódców (których taka wizja całkowicie satysfakcjonowała) jak i żołnierzy - dawnych weteranów Wielkiego Króla. W tym czasie większość wodzów starała się już dopasować do wizerunku króla-boga Aleksandra. Pierwszym z nich był nijaki Leonnatos (dowódca doborowego oddziału konnych hetajów), który zaraz po śmierci Aleksandra zgolił brodę i nie zamierzał zapuszczać jej już nigdy. W jego ślady poszli teraz inni wodzowie, w tym Eumenes (który golił się na gładko), jak również Antygon, a szczególnie jego syn - Demetriusz. Brodaty mężczyzna, który do tej pory był symbolem mądrości, siły i doświadczenia (szczególnie wojennego), teraz ustąpił miejsca całkowicie ogolonej męskiej twarzy, która wcześniej tożsama była z twarzą młodzieńca wykorzystywanego do homoseksualnych zabaw. Skoro jednak Aleksander stał się bogiem i trafił na Olimp (gdzie przebywał wraz z największymi Olimpijczykami), to było oczywiste że jeśli zamierzono podążać Jego śladem, to szczególnie należało utożsamić się do niego fizycznie. Oczywiście na tym nie poprzestano i już wkrótce zaczęto tworzyć przy swoich obozach wojskowych swoiste dwory, które były wyznacznikami nowego modelu rządów w rozrywanym na części Imperium Wielkiego Króla. A latem 318 r. p.n.e. nowa Druga Wojna Diadochów (czyli wodzów Aleksandra) zaczęła się już na całego.
PS. Warto też dodać nieco na marginesie, że w tym samym czasie za Adriatykiem Synowie Grodu Wilczycy, toczyli od 326 r. p.n.e. wojnę z Samnitami, którzy w 321 r. p.n.e. zadali im upokarzającą klęskę w wąwozie Kaudium (na wschód od Kapui). Rzymianie zostali zmuszeni do kapitulacji na upokarzających warunkach złożenia całej broni i przejścia pod jarzmem. Spowodowało to kilkumiesięczny chaos i żałobę jaka zapanowała w Rzymie, w ciągu roku wybrano też dwóch dyktatorów, którzy nie byli w stanie przeprowadzić wyborów, tak bardzo społeczeństwo rzymskie dotknięte zostało ową klęską i hańbą. Dopiero na początku 320 r. p.n.e. wybrano nowych konsulów - Kwintusa Publiusza Filona i Lucjusza Papiriusza Kursora (ten ostatni swój przydomek "Cursor" czyli biegacz, wziął wziął z niezwykłej wytrwałości w zawodach sportowych, głównie w biegach. Był też uważany za dobrego wodza, a nawet za rzymskiego odpowiednika Aleksandra Wielkiego i typowany był jako ten, który właśnie miał się zmierzyć z Wielkim Królem w bitwie, gdyby tamten skierował się na podbój Italii.
RZYMSKI LEGIONISTA z II wieku p.n.e.) w starciu z MACEDOŃSKIM FALANGITĄ
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz