Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 czerwca 2023

O POLSCE! - Cz. I

CZYLI CO MÓWILI I PISALI ZNANI I MNIEJ ZNANI LUDZIE O POLSCE I POLAKACH?


 Dziś krótko chciałbym przytoczyć dwie ciekawe opinie o Polakach wygłoszone przez dwóch Francuzów. Pierwszym z nich jest niejaki Honore de Balzac, który w jednym ze swoich dzieł dał wyraz swemu stosunkowi do naszego narodu, drugim zaś Wiktor Hugo autor "Nędzników", który również kilkukrotnie wypowiadał się na tematy polskie. Niech więc te dwa pierwsze głosy znad Sekwany o mieszkańcach kraju nad Wisłą będą początkiem nowej serii, która opowiadać będzie o stosunku obcokrajowców do Polaków na przestrzeni wieków.



HONORE de BALZAC
(1840)




 "Słowianie są po trosze dziećmi, jak wszystkie ludy pierwotnie dzikie, które wtargnęły raczej w grono narodów cywilizowanych niż ucywilizowały się naprawdę. Rasa ta rozprzestrzeniła się jak powódź, pokrywając olbrzymią powierzchnię kuli ziemskiej. Zamieszkuje pustkowie tak niezmierzone że może się na nim swobodnie obracać; ludzie nie obijają się wzajemnie łokciami jak w Europie; ale osiągnięcie cywilizacji jest niemożliwe bez ustawicznego ocierania się o siebie zarówno umysłów jak interesów. Ukraina, Rosja, równiny naddunajskie, słowem Słowiańszczyzna jest łącznikiem między Europą i Azją, między cywilizacją i barbarzyństwem. Toteż Polacy, stanowiący najbujniejszą część ludności słowiańskiej, mają dziecinny i niestały charakter gołowąsego narodu. Posiadają odwagę, bystrość i siłę, ale ta odwaga, ta siła i ta bystrość są porażone niestałością i przez to pozbawione metody i rozsądku, gdyż Polak ma ruchliwość podobną do wiatru hulającego na olbrzymich równinach poprzerzynanych bagnami. Ma rozpęd straszliwej lawiny, która miażdży i unosi domy i tak jak ona ginie w pierwszym lepszym stawie, rozpływa się w wodzie. Człowiek zawsze coś zapożycza ze środowiska w którym żyje. Wiodąc nieustanne wojny z Turkami, Polacy przyjęli od nich upodobanie do wschodniej świetności. Często poświęcają to co niezbędne aby móc błyszczeć, stroją się jak kobiety, choć klimat obdarzył ich, jak Arabów, twardą wytrzymałością. Toteż Polak, który w cierpieniu osiąga wzniosłość, wyczerpał do mdlenia ramię swoich zaborców usiłujące go dobić. Wznowił w początkach XIX w. wrażenia, jakie wzbudzali pierwsi chrześcijanie. Gdyby dodać 10% angielskiej przewrotności do szczerego i otwartego charakteru polskiego, szlachetny orzeł biały panowałby dziś wszędzie tam, gdzie wdarł się orzeł dwugłowy. Szczypta machiavelizmu byłaby wstrzymała Polskę od ratowania Austrii, która przyczyniła się potem do jej rozbioru, od zaciągania pożyczek u Prus, które, jak lichwiarz, podkopały podstawy jej bytu, i od rozpadu wewnętrznego w chwili pierwszego rozbioru. Zła wróżka pozostawiona na chrzcinach Polski przez dobre duchy obdarzające ten uroczy naród najświetniejszymi przymiotami, zjawiła się by przepowiedzieć: "Zatrzymasz wszystkie dary moich sióstr, ale nie będziesz nigdy wiedziała czego chcesz!". Gdyby Polska zwyciężyła w bohaterskim pojedynku z Rosją, Polacy biliby się między sobą, jak dawniej, na sejmikach, byle nie dopuścić się wzajemnie do tronu. W dniu kiedy naród ten, złożony wyłącznie z ludzi nieustraszonych, zdobędzie się na rozsądek wyszukania w swym wnętrzu Ludwika XI, przystanie na jego tyranię i przyjmie jego dynastię, będzie uratowany. Czym Polska była w polityce, tym jest większość Polaków w życiu prywatnym, osobliwie w obliczu nieszczęścia. (...) Ukażcie Polakowi przepaść, natychmiast w nią skoczy. Jest to genialny naród kawalerzystów, który ufa że zdoła obalić wszystkie przeszkody i wyjść zwycięsko."

Długo było czekać ale ów przepowiadany przez Balzac'a "Ludwik XI" urodził się dopiero w grudniu 1867 r. i choć słowa przepowiedni z Tęgoborzy z 1893 r. brzmią nieco naiwnie, to jednak w zdaniu: "Gdy lat trzydzieści we łzach i rozterce trwać będą cierpienia ludu, na koniec przyjdzie jedno wielkie serce i samo dokona cudu" - kryje się pewna tajemnicza moc ukazująca piękno naszego narodu i naszej społeczności.




Polak zdolny jest bowiem do wielkich poświęceń i wielkich wyrzeczeń. Charakter nasz narodowy ukształtowany jest bowiem na romantycznych porywach serca i to właśnie pchało nas do różnych powstań, choć umysł podpowiadał aby tego nie czynić - serce rwało się do walki, nawet walki w przegranej sprawie. Może wydawać się to zarówno naiwne jak i dziecinne, a niekiedy nawet głupie - taka bohaterszczyzna, jakże to nie zrozumiałe dla Anglika, Niemca czy Francuza. Ale to właśnie owa bohaterszczyzna i te romantyczne porywy serca sformatowały naszą tożsamość, i choć oczywiście nie jest ona jednorodna, to bez wątpienia jest dominująca. To również pozwoliło nam wydać na świat tylu bohaterów i historię naszą zapisać złotymi zgłoskami wśród dziejów całego świata. Pamiętać jednak musimy niestety, że obok tych bohaterów, którzy gotowi byli poświęcić swe życie dla Niepodległej, były też i szumowiny, zdrajcy i warchoły. Naród polski który wydał tyle światłych umysłów i dzielnych synów oraz córek (bo rola kobiet w naszych dziejach również jest nieprawdopodobnie duża, o czym przekonałem się nawet ostatnio, wertując stare pamiętniki w których zaborcy pisali wręcz, że naród polski jest silny przede wszystkim dzięki dwóm postaciom. Pierwszym jest katolicki kapłan, a drugim jest polska kobieta, żona i matka, która od młodości wpajała swym dzieciom ogromne przywiązanie do wartości rodzinnych i przede wszystkim ową miłość do Ojczyzny. Stąd też Polki jako jedne z pierwszych w Europie zaraz po odzyskaniu Niepodległości w listopadzie 1918 r. uzyskały równe prawa wyborcze z mężczyznami, na długo przed Brytyjkami, Amerykankami i Francuzkami), jakoby dla swoistej równowagi wydał również mnóstwo oszczerców podłych małostkowych ludzi i zwykłych zdrajców.


JÓZEF PIŁSUDSKI O MATCE
(od 7 minuty)





Przesłuchaniu rotmistrza Pileckiego również ukazane są dwie postawy przedstawicieli narodu polskiego ta wzniosła i ta haniebna. A jednak wielkość zawsze zwycięży choćby nawet była ukrywana przez pół wieku i mocno zakopana w ziemi to wcześniej czy później zatriumfuje a moc tej wielkości wyraża się w słowach które tutaj padły wypowiedziane przez aktora grającego rotmistrza Witolda Pileckiego w stronę jego kata - Józefa Różańskiego (prawdziwe nazwisko (Josef Goldberg):

"BĘDĘ SIĘ ZA PANA MODLIŁ - DO KOŃCA"

Wszyscy bowiem zapominamy że na tym świecie jesteśmy tylko na chwilę, na moment - a śmierć jest najprzyjemniejszą ze wszystkich rzeczy jakie możemy tutaj przeżyć. Pięknie jest to pokazane w scenie śmierci Dżihangira z serialu "Wspaniałe Stulecie




Oczywiście nie znaczy to że powinniśmy dążyć do śmierci, bo życie nie na tym polega aby się zabijać, tylko aby doświadczać)



Co zaś się tyczy ostatniego zdania wypowiedzianego przez Balzaka, to również jest w tym trochę racji, naród nasz czasami bywa nazbyt brawurowy (podam przykład: tuż przed wrześniem 1939 r. pewien polski dyplomata mówił francuskim politykom w Paryżu, że jak wybuchnie wojna to niech oni zajmą się Włochami, a Niemców niech zostawią nam - my się nimi rozprawimy i nie mnie miesiąc a będziemy w Berlinie. Notabene trzeba też przyznać że dziś takie myślenie również udziela się Ukraińcom walczącym z moskalami, częstokroć przeceniają oni bowiem naszą siłę, twierdząc że Polska ma najsilniejszą armię w Europie i mówią np. że gdyby Polacy realnie włączyli się do wojny z Rosjanami, to w dwa tygodnie byłoby po wszystkim.).


WOJNA W BYŁEJ JUGOSŁAWII 



WOJNA W AFGANISTANIE 



WOJNA W IRAKU 




VICTOR HUGO
"Jestem bardzo Polakiem, ponieważ jestem bardzo Francuzem"
(1876)





"Les chants de crépuscole"
("Pieśni o zmierzchu")
1833


"Niestety, jesteś związana, zwyciężona i chylisz się ku mogile, a twoje białe ręce, zamiast synów, przyciskają do piersi skrwawiony krucyfiks. Na twojej królewskiej szacie znać jeszcze odciski butów Baszkirów, którzy przeszli po twoim ciele. Od czasu do czasu słychać brzmienie czyjegoś głosu, odgłos czyichś ciężkich kroków, widać błysk szabli, a ty pod murem, ociekającym twymi łzami, podnosząc umęczone ręce i głowę, która się chwieje, i oczy, które zdają się zachodzić mgłą śmierci, mówisz: "Siostro moja, Francjo, czy nic dla mnie nie świta?"



Francuska Izba Parów 
 (głos zabiera Victor Hugo)
1846


"...Francja rozpraszała mroki, Polska odpierała barbarzyńców. Francja szerzyła idee, Polska broniła granic. Francja była misjonarzem cywilizacji, Polska jej rycerzem. Gdyby naród polski nie dokonał swego zadania, Francja nie mogłaby spełnić swego. Polskim Leonidasem był Sobieski. Dlatego Polska zasługuje na wdzięczność świata, a naród polski, choć mały liczebnie, nie przestał być wielkim narodem..."





Przemowa Victora Hugo na bankiecie na Jersey
(29 listopada 1852 r.)


"... w tym ogromnym rumowisku ohydnych umów, które stanowią to co kancelarie nazywają obecnym prawem publicznym Europy - kramarzenie ziemiami, zakup ludów, sprzedaż narodów, - w tej obmierzłej kupie pergaminów, opatrzonych pieczęciami wszystkich cesarzy i królów, gdzie pierwszą stronę stanowi traktat rozbiorowy z r. 1772 a ostatnią traktat rozbiorowy z r. 1815, zieje otwór głęboki, straszliwy, groźny, rana otwarta, która przedziurawia plikę na wylot. Ktoż tego dokonał? Szabla polska. Iloma pchnięciami? Jednym. Kiedy? 29 listopada 1830. I oto ten naród, który był bohaterem, stał się z powrotem niewolnikiem. Odziano go znowu w łachy galernika. Monarchowie, godni katorgi, zakuli w kajdany tego katorżnika godnego aureoli. Barbarzyństwo, jak wzbierające morze, rozbijało się o brzegi Polski, a Polska mówiła barbarzyństwu: "Ani kroku dalej". Tak było przez lat trzysta. (...) Pewnego pięknego dnia, Europa, którą Polska ocaliła od Turcji, wydała Polskę Rosji. Popełniając tę zbrodnię Europa nie spostrzegła że popełniła głupstwo. Położenie na kontynencie uległo zmianie; niebezpieczeństwo nie groziło stamtąd skąd groziło wprzódy. Miejsce Turcji zajęła Rosja. Rozwarta paszcza, to nie była już Turcja, to była Rosja. Ryk rozlegał się już nie ze Stambułu lecz z Petersburga. Ale Polska pozostała na miejscu. Rzecz uderzająca, dzięki Opatrzności, położenie Polski było takie że mogła ona odpierać zarówno Turków jak Rosjan. I cóż uczyniła Europa? "Polska była posterunkiem. Europa go wydała. Komu? Wrogowi". I któż uczynił tę rzecz dla której trudno znaleźć określenie? Dyplomaci, mózgi polityczne tamtych czasów, mężowie stanu. Trzeba powiedzieć że nie tylko odpłacono się Polsce niewdzięcznością, ale zrobiono rzecz niemądrą. Był to nie tylko czyn haniebny, był to także czyn głupi. Dzisiaj Europa zbiera owoce swej zbrodni. Dzisiaj trup Polski wydaje Europę Rosji. A niebezpieczeństwo rosyjskie nie da się porównać z niebezpieczeństwem tureckim. Zarówno Rosja jak Turcja należą do Azji. Ale Turcja, to Azja ciepła, barwna, płomienna, to lawa, która może wzniecić pożar ale może użyźnić, podczas gdy Rosja, to Azja zimna, blada i lodowata, wieko grobowe które zapada na zawsze! Turcja, to był tylko islam; było to okrucieństwo pozbawione metody. Rosja, to przeszłość, która chce żyć kosztem teraźniejszości. Lepiej być ugryzionym przez lamparta niż być usciśniętym przez widmo. Turcja zwalczała tylko jedną stronę cywilizacji - chrześcijaństwo, - Rosja pragnie zdusić całą cywilizację za jednym zamachem. Despotyzm rosyjski jakby mówił: "Mam jednego wroga: ducha ludzkiego (...) Obywatele, jest w Europie człowiek, który ciąży nad Europą; który razem jest księciem duchownym, panem świeckim, despotą, autokratą, słuchanym w koszarach, uwielbianym w klasztorach, który przewodzi orężowi i dogmatom, który dla zmiażdżenia wolności na kontynencie może ruszyć imperium z 60 milionów ludzi. Tych 60 milionów ma w ręku nie jak ludzi ale jak bestie, nie jak umysły ale jak narzędzia. W swoim podwójnym charakterze - duchownego i wojskowego - nakłada ich duszom, jak ich ciałom, mundury, mówi: "Maszerować!" - i trzeba maszerować, mówi: "Wierzcie!" - i trzeba wierzyć… jest on najwyższym wyrazem wszechwładzy, może torturować, jeśli zapragnie, całe narody; wystarczy jednego gestu, - i gest ten uczynił, – by ludność Polski znalazła się na Syberii. Despota rosyjski uosabia Europę kozacką, reprezentuje Rosję, która od czasów Piotra kieruje się tylko dwiema przesłankami, - absolutyzmem i podbojem, - jest to duch ciemności w walce z duchem światłości, duch Północy walczący z duchem Południa. Potęgę swoją czerpie z morderstwa dokonanego na dziesięciu narodach."



Victor Hugo w liście do Władysława Mickiewicza - syna Adama
(20 grudnia 1865 r.)


"Pamięć Waszego Ojca jest jedną z najszczytniejszych w tym wieku i rzuca blask promienny na Waszą ojczyznę. Serce moje nigdy nie oziębi się dla Waszej cierpiącej i mężnej Polski. Nie pominę żadnej okazji żeby wyrzucać Europie jej zbrodnie, bo bezczynność jest wspólnictwem."




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz